<< Wstecz |
Wybrano: R-5603 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Słuszny a niesłuszny gniew.
"Miłość nie jest porywcza do gniewu" – 1 Kor. 13:5.
W rozdziale, z którego wzięty jest nasz tekst, Św.
Paweł wystawia, jako najgłówniejszą rzecz, potrzebę wyrobienia i rozwinięcia w
sobie miłości, bez której bylibyśmy niczym w oczach Bożych, choćbyśmy nawet
inne zalety posiadali. Apostoł mówi, że miłość nie jest porywcza do gniewu.
Według greckiego i angielskiego tekstu wiersz ten brzmi trochę inaczej,
mianowicie: "Miłość nie da się pobudzić (sprowokować) do gniewu". Jest
widocznym, że słowo pobudzić (porywcza), Apostoł użył tu w zupełnie innym
znaczeniu, aniżeli wtenczas, gdy powiedział: "Przypatrujmy się jedni drugim ku
pobudzaniu się do miłości i do dobrych uczynków" (Żyd. 10:24). Myślą tego tekstu jest, aby
pobudzać, zachęcać do dobrych uczynków i rozniecać miłość, czyli wywierać wpływ
korzystny ku sprawiedliwości. Natomiast tekst, który mamy pod rozwagą mówi o
pobudzaniu, czyli porywczości do gniewu. Św. Paweł oświadcza, że miłość nie
prędko unosi się gniewem, ale jest długo cierpliwa.
Ściśle mówiąc, można by powiedzieć, że cechą miłości
nie jest pobudzanie do gniewu. Jednak sprawiedliwy gniew - słuszne oburzenie
rozbudzone zamiłowaniem do zasad sprawiedliwości - nie jest niezgodny z
miłością. "Bóg jest miłość", a
jednak Pismo Święte mówi, że "Bóg obrusza (gniewa) się, co dzień na niezbożnego". Jego gniew jest słusznym oburzeniem przeciwko grzechowi.
SPRAWIEDLIWY GNIEW BOŻY
Patrząc na Boga, jako na nasz wielki Wzór, widzimy, że
Jego miłość do ludzkich stworzeń okazała się zaraz na początku. Jego miłość dla
ludzkości przygotowała ogród Eden z wszystkimi błogosławieństwami i doskonałym
życiem, tak jak ta sama miłość do Aniołów przygotowała wszystkie ich
błogosławieństwa. Lecz gdy grzech wszedł, miłość cofnęła się; czyli, inaczej
mówiąc, Bóg zamanifestował wtedy atrybut swojego charakteru – Sprawiedliwość.
Było lepiej dla ludzkości, że za ten grzech nałożona była kara; albowiem Bóg,
przewidziawszy upadek człowieka zaraz od założenia świata, obmyślił odkupienie.
Tak więc nawet w wyroku śmierci, Boska miłość dla człowieka nie ustawała.
Jednakże Bóg jest przeciwnikiem grzechu, przeto gdy Jego prawo zostało
pogwałcone, miłość, a raczej Bóg Sam, który jest uosobieniem miłości, został
pobudzony do sprawiedliwego gniewu.
Boskie oburzenie rozpaliło się także przeciwko Jego
wybranemu narodowi, Żydom, gdy powiedział do proroka: "Przeczże Mię wzruszali do gniewu?" (Jer. 8:19). Wiele Pism mówi o Boskim gniewie. Gniew ten zawsze
zapala się przeciwko grzechowi i ciąży nad światem przez przeszło sześć tysięcy
lat. To jednak nie znaczy, że ta Boska postawa przeciwko potępionemu światu, w
jakikolwiek sposób gwałciła Jego miłość. Przeto miłość słusznie może być
pobudzona do gniewu. Ten, który ogłosił, że gruntem stolicy Jego jest
sprawiedliwość, nigdy nie pobłaża uczuciom, które nie byłyby w zupełnej zgodzie
z tą sprawiedliwością. Bóg jednak obmyślił sposób podniesienia potępionej
ludzkości. Miłość Boża uczyniła to zapewnienie dla Jego upadłych stworzeń.
BOSKA MIŁOŚĆ TRZYMANA W ZAWIESZENIU
Jednak miłość nie jest prędka do gniewu, to jest do
niesprawiedliwego gniewu. Potrzeba było rozmyślnego nieposłuszeństwa ze
strony ojca Adama, aby sprowokować Boga do gniewu. Potępiający wyrok na świat
nie zapadł z powodu zwiedzenia, któremu uległa matka Ewa. Gniew Boży i wyrok
śmierci przyszedł na ludzkość z powodu Adamowego grzechu, który popełniony
został z zupełną świadomością. Przez całe sześć tysięcy lat panowania grzechu
miłość Boża była trzymana, że tak powiemy, w zawieszeniu, w stanie bezczynnym.
