<< Wstecz |
Wybrano: R-4966 a, z 1912 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Coś lepszego - niebieskie powołanie.
Jak
wielu innych chrześcijan, tak podobnie i my przez długi czas nie mogliśmy
pojąć, jak się powinno „dobrze rozbierać Słowo Prawdy” (2 Tym. 2:15). Nie
wiedzieliśmy, że Bóg w planie swoim najpierw postanowił niebieskie, tj. duchowe
zbawienie dla Kościoła, a następnie ziemskie zbawienie dla całego rodzaju
ludzkiego. Badanie Pisma Świętego według okresów wyjaśniło wszystkie nasze
trudności. Ono nam wykazało, że każdy z odkupionych „będzie siedział pod
swym winnym krzewem”, „a dzieła rąk swoich do zwietszenia używać będą” – Mich. 4: 4; Iz. 65:22, że ta obietnica odnosi się do przywróconego do łaski
Izraela i całego rodzaju ludzkiego, ale nie do Kościoła. Zaś o prawdziwym
Kościele, o Oblubienicy Chrystusowej jest powiedziane, że przy zmartwychwstaniu
będzie podobna do aniołów, że jej członkowie będą istotami niebieskimi, czyli
duchowymi. Paweł apostoł wyraźnie zaznacza, że „ciało i krew królestwa
Bożego odziedziczyć nie mogą” – 1 Kor. 15:50. Jezus powiedział, że odszedł,
aby przygotował dla swoich uczniów miejsce w domu Ojca swojego (Jana 14:2-3).
Zaś miejscem na mieszkanie dla człowieka Pan Bóg przygotował ziemię, zaraz na
początku stworzenia (Mat. 25:34) i ono bardzo się różni od tego, które Bóg
przygotował dla Kościoła jak napisano: „Oko nie widziało i ucho nie słyszało
i na serce ludzkie nie wstąpiło, co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują” –
1 Kor. 2:9; Iz. 64:4.
POWOŁANIE DO DUCHOWEJ NATURY
Teraz
pojmujemy, dlaczego w Piśmie Świętym, począwszy od Księgi Rodzaju aż do
Proroctwa Malachiasza, nie ma najmniejszej wzmianki o niebieskiej, czyli
duchowej nadziei dla zwykłego człowieka. Wszystkie obietnice są ziemskie. W
sprawie Abrahama np. czytamy: „Pan rzekł do Abrahama, potem gdy się odłączył
Lot od niego: Podnieś teraz oczy swe, a spojrzyj z miejsca, na któremeś teraz
na północ, i na południe, i na wschód, i na zachód słońca. Wszystką bowiem
ziemię, którą ty widzisz, dam tobie, i nasieniu twemu aż na wieki. A rozmnożę
nasienie twoje jako proch ziemi: bo jeżeli kto będzie mógł zliczyć proch ziemi,
tedy i nasienie twoje zliczone będzie. Wstań, schodź tę ziemię wzdłuż i wszerz
bo tobie dam” – 1 Moj. 13:14-17.
Paweł
Apostoł wykazuje tę różnicę między nadzieją Kościoła spłodzonego z ducha,
założonego podczas Pięćdziesiątnicy (Zielonych Świątek) a nadzieją wszystkich
innych. Wskazując na świętych, którzy żyli przed Wiekiem Ewangelicznym mówi, że
pomimo swej wierności nie otrzymali jednak nagrody: „A ci wszyscy świadectwo
otrzymawszy przez wiarę, nie dostąpili obietnicy, przeto, że Bóg o nas coś
lepszego przejrzał, aby oni bez nas nie stali się doskonałymi” – Żyd.
11:39-40.
Jak
tylko Kościół otrzyma to „coś lepszego”, tj. wielką nagrodę „chwały, czci i
nieśmiertelności” i zostanie połączony ze swoim Panem jako figuralna
Oblubienica – wtedy ojcowie święci otrzymają swoją nagrodę, to jest
zmartwychwstanie do doskonałej ludzkiej natury. W Królestwie Chrystusa ci
doskonali ludzie będą postanowieni jako „książęta po całej ziemi” (Ps. 45:16).
Wtedy wszelkie rozporządzenia i błogosławieństwa będą wydawane przez duchową
fazę rządzonej klasie świętych „książąt”, którzy będą pomagać, uczyć biedny,
samolubny, ciemny i zabobonny świat, zaś posłusznych będą podnosić i prowadzić
do doskonałości ludzkiej, której wyrażeniem będą „ojcowie święci”.
