<< Wstecz |
Wybrano: R-5278 a, z 1913 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Manna z nieba
LEKCJA z 2 Moj. 16:2-15.
"I rzekł im Jezus: Jamci jest on chleb żywota” - Jana 6:35.
Zrozumiawszy swoje oswobodzenie z
niewoli i Boską moc działającą na ich korzyść w pokonaniu armii egipskiej,
Izraelici byli bardzo uradowani. Ich wielki wódz, Mojżesz, ułożył odpowiedni do
tych okoliczności poemat, uważany za bardzo wymowny, piękny i wzniosły.
Mężczyźni śpiewali owe wiersze wraz z Mojżeszem, a niewiasty pod przewodnictwem
Marii, siostry Mojżesza i Aarona, wzięły bębny i wtórowały temu śpiewowi,
kołysząc ciałem i poruszając rytmicznie stopami, w tym, co jest określone jako
taniec:
"Śpiewać będę Panu (Jehowie)
iż wielmożnie wywyższony jest”
Śpiewanie pieśni uwielbiających jest
jedną z najciekawszych i najkorzystniejszych metod oddawania chwały. Możemy być
jednak pewni, że śpiewy takie są przyjemne Bogu tylko wtedy, gdy wypływają z
serca i prawdziwie wyrażają serdeczne uczucia. Odczuwamy, niestety, obawę, że
wiele hymnów, oraz wiele modłów, nie wznosi się wyżej niż wierzchy głów
śpiewających lub modlących się. Zaiste, obawialiśmy się czasami, czy aby
niedbałe, nie dosyć nabożne śpiewy i modły, nie są poniekąd wstrętne przed
obliczem Bożym, jako profanacja - jako branie imienia Pańskiego nadaremno.
Jeżeli tak, to wyniki tego byłyby naturalnie wyraźnym przeciwieństwem od
błogosławieństwa i to w proporcji jak śpiewający pojmuje niezbożność takiego
sposobu postępowania. "Bo się będzie mścił Pan nad tym, który imię Jego
nadaremno bierze” - 5 Moj. 5:11.
Nie mówimy, że tacy poniosą jakieś
niesprawiedliwe, srogie męczarnie w przyszłości lub obecnie; wierzymy raczej,
że takie postępowanie reaguje ujemnie na serce człowieka, czyni je zimniejszym,
obojętniejszym i coraz mniej wrażliwym na poselstwo o Boskiej łasce. O! gdyby
chrześcijanie śpiewali duchem a także wyrozumieniem, a inni gdyby wcale nie
śpiewali to ziemskie tony byłyby może mniej harmonijne aniżeli są; lecz ich
echa i wonności byłyby przyjemniejsze Bogu.
GORZKIE
WODY, A POTEM OAZA
Podróż do ziemi obiecanej rozpoczęła
się. Po pewnym dłuższym czasie podróżowania zmęczeni i spragnieni Izraelici
doszli nareszcie do miejsca pięknego i urodzajnego, gdzie było wody pod
dostatkiem, lecz, niestety, woda była gorzka, lub słona! Doznali wielkiego
zawodu. Zapomniano o pieśniach radości; zapomniano o Boskiej potędze okazanej przy
Morzu Czerwonym; zapomniano nawet o gnębicielach egipskich. Ludność zaczęła
szemrać przeciwko Mojżeszowi za wyprowadzenie ich z urodzajnej ziemi egipskiej,
gdzie było pod dostatkiem dobrej wody. Oświadczyli głośno, że lepiej by im było
gdyby byli pozostali w Egipcie a nawet, gdyby tam pomarli. Wołali, że Mojżesz i
Aaron zwiedli ich, wyprowadzając z ziemi obfitej na tę puszczę, aby tu pomarli
z głodu i pragnienia.
Mądrość Pańska zaprowadziła Mojżesza
do pewnego rodzaju drzewa, które wrzucone do wody, osłodziło ją i uczyniło
dobrą do picia. Mojżesz pojaśnił ludowi, że szemrząc przeciwko niemu, w
rzeczywistości szemrali przeciwko Bogu; albowiem on był tylko Boskim
przedstawicielem w tej sprawie. Ruszyli w dalszą podróż i w znacznym oddaleniu
od miejsca gorzkich wód, doszli do uroczej oazy Elim gdzie odpoczęli i zostali
bardzo orzeźwieni.
