<< Wstecz |
Wybrano: R-5375 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Wielki przywilej prawdziwej służby
"Jako
i Syn człowieczy nie przyszedł aby mu służono, ale aby służył i aby dał duszę
swą na okup za wielu." - Mat. 20:28.
Słowo pastor ma taki sam wydźwięk
jak słowo służyć. Mistrz mówi nam, że
powód jego przyjścia na świat nie był samolubny. Był on zupełnie zadowolony z
chwały, którą miał u Ojca przed powstaniem świata (Jana 17:5). Choć jest prawdą,
że Zbawiciel jest obecnie wywyższony do stanu o wiele wyższego niż posiadał
wcześniej, to jednak On zapewnia nas, że duch w jakim przyszedł na świat nie
był duchem wywyższania się. Przeciwnie, Jego pragnieniem było służyć. Sam
powiedział: "Pragnę czynić wolę Twoję Boże mój; albowiem zakon Twój jest w
pośrodku wnętrzności (w sercu) moich" - Ps.40:9.
Będąc posłuszny Boskiej woli, nasz Pan opuścił chwałę jaką miał u Ojca,
przyszedł na ziemię i oddał Samego Siebie na śmierć i to śmierć krzyżową. Tej
nocy, podczas której był zdradzony i aresztowany, Jezus powiedział: "Izali
nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?" (Jana 18:11). Był on posłuszny
aż do końca.
Przed Swym przyjściem na świat, nasz Pan dostrzegł, że ludzkość potrzebuje
Wybawiciela i nic dziwnego, że pobudziło Go to do przyjęcia z ochotą Boskiego planu.
Znał On niektóre zarysy Boskiego planu w stosunku do upadłej ludzkości. Podczas
Swego życia na ziemi Jezus widział biedne stworzenia w stanie grzechu,
degradacji i słabości, nie starał się jednak ich zniewolić. Nie próbował używać
Swej mocy i inteligencji samolubnie dla własnej korzyści, ale złożył Swe życie w
poświęceniu. Poświęcił się, by wykonać plan ułożony przez Ojca.
Nasz Pan nie przyszedł, aby mu służono. Nie przyszedł na świat, aby mieć
przy Sobie poczet sług i aby osiągać korzyści z używania choćby najmniejszej
części własnej mocy. Jezus nie przyszedł z jakichkolwiek samolubnych powodów,
ale by służyć drugim - by czynić dobro. Jak Sam oświadczył: "Większej miłości nad tę żaden nie ma, jedno gdyby
kto duszę swoje położył za przyjacioły swoje". Jezus to uczynił, zgodnie z
planem Ojca - Jana 15:13.
Nie należy jednak rozumieć, że nasz Pan nie przyjmował od nikogo absolutnie
żadnej formy służby. Przeciwnie, przyjmował On usługi od innych. Myślą naszego
tekstu jest to, że Jezus przyszedł w celu wykonania pewnej służby, a nie po to
aby Mu służono i aby mógł wypełnić Swoją misję, musiał stać się sługą. Gdyby
nie zachodziła potrzeba takiej służby, to możemy być pewni, że nasz Pan nie
uniżyłby się i nie przyjął kształtu niewolnika i nie poddawałby się tak ciężkim
doświadczeniom podczas Swej ziemskiej egzystencji. On jednak przyszedł, aby
dokonać służby niezbędnej dla dobra i szczęścia, a również życia całej rodziny ludzkiej.
Przez nieposłuszeństwo Adama grzech wszedł na świat. Za ten grzech, Boskie prawo
przewidziało karę śmierci. W ten sposób cała ludzkość skazana była na
zatracenie, a jeśli miała zostać uratowana i uniknąć losu dzikich zwierząt,
które przestają istnieć, to potrzebowała zbawiciela. Według Boskiego prawa,
potrzebny był okup za pierwszego doskonałego człowieka, który zgrzeszył. Ten
Jednorodzony był gotów złożyć ten okup. Z radością podjął się dzieła stania się
sługą Bożym, ponieważ służba taka była niezbędna i miała przynieść innym wiele
błogosławieństw.
Taki sam duch powinien pobudzać każdego z nas. Powinniśmy pragnąć włączyć
do naszego charakteru tę zasadę służby. Nie powinniśmy służyć jedynie dlatego,
że lubimy pracować, czy być zajęci, lecz powinniśmy zauważać konieczność służby
i z radością składać nasze życie w tej służbie.
