Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-2479 a,   z 1899 roku.
Zmień język na

Nowość żywota w Chrystusie

LEKCJA z Listu Ap. Pawła do Kol. 3:1-15

„Pokój Boży niech rządzi w sercach waszych”- Kol. 3:15.

Po zastanowieniu się nad śmiercią i zmartwychwstaniem naszego Pana, dobrze będzie, gdy przyswoimy sobie podwójną lekcję, jaka się w tym zawiera:

(1) Lekcję o zdegradowaniu człowieka przez upadek i o potrzebie jego odkupienia i restytucji. Jak to już zauważyliśmy, śmierć Chrystusa Pana była okupem za człowieka, a zmartwychwstanie Chrystusa było Boskim poświadczeniem, że ofiara za grzech, złożona przez Jezusa, była Jemu przyjemna i przygotowała Odkupicielowi wyższą naturę w Boskiej chwale i mocy, czyniąc Go „Panem wszystkich rzeczy”, sposobnym do wielkiego dzieła błogosławienia Adama i jego rodziny w czasie słusznym – po ustanowieniu Jego Tysiącletniego Królestwa.

(2) Zauważyć też powinniśmy Boski zamysł wybrania z pomiędzy ludzi „Maluczkiego Stadka”, któremu w słusznym czasie dana będzie królewska władza, aby byli Boskimi przedstawicielami i przewodem błogosławieństw dla ludzkości. Pismo Święte pokazuje nam, że ten zamysł, czyli plan Boży był przejrzany i ułożony przez Niego jeszcze przed założeniem świata; a także, iż w planie tym, Pan nasz Jezus był najpierwszym i najgłówniejszym, Głową i Panem Maluczkiego Stadka, a sposób w jaki On był przygotowany do Jego obecnego wysokiego stanowiska, był ilustracją w jaki sposób Jego Kościół jest przygotowywany do współdziedzictwa z Nim w Jego królestwie – Efez. 1:3-4; Efez. 4:15; Kol. 1:18; 1 Piotra 1:20.

Z tą drugą sprawą, czyli lekcją będziemy mieli do czynienia w niniejszym artykule. List, z którego kilka wierszy bierzemy tu pod rozwagę nie był pisany do ogółu ludności tego świata, ani nawet do wierzących w ogólności – ale do pewnej szczególniejszej klasy, a mianowicie, „świętym i wiernym braciom w Chrystusie Jezusie” (Kol. 1:2). Pisał więc do tych, którzy podjęli dwa stopnie Boskiej łaski: – (1) Stopień usprawiedliwienia z grzechu i śmierci w Adamie, do pojednania z Ojcem, przez ofiarę Jego Syna miłego. (2) Będąc w taki sposób usprawiedliwionymi przez wiarę, podniesionymi ze stanu grzechu i potępienia, tacy, zgodnie z wezwaniem Pańskim, poświęcili samych siebie w zupełności Bogu, aby Jemu w posłuszeństwie służyć „aż do śmierci”.

To zupełne poświęcenie swych talentów, władz i sposobności jest biblijnie nazywane śmiercią – ponieważ wola takiego, tj. jego samowola, kończy się, jakoby umiera, a Boska wola została przyjęta na jej miejsce. A ponieważ wola jest istotnym ego, czyli istotną osobą danej jednostki, myślą tego jest, że stare ego, stara osoba umarła, a Nowe Stworzenie, nie mające własnej woli, ale poddane w zupełności woli Bożej, wyrażonej w Chrystusie, który jest Głową tegoż ciała, objęło kontrolę nad tą jednostką.Nie straćmy tej obrazowej myśli, jaka w tym się zawiera. Nie jesteśmy nowymi indywidualnościami, czyli osobami, albowiem indywidualnie, osobiście przestaliśmy istnieć w chwili, gdy poświęciliśmy samych siebie Panu. Nasze nowe stanowisko jest jako członków tego większego, mistycznego ciała, którego Głową jest Jezus. Ktokolwiek posiada swoją własną wolę, jest właściwie uważany za oddzielną istotę, oddzielną jednostkę; lecz gdy ktoś wyzbył się woli własnej, a na jej miejsce przyjął wolę drugiego, ten obrazowo umarł jako jednostka. Taki właśnie obraz przedstawia Apostoł w tym, jak i w innych określeniach tego przedmiotu. Na przykład, w 1 Kor. 12:1-31, ten sam pisarz oświadcza, że cały Chrystus nie jest w członkach, ale w Głowie. W jakim więc stopniu ktoś poświęcił się Bogu, aby być członkiem w ciele Chrystusowym, powinien być w zupełności poddany woli Bożej w Chrystusie, a na ile to się tyczy jego własnej woli, nie powinien już jej mieć, ale w tym względzie powinien być „umarłym”.

