<< Wstecz |
Wybrano: R-5588 a, z 1914 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Gdzie był pierwej
Łuk.
24:50-53; Dz. Ap. 1:1-11
"Cóż
gdybyście ujrzeli Syna człowieczego wstępującego gdzie był pierwej?" - Jana 6:62.
Czterdzieści dni po zmartwychwstaniu naszego Pana były
dostateczne do dokonania Boskiego zamysłu. Uczniowie ochłonęli z rozczarowania,
w jakie popadli z powodu ukrzyżowania Tego, o którym mniemali, że miał wkrótce
zdobyć tron i zapanować nad Izraelem i nad światem. Możemy zauważyć mądrość
Boskiej metody zakomunikowania uczniom pewnych faktów. Nie zostali oni
zaniepokojeni, tak jak zapewne byliby, gdyby Jezus pokazał się im w jasności
większej niż słońce, jak pokazał się nieco później Saulowi z Tarsu. Uczniowie
stopniowo poznawali, że Pan nie był już dłużej umarły, ale żywy i że nie był
już dłużej istotą ludzką, ale duchową – więc nie był już więcej ograniczony do
ciała ludzkiego, lecz na podobieństwo aniołów, mógł przychodzić i odchodzić
niepostrzeżenie jak wiatr, mógł okazywać się i znikać według Swego upodobania.
Była to powolna lekcja. Po tym jak pokazał się im trzy
razy pierwszego dnia, oczekiwali Go każdego dnia, lecz Pan nie pokazał się im
aż do następnego Sabatu, kiedy nastąpiło Jego czwarte objawienie się, czyli
manifestacja. Taka zwłoka tym bardziej zaostrzyła ich pragnienie by dowiedzieć
się więcej o Panu. W międzyczasie mieli oni sposobność rozmyślać, i z pewnością
to robili, o tych wszystkich rzeczach, o których Jezus mówił im podczas Swej
ziemskiej misji. Zauważyli, że pomylili się biorąc królestwo niebieskie za
ziemskie - a przynajmniej mylili się co do czasu ustanowienia królestwa
Mesjaszowego.
Lekcja dana uczniom idącym do Emaus zapewne wywarła na
nich silne wrażenie. Lekcja ta dotyczyła proroctw, które mówiły o Jezusie i pokazała
im jak proroctwa te wypełniały się - niektóre już się wypełniły, a inne
należały jeszcze do przyszłości. Nic też dziwnego, że serca ich pałały, gdy
Jezus wyjaśniał im znaczenie różnych Pism.
WAŻNA LEKCJA
Po tych czterech razach, kiedy Pan ukazał się, najwidoczniej
całe dwa tygodnie przeminęły bez żadnych, dalszych manifestacji. Przez ten czas
zapał duchowy w uczniach znacznie ostygł i troska o rzeczy ziemskie zaczęła
zakradać się do ich umysłów. Co teraz ci uczniowie zrobią? Osobiście, każdy z
nich prawdopodobnie myślał, że najmądrzejszą rzeczą byłoby powrócić do ich
poprzedniego zajęcia, którym zajmowali się zanim Jezus powołał ich, aby uczynić
ich rybitwami ludzi (Mar. 1:17), lecz żaden nie śmiał poruszyć tego tematu z
innymi. Św. Piotr, zawsze pierwszy w myśli i w uczynku, ostatecznie oświadczył:
"Pójdę ryby łowić" - wrócę
do swego starego zajęcia, rybołówstwa. Jedno słowo w tym względzie było
wszystkim, co było potrzebne. Wszyscy inni byli tego samego zdania i stara
spółka rybacka została natychmiast zorganizowana.
Ze względu na tę decyzję Apostołów Jezus odwlekał
Swoje wniebowstąpienie. On chciał im pokazać, że ich praca łowienia ludzi może
postępować dalej i On będzie jej błogosławił, chociaż nie będzie obecny. Mistrz
miał ich dobro na uwadze i sprawił, że tej nocy nie mieli żadnego powodzenia.
