<< Wstecz |
Wybrano: R-2880 a, z 1901 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Znienawidzony bez przyczyny”
1 Moj. 37:12-36
Złoty tekst: „A patryarchowie nienawidząc Józefa, sprzedali go do Egiptu; ale Bóg był z nim” – (Dz. Ap. 7:9).
Rachel, umiłowana żona Jakóba już nie żyła, ale pierwszy jej syn Józef, był lubiany przez ojca ponad wszystkich dziesięciu jego braci. Z opowieści nie jest rozsądnie przypuszczać, że ta miłość była jedynie z powodu jego matki, ale dlatego, że sam Józef posiadał grzeczny i szlachetny charakter, który nadzwyczaj zalecał go ojcu i pociągał jego miłość. Jako do syna, który mu się urodził w jego starości, Jakób był skłonny mieć względy dla Józefa w rozmaity sposób i między innymi sprawił mu kosztowną suknię, nadzwyczajną w tamtym czasie, wzory, które niedawno zostały znalezione w Egipcie, w grobowcu Beni-Hassana - była to „długa, bogato wyszywana suknia w rozmaitych deseniach i kolorach”, która, zdaje się, sporządzona była z małych kawałków o różnych kolorach zeszytych razem. Herodotus opisuje jedną posłaną jako podarek przez króla Egiptu, która „miała wielką liczbę obrazów zwierząt tkanych w płótnie i była złotem haftowana”.
Jakób prawdopodobnie nie domyślał się, do jakiego stopnia jego stronniczość wywoływała w innych jego synach uczucie nieprzyjaźni i zazdrości przeciw Józefowi: i na pewno możemy kwestionować czy było by to na korzyść Józefa, o ile to dotyczy rozwoju charakteru, gdyby pozostawał w domu w takich okolicznościach: on prawdopodobnie stałby się zepsutym młodzieńcem, bo dziadkowie nadają się do psucia wnuczków przez za wielkie pieszczenie i stronniczość rozwijającą w ulubionym dziecku ducha pychy, który ich dręczy i szkodzi im do końca ich życia.
Zazdrość jego braci z powodu stronniczości ich ojca była wzmocniona dwoma snami, jakie się śniły Józefowi, a które on im opowiedział oczywiście z całą prostotą i szczerością. W jednym śnie, widział dwanaście snopów w polu, jeden na każdego syna Jakóbowego, a inne jedenaście snopów kłaniały się jego snopowi. W drugim śnie, on widział, że słońce, księżyc i jedenaście gwiazd kłaniało mu się. Jego bracia zapałali gniewem na myśl o jego ostatecznej wyższości nad nimi, bo oni byli starsi niż on; a nawet jego ojciec odrzucił myśl ażeby sen miał jakieś znaczenie, jeśliby miał oznaczać, że Józef będzie większym niż jego rodzice jak również większym niż jego bracia. Nie powinniśmy snu tego zaliczyć do zajęć chłopięcej imaginacji i ambicji, chociaż tak rzeczywiście byłoby z innymi snami; powinniśmy raczej zrozumieć, że to były sny były prorocze, że Bóg przepowiedział, czyli przed czasem odbił cień przyszłości - z zamiarem, aby Jakób i Józef i jego bracia mogli ostatecznie spostrzec, że ręka Pańska była połączona ze wszystkimi szczególnymi okolicznościami jego życia; że Bóg naprzód wiedział i zarządził nimi w taki sposób, w jaki później się wypełniły. Takie przepowiedzenie uczyni lekcję wiele razy ważniejszą, gdy będzie zrozumiana, tak jak przepowiednie prorocze odnoszące się do naszego Pana i Jego doświadczenia są bardziej przekonywujące z tego powodu. Sny wypełniły się później, kiedy Jakób i jego rodzina stawili się przed Józefem, księciem Egiptu i oddali mu ukłony jako królowi.
