Bracia, ja o sobie nie rozumiem, żebym już uchwycił – Filip. 3:13.
Jeśli ktoś sądzi, że osiągnął zadowalający stan duchowy, może uznać, że z tą chwilą rozpoczął się jego duchowy upadek. Żadne obecne osiągnięcia nie mogą zadowolić szczerego naśladowcy Chrystusa, który pilnie usiłuje naśladować Doskonały Wzór. Samozadowolenie możemy przejawiać tylko wtedy, gdy odwracamy oczy od Chrystusa, ponieważ wobec pełnego obrazu Wzoru nasze braki są zawsze widoczne. Gdy w pysze serca sami tracimy je z oczu, stają się one tym bardziej widoczne dla drugich. Chrześcijanin może znaleźć zadowolenie jedynie w świadomości stałego wzrostu na podobieństwo Chrystusa.
Pan prowadził Pawła, by w najcięższych próbach mógł zdobyć i utrzymać charakter podobny do Chrystusowego. Pisząc te słowa, Paweł nie miał jeszcze tak skrystalizowanego charakteru. Niejeden przejawiałby samozadowolenie z posiadania charakteru rozwiniętego w dużo mniejszym stopniu. Nie tak było jednak w przypadku Apostoła, któremu trzeźwa samoocena umożliwiała uznanie w pokorze swoich braków oraz walkę o osiągnięcie i utrzymanie swego ideału.