<< Wstecz |
Wybrano: R-3000 a, z 1902 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Roczne obliczania – duchowe obrachunki
"Wieleś uczynił Panie Boże mój, cudów Twoich, a myśli Twoich o nas nikt porządnie wyliczyć nie może przed Tobą, chciałlibym je wypowiedzieć i wymówić, daleko ich więcej niżby wypowiedziane być mogły” – Ps. 40:6.
Ludzie zajmujący się kupiectwem ponoszą znaczne koszty, aby osiągnąć dokładność w swych obrachunkach. Miliony dolarów wydawanych jest corocznie na szczegółowe prowadzenie ksiąg rachunkowych, których głównym celem jest informowanie właścicieli danego interesu które części przynoszą zyski, a które straty – aby wydziały przynoszące zyski mogły być powiększone, a przynoszące straty naprawione. Takie prowadzenie interesu uznawane jest jako rozsądne.
Jeżeli tak sprawa się ma z tymi, którzy starają się o doczesne bogactwo i jego zaszczyty, to ileż dokładniejsze obrachunki powinny być prowadzone w duchowych rzeczach! Poświęceni Pańscy nie zabiegają o bogactwo, które trwa tylko przez kilka lat, po czym musi być pozostawione – przy śmierci, jeżeli nie prędzej – oni starają się o bogactwa, o skarby, które nie giną, których złodzieje ukraść nie mogą. Nawet więcej, wraz z niebiańskimi skarbami oni szukają również niebiańskich zaszczytów i chwały – nawet współdziedzictwa z Królem królów i z Panem panów w Tysiącletnim Królestwie i w chwalebnych sposobnościach jakie ono sprowadzi w łączności z obiecanym błogosławieństwem wszystkich rodzajów ziemi.
Zwykle czasem obrachunków u ludzi światowych jest zakończenie starego roku a rozpoczęcie nowego, lecz dla poświęconych tak samo właściwą, a może i właściwszą okazją ku temu jest doroczna pamiątka śmierci naszego Pana, jako naszego Baranka Wielkanocnego – w naszym uczestniczeniu z Nim w Jego ofierze oraz w Wielkanocnym święceniu Jego zmartwychwstania i naszego obrazowego powstania z Nim do nowości żywota – w nadziei dostąpienia rzeczywistego zmartwychwstania, w którym przemienieni będziemy w jednej chwili, w okamgnieniu, na podobieństwo uwielbionego Odkupiciela, aby ujrzeć Go takim, jakim jest i mieć udział w Jego chwale.
Zauważmy w jakim stanie znajdują się nasze duchowe obrachunki za ubiegły rok – od czasu jak ostatnio obchodziliśmy Wieczerzę Pańską, przedstawiającą ofiarę naszego Odkupiciela i nasz udział w niej. Zauważmy czy doświadczenia minionego roku doprowadziły nas bliżej Pana, czy też do pewnego stopnia oddzieliły nas od ciepła Jego miłości i społeczności oraz od społeczności z współczłonkami Jego ciała. Z każdym rokiem powinniśmy przybliżać się coraz bliżej do Pana, nie tylko w intencjach naszych serc, ale i w naszym postępowaniu – coraz bliżej doskonałego wzoru. Mamy czynić postęp, wzrastać we wszystkich łaskach ducha, a także w znajomości i w ocenianiu Boga i Jego chwalebnego Planu.
Ufamy, że każdy czytelnik, zważywszy sumiennie swój stan, jakkolwiek jego bilans wypadnie (korzystnie czy niekorzystnie w porównaniu z rokiem poprzednim), może jednak dziękować Bogu, że z Jego łaski on jest tym, czym jest i gdzie jest – że wciąż jeszcze należy do Niego i w sercu swym stara się o rzeczy duchowe a nie o cielesne. Ci, którzy cofnęli się do pewnego stopnia, niechaj podziękują Bogu, że sprawa nie jest gorzej, że jednak nie wyrwali się całkiem z Jego ręki i nie zaniedbali swego działu w wielkich i kosztownych obietnicach Jego Słowa. Niechaj tacy dziękują Bogu, że ten dzień badania i obliczania znalazł ich jeszcze po stronie Pańskiej i niechaj starają się uczynić lepszy postęp w roku, który jest przed nami. Spójrzmy wszyscy na nasz tekst i zauważmy czy możemy nasze uczucia połączyć z tym oświadczeniem Psalmisty. On rozdzielił ten przedmiot na dwie części. (1) Dziękczynność Bogu za Jego już dokonane zadziwiające dzieło łaski i (2) za Jego myśli, plany, cele względem nas, myśli, które jeszcze nie wykonały się, lecz które, przez Jego obietnice, uchwyciliśmy ramionami naszej wiary.
