Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-5172 a,   z 1913 roku.
Zmień język na

Cena uczniostwa

"Gdy nas hańbią dobrorzeczemy, gdy nas prześladują znosimy" – 1 Kor. 4:12.

Ponieważ Bóg jest miłością, przeto najwyższy ideał doskonałości, jaki On wystawia ludziom jest zasada miłości. Nie możemy sobie wyobrazić wyższej zasady od tej lub trudniejszej do osiągnięcia. Miłość jest tą szczególną charakterystyką, bez której żaden nie osiągnie nagrody wysokiego powołania Bożego, które jest w Chrystusie Jezusie. To znamię doskonałości cechowało Jezusa. Jego rozkoszą było czynić wolę Ojca, bez zastrzeżeń, nawet aż do wydania Swego życia za tych, którzy z powodu grzechu Adamowego znaleźli się pod karą śmierci.

Chrystus Pan nie potrzebował biec do mety doskonałej miłości; On zawsze był doskonałym - "świętym, niewinnym, niepokalanym, odłączonym od grzeszników" (Żyd.7:26). Jego naśladowcy zaś są z natury niedoskonali i grzeszni, lecz bywają z tych brudów i win omyci krwią Baranka Bożego, zaś charakterystykę doskonałej miłości osiągają stopniowo. Najprzód osiągają doskonałość w intencjach ich serc, następnie przechodzą Przez doświadczenia, które krystalizują ich charakter w wykonywaniu sprawiedliwości. We wszystkich doświadczeniach i trudnościach obowiązani są tak postępować, że gdyby ich organizm był doskonały, zawsze czyniliby wolę Bożą.

Widząc przymiot miłości w Panu naszym Jezusie, wielce go oceniamy, chociaż do wzoru, jaki Bóg wystawił w Jezusie Chrystusie wiele nam nie dostaje. Mimo to, największym naszym pragnieniem jest, aby mieć doskonałą miłość do wszystkiego, co jest w harmonii z wolą Bożą. Gdy osiągniemy doskonałość naszych intencji, wówczas dla nas nie jest już więcej próbą, aby te miarę osiągnąć - lecz aby według tej miary kroczyć, dopóki charakter nasz nie zostanie skrystalizowany. Jak to Apostoł powiedział: "Abyście mogli wszystko wykonawszy ostać się" (Ef.6:13). Ponad doskonałą miłość nie możemy nic więcej uczynić; albowiem nikt nie może czynić więcej, jak mieć serdeczne pragnienie, aby wola Boża wykonała się w nim. Nikt nie może więcej niż to uczynić, bez względu czy będzie żył jeszcze pięć lat czy pięćdziesiąt. Doskonała miłość jest metą, do której można biec, a wyższego kryterium osiągnąć nie można.

Na tego, co przy tej mecie miłości już stanął, przychodzą coraz silniejsze próby. Jeżeli tam stoimy, to przechodzić będziemy doświadczenia, pobudzające nas do gniewu, zazdrości, złości i sporów. Jeżeli próby te nas przemogą i odpadniemy od stanu doskonałej miłości, w takim razie utracimy nagrodę, o którą się ubiegamy (Filip. 3:14). Niektórzy z tych, co w taki sposób odpadną, mogą się jeszcze dostać do Wielkiego Grona; lecz ci, co utracą wszystką miłość pójdą na wtórą śmierć. W obydwóch tych wypadkach osoby takie odchodzą od mety doskonałej miłości, tego jedynego wzoru powinni dosięgnąć i trzymać się wszyscy, co chcą znaleźć się w królestwie i mieć udział w tych chwalebnych rzeczach, które Bóg przygotował dla tych, co Go miłują nade wszystko.

SZCZODROBLIWOŚĆ I UCZYNNOŚĆ CHARAKTERYSTYKĄ LUDU BOŻEGO

Pan Jezus w Swoich naśladowcach pragnie widzieć szczere chęci pokonywania słabości i skłonności upadłej natury ludzkiej i naśladowania Go. Mamy powiedziane, że "Chrystus cierpiał za was, zostawiwszy wam przykład, abyście naśladowali stóp Jego - któremu gdy złorzeczono, nie odzłorzeczył; gdy cierpiał nie groził" (1Piotr.2:21-23). Gdy komu złorzeczą znaczy, że jest on przedstawiony w złym świetle, oczerniony lub spotwarzony. Naturalną skłonnością człowieka jest, by dać odpór niesprawiedliwości, oddać złem za złe, odpłacić drugiemu tym samym, czym jest darzony i to z pewnym procentem, o ile możliwe. Taką jest ludzka skłonność; ponieważ znajdujemy się w upadłym stanie, a umysły nasze są wytrącone z równowagi.

