<< Wstecz |
Wybrano: R-2895 b, z 1901 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Szczyt życia szlachetnego
1 Moj. 50:16-26
„Nauczże nas obliczać dni naszych, abyśmy przywiedli
serce do mądrości” - Ps. 90:12
Jakub miał sto trzydzieści lat, gdy synowie jego wrócili do niego z nowiną, że ich brat Józef żyje i w dodatku zajmuje bardzo wysokie i odpowiedzialne stanowisko w ziemi egipskiej. Jakuba ogarnęła wielka radość słysząc, że syn jego Józef żyje i że jest wielkim. To tak przejmująco podziałało na Jakuba, będącego w
podeszłym już wieku, że fizycznie osłabł na zdrowiu.
On po prostu nie mógł uwierzyć w opowiadanie jego synów, chociaż mu tłumaczyli, w jaki sposób sprzedali Józefa do niewoli w Egipcie oszukując ojca,
jakoby go zwierz polny pożarł i o
szatach, które omaczali we krwi kozła dwadzieścia lat przedtem w celu oszukania ojca, że to było nieprawdą. Chociaż
opowiadanie, że Józef żyje
potwierdzały drogie upominki i dary, jakie Józef dał braciom, aby przywieźli
ojcu; między innymi były tam też i
wozy egipskie, które w owych czasach były bardzo potrzebne do przewozów. Wozy w owych czasach były jedynym środkiem transportu, gdyż o lokomocji
obecnych czasów nie mieli nawet pojęcia. Wozy te miały zabrać Jakuba i jego rodzinę z dobytkiem do Egiptu. Jakub zgodził się udać do Egiptu i przed udaniem
się w podróż złożył Bogu ofiarę,
zastanawiając się przy tym, czy
naprawdę jest to wolą Bożą opuszczać ziemię obiecaną, którą otrzymał od Pana i czy nie będzie to sprzeczne zostawiać te obietnice, które wiarą
otrzymali ojcowie jego, jak Abraham i
Izaak, w które i on miał wiarę i od
dzieciństwa żył według tych obietnic.
Ojciec Niebieski odpowiedział mu na jego prośbę
(prawdopodobnie przez sen) zapewniając go, że
idąc do Egiptu obiera właściwą drogę i że we właściwym czasie znów
powróci „do ziemi obiecanej”. Izrael duchowy powinien zawsze to mieć na pamięci, że te obietnice
powinny stać się celem jego życia,
jego nadzieją i zachętą, aby iść za
Bogiem - bo Przymierze Abrahamowe jest ich udziałem. Oni zawsze muszą być na baczności, żeby przeciwnik Boży,
diabeł, nie omamił ich powodzeniem i honorami
tego świata. Jeżeli przechodzimy rozmaite niepowodzenia i prześladowania dla sprawy Pańskiej, jesteśmy w mniejszym niebezpieczeństwie utraty tych łask i obietnic. Pamiętajmy, że w takich wypadkach
powinniśmy udawać się do Pana szukać
Jego drogi, poznać Jego wolę względem nas, żeby przypominać sobie nasze
Przymierze i wartość jego zachowania wobec znikomych ziemskich korzyści doczesnych. A także stale odnawiajmy nasze poświęcenie się Panu, przyjmując wiarą
zasługi ofiary drogiego nam Zbawiciela, jako podstawę naszego w Nim przyjęcia; dlatego niechaj serca
nasze będą napełnione ku Niemu
uwielbieniem odnawiając z Nim nasze Przymierze. Jest to jedyna zbawienna droga w naszej pielgrzymce.
Przejrzeliśmy pobieżnie historię przedstawiającą
Jakuba i braci Józefa przed Faraonem i ich osiedlenie się
w ziemi Gosen. W ziemi, w której zamieszkali przez
siedemnaście lat (1 Moj. 47:28). Jakub umarł i był pochowany ze wszystkimi ceremoniałami ówczesnego Egiptu, dlatego, że Józef był głównym przedstawicielem Faraona będąc spokrewniony również z urzędnikami dworu Faraona. I tu właśnie zaczyna się lekcja dla nas. Bracia Józefa sądzili, że On teraz użyje swej siły i władzy i odpłaci się im: oni nie
mogli mu wierzyć, że on będzie dla nich przebaczającym
i szlachetnego usposobienia, darując im wszystko, co w przeszłości z nim uczynili. Oni myśleli, że chociaż on był dla nich grzeczny i uprzejmy,
to czynił to jedynie ze względów dla swego ojca; a że ojciec ich umarł z pewnością potraktuje ich zupełnie
inaczej. A że tak się czuli, świadczy
o tym to, że sami najpierw wysłali
posłańców do niego (Józefa), a później i sami się przed nim stawili, prosząc o przebaczenie, dając mu
nawet propozycję być jego sługami.