Niektórzy
kaznodzieje, jak i nauczyciele opowiadają swoim słuchaczom o świetności i
radości, jaka jest w niebie, mówią o złocie i drogich kamieniach, o śpiewie i
graniu na harfach organach itp. rzeczach. Zapewne owi nauczyciele i mówcy mieli
na myśli błogosławieństwa, jakie Bóg przygotował w czasie właściwym dla świata,
tj. tych wszystkich, którzy okażą się posłuszni Prawu Bożemu. Ci, co opowiadają
o dziwach jakie są w niebie, nie mają pojęcia o „niebiosach niebios”,
obiecanych dla wiernych naśladowców Jezusa, postępujących „wąską drogą”. Wielki
Nauczyciel Jezus Chrystus powiedział do Nikodema, że niemożebne jest
wytłumaczyć wielkość i wspaniałość rzeczy duchowych. „Jeśliż gdym wam
ziemskie rzeczy powiedział, a nie wierzycie, jakoż będę li wam powiadał
niebieskie, uwierzycie?” – Jana 3:12.
Pismo
Święte wcale nie opisuje samego nieba ani jego mieszkańców. Jedynie mamy
powiedziane, że „Bóg jest Duchem... który mieszka w światłości
nieprzystępnej, którego nie widział żaden z ludzi ani widzieć może” – Jana
4:24; 1 Tym. 6:16. Ludzie powinni rozpoznać Boga po Jego dziełach.
Najszlachetniejszym stworzeniem Bożym na poziomie ziemskim jest doskonały
człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo swojego Stwórcy, „mało mniejszy od
aniołów”, czyli istot na duchowym poziomie
Jak
wielkie jest dziedzictwo Kościoła, Słowo Boże oświadcza w tych słowach: „Czego
oko nie widziało i ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło, co
nagotował Bóg tym, którzy go miłują” – 1 Kor. 2:9.
Mimo
tego, że Pismo Święte nie informuje o warunkach, jakie się znajdują w niebie
itp., to jednak Pan Bóg przez apostoła Jana daje tyle wiadomości, że mogą
zaspokoić serce wierzących. On mówi: „Jeszcze się nie objawiło, czym
będziemy, lecz wiemy, iż gdy się On objawi (przy wtórym przyjściu w mocy i
chwale), podobni Mu będziemy, albowiem ujrzymy Go tak, jako jest” – 1 Jana
3:2. Inni ludzie nie będą przemienieni z ludzkiej do duchowej natury przy
pierwszym zmartwychwstaniu, nie będą mogli Go widzieć „tak jako jest”, lecz
będzie objawiony w taki sposób, jaki Opatrzność uzna za właściwy, ażeby wszyscy
ludzie mogli Go rozpoznać – „Ujrzy Go wszelkie oko” – oczami
wyrozumienia.
To
jest więcej, aniżeli ktoś mógłby żądać lub pomyśleć! „Podobni jemu... którego
Bóg nader wywyższył, wysoko nad wszystkie księstwa i zwierzchności i mocy i
państwa i nad wszelkie imię, które się mianuje” – Efez. 1:21. Ta łaska
wprowadza nas w podziw! Co więcej, możemy być pewni, że Ten, co powołał Kościół
do uczestnictwa w „boskiej naturze” i współdziedzictwa ze Zbawicielem w Jego
Królestwie, przygotował też wszystko, co może zapewnić radość i szczęśliwość
duchowego stanu, którego szczegółów umysł ludzki nie jest zdolny pojąć.
Proroczo psalmista wyraża tę radość gdy mówi: „Ale ja w sprawiedliwości
oglądam oblicze twoje; gdy się ocucę, nasycony będę obrazem obliczności twojej” – Ps. 17:15. To jest pragnienie i nadzieja każdego, kto stara się, aby swoje
powołanie i wybór pewnym uczynić i bieży tak, aby otrzymać „nagrodę”, aby
otrzymać dział w pierwszym zmartwychwstaniu. O tym zmartwychwstaniu Pismo
Święte mówi tak: „Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszym
zmartwychwstaniu, albowiem nad tymi wtóra śmierć mocy nie ma, ale będą
kapłanami Bożymi i Chrystusowymi i będą z nim królować tysiąc lat” – Obj.
