<< Wstecz |
Wybrano: R-3332 a, z 1904 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Dajcie wy im jeść”
LEKCJA Z EWANGELII WEDŁUG ŚW.
MATEUSZA (Mat. 14:13-23)
„Rzekł
im Jezus: Jamci jest on chleb żywota.” — Jan. 6:35.
Gdy Jezus dowiedział się o śmierci Jana Chrzciciela, przeprawił się na
drugą stronę Jeziora Galilejskiego - poza obręb panowania Heroda. Być może, iż
uczynił to, aby nie narażać się na interwencję i przeszkody ze strony Heroda,
który w tak brutalny sposób pozbawił życia Jana, a teraz mógłby i Jemu
przeszkadzać w dopełnieniu Jego misji, Albo też może obawiał się, że pewien
rozruch mógł być wywołany przeciwko Herodowi, a władze mogłyby zrozumieć, że to
Jego nauka przyczyniła się do owego rozruchu. Domysł taki można zrobić i z
tego, co jest podane, że po cudownym nakarmieniu kilku tysięcy słuchaczy,
rzesze chciały uczynić Jezusa królem. On rozumiał, że zachęcać rzesze do tego,
byłoby z Jego strony sprzeciwianiem się zarządzeniu Boskiemu.
Jest też prawdopodobnym, że Jezus chciał przez pewien czas być sam z
uczniami, aby mógł zastanowić się i porozmawiać nad dalszą Swoją pracą, Dowód o
Jego wzrastającej popularności w tym czasie, znajdujemy w tym, że znaczne
rzesze ludu obeszły wiele mil w około jeziora, aby nadal mogły być z Nim i
słuchać Jego zadziwiających słów żywota, przypowieści itd., o Królestwie, które
w swoim czasie miał ustanowić i w którym Jego Apostołowie i inni wierni mieli
mieć udział.
PILNOŚĆ W CZAS LUB NIE W CZAS
Gdy Jezus zobaczył te rzesze użalił się nad nimi i nie mógł się dłużej
od nich odsuwać. W czas czy nie w czas, na ile to tyczyło się Jego osobistej
wygody, On musiał sprawować dzieło Boże, wydawać Swe życie cal po calu, godzina
za godziną. „Użalił się” nad tym ludem, albowiem byli jako owce bez pasterza.
Odczuwali jakiś głód serdeczny, chociaż nie wiedzieli, co to było; pożądali
wyższych, lepszych, zacniejszych warunków aniżeli ich otaczały, a Ten wielki
Nauczyciel wypowiadał słowa, jakich żaden przedtem nie mówił - słowa pełne
nadziei, zapewniające o Boskim pojednaniu, o Jego opatrzności i pieczy. Ci, co
zasiadali na stolicy Mojżeszowej (nauczeni w Piśmie i Faryzeusze, Mat. 23:2)
byli tak zarozumiali w swoich pojęciach o rzeczach Boskich, że tylko do siebie
stosowali Boskie obietnice i łaski, resztę zaś narodu zaniedbywali; uważając
ich za grzeszników i celników, jako nie dosyć nabożnych, aby zasługiwali na
jakiekolwiek Boskie względy lub przywileje. Jezus, natomiast, pomijał tych
samousprawiających się, którzy odrzucali Jego i jedyną drogę zbliżenia się do
Boga, i szczególniejsze względy okazywał tym uniżonym i biednym, którzy chętnie
słuchali Jego poselstwa i „dziwowali się wdzięczności onych słów, które
pochodziły z ust jego”(Łuk. 4:22) - słowa zapewniające ich, że Bóg nie gardzi
słabymi i niedoskonałymi, o ile oni w szczerości Go szukają i chcą Jemu służyć.
Było prawdopodobnie około godziny trzeciej po południu, gdy uczniowie
podali myśl, aby rzesze były rozpuszczone, aby w pobliskich wioskach mogli
znaleźć sobie coś do jedzenia i miejsce do nocowania. Jan i Marek zapisali
rozmowę, jaką przy tej okazji miał Jezus z Filipem, którego dom rodzinny
znajdował się w najbliższym miasteczku Betsaidzie; i który z tego powodu był
najlepiej zaznajomiony z okolicą, jej zasobami itd. Jezus zapytał Filipa:
„Gdzie kupimy chleba, aby ci jedli?” (Jana 6:5). Filip odrzekł, że potrzeba by
chleba, co najmniej za dwieście groszy, aby każdemu dać, chociaż po małym
kawałku. Według obecnych zarobków i liczenia, znaczyłoby to, że potrzeba było
kupić chleba za dwieście dolarów. Wszyscy apostołowie poparli wtedy ową myśl,
aby lud był rozpuszczony, by każdy sam postarał się o żywność i o nocleg,
chociaż co prawda, ludność Wschodu mało dba o nocleg; owinąwszy się płaszczem,
każdy położy się gdziekolwiek, na polu, przy drodze, lub na jakimkolwiek
miejscu, gdzie nie zagraża jakieś niebezpieczeństwo.
