Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-5265 a,   z 1913 roku.
Zmień język na

Najważniejsza rzecz we wszechświecie

"Starajcie się usilnie o lepsze dary, a ja wam jeszcze zacniejszą drogę ukażę." – 1 Kor. 12:31.

Apostoł Jakub oświadczył, że każdy dobry i doskonały dar pochodzi od Ojca światłości, u którego nie masz odmiany ani wstecznego zaćmienia. Stąd każdy dar byłby błogosławieństwem. Nawet ci, których Bóg zatraci wyrokiem wtórej śmierci, otrzymają coś, co w rzeczywistości nie będzie szkodą dla ich ani dla ogólnego dobra.

Rozważając o różnych darach Bożych, apostoł Paweł wylicza niektóre z tych, co były dane Kościołowi na początku. W Psalmach czytamy: "Nabrałeś darów dla ludzi i na odporniejszych, Panie Boże! przywiodłeś, aby mieszkali z nami" (Ps.68:19). Niektóre tych darów były dane ludziom, którzy stali się naśladowcami Pana Jezusa. Gdy Jezus wstąpił na wysokości, uczniowie Jego mieli oczekiwać, ażeby im zesłał od Ojca, moc i błogosławieństwo Ducha Świętego, który miał zstąpić na każdego szczerze wierzącego, wraz z pewnymi darami użytecznymi.

W kontekście Apostoł wylicza niektóre z tych darów - apostołowie, prorocy, ewangeliści, nauczyciele, pasterze; inni otrzymali dary języków, leczenia, cudotwórstwa, moc wyganiania diabłów, władzę tłumaczenia języków i moc rozeznawania duchów. Niektórzy otrzymali taki dar, drudzy inny; a niektórzy otrzymali ich kilka. Św. Paweł miał różne dary i oświadczył, że on mówił więcej językami aniżeli oni wszyscy (1Kor.14:18). Tak wygląda jakoby w pierwotnym Kościele, bardzo wysoko cenili dar języków. Gorącym pragnieniem wszystkich było, aby im Bóg udzielił tego szczególniejszego daru.

Apostoł jednak oświadcza, że Bóg ma o wiele zacniejsze błogosławieństwa aniżeli dar mówienia językami, którego Koryntianie tak bardzo pożądali. Oni mieli rozróżniać różne dary a najbardziej pożądać najlepszych - mieli rozsądzać, który z tych darów byłby dla nich najodpowiedniejszym. Apostoł dalej oświadczył, że on wolałby mówić w Zborze pięć słów w języku zrozumiałym, aniżeli dziesięć tysięcy słów w języku niezrozumiałym, nie mając zdolności przetłumaczenia. Radził więc im aby się modlili o dar tłumaczenia - aby pragnęli nie tylko mówić obcymi językami, ale także tłumaczyć tak aby mogli być zrozumiani. W swym liście do Kościoła w Koryncie o rozdziałach 12 i 14, Apostoł wypowiada myśl, że różne języki i dary były dane Kościołowi do usługi, dla dobra całego Kościoła.

CEL TYCH DARÓW

Dar języków był w owym czasie dany na dopełnienie innych braków. Pierwotny Kościół nie posiadał Biblii. Chrześcijanie będąc wyłączeni z bóżnic nie mieli dostępu do Ksiąg Starego Testamentu, zaś Nowego Testamentu nie było jeszcze napisanego; przeto gdyby nie było darów Ducha to wierni nie mieliby żadnej pomocy ani sposobów uczenia się. Nie wielu z nich posiadało kwalifikację nauczania braci. Tylko moc Boża mogła ich uzdolnić do nauczania. Przeto apostoł Paweł napominał ich, aby nie zaniedbywali społecznego zgromadzenia się. Widząc zbliżanie się wielkiego dnia Chrystusowego, powinni odczuwać coraz większe pragnienie zgromadzania się i badania o różnych rzeczach dotyczących Planu Bożego.

Gdy wierzący byli zebrani, było rzeczą naturalną, gdy który z nich powstał i przemówił. Przy tym pragnąc, aby im Bóg udzielił, jakiego wytłumaczenia w rzeczach które badali, więc modlili się o Jego pomoc. Tym sposobem rosło zainteresowanie, a zgromadzenia się powiększały, wyczekując, aby im Bóg zesłał następne poselstwa.

Nie należy rozumieć, że Bóg udzielił im w ten sposób głębokich doktrynalnych rzeczy. Zdaje się raczej, że Bóg zaopatrywał lud Swój w mleko Słowa Bożego, aż dokąd Nowy Testament nie został ułożony, tj. napisany i zebrany w przystępną formę. Apostoł Paweł był obdarzony tymi darami dla korzyści Kościoła. Dar języków atoli był z czasem zastąpiony wyższymi darami, wyższym zarządzeniem. Św. Paweł wolałby raczej, aby wierzący byli prorokami, tj. publicznymi mówcami, albo przy mówieniu obcymi językami umieli tłumaczyć. To prowadziło ich do bliższej osobistej społeczności z Bogiem. Przeto oni powinni starać się raczej o takie dary, aniżeli o mniej ważne.

Prowadząc rzecz dalej Apostoł mówi: "Ja wam jeszcze zacniejszą drogę ukażę", coś jeszcze lepszego aniżeli te specjalne dary, o których co dopiero mówił - coś lepszego aniżeli mówienie językami, lepszego od czynienia cudów i lepszego od wykładania języków. Wykazał dalej, że te dary przeminą, gdy nie będą więcej Kościołowi potrzebne; lecz te rzeczy, o których chce teraz mówić, te nigdy nie przeminą. Przeto powinni rozeznawać, które dary są lepsze i o nie się starać. Co więcej, nie tylko że powinni rozróżnić dary i o najlepsze z nich się starać, ale powinni patrzeć dalej, to jest o rozwój serca przez co mogliby być przyjemniejszymi Bogu i znaleźć się z Nim w bliższej społeczności.

Apostoł wyjaśnia, że tą zacniejszą drogą jest miłość. Ktoś mógł posiadać dar prorokowania, dar czynienia cudów, leczenia chorych, mówienia językami, wykładania języków, a pomimo to wszystko mogli nigdy nie osiągnąć najwyższego błogosławieństwa Bożego, jeżeli nie wyrobiliby w sobie tej lepszej rzeczy - Miłości. Bez względu jak zdolnymi byliby w mówieniu językami w tłumaczeniu, w czynieniu cudów itp. to jednak miłości była dla nich o wiele ważniejszą rzeczą do posiadania. Potem Apostoł wylicza różne przymioty miłości - cichość, cierpliwość, braterską uprzejmość itp. Sumą wszystkich tych przymiotów jest miłość. Jest to miłość dla braci, miłość dla przyjaciół, miłość dla bliźnich i miłość nawet dla nieprzyjaciół, która czyni im dobrze i wcale nie pragnie widzieć ich krzywdy. To więc jest tą zacniejszą rzeczą.