Nauka naszego Pana jest w wyraźnym przeciwieństwie do ducha złorzeczenia. Bez względu jak wiele nam drudzy złorzeczą, my nie mamy odzłorzeczyć; bez względu jak wiele nas prześladują; nie mamy odwzajemniać się prześladowaniem. Takim jest prawo nowego stworzenia. Zamiast odzłorzeczyć, powinniśmy błogosławić. To nie znaczy, że gdy nam kto w oczy złorzeczy, abyśmy mieli mówić: "Niech ci Bóg błogosławi". Tego czynić nie potrzebujemy; lecz gdyby ta osoba znalazła się w nieszczęściu i potrzebowała pomocy, mamy zapomnieć krzywdy jaką nam wyrządziła i dopomóc jej, z taką samą gotowością, jakbyśmy to komu innemu uczynili.

Takim duchem szczodrobliwości i uczynności powinien odznaczać się lud Boży. Mamy błogosławić tym, co nam złorzeczą i prześladują nas, to jest, mamy czynić im dobrze o ile to możliwe, wyjaśnić im właściwą sytuację, którą oni widocznie źle zrozumieli. Mamy błogosławić im, przez dopomożenie w miarę sposobności, do przejścia z ciemności do światłości.

Wiara nasza znacznie się wzmacnia, gdy obserwujemy drogę naszego Pana i spostrzegamy podobieństwo, jakie zachodzi pomiędzy Jego doświadczeniami a naszymi. Tak On jak i Jego Apostołowie byli prześladowani przez Żydów. Cały naród Żydowski mienił się być ludem Bożym; a Pan Jezus uznawał ich za Swych własnych, jak jest napisane (Jan 1:11). Gdy jednak "przyszedł do Swej własności", ale swoi Go nie przyjęli, lecz prześladowali, a nawet ukrzyżowali. Później prześladowali Jego naśladowców.

Widocznie dom wiary posiadał monopol prześladowania. Przez cały Wiek Ewangelii ci, co mienili się być ludem Bożym, prześladowali innych. Tak Katolicy jak i Protestanci prześladowali jedni drugich, i Żydów, wybrany lud Boży. Większość tych prześladowań dokonywali ludzie mieniący się być ludem Bożym i wielu mniemało, że są w rzeczywistości.

Prześladowania obecnych czasów są takie same. One przychodzą przeważnie od tych, co mienią się być ludem Bożym. Zgodnie z tym Pismo Św. mówi: "Bracia wasi nienawidzący was, a wyganiający was dla imienia Mego mówią: Niech się okaże sława Pańska. Okaże się zaiste ku pociesze waszej, ale oni pohańbieni będą" (Iz.66:5). To oświadczenie stosuje się także do naszych krewnych niesympatyzujących z prawdą i może znaczyć, że jakiekolwiek prześladowanie ze strony naszych krewnych, przychodzi właśnie od tych, co mienią się być Chrześcijanami lepszymi od nas. Na ogół biorąc ich sprzeciwianie się nie jest z przyczyn osobistych, ale z powodu pewnych doktryn, których oni nie mogą widzieć w takim samym świetle, w jakim widzą ci, których oni prześladują.

To też lud Boży powinien patrzeć na swoich prześladowców z wielką sympatią. Znamy wiele przykładów, że prześladowcy byli przekonani, że wypełniali wolę Bożą. Ci, co prześladowali Pana Jezusa, byli do pewnego stopnia nieświadomi, kim On był. Św. Piotr powiedział: "Ale teraz bracia, ja wiem żeście to z niewiadomości uczynili, jako i książęta wasi" (Dz.Ap.3:17). A Św. Paweł mówi: "Bo gdyby byli poznali, nigdyby byli Pana chwały nie ukrzyżowali" (1Kor.2:8). Gdy Saul z Tarsu prześladował Św. Szczepana i innych w pierwotnym Kościele, on prawdziwie mniemał, że pełnił służbę Bożą, jak to sam później oświadczył. - Dz.Ap.26:9-11.