POSTAWA PRAWDZIWEGO POŚWIĘCENIA
Są ludzie, którzy uważają, iż należy myć nogi innym. Gdy jednak zauważy się,
że dzięki takiemu obrządkowi nie czyni się nic istotnie dobrego, nic
pożądanego, to nie ma powodu, dla którego należałoby to czynić. Nie myślimy, by
Jezus mył nogi Swym uczniom, gdyby ich nogi nie potrzebowały mycia. Gdyby
jednak zachodziła kiedykolwiek potrzeba usłużenia współczłonkowi ciała
Chrystusowego, powinniśmy być zawsze gotowi, czy to przez umycie nóg, czy w
jakikolwiek inny sposób. Właściwą myślą jest, aby oceniać raczej przywilej
rzeczywistej służby, a nie wykonywać czegoś tylko dlatego, że jest to trudne do
wykonania. To, co czynił Jezus, czynił wyłącznie dlatego że było to pożyteczne
i wyrażało wolę Ojca. Jezus chciał także nauczyć Swoich uczniów, iż obowiązek pokornej służby jedni drugim nie jest poniżej
ich godności. Ponadto słowa Jezusa, wypowiedziane przy tej okazji, kładą nacisk
na potrzebę codziennego oczyszczania się Jego uczniów z doczesnego brudu - Jana
13:6-10.
Codziennie ofiarowanie życia Jezusa dokonywało się godzina po godzinie,
chwila po chwili przez nauczanie, uzdrawianie chorych, głuchoniemych, ślepych
oraz przez szczególne instruowanie uczniów. W niczym On nie starał się służyć
Samemu Sobie. O nim samym jest świadectwo mówiące, że "chodził i czynił
dobrze". Zasadę tę powinniśmy zastosować również do siebie samych; ponieważ
"jaki On był takimi i my jesteśmy na tym świecie". Treścią
prawdziwego poświęcenia jest chodzenie śladem Jezusa i rozpoznawanie woli Bożej w celu jej
praktykowania. Oznacza to też, że mamy studiować Pismo Święte, jak czynili to
dawni Berejczycy "na każdy dzień rozsądzając Pisma" - Dz. Ap.17:11.
Jeżeli mamy ducha Chrystusowego, to powinniśmy być zawsze chętni
"dobrze czynić wszystkim, a najwięcej domownikom wiary" (Gal.6:10).
Taką też była rada św. Pawła, który zachęcał innych, aby naśladowali go w
wysiłkach naśladowania Chrystusa. Życie Jezusa i Apostołów zostało zapisane na
kartach historii, jako najzacniejszy wzór bezinteresownej służby dla drugich.
Wielu starało się gospodarować dziedzictwem Bożym. Kontekst wskazuje, że
Jezus miał takich na myśli. On oświadczył, że książęta pogańscy panują nad swym
ludem i że czynią to kosztem poddanych, zaś pragnienie by służyć ludowi, bardzo
rzadko towarzyszy ich władzy.
SAMOLUBSTWO NIEODPOWIEDNIE DO KRÓLESTWA
Zauważmy, przy jakiej okoliczności Jezus wypowiedział słowa naszego tekstu.
Jego uczniowie byli dotknięci powszechną dolegliwością - zamiłowaniem do
ludzkiej chwały, a ponadto zabiegali o zaszczyty u Pana. Dwaj z nich wniosło do
Pana gorącą prośbę o zaszczytne miejsca w Jego królestwie. Prośba ich wywołała
niezadowolenie u pozostałych dziesięciu i w końcu powstał z tego spór.
Uczniowie byli pewni, że Jezus obiecał im udział w królestwie (Mat.19:27-29).
Gdyby myślenie o tym było rzeczą złą dla Apostołów, to i dla Jezusa byłoby
rzeczą złą dać im taką obietnicę. Ich błąd polegał na tym, że nie dostrzegli,
iż Ojciec rozda miejsca w królestwie tylko tym, którzy dowiodą zupełnej
wierności Jemu i Jego Słowu.
Uczniowie posiadali w tym czasie pewną miarę fałszywej godności, czyli
pychy, która sprawiała, że nie byli oni gotowi do królestwa Chrystusowego.
Dlatego też Jezus przypomniał im, że ten, który chce otrzymać miejsce na Jego tronie,
powinien [R5376, str. 7] okazać tak wielką wierność Bogu i Jego zasadom, oraz
być tak uniżonego ducha, że z radością wyświadczyłby jakąkolwiek usługę każdemu
potrzebującemu. Jezus postawił Samego Siebie za przykład.