Choć elementy miłości są przymiotami wyrobionymi i trafnie nazwane być mogą owocami ducha, to jednak mogą być także nazwane darami. Z drzew owocowych otrzymujemy owoce; lecz można się też wyrazić, że z jabłoni otrzymujemy dar w formie jabłek, z brzoskwini otrzymujemy dar brzoskwiń, z gruszy dar gruszek itp. Ponieważ my mamy do czynienia z rozwojem przymiotów Ducha, przeto są one nazywane owocami Ducha. Te dary, czyli owoce Ducha są o wiele zacniejsze i powinny być przez wiernych bardziej pożądane aniżeli one mechaniczne dary, które na początku były ludowi Bożemu dane, bo ich potrzebowali, lecz z których wiele przeminęło zaraz krótko po śmierci Apostołów.

RÓŻNEGO RODZAJU MIŁOŚĆ

Powstaje teraz właściwe pytanie: Co to jest miłość? Biblia odpowiada: "Bóg jest miłość". Jak niemożliwym jest opisać szczegółowo Boga w Jego wielkości, tak zdaje się być niemożliwym opisać szczegółowo tego co należy rozumieć przez słowo miłość. Miłość jest najpotężniejszą siłą na świecie, przeto miłość najbliżej odzwierciedla Boga, ponieważ jest on Najwyższym, Wszechmocnym. Możemy mówić, że Bóg nie jest tym, ani tamtym, ani owym. Podobnie i z miłością - możemy ją nieco opisać, przez określenie czym ona nie jest. Cokolwiek nie jest w harmonii z miłością, nie może być dobrem, tak jak nic nie może być dobrem, co jest w harmonii z Bogiem. Apostoł opisując miłość mówi: że ona nie myśli złego, nie nadyma się pychą, nie jest porywcza do gniewu, nie raduje się z niesprawiedliwości itd.

Należy też pamiętać, że wyraz miłość stosuje się do wielorakich uczuć; na przykład: mówi się o miłości rodziców do swych dzieci, o ich pieczy nad dziećmi. Miłość więc obejmuje w sobie troskę o dobro tych, co znajdują się pod czyjąś pieczą. Bóg posiada ten przymiot sympatii, który Go pobudza do opiekowania się całym światem, wszystkich żyjących stworzeń. Miłość Boża zniewala Go do zaopiekowania się tym wszystkim.

W miłości ludzkiej - cielesnej - widzimy sympatię jako bardzo silny przymiot. Ponadto mamy wyższą od samej tylko sympatycznej miłości, mamy zdolność rozróżnić i ocenić niektóre wzniosłe przymioty. Mówimy niekiedy, że miłujemy pewne zalety charakteru tego człowieka. Dalej, oprócz miłości sympatycznej i oceniającej zacność drugich, mamy jeszcze miłość uczuciową. Jest to rzeczywiste i głębokie zainteresowanie się wszystkim, co dotyczy dobra umiłowanej osoby; jest to głęboka sympatyczna miłość, która nie cofnie się przed niczym; choć jest tylko miłością cielesną. Jedyna rzecz, która może ją przewyższać, to miłość do Wszechmocnego Stwórcy i ta powinna w nas dominować ponad wszelką inną miłość.

Następnie przychodzi duchowa miłość do ludu Bożego, miłość, która nie ma cielesnych upodobań, ale stara się żyć jako Nowe Stworzenie, mając na widoku dobro Nowego Stworzenia. Ci, co tę miłość mają dochodzą do bliskiej łączności z rzeczami Boskimi, oraz z tymi, którzy wraz z nimi zajęci są pracą Ewangeliczną. Jeżeli kto doszedł do tego rodzaju miłości, to osiągnął najwyższy rodzaj miłości, jaki tylko jest możliwy. Bóg jest miłością; im więcej tedy wzrastamy w tę właściwą, duchową miłość, tym bardziej jesteśmy w charakterze naszym przypodobani Ojcu, o którym czytamy: "Bądźcież wy tedy doskonałymi jako i Ojciec wasz, który jest w Niebiesiech doskonały jest" - Mat.5:48.

Ta miłość nie rozciąga się tylko na tych, co ją oceniają, ale i tych, co jej ocenić nie mogą, bo staje im na przeszkodzie coś takiego, co wstrzymuje ludzi od należytego oceniania takiej miłości. Miłość więc jest najbliższym wyobrażeniem Bożym; jest rzeczą najbardziej pożądaną; rzeczą bez której wszystko inne w życiu jest próżnym. Być pozbawionym miłości znaczy tyle, co być pozbawionym wyobrażenia Bożego. To też Apostoł w dalszym ciągu opisuje charakterystyki tej miłości, którymi są: cichość, łagodność, cierpliwość, braterska uprzejmość, pobożność, łaska. Wszystkie te cnoty są tylko częściami, a raczej strumieniami wypływającymi z miłości jako z niewyczerpanego źródła.

SPRAWIEDLIWOŚĆ PODSTAWĄ MIŁOŚCI

Następnie zauważmy, w jaki sposób miłość jest wypełnieniem Boskiego prawa. Prawo Boże nie wstrzymuje nikogo od czynienia dobrze. Nie masz potrzeby, aby prawo mówiło: "Nie czyń bratu twemu za dużo dobrego, ani nie pomagaj mu za wiele". Żadnego nakazu nie potrzeba w tym względzie. Prawo Boże występuje w przeciwnym kierunku i mówi: "Staraj się żyć według pewnych zasad". Prawo Boże, Zakon, wymaga tylko sprawiedliwości.

Apostoł Paweł wykazuje, że ponieważ wymaganiem Zakonu jest sprawiedliwość, przeto nie powinniśmy bliźniego naszego zabijać, czynem, bądź słowem. W stosunku do naszych bliźnich powinniśmy postępować sprawiedliwie. Także każda nasza myśl powinna być absolutnie sprawiedliwa. Taka jest zasada Boskiego prawa. Kiedykolwiek czynimy komu mniej niż wymaga sprawiedliwość, jesteśmy gwałcicielami Zakonu. Przeto Zakon dany Żydom mówił im, czego oni czynić nie powinni. "Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa", "Nie kradnij" itd. Kto miłuje swego brata nie będzie myślał, aby go ograbić czy to z jego mienia, ani dobrego imienia. Tak więc miłość wypełnia wszystko cokolwiek Zakon wymaga.

Miłość nie ma granic w swej rozciągłości; jak na przykład, Bóg darzył ludzkość sympatyczną miłością nawet po wydaniu na nią wyroku śmierci. Ten wyrok śmierci musi stać, a jednak

"Miłość znalazła sposób,
By zbawić zbuntowanego człowieka,
Ona obmyśliła środki
Stanowiące cudowny Plan Boży
".

Miłość dokonała tego przez przygotowanie zadośćuczynienia sprawiedliwości z powodu przestępstwa pierwszych rodziców, ażeby mogli być uwolnieni od potępienia tego prawa. Tego zadośćuczynienia miał dokonać Logos; lecz sprawiedliwość nie mogła Mu tego nakazać. Wszystko, co Bóg mógł uczynić to wystawić przed Jezusem pewne zachęty. Bóg wystawił przed Nim radość zostania Zbawicielem człowieka, oraz dodatkową radość wysokiego wywyższenia w Boskiej miłości i w łasce i przywileje chwalebnego królestwa. Miłość może użyć i zastosować wiele różnych pobudek.