Jest to uderzające i przedstawia stan wielu z tych,
którzy przyszli do Pana nie mając zupełnej wiary. Oni uznają, że On
przebaczył im ich niedoskonałości, jednakże
są zawsze w niepewności. Prawdą jest, że tacy Go w zupełności nie znają; oni myślą o Nim, że On będąc doskonałym a oni mniej lub więcej moralnie
grzeszni, jak również mniej lub więcej upadli w charakterze, może z nimi srogo postąpić. Jest to dowód, że wzrastamy
w łaskach Bożych, gdy przychodzimy do
tego zrozumienia, że uznając się grzesznikami i wprost niegodnymi być
odkupieni, jednak przychodzimy bliżej do Pana, zapoznając się z Nim i mamy zupełną ufność i wiarę, że
On nam wszystko darował. Takie
postępowanie rozwija, jak wypowiedział
Pan: „A toć jest żywot wieczny, aby cię
poznali samego prawdziwego
Boga, i któregoś posłał, Jezusa Chrystusa” (Jana 17:3). Ale takie wyrozumienie nie może być osiągnięte przez odkładanie tego na
czas przyszły, lecz musi być czynione zaraz; bo gdy wzrastamy w
łaskach Bożych, wzrastamy i w wyrozumieniu, a gdy wzrastamy w wyrozumieniu, wzrastamy też w łaskach; - więc te dwa czynniki (łaska i wyrozumienie)
zawsze idą w parze jak dwie nogi,
których używamy przy chodzeniu. I tu jest przyczyna, że większość,
którzy się nazywają tylko od imienia
Chrystusowego nie rośnie w łaskach i
w wyrozumieniu, dlatego, że oni nie budowali na tym gruncie, o którym Apostoł mówi, że tacy zupełnie upadli wierze i stracili zaufanie w Panu, w Jego
dobroć i Jego mądrość, w Jego miłość oraz w opiekę nad wszystkim. Gdy
komu brakuje, co do tego wzrostu, to pokazuje, że nie jest zupełnie oddany Panu i taki stan nie przyprowadza nikogo do Niego.
Odpowiedź Józefa do jego braci była miłą i szlachetną, pełną radości i współczucia, co udowodniło im, że
on chce z nimi wczuć się w ich położenie. On nawet nie przypuszczał,
żeby bracia jego nie zrozumieli go, gdyż im w zupełności przebaczył i nawet nie myślał, aby ich obawę wykorzystać i wykazać nad nimi swą władzę lub dać im do zrozumienia, że aczkolwiek on im przebacza,
to jednak chce, żeby oni stale sobie
przypominali o swych postępkach
przeszłości, ani też nie żądał od swych braci jakiejkolwiek odpłaty,
wynagrodzenia lub zadośćuczynienia za
postąpienie z nim w przeszłości; - nie, on nie był takim, gdyż posiadał szlachetny charakter; nie był on też samolubny. Przeciwnie, widząc ich strach,
rzekł do nich: „Nie bójcie się: bo azażem
ja wam za Boga?” (1 Moj. 50:19). Tajemnica
jego prawego postępowania z jego braćmi była najwłaściwszą, o czym i sam się
przekonał, że był prawdziwym sługą Bożym w odnoszeniu się we wszystkich
sprawach z jego braćmi. On dopatrzył się, że opatrzność Pańska była w tym wszystkim. Jakżeż mógł on myśleć inaczej. W tym on widział wypełnienie się
jego snu; on też dopatrzył się
cudownego wprost przewodnictwa we wszystkich jego sprawach, począwszy od sprzedania
go, jako niewolnika aż do wyniesienia go na tron egipski; on prawdopodobnie przypomniał sobie swoje przejścia i gdyby
nawet chciał coś niewłaściwego uczynić dla
swych braci, zniweczyłyby te obietnice, które były tym czynnikiem, które
Bóg używał dla błogosławienia go. On nie
mógł tak postąpić, gdyż święcie wierzył w obietnice i moc Najwyższego, dlatego powiadomił ich, żeby byli ufni i zadowoleni w ich myślach, nie zważając na to wszystko zło, jakie uczynili jemu w
przeszłości, gdyż to wszystko, co z
nim uczyniono, wyszło na dobro; i chociaż za to wszystko nie należy im
się uznanie lub pochwała, wszakże Bóg
został wywyższony i uwielbiony. On pokazał
im, że jego postępowanie z nimi w ten sposób, nie jest, że jakoby on zapomniał
o ich złych czynach względem niego, lecz raczej wskazał na Boskie błogosławieństwa wypływające z tego zajścia oraz jak należy
przebaczać braciom.