Parafrazując słowa naszego Pana mamy następującą wypowiedź: Czy myślicie,
że Ja opuściłem Niebiosa i zstąpiłem na ziemię aby ludzie Mi służyli? Nie. Stan
i warunki do jakich zstąpiłem są o wiele niższe od tych, które opuściłem, lecz
Ojciec powierzył Mi niniejszą służbę i Ja chętnie ją pełnię, ponieważ taka jest
Boska wola. Ja przyszedłem, aby służyć i aby złożyć życie Swoje na okup za
wszystkich.
Tę samą myśl Jezus przedstawił Swoim uczniom aby radowali się, gdy mają
przywilej służenia innym, a szczególnie braciom w ciele Chrystusowym. Stosując
tę zasadę szerzej widzimy, że ma ona zastosowanie i w świecie, w różnych
codziennych sprawach życia. Wszyscy ludzie są sługami. Jeden służy jako
jubiler, inny jako wytwórca materiałów wełnianych kupując wełnę i przetwarzając
ja na tkaninę i wyroby. Jeszcze inny służy jako sprzedawca, dostarczając swym
klientom artykułów spożywczych. Jedni są pedikiurzystami, inni fryzjerami, inni
krawcami, a jeszcze inni lekarzami itd. W każdym wypadku jest to forma służenia
drugim.
Analizując tę kwestię dalej, widzimy, że tę zasadę można zastosować nawet
do służenia niższym stworzeniom. Koń nie może czesać samego siebie; nawet świnia
potrzebuje obsłużenia - koryta, podściółki i pożywienia. Z kolei niższe stworzenia służą nam. Kto wyłamuje
się z pod tego ogólnego porządku wzajemnego służenia, ten szkodzi własnemu
dobru i gwałci prawo wszechświata. Ktokolwiek dochodzi do tego, że nikomu nie
służy a tylko przyjmuje usługi, ten jest godny politowania. Człowiek taki nie
będzie szczęśliwy, bez względu na to, jak wiele posiada bogactw. Kto zajmuje takie
stanowisko jest arogantem i samolubem, a jego życie pozbawione jest uroku lub
jakichkolwiek wartości.
DLA CHRZEŚCIJAN SŁUŻBA JEST ROZKOSZĄ
Prawdziwego chrześcijanina przenika duch służby, jak było to w przypadku Mistrza
i rozkoszą dla takiego chrześcijanina jest wyświadczać innym przysługi przy
każdej nadążającej się okazji. Spotykając słabych lub chorych, stara się im
podać pomocną dłoń, w miarę możności. Mając ku temu okazję, powinniśmy czynić
dobrze wszystkim, "a najwięcej domownikom wiary".
Gdzie należy wyznaczyć granicę w tej kwestii? W odpowiedzi trzeba
zaznaczyć, iż musimy kierować się zdrowym rozsądkiem. Codziennie stykamy się z przypadkami,
kiedy inni potrzebują pomocy, której jednak nie możemy udzielić. Jak powinniśmy
wówczas pokierować tą sprawą, kiedy nie możemy czynić wszystkiego, co byśmy
sami chcieli? O naszą rodzinę powinniśmy się troszczyć w pierwszej kolejności, to nasz obowiązek. Kto
nie dba o swoich jest gorszy niż niewierny. Miłość wobec bliźniego rozpoczyna
się w domu. Mając te zobowiązania, nie możemy poświęcać tyle troski, czasu i
pieniędzy dla drugich ile ich poświęcamy dla własnej rodziny.
NIE DAWAĆ POBUDKI DO LENISTWA
Ci, którzy mają pieniądze, posiadają talent, którego mogą używać do
czynienia dobra. Nie znajdą oni wielu odpowiednich ku temu okazji, o ile dotyczy
to świata. Choćbyśmy posiadali miliony dolarów, to w ich wydawaniu powinniśmy
jednak rządzić się duchem zdrowego rozsądku. Wydawać pieniądze pobudzając kogokolwiek
do rozrzutności, niedbalstwa lub lenistwa, byłoby nadużywaniem tego talentu, a
nie czynieniem dobra. Bóg Sam oświadczył: "W pocie oblicza twego będziesz
pożywał chleba". Najszczęśliwsi są ludzie zajęci pracą,
najnieszczęśliwszymi zaś są ci, którzy nie mają co robić, nie posiadają
ambicji.
Nawet dla członków naszej rodziny nie zawsze możemy czynić wszystko, co
byśmy chcieli, bo i w tych przypadkach natrafiamy niekiedy na brak wdzięczności.
Niektórzy z naszych krewnych nigdy nie mają dość i bez względu na to, jak wiele
byśmy dla nich uczynili, nigdy nie są zadowoleni. Należy używać ducha zdrowego rozsądku
w rozsądzaniu, co należy czynić w takich przypadkach. Powinniśmy mieć też
zawsze na pamięci, że poświęciwszy się na służbę Bogu, otrzymaliśmy nową pracę
do wykonania na świecie.