Nasza miłość musi także być sprawiedliwa. Nie możemy zabrać rzeczy należącej do jednego i dać jej drugiemu. W uczynku takim mogłaby niekiedy być sympatia; lecz miłość nie może gwałcić sprawiedliwości. To też Chrześcijanie badający Słowo Boże mają wyższość pod tym względem. Biblia dostarcza nam właściwego wyrozumienia, czym jest sprawiedliwość. Zdrowy rozsądek w danym razie pomaga do utrzymania rozwagi. Ojciec Niebieski posiada sympatię i miłość, lecz działanie tych przymiotów jest u Niego zawsze według zasad sprawiedliwości. My jednak nie jesteśmy krępowani sprawiedliwością. Nie nasze prawo potępia naszego brata, ale czyni to Boskie prawo sprawiedliwości. Przeto nam wolno stosować miłość ponad zwykłą sprawiedliwość.

Jezus uczynił przykład z pewnego sługi, który był winien panu swemu wielką sumę pieniędzy i gdy nie mógł oddać, pan jego darował mu cała sumę. Sługa odszedłszy spotkał człowieka, który był mu winien kilka groszy, a ponieważ nie mógł mu tego długu zaraz wrócić, pociągnął go do odpowiedzialności. Sens moralny tego przykładu jest, że ponieważ sami nie możemy postępować według wymagań doskonałej sprawiedliwości, więc nie mamy prawa wymagać tego od drugich.

POSĄDZANIE NIE JEST MIŁOŚCIĄ

Miłość, jak widzieliśmy, jest onym wielkim i wzniosłym przymiotem, który więcej aniżeli jakikolwiek inny odzwierciedla charakter naszego Niebieskiego Ojca. Miłość obejmuje w sobie bardzo wiele rzeczy; jest ona czymś więcej aniżeli szczodrością i czułością. Ona zawiera w sobie każdy dobry przymiot - słowem wszystko, co może być ocenione ponad sprawiedliwość.

Oświadczenia Apostoła: "Miłość nie myśli złego", nie należy rozumieć, ażeby miłość miała być ślepą na zło, aby ci, co mają ducha miłości byli ślepymi na popełnianą niesprawiedliwość. Przeciwnie, przy każdej styczności ze złymi wpływami miłość cierpi, ona wie o tym dobrze, że zło jest tym, co ją rani. Miłość nie może być ślepa, ani mówić, że nie masz złego, nie masz grzechu, samolubstwa, niegodziwości i wiele innych złych rzeczy. Miłość jest w ustawicznej walce z niesprawiedliwością.

Miłość wie, że jest zło i nasz cytat z listu Apostoła nie przeczy temu. Pozorną trudność, jaką nasuwa ten tekst można przypisać niedokładnemu tłumaczeniu. Właściwą myślą tego tekstu zdaje się być: "Miłość nie domyśla się złego". Co znaczy domyślać się złego? W odpowiedzi zaznaczamy, że istnieje wiele sposobów osiągania ostatecznej decyzji, czyli urabiania swej opinii o różnych rzeczach. My widzimy pewne rzeczy. Z innymi zaznajamiamy się różnymi sposobami, pośrednio lub bezpośrednio. Mieć znajomość złego nie jest dla miłości złem; lecz domyślać się złego - imaginować sobie coś złego, nie mając w danej sprawie dostatecznej znajomości - jest rzeczą złą. Miłość nie domyśla się złego.

Gdybyśmy widzieli kogoś popełniającego zły uczynek lub dowiedzieli się na pewno, że zły czyn został popełniony, a sprawa przyszłaby pod naszą jurysdykcję, miłość nie wstrzymałaby nas od ukarania winnego. Gdyby natomiast sprawa była tylko pogłoską i nieuzasadnionym oskarżeniem, miłość powiedziałaby: "Ja nie wiem czy sprawa tak się ma; tu potrzeba wprzód dowodów". Miłość stara się myśleć dobrze o wszystkich okolicznościach i pozorach a nie źle. Gdybyśmy widzieli, że zostało spełnione morderstwo; nie bylibyśmy wcale usprawiedliwieni w domyślaniu się, kto je popełnił. Moglibyśmy pomyśleć o sobie lub osobach podejrzanych, aby móc rozpocząć dochodzenia. Można pomyśleć o osobach odznaczających się najmniejszą miłością; lecz nie powinniśmy zaraz decydować, kto jest mordercą, jedynie na podstawie tego, że ta lub inna osoba jest podejrzanego charakteru. Powierzchowne pozory należy podawać w wątpliwość, aż dokąd sprawa nie zostanie wszechstronnie zbadaną.

Zdaje się, że wiele z najpoważniejszych krzywd wyrządzono przez złe domysły. Wielu było posądzonych o różne zło, bez żadnego cienia dowodu. Nie naszą jest rzeczą powiedzieć o kimkolwiek, że jest człowiekiem już całkiem zdeprawowanym. Faktycznie ludzi całkiem zdeprawowanych jest bardzo mało. Kto tedy domyśla się złego, choćby w małym stopniu, dowodzi że nie ma dosyć miłości. Kto zaś czyni to często, dowodzi że posiada ducha miłości w bardzo małej mierze. Podejrzenia wtrąciły w żałobę tysiące ludzi. Posądzanie drugich o złe czyny spowodowały więcej cierpień na świecie, aniżeli wszystkie wojny świata razem wzięte!

Lud poświęcony Bogu jest nauczony od Boga, aby kontrolował swoje myśli, słowa i czyny. Jego myśli powinny być uprzejme, dobrotliwe i sprawiedliwe. Poświęceni nie powinni pozwolić, aby umysł ich zajmował się posądzaniem kogokolwiek. Ogólne prawo ludzkie opiewa, że legalne oskarżenie nie będzie wydane na nikogo prędzej aż sprawa będzie mu udowodnioną. Największymi czynicielami złego i wszelkich trudności są ci, co u drugich ludzi dopatrują się złego. Gdy zastosujemy się do Słowa Bożego i poznamy na ile jest szkodliwym posądzanie drugich o złe czyny i jak niszczącym jest wpływ złych mów i złych domysłów to całkiem wstrzymamy się od tych rzeczy.

MIŁUJCIE NIEPRZYJACIOŁY WASZE

Celem tego przykazania jest, aby miłować nieprzyjaciół, jest widocznie w celu, aby nasz charakter mógł się wyrobić. Prawo odwetu jest jakoby wrodzonym elementem umysłu, a szczególnie umysłu upadłego, zmysłu cielesnego. Im więcej samolubnym kto jest, tym skłonniejszym jest do oddawania złem za złe, złorzeczeniem za złorzeczenie.

