<< Wstecz |
Wybrano: R-1759 a, z 1895 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Duszpasterstwo zła
Życie
każdej ludzkiej istoty ma swoje światła i cienie, swoje pory
radości i swoje głębokie smutki. To stanowi osnowę i wątek
doświadczeń, i tkaninę charakteru, który wypływa z czynności
tkackiego życia, które będzie delikatne i piękne, albo też
szorstkie i brzydkie, według zdolności i ostrożności, które
indywidualność zastosowuje i splata w nie nici doświadczenia. W
każdym życiu, pod teraźniejszym królowaniem grzechu i złego, te
ciemne cienie górują; do takiego stopnia, że Pisma zdolnie opisują
ludzkość w jej teraźniejszym stanie jako „wzdychające
stworzenia”. Nawet Chrześcijanin nie jest wolny od tych
warunków, jakie są na całym świecie; „...ale i my, którzy
mamy pierwiastki Ducha, i my sami w sobie wzdychamy, oczekując
przysposobienia synowskiego...” – (Rzym. 8:22-23).
Lecz
gdy my tak oczekujemy za wyzwoleniem, to codzienne doświadczenia
życiowe są dla nas ważną i największą misją, a sposób, w
który my przyjmujemy i używamy ich, powinien być sprawą
najgłębiej tyczącą się nas; bo według ich użycia robimy z
każdego dnia powodzenie albo przeciwności i próby przynoszące nam
błogosławieństwo albo przekleństwo. Te doświadczenia, do których
jesteśmy przyzwyczajeni uważamy za powodzenie, w których często
znajdują się przebiegłe niebezpieczeństwa. Jeżeli majętność
się zwiększa albo przyjaciele się pomnażają, to prawie, że nie
dostrzegamy, w jaki sposób serce znalazło swoje zadowolenie w
ziemskich rzeczach! Lecz z drugiej strony, kiedy groźny koniec
smutku i zawodu spadną, kiedy majętność upada i przyjaciele nas
opuszczają, a nieprzyjaciele wznawiają nienawiść przeciwko nam,
wtedy naturalne pokuszenie jest nieznośne i rozpaczliwe.
Prawie
tu jest ważna część wielkiej walki w Chrześcijańskim życiu. On
musi zwalczać naturalne skłonności starej natury i z zaufaniem
pragnąć i spodziewać się zwycięstwa w mocy wielkiego Wodza swego
zbawienia. On nie może ulec pochlebstwu i zwodniczym wpływom w
powodzeniu, ani omdlewać pod ciężarem przeciwności. On nie może
dozwolić, aby próby życiowe stały się cierpkie i zatwardziły
jego usposobienie, bo to uczyniłoby go zgryźliwym lub ponurym albo
gorzkim lub niedobrotliwym. Ani też nie może pozwolić pysze albo
chełpliwości lub swojej sprawiedliwości wzrastać i karmić się
na tymczasowych dobrych rzeczach, które Pańska opatrzność
udzieliła mu, aby wypróbować jego wierność jako szafarza.
Boleści
wprawdzie mogą przyjść i często przyjdą w podobieństwie zalewu,
lecz Pan jest naszym pomocnikiem we wszystkich tych rzeczach. Dusza,
która nigdy nie zaznała ćwiczenia boleści i ucisku nigdy jeszcze
nie nauczyła się kosztownej Pańskiej miłości i pomocy. Jest to w
porach uciemiężających boleści, kiedy my zbliżamy się do Pana,
a On przybliża się do nas. W takim stanie znalazł się Psalmista,
kiedy w głębokim utrapieniu wołał do Pana i rozmyślał o swojej
sprawiedliwości, mówiąc: „Panie! wysłuchaj modlitwę moją,
a przyjmij w uszy prośby moje”. Odczuwając swoje własne
niedomagania i pożądanie zupełnego wyzwolenia z każdej
niedoskonałości, i prorokując o hojnych zamiarach Boskiego planu
zbawienia przez Chrystusa, on dodaje: „Panie! będzieszli
nieprawości upatrywał, (przypisywał je nam) Panie! któż
się ostoi? Aleć u ciebe jest odpuszczenie, aby się ciebie bano.” (szanowano)
Jak
błogosławione są takie zapewnienia, kiedy dusza jest przekonana o
swoich słabościach i o swojej niezdolności pod względem miary
doskonałego zakonu sprawiedliwości. Kiedy serce jest prawdziwe i
lojalne, to Bóg nie notuje naszych słabości przeciwko nam. One nie
bywają przypisywane nam, lecz są szczerze przebaczane przez
Chrystusa, w którego my zasłudze ufamy i którego sprawiedliwość
jest naszą wspaniałą szatą - ubiór, w którym my możemy zbliżyć
się z uniżoną odwagą do obecności Króla królów i Pana panów.