20:6. Weźmy to pod uwagę i pamiętajmy, drodzy przyjaciele, że nasz udział z
Panem w Jego chwalebnym Królestwie zależy od naszej wierności w naśladowaniu Go
„przez niesławę i dobrą sławę, przez chwałę i zelżywość”, niosąc krzyż
po drodze zaparcia samych siebie.
PIERWORODNI OCALENI
Kiedy
Pan Bóg miał wyprowadzić Izrael z Egiptu, jego pierworodni mieli wcześniej
szczególniejsze wybawienie. Nocą, podczas której naród izraelski został
wyprowadzony z Egiptu, wszyscy pierworodni znajdowali się w niebezpieczeństwie
utraty życia, a zostali zbawieni jedynie z tego powodu, że znaleźli się pod
ochroną krwi baranka wielkanocnego. Tu możemy zauważyć znaczenie tego pięknego
obrazu. Paweł apostoł mówi, że Chrystus jest naszym Barankiem Wielkanocnym, za
nas zabitym. Każdy z wierzących przyswaja sobie Jego ciało, Jego
człowieczeństwo, które On za nas złożył w ofierze, jak również i Jego krew
pojednania. Według naszego wyrozumienia cały Wiek Ewangeliczny jest
pozaobrazową nocą. Naszą nadzieją jest należeć do klasy pierworodnych
(spłodzonych z ducha świętego), którzy podczas tej nocy grzechu i śmierci, ze
względu na wiarę w krew Zbawiciela, przeszli z śmierci do żywota, okazali się
godnymi żywota wiecznego na poziomie duchowym jako członkowie Kościoła
pierworodnych – uczestnicy pierwszego zmartwychwstania, chwały, czci i
nieśmiertelności, uczynieni na Jego podobieństwo. Wszyscy pierworodni w
narodzie izraelskim, którzy ocaleli podczas pamiętnej nocy, wyobrażają wszystek
lud Boży tak we wszystkich kościołach i sektach, jak i nie należących do
żadnych kościołów, a którzy przez wiarę w Jezusa Chrystusa przeszli z śmierci
do żywota. W figurze jednak każdy pierworodny ze wszystkich pokoleń był
zamieniony na jednego Lewitę – pokolenie kapłańskie – które wyobraża Kościół
pierworodnych, „domowników wiary”. Pan Bóg podzielił pokolenie Lewiego na dwie
klasy. Mała garstka była kapłanami, zajmowała szczególniejsze stanowisko łaski
i znajdowała się w bliskości i stosunku do Boga. Pozostali z pokolenia byli
użyci jako pomocnicy i słudzy kapłanów. To jest alegoria albo typ. Kościół
pierworodnych składać się będzie z dwóch klas: z „maluczkiego stadka” kapłanów
i z „wielkiego grona” „domowników wiary” jako pozaobrazowych Lewitów, którzy
będą na usługi Kościołowi. „Maluczkie Stadko” figuralnych kapłanów składa teraz
(z siebie) ofiary, a jeżeli okażą się w tym wiernymi, staną się „królewskim
kapłaństwem”, królującymi kapłanami, współuczestnikami Wielkiego Króla w chwale
i Arcykapłana wyznania naszego Jezusa. „Wielkie Grono”, które figurowali zwykli
Lewici, nie będą siedzieć na tronie, lecz przed tronem, służąc „we dnie i w
nocy w Kościele jego”. Nie będą „żywymi kamieniami”, z których świątynia ma się
składać, lecz będą służyć świątyni Bożej. Nie będą nosić koron chwały, chociaż
otrzymają palmy zwycięstwa.
Tu
nasuwa się na myśl pytanie: Jakie stanowisko w „walnym zebraniu pierworodnych”
będzie naszym udziałem? Czy w Królewskim Kapłaństwie? Czy jako słudzy kapłanów?
Czy należeć będziemy do klasy Oblubienicy, czy do klasy panien, które były
towarzyszkami Oblubienicy?
Od
nas zależy, by uczynić nasze powołanie i wybór pewnym, a to przez gorliwość,
szczerość i poświęcenie się tak Królowi, jak i Jego sprawie. Bóg powołał nas do
najwyższego stanu egzystencji. Zatem od nas zależy, łącznie z Jego cudownym
zrządzeniem, czy postanowiliśmy przejść (z śmierci do żywota), czy nie, a jeżeli
przeszliśmy, to musimy postanowić, czy chcemy zająć stanowisko, do którego
zostaliśmy powołani, czy też stanowisko mniej zaszczytne będzie naszym
udziałem, które jest dla tych, co nie zachowali swych szat czystymi od świata,
a przeto muszą przejść przez „wielki ucisk”, aby mogli wejść do Królestwa.
