<< Wstecz |
Wybrano: R-4994 a, z 1912 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Miłość braterska jest próbą
"Oto jako rzecz dobra i jako
wdzięczna, gdy bracia zgodnie mieszkają". - Ps.133:1.
Psalm 133 jest widocznie proroczym i
zdaje się odnosić do Kościoła, "który jest ciałem Chrystusowemu".
Myśl ta ujawnia się w drugim wierszu, który mówi: "Jest jako olejek
najwyborniejszy wylany na głowę, ściekający na brodę, na brodę Aaronową, ściekający
aż i na podołek szat jego". Olejek ten przedstawia Ducha Świętego, który
spływa na ciało Chrystusowe - na Kościół.
Psalm ten zdaje się szczególnie
stosować do obecnego czasu, aczkolwiek zawsze było rzeczą wdzięczną i przyjemną
widzieć braci mieszkających - żyjących w zgodzie. Jest rzeczą naturalną, że w
czasach prześladowania panowała większa spójnia między braćmi, albowiem mniej
było takich, co przyłączali się do Kościoła; prześladowanie odstręczało
niezawodnie wszystkich, oprócz prawdziwie poświęconych. Wynikiem prześladowania
zwykle bywa, że obcy żywioł się odsuwa, a którzy mają wspólny cel i dążenia
bywają więcej spojeni miłością i zgodą.
W miarę jak prześladowanie ustawało
i do Kościoła przyłączało się coraz więcej takich, co nie byli wiernymi ani
gorliwymi, sposobność do nieporozumień zaczęła się wzmagać. W czasie obecnym,
chociaż synowie światłości doświadczają dosyć przeciwności to jednak nie wiele
ponoszą prześladowań. Prawda pociągnęła znaczną liczbę ludzi, z których wielu
prawdopodobnie nie są wcale tymi, jakimi być powinni. Faktycznie żaden nie jest
tym, czym być pragnie, mianowicie obrazem drogiego Syna Bożego, lecz wszyscy
powinni się starać, aby się wznieść do tego wzoru.
WIĘCEJ POWODÓW DO SPORÓW
Na pierwszy rzut oka zdawałoby się
rzeczą dziwną, aby pomiędzy uprzywilejowanymi dziećmi Bożymi miała zachodzić
jakakolwiek niezgoda. Ktoś mógłby przypuszczać, że jeśli serca ich bywają
napełnione Duchem Świętym, to nie powinno tam być miejsca na chwasty nienawiści,
zazdrości, złości itp., ale raczej samymi owocami Ducha powinni się odznaczać.
Być może, że w takim stanie serca znajdowaliśmy się wtenczas, gdyśmy się
najpierw poświęcili i gdy na uczynki ciała nie było miejsca ani sposobności,
lecz z biegiem czasu powody do rozterek zaczęły się raczej wzmagać zamiast
zmniejszać. Jest więc rzeczą ważną, aby patrzeć z której strony trudności
powstają a tym samym zabezpieczyć się przed grożącym nam niebezpieczeństwem i
być czynicielami pokoju między braćmi. "A tak powinniśmy znosić my,
którzyśmy mocni, mdłości słabych" (Rzym.15:1). W gronie wiernych nie ma
tak wielu mocnych, jak to pierwotnie nam się zdawało; jeżeli więc powyższa
reguła ma być ogólnym prawidłem, to powinna pobudzać każdego z nas do starania
się, aby być jednym z tych mocnych, którzy mają być pomocnymi słabszym braciom
w Kościele.
