<< Wstecz |
Wybrano: R-5711 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Jak mamy oczekiwać Pana
„Oczekujże Pana,
zmacniaj się, a on utwierdzi serce twoje, przetoż oczekuj Pana” – Ps. 27:14.
Wyrażenie:
„Oczekuj Pana” nie tyle znaczy wyświadczenie pewnej służby Pańskiej, ale raczej
oczekiwanie na Niego, aby poznać, jaka jest Jego wola względem nas. Nie
rozumiemy, aby myślą tego było służenie Panu, jak sługa obsługuje ziemskiego
pana, ale raczej cierpliwe czuwanie, aż rozpoznamy, co Bóg chce, abyśmy
czynili. Każde dziecko powinno oczekiwać, aby było prowadzone przez Niego, a
nie uprzedzać Go bez zastanowienia się, jaki jest Boski cel względem Niego. „Ufaj w Panu ze wszystkiego serca twego, a na rozumie twoim nie
spolegaj. We wszystkich drogach znaj go, a on prostować będzie ścieżki
twoje”, jest radą mędrca Pańskiego (Przyp. 3:5-6). Wiele dziatek Bożych popełnia
omyłki pod tym względem.
Powierzając
nasze drogi Bogu, powinniśmy iść naprzód tylko tam, gdzie On nas prowadzi.
Jeżeli woli Jego dobrze nie rozumiemy, nie śpieszmy się zanadto ani nie
kierujmy się własną mądrością, lecz przedstawmy sprawę Bogu w szczerej
modlitwie, z prośbą, abyśmy nie rządzili się własną wolą i swoimi sposobami,
ale abyśmy czynili tylko to, co Bóg chce. Potem czekajmy i uważajmy na
wskazówki Jego opatrzności i idźmy tam, gdzie On nas zdaje się prowadzić,
pozostawiając wyniki Jemu. Nie powinniśmy ulegać swojemu osobistemu upodobaniu,
bez upewnienia się wpierw, czy taką jest wola Boża w danej sprawie. Możemy być
niekiedy zapytywani: „Czy ty postąpisz w ten czy inny sposób? Czy udajesz się
do tego miejsca czy tamtego?”. Jeżeli w danej sprawie nie upewniliśmy się
jeszcze, jaka jest wola Boża, to uczuciem naszym i odpowiedzią powinno być:
„Nie jestem jeszcze zdecydowany. Ja poradzę się Słowa Bożego, aby zobaczyć, jak
jego instrukcje zdają się stosować do mojej sprawy”. Albo też: „Ja czuwam, aby
się dopatrzyć, jak opatrzność Boża tą sprawą pokieruje i modlę się, aby nie
popełnić omyłki”. Dobrą myśl wyraził poeta: „Ja obawiam się dotykać rzeczy
obejmujących tak wiele”.
Ci,
co oczekują na Pana, nie zawsze mają najlepsze powodzenie na zewnątrz.
Psalmista jednak oświadcza, że oczekując na Pana, mamy się wzmacniać. Czekając
na Pana, obieramy właściwą drogę, więc błogosławieństwo Boże będzie z nami. Z
pewnością, że czekając na Niego, nie popełniamy omyłki. Na początku może się
zdawać, że drudzy nas wyprzedzają, lecz my mamy „oczekiwać na Pana”. Nie
podejmuj więc żadnego kroku, dokąd nie upewnisz się, że to Bóg cię kieruje i
prowadzi. Uważaj pilnie na znaczenie Jego opatrzności. Badaj Jego Słowo. Nie
pozwól, aby wiara twoja straciła swój grunt. „Wzmacniaj się!” Być mocnym znaczy
mieć wiele odwagi, przeto „zmacniaj się, a on utwierdzi serce twoje, tylko
oczekuj Pana”. Słowo „serce” może tu być rozumiane jako dusza, istota, a
szczególnie nasze władze umysłowe. Bóg zasili nas, utwierdzi i wzmocni do znoszenia
przeciwności i do czynienia Jego woli, w miarę jak da nam ją poznać. Tym, co
oczekują na Pana, nie będzie brakować dobrych rzeczy.