Pan Jezus nauczał całkiem przeciwnego ducha. On uczył, iż mamy miłować nawet naszych nieprzyjaciół, czynić im dobrze za ich nienawiść ku nam i sympatyzować z ich stanem i życzyć im błogosławieństwa Bożego, podczas gdy oni czują się wręcz przeciwnie ku nam, co dowodzą swoim prześladowaniem nas. Pan Jezus powiedział, że mamy to czynić, abyśmy mogli być nazwani synami Ojca, który jest w Niebiesiech. Będąc spłodzeni z Ducha Świętego i postępując według wspomnianych zasad, stajemy się w naszym charakterze coraz bardziej zbliżeni do podobieństwa Bożego.

Być może, że na początku naszych Chrześcijańskich doświadczeń, nie wiedzieliśmy dlaczego powinniśmy tak postępować. Z czasem jednak dowiedzieliśmy się, że postępując w miłości wyrabiamy w sobie charakter podobny do charakteru Bożego. Ktoś może zapyta: Czy Bóg nie będzie karał Swych nieprzyjaciół? Tak! "Wszystkich niezbożnych Bóg wytraci". Czy Bóg nie będzie karał grzeszników? Tak, wszyscy co grzeszą będą karani. Czemuż więc nie mamy czynić tak samo? Ponieważ nie jesteśmy jeszcze wykwalifikowani do tego. Z czasem mamy być sędziami ludzkości; lecz zaszczytu tego nie będziemy godni prędzej aż wpierw nauczymy się cnoty miłości. Bez tego moglibyśmy okazać się za surowymi i nie traktowalibyśmy ludzkości z taką dobrocią jak Bóg chce abyśmy to czynili.

Czy to znaczy, że Bóg wymaga od nas miłości tam gdzie On Sam nie miłuje? O, nie! "Bóg tak umiłował świat" - gdy jeszcze wszyscy byli grzesznymi! Czy tedy Bóg nie miłuje ludzkości? Tak, Bóg ma pewnego rodzaju miłość dla wszystkich ludzi. On dopatrzy, aby każdy dobry uczynek otrzymał odpowiednią zapłatę; On także łaskawie przebacza każdemu, jeżeli z kim ma co do czynienia. Bóg posiada rozległą, sympatyczną miłość i zawsze gotowym jest okazać człowiekowi względność, na jaką kto zasługuje.

Praktykując taką miłość do naszych nieprzyjaciół, wyrabiamy tę stronę naszego charakteru, która ma najmniej równowagi. Gdy tę stronę doprowadzimy do równowagi, to i druga strona zrównoważy się także. Jest to dla nas rzeczą naturalną pragnąć, aby każde zło było ukarane, a dobro nagrodzone. Innymi słowy, sprawiedliwość stoi o wiele bliżej nas, w naszym niedoskonałym stanie, aniżeli miłość. Przeto, aby Bóg mógł nas w przyszłości użyć do Swego dzieła, musimy teraz rozwinąć w sobie przymiot miłości. My widzimy dlaczego Bóg sympatyzuje z ludzkością. Dla złośników Bóg jest ogniem trawiącym, to znaczy, że sprzeciwia się wszystkiemu, co jest nieczyste i rychlej czy później zostanie zniszczone.

Możemy być pewni, że Bóg tylko dlatego ma pewną styczność z rodzajem ludzkim, że widzi w nim jeszcze pewną cząstkę Swego wyobrażenia. Jeżeli ze Swego punktu zapatrywania Bóg widziałby w ludziach samo tylko zło, to możemy być pewni, że nie uczyniłby żadnego zarządzenia na restytucję w przyszłym wieku, ale że Bóg widzi w wielu ludziach, że woleliby być dobrymi raczej aniżeli złymi, przeto Bóg podjął dzieło wybawienia, aby chcącym dać żywot wieczny. W międzyczasie Bóg pozwala na różne doświadczenia, które będą dla ludzi korzystną nauką po wszystkie wieki.

WŁAŚCIWA POSTAWA WOBEC NIEPRZYJACIÓŁ

Nie przypuszczamy, aby Bóg miał miłość ku Szatanowi, aczkolwiek na początku miłował go. Ponieważ teraz Szatan jest pełen złości i niegodziwości, więc nie byłoby właściwym, aby Bóg go nadal miał miłować; nie byłoby też i dla nas właściwym abyśmy go miłowali. Nawet stanu, w jakim znajduje się obecnie świat, nie mamy miłować.

Nie możemy służyć Bogu i mamonie. Nie możemy miłować Boga i mamony, ponieważ jedno jest przeciwne drugiemu. Co się jednak tyczy Szatana, nie naszą rzeczą jest mu złorzeczyć lub urągać mu, pomimo iż jest on nieprzyjacielem Boga i dlatego Bóg zdolny jest sprawy tej dopatrzyć lepiej od nas. Przeto nie mamy sądzić Szatana, ani przeklinać go. Czytamy, że nawet Michał nie podniósł przeciwko niemu mściwego sądu, ale rzekł: "Niech cię Pan zgromi" - Juda 9.

My, mamy się starać, aby czynić dobrze na ile tylko nas stać i być pomocnymi drugim. Do wydawania sądów i dekretów nie jesteśmy jeszcze kompetentnymi. Obowiązkiem naszym jest być posłusznymi Bogu, a On w właściwym czasie objawi zasady sprawiedliwości i ich kontrast z błędem. We właściwym czasie wyda Swoją decyzję, przez przewód, który na to naznaczył.

Względem tych, co nieświadomie sprzeciwiają się Kościołowi w obecnym czasie, mamy mieć sympatyczną miłość - nie miłość braterską. Bóg nie uznaje takich za Swoich dzieci; lecz ma ku nim sympatyczną miłość. On nie chce im szkodzić, ale raczej, aby im pomóc. W przyszłości Bóg przygotuje ludziom wszystko, co jest potrzebne do podniesienia ich z grzesznego stanu. Powinniśmy raczej wnosić, że rodzaj ludzki jest takim, jakim jest, z powodu upadku a nie z dobrowolnego umiłowania grzechu. Dochodzić do innego poglądu, byłoby sądzeniem, a do sądzenia nie jesteśmy upoważnieni.

Biorąc powyższy pogląd, rozumiemy, że jedni ludzie upadają więcej w jednym kierunku a inni w drugim, tudzież że "wszyscy zgrzeszyli i nie dostaje im chwały Bożej"; czyli nie dostaje im, aby mogli być przypodobani do chwalebnego wzoru, jaki Bóg wystawił. My sami potrzebujemy Boskiej sympatii, więc powinniśmy chętnie darzyć sympatią drugich.