Dobrze czyni Apostoł zaliczając zazdrość jako dzieło ciała i diabła. (Gal. 5:19-21) Jest to ziarno, które szybko wzrasta w każdym sercu, w którym zapuści korzenie, i kto może powiedzieć jak gorzki owoc ono wyda? Tak bujny był jej wzrost w oczach braci Jakóba, że gdy przyszedł do nich na pole w Dotanie z poselstwem od swego ojca, ich zazdrość przebrała wszelkie granice i rozmyślali o popełnieniu morderstwa. Następnie, na naleganie Rubena, jednego z nich, życie jego zostało zachowane, i był jedynie wrzucony do dołu, do wyschłej studni, aby tam umarł z głodu; Ruben jednak rozmyślał o wyzwoleniu go. Później, na naleganie jego brata Judy, życie Jego zostało zachowane od śmierci w studni i został sprzedany do Egiptu kupcom podróżnym jako niewolnik na rynek Egipski, gdzie nieco później został przyjęty za sługę w domu Potyfara. Jak zatwardziałe musiały być serca tych braci, i jak zbolałe i przestraszone było serce Józefa, dziecka, którego miłował ojciec? Opowiadanie nic nie wspomina o jego łzach i prośbach, i o odrzuceniu go przez braci, ale opis tego podany jest gdzie indziej (1 Moj. 42:21) ponieważ winni bracia kiedy sami znaleźli się w kłopocie rzekli: „bo widząc utrapienie duszy jego, gdy się nam modlił, nie wysłuchaliśmy go; dla tegoż przyszedł na nas ten kłopot”.
Ktokolwiek znajdzie zazdrość, nienawiść lub złość w swym sercu w jakimkolwiek stopniu, powinien wiedzieć, że daje przytułek nieprzyjacielowi, którego duch w pewnych okolicznościach bardzo prędko rozwija się w ducha morderstw. Apostoł, dlatego zaleca wszystkim, którzy się stali nowymi stworzeniami w Chrystusie, aby umartwili, uśmiercili, pogrzebali, aby złożyli ducha złości, nienawiści, sporów i zazdrości i przez przemieniający wpływ Ducha Pańskiego przybierali codziennie coraz więcej i więcej ducha miłości, Ducha Chrystusowego. W doświadczeniach braci Józefa dopatrujemy się lekcji; i pomimo że zazdrość nie zaprowadzi nas daleko, jej tendencja powinna być dla nas ilustracją, a my powinniśmy nienawidzić zazdrości i odpowiednio wypleniać ją z naszych serc.
Głównym punktem tej lekcji jest ilustracja Boskiej Opatrzności. Ona przypomina dzieciom Bożym w tej Ewangelicznej dyspensacji o obietnicy Słowa Bożego, że „tym którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy pomagają ku dobremu” (Rzym. 8:28). Ona uczy nas, jak zupełnie możemy polegać na Boskiej mocy, mądrości i miłości, nawet wtedy, kiedy wszystko wydawać się będzie przeciwko nam: oraz jak błaha jest wszelka moc naszych nieprzyjaciół, aby wyrządziła nam krzywdę, jeśli Bóg jest za nami. (Rzym. 8:31) Oczywiście duch morderczy był w dziewięciu braciach, i na pewno gdyby Bóg nie poprowadził tej sprawy w ten sposób, niektórzy z nich byliby prędko zabili Józefa. Jednak nie powinniśmy przypuszczać, że była to jedyna droga, jaką Bóg mógł obrać na przyprowadzenie Józefa do Egiptu, i ostatecznie (1 Moj. 41:40) na tron, aby być życiodawcą (rozdawcą chleba) dla Egipcjan w czasie głodu, a także i dla Izraelitów, i w ten sposób przyszło do niewoli całego narodu Izraela w Egipcie, i do karności i wyuczenia ich w sztuce znanej Egipcjanom i do późniejszego spowodowania ich wyzwolenia, jak tego dokonał. Powinniśmy pamiętać, że Bóg jest Wszechmocny, Wszechmądry i że mógł On obrać którąkolwiek z wielu dróg do dokonania swego celu. Jednakże, lekcja ilustruje Boską mądrość, przez którą On Jest zdolny nie tylko obejść machinacje złych ludzi, ale nawet użyć ich złych zamiarów, aby służyły Jego celom, aby wypełniły plany, i aby błogosławiły tym, których On prowadzi. Gdyby cały poświęcony lud Boży, prawdziwi duchowi Izraelici mogli otrzymać wielkiego rozmachu do wiary z tej lekcji, i odtąd mocniej i pełniej niż kiedykolwiek przedtem polegać na Panu i sile mocy Jego. Co za pokój, co za radość, i co za ulgę to przynosi, gdy się przez wiarę zrozumie, że Pan jest u steru w zakresie wszelkich naszych korzyści, i spraw doczesnych i duchowych!
