<< Wstecz |
Wybrano: R-5742 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Odpowiedzialność spłodzonych z Ducha
"Wiemy, iż wszelki, który się z Boga
narodził, nie grzeszy, ale który się narodził z Boga, zachowuje samego siebie,
a on złośnik nie dotyka się go" - 1 Jana 5:18 (BGd).
Przy
tłumaczeniu rzeczy duchowych zachodzi pewna trudność, głównie dlatego, że
wyrażać możemy się tylko ludzkimi słowami. Tak więc, aby wyjaśnić sprawy
duchowe Pismo Święte używa różnych podobieństw i innych figur stylistycznych. W
powyższym tekście apostoł Jan mówi o spłodzonych z Boga, czyli o takich osobach,
które doznały zmiany natury, które były najpierw spłodzone i narodzone według
ciała jako dzieci Adama, a następnie były odrodzone przez Boga (1 Piotra 1:3),
czyli spłodzone z Boga. (W języku greckim pojęcia spłodzenie i zrodzenie
określane są jednym i tym samym wyrazem. Stosowany do rodzaju męskiego wyraz
ten oznacza spłodzenie; do żeńskiego zaś - zrodzenie. Ponieważ słowo
"Bóg" jest rzeczownikiem rodzaju męskiego, więc w zastosowaniu do
Boga grecki wyraz określający tak spłodzenie jak i zrodzenie powinien być
zawsze tłumaczony przez spłodzenie.) Od zmartwychwstania Chrystusa Pan Bóg
zapraszał niektórych, aby wyszli ze świata i stali się Nowymi Stworzeniami -
już nie istotami ludzkimi, ale duchowymi.
Pierwszym
stopniem do tej zmiany natury jest otrzymanie nowej woli. Błędem jednak byłoby
mówienie, że sama tylko wola jest Nowym Stworzeniem, ponieważ nowa wola
poprzedza otrzymanie Ducha Świętego. Nowa wola jest tym, co wprowadza nas w
poświęcenie. Gdybyśmy jej nie mieli, nie stawilibyśmy swojego ciała ofiarą
żywą. Następnym stopniem jest moment, gdy Odkupiciel staje się rękojmią
(poręczycielem) naszej ofiary, aby nam pomóc w osiągnięciu nowej natury. Trzeci
stopień to moment, gdy Ojciec Niebiański przyjmuje tę ofiarę jako uśmierconą
przez Odkupiciela ziemską naturę i daje pewien specjalny znak swojego
przyjęcia. Tym specjalnym znakiem jest spłodzenie z Ducha Świętego.
Jest
koniecznym, abyśmy odróżnili nową wolę ludzką od tego, co otrzymujemy przy
spłodzeniu z Ducha. Najpierw mieliśmy nową wolę; pragnęliśmy, zdecydowaliśmy
się czynić wolę Bożą. Następnie przystąpiliśmy do Ojca w sposób przez Niego
zrządzony - za pośrednictwem naszego Odkupiciela. To właśnie nowa wola czyni
ofiarę. Gdy ofiara zostaje przedstawiona i zasługa Jezusa zastosowana, ofiara
od razu staje się przyjemną Ojcu. Aż do tej chwili wola danej osoby jest wciąż
jeszcze odnowioną ludzką wolą. Ofiara jest wtedy zabijana przez Arcykapłana, naszego
Pana Jezusa, a przyjęcie jej przez Ojca jest natychmiast okazane przez
spłodzenie z Ducha.
To,
czego Bóg dokonuje w tym momencie, nie jest w pełni przez nas zrozumiane. Nie w
pełni rozumiemy na czym polega naturalne spłodzenie, chociaż mamy lepsze
możliwości by zrozumieć naturalne spłodzenie niż duchowe. Co do duchowego
spłodzenia mamy tylko Boskie określenie, że jest ono zapoczątkowaniem nowego
życia. Ten, który je otrzymuje, doznaje nadnaturalnego oświecenia. W
następstwie tego jest on zmienioną osobą, nową istotą. Jest odtąd Nowym
Stworzeniem w Chrystusie Jezusie. Ma nowe nadzieje, nowe dążenia, nowe cele i
coraz bardziej uzdalniany jest do zrozumienia rzeczy duchowych w miarę, jak
ożywiające wpływy Ducha Świętego oddziałują na jego umysł.