Patrząc wstecz na rzeczy, jakie Bóg już dla nas uczynił, widzimy, że Psalmista wymienia niektóre z nich mówiąc: "Wyciągnął mię z dołu szumiącego i z błota lgnącego a postawił na skale nogi moje i utwierdził kroki moje” (Ps. 40:3). Jeżeli słowa te możemy szczerze zastosować do samych siebie, to mamy wielki powód do wdzięczności. Gdy patrzymy w około siebie i widzimy cały świat położony w złym, bez Boga i nie mający prawdziwej nadziei – a zaledwie jej niejasne wyobrażenie – i gdy spoglądając w tył spostrzegamy jak Pan wyciągnął nas z tego strasznego dołu potępienia i grzechu, jak zlitował się nad nami, wybawił nas i utwierdził nasze nogi wiary na skale, czyli na Chrystusie i na Jego okupowym dziele, to słusznie możemy składać dzięki i ogłaszać Jego litości wszędzie. Patrząc wstecz możemy widzieć ów szczęsny dzień, w którym opowiedzieliśmy się za naszym Bogiem i za Zbawicielem, od którego to czasu nasze kroki zostały utwierdzone – nie chwiały się więcej. Wtedy to otrzymaliśmy wytyczony cel, balast, który chronił nas od wywrócenia, gdy miotani byliśmy w różne strony wiatrami ludzkich filozofii i spekulacji. Dzięki niech będą Bogu za to wszystko, co już dla nas uczynił! Nie jest dziwne, że Psalmista dalej oświadcza, co i my możemy powiedzieć: "Włożył w usta moje pieśń nową, chwałę należącą Bogu naszemu” (Ps. 40:4). Ta nowa Pieśń nie jest pieśnią zwątpienia, strachu lub wzdychania grzeszników, ale jest to pieśń o Boskiej Sprawiedliwości, Litości i Miłości, logiczna i harmonijna w każdym szczególe. Dzięki Bogu za to! Znajomość tych rzeczy dało nam nowe życie, nową przyjemność z życia, oraz nowe aspiracje i nowe nadzieje, tak dla drugich, jak i dla nas samych. Nigdy nie zdołamy dosyć okazać naszej wdzięczności Bogu za błogosławieństwa, jakie już otrzymaliśmy z Jego ręki – za to, co On już dla nas uczynił.
A jednak rzeczy, jakimi już radujemy się z Boskiej łaski, są tylko przedsmakiem tych błogosławieństw, jakie Bóg przygotował dla tych, którzy Go miłują – błogosławieństw, których oko nie widziało, ucho nie słyszało, ani na serce ludzkie nie wstąpiło, które jednak Bóg łaskawie ogłosił a myśmy się ich uchwycili wiarą i widzimy jakoby przez zakopcone szkło chwałę, cześć i nieśmiertelność obiecane wiernym. Rzeczy, jakie teraz mamy, są nie tyle rzeczywistością, ile obietnicami i nadziejami. Ponieważ to, czego teraz doświadczamy, jest tylko początkiem naszej pociechy, dlatego zgadzamy się z Psalmistą, że liczba Boskich łask nie może być zliczona. Jesteśmy zawsze Jego dłużnikami i długu tego nigdy nie spłacimy. Jednak jesteśmy również Jego dziećmi, wiec Bóg z przyjemnością daje nam te rzeczy, a w zamian żąda tylko abyśmy postępowali wdzięcznie, jak przystoi na Jego dzieci spłodzone z Jego ducha.
Obliczajmy dalsze nasze zyski w naszym rocznym obliczaniu i nie zadowalajmy się tylko ogólnym bilansem, ale uważnie zbadajmy przywileje i łaski doznane w minionym roku, a także jak je używaliśmy i jakie z tego otrzymaliśmy błogosławieństwa. Zauważmy dobrze, które zarysy naszego codziennego postępowania były nam najbardziej pomocne, a które w pewnej mierze cofnęły nasz duchowy postęp, utrudniły naszą społeczność z Panem lub powstrzymały nasz bieg z cierpliwością. Szczegóły te z konieczności różnią się u każdej osoby, bo nie ma dwóch zupełnie podobnych usposobieniem i otoczeniem. W obliczaniu swoim każdy powinien rozważyć korzyści osiągnięte ze swej społeczności z Bogiem w modlitwach i powinien zadecydować czy nie dobrze by było rozszerzyć ten zarys duchowej czynności w rozpoczynającym się roku.
