Nie ma bojaźni w miłości; ale miłość doskonała precz wyrzuca bojaźń, bo bojaźń jest udręką – 1 Jana 4:18.
Wpływ strachu jest naprawdę potężny, przygniatający i przerażający. Wyjątkiem w uleganiu mu są ci, którzy poznali Boga przez wcześniejsze doświadczenia i nauczyli się Mu ufać nawet wtedy, gdy nie potrafią Go zrozumieć. Ten olbrzym strachu i rozpaczy musi być ugodzony kamykiem ze strumyka: „Napisano”. Proca wiary musi wyrzucić słowo obietnicy z taką siłą, by zabić przeciwnika i wyzwolić nas spod jego panowania. Tak uzbrojeni jedynie w Słowo Boże, ufając Pańskiej lasce i kijowi, możemy być odważni, a potędze sekciarstwa odpowiedzieć tak, jak Dawid odpowiedział Filistynowi: „Ty idziesz do mnie z mieczem, oszczepem i tarczą, a ja idę do ciebie w imieniu Pana zastępów, Boga wojsk Izraelskich, któremu urągałeś”.
Miłość rozkoszuje się Bogiem i z Nim współodczuwa. Ona jest świadoma swej jedności z Bogiem i odczuwa ducha synostwa wobec Niego, płynącego przez serce jej posiadacza. Taka miłość oparta jest na bliskiej zażyłości z Bogiem przez Jego Ducha, Słowo i opatrzność. W swej społeczności z Nim stwierdza, że jest On godny całkowitego zaufania, nadziei, miłości i posłuszeństwa. Chociaż czci Go jako absolutnie doskonałego w osobie, charakterze, planie i dziełach, nie odczuwa przed Nim lęku. Strach przed Bogiem tak ograniczyłby nasze serce w relacji do Boga, że usunęłoby to miłość do Niego. I na odwrót, miłość do Boga pozbawia nas takiego strachu przed Nim.