SZUKANIE NAJPRZÓD ZASOBÓW
NATURALNYCH
Jezus tedy rzekł do uczni: „Dajcie wy im jeść.” Marek podaje, że
uczniowie zapytali: „Szedłszy kupimy za dwieście groszy chleba, a damy im
jeść?” (Mar. 6:37). Jezus im rzekł: „Wieleż chleba macie, Idźcie a dowiedźcie
się.” (Mar. 6:38). Po pewnym czasie Andrzej powrócił z wiadomością, że w
gromadzie tej znajdował się pewien chłopiec, który miał i gotów był dać do ich
dyspozycji, pięć bochenków chleba i dwie małe ryby. Jezus przyjął to i
rozkazał, aby wszyscy posiadali w gromadkach. Przypuszczanym jest, że posiadali
w grupach po 50 osób; grup takich było 100, co razem uczyniło 5000.
Prawdopodobnie usiedli na trawie w formie rzymskich trójkątów, aby uczniowie
mogli przechodzić środkiem i obsłużyć wszystkich. Nie mamy powiedziane, w jaki
sposób owe chleby i ryby były pomnożone tak, że starczyło dla pięć tysięcy
ludzi i jeszcze pozostało dwanaście koszów ułamków. Być może, że pomnożenie
działo się w rękach Pana, gdy On łamał; aczkolwiek prawdopodobnym też jest, że
ono działo się również w rękach Apostołów, gdy roznosili pokarm siedzącym.
Gdyby historia taka była nam powiedziana o zwykłym człowieku to nie
moglibyśmy w to uwierzyć. Zaprawdę nie byłoby to wiarą, ale łatwowiernością,
gdybyśmy w to uwierzyli. Podobnie rzecz się ma z tymi, co zaprzeczają
niebiańskiemu pochodzeniu naszego Pana; oni nie wierzą, aby Jezus mógł czynić
lub, aby czynił takie rzeczy, o jakich Biblia podaje. My również nie
wierzylibyśmy, gdybyśmy patrzyli na rzeczy z ich punktu zapatrywania. Ponieważ
jednak wierzymy, że był On Synem Ojca Niebieskiego; że przyszedł na świat, aby
być naszym Odkupicielem i że Ojciec zlał na Niego Boskiego Ducha, czyli Boską
moc - możemy też wierzyć, że On był w stanie cudownie rozmnożyć pokarm.
CODZIENNE CUDA PRZEOCZANE
W każdym razie, nawet najwięksi sceptycy tego świata wierzą w cuda;
widzą takowe wszędzie, we wszystkich sprawach życia. Wiedzą oni dobrze, że
gdyby owe ziarna jęczmienia, które były zmielone, aby wytworzyć te pięć chlebów
jęczmiennych, zasiane były do ziemi, przyniosłyby zbiory dostateczne na chleb
dla pięciu tysięcy. Wiedzą także, iż owe dwie ryby z biegiem czasu mogłyby
rozmnożyć się w ilość ryb dostateczną do nakarmienia pięć tysięcy ludzi. Nie
powinno być trudnym zrozumieć, że Ten, który zarządził obfitość naturalną, ma
zupełną kontrolę nad każdą sytuacją, więc mógł tak łatwą dostarczyć pokarmu w
ten sposób lub w jakikolwiek inny. Któż zaprzeczy, że z ludzkiego punktu
widzenia, cudem jest, że ziarno rośnie i że ryby mnożą się w swoim rodzaju, Te
cuda natury dzieją się w około nas codziennie, stąd zdają się jakoby rzeczy
zwykłe i zapominamy o ich cudowności. Faktem jednak jest, że chociaż możemy
zanalizować rybę określić dokładnie, z jakich elementów składa się i moglibyśmy
zebrać te same elementy na talerz, a nawet złożyć je w formę ryby, to jednak
nie moglibyśmy tej rybie dać życia ani spowodować, aby ona mogła mnożyć swój
rodzaj. Takie coś byłoby dla nas cudem.