Nie
można jednak tego wyjaśnić zadowalająco tym, którzy nie przeszli stopnia potrzebnego do zrozumienia głębszych
rzeczy duchowych. "Cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, że są z
Ducha Bożego, albowiem mu są głupstwem i nie może ich poznać, przeto iż
duchownie bywają rozsądzone" - 1 Kor. 2:9-15. Dopiero po otrzymaniu
niebiańskiego oświecenia możemy pojmować rzeczy duchowe na tyle, aby je
odpowiednio oceniać. Zdolność duchowego rozsądzania rozpoczyna się od małych
początków. "Stare rzeczy przeminęły, oto się wszystkie nowymi stały"
- 2 Kor. 5:17. Przeminęły nie momentalnie, ale stopniowo, a punkt zwrotny określony
jest pojęciem: "spłodzenie z Boga".
NOWE
STWORZENIE NIE CZYNI GRZECHU
Być
spłodzonym z Boga znaczy więc otrzymać początek nowego życia, nowej natury. Apostoł
Jan mówi o takich: "Wszelki, kto spłodzony jest z Boga, grzechu nie
czyni" (nie praktykuje grzechu - Diaglott - 1 Jana 3:9). Jak długo więc tacy
znajdują się pod tym świętym wpływem, natchnieni wielkimi i cennymi obietnicami
i posiadający świętą wolę, nie mogą oni grzeszyć świadomie - nie mogą praktykować grzechu w swoim życiu.
Musimy
rozróżniać między umyślnym grzechem,
a takim, który jest spowodowany przez nasze wady. W naszym tekście jest mowa o
umyślnym grzechu, o praktykowaniu grzechu. Nowe Stworzenie nie może tak
grzeszyć, ponieważ jest ono niebiańskim nasieniem, nasieniem nowej natury.
Każdy kwiat, każda roślina, każde zwierze powstało z nasienia życia. Bez
względu na to jak maleńkie jest to nasienie, bez względu na to w jak embrionalnym
jest ono stanie, jest w nim jednak życie. Podobnie jest z chrześcijaninem. Tak
długo, jak choć trochę z świętego umysłu Bożego jest w nim, jest tam życie; ale
jeśli grzeszyłby on umyślnie, znaczyłoby, że święte nasienie umiera. Jeżeli to
nasienie zginie, jednostka jest umarła jako Nowe Stworzenie. Wówczas nic więcej
już nie czeka na taką jednostkę jak tylko wtóra śmierć, ponieważ została ona
podniesiona z pierwszej, lub adamowej śmierci i umrzeć ponownie znaczyłoby, że
podpada ona drugi raz pod najwyższą karę Boskiego prawa. Byłby to indywidualny i
wieczny wyrok. Tacy byliby „dwa razy umarłymi” jak to wyraża apostoł Juda -
jako "drzewa zwiędłe, nieużyteczne, dwakroć zmarłe i wykorzenione" -
Judy 12.
Widzimy
więc znaczenie słów Apostoła Jana: ktokolwiek znajduje się w stanie spłodzenia
z ducha, ktokolwiek posiada ten zarodek nowej natury, ten nie może grzeszyć
umyślnie, nie będzie miał przyjemności w grzechu, nie odda się w niewolę
grzechu. Gdyby to czynił, znaczyłoby, że stracił Ducha Świętego i znowu stał
się bezbożnym. Jak wyjaśnia Święty Piotr byłoby to odzwierciedleniem
podobieństwa świni, która umyta wraca do walania się w błocie. Apostoł Jan
mówi, że spłodzony z Ducha Świętego "zachowuje samego siebie, a on złośnik
nie dotyka się go". On nie tylko nie będzie grzeszył umyślnie, ale
ustawicznie będzie strzegł samego siebie tak, jak strażnik strzeże zamku,
miasta lub domu. On strzeże wszystkich drzwi, wszystkich dróg dostępu.
