Jeśli kto między wami ma się za pobożnego, nie powściągając języka swego... tego pobożność daremna jest – Jak. 1:26.
Język jest wskaźnikiem stanu serca, ponieważ „z obfitości serca usta mówią”. Język nieokiełzany, wyrażający słowa samolubne, zawistne, pełne goryczy, chełpliwe i oszczercze, dowodzi zatem, iż serce, z obfitości którego te słowa wypływają, jest sercem nieuświęconym, bezbożnym oraz przejawiającym dotkliwy brak ducha Chrystusowego. Dlatego wszelka pobożność, jaką takie serce mogło dotychczas osiągnąć, jest daremna, gdyż nie jest ono zbawione ani nie nadaje się do zbawienia. Dobry Lekarz wskazał jednak na antidotum na zatrucie duszy –lek, który osłodzi zgorzkniałe serce, jeśli zostanie przyjęty zgodnie z zaleceniami.
Powściągać język znaczy kontrolować go i kierować nim. Kontrolowanie języka, by nie mówił złych rzeczy, i kierowanie nim, by mówił dobre rzeczy, jest częścią powściągania języka. Ten, kto pozwala swemu językowi stać się instrumentem zdeprawowanego usposobienia, nie jest człowiekiem o prawdziwie pobożnym charakterze, którego głównym składnikiem jest miłość do Boga i człowieka. Taki język gwałci prawo miłości, ponieważ wyrządza krzywdę wszystkim, którym czyni wymówki. Kontrolujmy zatem nasze języki, powstrzymując je od ulegania złu i kierując nimi, by wypowiadały właściwe słowa.