Starajmy
się przeto, aby nie tylko być obecnymi na onym „walnym zgromadzeniu zebrania
pierworodnych”, ale żeby „nasze powołanie i wybór uczynić pewnym”, ażeby stać
się klasą Oblubienicy, Królewskiego Kapłaństwa i członkami Ciała wielkiego
Proroka, Króla i Kapłana w Chwale! Zachęcajmy jedni drugich i siebie, by
kontynuować dobry bój wiary i zwyciężyć we wszystkim, co się tyczy stanu
naszego serca, świata, ciała i Szatana. Starajmy się być tak napełnionymi
duchem Prawdy, duchem pokory, cichości, cierpliwości, łagodności i bratniej
miłości, abyśmy mogli stać się błogosławieństwem dla naszych domowników, aby
się dowiedzieli, że jesteśmy uczniami i naśladowcami Jezusa i aby te
błogosławieństwa napełniały nasze serca.
GOREJĄCE I ŚWIECĄCE ŚWIATŁA
Ktoś
raz powiedział, iż człowiek pragnie być „gorejącym i świecącym światłem”. W tym
wyrażeniu jest pewna siła. Niektóre światła, choć świecą, ale nie wydają
ciepła, nie są czymś miłym; lecz nasz Pan ocenia takie światła, które goreją,
świecą, są sympatyczne, pomocne, silne. On sam był doskonałym wzorem w tym
względzie. Chrystus był tym światłem, które zstąpiło z nieba, przyświecając
światłem Bożym! Nie chłodny, wywyższający się, wysokomyślny, nie odsuwający się
od ludu albo dumny, pogardliwy, z chłodem opowiadający „Słowa Żywota”.
Przeciwnie, Jego całe życie było pełne sympatii, oddawał się innym całą duszą.
Jednym z zarzutów, jaki Mu czynili faryzeusze, było to, że przestawał i „jadał
z grzesznikami”. Nawet uczniowie dziwili się, że rozmawiał z niewiastą
Samarytanką. Lud jednak słuchał Go chętnie. Zauważyli w Nim wielką różnicę,
widzieli, iż stoi ponad ich poziomem i dostrzegli w Nim chwałę Jednorodzonego u
Ojca, pociągnął ich ku sobie, ponieważ był gorejącym, jak również świecącym
światłem, i mówili: „Nigdy tak nie mówił człowiek jako ten człowiek” –
Jana 7:46.
Wszyscy
badacze Biblii są chrześcijanami, lecz nie wszyscy „chrześcijanie” są badaczami
Biblii. Pismo Święte, tę Księgę Bożą, może czytać także, nawet i niedowiarek;
może być ono krytykowane przez przeciwników, którzy wynajdują w niej wady,
podobnie jak przeciwnicy Jezusa, którzy starali się Go podchwycić w właściwym
słowa tego znaczeniu. Tylko tacy, co poświęcili życie swoje Bogu i starają się
czynić Jego wolę, stosując ją w codziennym swoim życiu, ci, co wstąpili do
szkoły Chrystusowej, by się od Niego uczyć, tacy jedynie są według naszego
zapatrywania biblijnymi badaczami; dowiadują się tajemnic Pana, ponieważ GO
miłują i oceniają cudowny plan Boży, pragnąc poznać go dokładnie.
Tacy
badacze biblijni powinni być tym gorejącym światłem pośród współchrześcijan
wszystkich denominacji, między którymi jest też wielu takich, co posiadają
ducha światowego i brak im ducha Prawdy z tego powodu, że nie badają Pisma
Świętego tak, jak należy.
„Tak
niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby uczynki wasze dobre widzieli,
a chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech” – Mat. 5:16. Być badaczem to nie
znaczy, by się wszędzie prezentować z Biblią (lub narzucać się ludziom z jej
nauką), lecz mamy powiedziane, aby naszym codziennym życiem wykazywać to,
czegośmy się nauczyli ze Słowa Bożego. Jak Pismo Święte służy za pochodnię
wszystkim naśladowcom Jezusa, tak ci są pochodniami przyświecającymi innym,
znajomością, duchem Prawdy ku ich zadowoleniu. Duch święty nie jest teraz
wylany na świat, „na wszelkie ciało”, lecz jedynie „na sługi i służebnice”.
