<< Wstecz |
Wybrano: R-5440 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Jak wielkie jest miłosierdzie Boże!
„Albowiem
lepsze jest miłosierdzie Twoje niż żywot,
aby Cię chwaliły wargi moje” – Ps. 63:4.
Bóg cechuje się dobrocią natury i usposobienia, miłosierdziem, które jest powszechne i w
pewnym sensie tego słowa dotyczy wszystkich Jego stworzeń – nie tylko
inteligentnych, ale też nieinteligentnych, będących dziełem Jego ręki. Swoją
dobrocią i łaską obdarza sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Zsyła słońce i
deszcz na dobrych i złych. Jest jednak szczególne miłosierdzie, szczególna
miłość, którą Bóg rezerwuje dla tych, którzy posiadają dobre przymioty
serca,dla tych, którzy mają cechy charakteru godne Jego miłości – tak jak dobry
człowiek miłuje każdą dobrą osobę o szlachetnym sercu.
Bóg darzy taką miłością świętych aniołów. Darzył On taką
miłością Adama zanim ten zgrzeszył. Od wejścia grzechu na świat, Bóg darzy
miłosierdziem tych z rodu Adama, którzy poznając swoją grzeszność, pragną
nawrócić się do Boga i czynić Jego wolę. Jego miłosierdzie pobudziło Go do
przygotowania dla nich cudownego planu. Bóg postanowił, aby niektórzy z nich w
ziemskiej naturze dostąpili żywota wiecznego tutaj na ziemi po tym, jak
zostanie ona doprowadzona do tej doskonałości, jaką był Eden. Dla innych
postanowił, by otrzymali naturę duchową. Zaprawdę,
„Miłosierdzie Boże jest bezkresne,
Jak bezkresne morze!”
Bóg jednak nie kocha grzeszących z premedytacją. Jest
to w harmonii ze sprawiedliwością. Możemy kochać osobę nieświadomie łamiącą
Boże prawo z braku wiedzy lub właściwych informacji, ale nie możemy sprawiedliwie
kochać tego, kto jest zły i kto ma intencję serca, czyli wolę, by czynić zło.
Bóg nie ma miłości dla niepoprawnie złych. „Wszystkich niepobożnych wytraci”.
On postanowił, że tylko ci, którzy dojdą do harmonii z Jego sprawiedliwością mogą
cieszyć się życiem wiecznym. Tacy osiągną wieczne szczęście, będą odbiorcami
Boskich łask i miłości po nieskończone wieki.
Psalmista skosztował miłosierdzia Bożego podczas
swoich własnych doświadczeń. Gdy został namaszczony na króla Izraelskiego,
wiedział, że znalazł łaskę w oczach Bożych. Później, gdy dopuścił się złych czynów,
Bóg skarcił go, ukarał go z miłością, gdyż Dawid był mężem według serca Bożego.
Miał szczere pragnienie by czynić dobrze, pełnić wolę Bożą. Jak igła kompasu
może w pewnych okolicznościach utracić swoje naturalne położenie wskazujące na
biegun, tak pewne skłonności wpływały czasem na Dawida i prowadziły go w złym
kierunku. Jednak, gdy tylko zły wpływ ustępował, lub gdy Pan prowadził go do
zrozumienia jego grzechu, jego serce powracało w pełni do Jehowy, tak jak igła
kompasu powraca i znowu wskazuje na biegun. Dlatego król Dawid oświadczył, że życie
bez miłosierdzia Bożego byłoby dla niego nic niewarte. Nie ceniłby swojego
życia, gdyby był odcięty od Pańskiej łaski. W związku z tym, jego wargi zawsze
wyznawały Pana, opowiadając o Jego miłosierdziu i wysławiając Go. [R5441 : strona 118]
NASZE NAMASZCZENIE ZNACZNIE WYŻSZE
Jest to jeszcze bardziej prawdziwe dla nas, którzy
obecnie jesteśmy prawdziwie poświęconymi dziećmi Pańskimi, codziennie starającymi
się Mu służyć i naśladować Mistrza. My, którzy z łaski Bożej weszliśmy w relację
przymierza z Nim, gdyż zadośćuczynienie za grzech zostało dokonane, staliśmy
się synami Bożymi i zostaliśmy spłodzeni z Ducha Świętego. Tym sposobem
staliśmy się członkami pomazanego Ciała Chrystusowego. Nie zostaliśmy pomazani do
objęcia ziemskiego tronu jak Dawid, ale pomazanie nasze sprawiło coś więcej, pomazało
ono nas do zasiadania na niebiańskim tronie, do udziału we władaniu całą
ziemią.