FILOZOFIA POSTAWY SYMPATYCZNEJ

"Bądźcie jedni przeciwko drugim dobrotliwi, miłosierni, odpuszczając sobie, jako wam Bóg w Chrystusie odpuścił". "Jeśli nie odpuścicie ludziom upadków ich i Ojciec wasz nie odpuści wam upadków waszych" (Ef.4:32; Mat.6:15). To znaczy, że jeślibyśmy drugim za ich złe postępowanie przypisywali winę i sąd ten posuwali do krańcowości, to byłoby dowodem, że nasze własne serce znajduje się w złym stanie. Najlepszą rzeczą, jaką by Bóg mógł dla nas w takim razie uczynić, to dać nam zakosztować naszego własnego lekarstwa. Przez to otrzymalibyśmy naukę potrzebną, abyśmy umieli sympatyzować z drugimi.

Zatem sprawa przebaczania drugim i sympatyzowanie z nimi jest jedną z najpierwszych, której Bóg wymaga od tych, co zostali przyjęci do rodziny Bożej. Jest to w celu ćwiczenia ich: "Albowiem któryż jest syn, którego by ojciec nie karał?". "A jeźli jesteście bez karania (…) tedyście (…) nie synami". Lekcje te stają się naszym wzmocnieniem w miarę naszego wzrostu w łasce i w znajomości - Żyd.12:7,8.

Wzrastając w znajomości widzimy jak przez upadek jednego przeszedł grzech na wszystkich. To samo winno już pobudzać nas do sympatii. W miarę naszego dojrzewania jako dziatki Boże, wzmaga się też nasza sympatia. Bóg żąda abyśmy po złożeniu ostatniego egzaminu, mogli być wielce pomocnymi drugim. Aby móc sympatyzować z naszymi nieprzyjaciółmi, bez względu jak oni nas traktują, powinno być pragnieniem naszych serc. Wiemy, że złe odnoszenie się naszych nieprzyjaciół ku nam jest przeważnie z tej przyczyny, że oni znajdują się pod wpływem złego. Przeto pragnieniem naszym powinno być, aby błogosławić im i czynić dobrze na ile tylko nas stać. Fakt, że ktoś uczynił nam coś złego, nie powinien zmienić naszej postawy, to jest, aby czynić wszystkim dobrze, na ile mamy ku temu sposobność i modlić się za czyniącymi nam źle i za prześladujących nas.

Nie znaczy to, że modły nasze mają być w szczególności za naszych nieprzyjaciół i prześladowców, ale raczej, że mamy być skłonni modlić się za nich, a nie przeciwko nim, aby żądać dla nich pomsty lub kar. Ci co w rzeczach duchowych nie są jeszcze dojrzali mogą niekiedy pomyśleć: "Ja będę się modlił aby Bóg ukarał moich nieprzyjaciół"; ale Jezus powiedział: "Módlcie się za tymi, którzy wam złość wyrządzają i prześladują was" (Mat.5:44). O co tedy mamy dla nich prosić? Pan nam tego nie powiedział; najlepszym o co możemy w takich wypadkach prosić, to abyśmy, o ile to możliwe, mogli być użyci przez Boga na przełamanie ich przesądów, aby oczy ich wyrozumienia mogły być otworzone. W taki sposób możemy się śmiało za nimi modlić, a Bóg nam będzie błogosławił. A gdy będzie możliwym przyjść im z pomocą, to Bóg nam okaże jak się do tego zabrać.

SPRAWIEDLIWOŚĆ NAJPRZÓD, POTEM MIŁOŚĆ

Bóg jest bardzo wielkim, my zaś jesteśmy bardzo maleńkimi. Jest to zaprawdę cudowną rzeczą być poinformowanym, że Bóg nas miłuje! Religie pogańskie zdają się nie uznawać nic podobnego. Główną treścią religii pogańskich jest, że ich boga należy przebłagać, bo inaczej będzie się nad nimi mścił. O Bogu miłości uczy jedynie Pismo Święte; lecz ten przymiot Jego charakteru nie został przedstawiony w pismach Starego Testamentu - w Boskim obchodzeniu się z Izraelem. Bóg zamanifestował jak najwyraźniej Swoją sprawiedliwość i dopuścił, by zasłużona kara przyszła na grzeszników. Jesteśmy pewni, że Bóg miłuje Aniołów. Człowieka jednak Bóg umieścił pod wyrokiem śmierci i wiek za wiekiem wyrok ten był wykonywany.

Później Bóg przedstawił Izraelowi, że może powrócić do Jego łaski, jeśli zachowa Zakon. Wysiłki Izraelitów jednak zawiodły. Gdy człowiek stał się zdegradowanym, chorym i umierającym, ludzkość straciła swą piękność w oczach Bożych. Człowiek stracił wszystkie drogocenne przymioty, które czyniły go przyjemnym Bogu. "Wszyscy zgrzeszyli i niedostaje im chwały Bożej" - Rzym.3:23.

Przychodząc do Nowego Testamentu, znajdujemy nową rzecz - nowe światło, to jest, że Bóg umiłował świat, nawet gdy jeszcze wszyscy byli grzesznymi, tudzież świadectwo że On umiłował Kościół. "Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3:16). Wyrok potępiający ludzkość, jako niegodną żywota, ma przeminąć i ludzkość ma otrzymać Boskie błogosławieństwo. Bóg miał sympatyczną miłość dla Swoich stworzeń będących pod potępieniem. Jak miłość ta została okazana? Badając dalej znajdujemy, że pierwszą manifestacją miłości Bożej było, gdy On dał Syna Swego by umarł za świat. Tam Bóg zaczął objawiać jak wielkim On jest i jak wielką jest Jego miłość.

PODSTAWA BOSKIEJ MIŁOŚCI

Pismo Święte uczy nas, iż wielka trudność rodzaju ludzkiego polega na tym, że wszyscy są słabi, upadli, nieuświadomieni, w niewoli przesądów i zwiedzeni przez Szatana. I tylko dlatego, iż Bóg widział, że serca niektórych ludzi nie są w stanie zupełnego i dowolnego skażenia, więc przygotował sposób wybawienia. Gdybyśmy byli dobrowolnymi i rozmyślnymi grzesznikami, Bóg nie miałby dla nas żadnej sympatii. Bóg patrząc na rodzaj ludzki widzi, że bardzo mało jest takich, co mają jakąkolwiek znajomość o Nim i Jego charakterze sprawiedliwości, mądrości i miłości, tudzież o zasadach Jego władzy. Przeto Bóg rzekł: Zobaczymy, co będzie można zrobić dla tych stworzeń. Ja ułożę plan, który każdemu z nich da możność powrotu do doskonałości, przez dar Mego umiłowanego Syna. Zostaną podźwignięci z grzechu i degradacji, a z tego, co teraz przechodzą poznają jak nader grzeszącym jest grzech, co będzie dla nich pamiętną nauką po wszystkie wieki. Plan Mój będzie tak rozległy, że obejmie Adama i cały jego rodzaj.