Taką jest myśl Apostoła w tej lekcji; lecz on prowadzi tę myśl dalej i mówi, że tak jak nasza wola, ambicja, nasze dążenia i nadzieje były poświęcone i uznane jakoby umarłe, tak powinniśmy również uważać samych siebie, że, jako członkowie ciała Chrystusowego, jesteśmy jakoby podniesionymi od umarłych: Nowymi Stworzeniami, posiadającymi i kontrolowanymi nową wolą, umysłem Chrystusowym. Do takich Apostoł pisał ten list i z tego punktu widzenia oświadcza: „A tak jeźliście powstali z Chrystusem, tego co jest w górze szukajcie, gdzie Chrystus na prawicy Bożej siedzi” – Kol. 3:1.

Myślą tego jest, że tacy, jako usprawiedliwione ziemskie istoty, pragnące i starające się o współdziedzictwo z Chrystusem w Jego Królestwie, zostali pouczeni od Boga i natchnieni wielkimi i kosztownymi obietnicami Jego Słowa, aby wejść do tego stanowiska przez poświęcenie samych siebie. Mamy zauważyć jak Pan nasz Jezus złożył Swe ziemskie życie i został wywyższony przez Ojca do stanu niebiańskiego i do prawicy Ojca. Jego droga ma być naszym probierzem w postępowaniu Jego śladami. Pamiętać mamy zawsze, iż współdziedzictwo z Panem, w stanie niebiańskim i w Jego Królestwie, są główną nadzieją wystawioną Kościołowi w tym wieku i o tych rzeczach mamy myśleć i ich „szukać”, czyli starać się, aby je zyskać – „szukajcie najpierw Królestwa Bożego” – starajcie się uczynić swoje powołanie i wybranie pewnym, abyście mogli uczestniczyć z Panem w królewskiej chwale i w zaszczytach jakie On już posiadł w nagrodę za Swoją wierną samoofiarę. – Kol. 3:1; Mat. 6:33; Rzym. 2:7; 2 Piotra 1:10.

Apostoł chce abyśmy rozumieli jak mamy „szukać” tych rzeczy. Mamy szukać ich nie tylko w modlitwie, aczkolwiek modlitwa jest wielką pomocą w tym szukaniu. Szukać ich mamy przez zwracanie naszych uczuć ku tym rzeczom a odwracanie ich od rzeczy ziemskich.

Stosunkowo mało ludzi zdaje sobie sprawę, do jakiego stopnia mogą sami kształtować swój charakter – do jakiego stopnia ich myśli i uczucia są jakoby ogrodem, w którym mogą siać i pielęgnować bądź ciernie i osty grzechu, bądź też piękne, moralne przymioty, które by można przyrównać do pożytecznych warzyw i do pięknych wonnych kwiatów, które szczególnie mogłyby przedstawiać niebiańskie duchowe zalety. Co człowiek sieje to też żąć będzie; bez względu czy sieje ciału czy duchowi. Ktokolwiek więc szuka niebiańskich rzeczy, współdziedzictwa w Królestwie itd., musi siać, czyli zaszczepiać w swym umyśle i sercu takie przymioty, które Pan wyznaczył jako konieczne do wyrobienia charakteru sposobnego do „dziedzictwa świętych w światłości” – Kol. 1:12.

W taki to sposób, na tych, którzy zostali wezwani tym wysokim, niebiańskim powołaniem, powołanie to przyjęli i weszli w przymierze ofiary, Bóg kładzie odpowiedzialność za powodzenie lub też zawód w tym biegu. Przez Swoje Słowo On mówi im o ich cielesnych słabościach i niedoskonałościach, pokazuje im jakie uczynił zarządzenie ku zrównoważeniu tych niedoskonałości zasługą Odkupiciela. Uczy ich też jakie przymioty muszą posiadać przynajmniej w swych sercach, jeżeli chcą być współdziedzicami z Chrystusem. W życiu i naukach tegoż Odkupiciela, Chrystusa, wystawia im wzór, który naśladować muszą wszyscy, którzy dostąpić chcą tego samego stanowiska i uczestnictwa z Nim. Patrząc na tę sprawę tylko ze strony odpowiedzialności, moglibyśmy odczuwać trwogę; przeto powinniśmy to obserwować raczej ze strony Boskiej łaski i oceniać jak chwalebny przywilej był nam dany, że nie tylko zostaliśmy przemienieni, przez odnowienie umysłu naszego, tak, że coraz więcej możemy poznawać, która jest wola Boża dobra, przyjemna i doskonała, lecz ponadto Bóg wystawił przed nami nagrodę najwspanialszą, jaką można sobie wyobrazić i to tylko za czynienie tego, co jest naszą powinnością i rozumną służbą – za czynienie tego, co zapewnia nam największą miarę radości i pokoju, oprócz tej przyszłej nagrody – 2 Piotra 1:3-4.