Żaden król lub władca zasiadający na jakimkolwiek ziemskim
tronie nie może mieć nadziei na dłuższe panowanie niż kilka krótkich lat.
Jednak ci, którzy będą uznani za godnych panowania z Mesjaszem, godni udziału w
Jego Tronie, będą królować przez tysiąc lat. Co więcej, będzie to tylko
początkiem ich chwały. Nasz Ojciec w Niebie, który teraz ćwiczy i przygotowuje
nas do tego chwalebnego wywyższenia przez Swojego Jednorodzonego Syna, z którym
mamy panować, zapewnia nas, że będzie z nami i poprowadzi nas na naszej drodze,
by wszystkie rzeczy dopomagały nam ku dobremu, ponieważ kochamy Go i zostaliśmy
powołani według Jego zamiaru.
Tak więc Bóg okazał swoje miłosierdzie wobec nas
bardziej niż wobec kogokolwiek innego w historii [R5441 : strona 119] świata. Posiadamy Jego bardzo wielkie i
kosztowne obietnice. Jesteśmy odbiorcami jego szczególnej miłości. Im bardziej
doceniamy tę miłość, te wspaniałe obietnice i zapewnienia o Jego obfitej łasce,
im bardziej nasze serca odpowiadają z wdzięcznością, tym bardziej jego
miłosierdzie staje się dla nas rzeczywistością i tym bardziej jesteśmy gotowi
do oddawania naszego życia w Jego służbie.
Tak było również z Jezusem. On cenił łaskę Ojca ponad
wszystko inne. On, poprzez zarządzenia Ojca, otworzył dla nas tę nową, żywą drogę, abyśmy stając się Jego uczniami mogli wraz
z Nim uczestniczyć w otrzymywaniu szczególnego miłosierdzia Bożego i
niezrównanych obietnic przyznawanych tylko tym, „którzy naśladują Baranka,
gdziekolwiek idzie”. Z pewnością nasze wargi będą chwalić naszego Boga! Nie
tylko nasze wargi, ale i nasze portfele, nasze konta bankowe i nasze wpływy będą
Go chwalić! Wszystko, co mamy i wszystko na cokolwiek mieliśmy nadzieję będzie chwalić
Boga!
„ACH! LUBIĘ OPOWIADAĆ”
My, którzy zrozumieliśmy, że niewypowiedziana łaska
naszego Ojca jest dla nas lepsza niż to obecne życie ze wszystkim, co może dać,
my, którzy z radością położyliśmy na Jego ołtarzu wszystkie dobre ziemskie
rzeczy, wszystkie nasze władze, cieszymy się opowiadając dobrą nowinę o
zbawieniu innym. Cieszymy się mogąc opowiadać cnoty Tego, który nas powołał z
ciemności do przedziwnej Swej światłości. To poselstwo jest zbyt dobre, by zachować
je dla siebie! Gdybyśmy nie mogli go głosić, to byłoby ono, jak ogień trawiący
zamknięty w kościach naszych. Musimy więc
o nim opowiadać. Godzimy się z tym, że za głoszenie zapłacimy kłopotami, pieniędzmi,
nieporozumieniami i prześladowaniami ze strony dawnych przyjaciół, a być może
także zerwaniem więzów rodzinnych. Godzimy się, by działo się to kosztem dezaprobaty
świata i zorganizowanego kościelnictwa.