Jedną jeszcze rzecz należy zauważyć,
a mianowicie, że między nowymi stworzeniami, spłodzonymi z Ducha zachodzi
więcej sposobności do rozterek aniżeli wśród ludzi światowych. Chcemy przez to
powiedzieć, że grono ludzi w nominalnym kościele może nieraz łatwiej żyć
wspólnie w pokoju i jedności aniżeli grono ludzi więcej oświeconych i
ożywionych prawdą. Orzeczenie to może z początku wydać się dziwnym, lecz dalsze
zastanowienie się okaże jest ono prawdziwym. W kościele nominalnym religia jest
więcej tylko zewnętrzną formą. Jest poniekąd zwyczajem u nominalnych
Chrześcijan, aby się ubrać, iść do kościoła, wysłuchać w cichości nabożeństwa i
powrócić do domu. Uwaga ich bywa skierowana na niektóre piękne rzeczy, jak np.
pogodny dzień, na kwiaty, modne stroje, kapelusze i tak czas przejdzie. Lecz
umysł tych, co zostali oświeceni prawdą jest więcej czynny. My także miłujemy
kwiaty i inne rzeczy, w które zaopatrzył nas Ojciec Niebieski, rozmawiamy o
nich i jest wiele innych sposobności do prowadzenia rozmów i dysput; bo jak nie
ma dwóch osób zupełnie do siebie podobnych, tak nie ma dwóch osób zupełnie
jednakowo myślących.
Niektórzy z ludu Bożego przechwalają
się tym, że umieją sami za siebie myśleć, lecz najmądrzejszą drogą dla nas
jest, abyśmy umieli sami za siebie wierzyć. Niektóre rzeczy są tylko
przedmiotem wniosków a nie znajomości. My jesteśmy wyuczeni od Boga. On mówi
nam o różnych rzeczach w Swoim Słowie, a jeżeli przyjmujemy te rzeczy jako
pochodzące od Niego, to możemy to czynić bez nadmiernej dyskusji. Ma się
rozumieć, iż sprawia nam przyjemność filozofowanie o naukach Słowa Bożego; za
przywilej uważamy wierzyć w to, co Pan powiedział, lecz nasze filozofowanie
powinno być trzymane w odpowiednich granicach i w harmonii z Boskim
orzeczeniem. Podczas gdy my filozofujemy, filozofują także i inni, wtenczas
bardzo łatwo mogą się wyłonić doktrynalne trudności.
Różne doktryny mogą Być wyciągane z
Pisma Świętego, lecz gdy zaczniemy rozumować o rzeczach, jakie tam nie są
zapisane, zachodzi niebezpieczeństwo sporu. Ten, co w dyskusji trzyma się
najbliżej Słowa Bożego, tym samym nie tylko czyni dobrze sobie, ale będzie
także zdolnym uniknąć sporów powodowanych przez drugich braci i ich filozofowanie.
Nie przypuszczamy, aby Pan żywił do nas odrazę gdybyśmy o niektórych rzeczach
mieli odmienne pojęcia. Powinniśmy jednakowoż pamiętać, że jeśli mamy jaką nową
myśl i przedstawiamy ją braciom, a oni uznają tę myśl za nielogiczną, to nie
powinniśmy jej przemocą wmuszać w drugich, tak jak oni nie powinni narzucać nam
swoich poglądów. Trudność zdaje się leży w tym, że w sprawach takich istnieje
skłonność forsowania swoich myśli z pragnieniem, aby wszyscy się z nami
zgadzali, podczas gdy właściwą rzeczą by było kontentować się tym, że dano nam
przywilej przedstawić myśl naszą drugim i na tym sprawę pozostawić.
Każdemu bratu przysługuje prawo mieć
swoją własną opinię. Nie mamy prawa stawiać naszych poglądów za wzór dla
drugich. Rzeczy, jakie są dla nas regułą znajdują się w Piśmie Świętym, na
przykład, co się tyczy nas samych i naszej społeczności z braćmi jest, że mamy
wierzyć, iż Jezus Chrystus jest Pomazańcem i Zbawicielem świata; że mamy się
stać współdziedzicami z Nim, czyli otrzymać dział w Jego dziedzictwie; że
zostaliśmy kupieni Jego krwią i że mamy mieć udział w cierpieniach
Chrystusowych a w przyszłości udział w Jego chwale.