Prawdą też jest, że składniki jęczmienia mogą być dokładnie zbadane i
mogłyby być złożone w takiej samej proporcji i formie; jednakowoż, nie w naszej
mocy jest, aby tak wytworzone ziarna jęczmienia mogło zakiełkować i pomnożyć
się. Niechaj więc, te stale, otaczające nas cuda przekonują tych, co wierzą w
wszechmoc Bożą, że On dokonał tego wszystkiego, o czym jest zapisane, że było
dokonane przez Jego Pomazańca. Pamiętajmy również, że rzeczy, które Jezus
czynił „objawiały Jego przyszłą chwałę” - ilustrowały i uwydatniały przyszłą
potęgę i chwałę Onego wielkiego Króla świata, który ma błogosławić, nakarmić i
podnieść cały rodzaj Adamowy, dając żywot wieczny tylu ilu zechce go przyjąć,
na Jego warunkach.
Jeżeli nie moglibyśmy przyjąć biblijnych świadectw względem Jezusowej
mocy nad naturalnymi rzeczami, to nie moglibyśmy też przyjąć określeń Proroków
i Apostołów, co do Jego przyszłej mocy w Królestwie. Jeżeli zaś możemy przyjąć
biblijne orzeczenia o Jezusie jako o wielkim Reformatorze wszystkich rzeczy,
jako o Boskim Przedstawicieli, Emanuelu, który w przyszłości ma błogosławić
całą ludzkość, to z taką samą właściwością i wiarą możemy uznać Go jako Tego,
przez którego moc Ojca Niebieskiego działała w mniejszej mierze przy
dokonywaniu cudów, o których mówimy i innych przy Jego pierwszym przyjściu.
OSTROŻNE UŻYWANIE BOSKICH OBFITOŚCI
Cała ta lekcja została tym więcej uwydatniona rozkazem Jezusa, aby
uczniowie pozbierali ułamki - w czym dana była jeszcze i ta nauka, że bez
względu jak hojne są Boskie zaopatrzenia dla ludzi, żadne z tych nie mają być
marnowane. Kiedykolwiek widzimy marnotrawstwo w kimś z poświęconych Panu, nie
możemy powstrzymać się od myślenia, że bez względu na ile oni rozumieją wolę
Bożą w innych rzeczach, brak im właściwego zrozumienia w tym względzie.
Właściwa ocena daru i szacunek dla Dawcy obejmują w sobie także ostrożność w
szafarstwie wszystkimi rzeczami, jakie otrzymujemy od naszego Ojca Niebieskiego
- tak rzeczami doczesnymi jak i duchowymi. Według przypowieści naszego Pana,
nasza miłość i gorliwość mierzone są w znacznym stopniu według naszego używania
talentów, sposobności i błogosławieństw, doczesnych i duchowych teraz nam
udzielanych.
Możemy być pewni, że tak w tym cudzie jak i w innych, Pan chciał wyrazić
pewną ważną lekcje wiary i postępowania - może nie tyle dla publiki ile dla
Swoich specjalnych naśladowców i uczniów. Możemy, więc wnosić, że miał On
podwójny cel w przymuszeniu uczniów, aby weszli do łodzi i przepłynęli na drugą
stronę jeziora, podczas gdy On sam pozostał z rzeszą, aby ją rozpuścić
oświadczeniem, że Jego cuda i kazania były skończone. Jednym Jego celem
niezawodnie było, aby mieć chwilę osobistej społeczności z Ojcem - na górze w
odosobnieniu od wszystkich, nawet od umiłowanych dwunastu Apostołów. Są chwile,
w których lubimy złączyć nasze serca i głosy z drugimi w modlitwie wspólnej w
gronie ludu Bożego; lecz są także takie chwile gdzie potrzebujemy prywatnej,
osobistej społeczności z Bogiem, sam na sam, tak jak nasz Pan zdaje się
potrzebował przy tej okazji.
Drugim celem naszego Pana niewątpliwie było, podczas Jego nieobecności
dać uczniom sposobność rozmyślania i rozmawiania o owym cudzie. W taki sposób,
oni mogli wypowiadać się swobodniej i wyciągnąć z tego więcej korzyści aniżeli
gdyby był z nimi i do pewnego stopnia krępował ich Swoją obecnością. Pan
chciał, aby ta lekcja wywarła na nich jak najgłębsze wrażenie. Miało być
pomocnym dla nich w przyszłych latach, przypominać sobie, jak to On miał moc
pomnożyć pokarm cielesny, bez pomocy jakichkolwiek działań ludzkich. Miało to
być dla nich nauką także pod względem pokarmu duchowego, że nie powinni
pogardzać małymi rzeczami; że gdy przyjdzie im łamać chleb żywota z innymi, nie
powinni obawiać się ani wstrzymywać z powodu warunków na pozór niekorzystnych,
ale powinni mieć zupełną ufność w Nim, że On ma moc opanowania wszystkich spraw
życia, aby Jego chwalebne zamysły były dokonane.