WIERNOŚĆ PRAWDZIE POWODEM PRZEŚLADOWAŃ

Przez cały Wiek Ewangelii ci, co byli wiernymi prawdzie i Bogu, byli "wyłączeni z bóżnic". Nauki ludzkie były barierą odgradzająca tych, co rozumieli Słowo Boże. Był czas, w którym wielu było ekskomunikowanych dla sumienia. Jednym z takich był Michał Serwetus, gorliwy chrześcijanin, który za sprawą Jana Kalwina, poniósł okrutną śmierć na stosie. Ten zbrodniczy postępek dosłownie wypełnił się według zapowiedzi Pisma Świętego, które mówi: "Wyłączać was będą z bóżnic; owszem przyjdzie godzina, że wszelki, który was zabije będzie mniemał, że Bogu przysługę czyni". - Jan 16:2.

Zarządzający bóżnicami nie zawsze byli złymi ludźmi; lecz błądzili, jak czynił to Saul z Tarsu, gdy podawał do więzienia mężczyzn i niewiasty (Dz.Ap.8:3). Podobne warunki egzystują i dziś. Ciemność nienawidzi światłości. Gdy ktoś zostanie oświecony Słowem Bożym i to opowiada innym, to zaraz może usłyszeć: "Jeśli chcesz z nami być, to rzeczy tych nie ogłaszaj drugim". W ten sposób ci, co są wiernymi Bogu, bywają wyłączani z bóżnic.

Obecny czas ma wszakże pewne właściwości, jakich przedtem nie było. Boski plan jest tak pouczający, że z niego możemy poznać na ile inni znajdują się w ciemnocie. Głos Boży, głos sumienia i uświadomienie wzywa lud Boży do wyjścia z Babilonu, który opacznie przedstawia charakter Boga, jak również i Jego Słowo. Zamiast się mścić nad nieprzyjaciółmi powinniśmy mieć raczej dla nich sympatię ze względu, że z nimi sprawa się ma tak jak z Żydami, za czasów Pana Jezusa, którzy gdyby rozumieli co czynią, bardzo by się wstydzili za swoje postępowanie.

Prześladowania naszych czasów różnią się od tych, jakie popełniano w innych okresach historii. Wielu naśladowców Jezusa jest wyszydzanych i spotwarzanych za ich wierność Słowu Bożemu. Ono każe nam się spodziewać, że o wszystkich, którzy będą wiernymi naśladowcami Chrystusa, ludzie będą źle mówić, podobnie jak mówili źle o Nim. Mając na pamięci Jego słowa, nie powinniśmy się dziwić, że fałszywe zarzuty i posądzania są czynione na Jego naśladowców, a o tyle są większe o ile zacniejszą służbę sprawują.

Zapowiedz Jezusa, że ludzie będą "mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamiąc dla mnie" (Mat. 5:11), nie znaczy, ażeby mieli mówić: "My czynimy to wam dla Chrystusa, za to, że jesteście Jego naśladowcami". Nigdyśmy nie słyszeli, aby ktoś był w taki sposób prześladowany, przeto nie takie prześladowanie miał Jezus na myśli, gdy to mówił. Myślą Jego niezawodnie było, że Jego naśladowcy jako ludzie zacni, skromni, prawdomówni, uczciwi, cnotliwi i posiadający ducha zdrowego rozsądku, byliby wysoce cenieni między ludźmi, którzy tylko nominalnie są religijnymi, gdyby nie stało na przeszkodzie trzymanie się wiernie Słowa Bożego. Z powodu wykazywania popularnych błędów i ich wierności prawdzie, oni są znienawidzeni szczególnie przez najprzedniejszych w kościelnictwie.

ZŁOTA REGUŁA PRÓBĄ CHRZEŚCIJAN

Taki stan rzeczy jest próbą dla zwolenników kościelnictwa pod względem Złotej Reguły; gdy oni mówią źle o drugich, będąc powodowani nienawiścią, złością lub zazdrością, w takim razie gwałcą Złotą Regułę miłości a tym samym potępiają siebie; boć oni dobrze wiedzą, że nie chcieliby żeby drudzy mówili źle o nich, czy to przez uprzedzenie czy z powodu nienawiści.

