<< Wstecz |
Wybrano: R-2139 a, z 1897 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Piotr oswobodzony z więzienia
Dz. Ap. 12:5-17.
„Zatacza obóz anioł Pański około tych, którzy się Go boją i wyrywa ich” - Psalm 4:8.
ŚLEDZĄC historię pierwotnego kościoła, przychodzimy teraz do innego okresu prześladowań, Wydaje się, że poprzednie prześladowania kompletnie ominęły główne postacie Kościoła. Działały one raczej przeciwko zwykłym wierzącym niż przeciw apostołom i publicznym nauczycielom. Rezultatem tego było, jak już wiemy, rozszerzenie się poselstwa Ewangelii na wszystkie strony, przez owych „rozproszonych na wszystkie strony” (Dz. Ap. 11:29). Natomiast rozważane obecnie prześladowanie skierowane było przeciw apostołom. Oba rodzaje prześladowań były ze strony przeciwnika i jego wiernych, ale były one tylko takimi, jakie Bóg uznał za najlepsze do dozwolenia, i takimi, które wypracowałyby pewne dobro w połączeniu z jego planem.
Podczas panowania Rzymskiego Imperatora, Kaliguli, żydzi byli wielce zaniepokojeni z powodu jego powtarzających się prób umieszczenia jego posągu w świątyni, razem z ołtarzami ku jego własnej czci. Podczas gdy żydzi byli tak zajęci bronieniem swojej własnej wolności religijnej, nowo-powstały Kościół Chrześcijański został pozostawiony stosunkowo nietkniętym. Lecz teraz Kaligula umarł, bardzo inna jednostka została jego następcą, a żydzi mając chwilę oddechu od swych własnych kłopotów, mieli dobrą sposobność praktykowania swojej wrogości przeciwko naśladowcom Nazarejczyka. Król Herod Agryppa, będąc zobowiązany współpracować z planami Cesarza, stał się mniej lub bardziej wstrętny dla swoich poddanych, żydów, i próbował zjednać ich sobie poprzez prześladowanie Chrześcijan. Ten Herod Agryppa był godnym następcą swego wuja, który zamordował Jana Chrzciciela, i swego dziadka, Heroda Wielkiego, który wymordował niemowlęta w Betlejem. Jego głównym celem było osobiste wywyższenie i utrwalenie swojego własnego rodu w królestwie. Jego publiczne działania z jednej strony były zamierzone by utrzymać go w łasce u Cesarza Rzymu, a z drugiej – do zdobycia tak wielkiej przychylności ludu, nad którym panował jako król, jako przedstawiciel Cesarza.
Prześladowanie rozpoczęło się od zabicia apostoła Jakuba. Widząc, że zdobył przez to przychylność żydów, Herod stwierdził, że jest to najprostszy sposób przez który mógłby odzyskać popularność wśród swoich poddanych, i zaaresztował również Piotra. Co za smutnym ciosem musiało to być dla pierwotnego kościoła! Widocznie Jakub i Piotr byli w tym czasie głównymi przywódcami w sprawach Kościoła w Jerozolimie, ponieważ tych dwoje wraz Janem, bratem Jakuba, byli najważniejszymi spośród apostołów gdy żył nasz Pan. Możemy wyobrazić sobie ich zakłopotanie – Jakub już nie żył, Piotr został aresztowany i uwięziony, a jego egzekucja wstrzymana zaledwie ze względu na to, że był to tydzień Pachalny, a według zwyczaju żydowskiego nikt nie mógł zostać zabity podczas tego tygodnia. Jawną, jeśli nawet nie zadeklarowaną, intencją Heroda było aby Piotr został w jakiś sposób zabity natychmiast po skończeniu się tego tygodnia Paschalnego. Zatrzymajmy się w tym miejscu by zauważyć dziwne wymieszanie religijnego formalizmu z duchem morderstwa: duch morderstwa był zarówno w Herodzie, jak i w żydach, a jednak jedni i drudzy na pewien czas powstrzymali się, aby przez ceremonie Paschalne zasymbolizować oczyszczenie serca i życia, oczyszczenie przed Bogiem. Jest tutaj lekcja (dla wszystkich, którzy ją przyjmą) by strzec się aby zewnętrzne, formalne obchody nie były w kompletnej sprzeczności z prawdziwym stanem serca. Podczas gdy posłuszeństwo Panu w zewnętrznych obchodach zdecydowanie jest właściwe, to jeszcze ważniejsze jest aby myśli były czyste i dobre.