Jest to pomazanie, które wskazuje, że ci, co je otrzymali, zostali spłodzeni z
ducha do duchowej natury, aby nosili światło innym, aby byli gorejącym i
świecącym światłem pomocnym i miłym, „aby mogli okazać cnoty tego, który ich
powołał z ciemności do dziwnej światłości”.
ŚWIATŁOŚĆ W CIEMNYM MIEJSCU ŚWIECĄCA;
Podczas
gdy staramy się, aby nasze lampy były dobrze opatrzone i gorzały i gdy staramy
się chwalić Boga przyświecając światu, to jednak nie powinniśmy zapominać, że
Pismo Święte nas zapewnia, że w nawróceniu świata nie będziemy mieli lepszego
powodzenia, aniżeli miał nasz Mistrz. Jego wielka światłość świeciła w ciemnym
miejscu, „ale ciemności jej nie ogarnęły”. Przywódcy religijni Jego czasu
przyczynili się, że Go ukrzyżowano.
Proroctwo
naszego Pana okaże się prawdziwe, gdy się wypełni przy końcu obecnego wieku.
Ciemność nienawidzi światłości. „Nie dziwujcie się, bracia moi, jeżeli was
świat nienawidzi. Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej niżeli
was, miał w nienawiści” – Jana 3:13, 15:18. Byłoby zatem niewłaściwe
spodziewać się, aby lud Boży przyświecając swym światłem przed ludźmi, miał tym
sposobem nawrócić świat. To wcale nie byłoby Boskim zamiarem. W obecnym czasie
Kościół, a nie świat jest na próbie. Przeciwności ze strony świata i moce
ciemności służą do wypróbowania nas jako Nowych Stworzeń, by wypróbować naszą wierność
Bogu i Jego Prawdzie.
Ktokolwiek
otrzymał Prawdę Bożą świadomie, musi się z niej radować, a radując się z niej,
musi przyświecać tym światłem innym, lecz gdyby to światło ukrył, to
dowodziłoby z jego strony braku odwagi, braku ocenienia i szczerości tych
przymiotów, których Pan szczególnie teraz upatruje między tymi, których powołał
do uczestnictwa z Jezusem w Jego chwalebnym Królestwie, które wkrótce ma być
ustanowione między ludźmi. Przeto jest rzeczą bardzo ważną, aby światłość nasza
świeciła przed ludźmi, bo gdyby się okazało potrzebne, abyśmy byli gotowi,
owszem radzi znosić cierpienia z powodu naszej wierności ku Panu i Jego
poselstwu. W tym względzie mamy Jego słowo, że ktokolwiek wstydziłby się Jezusa
i Jego Słowa teraz, tego On się będzie wstydził w niedalekiej przyszłości.
Rozumie się, iż takich nie uzna On za członków klasy Oblubienicy i nie przyjmie
ich za pomocników, by usługiwali przed Jego stolicą.
Jezus
jest światłością świata. „Tenci był tą prawdziwą światłością, która oświeca
każdego człowieka przychodzącego na świat” – Jan 1:9. Jezus nie miał nic
wspólnego ze światem, lecz jedynie z tymi, co mieli uszy ku słuchaniu i oczy
wiary, dlatego Pan Jezus powiedział: „Błogosławione są oczy wasze, że widzą,
i uszy wasze, że słyszą” – Mat. 13:16. Czas na oświecenie świata przyjdzie
wtedy, gdy się skończy powołanie i wybór świętych. Wtedy Kościół jako
Oblubienica, będąc połączona ze swoim Oblubieńcem, zasiądzie na Jego stolicy.
Wtedy wszyscy, co wiernie przyświecali swym światłem, zostaną połączeni z tym
wielkim światłem – Jezusem jako członki Jego Ciała. Razem stanowić będą ono
wielkie Słońce Sprawiedliwości, które wtedy powstanie, a „zdrowie będzie na
skrzydłach jego”, aby błogosławiło wszystkie rodzaje ziemi. „Wtedy to
sprawiedliwi zajaśnieją jako słońce w królestwie Ojca swego.” „Kto ma uszy
ku słuchaniu, niechaj słucha” – Mat. 13:43. Kto zatem ma pragnienie serca,
niech będzie posłuszny Słowu Bożemu, a tym sposobem będzie mógł uczynić swoje
„powołanie i wybór pewnym” i otrzyma ono chwalebne wielkie zbawienie.
Na Straży 1977/4/02, str. 38; W.T. R-4966 a - 1912 r