Ziemskie rzeczy mają pewien naturalny powab dla ludzi; chociaż w tym okresie panowania złego te ziemskie rzeczy są zbrudzone i pod wielu względami niesmaczne tym, którzy nauczyli się miłować sprawiedliwość a brzydzić się nieprawością. Mimo to jednak, do tych zbrudzonych rzeczy ziemskich, jest wciąż jeszcze silny pociąg we wszystkich. Na podobieństwo chwastów, ziemskie pożądania i uczucia wyrastają samorzutnie, z nasienia przychodzącego niewiadomo skąd. Przeto chrześcijanin, który chce utrzymać swoje serce w miłości Bożej, musi nie tylko sadzić, czyli nastawiać swoje uczucia na rzeczy niebiańskie, lecz musi też wykorzeniać chwasty ziemskich pożądań i skłonności.

Apostoł daje do zrozumienia, że nowość żywota nie ujawnia się wszystkim ani przy wszystkich okazjach. Nowość żywota jest życiem z nowymi pragnieniami, w nowym dążeniu i z nowymi aspiracjami – których świat nie może widzieć ani ocenić, chociaż niektóre zewnętrzne przejawy tej nowości żywota dostrzega w naszym codziennym postępowaniu. Nawet „bracia” nie są w stanie zauważyć ile postępu uczyniliśmy pod względem nowości żywota; a nawet sami będziemy czasami zakłopotani, co do szybkości i mocy naszego rozwoju w tym względzie i potrzeba nam niekiedy cofnąć się myślami o kilka miesięcy lub lat, aby zauważyć, że ta nowość żywota znajduje się i rośnie w nas. W taki to sposób ten nowy żywot, reprezentowany w naszych zabiegach, aby postępować według woli Pańskiej, skryty jest w Chrystusie i w Ojcu.

Zgodnie z tą myślą Apostoł oświadcza na innym miejscu, że ani świat, ani bracia nie byli w stanie sądzić jego – że tylko Bóg, który czyta serca i znał wszystkie okoliczności, doświadczenia i słabości, z którymi on walczył, mógł go prawdziwie i sprawiedliwie sądzić. Oświadczył nawet: „Ja i sam siebie nie sądzę” (Rzym. 14:4; 1 Kor. 4:3; Jak. 4:12). Najlepszą metodą jest nie potępiać drugich przyznających się do sumiennego postępowania za Panem ani nie potępiać siebie w podobnych okolicznościach. Powinniśmy jednak codziennie starać się pielęgnować w sobie owoce ducha jak najlepiej umiemy i służyć wiernie Panu, Prawdzie i braciom, a wyniki pozostawić Panu. On ma pieczę o nas i dokąd nasze nadzieje, pragnienia i dążenia koncentrują się na rzeczach niebiańskich a żywot nasz tym sposobem skryty jest z Chrystusem w Bogu, nie potrzebujemy obawiać się złego, obecnego ani przyszłego; albowiem Pan będzie z nami – będzie nam błogosławił i strzegł nas od upadku, a ostatecznie wystawi nas czystymi i bez zmazy – Ps. 23:3-4; Judy 1:24; Kol. 1:22.

Taki stan rzeczy miał trwać przez cały Wiek Ewangelii i stosuje się do wszystkich członków ciała Chrystusowego. Wszyscy mają być umarłymi dla świata a ich ambicje i nadzieje żywota mają być skryte z Chrystusem w Bogu. To, co Ojciec uczynił dla naszego Pana, uczyni też dla wszystkich, którzy prawdziwie są z Nim złączeni; a dostąpienie błogosławieństw obiecanych Kościołowi nastąpi, jak określa to Apostoł, przy wtórym przyjściu Pana i uwielbieniu Kościoła. Wtedy wierni Pańscy nie będą już więcej źle rozumiani jedni przez drugich jak i przez świat; albowiem ci, co są prawdziwie Pańscy, okażą się z ich Mistrzem w chwale i rozpocznie się błogosławienie wszystkich rodzajów ziemi – ubłogosławienie ich znajomością prawdy i sposobnością restytucji do tego wszystkiego, co zostało stracone w Adamie.