W owym czasie liczba Chrześcijan w Jerozolimie bez wątpienia była znaczna, i to nie licząc tych, którzy wyemigrowali ze względu na prześladowania, więc kompletnie nie zaskakuje nas informacja, że oni wszędzie modlili się do Boga na korzyść Piotra. Najwyraźniej Chrześcijanie do tego czasu nie używali kościelnych budynków: zbierali się w dogodnych miejscach, i jest całkiem prawdopodobnym, że w Jerozolimie było ich kilka. Gorliwość tych modlitw jest potwierdzona przez fakt, że one były podtrzymywane przez całą noc, i najwyraźniej przez cały tydzień uwięzienia Piotra, ponieważ nie został on uwolniony aż do ostatniej nocy, a gdy był uwalniany, było to podczas trwania „czwartej straży” (Mat. 14:25), która zaczynała się o trzeciej godzinie rano, a on pukał przed świtem do „bramy” domu Marii, gdzie były zanoszone modlitwy – Dz. Ap. 5:12-13.
Nie możemy wiedzieć z jakiego konkretnego powodu Pan dozwolił na śmierć Jakuba a zachował życie Piotra, ale, bez wątpienia, oba te wypadki miały błogosławiony wpływ na Kościół. Rzeczywiście możliwym jest, że w Kościele mógł wzrastać brak docenienia dla tych apostołów, których Pan tak wielce zaszczycił jako swoje narzędzia mówcze i kanały ku błogosławieniu Kościoła. Męczeństwo jednego mogło sprawić, że z pełną powagą uświadomiono sobie o jego utracie, a uwięzienie drugiego mogło spowodować i spowodowało sympatię, miłość i docenienie od wszystkich, i możemy być pewni, że po tym, gdy tak gorliwie modlili się o jego wyzwolenie, Piotr był bardziej miłowany przez Pańskie stadko niż kiedykolwiek. Możemy być pewni, że oba przypadki – śmierć jednego i zachowanie drugiego – były częściami tych wszystkich rzeczy, które dopomogły ku dobremu tym, którzy miłowali Pana.
W międzyczasie Piotr został oddany czterem kwarterionom żołnierzy (tj. czterem zmiennym strażom, każda po czterech żołnierzy): dwóch z nich trzymało straż na zewnątrz więzienia, a dwóch kolejnych było przykutych łańcuchem do Piotra w celi. W ten sposób najwyraźniej zabezpieczono się we wszelki możliwy sposób przeciw jego ucieczce. On już raz został wyzwolony z więzienia, do którego został wrzucony przez Sanhendryn, ale teraz był pod strażą wojskową, prawdopodobnie w Wieży Antonia, oraz przykuty do żołnierzy, którzy wiedzieli, że według Rzymskiego zwyczaju jego ucieczka oznaczałaby ich śmierć. Cały tydzień został spędzony w modlitwie na jego rzecz, a jednak Pan go nie wyzwolił, i każdy dzień wydawał się potęgować gorliwosć modlitw i potrzebę wyzwolenia. Jednak znając okoliczności trudno było oceniać jak zadziała Pańska opatrzność na rzecz Piotra, o ile w ogóle zadziała. Skoro Pan uznał za najlepsze dozwolenie na śmierć Jakuba, oni musieli wywnioskować, że wcale nie mogą być absolutnie pewni, że Piotr zostanie zachowany od śmierci. Możemy się tylko domyślać jak wielkie i dalekosiężne były błogosławieństwa tego tygodnia próby i modlitwy, przybliżania się do Pana i uświadomienia sobie całkowitej zależności od Niego. Pan był zadowolony w swej opatrzności zachowując Piotra Kościołowi, ale bez wątpienia był także zadowolony z bycia proszonym o to przez Kościół.
Jednakże, nawet ostatniej nocy swego uwięzienia, choć spodziewał się, że następnego ranka Herod pośle po niego by wydać go na śmierć, to pomimo wszystko, „Piotr spał”. Jego szlachetne i odważne serce było utwierdzone w Panu, on ufał w Boską mądrość, Boską moc i Boską miłość, i był upewniony, że nic nie będzie dozwolone stać się, co by w jakiś sposób nie zostało przekształcone w dobro. Stąd, polecając swoje wszystko Panu, był on w stanie spokojnie odpoczywać we śnie. Został tutaj zachowany właściwy porządek rzeczy: jednostka, którą dotyczyło to bezpośrednio, tak spokojnie odpoczywała w Pańskiej łasce i miłości, że była wolna od zmartwień i strachu, podczas gdy Kościół w ogólności, choć nie tak bezpośrednio i osobiście chodziło o niego, był tak pełny miłującego zainteresowania bratem, że modlili się na jego rzecz bez ustanku dniem i nocą. Nie mamy powiedziane o co prosili, ale to, o co powinni prosić w takich okolicznościach możemy dobrze zauważyć z własnej modlitwy naszego Pana (Mat. 26:39-42): o cokolwiek prosili, aby było właściwym musiało zawierać myśl i wyrażenie – Niech się dzieje Twoja wola, nie nasza, o Panie.
