<< Wstecz |
Wybrano: R-4984 a, z 1912 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Reguła pisma św. do załatwienia różnych nieporozumień
"Jeźliby zgrzeszył przeciwko
tobie brat twój, idź, strofuj go między tobą i onym samym: jeśli cię usłucha,
pozyskałeś brata twego, ale jeśli cię nie usłucha, przybierz do siebie jeszcze
jednego albo dwóch, aby w uściech dwóch albo trzech świadków stanęło każde
słowo. A jeśliby ich nie usłuchał powiedz Zborowi; a jeśliby zboru nie
usłuchał, niechci będzie jako poganin i celnik" - Mat.18:15-17.
Nie możemy sobie wyobrazić wypadku,
w którym brat z przeciętną inteligencją potrzebował w sprawie jakiegoś
nieporozumienia innej zachęty i dorady od tej, jakiej udzielił nam Pan Jezus i
która nakreślona jest w naszym tekście. Jeżeli ktoś ma zwyczaj wtrącania się
niepotrzebnie w cudze sprawy, rzekomo z intencją okazywania sympatii lub tp.,
to im prędzej się spostrzeże, iż sposób takiego postępowania jest złym, tym
lepiej. Taki powinien uczyć się, by umysł swój naginać do postępowania według
niewątpliwych instrukcji Pisma Świętego. Takiemu, co ma skargę przeciwko bratu,
Pan tak mówi: "Idź, strofuj go pomiędzy tobą i onym samym". Jeżeli
sprawa jest za mała, aby ją wspominać bratu, którego ona dotyczy, to jest ona
za mała, aby się nią wogóle zajmować, więc powinna być zapomniana.
Nie ma żadnych wyjątków z pod reguły
opisanej w Ew. Mat.18:15-17; lecz mogą być okoliczności, gdzie reguła ta może
być odmiennie tłumaczona i zastosowana. Na przykład: Jeśli sprawa miała miejsce
w rodzinie, mogą zachodzić okoliczności, gdzie właściwym byłoby udać się do
głowy rodziny. Jeźliby to było w jakiejś instytucji, a osoba obwiniona byłaby w
danym wypadku tylko przedstawicielem pewnego stowarzyszenia, to byłoby rzeczą
właściwą udać się do głowy danego stowarzyszenia. Taki sposób postępowania
byłby stosowaniem się do reguły zapisanej u Mat.18:15-17, według logicznej
strony tych tekstów. Lecz takie stosowanie tej reguły zachodzi tylko w
wypadkach wyjątkowych; gdzie pomimo technicznych różnic nie potrzeba reguły tej
ignorować ani jej odsuwać, ale stosować ją należy według mądrości, w jakiej
dana sprawa powinna być załatwiona.
Bez wątpienia, że większość kłopotów
na świecie powstaje z powodu różnych nieporozumień. Należy przeto, aby każdy z
ludu Bożego "przyoblekł miłość, która jest związką doskonałości"
(Kol. 3:14). Mogą jednak zajść okoliczności, w których ktoś, czując się
pokrzywdzonym może z całą właściwością udać się do brata rzekomo krzywdę
czyniącego i starać się sprawę wyświetlić. Wyniki takiego postąpienia byłyby z
pewnością korzystne w każdej sprawie.
Instrukcja zapisana u Mat.18:15-17
dana jest jedynie Kościołowi, przeto nie może być stosowana do obcych. Lecz
ktokolwiek nauczy się stosować do tej reguły w swoim postępowaniu względem
braci, ten pozna, że jest to najmądrzejsza metoda postępowania we wszystkich
sprawach życia. Wobec tego, naturalną jego skłonnością będzie stosować tę samą
zasadę także do spraw ziemskich i do ludzi światowych. Musi on jednakowoż
baczyć, aby posługując się tą regułą względem świata czynił to w sposób mądry i
właściwy. Niektóre piękne i kosztowne rzeczy należące do Kościoła, mogą być
przez świat zbezczeszczone. Dlatego Pan Jezus napominał abyśmy nie rzucali
"pereł naszych przed świnie". - Mat.7:6.