Jest to także próbą dla ludzi poświęconych Bogu, aby dowieść czy są oni gotowi znosić ochotnie te prześladowania i przeciwności, jako cząstkę ceny, za którą bywają uznani uczniami Chrystusowymi. Jeżeli pod naciskiem tych prześladowań oni odzłorzeczą, grożą lub szkalują, w takim razie pokazują, że wcale się nie nadają do królestwa Chrystusowego. Jeżeli zaś doświadczenia te przyjmują z cierpliwością i wytrwałością, to wyrobią w sobie charakter coraz więcej podobny Chrystusowemu, a tym samym okażą się godniejszymi działu z Chrystusem w Jego przyszłej chwale.

Oświadczenie Pana Jezusa: "Wy jesteście solą ziemi", może być trafnie zastosowane do tych Jego naśladowców, którzy słuchają Jego nauk i wyrabiają w sobie charakter podobny do Jego charakteru. Jak sól chroni od zepsucia, tak wpływ tych wiernych jest ochroną od zepsucia moralnego. Za czasu pierwszego przyjścia Chrystusa na ziemię, świat bardzo skłaniał się do degradacji i moralnej zgnilizny, od czego został wstrzymany ożywczym wpływem, jaki wywierali pierwsi wierni naśladowcy Chrystusowi. Wpływ ten ujawnia się jeszcze dotąd w Chrześcijaństwie.

Nawet dziś, pomimo że prawdziwie poświęconych wyznawców wielkiego Odkupiciela jest bardzo mało, to jednak wpływ zbawienny wynikający z nauk Zbawiciela obficie spływa na świat. Niewątpliwie, że bez tego wpływu zgnilizna i kompletny upadek moralności nastąpiłby już dawno. Pomimo tej soli możemy widzieć jak demoralizujące i do zgnilizny wiodące wpływy okazują wszędzie swoją działalność; a im szerszy nasz horyzont, im ogólniejsza nasza informacja, tym więcej poznajemy prawdziwość powyższego oświadczenia. Gdy ostatni członek ciała Chrystusowego przejdzie poza zasłonę na ten czas sól będzie odjętą. Należy się spodziewać, że wtedy zgnilizna ogarnie światem bardzo prędko, a wynikiem tego będzie czas wielkiego ucisku, jakiego nie było odkąd narody poczęły być na ziemi. - Mat.24:21; Dan.12:1.

Pismo Święte pokazuje, że naśladowcy Chrystusa tak są z Nim zespoleni, że we wszelkich ich uciśnieniach i On jest uciśniony (Iz.63:9). Gdy Saul z Tarsu jechał do Damaszku, by prześladować pierwotny Kościół, Pan Jezus przemówił do niego tymi słowy: "Saulu! Saulu! przeczże Mię prześladujesz". Tedy Saul rzekł: "Ktoś jest Panie? A Pan rzekł: Jam jest Jezus, którego ty prześladujesz" (Dz.Ap.9:4,5). Saul nie prześladował uwielbionego Zbawiciela wprost, lecz prześladował naśladowców Jezusowych - nie nowe stworzenie lecz ziemskie. A ponieważ Pan Jezus uznaje Swoich naśladowców za Swoje ciało, przeto o Kościele jest powiedziane, że dopełnia ostatek ucisków Chrystusowych. - Kol.1:24.

Przez cały Wiek Ewangelii, świat nie zdawał sobie sprawy z tego, że prześladując Kościół Chrystusowy prześladował tych, których Bóg wybrał, aby byli współdziedzicami z Panem naszym Jezusem Chrystusem (Rzym.8:17). Gdy oczy ludzkości zostaną otworzone, wówczas poznają co uczynili i wstydzić się będą swego postępowania. Gdy Saul z Tarsu zobaczył, że walczył przeciwko Bogu, jego całe postępowanie uległo całkowitej zmianie.