Pismo Święte pojaśnia, że Bóg miał
pewien szczególny cel w prowadzeniu Izraelitów. Uczył ich lekcji pomocnych na
przyszłość i gdyby oni te lekcje odpowiednio przyjmowali to byliby lepiej
przygotowani do objęcia ziemi Chanaan, w wierze i posłuszeństwie. "Miejże
w pamięci wszystkę drogę, którą cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te
czterdzieści lat po puszczy, aby cię trapił i doświadczał, aby wiadomo było co
jest w sercu twojem, jeźlibyś przestrzegał przykazań Jego, czy też nie” - 5
Moj. 8:2.
Lekcja dla duchowego Izraela jest w
tym jeszcze ważniejsza. Jeśli Izraelici cieleśni potrzebowali być rozwinięci w
sercu i w wierze, aby byli przygotowani do objęcia ziemi obiecanej to ileż więcej
przygotowania potrzebuje duchowy Izrael do niebiańskiego Chanaanu, do którego
podróżuje od chwili opuszczenia Egiptu, czyli świata i jego niewoli grzechu!
Czyż mamy więc dziwić się, że na duchowego Izraela Bóg dozwala wiele srogich
doświadczeń i "gorzkich wód”, ku wypróbowaniu wiary i posłuszeństwa?
Każdy poświęcony chrześcijanin może
ronić łzy w srogich doświadczeniach napotykanych na wąskiej drodze, lecz dla
żadnego nie ma wymówki do szemrania. Każdy powinien raczej powiedzieć wraz z
Mistrzem: "Izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?” (Jana 18:11). Tym, którzy zbliżają się do źródeł gorzkości, z wiarą w Boga, jak
czynił to Mojżesz, Bóg podaje do wiadomości Swoje obietnice, które
"Kradną gorycz z życiowych
przeciwności”.
Jak Izraelici, od gorzkich wód
zaprowadzeni zostali do Elim, gdzie znaleźli ochłodę i orzeźwienie, podobnie
Izraelici duchowi, nie są kuszeni i doświadczani ponad ich możność znoszenia. Z
każdą pokusą, Bóg dostarcza też sposobu wyjścia i często ożywia dusze Swoich wiernych
chwilami orzeźwienia i pociechy, przysposabiając ich do dalszych prób na tej
puszczy obecnego życia. - 1 Kor. 10:11-13.
"MAN HU (CO
TO JEST)?” - TO JEST MANNA
Szemranie Izraelitów przeciwko Bogu
i Mojżeszowi, Jego mówczemu narzędziu i słudze było z powodu niedostatecznej
wiary. Ci, co prawdziwie wierzyli w Boską opatrzność, która zachowała ich od
plag egipskich i przeprowadziła przez Morze Czerwone, rozumowali zapewne, że
Bóg nie pozostawi ich głodnymi na puszczy. Lecz większość widocznie szemrała, z
braku wiary.
Podobnie sprawa się ma i dziś; jak
to i Św. Paweł oświadcza: "Nie u wszystkich jest wiara” (2 Tes.
3:2). Nie winimy drugich za ten brak wiary. Być może, iż otoczenie,
dziedziczność itp., mają u człowieka dużo do czynienia z jego możliwościami
wiary. Niektórzy z urodzenia, z wczesnego ćwiczenia i z większych doświadczeń
mieli lepsze przygotowania do wiary, w tym teraźniejszym wieku złym. Jakkolwiek
ta sprawa się ma, Bóg zrządził, aby poselstwo teraźniejszej prawdy było głównie
dla tych, którzy mają uszy wiary. "Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj
słucha” (Mat. 11:15; Mat. 13:9; Mat. 13:43; Mar. 4:9; Mar. 4:23; Mar.7:16;
Łuk. 8:8; Mar.14:35). Ktokolwiek posiada ucho przychylne do Boskiego poselstwa
i może kierować się wiarą w tym względzie, doznaje wielkiego błogosławieństwa –
w znaczeniu sposobności, jakich inni nie mają. Są to sposobności zapewnienia
sobie powołania i wybrania obecnego Wieku Ewangelii.