Chociaż starać się mamy czynić
dobrze wszystkim, to jednak w naszym postępowaniu względem braci powinna ta
zasada być szczególnie zrozumiana i stosowana. Możemy także powiedzieć, że
niektórzy z ludu Bożego posługują się tą regułą całkiem niewłaściwie, gdy
stosują ją do spraw małoznacznych. Na przykład: Jeżeli jaki brat zauważy, że
drugi brat będący w prawdzie wyróżnia go w swoich uczuciach a innego traktuje
lepszą serdecznością aniżeli jego samego, to nie powinien się tym gorszyć ani
gniewać, powinien raczej sobie powiedzieć: "Są przecież różne charaktery i
różne upodobania; brat A widocznie upodobał sobie brata B więcej niż mnie lub
drugich. Radbym, aby brat A mógł mnie miłować; aby nie żywił do mnie nienawiści
i nie czynił mi krzywdy". Nie ma nic takiego w Słowie Bożym, co by
wskazywało, że bracia mają być wszyscy jednakowo cenieni!
Pan Jezus sam ujawnił pewne
wyróżnienie w Swej miłości. Wyróżnienie Jego nie miało jednak cech stronnictwa
lub obłudy. Z powodu różnic charakterów i upodobań, jakie zachodzą w naszej
upadłej naturze ludzkiej, niektórzy bracia są więcej zbliżeni do nas pod
względem swych upodobań, aniżeli drudzy. Powinniśmy przeto kontentować się tym,
że bracia nas miłują i powinniśmy się starać, aby zasłużyć sobie na miłość, a
możemy to uczynić przez odnoszenie się do nich ze słowami i czynami
nacechowanymi miłością, a tym sposobem zaskarbiać sobie coraz więcej ich miłość
i poważanie. Przez czynienie wymówek tym, którzy nas nie miłują w dość wysokiej
mierze, nie możemy od nich pozyskać większego szacunku, ale jedynie przez
wyrabianie w sobie charakteru, któryby zasługiwał na większy stopień miłości.
Jeśliby ktoś wniósł podobną kwestię
bądź według reguły zapisanej u Mat.18:15, bądź inaczej, należałoby mu dać taką
radę: "Brat A nie zdaje się żywić żadnych złych uczuć do ciebie
bracie". Gdyby brat B skarżył się dalej, że brat A, nie darzy go taką
miłością i przyjaźnią jak darzy brata C, to można mu odpowiedzieć: "Drogi
bracie, czy my nie mamy prawa mieć bliższej społeczności z jednym bratem,
jeżeli nie krzywdzimy drugich? Ja myślę, że mamy, a nawet nasz Pan sam dał nam
podobny przykład. Nie znaczy to, że ja mam cię traktować szorstko. Nie jest to
żadnym złem, gdy ktoś ma większy szacunek dla jednych niż dla drugich, jeżeli
tylko nie używa tego wyróżnienia na rozmyślne ubliżanie drugim".
RÓŻNE STOPNIE MIŁOŚCI
Miłość nie jest sprawiedliwością.
Miłości nie można nikomu nakazać; ona może być pobudzoną i potrzeba mieć
słuszny powód do miłości. Byłoby rzeczą całkiem niewłaściwą mówić, żeby ktoś
miłował Boga, podczas gdy ten Bóg byłby istotą niegodną miłości. Czy moglibyśmy
miłować jakiekolwiek stworzenie nie zasługujące na miłość? My miłujemy braci,
ponieważ widzimy w ich intencjach pewne podobieństwo Boże. Do miłowania ich
pobudza nas także i to, że oni jak i my oddali swe serca Bogu.
W razie, gdy członek Zgromadzenia
jest moralnie upadłym, w takim razie nie możemy ku niemu czuć miłości a zamiast
okazywania mu szacunku możemy tylko mieć politowanie. Na ile w danym bracie lub
siostrze dopatrujemy się podobieństwa obrazu Chrystusowego na tyle możemy ich
prawdziwie miłować, lecz do każdego brata i do każdej siostry powinniśmy się
odnosić szczerze czyniąc im dobrze; ma się rozumieć, że podobną miłość
powinniśmy stosować do wszystkich ludzi na ile tylko nadarza się sposobność.
Największa trudność w sprawie
nieporozumień jest, że rada Pańska nie jest dość ściśle przestrzegana. Bracia
zacni, dobrzy i pragnący uczciwie postępować, którzy zdają się być dość
kompetentni do radzenia drugim, myślą nieraz, że ich sprawa różni się od spraw
innych braci i w załatwianiu tejże ujawniają brak odpowiedniego rozsądku.
