<< Wstecz |
Wybrano: R-2165 a, z 1897 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Apostolska rada młodemu chrześcijaninowi
Lekcja
z drugiego listu Ap. Pawła do Tymoteusza 1:1-7 i 3:14-17
"Z dzieciństwa umiesz Pisma Święte, które cię
mogą uczynić mądrym ku zbawieniu przez wiarę." - 2 Tym. 3:15.
Słowa
niniejszej lekcji pisane przez apostoła Pawła do Tymoteusza, są zdrową radą dla
wszystkich chrześcijan, a tym więcej dla tych co są młodymi w prawdzie, a
szczególnie dla takich, którzy poświęciwszy się Bogu i Jego służbie, starają
się, stosownie do swego poświęcenia, być użytecznymi jako słudzy zgromadzenia,
bądź w służbie publicznej, bądź też w prywatnej, stosownie do ich talentów i
sposobności.
Słowa te pisane były do Tymoteusza,
gdy apostoł Paweł był już starcem i więźniem w Rzymie za jego wierność i
gorliwość w służbie Pańskiej. Nie należy rozumieć, aby Tymoteusz był w tym
czasie dzieckiem, chłopcem lub dorastającym młodzieńcem. Matka Tymoteusza, jak
i on sam byli nawróceni do Chrystusa i Jego Ewangelii prawdopodobnie w czasie
gdy ap. Paweł pierwszy raz zagościł w ich domu w Listrze, podczas swej
pierwszej podróży misjonarskiej. Przypuszczanym więc jest, że w czasie
otrzymania tegoż drugiego listu od apostoła, Tymoteusz był w wieku około
czterdziestu lat. Tradycja podaje, że był on około
16 lat starym w czasie, gdy on sam i
jego matka przyjęli Ewangelię Chrystusową. Gdy liczył dwadzieścia i jeden lat,
towarzyszył on, wraz z Sylą, w drugiej podróży Apostoła po Małej Azji i od tego
czasu przez około szesnaście lat był on w bliskiej społeczności z Apostołem w
jego służbie dla Prawdy, aż Apostoł pozostawił go w zgromadzeniu Efeskim, aby
dopomógł braciom do wybrnięcia z pewnych trudności, w jakie popadli. W czasie
pełnienia tej służby w kościele Efeskim, Tymoteusz otrzymał owe dwa listy
noszące jego imię.
Apostoł Paweł rozpoczynał swe listy
do Tymoteusza nie wyliczaniem swoich przymiotów ani chwaleniem się swą służbą
dla Pana i Prawdy, ale z właściwością przypomniał Tymoteuszowi o swoim
apostolstwie (jednym z dwunastu, na miejscu Judasza), specjalnie otrzymanym od
Pana, do ogłaszania Jego Ewangelii i specjalnie przygotowanym do tej pracy przez
otrzymanie świadectwa o zmartwychwstaniu Pana, gdy otrzymał przebłysk
chwalebnej Jego osoby, oraz zlecenie, aby ogłaszał ludziom warunki wypełnienia
się Boskiej obietnicy wiecznego żywota, przygotowanego w Chrystusie Jezusie.
Chociaż Apostoł nie miał własnych
dzieci, to jednak jego czułe zaadresowanie listu do Tymoteusza ("miłemu synowi")
i jego błagania o Boskie błogosławieństwo dla niego, dowodzą, że on me był
pozbawiony czułych, szlachetnych i zacnych uczuć właściwych prawdziwemu i
czułemu ojcu. Zaiste, ów fakt, że on nie miał własnych dzieci zdaje się jakoby
rozszerzył jego uczucia do takiego stopnia, że obrazowo obejmował on miłością
rodzicielską wszystkich, którzy przyjmowali Ewangelię i nazywa ich niekiedy
swoimi dziećmi. Pamiętamy, że używał takich obrazowych określeń jak: "Choćbyście mieli
dziesięć tysięcy pedagogów -
nauczycieli - w Chrystusie, wszakże nie wiele ojców macie;
bom ja was, w Chrystusie Jezusie, przez Ewangelię spłodził." (1 Kor. 4:15.) Przy innej
okazji Apostoł przedstawił swoje starania dla wiernych w obrazie mamki
odchowującej dziatki swoje, (1 Tes. 2:7.) Jeżeli to
było prawdą o jego ogólnych uczuciach do domowników wiary, to tym więcej prawdą
było w stosunku do Tymoteusza, który tak zacnie i prawdziwie wypełnił dział
syna dla Apostoła.