MOŻEMY ROZDZIELAĆ CHLEB Z NIEBA
Dla nas żyjących w czasie obecnym jest w tym również pewna nauka, tak
jak była dla całego Kościoła w Wieku Ewangelii. Odczuwamy niekiedy, że rzesze
są wielkie, a nasze środki, aby im zanieść chleb żywota, są bardzo ograniczone.
Gotowiśmy czasami powiedzieć: mamy rzeczy takie i takie, lecz „cóż to jest na
tak wielu?” (Jana 6:9). Posłuchajmy słów naszego Pana: „Dajcie wy im jeść.”
Dosyć jest nam wiedzieć, że ktokolwiek jest obecny, łaknie i pragnie
sprawiedliwości. „Kto ma uszy ku słuchaniu niechaj słucha.” (Mat.13:9). Mówmy
im tę dobrą nowinę, w jakiejkolwiek formie może ona być przedstawiana, bez
względu na trudne lub nieznośne warunki. Najgłówniejszą rzeczą jest to, że
znajdują się dusze łaknące prawdy i gdy my okażemy się gotowymi, Pan pobłogosławi
i pomnoży nasze skromne zasoby, abyśmy mogli im prawdę zanieść.
Pamiętamy o tej opowieści szczególnie, gdy opracowujemy roczne
sprawozdanie z pracy prowadzonej przez nasze Stowarzyszenie i gdy staramy się
zauważyć ową znaczną ilość duchowego pokarmu zanoszonego ludziom do różnych
części świata i nasze przywileje w udzielaniu tegoż pokarmu, Dziwiliśmy się
nieraz jak to Pan pobłogosławił tę stosunkowo małą sumę pieniędzy, że mogła
sięgnąć tak daleko - zdaje się jakby została pomnożoną Pańskim błogosławieństwem.
Sprawa ta zdaje się być z nami tak jak była z Apostołami. Pan sam stawia
pytanie ile będzie potrzeba. Rozglądamy się i widzimy jak mało ludzi łaknie i
pragnie prawdy i jak dużo chwyta się różnych błędów, fałszywych ewangelii,
nowych świateł itd. Tedy słyszymy Pańskie słowa: „Dajcie wy im jeść.” Potrzeba
wiary, aby iść i pracować w pracy żniwiarskiej, w obecnych ograniczonych
warunkach; lecz jak pewnym jest to, iż głównym Żniwiarzem jest sam Pan, tak
możemy być pewni, że Jego błogosławieństwo nad tym, co mamy do rozdawania,
uczyni to dostatecznym, aby wszyscy prawdziwie głodni byli nakarmieni.
Niechaj lekcja ta przeniknie do głębi serc naszych i ufajmy coraz więcej
Temu, który nie tylko przygotował doczesny pokarm wieki temu, lecz który
obecnie, według Swej obietnicy, przyszedł po raz drugi i znowu rozdziela
duchowy pokarm na czas słuszny, rzeczy nowe i stare ze skarbca Swego Słowa.
Oceniajmy te obietnice prędko i właściwie, pilnując abyśmy wciąż łaknęli i
pragnęli coraz lepszego Zrozumienia Boskiego charakteru i planu. Bądźmy też
pilnymi w podawaniu drugim tego błogosławionego pokarmu, który tak wielce
orzeźwił i wzmocnił nas. Jeżeli oni nie dostaną tego pokarmu to zemdleją w
drodze i szukać będą za innym pokarmem. My mamy te wszystkie rzeczy, jakie domownicy
wiary potrzebują; bez nich oni nie mogą utrzymać swego stanowiska, nie mogą
przeć naprzód i niechybnie ulegną zniechęceniu. Tysiąc padnie po boku twoim a
dziesięć tysięcy po prawej stronie, jeżeli tego pokarmu nie otrzymają. Bądźmy
czujnymi!
UŻYCIE ŚRODKÓW – WTEDY A DZIŚ
Chłopczyk, który przy tej okazji miał te chleby i ryby, i dał je do
Pańskiej dyspozycji, doznał niezawodnie znacznego błogosławieństwa, chociaż nie
mamy o nim nic więcej w Biblii powiedziane. Była to sprawa sposobności, więc możemy
być pewni, że chłopczyk, który chętnie dał wszystko Panu, zamiast próbować
sprzedać to głodnym za wygórowaną cenę, dostąpił odpowiedniego
błogosławieństwa. Nauka z tego dla nas wszystkich jest ta, że gdy mamy
jakiekolwiek finansowe środki posłania chleba żywota innym, lub jakąkolwiek
znajomość prawdy, nie powinniśmy tych rzeczy samolubnie gromadzić dla własnej
tylko korzyści. Wszystko ma być poświęcone Panu i z tego poświęcenia Pan
udzieli błogosławieństwa drugim i pobłogosławi nasze własne głowy i serca.