Zamiast udać się do brata i powiedzieć mu: "Bracie, przyszedłem do ciebie
w pewnej małej sprawie, stosując się do rady zapisanej u Mat. 18:15-17",
on przeciwnie, spotyka tego brata i mówi: "Bracie, tyś uczynił to a
to". On udaje się do tego brata nie w zamiarze dojścia do porozumienia,
ale w celu wykazania, że mu się stała krzywda. Nie jest to właściwy sposób
załatwiania tego rodzaju sprawy. Jak jest pewnym, że sprawiedliwość jest
gruntem stolicy Bożej, tak również jest pewnym, że ci, co w taki sposób
postępują nie stosują się do zasad sprawiedliwości. Nie wyrabiają w sobie
odpowiedniego charakteru i tacy nie zdobędą nagrody, jeżeli nie zmienią swego
postępowania.
Duchem przykazania Bożego w tym
względzie jest, aby bratu pomóc a nie, żeby mu czynić wyrzuty, drażnić go,
wyszydzać lub wmawiać w niego coś takiego, czego wcale nie miał zamiaru czynić,
lub wywracać i wykręcać znaczenie słów przez niego wypowiedzianych. Ktokolwiek
posiada właściwego ducha czynić tego nie będzie. W takim duchu nie godzi się
zbliżać do żadnego brata. Sprawę jakiegokolwiek nieporozumienia należy
traktować możliwie najdelikatniej, a gdy uczyniliśmy z naszej strony wszystko,
co tylko było możliwe a zło nadal jest czynione, w takim razie nie powinniśmy
więcej o tym mówić. Ktoś mógłby powiedzieć: "Lecz ten brat choć wie, że mi
złość wyrządził, to jednak mnie nie przeprosił". Takiemu odpowiadamy: Pan
Jezus nic nie nadmienił o przepraszaniu. Jeżeli jednak obwiniony brat zobaczy,
że wyrządził krzywdę a nie nagrodził jej, ani przeprosił pokrzywdzonego, to
wyrządza szkodę sam sobie.
UNIKAJMY WTRĄCANIA SIĘ DO CZYICH
SPRAW
Jeżeli następny krok zalecony u
Mat.18:15-17 byłby konieczny, to powinien być podjęty dopiero po dobrej
rozwadze i modlitwie by się upewnić, jaką jest wola Boża w danej sprawie. Ten,
co zamierza podjąć ten krok, powinien się najpierw upewnić czy sprawa jest
dostatecznie ważną, aby niepokoić nią drugich braci; powinien się także
upewnić, czy ta sprawa dotyczy jego a nie drugich; czy postępek jego nie jest
jedynie wtrącaniem się w cudze sprawy; czy sprawa, o którą on brata oskarża nie
jest przestarzałą. Jeżeli tak się rzecz ma przybierz sobie dwóch braci, ale nie
mów im: "Ja biorę was na świadków, więc starajcie się trzymać moją
stronę". Możliwym jest, że w całej tej sprawie ty sam jesteś stroną
błądzącą, a jeżeli tak jest to powinieneś postarać się, abyś naprawił samego
siebie zamiast naprawiać drugiego.
Gdy się upewnimy, że sprawa jest
dosyć ważna, powinniśmy przybrać dwóch takich, o których myślimy, że są
przyjaciółmi brata, który nas ukrzywdził, oraz ludźmi zdrowo myślącymi i w
Zgromadzeniu poważanymi. Gdy znajdziemy się z przybranymi świadkami u brata, z
którym mamy nieporozumienie i gdy sprawę przedstawimy, wtenczas byłoby właściwą
rzeczą, aby przybrani bracia udzielili nam swej rady. Jeżeli rada ich byłaby
zdrową i możliwą do przyjęcia, powinniśmy się do niej zastosować i zawrzeć z
bratem pokój i zgodę.