Nie złowili ani jednej ryby. Byli tym zniechęceni, lecz było to dla ich dobra.
Jak napisano "Wszystkie rzeczy
dopomagają ku dobremu tym, którzy miłują Boga" - nawet ich zawody
finansowe.
Rano Jezus stał na brzegu jeziora i zwołał do nich,
pytając, czy mają ryby do sprzedania. Odpowiedzieli, że nie złowili nic. Wtedy
Pan rzekł: "Zapuśćcie sieć po
drugiej stronie łodzi". Oni mogli powiedzieć, że ta rada była
niedorzeczna, lecz gotowi byli spróbować czegokolwiek, aby tylko to
niepowodzenie przełamać. Zarzucili sieć jak im powiedziano i w bardzo krótkim
czasie sieć została napełniona wielkimi rybami. Wtedy oni poznali, że tym,
który stał na brzegu, był ich zmartwychwstały Pan, który w ten sposób im się
pokazał.
Rybacy pośpieszyli do brzegu. Do tej pory tylko raz mieli
podobne doświadczenie, kiedy to również Mistrz sprawił, że mieli tak obfity
połów. Dla Św. Piotra łódź płynęła za wolno. Obawiał się, aby Pan w jakiś
sposób nie zniknął zanim oni dopłyną do brzegu. Przepasawszy się swym rybackim
odzieniem, wskoczył on do wody i popłynął do brzegu. Mistrz nie odszedł, lecz
zaprosił Piotra i współtowarzyszy do śniadania z ryby już upieczonej.
Była w tym wielka lekcja. Mistrz mógł przygotować im upieczoną
rybę, gdy zachodziła tego potrzeba i mógł udzielić im tyle powodzenia w ich
połowach, ile tylko uznał za odpowiednie. Ten, który mógł zaopatrzyć ich we
wszelkie potrzeby przy tej okazji, mógł uczynić to samo w przyszłości, gdyby
ich znowu miał wysłać, aby nauczali lud w Jego imieniu. Żaden z uczniów nie
zapytał tego Nieznajomego o Jego imię, bo chociaż Jego zewnętrzny wygląd i
odzienie były inne, oni jednak zrozumieli, że to było kolejne ukazanie się ich
Pana, który, nie będąc już więcej człowiekiem, mógł pokazywać się w różnych
postaciach jak czynił to już poprzednio.
Po udzieleniu odpowiedniej lekcji, Jezus znikł. On
miał jeszcze raz spotkać się ze Swymi naśladowcami w Galilei. Spotkanie to było
umówione już wcześniej. Jezus dał wiadomość, że Jego uczniowie mają się tam
udać i na Niego oczekiwać. Św. Paweł mówi, że widziało Go około pięćset braci i
byli przez to świadkami Jego zmartwychwstania – 1 Kor.15:6.
INSTRUKCJE PANA PRZY ROZSTANIU
Niniejsza lekcja odnosi się szczególnie do
wniebowstąpienia Chrystusa Pana. Miało to miejsce blisko Jeruzalem - w Betani.
Jezus widocznie spotkał się ze Swymi naśladowcami w tym świętym mieście
prawdopodobnie wczesnym rankiem, według poprzedniej umowy. Poprowadził ich do
Betani, rozmawiając po drodze, tłumacząc im rzeczy, o których potrzebowali
wiedzieć - rzeczy, co do których powinni być przekonani zanim On ich opuści i
zanim znajdą się w odpowiednim stanie wiary, aby być gotowymi do
błogosławieństw, które On jeszcze miał im zesłać.