CECHY POTRZEBNE DLA POWODZENIA
Odwaga,
męstwo, wytrwałość w służbie Pańskiej są bardzo potrzebne dla wierzących. Zalety
te potrzebne są nawet w świecie. Komu brak tych przymiotów charakteru, ten
powodzenia w życiu mieć nie będzie. Brak odwagi, brak nadziei jest jedną z
najważniejszych przyczyn niepowodzenia w świecie. Jednakowoż tekst ten nie
stosuje się do świata, ale do tych, co należą do Boga. Kosztowne obietnice
Słowa Bożego, które przeznaczone są tylko dla Jego ludu, dają silną podstawę do
ich nadziei – przeto oni mogą być silni i odważni. Ludzie poświęceni Bogu będą
mieli próby i doświadczenia podobne do tych w świecie, oprócz doświadczeń
wyjątkowych i szczególnych, przychodzących na nich jako na naśladowców
Chrystusa. Te jednak nie przychodzą na nas drogą przypadkową, tak jak
przychodzą na świat, ale pod bezpośrednią opatrznością Bożą.
Nowicjusze
w służbie Pańskiej mogą z początku myśleć, że wszystkie sprawy powinny im iść
gładko, że tych zwykłych trudności światowych oni przechodzić nie będą, że od
czasu gdy stali się dziećmi Bożymi, Bóg będzie ich zasłaniał przed trudnościami
i prześladowaniami. Gdy jednak badają Słowo Boże, wnet dowiadują się, że tak
nie jest, lecz że mają postępować wiarą, a nie widzeniem. Dowiadują się także,
iż nie należy się nam spodziewać zewnętrznych i głośnych manifestacji łaski
Bożej, ale że mają cierpieć z Chrystusem – na co też są powołani (1 Piotra
2:20-21; Dz. Ap. 14:22). Dowiadują się jeszcze, że mają być posłuszni Bogu i
stopniowo uczyć się, co to posłuszeństwo znaczy.
Mistrz
nauczył się posłuszeństwa – poznał co posłuszeństwo znaczy – „przez to, co
cierpiał”. Wąska droga nie jest drogą wygodną. Naśladowcy Pana dowiedzieli się,
że Bóg powołuje teraz klasę takich, którzy mają wiarę w Niego i którzy
przyjmują Jego Słowo w zupełności. Z czasem oni także poznają, że „jeżeli Bóg z
nami, to któż przeciwko nim”? Gdy sprawy nie idą, tak jak się spodziewali, gdy
przychodzą różne próby i doświadczenia, oni mówią: „Wiemy iż wszystkie rzeczy
dopomagają ku dobremu tym, co Boga miłują” (Rzym. 8:28).
Tacy
więc będą kierowani Słowem Bożym, dowiadują się, że postępując mają się
wzmacniać. Wiele trudności przyjdzie im pokonać, na co potrzeba dużo odwagi.
Lecz odwaga zrodzona z ich wiary w Boga oraz „wielkie i kosztowne obietnice”
wzmacniają ich, bo bez tego mogliby być pokonani. To daje im siłę, której inni
nie mogą zrozumieć.
UFAJMY, CHOĆ NIE WIDZIMY
Jeżeli
dziecko Boże się zniechęca i traci wiarę, nadzieję i duchową siłę, dzieje się
tak dlatego, że ono nie ucieka się do Boga po obiecaną pomoc. Stracić odwagę
jest tym samym, co stracić wiarę. Gdy dziecko Boże straci wiarę i odwagę, staje
się bezsilne wobec nieprzyjaciela. Musimy nauczyć się ufać naszemu Ojcu, nawet
gdy znaczenie Jego opatrzności jest zakryte przed nami, a wszelkie wysiłki, by
Mu służyć, zdają się być przed nami zagrodzone. Spójrzmy wstecz na apostołów i
ich doświadczenia. Apostoł Paweł pragnął bardzo zanieść poselstwo Ewangelii
drugim. Kilka razy próbował udać się do Azji, lecz nie było mu dozwolone. Św.
Paweł zaczął dziwić się, czemu się tak rzecz miała i czemu jego częste wysiłki
zawodziły. Pan mu z czasem pokazał, że zamiast do Azji miał udać się do Grecji.
W pierwszym swoim Liście do Tesalończyków apostoł pisał: „Dlategośmy chcieli
przyjść do was (zwłaszcza ja, Paweł) i raz, i drugi, ale nam przekaził
szatan (1 Tes. 2:18). Wiemy jednak, że Bóg pokonywa machinacje Szatana i
sprawia, że nawet te wychodzą na chwałę Bożą, zaś Jego dzieci uczą się przez
nie posłuszeństwa i cierpliwości, co jest dla nich wielkim błogosławieństwem.