Lecz charakter Boży nie uległ w tym czasie żadnej
zmianie. Bóg nie spowodował tych diabelskich stosunków, jakie panowały na ziemi
od upadku człowieka. Miłość ani sprawiedliwość, jakie wyobrażone są w Bogu nie
sankcjonują grzechu; "Zapłata za grzech jest śmierć" (Rzym. 6:23). Wszystko co wiąże się ze śmiercią jako jej naturalny
skutek jest częścią tej zapłaty. Lecz Bóg zezwolił na te warunki, wiedząc, że
przez Jego moc to wszystko będzie obrócone na ostateczne dobro ludzkości. On
wielki nieprzyjaciel Boży jest odpowiedzialny za to nieszczęście, jakie grzech
sprowadził na świat, lecz Wszechmocny sprawi, że nawet te niegodziwości szatana
wyjdą na pewną dobra naukę dla ludzkości, a on sam zostanie ostatecznie
unicestwiony - Żyd. 2:14.
W taki to sposób miłość Boża była przez pewien czas
powstrzymywana, a gdy w słusznym czasie zostanie w zupełności objawiona,
wprowadzi ludzkość w zdumienie. Blisko dwa tysiące lat temu miłość została
okazana na korzyść świata, gdy Bóg zesłał Swego Jednorodzonego Syna, aby był
Odkupicielem człowieka. On przyszedł na świat i złożył Swe życie, jako
dobrowolną ofiarę za ludzkie grzechy. Następnie rozpoczęło się powołanie, w
celu wybrania Kościoła, czyli klasy, która, według planu Bożego, ma stanowić
oblubienicę Jego Syna i mieć udział z Nim w przyszłym wielkim dziele dla
ludzkości. Kościół ten jest wybierany w Wieku Ewangelii a w słusznym czasie
będzie wyniesiony do królewskiej chwały. Wtedy miłość Boża objawi się światu.
Królestwo Boże podniesie ludzkość z grzechu, degradacji i śmierci i doprowadzi
wszystkich do światła i chwały Pańskiej jeśli tylko zechcą przyjąć życie na
Boskich warunkach.
SZCZEGÓLNE KRYZYSY W ŻYCIU
CHRZEŚCIJANINA
Z jaka pilnością my jako dzieci Boże powinniśmy czuwać
i modlić się, abyśmy mogli być odpowiednio przysposobieni do przyszłego
wielkiego dzieła, które teraz jest tak blisko! Zachodzi niebezpieczeństwo, że
miłość nasza nie będzie dosyć silna, ponieważ z przyczyny upadku, grzech i
samolubstwo stały się przeważającym wpływem na tym świecie. Sześć tysięcy lat
działania tego ujemnego wpływu uczyniło człowieka bardzo ograniczonym w
miłości, wspólczuciu, braterskiej uprzejmości i długim znoszeniu. Obecnie w
człowieku jest więcej skłonności do gniewu, zawiści, nienawiści, sporu itp.,
aniżeli do miłości. To też, gdy Bóg przyjmuje nas do Swej rodziny, oświadcza,
że pierwszą rzeczą jakiej od nas wymaga, jest miłość. Miłość musi wzrastać w
naszym sercu i umyśle i przenikać wszystkie nasze myśli, słowa i czyny.
Nasze upadłe ciało, wspierane przez niewidzialne
"władze na powietrzu",
będzie starało się wstrzymywać nasz postęp do tego pożądanego stanu; a gdy stan
ten osiągniemy, różne naciski będą napierać na nas, jako na Nowe Stworzenia,
aby nas z tej pozycji ściągnąć. Od czasu do czasu dziecko Boże przechodzi pewne
doświadczenia z innymi braćmi, które zdają się zagrażać jego duchowemu zdrowiu,
a nawet duchowemu życiu. Władze ciemności atakują go i rozniecają ujemne
uczucia ku drugim. Są to chwile przełomowych kryzysów w jego chrześcijańskich
doświadczeniach. On musi iść naprzód lub wstecz; na miejscu stać nie może. Bój
jest zaczęty i w takich razach zachodzi pytanie: Czy próba ta będzie dla niego
kamieniem podwyższenia go bliżej do Boga, czy też kamieniem obrażenia, przez
który obali się?