Jakiego to rodzaju służba została nam powierzona? Jest to stanowisko
przedstawicieli Bożych na ziemi. Mamy opowiadać prawdę gdziekolwiek zauważymy
uszy skłonne do słuchania i spostrzegawcze oczy. Ci, którzy nie mają uszu do
słuchania i oczu do rozpoznawania, mogą nas atakować, jak przepowiedział to
Mistrz (Mat.7:6). Powinniśmy zatem używać ducha zdrowego rozsądku w
rozróżnianiu tych, którzy są skłonni do przyjęcia prawdy od tych, którzy takimi
nie są.
Przy naszym poświęceniu powiedzieliśmy naszemu Panu: Panie, poświęcam mój
czas dla Ciebie i dla Prawdy. Odpowiedzią Pana jest: Dobrze, lecz nie możesz głosić
Ewangelii będąc obdarty lub nieodziany. Jest rzeczą właściwą, aby mieć staranie
o rzeczy niezbędne. Nie myśl jednak, aby najpierw zebrać pewną sumę pieniędzy
dla siebie, a dopiero potem dopiero iść i głosić o królestwie.
Może się nasunąć pytanie: Panie, czy to uwalnia nas od czynienia
czegokolwiek wobec naszych bliźnich czy rodzin? Odpowiedzią Pana jest, że nie
wolno nam zaniedbywać naszych rodzin, lecz powinniśmy mieć staranie o ich
potrzeby. Jednak we wszelkich takich sprawach mamy się kierować się rozsądkiem
(Filip.4:5). Jeśli jakiś członek naszej rodziny nie wypełnia swojej roli i nie dba
się o własne potrzeby, choć jest do tego zdolny i jest w odpowiednim wieku, to
nie powinniśmy mu służyć, ponieważ jest odpowiednio
sprawny nie potrzebuje naszej pomocy. Dla naszych rodzin jesteśmy zobowiązani
czynić tylko to, co jest im niezbędne, a do czego same nie są zdolne. Wierzymy,
że tak jest wola Boża.
NASZA ODPOWIEDZIALNOŚĆ Z SZAFARSTWA
Czyniąc dobrze wszystkim mamy jednak pamiętać, że w szczególności mamy być
zajęci pracą Pańską - głosić prawdę. Czyniąc to, powinniśmy darzyć przyjaznym
słowem każdego, z kim się stykamy. Mając pieniądze możemy pomagać i w ten
sposób. Powinniśmy jednak pamiętać, że ani jeden grosz z naszych pieniędzy, ani
też odrobina naszego czasu, nie są naszą własnością. Wszystko należy do Pana i
ma być używane ku duchowemu dobru, a na ziemskie potrzeby tylko wówczas, gdy
zachodzi istotna potrzeba. Z pewnością, że świat nie będzie nas tak cenił, jak
ceniłby nas gdybyśmy starali się bardziej o rzeczy ziemskie, lecz nasze
poświęcenie nie jest wobec świata.
Spostrzegamy, że duch Chrystusowy wywarł dość znaczny wpływ w świecie. Duch
ten szczególnie podziałał na ludzi zacnych i pobudził ich do fundowania
sierocińców, szpitali dla niewidomych, nieuleczalnie chorych itp. Instytucje te
są wspierane przez społeczeństwo. Jest dziś rzeczą ogólnie przyjętą, że należy
mieć pod opieką tych, którzy sami nie mogą sobie dać rady. Ponieważ zasada ta
została ogólnie przyjęta w świecie, lud Boży jest wolny od osobistej
odpowiedzialności, którą ma jako Boży ambasadorowie w tej kwestii. Jest rzeczą
właściwą opiekować się chorymi i upośledzonymi, lecz ponieważ miasta i stany
mają nad tym staranie, osobista odpowiedzialność została znacznie złagodzona.
Są ludzie bogaci, którzy powiedzą: Ja wolę sam mieć staranie o moich
chorych przyjaciół i poślę ich do pierwszorzędnych i wysoko płatnych
instytucji. Oni mogą to robić, jest to ich osobista sprawa. Tacy mogą też
powiedzieć: Chcę mieszkać w pałacu za miliony dolarów. To także jest ich
osobista sprawa. Mają oni prawo to czynić, mogą też mieć samochody, prywatne
jachty itp. rzeczy. Z chrześcijaninem sprawa ma się inaczej. Wszystko, co on
posiada [R5376, str. 8] należy do Pana. Chrześcijanin zatem zajmuje inne
stanowisko przed Bogiem. Nie ma on zachowywać się tak, jak ludzie światowi.