Widzimy
także, iż w ogrodzie Getsemane nasz Pan nie stracił wiary w Boga, choć był
zatrwożony przez pewien czas. Zbliżając się do końca swoich ziemskich
doświadczeń, Jezus trwożył się, czy aby wiernie wykonał wszelkie wymagania
Ojca. Wiedział, że najmniejsze u-chybienie od Boskiego prawa, znaczyłoby śmierć
dla Niego. Zachodziło więc pytanie: Czy ofiara Jezusa będzie przyjemna? Czy
zostanie podniesiony z śmierci do chwały niebieskiej przez zmartwychwstanie? W
tym zakłopotaniu będąc, otrzymał zapewnienie od Ojca, że okazał się wierny w
zupełności. Wszystkie próby i trudności, jakie Pan przechodził, wydając swoje
życie, uprzedziły Go jako wdzięczna wonność przechodząca poza zasłonę do
Świątnicy Najświętszej, jak było to pokazane w figurze (3 Moj. 16:12-13).
WŁAŚCIWA BOJAŹŃ
Gdy
Najwyższy kapłan żydowski nasypał kadzidła na ogień, znajdujący się na złotym
ołtarzu i gdy wonny dym kadzenia przeszedł poza wtórą zasłonę i okrył arkę
przymierza i ubłagalnię, wtenczas kapłan sam przeszedł także pod zasłonę. Z
pewnością za każdym razem, gdy kapłan podnosił zasłonę, aby pod nią przejść,
odczuwał bojaźń, albowiem gdyby w sprawowanej poprzednio ofierze w czymkolwiek
uchybił, to przechodząc pod zasłoną umarłby. Podobnie Pan nasz Jezus wiedział o
tym, że aby mógł otrzymać Boskie uznanie, ofiara Jego musiała być przyjemna w
zupełności, bo inaczej straciłby swoją egzystencję na zawsze. Stałby się tak,
jakby Go nigdy nie było, straciłby wszystko.
Nie
było żadnej ziemskiej istoty, która by mogła pocieszyć naszego Pana pod tym
względem. Nie było nikogo, co by mógł powiedzieć: „Wykonałeś wszystko
doskonale, lepiej wykonać nie mogłeś”. Przeto Jezus udał się do swego Ojca po
to zapewnienie, po pomoc i pociechę. Z głębi serca wołał do Ojca: „Nie moja
wola, ale twoja niech się stanie”. Ojciec wysłuchał Jego prośby i zesłał Mu
potrzebne zapewnienie i pociechę. Jezus został wysłuchany i pocieszony w tym,
czego się obawiał, toteż podczas całej tej nocy i następnego dnia, aż do chwili
ukrzyżowania był spokojny i mężny.
Podobnie
poświęceni powinni odczuwać właściwą bojaźń. Właściwa bojaźń jest dobra dla
nich, lecz ona nie powinna być posunięta do granic zniechęcenia i wstrzymywania
ich w dobrych usiłowaniach. Poświęceni powinni mieć bojaźń, o jakiej mówi św.
Paweł: „Bójmyż się tedy, aby snać zaniedbawszy obietnicy o wejściu do
odpocznienia jego, nie zdał się kto z was być upośledzony” (Żyd. 4:1). Tę
właściwą bojaźń miał Pan Jezus. On nigdy nie zniechęcił się ani nie cofnął od
ofiary, pracy, którą Mu Ojciec powierzył. Jego bojaźń była bojaźnią synowską,
która zwiększała czułość i troskliwość oraz ostrożność w postępowaniu i życiu,
aby we wszystkim mógł się okazać przyjemnym Ojcu. Taką bojaźń powinni posiadać
wszyscy chrześcijanie. Powinni czuwać, aby nie zaniedbać jakiegokolwiek
przywileju lub obowiązku.
Taka
bojaźń będzie nas pobudzać do pilnego badania samego siebie. Powinniśmy zapytać
siebie: „W co ja wierzę? Czemu ja tak wierzę?”. Powinniśmy często rozważać o
podstawach naszej wiary i umysłem sprawdzać jej prawdziwość. Gdy to czynić
będziemy, Bóg wzmocni naszą wiarę i zasili nasze serce. Gdy zaś ktoś pokłada
zbytnią ufność w samym sobie, gdy polega przeważnie na swojej mocy, to będzie
dla jego dobra, gdy Bóg pozwoli mu dojść do pewnego zniechęcenia, aby przez to
stał się bojaźliwszym, by mógł pozbyć się swej pewności siebie i poznać swoją
nieudolność i słabość oraz swoją potrzebę opierania się zawsze na Panu i
uciekania się do Niego o kierownictwo i pomoc. Gdy dzieci uczą się oczekiwać na
Pana, wypełnia się na nich obietnica, która mówi: „Ale którzy oczekują na
Pana, nabywają nowej siły, podnoszą się piórami jako orły, bieżą, a nie
spracują się, chodzą a nie ustawają” (Iz. 40:31).
Na Straży 1971/1/05, str. 12; W.T. R-5711a-1915r