<< Wstecz |
Wybrano: R-5561 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Sianie i żęcie
LEKCJA Z LISTU DO GALATÓW (Gal.
6:1-10)
"Cobykolwiek siał człowiek,
to też żąć będzie" - w. 7.
Przez tych, którzy naznaczają pewne
ustępy Pisma Św. jako lekcje na poszczególne niedziele, lekcja niniejsza
wyznaczona była jako lekcja wstrzemięźliwości. Zapewne, iż prawdą jest, że ci,
którzy ulegają skażonemu apetytowi pożądającemu upajających trunków lub
narkotyków, żąć będą gorzkie owoce tych nałogów i proporcjonalne osłabienie ich
charakteru. Wszyscy ludzie uczciwi, wszyscy, którzym leży na sercu dobro własne
i dobro społeczeństwa, będą niezawodnie brzydzić się pijaństwem i wszelkimi
złymi innymi nałogami, i jakiekolwiek słowa lub przykłady pomagające
współbliźnim do rozwijania dobrego charakteru i stania się użytecznymi
członkami społeczeństwa nie powinny być wstrzymywane.
Możemy być jednak najzupełniej
pewni, że nic nie zdoła uwolnić ludzi zupełnie od różnych słabości ich upadłej
natury, jak tylko lekarstwo przez Boga naznaczone, a którym będzie Królestwo
Chrystusowe. Przekonanie to nie potrzebuje nas wstrzymywać od stawania
publicznie po stronie sprawiedliwości i wszelkich zabiegów ku polepszeniu
ludzkości w każdej kwestii.
Z drugiej znów strony, nie posuwajmy
się do krańcowości, jakie niektórzy gotowi są wysuwać lub uznawać za właściwe,
ale w tym przedmiocie, jak i w każdym innym, trzymajmy się ściśle nauk Pisma
Św.. Tego sposobu naśladując, obecnie w lekcji, jaką mamy przed sobą,
powinnością naszą jest zwrócić uwagę na fakt, że owe słowa apostoła, zapisane w
Liście do Galatów, wcale nie mówią o wstrzemięźliwości względem trunków lub
jakiejkolwiek. Apostoł nie pisał tego listu do świata w ogólności, a tym mniej
do pijaków lub ofiar innych złych nałogów. List ten pisany był do ludzi
poświęconych Bogu, jak to wskazują jego wstępne wiersze.
Tych poświęconych chrześcijan,
których apostoł nazywa "braćmi", poucza on, jak powinni obchodzić się
z takimi bliźnimi, którzy by mieli pewne wady lub byliby uwikłani pewnymi
grzechami nie z zamiłowania do grzechu, ale z powodu słabości ciała lub nieprzyjaznych
okoliczności. Ci więcej uduchowieni w zgromadzeniu powinni starać się, aby
błądzącego odwrócić od złego i o ile możliwe doprowadzić go ponownie do stanu
sprawiedliwości i społeczności z Bogiem. Czynić to powinni w cichości,
pamiętając, że i oni znajdują się w ciałach niedoskonałych i że niekiedy sami
popaść mogą w jakiś grzech w przeciwieństwie do ich serdecznych intencji.
W taki sposób oni mieli nosić
brzemiona jedni drugich, dopomagać jedni drugim do pokonywania słabości
cielesnych i sideł grzechu, a tym sposobem wypełnialiby ogólny Zakon
Chrystusowy.
Zakonem, czyli prawem Chrystusowym
jest prawo służby i samoofiary dla dobra drugich. Ci, którzy widząc brata
usidlonego jakąś wadą, potrząsają swoimi głowami i potępiają brata w sposób
szorstki i wyniosły, z miną "ja jestem świętszy od ciebie" - tacy nie
doszli jeszcze do właściwego zrozumienia prawa Chrystusowego - prawa, którym
rządzić mają wszyscy członkowie tego jednego Ciała.
Apostoł wykazuje, że to prawo
Chrystusowe jest prawem miłości. Jezus złożył swoje życie nie tylko za
przyjaciół, ale nawet za swoich wrogów. Przeto wszyscy, którzy mienią się być
uczniami i naśladowcami Jezusa, powinni mieć ten sam umysł, to samo
usposobienie, takiego samego ducha i kierować się tym samym prawem miłości, jak
to apostoł powiedział: "I myśmy powinni kłaść duszę za braci" (1 Jana
3:16) - starać się dopomagać im w różnych trudnościach i doprowadzać ich coraz
bliżej do Pana i do Jego zasad.
ZA DUŻO
ZAROZUMIAŁOŚCI
Apostoł wykazuje, że jednym z
poważnych niebezpieczeństw, jakie grożą naśladowcom Pana, jest zarozumiałość -
za wysokie myślenie o sobie, a więc i za niskie myślenie o drugich, szczególnie
o takich braciach, którzy potykają się w pewnych sprawach, w których ten
pierwszy jeszcze się nie potknął.