Jak wielkie błogosławieństwo wypływa z tej lekcji
dla całego duchownego Izraela, jeżeli w spokoju przyjmujemy wynik w danych okolicznościach; ponieważ będąc pod Boską opatrznością wierzymy, że Pan wszystkim kieruje i wszystko wyjdzie na dobro nasze, chociaż nie natychmiast; dlatego w
danych wypadkach zawsze powinniśmy czuć się zadowolonymi i
uprzejmymi wobec tych, których Opatrzność może użyć dla
naszego doświadczenia i możemy nieraz przechodzić wiele nieprzyjemności
zdawałoby się niepotrzebnych, jednak wynik tego zawsze jest chwalebny. Lecz jeżeliby się, kto uchylał lub schraniał, nie będzie odpowiadał temu zadaniu,
jak bracia Józefa byli w obawie i
niepewności, jaki ostatecznie będzie rezultat tego. Wszyscy ci, którzy
unikają doświadczeń, z którymi się stykają
każdego dnia, nie mogą być dobrze
przygotowani by przezwyciężyć wszystko cokolwiek
Pan nam ześle, jak mówi Apostoł Paweł „Wszystko
mogę w Chrystusie, który mię posila” (Filip. 4:13). Tacy też nie
będą okazywać gorzkości lub nienawiści do
tych, których w ich zaślepieniu użyje Szatan, by nas prześladować (2 Kor. 2:14; Juda 1:9).
To nie znaczy, że tacy wybierają złe metody i nazywają je dobrymi, lub mają jakąkolwiek sympatię dla
złego; nie, tacy nie mają nawet
towarzyszyć z człowiekiem złym i nałogowym grzesznikiem. Lecz to ma
znaczyć, że ich umysły mają być napełnione
chwalebnymi myślami o Boskim
zrządzeniu na każdy czas i mają mieć za swój cel, żeby być tymi, których Pan może użyć za swych sług w każdym czasie. Oni są zabezpieczeni i
chronieni w cieniu Wszechmogącego i
wszystko pomaga im ku dobremu,
cokolwiek by Pan na nich dopuścił i wobec tego nie mają mieć ani złości ani gniewu lub nienawiści przeciwko tym,
którzy by im złość wyrządzali lub prześladowali
ich. Ponieważ wszyscy ci, którzy czynią cokolwiek przeciwko tym, co są
niewinni, Wszechmogący Pan ma ich zawsze w swej opiece. Są nieraz wypadki, że lud Boży znajdzie się w takim
położeniu, że spotka się z wieloma doświadczeniami od przeciwników, lecz nie należy narzekać, ale w danym razie należy pamiętać
na słowa, które mówią: „A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, będzie strzegł serc
waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie” (Filip. 4:7), powinien rządzić w sercach ich, aby byli przygotowani i mogli
odepchnąć wszelkie nawałności i przeciwności
życiowe, choćby to nawet było z narażeniem własnego życia dla sprawy Pańskiej,
to jednak mamy pamiętać, że mamy pewną
kotwicę zbawienia, która daje nam
ratunek. Oni mają tę pewność, że Pan jest sprawiedliwy, z czego zawsze mogą się radować.
Nie tylko postępek Józefa był uznany przez Boga,
ale Bóg przyjmuje i uznaje wszystkich szlachetnych ludzi, którzy starają się o dobro swych bliźnich jak o swoje własne; o ich
spokój, o ich miłość wzajemną, aby błogosławieństwo Boże spływało na nich.