Mimochodem, Apostoł w swoim drugim
liście przytacza o czystości swego sumienia przed Bogiem, gdy mówi, że modlił
się za nim we dnie i w nocy, w wielkim pragnieniu, aby go widzieć i przywodząc
na pamięć jego łzy, gdy dla dobra Prawdy rozstali się w Efezie. Nie było to
osobistym upodobaniem dla żadnego z nich, że musieli rozstać się, lecz oba
poświęcili osobiste upodobania i przyjemności dla dobra sprawy Pańskiej.
Troska Pawła względem Tymoteusza.
Możemy zauważyć i ocenić troskliwość
Apostoła o swego młodszego brata w prawdzie, w którym widział tak wiele
możliwości do użytecznej służby zaraz i na przyszłość. Rozumiał on też,
prawdopodobnie lepiej aniżeli sam Tymoteusz, o sidłach, i zasadzkach onego
przeciwnika, jakie atakują zwykle tych co zajmują przedniejsze stanowiska.
Zapewne nasuwały mu się często pytania: Czy aby Tymoteusz uchroni się
zarozumiałości i wyniosłości? Czy aby nie straci wiary w krzyż Chrystusowy? Czy
nie popadnie w fałszywie tak nazwaną filozofię? Czy nie stanie się nadętym z
próżności umysłu cielesnego, myśląc o sobie jako o kimś wielkim? Czy też,
przeciwnie, będzie wiernym żołnierzem krzyża, cichym, pokornym, łagodnym wobec
wszystkich, przykładem wiary i cnotliwego życia dla wszystkich, z którymi się
styka? A szczególnie czy będzie się mocno trzymał
Pisma Świętego i czy będzie
sposobnym nauczać drugich i kierować ich uwagę do tego źródła Boskich informacji?
Apostoł rozumiał, że do tego czasu Tymoteusz był tak blisko niego i jego pracy,
że w znacznej mierze był ochroniony od prób i pokus, na które teraz będzie
wystawiony. Mimo to jednak zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli Tymoteusz ma
być przygotowany do ogólnej służby pracy, jaką Paweł, więzień i starzec, musi
wnet złożyć, to był już czas, aby nauczył się jak stać niezachwianie w mocy
Bożej dostarczonej przez Jego Słowo, bez szczególniejszego opierania się na
ziemskiej podporze, tak jak dotąd Tymoteusz opierał się na nim.
Podobne myśli miały niezawodnie dużo
do czynienia z tymi modlitwami apostoła za Tymoteusza "w nocy i we dnie"; i teraz
pisał do niego z intencją zasilenia i zachęcenia go do wytrwania w wierze i
gorliwości, w pracy i w trudnościach, jakie go czekały. Przypominał mu wiarę i pobożność,
jakie odziedziczył po matce i po babce, i zapewnił go o swej wierze w nim, że
te odziedziczone przymioty założyły silny grunt do prawdziwej pobożności i
wiary także i w sercu Tymoteusza.
Zatrzymamy się tu na chwilkę, aby
zauważyć fakt, tak wyraźnie zaznaczony w Biblii, że nie tylko grzechy rodziców
nawiedzają dzieci do kilku pokoleń, ale że i wiara i pobożność rodziców, gdy
właściwie oparta na Słowie Bożym i na obietnicach tegoż Słowa, zakładają lepszy
fundament dla charakteru ich dzieci, do rozwinięcia w nich pobożności i
użyteczności.