Najpierwszą lekcją, jakiej
powinniśmy nauczyć się jest, że w rzeczywistości jesteśmy niczym, żeśmy tylko
pękami niedoskonałości, że na mocy swych własnych zasług nie moglibyśmy zalecać
się Bogu i zasłużyć na Jego łaskę. Co więcej powiniśmy zrozumieć, że w
proporcji do tego, jak myślimy o sobie, żeśmy lepszymi od drugich, w takim
stopniu jesteśmy nieprzyjemnymi Bogu i jako nic nie znaczący przed Jego
obliczem. Jeżeli tedy ktoś chciałby myśleć o sobie, że jest czymś przed Bogiem,
to powinien zrozumieć, że jest niczym, niegodnym najmniejszej uwagi od Boga z
wyjątkiem Jego łaski w Chrystusie Jezusie. Człowiek zarozumiały zwodzi samego
siebie i utrudnia swój własny postęp ku dobremu.
Przeto każdy zamiast sądzić i
naprawiać swego bliźniego lub brata w Chrystusie, powinien raczej doświadczać
swego własnego uczynku. Uważnie badać powinien, do jakiego stopnia on wzrasta w
tych cnotach, o których Bóg mówi, że są przyjemne przed obliczem Jego. Powinien
rozsądzać samego siebie, do jakiego stopnia wyzbył się złości, gniewu,
zazdrości, nienawiści, sporu itd., w jakiej mierze rozwinął w sobie łaski i
owoce ducha św., takie jak: cichość, łagodność, cierpliwość, wytrwałość,
braterska uprzejmość, miłość itp.
W jakim stopniu ktoś zauważy postęp
w tych zasadach biblijnych, w takim stopniu ma podstawę do radowania się; lecz
w żadnym znaczeniu ani stopniu nie powinien porównywać samego siebie z drugimi
i cenić samego siebie według niedoskonałości, jakie dostrzega w drugich.
Powinien raczej upatrywać swych własnych słabości i dźwigać swe własne brzemiona,
aby nie być brzemieniem ani ujmą dla drugich, czy to dla Pana, czy dla braci.
W takim nauczaniu nie ma miejsca na
klerykalizm. Raczej, jak to mówi apostoł, "ci co są nauczeni w słowie,
niech dzielą się z tymi, którzy ich nauczają wszelkimi dobrodziejstwami",
oznajmując im o doznanych błogosławieństwach lub o jakimkolwiek lepszym
wyrozumieniu Słowa Bożego. Apostoł słowami tymi mógł także doradzać, że ci,
którzy otrzymują duchowe błogosławieństwa z posługi nauczającego, mogą z
właściwością upatrywać sposobności odwdzięczenia się nauczającemu, czy to przez
współdziałanie z nim, czy w jakikolwiek sposób pomagając jemu, aby swoją pracę
nauczania mógł wykonywać w sposób jak najlepszy i jak najkorzystniejszy dla
tych, którzy go słuchają.
Sprawy te oparte są na pewnej
zasadzie. Boskie działania oparte są na sprawiedliwości i On nie da się
zwodzić. Oko Jego czyta serce, motywy i intencje. Chwilowo możemy pewnymi
argumentami zwodzić drugich, a nawet samych siebie, lecz Boga żaden zwieść nie
zdoła. Boskie zarządzenia opierając się na tej zasadzie, że posiewy sprowadzają
zbiory i że to, co kto zbiera, jest zwykle tego samego charakteru, jakim było
to, co on siał (Gal. 6:7).
POWAŻNE ZADANIE
CHRZEŚCIJANINA
Świat nie jest zajęty tym sianiem i
żęciem, o jakim mówi apostoł, czyni to tylko Kościół. Kościół składa się z
tych, którzy usłyszeli głos Boży mówiący o przebaczeniu grzechów przez Jezusa
Chrystusa tym, którzy staną się Jego uczniami. Takim zaofiarowane są też Boska
pomoc i spłodzenie z ducha do nowej natury, do chwały, czci i nieśmiertelności.
Wszyscy, którzy w rzeczywistości i prawdzie stali się naśladowcami
Chrystusowymi, którzy wzięli swój krzyż, zaparłszy samych siebie, wstąpili w
ślady Mistrza - tylko tacy są prawdziwymi chrześcijanami.
Tacy powinni postępować za Pańskim
kierownictwem i wiedzieć powinni, że wyniki ich życia będą w proporcji do ich
wykonywania swojego przymierza samoofiary i w proporcji do ich wierności w
naśladowaniu Jezusa. Przymierzem ich było, aby porzucić ten świat, jego
zabiegi, cele i ambicje - poświęcili to wszystko, aby mogli się stać
"dziedzicami Bożymi i współdziedzicami z Chrystusem Jezusem w niebiańskim
dziedzictwie (Rzym. 8:17).