Wystawiwszy w ten sposób prawdziwą drogę dla Kościoła, co do jego aspiracji, nadziei itd., Apostoł przystępuje do drugiej strony tej sprawy i podaje nam szczegółowe i wyraźne wskazówki, jak powinniśmy wypełniać nasze śluby poświęcenia, aby być umarłymi dla rzeczy ziemskich a żywymi dla niebiańskich. Zauważyć należy, że on nie zaleca odłączenia się od świata i jego trosk, przez zamknięcie się w jakimś zakonie lub klasztorze, ale zwracając się do poświęconych tam gdziekolwiek oni znajdują się, doradza im sposoby, którymi mogliby najskuteczniej umartwiać, czyli uśmiercać swoje upodobania, skłonności itd., zakorzenione w ich upadłych, ziemskich ciałach. Wspomina różne cielesne sidła, zaczynając od brzydszych a kończąc na tych najsubtelniejszych.

Wszeteczeństwo było bardzo rozpowszechnione w czasach, kiedy Apostoł to pisał, więc on chciał, aby wierni Pańscy rozpoznali to wielkie i rozpowszechnione zło, a łącznie z tym, aby zauważyli i inne, które mogliby niektórzy prędzej przeoczyć. Pierwsza z takich jest „nieczystość”. Przenikliwa myśl zawiera się w tym słowie. Ono oznacza wszystko cokolwiek kryje w sobie coś brudnego, co nie jest dosyć święte, dziewicze i czyste. Jeżeli niektórzy z świętych gotowi byliby myśleć, że zbytecznym było przestrzegać ich przed tak wielkim złem jak wszeteczeństwo, to przyznać musieli, że w ich niedoskonałym stanie, potrzebowali baczenia i upomnień pod względem „nieczystości”. To przywodzi nam na pamięć słowa naszego Pana, wypowiedziane do uczni owej nocy, której był zdradzony i wydany w ręce grzeszników. Kiedy zbliżył się do Piotra aby umyć mu nogi, Pan rzekł: „Wy jesteście czystymi ale nie wszyscy” (Jana 13:10; "but not all” – wyrażenie dwuznaczne w języku angielskim, może znaczyć także "ale nie całkowicie” /przyp. tłum.). W tym oświadczeniu kryła się nie tylko myśl, że Judasz był nieczysty, ale i ta, że i inni uczniowie, chociaż byli czystszymi od Judasza, to jednak nie byli czystymi w zupełności. Podobnie wszyscy poświęceni, chociaż są czystymi w sercach to jednak nie są czystymi wszyscy i ze wszystkim. Członki stykające się z ziemią – ich zmysły i namiętności złączone z grzeszną naturą ludzką – potrzebują oczyszczenia, potrzebują „omycia wodą przez Słowo”. Wszelki brud, każda nieczystość, każda „zmaza i zmarszczka”, potrzebują baczenia; a „kosztowna krew” jest antidotum na wszelkie takie plamy – Efez. 5:25-27.

„(Nieumiarkowana) namiętność” jest następnie wspomniana jako potrzebująca kontroli u świętych. Słowem tym objęte są wszelkie niskie uczucia – wszystkie ziemskie, zwierzęce namiętności. Święci mają umartwiać takowe, czyli uśmiercać – nie tylko, że nie mają pielęgnować ani podsycać takich namiętności w sobie ani w drugich, ale starać się powinni uśmiercać je, a na ich miejsce pielęgnować wyższe i zacniejsze uczucia i radości. Umartwianie niskich namiętności i odmawianie sobie pewnych cielesnych przyjemności, jest częścią owego pozaobrazowego poszczenia, które wierni Pańscy powinni praktykować, każdy według swej gorliwości, sposobności i możliwości.