Apostoł stara się zasilić umysł
Tymoteusza nie tylko przez przypomnienie mu dobrego dziedzictwa wiary i
pobożności z matki i babki, lecz w dodatku przypomina mu o łasce Bożej
specjalnie jemu (Tymoteuszowi) udzielonej krótko po jego poświęceniu się Bogu
na służbę, kiedy to Apostoł, używając swej władzy apostolskiej, jak to było
zwykłym w owym czasie, udzielił Tymoteuszowi nadnaturalnej mocy, czyli
zewnętrznego daru ducha świętego, przez włożenie na niego rąk. Apostoł
prawdopodobnie słyszał albo też przypuszczał, że Tymoteuszowa gorliwość ku Bogu
zaczęła słabnąć, przeto w liście tym upomina go: "wzniecaj dar Boży, który w tobie jest przez
włożenie rąk moich." Greckie słowo przetłumaczone tu na "wzniecaj," znaczy rozpalaj; jakoby Apostoł chciał powiedzieć: Rozpalaj twój dar przez
odnowienie energii.
Następny wiersz zdaje się być
utwierdzeniem powyżej przytoczonego poglądu; albowiem wyraża myśl jakoby
apostoł obawiał się, iż Tymoteusz był w niebezpieczeństwie ulegnięcia bojaźni i
powstrzymania swej gorliwości. Przeto upomina go, iż duch Pański udzielony Jego
ludowi nie jest duchem bojaźni, ale duchem mocy, energii i gorliwości
rozbudzonej miłości, przywiązaniem do Boga i pragnieniem, aby się Jemu podobać
i służyć Mu; a także i przywiązaniem do prawdy, do braci i pragnieniem, aby
budować siebie i ich w rzeczach świętych, i czynić dobrze wszystkim w miarę
sposobności. Aby jednak Tymoteusz nie doszedł do wniosku, że duch Boży pobudza
tylko do energii i gorliwości - które czasami mogłyby być niemądre w swoim
zastosowaniu i czynić więcej szkody aniżeli dobrego - apostoł dodaje, że duch
Boży zlany na pomazanych i przyjętych do rodziny Bożej, jest także duchem "zdrowego zmysłu," czyli zdrowego umysłu, zdrowego rozsądku. Jest to umysł utwierdzony i umocniony
Słowem Bożym w każdym przedmiocie. To też chociaż nie ma żadnej bojaźni
względem ludzi, umiejętnie rozsądza czasy, chwile i metody jak najlepszego
użycia energii i gorliwości, jakie pałają w jego poświęconym sercu,
przepełnionym miłością. Oby wszystkie dziatki Boże mogły coraz więcej oceniać i
przyswajać sobie ducha zdrowego umysłu, pod dyrekcją którego wszystkie ich
talenty mogłyby być zużyte w służbie Pańskiej nie tylko bez bojaźni ale i
rozumnie.
Dalsze Upomnienia Apostoła.
Idąc dalej w swoim upominaniu (3:14-15),
Apostoł przypomina Tymoteuszowi dwie rzeczy: 1) Że on był wyuczonym od Boga i 2)
że
ta nauka Boża doszła go przez Pisma, o których zapewnia go, że są dostateczne
do uzupełnienia w nim (przy zmartwychwstaniu) onego zbawienia, jakie Bóg
przygotował przez wiarę w Chrystusa Jezusa.
Dobrze jest pamiętać i nam, że
wszystkie łaski ducha świętego, cała znajomość Boskich rzeczy, do jakiej już
doszliśmy i która niezawodnie dopomogła nam dużo do lepszego poznania Boga i do
uświętobliwienia się - wszystko doszło nas przez Pisma Starego Testamentu oraz
przez słowa naszego Pana i Jego natchnionych apostołów. Niema potrzeby udawania
się do innych przewodów po zdobycie mądrości, która by nas przygotowała do
obiecanego zbawienia.
Następnie (w wierszach
16 i 17) Apostoł wykazuje, że Pisma od Boga natchnione, są pożyteczne we
wszystkich kierunkach i w zupełności wystarczające dla człowieka Bożego. Nie
potrzebuje on żadnych dodatkowych wizjj ani snów własnych lub drugich ludzi.