TEKST DOTYCZY WYŁĄCZNIE ŚWIĘTYCH
Prorok Dawid w naszym tekście mówi proroczo o Kościele
Chrystusowym. Słowa te nie mogą stosować się do nikogo innego niż do świętych
Bożych. Tylko ci, którzy chodzą i rozmawiają z Bogiem, mogą ocenić Jego łaskę
za cenniejszą i bardziej pożądaną niż ich ziemskie życie. Gdybyśmy zapytali
przeciętnego nominalnego chrześcijanina, by rozważył tę sprawę i powiedział
nam, czy wymieniłby swoje życie na łaskę Pana, kładąc na jednej szali wagi
wszystkie dobre rzeczy, nadzieje, ambicje, więzy rodzinne, pozycję społeczną,
kościelnictwo, szacunek u ludzi, a na drugiej szali wagi Boską łaskę, to z
pewnością zawahałby się, a w końcu wybrałby sprawy doczesnego życia.
Powodem tego jest to, że tacy nie oceniają łaski
Boskiej wysoko. Oni słyszeli pewne prawdziwe i pewne nieprawdziwe rzeczy o
Wszechmogącym i uwierzyli w nie. Jednak błędne przedstawienie Boskiego
charakteru i planu, wraz z otaczającym ich światowymi wpływami w znacznym
stopniu zneutralizowało i zmarginalizowało prawdę, którą poznali oraz uczyniło ją
nieefektywną, a oni sami nie mają pewności odnośnie rzeczy, których nie widzą.
Dlatego, niemalże w każdym przypadku, rzeczy tego świata cenią bardziej niż
łaskę Bożą.
Ci, którzy przez Boski Plan Wieków doszli do
zrozumienia wielkiej miłości i miłosierdzia Pana, są, jeśli rzeczywiście są
dziećmi Bożymi, poddawani próbom. Jeśli są oni zadowoleni dowiedziawszy się
tylko, że nie istnieje miejsce wiecznych tortur, a pełen miłości Boży plan
dotyczy całego rodzaju ludzkiego, to serca ich nie zostały pobudzone do reakcji
tą manifestacją Jego wielkiej miłości. Pójdą oni dalej swoją drogą ciesząc się,
że zostali uwolnieni z niewoli błędu, lecz będą jak dziewięciu trędowatych,
którzy zostali uleczeni przez Pana, ale nie wrócili, by oddać Mu chwałę, lub złożyć
ofertę, że będą Mu służyć. Tacy, niestety, stanowią większość! Obecnie
znajdujemy się w wielkim dniu próby. Kto będzie mógł znieść próbę w tym złym
czasie?
BÓG SŁOŃCEM NASZEJ DUSZY
Miłość i łaska Boża, tak wysoko ceniona przez
prawdziwie świętych, nie jest tylko łaską odnoszącą się do przyszłych perspektyw
i nadziei. Jest błogosławieństwem już w obecnym życiu. Stopniowo ocena jaką
mają święci dla łączności i społeczności z Bogiem dochodzi do takiego stopnia,
że jakiekolwiek przerwanie tej łączności prowadzi do cierpienia duszy. Wytwarza
ono w nich bolesną próżnię, której nic innego nie zdoła wypełnić. To uczucie
jest pięknie wyrażone w pieśni, którą często śpiewamy:
„Mej duszy Słońce, Ojcze mój,
Ja nie znam mgły gdyś blisko mnie,
Ach! nie daj ziemskiej chmurze zajść
Przed nami, by okryła Cię!”
Prawdziwe dziecko Boże będzie postępować tak blisko
Boga, że nie dopuści, aby cokolwiek, choćby nawet najdroższego dla ziemskiego
człowieka, mogło zasłonić przed nim oblicze jego Ojca. Taką sytuację uznałoby
za nieszczęście, z którym nic innego nie mogłoby się równać. Dziecko Boże
wolałoby raczej odciąć coś tak drogiego jak prawa ręka, lub pozbyć się z życia
czegoś tak cennego jak oko, niż pozwolić by stanęły one pomiędzy nim a jego
Niebiańskim Ojcem, którego pokochało ponad wszystko. Dla takich Bóg naprawdę
jest Słońcem duszy, bez którego życie stałoby się najciemniejszą nocą.