Gdyby zaś ten sposób nie przyniósł
pożądanego skutku i szkodliwa działalność oskarżonego trwałaby nadal, to byłoby
z naszej strony rzeczą właściwą przedstawić tę sprawę Zborowi. Ci dwaj bracia,
którzy byli z nami i wraz z nami zadecydowali, że byłoby rzeczą niemożliwą
nakłonić brata źle czyniącego do naprawy, powinni powiedzieć starszym zborowym,
że mają do przedstawienia Zborowi pewną sprawę, lecz oskarżeń przed braci
starszych wnosić nie powinni. Zbór tylko ma wysłuchać sprawę by mógł
zadecydować czy jest rzeczywiście uzasadniony powód do skargi. Wszystko, co
bracia starsi dotąd powinni wiedzieć to tylko to, że jest pewna sprawa do
przesłuchania. Bracia starsi wtedy powinni zwołać specjalne zebranie,
powiadamiając wpierw Zbór, że jest pewna sprawa do rozważenia przez
zgromadzenie, oraz zapytać, kiedy byłby najodpowiedniejszy czas dla
zgromadzenia się zebrać i sprawę wysłuchać. Tedy Zbór powinien wyznaczyć czas,
w którym ma się odbyć zebranie w celu wysłuchania tej sprawy.
Przy tej sposobności byłoby rzeczą
właściwą, aby brat, przeciwko któremu zarzuty mają być wnoszone powiedział
starszym braciom: "Prawda, że ten brat mię oskarżył i następnie wraz z nim
dwóch innych braci przyszło do mnie, lecz ja bracia twierdzę, że to oskarżenie
jest nieuzasadnione, bo rzecz ta jest moją prywatną sprawą i inni nie mają z
nią nic do czynienia"; lub też cokolwiek bądź innego chciałby powiedzieć.
Wtenczas powinny być stawione dowody, iż sprawa jest rzeczywiście tego rodzaju,
że powinna być wniesiona przed Zbór, powinny być przedstawione dowody, że nie
jest to samym tylko wtrącaniem się w cudze sprawy, ponieważ Zborowi nie należy
się brać jakiegokolwiek udziału w sprawie, która okazałaby się wtrącaniem się w
czyjeś prywatne sprawy.
Wtenczas byłoby rzeczą właściwą dla
starszych, dowiedzieć się o sprawie tej na tyle, aby mogli zadecydować czy
sprawa ta jest natury prywatnej, czy też jest dość ważna, aby ją Zbór
rozsądzał. Jeżeliby zauważyli, że sprawa nie powinna być wnoszona przed Zbór w
takim razie ten, co się czuje poszkodowanym powinien powiedzieć: "Ten trat
nie wyrządził ci żadnej szkody", lecz gdyby którakolwiek strona obstawała
za tym, że sprawa ma być rozpatrywana przez Zbór według Mat. 18:15-17 a starsi
Zborowi nie byliby chętni, aby przed Zbór ją wnosić, wtenczas byłoby właściwym,
aby Zbór zadecydował czy uważa za właściwe, aby sprawę tę wysłuchać czy też
nie.
JAK PRZEPROWADZAĆ SĄD KOŚCIOŁA
Gdy sprawa już przyjdzie przed
zgromadzenie, to obie strony powinny otrzymać sposobność przedstawienia sprawy
- jedna, by przedstawiła swoje zarzuty a druga by mogła odpowiedzieć. W całej
tej procedurze nie powinno się pozwalać na jakiekolwiek złośliwe uwagi lub
słowa. Osoba, która by się nimi chciała posługiwać powinna być za to zganiona,
a postępek jej uznany za złe sprawowanie się. Takim jest sposób, jaki nasz Pan
zamierzył, aby w podobnych sprawach postępować. Punkt, o którym zawsze powinno
się pamiętać jest ten, aby lud Boży, bądź pojedynczo, bądź zbiorowo nie
zajmował się wtrącaniem w cudze sprawy. Ludzie marnują wiele czasu na złe mowy
i rady w sposób zupełnie przeciwny Złotej Regule i przepisom podanym w Ew.
Mat.18:15.