Każdy powinien również zastanowić się nie tylko nad tym ile czasu spędził na rozmowę z Panem, ale także ile czasu spędził na słuchanie głosu Pańskiego – na badanie Pism, aby rozpoznać Boską wolę i Boski Plan odnośnie jego samego, jak i odnośnie Kościoła i świata. Włącznie z tą sprawą słuchania głosu Pańskiego, każdy powinien zauważyć podręczniki do badania Biblii, jakie Pan przygotował przez braci, członków tej samej rodziny, członków ciała Chrystusowego, pamiętając o oświadczeniu Apostoła, że Bóg sam ułożył członki w ciele jako chciał, i że ułożył je właśnie dla błogosławienia jedni drugich, i dla budowania Kościoła w najświętszej wierze. Mamy zauważyć, że Apostołowie byli postawieni najpierw, jako najgłówniejsi po naszym Panu, że ich nauki są więc najlepsze, a wszystkie inne nauki mają być poddane tej próbie czy zgadzają się ze świadectwami Apostołów i proroków.
Gdy przy takim obliczaniu niektórzy zauważą, że nie uczynili tak dobrego postępu jak spodziewali się uczynić, albo może znacznie mniej niż inni wokół nich, to niechaj zauważą, do jakiego stopnia ich niepowodzenie było z przyczyny zaniedbania Boskich sposobów przeznaczonych dla ich wzrostu w łasce, w znajomości i w miłości, czyli z przyczyny zaniedbania Jego Słowa i braterskiej społeczności. Jeżeli postęp był mniejszy aniżeli można było się spodziewać, należy zastanowić się nad jeszcze jedną sprawą; mianowicie, zauważ czy byłeś tak czynnym w służbie Pańskiej jak tylko było możliwym. Zauważ, że całe swe życie poświęciłeś Panu, i że pod Jego kierownictwem życie twe ma być złożone ofiarniczo, ma być wydane w służbie braciom, w służbie Kościołowi. Zauważ i oblicz dobrze czy w tym minionym roku byłeś wiernym w tej sprawie wydawania swego życia w służbie Kościołowi, w służbie ciału Chrystusowemu, najlepiej jak tylko mogłeś. Pamiętaj, że częścią Boskiego zarządzenia jest, że ten, kto nasyca sam też nasycony będzie; kto drugim usługuje prawdą, sam będzie tym hojniej korzystał z Pańskiego stołu, łaski i prawdy.
PRZYKŁADY WŁAŚCIWEGO OBLICZANIA, SZACOWANIA itd.
W naszym obliczaniu zauważmy niektóre wzmianki i myśli podane przez natchnionych Apostołów; zauważmy jak oni liczyli sprawy i rzeczy – które rzeczy zaliczali do zysków, a które do strat. Zauważmy słowa Apostoła Pawła: "Nie jest mi tak droga dusza moja (ziemskie życie), bym tylko bieg mój z radością wykonał” (Dz. Ap. 20:24). I znowu: "Wszystko (ziemskie) poczytam sobie za szkodę dla zacności znajomości Chrystusa, Pana mojego” (Filip. 3:8). Oceną św. Pawła było, że nie tylko przyszła chwała była godna utraty pewnych rzeczy doczesnych, ale nawet znajomość Chrystusa (włączając znajomość Boskiej łaski ku nam przez Niego oraz znajomość i sposobność ubiegania się o wysoką nagrodę) – była godna tej ceny. Apostoł ocenił, że utrata wszystkich rzeczy dla osiągnięcia tej znajomości (i sposobności) byłaby jeszcze wielkim zyskiem. Dziękujmy Bogu, że mamy ten wielki zysk – znajomość Chrystusa – znajomość Jego charakteru i głęboką ocenę dla niego, znajomość Boskiego Planu ześrodkowanego w Nim. Bez względu ile ziemskich rzeczy by nas to kosztowało, jeżeli mamy tę znajomość, jeżeli Jezus jest drogim dla nas, to jesteśmy bogatymi i dziękujmy za to Bogu! Apostoł dalej mówi, że on już utracił wszystkie rzeczy i miał "to sobie za gnój” , aby "Chrystusa zyskał i był znaleziony w Nim” – jako członek Jego ciała.