Pisma pożyteczne są ku nauce; zawiera w sobie całe określenie Boskiego planu; i
niema ludzkiego autorytetu, któryby mógł do tego coś dodać. Któż poznał zmysł
(umysł) Pański? Któż Go będzie uczył? (l Kor. 2:16.)
Pisma są również pożyteczne ku strofowaniu drugich. Żadne inne słowa,
strofujące omyłki w postępowaniu lub nauce, nie będą tak silne jak natchnione
słowa Pisma Świętego. Są one również pożyteczne ku "naprawie," literalnie "ku przywiedzeniu kogoś
i utwierdzeniu w dobrem." Żaden inny wzór moralności lub
dyscypliny nie przenika tak serca i nie naprawia tak błądzących jak czyni to
Słowo Boże.
Biblia jest czymś więcej aniżeli przepisami moralności.
Musimy jednakowoż zauważyć, że Słowo
Boże nie jest samym tylko określeniem cnót i instrukcją moralnego życia - jest
czemś więcej niż to; ono przenika serce, pobudki, intencje, ambicje i aspiracje
człowieka. Ono głosi błogosławieństwo tym, którzy są "czystego serca," których intencje
są sprawiedliwe, zacne, czyste.
Jako naprawiacz w sprawiedliwości
Słowo Boże rozciąga się na wszystkie sprawy życia i tym, którzy rządzą się
tymże Słowem, ono nie tylko daje ducha zdrowego umysłu, tak że mogą sprawy
widzieć i rozsądzać z prawdziwego punktu zapatrywania - z punktu Boskiej
sprawiedliwości i litości - ale również uczy ich sprawiedliwości ku Bogu i
prawdziwej świętobliwości, której Bóg jest doskonałym wzorem. Więcej nawet ono
rozciąga się też na społeczność pomiędzy mężami a żonami, pomiędzy rodzicami a
dziećmi, pomiędzy przyjaciółmi, sąsiadami itd. Gdy pozwolimy na to, ono może uregulować
każdą naszą sprawę, według zasad sprawiedliwości i miłości.
Zgodnie z tym Apostoł zapewnia, że
nauki Boże przez Pismo Święte są w tym właśnie celu, "Aby
człowiek Boży był dobrze i zupełnie zaopatrzony do wszelkiego dobrego
dzieła." - Tłumaczenie poprawne.
Apostoł mówi tu o doskonałości
charakteru (nie mógł mieć na myśli cielesnej doskonałości, bo na innym miejscu
oświadczył nawet o sobie: "W ciele moim nie mieszka doskonałość". Doskonałość
charakteru tu wykazana jest jako właściwy i pożądany cel dla wszystkich chrześcijan,
możliwy do osiągnięcia przy pomocy Słowa Bożego, powinna być metą, do
osiągnięcia której wszyscy żołnierze krzyża, ubiegający się o wysoką nagrodę,
powinni nagiąć całą swą energię.
Doskonałość charakteru była pokazana
nam w osobie naszego Odkupiciela, którego Bóg wywyższył do prawicy Swego
majestatu i mocy. Apostoł informuje, że Ojciec przeznaczył, iż wszyscy
członkowie "Małego
Stadka", którzy będą uczestnikami z Panem w królestwie, muszą
być przypodobani chwalebnemu obrazowi Syna Jego, czyli muszą dojść do
doskonałości charakteru, serca, umysłu, muszą być poddani woli Ojca i Jego
sprawiedliwości we wszystkich rzeczach; bez względu jak niedoskonale są ich
gliniane naczynia i jak nieudolnie wyrażać mogą te pragnienia serca
przez swoje myśli, słowa i czyny. Ten nowy charakter, ten zarodek, czyli
zapoczątkowanie nowej natury, zostanie uzupełniony przy pierwszym
zmartwychwstaniu.
Straż 2/1950 W.T. R-2165 a – 1897 r.