<< Wstecz |
Wybrano: R-4841 a, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Miłość precz wyrzuca bojaźń
„Nie masz ci bojaźni w miłości, ale
miłość doskonała precz wyrzuca bojaźń bo bojaźń ma udręczenie”. - 1 Jana 4:18.
MYŚL
powyższego tekstu mogłaby być lepiej wyrażona tymi słowami: „W miłości nie ma lęku.” Nie
lękamy się tego, co miłujemy. W pewnym znaczeniu jednak: im bardziej miłujemy,
tym więcej boimy się. Nie jesteśmy tak bardzo troskliwymi podobać się osobie,
której nie miłujemy. Nie o takiej jednak bojaźni mówi Apostoł, że ma być
odrzucona; przeciwnie, taka bojaźń jest właściwa i pożądana. To też myśl tego
tekstu byłaby lepiej wyrażona słowem lęk lub trwoga.
Pismo
Święte mówi o niektórych, że nie mają bojaźni Bożej przed oczyma swymi (Rzym.
3:18). Stosuje się to, niezawodnie, do ludzi niepobożnych. Pomiędzy ludźmi
przejawia się często bezmyślność w stosunku do Boga i przyszłości. W tekście
naszym Apostoł nie wyraża myśli, że w sercach wszystkich ludzi znajduje się
bojaźń, ale że, jeśli jakiekolwiek serce ma bojaźń, to doskonała miłość usunie
ją. W miarę zwiększania się znajomości i miłości, zmniejsza się bojaźń. Możemy
powiedzieć, że ci ze świata, którzy mają bojaźń szacunku wobec Boga, znajdują
się w korzystniejszej postawie umysłu i w lepszym stanie serca aniżeli ludzie
lekkomyślni. Pewne sprawy i warunki otaczające nas, wymagają odpowiedniego
poważania i szacunku, a mózg człowieka jest tak ukształtowany, że szacunek
będzie częścią jego umysłowej postawy, jeżeli nie jest zupełnie zdegradowanym.
To też Pismo Święte mówi: „Początek
mądrości jest bojaźń Pańska” (Przyp. 9:10). Bojaźń Pańska, szacunek i cześć
ku Bogu, przynosi człowiekowi błogosławieństwo. Tego rodzaju bojaźń Pańska nie
zmniejsza się w miarę jak człowiek coraz więcej poznaje swego Stworzyciela,
raczej powiększa się i jest to proces stopniowy.
Jest
także inna bojaźń, która jest wynikiem mylnej znajomości. Nie przypisujemy
Szatanowi, że on wytwarza wszystkie niegodziwe myśli w ludzkich umysłach,
wierzymy jednak, że on ma bardzo dużo do czynienia ze złymi wpływami, jakie
otaczają nasz rodzaj. Z tego powodu są ludzie niemający w sobie żadnej bojaźni
Bożej; a nawet niektórzy z tych, co przyszli do Boga i zaczynają poznawać Go i
uczyć się szacunku i czci ku Niemu, mogą jeszcze nie mieć właściwej bojaźni,
jaką by mieć powinni. Wtedy on nieprzyjaciel stara się zaszczepić do ich
umysłów pewnego rodzaju lęk i trwogę.
Tak
sprawa się ma ze wszystkimi narodami pogańskimi. Skoro tylko nabierają
jakiejkolwiek znajomości o Bogu, on przeciwnik rozbudza w nich niewolniczy
strach, który wypiera z ich serc miłość, a wytwarza lęk, trwogę. Czytamy, że „bóg świata tego oślepia umysły w
niewiernych” (2 Kor. 4:4). Myślimy, że ten zły wpływ powoduje wiele z tych rzeczy tak
dziwnych dla nas. To wskazuje na fakt, że poganie mają diabelskie nauki, z
którymi łączy się jakiś chorobliwy lęk wobec Boga. Także wszyscy światowi
ludzie, znający nieco Boga, tak żydzi jak i chrześcijanie, też posiadają
bojaźń, ale w znaczeniu trwogi i lęku. A przecież chrześcijanie mają więcej
znajomości o Boskim charakterze aniżeli inni; więc powinni mieć mniej bojaźni
aniżeli poganie.
PEWNEGO RODZAJU BOJAŹŃ JEST WŁAŚCIWA
Myślą naszego
tekstu zapewne nie jest, że prawdziwy chrześcijanin nie powinien odczuwać
żadnej bojaźni. Przeciwnie, fakty pokazują co innego. Zauważmy doświadczenia
pierwszych chrześcijan, jak i Samego Pana w ogrodzie Getsemańskim. On
doświadczał tam wielkiej bojaźni i Apostoł, pisząc o tym wyjaśnia, że
wysłuchany był w tym, czego się obawiał (Żyd. 5:7). Jeżeli bojaźń była
doświadczeniem naszego Pana to i Jego naśladowcy powinni doświadczać podobnej
bojaźni. Apostoł mówi: „Bójmyż się
tedy, aby snąć zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia Jego, nie zdał
się kto z was być upośledzonym” (Żyd. 4:1). Jak zharmonizujemy tę bojaźń z
naszym tekstem? Tekst ten widocznie nie zaprzecza tym wielkim lekcjom wykazanym
w innych miejscach. Nasz Pan wołał do Ojca, o którym wiedział, że Go miłował;
lecz wiedział także, iż Ojciec był absolutnie doskonałym i sprawiedliwym;
obawiał się więc, aby nie był znaleziony upośledzonym w czymkolwiek - aby
czasami nie chybił w czymkolwiek z tego co było od Niego wymagane.
Podobnie
powinno być z nami. Wiedzmy i pamiętajmy o tym, że „Bóg jest miłością” (1 Jana 4:8),
lecz bójmy się o samych siebie; bądźmy tak ostrożni i tak baczni, aby podobać
się Bogu; aby zawsze odczuwać tę bojaźń, „by nie zdał się kto z nas być
upośledzonym” - nie dochodzącym do tej miary, do której dojść mógłby i
powinien był dojść. Nieświadomość rodzi strach, lecz miłość do Boga pomoże nam
wyrzucić taką bojaźń i pobudzi nas do przystąpienia do Boga z ufnością. Zatem „przybliżmy się ku Bogu” (Jak.
4:8), z zupełnym zaufaniem, że On będzie nam błogosławił. Myśl ta jest zupełnie
przeciwna od pojęć pogańskich. Poganie pojmują Boga jakoby najgorszego demona. Chrześcijanie
zaś i naśladowcy Chrystusa uczą się miłować Boga i starają się pełnić Jego
wolę. Żadna ofiara nie jest Jemu przyjemna, jeżeli nie wypływa z takiej miłości. „Ojciec takowych szuka, którzyby Go
chwalili, … a ci, którzy Go chwalą, powinni Go chwalić w duchu i w prawdzie.” (Jan 4:23-24).
Straż 07/1957, W.T.
R- 4841 a -1911 r.