Kiedy Józef uspokoił ich bojaźń i obawę,
przyrzekł im, że tak im jak i ich rodzinie będzie dobrze i będzie się
nimi w dalszym ciągu opiekował jak za życia
ich ojca Jakuba. Takie postępowanie
Józefa uspokoiło ich i serca ich napełniły się wielką radością. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale to jest faktem, że
największym skarbem dla człowieka jest rozwijanie w sobie miłosierdzia,
współczucia i przebaczenia swym bliźnim,
gdyż w taki sposób spływa wielkie błogosławieństwo dla każdego, bo Bóg
jest pełen miłosierdzia, łaski i dobroci. Ci
z duchowego Izraela, którzy nie praktykują
tych owoców ducha w ten sposób, nie rozwijają się duchowo i nie
wzrastają w łaskach; lecz ci, co w ten sposób
postępują, rozumieją i oceniają słowo Pańskie, które mówi: „Błogosławieni miłosierni: albowiem oni
miłosierdzia dostąpią” i „Błogosławieni
pokój czyniący; albowiem oni synami Bożymi nazwani będą” (Mat 5:7; Mat. 5:9).
Następnych kilka wierszy naszej lekcji obejmuje
przebieg czasu dziesięciu lat tj. od śmierci Jakuba do śmierci Józefa i daje nam małe porównanie, szczególnie w tym, że siła i charakter Józefa była w tym, że był on wiernym i stanowczym w postępowaniu i to pomogło mu śmiało i odważnie przejść rozmaite trudy życiowe, mając silną wiarę w Boga i w obietnicę Abrahamową. Przypominamy sobie dzisiaj jak to działo się i w przeszłości, że ci, którzy byli
w zupełności oddani i wierni Bogu, byli przykładem
dla nas w Wieku Ewangelii. To jest ta nadzieja, o której Apostoł mówi, „Którą mamy jako kotwicę duszy, i bezpieczną, i pewną, i wchodzącą aż
wewnątrz za zasłonę” (Żyd. 6:19) - tak stojąc pewnie i nie
chwiejąc się nie będziemy narażeni na rozmaite niebezpieczeństwa naszego życia
i żeby nie rozbić się o kamień grzechu,
wątpliwości, pychy, samolubstwa itp.
Kto może wątpić, że Józef postępował tak, dlatego, że miał pełne zaufanie i wiarę w obietnice Boskie wówczas, gdy pełnił
funkcję zastępcy w więzieniu, postępowanie z więźniami a potem, jako
przedstawiciel przed tronem Faraona? Tak długo, jak Boskie obietnice są w naszym umyśle, tak długo ziemskie i samolubne ambicje
tracą wpływ nad nami. Oczy wiary
Józefa były zwrócone na Boskie obietnice dane Abrahamowi, co do ziemi
chananejskiej i chociaż były rozmaite
przeszkody, co do osiągnięcia tejże, jednak on polegał na tym, że chcąc
być przyjacielem Bożym i spadkobiercą
obietnic Bożych, trzeba zawsze być czystego serca i żyć oraz postępować szlachetnie, żeby zdobyć Boskie uznanie. Patrząc
wstecz, on odczuwał wpływ obietnicy danej jego pradziadowi, Abrahamowi, dziadkowi Izaakowi jak też i jego
ojcu, Jakubowi i dlatego wierzymy, że
ta sama obietnica była też i jego przewodnią myślą. Ludzie, którzy
dzisiaj zdobywają bogactwa, stanowiska i
władzę, często uchodzą za
sprawiedliwych, prawdomównych, jednak zazwyczaj okazują się samolubnymi i nie mogą wykazać, że i ich życie kierowane jest przez obietnicę Bożą
daną Abrahamowi. Obietnica Abrahama
nie przeszkadzała Józefowi zajmować
tak zaszczytne i ważne stanowisko na dworze
Faraona, ani też nie wstydził się swych braci wobec Egipcjan; lecz przeciwnie, zrozumiał, że Bóg był za
obietnicą, której on z cierpliwością oczekiwał, z czego bardzo wielkie błogosławieństwa otrzymywał i chociaż wielkich dostojeństw dostąpił, jednak zawsze miał na pamięci obietnice Boskie. Naturalnie, on nie zamierzał
opuszczać Egiptu, żeby udać się do ziemi chananejskiej, gdyż tak on jak
i jego bracia dopiero stamtąd przybyli, a przy
tym wiedział, że Bóg Abrahamowi powiedział, że on i jego potomstwo będą
w Egipcie i że będą tam źle traktowani oraz
pozostawać tam będą przez czterysta lat.