Inna myśl co do obliczania znajduje się w słowach św. Jakuba: "Za największą radość miejcie bracia moi, gdy w rozmaite pokusy wpadacie, wiedząc że doświadczenie wiary waszej sprawuje cierpliwość” (Jak. 1:2-3), itd. Z pewnością, że każdy zastanawiając się nad doświadczeniami w minionym roku spostrzega, że przytrafiały się liczne zasadzki i pokusy na naszej drodze. Nad niektórymi z pewnością odnieśliśmy łatwe zwycięstwo, w innych zwyciężyliśmy dopiero po silnej walce, a może były i takie, w których odnieśliśmy tylko częściowe zwycięstwo, po części zaś były one naszą przegraną, były częściowym zwycięstwem dla naszego nieprzyjaciela.
Cóż takiego przyniosły nam te pokusy? Jaką była ich wartość? Jedną korzyścią, o jakiej wspomina św. Jakub, jest lekcja cierpliwości. Pokusy te dowiodły nam, że wciąż jeszcze znajdujemy się w okresie szkolenia, w okresie próby, gdzie mamy zademonstrować naszą wierność Bogu i naszą godność przez Pańską zasługę do uczestniczenia w Jego Królestwie. Wszyscy życzą sobie, i to bez wątpienia często, aby te próby już się skończyły i abyśmy znaleźli się pomiędzy zwycięzcami; lecz cierpliwość, wiara i ufność mają dokonać uszlachetniającego dzieła w naszych sercach, czyniąc nas miłymi, ochotnymi i posłusznymi Panu. Niechaj więc to dobre dzieło postępuje naprzód. Radujmy się, jeżeli nasze doświadczenia nauczyły nas jakichkolwiek korzystnych lekcji, które wzmocniły nasz charakter, bardziej utwierdziły nas w prawdzie i w sprawiedliwości, uprzytomniły nam nasze słabości i pobudziły nas do zwracania na nie uwagę. Nawet te walki, w których odnieśliśmy tylko częściowe zwycięstwo, mogły przynieść nam pewne korzyści. Na pewno tak, o ile gorliwie walczyliśmy przeciwko naszym słabościom i przeciwko zasadzkom przeciwnika. Nawet w punktach gdzie doznaliśmy zupełnej porażki, wynikiem może być wzmocnienie charakteru, skrystalizowanie determinacji ku większej gorliwości w danym kierunku, a także większa pokora serca przed Panem w modlitwie, co przypomina nam znowu tron łaski, że tam mamy się udać w chwilach pokus i otrzymać pomoc, gdy jej potrzebujemy.
Apostoł Paweł zsumował swój obrachunek i zbilansował go następująco: "Mam za to iż utrapienia teraźniejszego czasu nie są godne onej przyszłej chwały, która się ma objawić w nas” (Rzym. 8:18) – w wiernych. W naszym liczeniu, w naszym rocznym obrachunku, traktujemy podobnie nasze cierpienia, czy było ich mało czy dużo, czy były nieznaczne czy wielkie – cokolwiek cierpieliśmy dla Chrystusa, dla sprawiedliwości i dla prawdy – radujmy się z tego i starajmy się, abyśmy w tym roku byli jeszcze wierniejszymi w tych wszystkich rzeczach, poczytując sobie za wysoki przywilej jeszcze więcej cierpieć dla imienia Chrystusowego, dla Jego sprawy i dla braci.
Obliczając zyski i straty poniesione w minionym roku bądźmy wdzięczni, że pomiędzy uchybieniami, nad którymi wszyscy bolejemy, żaden z nas nie znajduje w sobie tego zła, o jakim wspomina Apostoł, mianowicie, że żaden z nas nie uznał "krwi przymierza, przez którą był poświęcony, za rzecz pospolitą” (Żyd. 10:29). Dzięki Bogu my wciąż oceniamy drogocenną krew Chrystusową i będziemy oceniać tę prawdę, że jesteśmy przyjęci, nie z jakiejkolwiek własnej zasługi i godności, lecz w Onym, który nas umiłował i kupił Swą własną drogą krwią. O, jak wdzięczni możemy być za ten jeden zarys naszego doświadczenia, nawet, gdy patrząc wstecz spostrzegamy, że przytrafiały się uchybienia, zboczenia i potknięcia na naszej ścieżce! Jak wdzięczni możemy być Bogu, że z Jego łaski jesteśmy jeszcze tym czym jesteśmy, i że wciąż jeszcze mamy sposobność trzymania się i biegnięcia ze zdwojoną gorliwością i cierpliwością w wystawionym nam biegu, patrząc na Jezusa, nasz wzór.