„Zła pożądliwość” (a w nowoczesnym wyrażeniu: pożądanie rzeczy wzbronionych), jest następną na liście złych skłonności, które powinny być wykorzeniane i uśmiercane. Nie dosyć jest, gdy grzech, we wszelkich jego formach, uznajemy za zło i postanawiamy go zwalczać, ponieważ znajduje się pod Boskim zakazem; ponadto mamy jeszcze wykorzenić ze swych serc wszelkie pragnienia i pożądania wszystkiego, co nie miałoby zupełnego uznania przed obliczem Bożym. O jak wielkim byłoby to oczyszczeniem serc i życia, a szczególnie myśli, wielu z tych, którzy mianują imię Chrystusowe! Wielu, którzy punkt ten przeoczają i tej rady Apostoła nie przestrzegają, znajdują się jakoby w ustawicznym osaczeniu przez różne pokusy, ponieważ chociaż zewnętrznie unikają większych niemoralności, skrycie przechowują sympatię do rzeczy potępionych – radzi by je mieć, gdyby nie były zabronione. W warunkach takich, mały stosunkowo postęp może być czyniony w życiu wyższym. Apostoł stara się więc wystawić przed nami najwłaściwszy sposób postępowania, ku osiągnięciu wysokiej nagrody – a mianowicie zasadę doprowadzenia wszystkich myśli, pragnień i pożądań serc naszych do zupełnego poddaństwa woli Bożej; i tylko ci co usilnie starają się o to, czynią właściwy postęp w zawodach wystawionych im w Ewangelii. – 2 Kor. 10:5.

Listę cielesnych wad, z którymi Nowe Stworzenie musi walczyć aż do śmierci, Apostoł zamyka „łakomstwem” i nazywa to pewnego rodzaju bałwochwalstwem. Innymi słowy: gdy wierni Pańscy uganiają się tylko za rzeczami cielesnymi (chociażby to nie były rzeczy same w sobie grzeszne), jeżeli uczucia i upodobania swe mają tylko w rzeczach ziemskich choćby i dobrych, a zaniedbują rozmyślać i starać się o rzeczy niebiańskie, to w ubieganiu się o wystawioną nagrodę nie będą mieli powodzenia i nagrody nie zdobędą. Łakomstwo, w znaczeniu zamiłowania do rzeczy ziemskich, jest najbardziej zwodniczą pokusą pomiędzy wierzącymi. Niektórzy koncentrują swoje uczucia i zamiłowanie w żonie, w mężu, w dzieciach, lub w dobrym imieniu u publiki, do takiego stopnia, że gdy przychodzi próba, aby okazali czy miłują te rzeczy- więcej aniżeli Pana, postępowanie ich dowodzi, że ich miłość do tych dobrych rzeczy ziemskich znacznie przewyższa ich miłość do Pana.

Bardzo często wierni Pańscy nie zdają sobie sprawy z tego, że tak rzecz się ma z nimi. Oni miłują Pana i miłują też swoje rodziny, przyjaciół, dobre imię (które powinno być bardziej pożądane aniżeli wielkie bogactwo), lecz nie zdają sobie sprawy, że Pana miłują mniej aniżeli te inne osoby i rzeczy. Toteż w słusznym czasie Pan doświadcza w tym względzie każdego poświęconego, zanim przyjmie go do nagrody wysokiego powołania. On powiedział naprzód, że kto miłuje ojca, matkę, dzieci, żonę lub cokolwiek innego, więcej niż Jego, nie jest Go godzien – nie jest godnym członkostwa w chwalebnym ciele Chrystusowym – w zwycięskim Kościele. Wszyscy zwycięzcy muszą być doświadczeni, aż okażą się takimi, że dla Pana byliby gotowi poświęcić miłość, poważanie i społeczność jakiejkolwiek innej osoby lub rzeczy (gdyby zaszła tego potrzeba), byle tylko utrzymać się w miłości i łasce u Pana. Wierzymy, że próba ta przychodzi na lud Pański i że będzie się wzmagać z każdym dniem, zatem każdy z poświęconych powinien pamiętać, że to jest jedna z części naszej próby, i, że mamy nastawiać swe uczucia na rzeczy duchowe, niebiańskie a umartwiać, czyli uśmiercać pożądania i uczucia do rzeczy ziemskich, albo takich, które by współzawodniczyły z naszą miłością i służbą Panu.