Ci, którzy mogą planować morderstwo, i którzy są pełni zazdrości, złości i nienawiści, nie będą odwlekać z popieraniem swej złej drogi, przez podstęp, oszukaństwo i kłamstwo. Tak to również było z dziesięcioma braćmi. Wzięli oni suknię o wielu kolorach, umaczali ją we krwi i posłali ją swemu ojcu Jakóbowi, prawdopodobnie przez posłańca. Nigdy niewątpiący w ich prawdziwość, Jakób zgodził się od razu na wiadomość, że Jego umiłowany syn został straszliwie rozerwany przez dzikie bestie, i bolał za stratą - oczywiście przez całe lata; jego starsi synowie na próżno starali się pocieszyć go, i niewątpliwie, cierpiąc do pewnego stopnia udręczenie z powodu swego czynu. Może to doświadczenie ze złem było ostatecznie korzystnym tak dla Jakóba jak i Jego synów. Rzeczywiście, późniejsze opowiadanie zdaje się to obejmować. Tam właśnie jest lekcja dla nas w tym kierunku ażeby ci, którzy poddają się złym wpływom mogli następnie nauczyć się z tego lekcji, a my abyśmy żywili nadzieję, że wrócą się na powrót do sprawiedliwości. To jest częścią naszej nadziei odnośnie świata w nadchodzącym Wieku Tysiąclecia, że obecne doświadczenia z grzechem, zazdrością, nienawiścią i sporem, okażą się dla nich wartościowymi w przyszłości, kiedy doznają pewnych odpłat i poznają wznioślejszą drogę w sądach tego czasu.
Tak jak Józef był nienawidzony przez swych braci i to bez przyczyny a figuralnie zabity, kiedy był posłany do nich przez swego ojca, tak Jezus przyszedł do swych braci Żydów, przyszedł w ich sprawie jako reprezentant Ojca, był nienawidzony bez przyczyny i rzeczywiście uśmiercony, to jest zamordowany. Jednakże w Boskiej opatrzności ta wielka nienawiść przyprowadzi go do tronu świata i do miejsca władzy i da mu kontrolę nad wszelkim pokarmem „chleba żywota” (Jana 6:48) i w ten sposób bezpośrednio uczyni go Życiodawcą nie tylko dla całego świata reprezentowanego w Egipcjanach, ale również i w jego braciach, Żydach - dla tylu, ilu przyjmie chleb żywota na wspaniałych warunkach wtedy ustanowionych.
A „tak jak on był, my również jesteśmy na tym świecie” (1 Jana 4:17) - Jako członkowie Jego ciała - jako Jego ziemscy reprezentanci teraz, a o ile będziemy wierni, w przyszłości będziemy współdziedzicami tronu, i z Nim rozdzielać będziemy życie konającemu światu.
Nie potrzebujemy się, dlatego dziwić, jeżeli znajdziemy się w nienawiści u świata; bo, jak Mistrz powiedział, oni będą mówić wszystko złe przeciwko wam kłamiąc dla mnie. Pamiętajmy na Jego słowa, „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, żeć mię pierwej, niżeli was, miał w nienawiści. Byście byli z świata, świat, co jest jego, miłowałby; lecz iż nie jesteście z świata, alem Ja was wybrał z świata, przetoż was świat nienawidzi." (Jana 15:18-19).