JAK PAN LICZY SIĘ Z NAMI
Na koniec w tym naszym obliczaniu spraw pocieszmy się Pańskim oświadczeniem o tym jak On oblicza rzeczy i starajmy się tak samo obliczać. Apostoł powiedział o sobie: "Dziękuję Temu, który mię umocnił, Chrystusowi Jezusowi, Panu naszemu, iż mię za wiernego osądził, na usługiwanie postanowiwszy mię” (1 Tym. 1:12). O tak, jak błogą i zadowalającą jest ta świadomość, że chociaż Bóg zna każde nasze słowo i każdy czyn, to jednak upodobało mu się poczytać nas za coś innego aniżeli są nasze słowa i uczynki – za coś lepszego! Nasze słowa nie zawsze mogą wyrazić wszystkie uczucia naszego serca, a postępowanie nasze nie zawsze dochodzi do wystawionego nam wzoru: gdy słowa były wypowiedziane i czyny dokonane – może najlepiej jak mogliśmy się zdobyć – spostrzegamy, że nie dostaje im chwały Bożej, że nie dochodzą do naszych własnych pojęć, pragnień i zabiegów. Jak pocieszającą jest wtedy ta świadomość, że nasze niedoskonałe uczynki są przyjemne Bogu przez Chrystusa, że Bóg uznaje nas według naszych intencji, według naszej woli. Niechaj cześć Mu będzie za to! Nie mielibyśmy nadziei dosięgnięcia do jakiejkolwiek miary doskonałości, jaką Bóg mógłby uznać, gdyby nie Jego chwalebne zarządzenie, przez które nasze niedoskonałości są przykryte doskonałością i ofiarą Odkupiciela, a nasze uczynki są przyjmowane według intencji i pragnień naszych serc.
Apostoł radował się, iż ponieważ Pan uznawał go według jego intencji a nie według jego uczynków, on mógł być uznany za godnego do Jego służby. Radujmy się podobnie i pamiętajmy, że słowo "usługiwanie” znaczy, że jesteśmy sługami, i że mamy służyć. Pamiętajmy, że wszyscy członkowie Królewskiego Kapłaństwa, wszyscy prawdziwie poświęceni Bogu, są sługami Bożymi i sługami jedni drugim. Bóg zaangażował nas do służby, więc mamy pełnić uprzejmą i miłującą służbę Bożą, ku uczczeniu Jego imienia, ogłaszając Jego sprawiedliwość, a także służbę dla braci w otwieraniu ich oczu wyrozumienia i w dopomaganiu im do lepszego zrozumienia długości, szerokości, wysokości i głębokości Boskiego charakteru. Cząstka tej usługi należy do każdego z nas i jest wielkim przywilejem. W miarę zaniedbywania tej służby ponosimy proporcjonalną stratę w duchowym rozwoju i w charakterze. Uważajmy ten przywilej za wartościowy zysk przeniesiony na nowy rok, aby go użyć jak najlepiej w służbie naszemu Królowi.
Apostoł pisząc do Kościoła w Tesalonikach powiedział: "Abyście godnymi byli poczytani królestwa Bożego, dla którego też cierpicie” (2 Tes. 1:5). Jest tu jeden więcej sposób liczenia Bożego. My nie jesteśmy godni Królestwa Bożego. Żaden człowiek nie jest godnym, ale Bóg poczytał Swych wiernych za godnych. On uczynił to przez zasługę Jezusową, przez Jego wielką ofiarę pojednania, która dozwala na przyjęcie naszej woli, naszych intencji, zamiast doskonałych uczynków sprawiedliwości. Dzięki niech będą Bogu za tak hojne zarządzenie! Niechaj to będzie dla nas zachętą i pamiętajmy, że oświadczenie Apostoła wskazuje, iż ci, którzy w taki sposób poczytani będą za godnych Królestwa, składać się będą z takich, którzy dla niego cierpią. Starajmy się więc w rozumny, właściwy sposób i według Boskiego Słowa i Planu, cierpieć dla sprawy Królestwa.