MANIFESTACJA BOSKIEJ MIŁOŚCI

Pierwszy zarys tego planu zaczął się ujawniać, gdy nasz Pan Jezus przyszedł na świat. To też Pismo Święte mówi o Chrystusie, że On "żywot na jaśnię wywiódł i nieśmiertelność przez Ewangelię" (2Tym.1:10). Ewangelia znaczy wesoła nowina. Jaką więc wesołą nowinę przyniósł Jezus? On głosił błogosławieństwo dla wszystkich, którzy szukać będą Boga szczerze i z całego serca. Przyniósł wesołą nowinę, że wszyscy, którzy w Niego uwierzą i umiłują, otrzymają żywot wieczny; oraz że wyjątkowa klasa takich, co umiłują Pana nade wszystko staną się dziedzicami Bożymi i współdziedzicami z Jezusem Chrystusem Jego Synem. "Tak wielkie zbawienie wzięło początek opowiadania przez Samego Pana" - Żyd.2:3.

Nie wszyscy mogą poselstwo to usłyszeć, niektórzy są tak zaślepieni przez onego nieprzyjaciela, że nie chcą uwierzyć w jego prawdziwość. Dla takich ono nie jest wesołą nowiną, ale głupstwem. O takich Pismo Święte mówi, że nie mają uszów do słuchania. Inni słyszą nieco i mówią, że z miliona może zaledwie jeden będzie mógł być zachowany od wiecznych mąk. Są jednak i tacy, którzy mogą słyszeć i zrozumieć więcej aniżeli większość ludzi. Apostoł mówi, że "bóg świata tego oślepił ich zmysły (…) w niewiernych, aby im nie świeciła światłość Ewangelii" - 2Kor.4:4.

Patrząc wstecz do czasów Jezusa widzimy, że gdy On kazał, wiele ludzi rozkoszowało się w Jego słowach. Wielu mówiło: "Nigdy tak nie mówił człowiek, jako ten człowiek". On mówił ludowi, że Bóg ich miłuje. Prosty lud mówił, że nauczeni w Piśmie Faryzeusze nie chcą mieć z nami nic do czynienia, ten zaś człowiek miłuje nas i mówi nam, że i Bóg nas miłuje, że nie gardzi nawet tak biednymi i nędznymi jak my grzesznikami! O, zaiste "nigdy tak nie mówił człowiek jako Ten" - Jan 7:46.

Umysły tych ludzi nie były jednak wolne od złych wpływów, więc nie mogli należycie ocenić wszystkiego, co im Jezus mówił. Myśleli, że poselstwo, które On im przyniósł mogło być zmyślone i że nie powinni w nie uwierzyć. Niektórzy z nich pytali: Czy którzy nauczeni w piśmie i Faryzeusze uwierzyli i stali się uczniami Jezusa? A gdy się dowiedzieli, że nie, to pomyśleli sobie: Może nie jesteśmy kompetentnymi, aby sprawę tę należycie rozsądzić; nauczeni w piśmie i Faryzeusze są przecie naszymi wodzami, więc nam należy ich słuchać.

Znaleźli się jednak niektórzy, co sprawę tę umieli ocenić i zrozumieć głębiej. Tym Jezus rzekł: "Błogosławione oczy wasze że widzą, a uszy wasze że słyszą". Tym, co mogli zobaczyć i usłyszeć, Jezus udzielił pewnych lekcji, stosownych nie tylko do nich samych, ale i do wszystkich im podobnych, jacy mieli być powołani podczas całego wieku Ewangelii. Pan zapewnia takich, iż ponieważ ich serca są chętne do przyjęcia tych rzeczy, przeto są oni Jemu przyjemni. Dalej mówi, że w miarę ich postępu w naśladowaniu Go, wchodzą do coraz bliższej społeczności z Ojcem Niebieskim i stają się uczestnikami Jego miłości.

Tym, którzy poświęcili się Bogu, Jezus powiedział: "Sam Ojciec miłuje was". On miłuje was boście stanęli po stronie sprawiedliwości, poznawszy jej zasady i okazaliście się chętnymi do nich zastosować. Tak, Ojciec miłuje was, bo staracie się postępować wąską drogą, która jest pełną różnych trudności. Druga strona jest drogą szeroką, wiodącą na śmierć i zniszczenie. Droga zaś wąska, którą Ja wam wskazuję prowadzi do żywota. Abyście mogli się stać moimi uczniami będzie was dużo kosztować, lecz Ojciec mój miłuje was i Ja również miłować was będę i Ja i Ojciec objawimy się wam. Pomimo, że będziecie przechodzić różne doświadczenia i trudności, jednak pokój Boży gościć będzie w sercach waszych. Przeto uczniowie oświadczyli, że opuszczą wszystko i pójdą za Nim.

JAK ZACHOWAĆ SAMYCH SIEBIE W MIŁOŚCI BOŻEJ

Apostoł Juda napomina: "Samych siebie w miłości Bożej zachowajcie" (Juda 21). Apostoł tutaj mówi do takich, co przeszli ze stanu świata do szczególniejszej miłości Bożej - których Bóg przywiódł do Swej rodziny; uznał ich za Swoje dzieci, co stało się możliwe przez ofiarę Jezusa Chrystusa. Bóg nie miłuje nas, iż dokonujemy jakich wielkich i zadziwiających rzeczy. Jego szczególniejsza miłość ku nam rozpoczęła się wtenczas gdyśmy się poświęcili Jemu - Bogu, gdy zawarliśmy z Nim przymierze przy ofierze i gdy On nas spłodził do nowej natury. Ojciec miłuje wszystkich, którzy chcą być zapieczętowani Jego Duchem - którzy pragną stać się Jego dziećmi. Tym sposobem Bóg umiłował nas jako niemowlątka w Chrystusie, miłuje nas, gdy wzrastamy i wzmacniamy się w mocy i miłości Bożej, przeto Bóg będzie nas miłował aż do końca.

Apostoł nadmienia, że powinniśmy wzrastać. Jesteśmy wpierw niemowlątkami, następnie dziećmi, później młodzieńcami, wreszcie więcej rozwiniętymi. W miarę rozeznawania zasad sprawiedliwości, które są odzwierciedleniem charakteru Niebieskiego Ojca, mamy rozkoszować się w nich i mieć je za jedyny ideał przed naszym umysłem. Powinniśmy być tego przekonania, że wymagania naszego Niebieskiego Ojca stanowią najwyższy ideał, bo naśladując Go przemieniamy się przez odnowienie umysłu, zatem wszelkie inne ideały oprócz Boskiego nie powinny mieć dla nas żadnego znaczenia.

Pielgrzymując dalej potrzebujemy zachować samych siebie w miłości Bożej. Jest to dla nas niezbędnym, gdy jesteśmy niemowlątkami, również i wtedy gdyśmy się już więcej rozwinęli. Co tedy mamy czynić, aby zachować samych siebie w miłości Bożej? Mamy zachować Jego przykazania. Tym sposobem przywodzimy ciała nasze do posłuszeństwa doskonałej woli Bożej w Chrystusie. Kto to czyni ten wzrasta duchowo. Codziennie mamy wzrastać, wzmacniać się i starać coraz bardziej przypodobywać Bogu, aby mogło być o nas prawdziwym to Pismo, które mówi, że on wewnętrzny człowiek "odnawia się ode dnia do dnia" (2Kor.4:16). Tym sposobem zachowujemy samych siebie w miłości Bożej.