Złoty tekst niniejszej lekcji może być jej jądrem w pewnym względzie.
Jezus, po spędzeniu większej części nocy na osobności w modlitwie, nad ranem,
gdy uczniowie wciąż jeszcze znajdowali się w łodzi na wzburzonej wodzie
jeziora, przyszedł do nich po wodzie i szczęśliwie dopłynęli do przeciwnego
brzegu. Niektórzy z tych, co jedli ów cudownie pomnożony chleb i ryby, udali
się do okolic Kapernaum i odnaleźli Jezusa. Tych Jezus zganił, że szukali Go
więcej dla cielesnego pokarmu aniżeli dla głoszonej przez Niego prawdy i przy
tej sposobności powiedział im, że był On chlebem żywota z nieba zesłanym i że
kto by jadł z tego chleba nie umrze na wieki.
Błogosławione są uszy nasze, że usłyszeliśmy, błogosławione nasze oczy
wyrozumienia, że zobaczyliśmy Go i błogosławieni jesteśmy, że skosztowaliśmy
Onego Chleba Żywota! Błogosławieni jesteśmy, jeżeli wciąż jeszcze łakniemy i
pragniemy sprawiedliwości, i bywamy nasyceni, zgodnie z Boską obietnicą.
GŁÓD SŁOWA BOŻEGO – AMOS 8:11
Żyjemy w czasie wielkiego napięcia - w czasie, gdy na ziemi jest większy
głód za umiejętnością, bogactwem, wpływem i za wszystkim innym, aniżeli był
kiedykolwiek. Każdy zdaje się łaknąć czegoś. Jednocześnie na świecie jest tyle
różnych filozofii, wynalazków, umiejętności (prawdziwej i fałszywej), pomysłów
dla wzbogacenia się, teologicznych pomysłów itd., itd., że cały nieomal świat
zdaje się być zajęty różnymi próbami nasycenia tak zgłodniałych dusz. Mimo to
jednak rzeczy te nie zadawalają nawet ludzi światowych - wciąż jeszcze łakną i
pragną, i nic nigdy nie zadowoli ich tak jak może ich zadowolić Chleb Żywota -
Prawda. Jest to, więc sposobność dla nas, którzyśmy „Nowem Stworzeniem w
Chrystusie Jezusie,” aby zanosić drugim ten chleb i wodę żywota. Baczyć musimy,
aby nasz głód za ziemskimi rzeczami nie prosperował ani był zaspakajany kosztem
duchowego głodu i duchowych rzeczy, ale aby te ostatnie otrzymywały z naszej
strony najwięcej uwagi, staranności i zaopatrzenia.
Im więcej ludzie zadawalają się ziemskimi rzeczami tym mniej mają
skłonności do rzeczy duchowych, a im więcej zadawalamy się rzeczami
niebiańskimi tym mniej pożądania mamy do rzeczy ziemskich. Nowa natura wzrasta
kosztem starej a nowe ambicje, nadzieje i pragnienia bywają zaspakajane kosztem
starych. Podobnie, gdy stara natura wzrasta, to dzieje się to zwykle kosztem
nowej we wszystkich sprawach życia. Starajmy się tedy dobrze rozróżniać
pomiędzy pokarmem, który ginie, a tym, który sprowadza Boskie błogosławieństwo,
ku wiecznemu żywotowi. Obierajmy raczej ten ostatni, karmijmy się coraz więcej
Panem i Jego Słowem, abyśmy przez to mogli stawać się silnymi w Panu i w sile
mocy Jego i być coraz więcej odłączonymi od świata jak i od jego ducha, nadziei
i ambicji. Szukamy niebiańskiej ojczyzny, niebiańskiego królestwa i
niebiańskich przymiotów stosownych i potrzebnych dla niebiańskiej natury.
Znaleźliśmy Onego wielkiego Życiodawcę, Tego, który może dostarczyć i dostarcza
owego chleba z nieba Jest to naszym chwalebnym przywilejem być rozdzielaczami
tego chleba. „Dajcie wy im jeść.” „Kto ma uszy, niechaj słucha.”
Straż 10/1950 str. 151-154 W.T. R-3332 a -1904 r.