Wyraźne świadectwa Pisma Świętego
odnośnie tych przedmiotów, mają być podstawą naszej wiary, a nie żadne
fantastyczne naciągania i tłumaczenia. Niektórzy w Zgromadzeniu mogą lepiej
wyrozumieć ogólny zarys Boskiego Planu; inni zaś zrozumiewają niektóre jego
szczegóły, podczas gdy ogólnego zarysu nie rozumieją tak dobrze. Ci, co mają
odmienny od drugich układ umysłowy nie mogą być za to winieni ani chwaleni,
wszyscy jednak muszą być ugruntowani w tym, że mamy być gotowymi cierpieć dla
prawdy i sprawiedliwości, będąc wiernymi Bogu, braciom i prawdzie.
PRAWDA POCIĄGA SILNE CHARAKTERY
Należy pamiętać, że powodem do
nieporozumień między niektórymi braćmi lub, z którymi trudno zgodnie mieszkać,
jest nieraz ich charakter. Są ludzie, których charaktery są miękkie jak glina;
inni zaś, w których charakterze można czynić dowolne wgięcia jak w gumowej
piłce; a jeszcze inni mają charakter twardy jak diament. Klasa tych ostatnich
posiada mocną powłokę charakteru. Gdybyśmy włożyli kulki gliniane, piłki gumowe
i diamenty, do jakiego naczynia i dobrze nim potrząsnęli, to diamenty
porysowałyby wszystko, z czym tylko by się zetknęły; a to z powodu, że są
twarde. Pan nie szuka klasy ludzi z charakterami podobnymi do gumowych piłek
lub do glinianych kulek. Z takimi Pan się będzie liczył później - w czasie
właściwym. O ile daje się zauważyć to prawda pociąga przeważnie klasę drogich
kamieni - klasę diamentów.
Wiedząc, że z powodu różności
charakterów może wyniknąć ze strony twardego charakteru zranienie, zgorszenie
lub obrażenie drugich o słabszych charakterach; świadomość tego powinna dodać
nam mądrości, by wiedzieć jak postępować wobec słabych. Powinniśmy także
rozumieć, że bracia wydający nam się twardymi, są ludźmi z prawdziwym
charakterem, a nie podobnym do gliny. Już sama ich odrębność jest dowodem
charakteru. Fakt ten powinniśmy należycie cenić i postępować wobec nich tak,
aby ich nie drażnić. Możemy im radzić, lecz mamy mieć na uwadze, że oni również
tak samo pragną czynić wolę Bożą jak i my, a może nawet lepiej. Musimy, przeto
być cierpliwymi jedni względem drugich. Jest jeden tekst w Nowym Testamencie, który
mówi: "My wiemy żeśmy przeniesieni z śmierci do żywota, iż miłujemy
braci" (1Jan 3:14). Myślą tego tekstu zdaje się być, że niektórych braci
jest trudno miłować, tak trudno, że jeślibyśmy nie przeszli z śmierci do żywota
to miłować ich byśmy nigdy nie mogli.
Prawda zdaje się pociągać silne
charaktery raczej aniżeli słabe. Ci pierwsi mają w sobie więcej stanowczości,
ale także więcej ostrości i czupurności, aniżeli inni, którzy wprawdzie są
powolniejsi, ale także niekiedy zniewieściałymi, aby mogli być przyjemnymi
Panu, jako członkowie "maluczkiego stadka" zwycięzcy. Tu więc
widzimy, że ta sama zaleta, która czyni nas przyjemnymi Panu i która jest
potrzebną kwalifikacją do stanowiska o które się ubiegamy, jest jednocześnie
poważną trudnością pod niektórymi względami gdy kilku takich zejdzie się razem
w Zgromadzeniu.
Nawet diament pokryty błotem nie
będzie zdolny ciąć, ani rysować, ale umieść tylko tuzin diamentów razem, a im
więcej błotnistej powłoki będzie od nich odpadać tym więcej będzie miedzy nimi
cięć, zgrzytu i drapania. Podobnież rzecz się ma i z Pańskimi klejnotami, im
więcej się oni do siebie zbliżają, im więcej się przebudzają, tym więcej będzie
sposobności do rozterki i tym większa zachodzi potrzeba, aby oni byli
całkowicie napełnieni i przykryci Duchem Świętym, który, jakoby olejek, gładzi,
ochładza i skłania ku zgodzie.
Straż 1928 str. 141 - 143. W.T. R-4994 a - 1912 r.