Nie mamy przywileju osobistego kontaktu z naszym drogim Odkupicielem, ale mamy przywilej namaszczania Pańskich „braci” słodkimi perfumami miłości, współczucia, radości i pokoju. Im więcej będzie to nas kosztowało samozaparcia, tym będzie cenniejsze w ocenie naszego Starszego Brata, który oświadczył, że to, co czynimy lub nie czynimy Jego braciom, czynimy lub nie czynimy Jemu. Naszymi słoikami alabastrowymi są nasze serca, które powinny być napełnione najkosztowniejszymi i najwonniejszymi perfumami dobrych życzeń, uprzejmości i miłości wobec wszystkich, a szczególnie wobec naszego Pana Jezusa i Jego wszystkich uczniów, na których obecnie mamy przywilej wylewać słodkie zapachy miłości i oddania w imieniu Pana, ponieważ należymy do Niego.
Jezus wyraził uznanie dla dobrego uczynku Marii, jaki wobec Niego spełniła, nie dlatego, że nie wiedział o jej ludzkich słabościach. Posiadał tak szlachetny charakter, że pomimo wiedzy na ich temat potrafił dostrzec jej możliwości i intencje, co sprawiło, że wyraził dla niej uznanie, ponieważ wiedział, że chciała ofiarować Mu to, co miała najlepszego, i że uczyniła to najlepiej, jak mogła. Dlatego na jej pamiątkę z przyjemnością ją pochwalił. Niewątpliwie pragnął, by ta pochwała stała się lekcją i zachętą dla nas, byśmy nauczyli się doceniać dobre i miłujące uczynki drugich i byli zachęceni do czynienia dobra. Jeśli z najlepszych pobudek i najlepiej jak potrafimy stłuczemy nasze alabastrowe słoiki i wylejemy ich zawartość na poświęcone Panu jednostki, On oceni nasz czyn i wspomni go jako pamiątkę tego, że uczyniliśmy to, co mogliśmy. Więcej Bóg od nas nie żąda, ale też nie powinniśmy dawać z siebie mniej.