Apostoł podsumowuję tą listę złych przywar, które mają być uśmiercane, mówiąc, że to przez poszukiwanie tych ziemskich rzeczy, z powodu takich rzeczy wzrastających w ich sercach, gniew Pański przychodzi „na dzieci odpornych” (ang: nieposłusznych /przyp. tłum.). Czy są to ludzie światowi, źli i zdegradowani? Wcale nie! Albowiem tacy nie są dziećmi, czyli synami, w żadnym znaczeniu tego słowa. Oświadczenie to widocznie stosuje się do takich, którzy stali się dziećmi Bożymi, przez zarządzenia: (1) przez usprawiedliwienie i (2) poświęcenie przez wiarę w Chrystusa. Apostoł mówi tu o takich, którzy zaliczają się do klasy powołanych, aby byli świętymi, lecz zaniedbują to powołanie i wybranie czynić pewnym, aby mogli być członkami królewskiego „Małego Stadka” – współdziedzicami z Chrystusem. To oświadczenie Apostoła może więc być zastosowane do tych, którzy nie dosyć rozwijają w sobie zamiłowania do rzeczy Niebiańskich, ale dozwalają swoim uczuciom przylegać więcej do ziemskich rzeczy lub osób. Zatem ono stosuje się do „Wielkiego Grona”, czyli do takich, których miłość do ojca, matki, dzieci, domu ziemi lub do czegokolwiek innego będzie taka, że przeszkodzi im w odpowiednim dopełnieniu ich przymierza ofiary. Tacy uznani będą za niegodnych działu w Królestwie i poddani zostaną wielkiemu czasowi ucisku – „ dniu gniewu” – 1 Kor. 3:15; Obj. 7:9-15.

To jednak nie znaczy, że takie osoby stały się bardzo złymi w swoim postępowaniu, ale że nadal postępują tak jak postępowali zanim przymierze z Bogiem uczynili. Myśl taka zdaje się wyłaniać szczególnie z wiersza siódmego naszej lekcji.

Przystępując do określenia przemiany, jaka powinna przejawiać się w poświęconych Pańskich, Apostoł wylicza pewne korekty usposobienia, które powinny być podejmowane i na ile to możliwe, dokonywane. Doradza więc aby wyzbywać się następujących ujemnych cech charakteru: gniewu, zapalczywości, złości, bluźnierstwa (obmowy), sprośnych mów i jakiegokolwiek kłamstwa lub fałszerstwa. Z początku zdawać by się mogło, że niepotrzebnym było wspominanie tak brzydkich wad, które przecież są w zupełności przeciwne prawdziwym zasadom chrześcijańskim. Gdy jednak bliżej zastanowimy się nad tą sprawą to zauważymy, że Apostoł włączył do tej listy prawie wszystkie takie słabości cielesne, jakie trapią tych, którzy stali się „Nowymi Stworzeniami w Chrystusie”. Cóż jest więcej zwykłem pomiędzy chrześcijanami jak gniewać się? A ile to z tych, którzy mianowali imię Chrystusowe, posuwa się w swym gniewie aż do zapalczywości, złości, a przynajmniej do myślenia źle o drugich! Wielu pielęgnuje takie złe myśli w swych sercach i dozwala, że te złe myśli o drugich wywierają ujemny wpływ na całe ich postępowanie. Jak wielu posuwa się w tym aż do obmowy, czyli do lżenia drugich (co tu nazwane jest „bluźnierstwem”)! Często czynione to jest w taki sposób, że nie tylko ci, co słuchają tych obmów, ale i sami obmówcy zwiedzeni są, co do rzeczywistych intencji tego obmawiania i szkalowania drugich, lub mówienia o nich ujemnie, niegrzecznie.

Jak pięknym byłby ten świat gdyby wszyscy unikali wszelkiego rodzaju złych i brudnych mów! Każdy chrześcijanin powinien czuwać, aby słowa wychodzące z ust jego były takie, aby zawsze wywierały na słuchających wpływ dodatni i budujący. Czuwać powinniśmy nie tylko w tym, aby intencje serca były zawsze czyste, ale aby one wyrażane były wobec drugich prawdziwie, szczerze, bez zwodzenia i bez obłudy. Do tego potrzeba jednak, aby serce było na wskroś czyste, pełne miłości i prawdy; bo inaczej czynić będzie ustawiczne kłopoty swemu właścicielowi i innym. Gdyby niemiłe, zawistne, niegrzeczne, złośliwe, nienawistne, sporne i pełne złych posądzeń serca, miały zawsze wypowiadać się otwarcie to kłopoty i utrapienia tego świata zwiększyłyby się wielokrotnie. Dlatego też Apostoł radzi, aby najpierw oczyszczone zostało serce a następnie całe zachowywanie się i postępowanie.

