BŁOGOSŁAWIENI JESTEŚCIE, GDY LUDZIE BĘDĄ
WAS PRZEZYWAĆ
Brat Frank W.
Manton — Toronto
Mam
nieoczekiwany zaszczyt reprezentować Zbór w Toronto,
Ont. Dzisiaj po południu oddaję hołd
pamięci naszemu umiłowanemu Pastorowi. Trzysta osób, lub więcej ze
Zboru w Toronto, wraz z wieloma sympatykami, radują się, że nasz
umiłowany Pastor tryumfalnie zakończył swój bieg. Przypominamy sobie
naszego Pana, kiedy będąc w Betanii przy grobie Łazarza — zapłakał.
Znajdując się
dzisiaj w tak okolicznościowej sytuacji, proszę wysłuchać osobistej
refleksji. Około dziewięć lat temu zetknąłem się z Prawdą i
przyjąłem ją w pewnej mierze, jak większość to czyni, początkowo
powściągliwie. Byłem zdecydowany pójść na spotkanie z naszym
umiłowanym Pastorem, gdy był pierwszy raz z wizytą w Toronto. Było
to po moim powściągliwym zetknięciu się z Prawdą. Słyszeliśmy tak
wiele o „Bracie Russellu", że uważaliśmy to za pewną formę kultu,
którą oddaje się bohaterom. Ponieważ nie uprawiałem kultu żadnego
bohatera, przyjąłem tę wiadomość z pewną rezerwą.
Byliśmy
zaproszeni z Nim na obiad do hotelu, gdzie poszliśmy tam z moimi
przyjaciółmi. Spodziewałem się znaleźć jakieś uchybienie, lecz ku
mojemu wielkiemu zaskoczeniu, muszę stwierdzić, że nie spotkałem
dotychczas człowieka, tak nienagannego pod każdym względem.
Po obiedzie
wziąłem samochód, aby pojechać na publiczne zebranie. Chciałem nieść
Jego teczkę, lecz On był szybszym ode mnie. Gdy dzień przeminął mój
przesąd „stopniał", jak siwy mróz w promieniach rannego słońca.
Inna sytuacja, która wywarła na mnie
silne wrażenie, miała miejsce kilka lat temu. Siedząc przy biurku
otrzymałem telegram: „Czy będziesz służył jako przewodniczący na
zebraniu ottawskim?" Pomyślałem, a więc pomylił się. On nigdy nie
słyszał mnie, jak przemawiałem publicznie. Nigdy nie próbowałem też
tych przemówień. Nie odpowiadałem na ten telegram przez kilka dni. W
tym czasie naradziłem się ze swoją żoną.
Przezwyciężyłem
moje wahania i odtelegrafowałem: „Tak". Gdy nadszedł koniec
tygodnia, a ja miałem iść na zebranie, żona pokazała mi coś w
telegramie, czego ja nie zauważyłem. Próbowałem zignorować ów fakt.
Po wykładzie w Ottawie, gdy nasz umiłowany Pastor ukłonem, żegnał
się z publicznością, podniósł w pewnej chwili ręce i powiedział:
„Pan F.W. Manton, z Toronto będzie miał
wykład tu w Rodzinnym Teatrze, w następną niedzielę po południu".
Nie byłem
starszym i pomyślałem sobie. Mam Go teraz, On znowu popełnił błąd!
Walczyłem z moimi uczuciami podczas następnego tygodnia. Drodzy
przyjaciele, On nie zrobił pomyłki w obliczu Pańskim, jestem tego
pewny. Obecnie usiłuję czynić, co jest w mojej mocy w Jego służbie.
Gdyby nie bystra wnikliwość naszego Pastora, nigdy nie mógłbym mieć
tego przywileju.
Trzecie i
największe doświadczenie, wywarło na mnie ostatnio duże wrażenie.
Powodem był nasz Pastor. Byliście wszyscy poruszeni i oburzeni,
kiedy dowiedzieliście się, że bramy Kanady zostały niesłusznie
zamknięte przed naszym Drogim Pastorem. Miałem przywilej być z Nim
na stacji Centralnej Kolei w Toronto, gdy otrzymaliśmy wiadomość, że
On nie będzie dopuszczony, aby przemawiał publicznie na zebraniach w
Kanadzie.
Wszyscy tam
zebrani oburzyli się na to. Chcieliśmy zapytać, jakie prawo miały
władze zamknąć drzwi przed chrześcijańskim mężem, który w żaden
sposób niczego nie bezcześcił? Który miał prawo
przemawiać. On jednak powiedział: „Ja nie pójdę tam, gdzie
nie jestem chciany. Jeżeli będą mnie chcieli to zezwolą". Nie było w
tych słowach najmniejszego urazu. Zostaliśmy zganieni Jego postawą.
Byliśmy kuszeni, aby odzyskać życiowe prawa, które złożyliśmy w
ofierze. Nie byliśmy jednak obywatelami owego kraju, lecz kraju
niebieskiego.
Chcę obecnie
zwrócić szczególną uwagę starszym z różnych zborów, na piękny
obraz: ,,Owce podczas burzy". Jak one
przytulają się do siebie, głowa do głowy.
Robią to po to, by bardziej być bezpiecznym i osiągnąć lepszą
ochronę. Zachowajmy to w pamięci. Była to pierwsza myśl, która
przyszła mi do głowy, gdy zdałem sobie zupełnie sprawę, że nasz
umiłowany Brat przeszedł poza zasłonę. Następną myślą była radość,
zrodzona z silnej pewności, że On jest już teraz członkiem
uwielbionego Ciała Chrystusowego. Pozostaje poza zasięgiem wrogów!
„Błogosławieni
jesteście, gdy wara złorzeczyć będą i prześladować was, i mówić
wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie. Radujcie się i
weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w
niebiesiech"!