Jeżeli jednak z czasem w biegu tym zaczęliśmy się opuszczać i wymaganych przymiotów przestalibyśmy w sobie wyrabiać, stając się nieposłusznymi Bogu, wtenczas miłość Boża zanikałaby w nas coraz bardziej aż w końcu przestalibyśmy się znajdować w Jego miłości, a przekleństwo, czyli gniew Boży spocząłby nad nami. Stan w jakim byśmy się przez to znaleźli byłby o wiele gorszym aniżeli ten, w którym znajdowaliśmy się poprzednio, bo nieposłuszeństwo nasze byłoby sprawą świadomości, podczas gdy poprzednio było z powodu nieświadomości i odziedziczonych słabości. Dla tych, co znajdą się w tym najgorszym stanie Bóg nie ma już żadnej sympatii.

Tak samo rzecz się będzie miała ze światem w przyszłości, gdy wszyscy zostaną doprowadzeni do zupełnej znajomości i doskonałości, gdy poznają należycie Boga i sprawiedliwość. A wtenczas, jeżeli nie będą się starać by pozostać w harmonii z Bogiem zostaną wytraceni przez wtórą śmierć - 1Tym.2:4; Dz.Ap.3:22,23.

NASZA NAJWYŻSZA AMBICJA

Pan Jezus powiedział: "Toć jest żywot wieczny, aby Cię poznali Samego prawdziwego Boga i któregoś posłał Jezusa Chrystusa" (Jan 17:3). Ma się rozumieć, że nasza miłość ku Bogu a Boska miłość ku nam są dwie odrębne rzeczy. Czciliśmy Boga nawet zanim Go umiłowaliśmy. My na początku znaliśmy dosyć Boga abyśmy mogli Go miłować. Wiemy, że naszej własnej mocy posiadamy bardzo mało, że jesteśmy otoczeni różnymi trudnościami, oraz że on wielki nieprzyjaciel na każdym kroku stawia na nas różne zasadzki. Znajomość ta jest początkiem mądrości, która uczy nas, że należy mieć bojaźń i cześć ku Bogu.

Poznając Boga coraz lepiej dowiadujemy się, że On nie czyni krzywdy żadnemu stworzeniu. To też w miarę pomnażania się naszej znajomości o Bogu, pomnaża się też nasza miłość ku Niemu. Poznajemy coraz lepiej jak Bóg umiłował nas; czego na początku nie wiedzieliśmy. Bóg nie objawia Samego Siebie innym, ale tylko tym, co mają Jego Ducha; przeto najwyższym pragnieniem naszym powinno być, aby należycie poznać Jego Samego i Jego zadziwiającą miłość i pokój; albowiem mieć tę znajomość znaczy być bliżej Boga. Słusznie więc mówi św. Juda, że mamy się ustawicznie starać aby zachować samych siebie w miłości Bożej.

Ktokolwiek chce dojść do zupełnej znajomości Boga, musi wpierw uznać Jego Słowo i według jego wskazówek postępować na tyle, aby mógł wzbudzić w sobie miłość ku Bogu i ocenienie Jego planu. Wtenczas wszystkie te rzeczy - miłość, ocena i chęć do posłuszeństwa - prowadzą nas dalej i wyżej, ku temu ideałowi, jaki Bóg przed nami wystawił.

CO STANOWI MIŁOŚĆ BOŻĄ

Wyrażenie Słowo Boże używane jest niekiedy, gdy jest mowa o Piśmie Świętym, w innych zaś razach oznacza poselstwo Boże. Nasza zupełna wierność należy się Temu, od którego otrzymaliśmy wszelki dobry i doskonały dar. Słusznym więc jest wymaganie, że Ten, któremu zawdzięczamy nasze życie powinien otrzymywać całą naszą uwagę na Jego Słowo, a wraz z uwagą i posłuszeństwo. Niektórzy są skłonni do samowoli, inni do słuchania słów i przepisów ludzkich. Tacy nie zwracają dosyć uwagi na Słowo Boże.

Słowo Boże jest największym probierzem, według którego ludzie powinni regulować swoje życie. Mogą się nam niekiedy nasunąć pewne myśli odnośnie planu Bożego, albo Jego woli lub też inni mogą nam takie myśli nasunąć. Wszelkie jednak myśli, bądź nasze własne bądź pochodzące od innych, powinny być rozpatrzone w świetle Słowa Bożego. Naturalnie należy się upewnić, czy różne twierdzenia są Słowem Bożym czy są poparte dobrymi dowodami; później należy jeszcze zauważyć czy niektóre części nie są czasem dodatkami lub mylnym tłumaczeniem; tak abyśmy mieli Słowo Boże możliwie jak najczystsze. Znalazłszy jednak Słowo Boże, powinniśmy je zachować, to jest poważać i być posłusznymi. Powinniśmy się starać, aby życie nasze i całe postępowanie regulować tymże Słowem. Kto w taki sposób zachowuje Słowo Boże zauważy, że miłość Boża wykonuje się w nim - 1Jana 2:5.

Pytanie tedy powstaje: Czym jest miłość Boża i w jakim znaczeniu ona może się wykonywać w nas? Apostoł Jan widocznie odnosi się do tej miłości, która najlepiej reprezentowana jest w Bogu, która jest czystą, wolną od wszelkiego samolubstwa i jakiejkolwiek plamy, będąc podstawą zasadą charakteru Bożego. Wszyscy, co zachowują Słowo Boże muszą mieć tę samą miłość, jaką On posiada.

Najprzód mamy miłość obowiązkową. Wiemy, że Bóg uczynił dla nas wielkie rzeczy, za co powinniśmy Mu być bardzo wdzięczni. Pod tym względem ciąży na nas dług zobowiązania. Następnie, miłujemy też Boga, ponieważ On objawił, że tych co Go miłują obdarzy Swoją łaską. Widzimy więc, że w miłości naszej była na początku pewna miara samolubstwa. Wierzymy jednak, że jest możliwym dla nas dojść do miłości doskonałej. Gdyby wymaganymi były doskonałe uczynki, to moglibyśmy wątpić w możliwość dojścia do stanu doskonałej miłości; lecz odkąd to jest sprawą serca, przeto możemy tego dopiąć, bo jest dla nas możliwym być czystymi w sercu. Na ile więc serce nasze uwalnia się od samolubstwa i grzechu, na tyle więcej ta właściwa i wyższa miłość się rozwija i wykonuje w nas. Wpływ tej miłości rozejdzie się na nasz umysł i według niej regulować będziemy nasze myśli i całe postępowanie.

Gdy miłość Boża wykonuje się w nas znaczy, że staramy się naśladować najwyższy ideał - że miłujemy tak jak Bóg miłuje. Miłujemy naszego bliźniego, czyli uznajemy, że ma on pewne prawa, które zawsze szanujemy. Pragnieniem naszym jest, aby bliźnim naszym raczej dopomóc, aniżeli postęp ich ku dobremu utrudniać. Bóg nasz nie jest Bogiem zazdrości lub nienawiści, ale Bogiem miłości. Jest On Bogiem wiernym i prawdziwym, a nie takim, jakim Go niektóre artykuły wiary przedstawiają.