W takich chwilach krytycznej próby, jedyną ucieczką
jest modlitwa. Bóg dopuszcza takie doświadczenia, by wypróbować naszą odwagę
jako dzieci Boże. On nieprzyjaciel zaś będzie się starał przedstawić tę sprawę
w naszym umyśle w świetle jak najbardziej niekorzystnym względem danego brata
lub siostry. Będzie starał się wypaczyć sąd i zaćmić umysł względem
rzeczywistych faktów w danej sprawie, a ciało chętnie przechyli się na stronę
takiego poglądu. Jedyny bezpieczny sposób w podobnych wypadkach jest odepchnąć
od siebie gorzkie myśli, jakie wciskają się do umysłu i serca, wołać
natychmiast do Pana o obiecaną pomoc i siłę i poradzić się Słowa Bożego, jakie
stanowisko należy zająć w danym wypadku. Pamiętajmy na słowa hymnu:
"Nie ulegaj pokusie,
Bo ulec jest grzech.
Zwycięstwo cię wzmocni
Do dalszych walk twych.
Walcz mężnie do końca,
A grzech cię nie zmoże;
Wznoś wzrok na Jezusa,
On ci dopomoże".
"ODPUSZCZAJCIE A BĘDZIE WAM
ODPUSZCZONE"
Bądźmy więc uprzejmymi i cierpliwymi jedni ku drugim
bracia, starając się wyrazić w jak najlepszej formie nasze słowa, czyny i
naturalne skłonności ku drugim, pamiętając każdy na swoje własne wady i
słabości. Pamiętajmy, że każdy z nas został upośledzony upadkiem i że ci
bracia, którzy zadają nam najwięcej doświadczeń może mają pewne odziedziczone
skłonności lub w młodości swej znajdowali się może w tak nieprzyjaznym
otoczeniu, że gdybyśmy o tym wiedzieli to litowalibyśmy się nad nimi.
Pamiętajmy także, iż my sami możemy być zupełnie nieświadomi naszych słabości i
nawyków, które mogą razić drugich. Powinniśmy o wiele bardziej zauważać nasze własne omyłki i wady, aniżeli wady
braci.
"Wszelka gorzkość, zapalczywość, gniew (cielesny
gniew), wrzask i bluźnierstwo niech będzie odjęte od was ze wszelaką złością;
ale bądźcie jedni przeciwko drugim dobrotliwi, miłosierni, odpuszczając sobie,
jako wam Bóg w Chrystusie odpuścił"- i wciąż jeszcze odpuszcza (Efez. 4:31-32). "Przetoż przyobleczcie jako wybrani
Boży, święci i umiłowani, wnętrzności miłosierdzia, dobrotliwość, pokorę,
cichość, cierpliwość, znaszając jedni drugich i odpuszczając sobie wzajemnie,
jeźli ma kto co przeciwko komu skargę: jako i Chrystus odpuścił wam, tak i wy.
A nadto wszystko przyobleczcie miłość, która jest związką doskonałości. A pokój
Boży niech rząd prowadzi w sercach waszych, do któregoście też powołani w jedno
ciało; A bądźcie wdzięcznymi. Słowo Chrystusowe niechaj mieszka w nas obficie
ze wszelaką mądrością" (Kol.
3:12-16).
Gdy w takim przełomowym boju dziecko Boże odniesie
zwycięstwo i swoją modlitwą, oraz usilnym zabiegiem sprowadzi Ramię Pańskie ku swemu
wybawieniu, ono stanie się mocniejszym chrześcijaninem aniżeli było przed daną
próbą. Ono uczyniło znaczny postęp na wąskiej drodze, silniej uchwyciło się
Boga i zostało lepiej przygotowane do przezwyciężenia następnej próby.
Natomiast każdy nieudany bój osłabia dziecko Boże i czyni je mniej odpornym na
ataki ciała, Przeciwnika i jego
zastępów; mniej pewnym ostatecznego zwycięstwa.
Apostoł mówiąc o miłości w Kościele Chrystusowym,
zaznaczył, że jeżeli chcemy być przyjemnymi Bogu, to przymiot ten musimy w
sobie rozwinąć obficie. Ci, co przymiot ten posiadają w znacznej mierze, nie
będą porywczymi do gniewu, nie będą obrażać się lada drobnostką, ani nie będą
zbyt przeczuleni i troskliwi, aby ich godność i prawa nie zostały naruszone.
Ci, co mają mało miłości będą prędkimi do gniewu i obrazy. Trzymajmy swoje
"ja" na wodzy i krzyżujmy je ustawicznie, spoglądając zawsze ku temu,
od którego przychodzi nasza pomoc. Miłość, jaką nasz Pan ocenia jest długo
cierpliwa. To nie znaczy, że nigdy nie będzie okazji do słusznego oburzenia, do
sprawiedliwego gniewu. Na widok wielkiej niesprawiedliwości powinno w nas być
uczucie sprawiedliwego gniewu. Czemu? Ponieważ niesprawiedliwość jest zła. Bóg
gniewa się na niesprawiedliwość, gdy czyniona jest ze świadomością i rozmyślnie.