Nie mamy szukać cierpień w niemądry sposób, przez czynienie czegoś niedorzecznego. Nie mamy takiego przykładu w naszym Panu ani w Jego Apostołach. Nie jest też potrzebnym abyśmy ponosili męczeństwa lub fizyczne prześladowania. Być może, iż cierpieniem naszym będzie zranienie naszych uczuć, gdy – złośnicy "zaostrzyli język swój jako miecz, nałożyli strzałę swoją, słowo jadowite, aby strzelali z skrytości na niewinnego; niespodziewanie nań strzelają a nikogo się nie boją” (Ps. 64:4-5). Cierpienia nasze niekiedy mogą być nawet mniejsze niż te, które Apostoł przytoczył: "Gdyście byli na podziw wystawieni, lub też gdyście się stali uczestnikami tych, z którymi się tak obchodzono” (Żyd. 10:33-35). Postanówmy sobie przenieść ten zysk na nowy rok radując się, że mieliśmy przywilej cierpieć nieco dla Pana, dla prawdy, z powodu naszej społeczności z braćmi, uważając na słowa Apostoła: "Nie odrzucajcie ufności waszej, która ma wielką zapłatę”. Bóg chce abyśmy Mu ufali według Jego obietnic i On taką wiarę nagrodzi.
Kończymy tę naszą zachętę do duchowych obliczeń zwróceniem uwagi na słowa Apostoła: "Modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz, godnymi was uczynił powołania tego i wypełnił wszystko upodobanie dobrotliwości Swojej i skutek wiary w mocy” (2 Tes. 1:11). Jest to również naszą modlitwą za was, umiłowani w Panu i ufamy, że jest też waszą modlitwą za nas. Cóż więcej moglibyśmy żądać ponadto, że Bóg raczył nas uznać za godnych wysokiego powołania w tym Wieku Ewangelii – powołania do współdziedzictwa z Jego Synem w Królestwie? Mamy również Jego zapewnienie co do warunków, na jakich możemy być uznani za godnych. Rozumiemy, że warunki te są w rzeczywistości bardzo logiczne, że to, cokolwiek zgodnie z tymi warunkami poświęcamy, jest w rzeczy samej mało znaczące, dopóki napełnieni jesteśmy odpowiednią gorliwością dla Pana i Jego sprawy. Zauważmy jeszcze słowa Apostoła, że te dobre rzeczy, do których upodobało się Ojcu Niebieskiemu nas powołać – uznać nas godnymi dostąpić ich na warunkach wysokiego powołania w Chrystusie – nie są to rzeczy ofiarowane przez Niego skąpo, ale są to rzeczy, które Bóg z upodobaniem daje. Był może czas gdzie pod mylnym wyrozumieniem Słowa Bożego mniemaliśmy, że nasz Ojciec Niebieski jest zimny i nieczuły, i że wolałby nie udzielać Swych błogosławieństw, lecz udziela bardzo skąpo tylko niektórym, będąc do tego zniewolonym przez Jezusa; zaś dla większości rodzaju ludzkiego już wcześniej przeznaczył, aby byli oddani diabłom na wieczne męki. Dzięki niech będą Bogu za otworzenie naszych oczu wyrozumienia, że teraz możemy pojmować Go jako naszego Ojca i do pewnego stopnia oceniać Jego chwalebny Plan.
Co zaś do naszego własnego działu, zadecydujmy w naszym sercu, że chwalebne rzeczy, do których zostaliśmy powołani są wszystkie "z Jego wielkiej łaski i dobrotliwości” (Efez. 2:7). Rozpocznijmy ten nowy rok z nową odwagą, pamiętając, że jeżeli Bóg nas tak umiłował, gdy byliśmy jeszcze grzesznymi, obcymi i cudzoziemcami to daleko więcej miłuje nas teraz, gdy weszliśmy do społeczności z Nim, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa; gdy staramy się postępować nie według ciała, ale według ducha, i gdy będąc spłodzonymi z Jego Świętego Ducha staramy się naśladować Jego miłego Syna, a naszego Pana. Prawdziwie wiara może z ufnością powiedzieć: "Wszystkie rzeczy są nasze, bośmy Chrystusowi a Chrystus Boży!” - 1 Kor 3:21-23.
Straż 01/1939 str. 8-11 W.T. R-3000 a - 1902 r.