Dziękujemy Bogu, że Jego Słowo uczy
o wieku przyszłym, w którym Mesjasz ubłogosławi chwalebnymi sposobnościami
także i tych, którzy w czasie obecnym nie mają słuchającego ucha ani
przychylnego serca. Dzięki niech będą Bogu za obietnice Jego Słowa, że w
przyszłym Wieku Tysiąclecia, oczy ślepych i uszy głuchych będą otworzone.
Wypełni się tedy ono Pismo, że Jezus jest "tą prawdziwa światłością,
która oświeci każdego człowieka przychodzącego na świat” (Jana 1:9).
Jednakowoż sposobności Tysiąclecia nie zapewnią nikomu tak chwalebnych
błogosławieństw, jakie wysokie powołanie wystawia w obecnym wieku, przed tymi,
których uszy mogą je słyszeć, oczy widzieć, a serce ocenić i przyjąć.
W odpowiedzi na szemranie
Izraelitów, Bóg zesłał im tej samej nocy wielką chmarę przepiórek. Jeśli
tęsknili za garncami mięsa egipskiego to mogli teraz zobaczyć, że Bóg był w
stanie dostarczyć im mięsa nawet na puszczy. Jeden opis tego zadziwiającego
dostarczenia przepiórek pobudzał agnostyków do niewiary, bo nadawali temu
opisowi znaczenie jakoby przepiórki pokryły całą ziemię do wysokości pięciu
stóp. Wyjaśnieniem tej sprawy jest, że przepiórki przelatując nad zatoką
Sueską, w zmęczeniu swym leciały blisko ziemi - w wysokości pięciu lub mniej
stóp - przeto Izraelici mogli je łatwo chwytać w większych ilościach.
Bóg obiecał również, iż następnego
dnia Izraelici będą mieli chleba pod dostatkiem. Z rana, ziemia była pokryta
małymi cząsteczkami o białawej barwie, nieco większymi od nasion gorczycy a w
smaku podobne do placków miodowych. To miało być ich codziennym zaopatrzeniem w
chleb. Wymagało to zbierania i dla każdego wyznaczona była pewna określona
porcja.
Lekcja hojności dana im była wraz z
manną; bo gdy większa porcja manny była przez kogoś uzbierana i zachowana do
dnia następnego, ulegała zepsuciu. Nic podobnego nie było Izraelitom znane,
więc pytali "Man hu?” (w polskim: "Co to jest?”) i taką
też nadali temu nazwę - "Co to jest” -czyli "Manna”. Zbieranie jej pomagało im do pamiętania o Sabacie; albowiem w Sabat manna nie
opadała, lecz w dniu poprzednim wolno im było uzbierać podwójne porcje i co
przez tę noc pozostało do Sabatu, nie ulegało zepsuciu.
CHLEB Z
NIEBA
Jezus przypomniał Swoim uczniom o
owej mannie na puszczy i oświadczył, że manna była figurą na Niego, który jest
prawdziwym chlebem z nieba. Jak Izraelici zginęliby na puszczy bez żywności,
tak i duchowi Izraelici, nie mieliby dosyć siły do ich niebiańskiej podróży,
bez duchowego pokarmu. Jezus, pomiędzy innymi nazwami, nadał Sobie też miano:
Prawda. "Poświęć ich w prawdzie Twojej, Słowo Twoje jest prawdą”. Tylko przez regularne, codzienne karmienie się naszym Panem, przez przyswajanie
sobie Jego zasług i chwalebnych zarządzeń, możemy być silnymi w Nim, trwać
wiernie w dalszej podróży i w końcu wejść do duchowego Chanaanu.
Jak każdy Izraelita potrzebował sam
zbierać Mannę dla siebie, podobnie każdy chrześcijanin potrzebuje zbierać i
przyswajać sobie prawdę. Sami musimy zabiegać o nasze potrzeby duchowe, jak i o
ziemskie, cielesne. Łaski i owoce Ducha świętego nie mogą być osiągnięte ani
dojść do dojrzałości bez przygotowań, sadzenia, obcinania, pielęgnowania itd.
Ktoś dobrze powiedział: "Mieszkanie w Uniwersytecie nie uczyni nikogo
uczonym, ani siedzenie w kościele nie uczyni człowieka chrześcijaninem”. Aby być mocnymi w Panu i w sile mocy Jego musimy karmić się Nim codziennie -
musimy oceniać i przyswajać sobie zasługi Jego ofiary.
Straż 1959 str. 89-90. W.T. R-5278 a - 1913 r.