Tak i lud Boży nie może mieć solidaryzować z niesprawiedliwością.
MIŁOŚĆ DODANA DO SPRAWIEDLIWOŚCI
Jeżeli dzieci Boże nie rozwijają w sobie przymiotu
sprawiedliwości to znajdą się w położeniu, gdzie nie będą wcale umieli rozeznać
sprawiedliwości. Gdy jednak rozeznajemy, co jest dobrem a co złem, mamy iść
dalej i wyrabiać w sobie przymioty miłości, współczucia i łaski. Nikt nie może
powiedzieć, że jego pojęcie sprawiedliwości i miłości jest zupełnie dobre, a
pojecie drugiego całkiem nie dobre, szczególnie, gdy tym drugim jest brat lub
siostra w Chrystusie, którzy starają się wyrobić w sobie chrześcijańskie
przymioty tak samo jak my. Nasze zapatrywania nie mogą być zawsze jednakowe;
przeto nie bądźmy zbyt pewni siebie, że nasz punkt zapatrywania jest dobry, a
pogląd drugiego jest zły, szczególnie, gdy zachodzi możliwość, że sami możemy
się mylić.
Nie ma naśladowcy Pańskiego, który byłby tak
rozwinięty, że mógłby powiedzieć: Ja już nie potrzebuję więcej instrukcji pod
względem sprawiedliwości i miłości, lecz mój brat potrzebuje tego. W naszych
doświadczeniach z braćmi, gdzie drudzy zdają się być winni, powiedzmy sobie:
Brat ten może przechodził więcej przeciwności aniżeli ja. Jest on moim bratem
według ducha. Moim zdaniem on czyni źle, lecz ja współczuję mu, gdyż on może
wcale nie wie, że ten jego postępek jest zły. A może ja sam się mylę. Gdyby on
widział tę sprawę tak jak ja ją widzę, to z pewnością postąpiłby inaczej.
Przeto ja nie będę go sądził, lecz pozostawię to Wszechmocnemu, którego sąd
jest nieomylny i któremu wszelki sąd się należy – 1 Kor. 4:5.
WSPÓŁCZUCIE DLA WSZYSTKICH
Bóg nie solidaryzuje z grzechem, lecz dla grzeszników
ma tyle współczucia, że dla odkupienia i podniesienia ich dał Swego umiłowanego
Syna. Na podniesienie ludzkości przeznaczył aż tysiąc lat. Spostrzegamy
niesprawiedliwość, gdy takowa się dzieje; powinniśmy ją spostrzec, lecz nie
naszą jest rzeczą odpłacać się lub wymierzać karę. Nie mamy "sądzić przed czasem". Widzimy niekiedy czyny popełniane, które
wstrząsają nasz zmysł moralny. Możemy wtenczas powiedzieć sobie: Moim zdaniem,
człowiek ten popełnił uczynek kryminalny; lecz nie moją jest rzeczą tę sprawę z
nim załatwić. Bóg wie, do jakiego stopnia człowiek ten jest odpowiedzialny, ja
zaś tego nie wiem. Moim obowiązkiem jest, na ile to możliwe, mieć dla niego
współczucie. Następnym moim obowiązkiem jest dopomóc mu, o ile to jest w mojej
mocy i jeżeli mam sposobność ku temu, aby mógł sprawę zobaczyć we właściwym
świetle. A nawet w tym mam być "roztropnym jak wąż a szczerym jak gołębica". Postępek jego jest zły, lecz nie wiem, jak
złym jest on sam.
Miłość widzi, że cały świat przechodzi wiele trudności
z powodu upadku. Przeto miłość mówi: Bądź uprzejmym dla wszystkich, bądź
cichym, dobrotliwym i przebaczaj. Należy zawsze pamiętać, że znajdujemy się w
świecie zła, bólu, chorób i śmierci. Patrząc w ten sposób miłość nie będzie
porywcza do gniewu, lecz będzie myśleć uprzejmie i współczuć drugim. Tak
postępując, umiłowani, będziemy wzrastać w Chrystusa, naszą Głowę, we
wszystkich rzeczach, aż udoskonaleni i uzupełnieni Jego łaską, zostaniemy
przedstawieni Ojcu bez "zmazy, albo zmarszczku, albo czego takiego" - Efez. 5:27.
Straż 1932 str. 76 – 78,
W.T.-R-5603 a – 1915 r.