Jeżeli zgromadzenie po cierpliwym
wysłuchaniu wyraźnych, pewnych i dość poważnych zarzutów dojdzie do
przekonania, że osoba, przeciwko której skarga została wniesiona nie przestaje
źle czynić, pomimo podjętych przeciw niej kroków, to powinno zadecydować, że
jest ona winną w tym, o co była oskarżona. Decyzja Zboru powinna zapaść o ile
możliwe jednogłośnie, osobiste względy powinny być wykluczone a ponieważ
zgromadzenie nie wydaje na nikogo wyroku, by kogo skazać na wieczne męki lub
jaką inną karę, więc decyzja zgromadzonych członków Zboru nie powinna nakładać na
nikogo jakiejkolwiek kary; Oni tylko oświadczają winnemu bratu lub siostrze, że
jego, lub jej postępowanie jest przeciwne Pismu Świętemu; i że jeżeli tego
postępowania nie zmieni, to nie mogą być nadal traktowani jako należący do ludu
Bożego.
Pozbawiając taką osobę naszej
społeczności nie mamy wyrządzać jej nic złego, bo nie czynimy tego celnikom i
grzesznikom, lecz celnika ani grzesznika nie zapraszamy do brania udziału w
usłudze czy to jako starszy, czy diakon, czy też w jakiejkolwiek innej usłudze;
taki brat nie ma być powoływany do modlitwy, ani do czegokolwiek takiego, do
czego nie byłby powoływany obcy. Tym sposobem zgromadzenie pozbawia go swej
społeczności. Jest on wciąż jeszcze bratem, lecz pozbawionym bliskiej
społeczności, ponieważ nie usłuchał głosu Zgromadzenia, które wypowiedziało się
według Pańskiej wskazówki.
Jednak jest rzeczą możliwą dla
całego zgromadzenia, popełnić omyłkę przy rozsądzaniu podobnej sprawy i
oświadczyć się przeciwko bratu, któryby miał zupełną słuszność. W takim wypadku
brat ten mógłby powiedzieć: "Drodzy bracia! Oceniam wasz pogląd na tę
sprawę i bardzo mi przykro, że sposób mojego postępowania w tej sprawie wydał
wam się godny potępienia. Przyrzekam wam naprawę w tej sprawie na tyle, na ile
tylko będę mógł. Chociaż chcąc być sprawiedliwym dla samego siebie, ja nie mogę
zmienić mojego zapatrywania, to jednak szanując waszą jednogłośną decyzję nie
będę kierował się swoim sądem, chociaż czuję, że jest on właściwym. Jeżeli
czyniąc to ja poniosę pewną niesprawiedliwość to ufam, że Pan policzy mi to
jako część mojej ofiary za ciało Jego, którym jest Kościół. Przeto drodzy
bracia, dziękując wam za wasze uprzejmie wyrażone uczucia, to jednak
oświadczam, iż one nie były wobec mnie sprawiedliwymi. Mam nadzieję, że jeżeli
pogląd wasz na tę sprawę ulegnie kiedykolwiek zmianie, to nie omieszkacie mi o
tym powiedzieć".
Jeżeli oskarżony brat byłby
rzeczywiście winien, to może gotów byłby powiedzieć: "To tedy wyrzućcie
mię ze swego grona". Zgromadzenie mogłoby mu na to powiedzieć: "My cię
nie wyrzucamy. Nie mów, że się od nas odłączysz. My nie chcemy uwagi twej
rozumieć za twoją ostatnią odpowiedź. Mamy nadzieję, że Pan da ci poznać, że
nasz postępek w tej sprawie był dla ciebie bracie jak najbardziej uprzejmym i
braterskim, oraz że obowiązkiem naszym teraz jest zastosować się do zdania
Zboru. Jeśli zaś Pan nam pokaże żeśmy zbłądzili, to chętnie się do tego
przyznamy. W międzyczasie zaś bracie, my nie mamy wcale zamiaru cię krzywdzić
tylko chcemy wykonać nasz obowiązek wobec naszego Pana i Jego Słowa".
Takie postępowanie byłoby właściwe;
zapory pomiędzy braćmi stawiać nam nie należy. Nie małą szkodę moglibyśmy
wyrządzić obwinionemu bratu gdybyśmy mu powiedzieli: "Nie pokazuj się tu
prędzej, aż odwołasz każde słowo któreś powiedział". Większość ludzi ma
tyle poczucia swej godności, że po takim oświadczeniu może by się więcej nie
wrócili, mogliby to uczynić gdyby był okazany Duch Pański, Duch miłości i
sprawiedliwości.
Straż 1928 str. 119 - 122. W.T. R-4984 a - 1912 r.