Te korekty życia są doradzane jako rozumne i właściwe wyniki przemiany z Adamowej upadłej natury, uznanej za umarłą, do nowej natury Chrystusa, którego ciała członkami jesteśmy, odnowionymi i kontrolowanymi przez naszą Głowę, czyli przez Chrystusa Jezusa.

Następnie Apostoł wykazuje, że w tym nowym stanie, jako członkowie ciała Chrystusowego, pamiętać mamy, że poprzednie różnice ludzkie są ignorowane; albowiem, kto przyjęty został przez Pana za członka w Jego ciele, stał się współczłonkiem wszystkich innych członków w taki sposób przyjętych – bez względu czy według ciała oni są Grekami, Żydami, obrzezanymi czy nieobrzezanymi, obcymi, czy przychodniami, wolnymi czy niewolnikami – ponieważ ci, którzy przychodzą do Chrystusa, uznani bywają za umarłych warunkom poprzednim a żywymi nowym warunkom, które są jednakowe dla wszystkich. W taki sposób niewolnik, będąc uwolnionym, uznany został jakoby umarłym swojemu pierwotnemu niewolnictwu i obrazowo można by o nim mówić, że rozpoczął nowe życie. Na podobieństwo tego jak obywatel pewnego kraju może wyrzec się obywatelstwa rodzinnego kraju a przyjąć obywatelstwo innego. Taki uznawany bywa jakoby umarł narodowi, z którego wyszedł, a stał się żywym narodowi nowemu, który przyjął za swój. Podobnie sprawa się ma z wszystkimi będącymi w Chrystusie. Oni mogli być Walijczykami lub Hiszpanami, Brytyjczykami lub Galijczykami, czarnymi lub białymi, Indianami lub Malajczykami, lecz gdy przyjęci zostali przez Pana jako Nowe Stworzenia, przez wiarę i poświęcenie, oni mają uważać samych siebie za umarłych poprzednim stosunkom i zobowiązaniom a wchodzących w nowe warunki, jako obywatele niebiańskiego królestwa, jako perspektywni dziedzice Boży a współdziedzice Chrystusowi.

To jednak nie znaczy, że człowiek czarny stanie się białym, lub biały czarnym; nie koniecznie też znaczy zmianę języka danej osoby, albo zrewolucjonizowanie wszelkich wrodzonych skłonności, upodobań i dziwactw; nie oznacza również zupełnego zwolnienia cieleśnie od wszelkich zobowiązań wobec rodzinnego kraju; albo, że nie potrzebujemy być poddani istniejącym władzom (w sprawach, które nie wchodzą w kolizję z przykazaniami naszego Króla); nie znaczy też, że możemy ignorować różnice i właściwości poszczególnych płci, które, według Pisma Świętego, mają być podtrzymywane w tym wieku – ale znaczy, że gdy patrzymy na drugich, jako Nowe Stworzenia w Chrystusie Jezusie, wszyscy mają być uważani jako jedne braterstwo, na jednym wspólnym poziomie – żaden nie powinien być wyłączony z tego braterstwa, z powodu koloru jego skóry, innego języka lub przeciwnej płci.

Tak opisawszy jedność i równość tych, którzy przyjęci zostali do członkostwa w ciele Chrystusowym, Apostoł następnie upomina, nie tylko o konieczności złożenia z siebie (wyzbycia się) złych przywar niedobrego usposobienia, ale i o konieczności przyobleczenia się w różne cnoty i owoce ducha, jakimi odznaczał się nasz Wódz, Chrystus Jezus. Apostoł wylicza następujące: (1) „Wnętrzności miłosierdzia”, co w nowszym języku nazwalibyśmy wspaniałomyślnością, usposobieniem pełnym miłosierdzia, wyrozumiałości i życzliwości wobec wszystkich we wszystkim – tak wobec wierzących jak i wobec sąsiadów, znajomych i krewnych, przyjaciół i nieprzyjaciół, a nawet wobec niemych stworzeń. Aby więcej punkt ten uwydatnić Apostoł włącza do takiego usposobienia (2) „dobrotliwość” ku wszystkim; (3) „pokorę”, czyli skromność w rozumieniu o sobie, w wyrażaniu się jak i w postępowaniu; pokora taka jest wyraźnym przeciwieństwem do chełpliwości, wyniosłości, zarozumiałości i arogancji; (4) „cichość”, czyli usposobienie spokojne i łagodne; (5) „cierpliwość”, czyli cierpliwe znoszenie wad i słabości drugich. To znaczy, że mamy być cierpliwymi jedni wobec drugich; znosić dziwactwa temperamentu i usposobienia tych, z którymi mamy do czynienia i zawsze być gotowymi do przebaczania drugim, gdy nam w czym przewinią – ucząc się jednocześnie naprawiać samych siebie, w miarę jak rozeznajemy, że te różne słabości w drugich, nie są niczym innym jak tylko odbiciem (jakoby w zwierciadle) naszych własnych słabości i wad. Probierz naszego postępowania wobec drugich mamy widzieć w Pańskim postępowaniu wobec nas; a wiemy, że On był i jest ku nam bardzo hojnym, dobrotliwym, cierpliwym i przebaczającym.