Kiedy anioł obudził Piotra, uwolnił z kajdan, otworzył mocno zabarykadowaną bramę więzienia i wyprowadził go na ulicę, to opuścił go wypełniwszy swoją misję. Zachwycony i oszołomiony Piotr początkowo z trudem mógł rozróżnić czy to była rzeczywistość, czy też wizja, ale gdy zebrał myśli, to zrozumiał, że Bóg przygotował dla niego kolejne wspaniałe wybawienie z rąk jego nieprzyjaciół – Heroda i Żydów. Nie wrócił on jednak by drwić z żołnierzy, ani nie został napełniony samozadowoleniem i pewnością siebie, tak by wykrzykiwać o swoim wyzwoleniu podczas drogi, ale starannie rozważając tę sprawę, zdecydował, że właściwym działaniem dla niego będzie ucieczka do jakiegoś innego miasta, zgodnie z tym, co zarządził Pan, mówiąc: „gdy was prześladować będą w jednym mieście, uciekajcie do innego” (Mat 10:23). Niemniej jako dobry pod-pasterz zbyt głęboko był zainteresowany Pańskim ludem, który tak gorliwie modlił się za nim, aby opuścić ich bez jakiegoś wyjaśnienia, więc, udając się do domu jednego z przyjaciół sprawy Pańskiej, oznajmił im fakt swego uwolnienia i wysłał wiadomość do przywódców sprawy Pańśkiej w tym mieście - „Oznajmijcie to Jakubowi i braciom” (Dz. Ap. 17:25) - a następnie uciekł w inne miejsce. Jakub o którym mowa, był bratem naszego Pana, podczas gdy Jakub który został zabity, był apostołem, bratem Jana. Fakt, że Jakub i ważni bracia nie byli w domu Marii i jej syna Jana-Marka, wydaje się wspierać myśl, że spotkanie w tym miejscu było tylko jednym z wielu w Jerozolimie.
Opowiadanie o Piotrze pukającym do drzwi i przerwaniu spotkania modlitw, wraz z oznajmieniem odpowiedzi na modlitwy w tak nadzwyczajny sposób, jest opowiedziane w całości z przepiękną prostotą, i wskazuje nam miłującego ducha społeczności i braterstwa, jaki istniał w pierwotnym Kościele.
Nasz Złoty Tekst sam w sobie zawiera wielką lekcję w związku z wyzwoleniem Piotra. Pismo Święte jasno daje nam do zrozumienia, że aniołowie Boży są „duchami usługującymi, posyłanymi do tych, którzy będą dziedzicami zbawienia” (Żyd. 1:14). Bardzo rzadko bywali objawieni komukolwiek w sposób zarejestrowany w tym wypadku, a jednak oni są obecni jako przedstawiciele Pana, aby wykonać zgodnie z Jego wolą wszelką potrzebną pracę na naszą rzecz. Ale mamy zrozumieć, że anioł Pański tak samo prawdziwie był z Jakubem, który był zabity, jak z Piotrem, który został wyzwolony; oraz to, że wyzwolenie ludu Bożego nie zawsze jest takim, które może zostać zauważone przez cielesne zmysły. Czasem anioł Pana jest obecny przy nas i zapewnia podtrzymującą siłę do zniesienia próby, od której nie jesteśmy wyzwoleni. Tak było w przypadku naszego Pana: czytamy, że anioł pojawił się przy nim i wzmocnił go. Takim też prawdopodobnie było poselstwo aniołów dla Jakuba w czasie jego wielkiego nieszczęścia, kiedy jego życie zostało oddane mordercy. Takimi też były doświadczenia wielu: anioł Pana trwał przy nich i wzmacniał ich tam, gdzie nie miał dozwolenia wyzwolić. Zarejestrowane jest, że wielu Chrześcijańskich męczenników było tak podtrzymywanych i błogosławionych, że nawet wśród prześladowań, tortur i płomieni, byli w stanie śpiewać pieśni pochwalne dla Pana. O biskupie Latimerze napisane jest, że kiedy był przywiązany na stosie, z wielkim spokojem umysłu powiedział do biskupa Ridleya, w odniesieniu do swoich własnych cierpień, „z łaski Bożej zapalimy dziś w Anglii taką świeczkę, która jak wierzę, nigdy nie zagaśnie”.
Jak powiększa ufność Chrześcijanina zdanie sobie sprawy, że chociaż ziemskie moce mogą być w opozycji, i chociaż on sam w sobie może być bezsilnym by oprzeć się przeciwnikom, i chociaż może zdać sobie sprawę, że poza przeciwnikami z ciała i krwi, on walczy także przeciw „duchowym złościom, które są wysoko” (Efez. 6:12) – przeciw Szatanowi i jego sługom ciemności – to jednak z drugiej strony, „większy jest ten co za nami, aniżeli ten co przeciwko nam” (Rzym. 8:31), oraz, że wszystkie niebiańskie legiony są podległe Boskiej woli i mogą zostać zatrudnione do wykonania Boskiego zamiaru zgodnie z Boską mądrością.
W.T. R-2139 a -1897 r.