CIEMNOŚĆ NIENAWIDZI ŚWIATŁOŚCI
Niektórzy uznający się za uczniów Chrystusa mogą
powiedzieć, że życie Chrześcijanina nie wymaga utraty ziemskiej przyjaźni, że
taki pomysł jest przesadą i krańcowym spojrzeniem na to, co jest wymagane od
Chrześcijanina. Mogą powiedzieć, że postępowanie takie byłoby nierozumne. Nie
jest to jednak prawdą! Słowa naszego Mistrza są tak prawdziwe dziś, jak były
wtedy, gdy je wypowiedział: „Byście byli z świata, świat, co jest jego,
miłowałby; lecz iż nie jesteście z świata, alem ja was wybrał z świata, przetoż
was świat nienawidzi” (Jana 15:19). Oświadczenie Apostoła
jest nadal aktualne: „wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie,
prześladowani będą” – 2 Tym.
3:12.
Dlaczego Mistrz doznał utraty pozycji społecznej i
przychylności ówczesnego kościelnictwa? Dlaczego doktorzy teologii i dostojnicy
świata religijnego odwracali od Niego swoje oblicza? Dlaczego ostatecznie stali
się tak zgorzkniali, że Go ukrzyżowali? Czy z powodu jego złych czynów? Nie, On
czynił tylko dobro. To dlatego, że mówił prawdę. On głosił prawdy, które oni
sami za takie uznawali, lecz tak te prawdy pomieszali z „ustawami starszych”, że
stali się tak otępiali, pijani i zaślepieni, iż o dziele i nauczaniu naszego
Pana wyrobili sobie wypaczoną opinię. Ich serca nie miały właściwej postawy
wobec Boga. „Ciemność nienawidzi światłości”.
Pańskie prześladowania nie przyszły ze świata
zewnętrznego, ale od tych, którzy w Jego czasach mienili się być świętym ludem.
Tak było zawsze i tak jest nadal. Przeciwnicy Prawdy w obecnych czasach to, z
nielicznymi wyjątkami, wcale nie ludzie światowi spoza kościołów. Są to gorliwi
sekciarze, których Szatan oślepił swoimi błędnymi doktrynami i wypaczeniami.
Dlatego nie powinniśmy się dziwić, że gdziekolwiek dociera Prawda, staje się
mieczem, który dzieli, jak oświadczył nasz Pan. Warunki te stanowią próbę dla
naśladowców Jezusa. Czy jesteśmy gotowi znosić nienawiść, pogardę i obelgi,
jakie ściągnie na nas wierność Prawdzie? Czy pełna miłości łaska naszego Ojca
znaczy dla nas więcej, znacznie więcej niż względy i uśmiechy [R5441 :
strona 120] całego świata, a nawet więcej, znacznie więcej niż samo życie?
CHWALEBNA HARFA WIEKÓW
Jeżeli tak, to możemy iść naprzód w Jego imieniu,
radując się po drodze, chwaląc Go naszymi wargami i śpiewając Nową Pieśń, którą
włożył w nasze usta – pieśń o miłosierdziu naszego Boga. Śpiewanie tej pieśni
coś nas kosztuje. Tylko ci, którzy nauczyli się grać na harfie Bożej, którzy
wszystkie jej struny mają dostrojone do doskonalej harmonii, mogą właściwie
śpiewać „pieśń Mojżesza i pieśń Barankową" (Obj. 15:3). Nigdy
przedtem nie było można wydobyć takiej melodii z tej cudownej harfy, ponieważ
nigdy przedtem wszystkie jej struny nie były właściwie rozmieszczone i dostrojone.
Teraz jej muzyka jest zachwycająca! Weźmy więc tę cudowną Harfę Wieków i
uderzając jej struny śpiewajmy z duchem i ze zrozumieniem tę cudowną, radosną
Nową Pieśń!
Straż 1930
str. 87 - 89. W.T. R-5440
a : strona 118 –
1914 r.