KONIECZNOŚĆ
CZUJNOŚCI
Ta
myśl o ustanowieniu straży na samym sobą, o utrzymywaniu samych siebie w takim
stanie, że on złośnik nie może nas dotknąć ani nas zranić, sugeruje jeszcze inną
myśl: sam Bóg jest wielkim ośrodkiem sprawiedliwości, czystości i Prawdy.
Wszyscy, którzy są po stronie sprawiedliwości, czystości i Prawdy będą unikać
grzechu, nie będą z nim sympatyzować, ponieważ nawet, jeśli nie wchodzimy w
kontakt z grzechem w uczynkach, a w jakikolwiek sposób sympatyzujemy z nim, to w
takim stopniu będziemy odłączeni od harmonii z Bogiem. Tak, jak w kole
znajdujący się bliżej [R5743, str.237] środka są bezpieczniejsi, tak samo jest
z kołem sprawiedliwości, którego ośrodkiem jest sam Bóg.
Najmniejsze
sympatyzowanie z grzechem może spowodować, że dziecko Boże w takim stopniu
odstąpi od ośrodka czystości. Kiedy to dziecko powiększa odległość między sobą
a Bogiem, zbliża się ono coraz bardziej do zewnętrznej obręczy koła. Pomyślmy o
wyspie otoczonej wodą i zaatakowanej przez krokodyle. Osoba pozostająca w
centrum tej wyspy byłby całkowicie bezpieczna od tych wrogów, lecz im bardziej ta
jednostka zbliżałby się do brzegu, tym bardziej byłaby narażona na niebezpieczeństwo.
Tak więc szatan przedstawiony jest jako podstępny wróg; i w stopniu, w jakim
każdy z nas nie będzie pilnował siebie, będziemy zbliżać się do coraz bliżej do
obwodu tego koła. Każde sympatyzowanie z tym, co nie jest w pełnej harmonii z
zamierzeniami Pana, każdy udział w grzechu może doprowadzić nas coraz bliżej do
miejsca niebezpieczeństwa. Pismo daje do zrozumienia, że taka jednostka byłaby
w niebezpieczeństwie kontaktu, pochwycenia przez wielkiego przeciwnika i
zastępy demonów, co byłoby ze szkodą dla tej jednostki i mogłoby doprowadzić ją
do ruiny.
Prawdopodobnie
każdy chrześcijanin miał w swoim życiu pewne doświadczenia zbliżania się do
miejsca niebezpieczeństwa. Proporcjonalnie do tego, jak blisko Boga żyjemy,
jesteśmy pod Boską ochroną. W proporcji do tego, jak chwiejemy się w naszej
wierności przybliżamy się przeciwnika. Ktoś może w ten sposób narazić się na
niebezpieczeństwo faktycznie nie grzesząc. Jego serce może wciąż być wierne
Bogu, a jednak może być dotknięty grzechem w pewnym stopniu przez kontakty z
innymi. Zatem Słowo Boże ostrzega nas, abyśmy czuwali nad naszymi działaniami,
nad naszym towarzystwem, nad naszym postępowaniem abyśmy mieszkali " w sekretnym
miejscu w ochronie Najwyższego", by "czynić ścieżki proste nogom
naszym", by to, co jest słabe lub chrome nie zostało zawrócone z drogi.
Niech będzie raczej uzdrowione przez trzymanie się bardzo blisko Naszego Boga,
najdalej jak to możliwe od punktu niebezpieczeństwa.
W.T. R-5742 a –
1915 r .