Jeśli znosicie karanie, Bóg obchodzi się z wami jako z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? – Żyd. 12:7.
Bez doświadczeń nie można w pełni rozwinąć charakteru. Jest on jak roślina: najpierw bardzo delikatny, potrzebujący obfitości słońca Bożej miłości, częstego podlewania deszczem Jego łaski oraz dużej miary kształtowania poprzez wykorzystanie znajomości Boskiego charakteru jako dobrego fundamentu wiary i natchnienia do posłuszeństwa. Tak rozwinięty w tych sprzyjających warunkach, jest gotowy do poddania się procesowi przycinania i dyscyplinowania, jak również potrafi znieść pewne trudy. Stopniowo, w miarę nabywania siły charakteru, próby, jakim jest poddawany, służą wyłącznie rozwijaniu większej siły, piękna i łaski, aż ostatecznie charakter staje się utwierdzony, rozwinięty, ustalony, udoskonalony – przez cierpienia.
Jeśli nasi naturalni ojcowie karali nas dla naszego dobra, nie powinniśmy uważać za niewłaściwe, gdy nasz Niebiański Ojciec karze nas dla naszego dobra. Pozostawanie bez takich kar jest dowodem, że nie jesteśmy Jego synami. Otrzymywanie takich kar dowodzi Jego ojcostwa i naszego synostwa. Niech więc nie zniechęcają nas kary, lecz upewnieni przez nie, że jesteśmy synami Bożymi, bądźmy zachęceni do poprawy.