Ci powinni zrozumieć, że nie dosyć
jest zgodzić się, aby siać duchowi, ale że żęcie duchowych błogosławieństw i
rozwoju serca zależy od pilności i wierności w tym sianiu. "Kto sieje
duchowi", to jest, kto żyje według ducha i wszystkie swoje słowa, czyny i
myśli stara się stosować do woli ducha Bożego, żąć będzie największy rozwój
duchowy w przymiotach, które uczynią jego charakter podobny Chrystusowemu.
Z drugiej strony ci, którzy sieją
ciału - którzy żyją według ciała i starają się zadowalać własne ciała,
postępują za własnymi myślami i wolą albo starają się zadowalać cielesne myśli
i wolę ich przyjaciół i krewnych - tacy muszą spodziewać się, że ciało będzie
nabierało coraz większej przewagi w kontrolowaniu ich drogi życiowej, a w
sprawach duchowych czynić będą coraz mniej postępów.
Inaczej mówiąc, apostoł wyjaśnia, że
każdym razem, gdy ulegamy cielesnej skłonności naszej upadłej natury, w takiej
proporcji utrudniamy swój postęp duchowy, a co gorsze - takie uleganie ciału,
wiedzie do korupcji - do śmierci. Z drugiej strony, do jakiego stopnia umartwiamy
w sobie pożądania cielesne i staramy się żyć według ducha Pańskiego, w takim
stopniu wzrastać będziemy duchowo i przysposabiać się do wiecznego żywota na
poziomie duchowym, który Bóg obiecał tym, co zademonstrują swoją wierność Jemu
i zasadom sprawiedliwości.
To jednak nie znaczy, że tylko tacy,
którzy opanują swe ciała w zupełności, dostąpią Boskiego błogosławieństwa, lecz
znaczy, że o ile nie ocenimy rzeczy duchowych i nie uczynimy w tym żadnego
postępu, nie będziemy nadawać się do wiecznego żywota, ani go też nie
otrzymamy. Natomiast, gdy postępowaniem swoim udowodnimy naszą miłość do Boga,
do Prawdy i do sprawiedliwości, gdy usilnie starać się będziemy Jemu
przypodobać, to pomimo słabości naszego ciała, Bóg uzna nas godnych żywota
wiecznego, wiedząc, że po otrzymaniu doskonałego ciała przy zmartwychwstaniu,
będziemy w zupełnej zgodzie z Boskimi zarządzeniami. To też apostoł przy innej
okazji napisał: "Ona sprawiedliwość zakonu wypełniona jest w nas, którzy
nie według ciała, ale według ducha postępujemy" (Rzym. 8:4).
WIERNE TRWANIE W
CZYNIENIU DOBRZE
W wierszach 9 i 10 apostoł
doprowadza swój argument do końca. Ci, co pragną postępować sprawiedliwie,
wszyscy, którzy pragną żyć w zasadach ducha św. nakreślonych przez Jezusa i
apostołów - powinni nie tylko rozpocząć dobrze - przez uczynienie zupełnego
poświęcenia, ale powinni w tym poświęceniu trwać wiernie, a nie słabnąć w tym
boju przeciwko grzechowi.
Bóg chce w swoich wiernych rozwinąć
i ustalić odpowiednie charaktery, aby w słusznym czasie, gdy oni pocierpią
przez pewien czas, walcząc przeciwko cielesnym słabościom itd., dostąpili oni
nagrody, otrzymali nowe ciała, przygotowane przez Boga, ciała duchowe przy
pierwszym zmartwychwstaniu. Wtedy ich boje, ich doświadczenia będą skończone,
ponieważ nowe te ciała będą w doskonałej zgodzie z nową wolą, więc nie będzie
żadnego powodu do jakiegokolwiek konfliktu pomiędzy jednym a drugim. Wtenczas
chwalebne dzieło Boskiej łaski zacznie płynąć przez nich - dzieło
błogosławienia całego świata.
W końcu apostoł jeszcze dodaje,
abyśmy nie tylko unikali szorstkości wobec tych, którzy popadli w jaką wadę,
nie tylko strzegli samych siebie i siali duchowi, a nie ciału, nie tylko nie
słabnęli w dobrym, ale w dodatku, abyśmy "dobrze czynili wszystkim, a
najwięcej domownikom wiary". To czyniąc, będziemy wzorować swoje
charaktery na podobieństwo charakteru Bożego. On jest źródłem wszelkiego dobra
i błogosławieństwa. Od Niego pochodzi błogosławieństwo obecnego życia. On daje
słońce i deszcze tak sprawiedliwym, jak i niesprawiedliwym, tak złym, jak i
dobrym.
Ponieważ Ojciec Niebieski
ustawicznie zsyła błogosławieństwa raczej, zamiast szukać łask od kogokolwiek,
tak i my, jako Jego zaawansowane i więcej rozwinięte dziatki, powinniśmy mieć
podobne charaktery, podobne usposobienie umysłu, a mianowicie: usposobienie,
aby czynić dobrze wszystkim, a szczególnie powinniśmy mieć to gorące pragnienie
czynienia dobrze tym, co są dziećmi Bożymi, członkami tego samego domu wiary.
W. T. R-5561 a -1914 r.