Wszystko, co czyni, czyni dla Boga; ponieważ znajduje się w społeczności z
Bogiem jako syn. "Teraz dziatkami Bożemi jesteśmy" – 1 Jana 3:2.
POKORNI BĘDĄ WYWYŻSZENI
Słowami naszego tekstu Jezus pouczał Swych uczniów, że nie mają oni pożądać
władzy nad drugimi, oraz, że wśród Swoich naśladowców chce On tylko tych,
którzy odznaczają się najwyższym duchem pokory i służby. Ktokolwiek by się
wywyższał miał być przez nich odpowiednio niżej ceniony, "bo wszelki kto
się wywyższa poniżony będzie, a kto się poniża wywyższony będzie"
(Łuk.14:11). Bóg ześle doświadczenia i okoliczności, które wywyższą albo
poniżą, a naszym zadaniem jest okazać uznanie, gdziekolwiek widzimy działanie
dobrej zasady. Kto okazuje najwięcej ducha Chrystusowego, tego mamy cenić
najwyżej. Zaś tych, którzy mają tego ducha mniej, mamy cenić niżej.
Charakterystyki te mają być przez nas zaobserwowane w cichości.
Zasadą, na której opiera się działanie świata to samolubstwo. W tym leży sekret
wojen, buntów, rewolucji itd. Zarówno jedna jak i druga strona w swoim samolubstwie
dąży do opanowania bogactw, zaszczytów i władzy. Jako chrześcijanie, możemy radować
się tym tak odmiennym duchem, którego staliśmy się uczestnikami. Nie
zapominajmy, że z natury jesteśmy "dziećmi gniewu jako i drudzy" (Efez.2:3).
Nie należy przypuszczać, że możemy się zmienić momentalnie, lecz w naszym umyśle
następuje stopniowa przemiana i stajemy się coraz bardziej podobni do Chrystusa.
Jednak jako nowe stworzenie w Chrystusie, mamy nieustannie czuwać, bo inaczej
nasza służba, którą pragniemy wypełniać dla Boga, zostanie skażona i przesiąknięta
duchem tego świata.
TYSIĄCLETNIE KRÓLESTWO SŁUŻBĄ
Gdy w przyszłym wieku Chrystus obejmie Swą wielką moc i panowanie, nie będzie
kierował się tymi motywami, jakimi kierują się obecni władcy, którzy obejmują
władzę przeważnie dla swej własnej chwały i korzyści. Chrystus będzie miał
wielką moc i władzę, lecz będzie to zgodnie z zarządzeniem Ojca. Będzie to [R5377,
str. 8] manifestacją chwały i mocy, lecz nie w celu skruszenia świata, ale aby
go błogosławić i naprawiać, Dzieło to będzie dokonane z punktu widzenia służby,
w celu pomocy ludziom by stali się faktycznymi władcami świata, i gdy ludzkość
dojdzie do stanu, w którym będzie mogła sobie radzić sama, panowanie Chrystusa
nad ziemią dobiegnie końca.
Widzimy, że sposób ten był przewidziany od początku. Ojciec Niebieski ustanowił
pierwszego człowieka królem ziemi. Bóg obdarzył człowieka chwałą i czcią i
postanowił go nad „sprawami rąk Swoich” (Ps. 8:6,7; Żyd.2:7). Boskim zamiarem
nie jest, wieczne rządzenie ludźmi „laską żelazną”. Laska ta będzie używana
tylko chwilowo, w celu ostatecznego i prawdziwego rozwoju człowieka i by rodzaj
ludzki mógł być ponownie przywrócony do pełnej łaski i pierwotnego przywileju
królowania nad ziemią.
Widzimy więc, że królestwo Chrystusowe będzie zupełnie odmienne od
jakiegokolwiek królestwa tego świata. Służba członków ciała Chrystusowego
będzie taka sama jak Jego własna. Jeśli jesteśmy Jego, to będziemy mieć udział
z Nim w podnoszeniu ludzkości. Bóg nas pospołu z Nim wzbudził i pospołu z Nim
posadził na niebiesiech w Chrystusie Jezusie. Aby okazał w przyszłych wiekach
ono nader obfite bogactwo łaski Swojej, z dobrotliwości Swojej przeciwko nam w
Chrystusie Jezusie - Efez.2:6,7.
Straż 1930 str. 122 – 126; W.T.
R-5375 a
- 1914 r.