Jeżeli
Bóg w ten sposób nie zważa na słabości naszego ciała, przyjmuje
i rozmawia z nami jako Nowymi Stworzeniami w Chrystusie, jego dzieci
powinny także odnosić się tak jedni do drugich, nie zważać i nie
obwiniać jedni drugich w słabościach cała, które wszyscy w
uniżeniu wyznają i przez łaskę Bożą usiłują codziennie
przezwyciężać. „...Jeźli Bóg jest za nami, któż przeciwko
nam?” Sprawa jest inna, atoli, kiedy słabości ciała są
uprawiane, pobłażane i usprawiedliwiane, ażeby błędy mogły
trwać nadal. Wtedy, prawdziwie, one oskarżają nas i jeżeli nie
będziemy prędko „rozsądzać samych siebie”, Pan będzie
sądził i karał nas. – (1 Kor. 11:31-32).
„Oczekuję
na Pana”, Psalmista mówi dalej, „...oczekuje dusza moja,
i jeszcze oczekuje na słowo jego.” w nadziei. „Dusza moja
oczekuje Pana, pilniej niż straż świtania, która strzeże aż do
poranku.” O jak potrzebne jest to cierpliwe czekanie na Pana!
Wpośród pieszczoty, zamieszania, trudności i w słabościach
możemy pamiętać, że wszystkie zatargi niezgody życiowej, pracują
razem dla dobra tych, którzy miłują Pana, powołanych według jego
zamiaru. Lecz dla dopełnienia tego zamiaru Bożego, musimy „czekać”, i gdy tak oczekujemy z cierpliwością, to znośmy wszystko jako
dobrzy żołnierze. „Ufaj w Panu, a oczekuj z cierpliwością
nań, a On wszystko uczyni.” Czas jest ważnym elementem we
wszystkich Boskich planach; nie powinniśmy czuć się zawiedzeni,
kiedy próba wytrwałości jest zastosowana, gdy błogosławieństwa,
o które prosimy są odwłaczane długo. Bóg dał sobie czas na
utworzenie świata, aby uczynić go odpowiednim na mieszkanie
ludzkie; czas (6000 lat), aby dać światu jego potrzebne
doświadczenia złego; czas (4000 lat) do przygotowania na pierwsze
przyjście Chrystusa jako Odkupiciela świata; czas (2000 lat) dla
przygotowania kościoła, aby uczestniczył w Jego wspaniałym
królowaniu; i musimy dozwolić na czas dla ukształtowania i
załatwienia indywidualnych spraw wszystkiego Jego ludu. Bóg nie
zapomniał o nas, kiedy odpowiedział na nasze modlitwy i nie zdawało
się długo. On, który dba o wróbelki, aby nie spadły i policzone
ma włosy na głowach naszych nie jest obojętny na mdłe wołanie
albo na najmniejsze potrzeby Swego uniżonego dziecka.
„WIĘCEJ
NIŻ ONI, KTÓRZY OCZEKUJĄ PORANKU”
„Dusza
moja oczekuje Pana, pilniej niż straż świtania, która strzeże aż
do poranku.” „Mówię więcej niż ci, którzy oczekują
Poranku.”