POZAFIGURALNE PALENIE POZA OBOZEM

Jak Pan nasz Jezus cierpiał w ciele, tak też cierpieć mają ci, co są członkami Kościoła, który jest ciałem Jego (Ef.1:22,23). Św. Piotr każe się tego spodziewać, gdy mówi: "Ponieważ tedy Chrystus ucierpiał za nas w ciele i wy też tąż myślą bądźcie uzbrojeni" (1Piotr.4:1). Ciało a nie nowe stworzenie jest skazane na cierpienie. Gdy cierpimy w ciele, wtedy rozwijamy się duchowo.

W Psalmie 44:23 czytamy: "Aleć nas dla Ciebie zabijają na każdy dzień; poczytają nas jako owce na rzeź zgotowane". Św. Paweł pokazuje, że te słowa były proroctwem odnoszącym się do wszystkich członków ciała Chrystusowego, którego Głową jest Jezus (Rzym.8:36). Tym dniem, o którym Psalmista mówi, jest Wiek Ewangelii (2Kor.6:2), pozafiguralny dzień pojednania. Jak w figuralnym dniu pojednania, figuralne ofiary były składane, tak przez cały Wiek Ewangelii pozafiguralne "lepsze ofiary" były sprawowane (Żyd.9:23; 13:11-13). Te "lepsze ofiary" rozpoczęły się z Panem naszym Jezusem, a sprawują się w dalszym ciągu jako ofiara Jego ciała, którym jest Kościół.

To pozafiguralne sprawowanie ofiary rozpoczęło się wtenczas, gdy Pan Jezus się poświęcił, czyli poruczył Swe życie Bogu, aby mógł być użyty na cokolwiek Ojcu się spodoba i Opatrzność pokieruje. Kościół postępuje Jego śladem. Nasze poświęcenie się oznacza nasze umarcie dla świata, dla ziemskich nadziei, dążeń i ambicji. W sprawie Pana Jezusa, widzimy, że Jego ofiarnicza śmierć nie była tylko w tym, że -wydawał Swą cielesną siłę na leczenie, nauczanie itp., lecz obejmowała także cierpienia, jakie On musiał ponosić od Swoich przeciwników. Nawet od Swoich własnych krewnych Jezus doświadczał ostracyzmu. W taki to sposób On umierał codziennie.

W miarę jak jesteśmy wierni naszemu Niebieskiemu Ojcu i warunkom naszego poświęcenia będziemy mieli podobne doświadczenia. Wierność naszemu przymierzu ofiary sprowadzi na nas przeciwności świata, ciała i diabła. W szczególności prześladowani będziemy przez Chrześcijan, którzy nie dosyć są rozwinięci, aby mogli sprawy duchowe należycie rozumieć.

Św. Paweł powiedział o sobie, że umierał "na każdy dzień" (1Kor.15:31). Wyrażenie to może być także zastosowane do wszystkich, którzy wydają swe życie w służbie Bożej. Czasami dzieje się to przez wynakładanie fizycznej siły; czasami przez ukłucia, jakimi nas drudzy ranią swoimi językami. Doświadczenia takie były w figurze pokazane w paleniu mięsa ofiar poza obozem, w miejscu, które figuruje stan pogardy.

Wierni słudzy Boży będą przez świat uznani za wyrzutków, jak to sam Pan Jezus przepowiedział (Mat.24:9; Jan 16:1-3). Ich zupełne poświęcenie się woli Bożej nie będzie przez świat ocenione, albowiem dla świata wydaje się to głupstwem. Jest to pewnego rodzaju strofowaniem; jak to Pan Jezus powiedział: "Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie idzie na światłość, aby nie były zganione uczynki jego". - Jan 3:20

Być wiernym aż do śmierci, jest częścią przymierza ofiary. W niektórych wypadkach śmierć może nastąpić wcześniej w innych później. Św. Szczepan był wiernym do śmierci, a śmierć jego nastąpiła w początkach jego Chrześcijańskiego życia. Św. Piotr był także wiernym, lecz śmierć jego nastąpiła po znacznie dłuższym okresie. Obietnicą dla zwycięzców jest: "Bądź wierny aż do śmierci a dam ci koronę żywota" (Obj.2:10). "Jeźli cierpimy, z Nim też królować będziemy". - 2Tym.2:12.

Straż 1929 str. 171 - 174.   W.T. R-5172 a - 1913 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016