Tak jak nasz Mistrz był nienawidzony bez przyczyny, tak będzie i z nami i to tak dalece jak to jest możliwe, że nienawiść, złość, zazdrość, morderstwo, które może być wylane przeciwko nam, może być zupełnie niezasłużone przez nas - nasze życie powinno być tak czyste jak tylko jest możliwe, aby nasze myśli, słowa i uczynki mogły okazać chwałę naszemu Panu, i mówić o miłości do wszystkich, a najwięcej do domowników wiary. W przyszłości, kiedy kościół będzie uwielbiony, i kiedy nowa dyspensacja się rozpocznie, ci, którzy dlatego że są zaślepieni przez przeciwnika i zwiedzeni, ukłonią się nam, jako przed Pańskimi pomazańcami, a my będziemy mieć wielką radość z podniesienia ich, błogosławienia im, z zachęcenia ich i z przebaczenia im; pomagając im powrócić do zupełnego obrazu i podobieństwa Bożego.
Zauważmy w naszym złotym tekście znamienne oświadczenie: „Ale Bóg był z Nim”. Na powodzenie w życiu można się patrzeć z różnego punktu widzenia. Dla jednych szczęśliwe kariery są te, jakie były okazane przez Aleksandra Wielkiego, Cezara i zacnych królów, cesarzy i generałów; lub tych, którzy zgromadzają pieniądze jak Ford, Carnegie i inni. Lecz my piszemy do tych, co inne mają pojęcie o wielkości od tamtych; do tych, którzy nie gardzą zasługami i dobroczynnością jakiegokolwiek rodzaju, przyjęli Boską miarę wielkości jak to jest określone w Biblii: - Abrahama, Józefa, Mojżesza, Ijoba, Dawida, i świętych proroków i Apostołów, a nade wszystko Pana naszego Jezusa. Tajemnicą powodzenia każdego z tych było: „Bo Bóg był z nim”.
Te same zasady podtrzymują prawdę i dzisiaj we wszelkich sprawach połączonych ze służbą Bożą – „Beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jana 15:5). Boska łaska w czasie Wieku Żydowskiego była okazana w ziemskich dobrodziejstwach; ale nie tak jak w tym wieku, kiedy duchowe dobrodziejstwa same wskazują łaskę Bożą i kiedy nie wiele możnych lub wielkich jest powołanych, ale głównie ubodzy świata tego, bogaci w wierze, dziedzice królestwa.
A jeśli Bóg będzie z nami, któż może być przeciwko nam? Cóż znaczyć będą ich sprzeciwy? Mogą oni zaiste sprawić nam boleści lub niewygody, ale oni nie mogą uszkodzić lub pokaleczyć naszych najwyższych korzyści; ponieważ Wszechmocny dał zapewnienie, że „Wszystkie rzeczy pomagają ku dobremu tym, którzy według postanowieniu Bożego powołani są”.
Lecz jaki musi być charakter tej klasy, za którą i po której stronie jest Bóg; i dla czyjego błogosławieństwa on wdaje się we wszelkie sprawy życia? Są to nadzwyczajni ludzie - gorliwi w dobrej pracy - łaknący sprawiedliwości - gorliwi do Boga i Jego łask - gorliwi za Jego służbą i uśmiechem Jego twarzy - wierni, ufający, pokorni. „Albowiem wszyscy synami Bożymi jesteście przez wiarę w Jezusie Chrystusie” (Gal. 3:26); teraz mamy te zapewnienia Boskiej łaski, która na pewno trwać będzie z nami jeżeli gorliwie starać się będziemy naśladować stóp naszego drogiego Odkupiciela - nie chodząc według ciała, ale według ducha. Dlatego pamiętajmy abyśmy oczyszczali samych siebie z zazdrości, złości, samolubstwa, włączając zarozumiałość, abyśmy byli naczyniami ku uczciwości i spotkali się w służbie naszego Mistrza.
Brzask Nowej Ery 10/1938 str. 157-159 W.T. R-2880 a -1901 r.