Wy
„bracia”, nie jesteście w ciemności odnośnie zbliżania
się poranku Tysiąclecia, albowiem będąc nauczeni o tym przez
Pocieszyciela (1 Tes. 5:4), albowiem dla ich oczu wiary Dzienna
Gwiazda (Chrystus, sprowadzający Dzień) już się okazała, i oni
się radują w natchnionym świadectwie, że chociaż „płacz
może trwać podczas nocy (panowania grzechu), „radość
przychodzi z poranku” wielkiego dnia Pana. I jak przychodzi
nowy dzień, „Dzień Chrystusowy”, to on staje się więcej
i więcej znaczny, nawet wielu prócz „braci” może
widzieć i widzą znaki, że „noc przeminęła a dzień się
przybliżył”; i stopniowo, chociaż ciemne chmury i straszna
burza ucisku, która tymczasowo zasłania znaki poranku przed nimi,
całym światem - nawet jeszcze śpiącego nominalnego kościoła -
przebudzi się na ten fakt, że Poranek się przybliżył.
Lecz
wielu z tych, którzy teraz oczekują za porankiem z punktu
zapatrywania socjalistycznego, nacjonalizmu, itd., nie oczekują na
Pana; faktycznie oni nie znają Pana, Jego charakteru i Jego
królestwa, które było tak smutnie błędnie przedstawiane przez
tych, którzy roszczą pretensję, że są Jego mówczymi
narzędziami. Oni cieszą się z poranku, albowiem on wprowadza złoty
wiek ludzkiej równości, odpocznienia i wygody. „Bóg nie jest
we wszystkich ich myślach”, kiedy oni patrzą za porankiem.
Oni wyglądają za nim mniej więcej z punktu samolubnego
zapatrywania, i nie są strzeżeni przez Boskie objawienie - bo któż
z ludzi wie, co jest w człowieku, nikt nie wie, tylko duch Boży (1
Kor. 2:11-12) - oni zaniedbują dopatrzyć się prawdziwego
przedmiotu i głównych charakterystyk, przychodzącego wieku
błogosławieństw, i są jedynie obrońcami interesów mas jako
sprzeciwiający się obecnym specjalnym sposobnościom bogatych. Oni
nie widzą największych błogosławieństw z przybliżającego się
dnia; że te ziemskie wygody i przywileje sprowadzą wielce
błogosławioną próbę o żywot wieczny; że to będzie dla świata
Sądny Dzień, który zadecyduje, którzy pod tymi sprzyjającymi
warunkami rozwiną charakter w harmonii z Boskim charakterem.
Lecz
z „braćmi” jest inaczej. Gdyż oni oceniają przychodzące
ziemskie błogosławieństwa Pana, jego charakter i pracę, która
będzie uskuteczniona dla ludzi przez wielkiego Lekarza - jako
Proroka, Kapłana i Króla - ci więcej ważni i więcej wartościowi
przeważą dalece ponad ziemskie względy, którzy będą doglądać
Jego królewskiego porządku. Tak „bracia”, oczekujmy na
Pana, niech naszym pragnieniem będzie ujrzeć Króla w jego
piękności - najprzedniejszego między tysiącami, onego miłującego.
Tak prawdziwie dusze nasze „oczekują na Pana więcej niż straż
świtania.”
Wtedy,
niech wszystek Izrael Boży ma nadzieję w Panu, (Ps. 130:7-8), bo u
Pana jest miłosierdzie; litość nie tylko w postępowaniu w naszych
słabościach, ale także zasłonięcie od pochłaniających prób i
w udzieleniu łaski dopomagającej każdego czasu w potrzebie - dla
tych, którzy mieszkają w Winnej Macicy, i posłuszeństwie.
Brzask
12/1939 str. 187-189 W.T. R-1759 a -1895 r.