Dobrze będzie zauważyć, że Apostoł nie próbuje zreformować świata pod tym względem, a tylko zaleca przemianę w charakterze tych, którzy weszli w pewne specjalne przymierze z Bogiem; czyli wszystkie te swoje rady i napomnienia on kieruje tylko do Kościoła – do „wybranych Bożych, świętych i umiłowanych”. Mimo to jednak, ci, którzy są w przymierzu z Bogiem i starają się uczynić swoje wezwanie i wybranie pewnym, będą nie tylko pielęgnować i rozwijać te owoce ducha w sobie, ale, w miarę sposobności, starać się będą drugim w tym dopomagać, a szczególnie starać się będą wywierać dobry wpływ na swoje rodziny – tak, aby ich dzieci, które od nich, jako od rodziców, otrzymały cielesne życie, tudzież instrukcje i zapoczątkowanie w tymże życiu, mogły też, o ile możliwe, otrzymać od nich zapoczątkowanie nowego życia, jak i potrzebne ku temu wskazówki, instrukcje i zachęty.

Ale Apostoł, jako mówcze narzędzie Ducha świętego, był dobrym i kompletnym instruktorem. Poucza on, nie tylko o tym, jakie wady mamy w sobie wykorzeniać a jakie zalety pielęgnować, ale uzmysławiając przed duchowym swoim wzrokiem to mistyczne ciało Chrystusowe, przyobleczone tak chwalebnymi przymiotami serca – miłosierdziem, dobrotliwością, pokorą, cichością, cierpliwością, i wspaniałomyślnością – on dodaje: „A nadto wszystko przyobleczcie miłość, która jest związką (przepaską lub węzłem) doskonałości”. Miłość jest tu przyrównana do „przepaski,” która spaja i podtrzymuje w miejscu fałdy szaty sprawiedliwości Chrystusowej, wraz z wszystkimi przymiotami. Innymi słowy: Apostoł starał się wyłożyć, że dobrotliwość, cichość, cierpliwość itd., nie mają być tylko objawami grzeczności i zewnętrznej ogłady, ale chociażby na początku ktoś posiadał znaczną część tych zalet, to jednak nie osiągnie doskonałości serca i nie będzie nadawał się do Królestwa aż dojdzie do stanu takiego, że te różne przymioty jego woli, czy jego intencje, związane będą z nim węzłami miłości – miłości do Pana, do sprawiedliwości, do braci i sympatyzującej miłości do całego wzdychającego stworzenia. Miłość jest prawdziwą związką doskonałości, duchem samego Pana.

Jak wymownym w swoim miejscu jest tekst użyty na wstępie niniejszej lekcji: „W sercach waszych niechaj rządzi pokój Boży, do któregoście też powołani w jedno ciało (w jeden zespół, w jeden Kościół – w ciało Chrystusowe); i bądźcie wdzięcznymi”. Poświęcający się Panu nie prędzej zakosztują błogosławieństwa pokoju Bożego w swych sercach, aż wyrobią w sobie przynajmniej pewną miarę przymiotów wyszczególnionych przez Apostoła. W proporcji jak pielęgnują w sobie i rozwijają te zalety, pokój Boży będzie rządził ich sercami i całym ich życiem, regulując ich społeczność z innymi członkami ciała Chrystusowego węzłem miłości i rozwijając w nich coraz więcej ducha oceny i wdzięczności ku Bogu za doznane od Niego łaski i błogosławieństwa. A wdzięczność taka znajdzie naturalne i właściwe sobie ujście w tym większych usiłowaniach, aby służyć Bogu, który niezawodnie przyjmie usiłowania takich serc poświęconych i przyjemnych Jemu przez Chrystusa Jezusa, Głowę i Odkupiciela.

Straż 05/1955 str. 67-73  W.T. R- 2479 a - 1899 r.
  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016