Św. Łukasz, który także napisał Księgę Dziejów
Apostolskich, mówi, że główna treść nauk Jezusa podczas tych czterdziestu dni,
odnosiła się do królestwa Bożego. Oni jednak wszystkiego nie rozumieli, ani też
nie byli w stanie zupełnie zrozumieć, dopóki nie otrzymali spłodzenia z Ducha
Świętego. Ku temu też właśnie Jezus skierował ich uwagę, zalecając im, aby nie
wychodzili z Jeruzalem, ani nie podejmowali żadnego nauczania, ale aby czekali
na obietnicę Ojca, o której poprzednio już im mówił - na dar Ducha Świętego.
Jezus wyjaśnił, że Jan Chrzciciel chrzcił wodą, lecz On zamierzył, aby Jego
uczniowie otrzymali wyższy chrzest i kwalifikacje; mianowicie, chrzest Duchem
Świętym w dzień Pięćdziesiątnicy.
Przy tej ostatniej okazji, co było prawdopodobnie
siódmym ukazaniem, uczniowie ochłonęli już do tego stopnia, że postawili Panu
to ważne zapytanie: "Panie, izali w
tym czasie naprawisz królestwo Izraelskie". Królestwo zostało odjęte
od Izraela za czasów Sedekiasza, króla Judzkiego. W owym czasie Bóg
zapowiedział, że Królestwo to zostanie zburzone aż do przyjścia Mesjasza -
"aż przyjdzie Ten, co do niej ma
prawo, którem Mu dał" - Ezech.21:25-27.
Uczniowie uznawali Jezusa za Mesjasza i myśleli, że
nadszedł słuszny czas Boży na oddanie tego królestwa Jemu. Jednak byli oni świadkami
czegoś zupełnie przeciwnego; mianowicie, że królestwo niebieskie poniosło gwałt
z rąk władców, że prawy dziedzic do tego tronu został zgładzony i że zmartwychwstał.
Odzyskali pewność, że On będzie tym Królem, więc teraz pytali Go, czy królestwo
to zostanie ustanowione w tym czasie, czy też, przy jakim późniejszym przyjściu
Pana - Dz.Ap.1:6,7.
Odpowiedź Pana była również znamienna: "Nie wasza rzecz jest znać czasy i chwile,
które Ojciec w Swej mocy położył". Pan dał już do zrozumienia Swoim
uczniom, że w słusznym czasie oni poznają czasy i chwile, lecz wtedy nie była
jeszcze pora, aby mogli o tym wiedzieć. Muszą oczekiwać z cierpliwością. Wzrost
cierpliwości wyjdzie im ku dobremu, wzmocni ich wiarę i charakter.
Ojciec wiedział, że powiadomienie uczniów, iż
królestwo będzie ustanowione dopiero za dziewiętnaście stuleci, nie byłoby
rzeczą mądrą - nie byłoby rzeczą dobrą dla wiernych, bo myśl tak długiego
oczekiwania byłaby dla nich zniechęcająca. Przeto Mistrz dał im do zrozumienia,
że muszą postępować wiarą a nie widzeniem, a szczególnie, że nie mają
spodziewać się zrozumieć czegokolwiek z Boskiego programu, dopóki nie otrzymają
pomazania Duchem Świętym.
Po otrzymaniu Ducha Świętego oni dopiero zostaną
wykwalifikowani na Boskich przedstawicieli, aby ogłaszać Jego poselstwo; a od
czasu do czasu otrzymają "pokarm na
czas słuszny". Tym sposobem nie znajdą się oni w ciemności na równi z
światem, a on dzień Pański nie przyjdzie na nich jako złodziej w nocy, lub jako
sidło. Błogosławieństwo Zielonych Świąt, jakie otrzymali uzdolniło ich w zupełności
do ich misji, chociaż nie przykryło ich cielesnych słabości; albowiem już po
otrzymaniu Ducha Świętego jest o nich napisane w Piśmie: "Iż ludźmi byli nieuczonymi i prostakami, dziwowali się (inni
przysłuchując się im) i poznali, że byli
z Jezusem" - Dz. Ap.4:13.