Józef miał nadzieję w Bogu, że obietnica Abrahamowa
jednak musi się wypełnić, ale dopiero stanie się to przez zmartwychwstanie od umarłych; i to jest ważna lekcja, której prawdopodobnie
w całej pełni nie zrozumiał, chociaż wierzył w
Boską moc, że Bóg może zbudzić od umarłych, gdyż
nawet dał instrukcję, żeby jego ciało, gdy będą wychodzić
z Egiptu do Chanaan, zabrali ze sobą; i gdy przyjdzie słuszny czas od
Boga, Izrael będzie wyswobodzony. Tak samo
duchowy Izrael musi polegać na
Boskich obietnicach, które już w niedalekiej przyszłości wypełnią się przez zmartwychwstanie od umarłych, jeżeli w obecnym czasie uwolni się od wpływów tego świata i pozostanie wiernym Panu i rozwinie w sobie
szlachetny charakter. Wiara w przyszłe Królestwo Boże, zaszczyty w tymże
królestwie, przyszłe bogactwo i dostojeństwo
w chwale z Panem odwraca wiernych od światowego
wpływu, o ubieganie się o teraźniejsze honory, ziemskie bogactwa, rozmaite przywileje, odłącza ich od świata i pozwala im myśleć o chwalebnej
przyszłości, przez co uwalniają się
od samolubstwa.
Nasz doniosły tekst podaje nam cenną lekcję dla naszej nauki w każdym kierunku i godny jest do zastanowienia się nad nim przez duchowego Izraela. My wiemy i nie spodziewamy się wiecznego życia w obecnych warunkach, poza tym nasze obecne życie jest ograniczone. Dlatego jest wielka różnica pomiędzy światem a prawdziwym
Chrześcijanizmem, co do wyrozumienia tego przedmiotu.
Człowiek światowy powiada sobie: Życie jest krótkie,
dlatego muszę najwięcej grabić dla siebie, ile tylko
się da. Inny, z wyższą mądrością, która pochodzi z góry, widzi swe własne
mizerne wysiłki i niedoskonałości, widzi też
swoją nicość, dlatego z radością przyjmuje poselstwo od Pana, umiłowawszy wieczne życie ponad wszystko, spoglądając
w życie doskonałe po zmartwychwstaniu,
zdobywa więcej mądrości od Pana, żeby mógł szanować i to obecne nasze życie, w
mądry sposób je wykorzystując.
W odpowiedzi na prośbę i modlitwę duchowy Izrael w czasie obecnego życia
pouczany jest od Boga i z każdym dniem
więcej i więcej ocenia wieczność i nieskończone życie, dlatego wykłada więcej
czasu i energii, aby rozwinąć w sobie
odpowiedni charakter, który otrzymałby
uznanie od Pana i zdobyć życie wieczne. Chrześcijanin oblicza swe dni i stara
się wykorzystać wszelką sposobność,
by godnie mógł służyć Panu, nie z przymusu lub z narzekaniem, ale czyni to ochotnie i z radością. Oni liczą dni, które mijają, a w których otrzymują tyle łask, tyle sposobności, tyle przywilejów za to, że Pan „was powołał z ciemności ku dziwnej swojej
światłości” (1 Piotra 2:9), dlatego
dzieli się tymi błogosławieństwami z drugimi pielgrzymującymi i przez to wyrabia sobie charakter na obraz i podobieństwo Syna Bożego. Oni rozumnie używają swych dni, które prędko przemijają. Oni myślą
nad tym, jak najlepiej użyć ich
życia, żeby było w harmonii z wolą
Bożą i jak przyprowadzić swe serce do stanu, które by oczekiwało życia i
chwały w Pierwszym Zmartwychwstaniu w
Królestwie Bożym. Z tego punktu widzenia, oni liczą swoje dni z wielką
radością w nadziei, że przyjdzie kiedyś
chwila, że ich pielgrzymka się skończy i mają pełną niezłomną wiarę i nadzieję w Panu i w chwalebne wypełnienie się Jego Planu, który z każdym
dniem staje się pewniejszym,
jaśniejszym i zrozumialszym.
Brzask 08/1940 str. 123-125 W.T. R-2895b-1901