W miarę na ile oceniamy Słowo Boże, ono udziela nam potrzebnej nauki i kierownictwa. Każdy grzech jest samolubstwem, a wszelkie samolubstwo jest grzechem. Dziecko Boże poznając coraz lepiej charakter Boży, chce być uczonym od Boga i przyjść pod wpływ Ducha Bożego. Ono będzie badać Słowo Boże, aby lepiej zrozumieć Jego treść. W taki to sposób wzrastamy w znajomości Bożej. Jest to sprawa stopniowego postępu. Bóg chce, aby wszystkie Jego inteligentne stworzenia były ożywione duchem Jego Słowa to jest miłością.

MIŁOŚĆ OPARTA NA WIERZE

Widzimy, że miłość opisana powyżej nie jest miłością opartą na nieświadomości. Przeciwnie, jest to miłość oparta na jasnej znajomości Boga i na nieobłudnej wierze, na wierze przyjmującej bez zastrzeżeń wszystko, co Bóg powiedział. Na przykład; ktoś mógłby mieć pewien rodzaj miłości ku Bogu, a z biegiem czasu, lepsze zrozumienie Boskiego charakteru mogłoby tę jego wiarę zachwiać. Zamiarem Bożym jest, iż ludzkość ma w zupełności zrozumieć Jego zarządzenia, a ktokolwiek uznaje i ceni Boski charakter, ten będzie miał nieobłudną wiarę i miłość oceniającą wszystkie zarysy Jego planu.

Wszyscy wiemy, że w naszych doświadczeniach, Bóg udziela nam instrukcji odnośnie samego Siebie. Poznając Go coraz lepiej i miłując Go z powodu, iż Go znamy, osiągamy stopniowo ten stopień wiary, to jest wiary nieobłudnej. Jest to wiara oparta na znajomości Boskiego charakteru i planu. O Aniołach można by się wyrazić, że mają wiarę dobrze rozwiniętą. "Ojciec takowych szuka, którzy by Go chwalili w duchu i w prawdzie". Bóg chce, aby wszelkie inteligentne stworzenie chwaliło Go na podstawie nieobłudnej wiary - wiary prawdziwej dobrze rozwiniętej i stosownej. Przeto Bóg chce, aby wszyscy ludzie przyszli do znajomości prawdy - 1Tym.2:4.

Boskim zrządzeniem jest abyśmy najprzód uczynili użytek z tej prawdy jaką mamy, abyśmy przez to umieli ją lepiej ocenić, później otrzymujemy więcej znajomości, i znowu na to aby ją więcej cenić. Dobrze rozwiniętej znajomości nie posiada nikt oprócz tych, co są Kościołem a i ci nie mają jeszcze znajomości zupełnej. Wolą Bożą wszakże jest, aby ci, co stanowią Kościół należycie oceniali prawdę. Nie ma to być sama tylko znajomość, ale zupełne wniknięcie w nią, abyśmy ją mogli tym lepiej cenić. "Toć jest żywot wieczny, aby Cię poznali" - aby doszli do osobistej i ścisłej społeczności z Bogiem. Aby do tego można dopiąć, potrzeba abyśmy serca nasze przyłożyli do mądrości, abyśmy mogli wzrastać w łasce i w znajomości i poznać miłość Bożą.

Taką samą będzie procedura w przyszłym wieku. Celem królestwa Chrystusowego będzie doprowadzenie ludzi do jasnego i zupełnego zrozumienia i ocenienia Boskiego charakteru. Ci, co do tego dojdą poznają także zasady sprawiedliwości, oraz miłość i miłosierdzie reprezentowane w Bogu. Tylko wtedy, gdy ktoś ocenia te przymioty w swoim własnym sercu, może je należycie ocenić w Bogu. Tylko ci, co je ocenią otrzymają żywot wieczny. Nawet wielu z tych, co przeżyją całe tysiąc lat, nie będą jeszcze z klasy tych, którym Bóg udzieli wiecznego żywota.

KOŃCEM ZAKONU JEST MIŁOŚĆ

Nie sama tylko wiara jest potrzebna, nawet choćby ta wiara była dobrze rozwinięta, ale ponad to musi być jeszcze czyste serce. Dobrze rozwiniętej wiary nie moglibyśmy osiągnąć gdybyśmy nie mieli czystego serca. Czystym sercem jest serce zupełnie poświęcone - umysł oddany na czynienie woli Bożej. Ten stan jest potrzebny zanim możemy wejść na drogę Bożą i czynić postęp na niej. Bóg nie przyjmie nas, dokąd w sercu naszym nie ma miłości i czystości. Nawet więcej niż to jest potrzebne. Musimy trwać w tym stanie w dobrym sumieniu. Nasze sumienie musi być zdolne powiedzieć: "Ja nie tylko pragnę dobra i sprawiedliwości, ale czynię możliwie jak najlepsze wysiłki". Nie powinniśmy się zadowolić tym, że możemy powiedzieć: "Ja uczyniłem dobrze", ale sumienie nasze powinno być zdolne powiedzieć: "Ja uczyniłem najlepiej jak tylko mogłem". Cokolwiek mniej niż to nie byłoby przyjemnym Bogu.

Tak więc końcem, czyli intencją Boskiego Zakonu jest rozwinięcie w nas tej miłości - miłości zupełnego poświęcenia się Bogu, miłości takiej jak Jego, miłości, która by była w zgodzie z dobrym sumieniem i z wiarą nieobłudną - z wiarą dobrze ugruntowaną na Słowie Bożym, wiarą, która jest pilną do poznawania woli Bożej, która się bada Pism i rozkoszuje się w Zakonie Pańskim i która wraz z Psalmistą powiedzieć może: "Rozkoszą moją jest czynić wolę Twoją o Boże!"

Ktoś może rozeznawać zasadę sprawiedliwości i mówić: "Oto probież, według którego należy postępować". Inny zobaczy miłość i powie: "To jest najlepszy probierz. Czyż nie jest on wspaniałym? Chciałbym się do tego w zupełności zastosować". Trzeci poznaje, że doskonałość jest probierzem Boskiego prawa, więc poświęciwszy się by czynić wolę Bożą bez zastrzeżeń mówi: "Zakon Twój, o Boże jest kochaniem mojem". Ten ostatni rozkoszuje się też w sprawiedliwości Bożej, tudzież w Jego miłości. On w Zakonie Pańskim widzi więcej aniżeli tylko rozkaz, będziesz czynił to i to i nie będziesz czynił tego i owego. On widzi rzeczy z Boskiego punktu zapatrywania, widzi zasady Boskiego charakteru rządzące całym światem. Przeto wszyscy, którzy chcą dostąpić żywota wiecznego muszą się nauczyć patrzeć na sprawy ze stanowiska miłości.

Straż 1930 str. 39 - 48.   W.T. R-5265 a - 1913 r.

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016