WNIEBOWSTĄPIENIE PANA
Wniebowstąpienie naszego Pana było zachwycającym
widowiskiem, dla Kościoła, lecz nie dla świata. O świecie Jezus już poprzednio
powiedział: "Maluczko, a świat Mię
już więcej nie ogląda". Świat nie widział Pana podczas tych
czterdziestu dni, w których Jezus ukazywał się uczniom, bo oprócz Swoich
wiernych i poświęconych naśladowców, On nie pokazał się nikomu innemu. Te widzialne
demonstracje, tak bardzo pomocne dla uczniów, zakończyły się rzeczywistym
wzniesieniem się Pana do góry w tym ciele, w jakim pokazał się im przy tej
ostatniej okazji. Ponieważ oni nie byli jeszcze spłodzeni z Ducha, więc bez
wątpienia potrzebowali takiej manifestacji do wzmocnienia ich wiary i do
upewnienia ich, że już więcej nie zobaczą swego Mistrza, aż do czasu, gdy On
przyjdzie w mocy i wielkiej chwale, aby zabrać do Siebie Swoich świętych i
błogosławić świat.
Nasz główny tekst przypomina nam, że Jezus już
poprzednio mówił o Swoim wniebowstąpieniu. Wstąpienia tam, gdzie był uprzednio,
nie należy jednak rozumieć tylko jako powrót do poprzedniego miejsca. Należy
raczej rozumieć, jako powrót do pierwotnego stanu - do stanu duchowego, w
którym znajdował się Pan zanim stał się ciałem, aby odkupić świat.
Gdy Jezus oddzielił się od uczniów, wzniósł się i
znikł w obłokach, mniemamy, że to ciało, w którym był wtedy widziany, zostało
rozpuszczone, czyli zdematerializowane. To ciało zostało użyte tylko dla
utwierdzenia wiary w uczniach i było instrukcją, zapewnieniem, że Jezus odszedł
na stałe - że nie powinni spodziewać się ujrzeć Go w jakiejkolwiek postaci.
Była to celowa lekcja.
SPOSÓB POWROTU PANA
Jeden z Ewangelistów podaje, że gdy Jezus znikł,
pokazało się dwóch aniołów i przemówiło do uczniów: "Mężowie Galilejscy, przecz stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który w
górę wzięty jest od was do nieba, tak przyjdzie jakoście Go widzieli idącego do
nieba". To oświadczenie pobudziło niektórych do wierzenia, że przy
Swoim wtórym przyjściu, Jezus zmaterializuje się i objawi w ciele; lecz, według
naszego wyrozumienia, tacy wyciągają bardzo mylne wnioski. Świat już więcej nie ogląda Jezusa, a Kościół
zobaczy Go tylko oczami wiary, aż do czasu, gdy dostąpi przemiany, przy końcu
tego wieku. Wówczas ujrzymy Go nie jako był, ale tak jako jest; albowiem
będziemy podobni Jemu – 1 Kor.15:50-52; 1 Jana 3:2.
Jest godnym uwagi, że aniołowie położyli nacisk na
sposób odejścia Pana i sposób ten odpowiada temu, co Pismo Święte mówi o wtórym
przyjścia Pana. On odszedł cicho, sekretnie, świat nic o tym nie wiedział,
podobnie miał powrócić, jako złodziej w nocy, a o Jego powrocie nikt nie miał
wiedzieć, oprócz tych, których oczy wyrozumienia zostaną otworzone na
rozpoznanie znaków obecności Syna Człowieczego. Będzie to gromadka Jego
wiernych, świętych. Tak to tłumaczył Jezus, dodając, że przy Jego wtórym
przyjściu, przez pewien czas będzie tak jak było za dni Noego - ludzie będą
jeść, pić, sadzić, żenić się, a o Jego obecności nie będą nic wiedzieć - Mat. 24:37-39.
Straż 1934 str. 70 - 72. W.T. R-5588 a - 1914 r.