<< Wstecz |
Wybrano: R-5033 a, z 1912 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Saul z Tarsu i co on widział
"A na ostatek po wszystkich
ukazał się i mnie, jako poronionemu płodowi" - 1Kor.15:8.
W rozdziale, z którego wyjęty jest
powyższy tekst, apostoł Paweł argumentuje o zmartwychwstaniu. On rozumiał i
starał się drugim dowieść, że na tej wielkiej prawdzie spoczywa całe poselstwo
Ewangelii. Udowodnić, że Jezus umarł, było rzeczą dość łatwą; lecz dowieść
niewiernemu światu, że On zmartwychwstał, było rzeczą trudną; a kto nie mógł
wierzyć w tę wielką prawdę, nie mógł też uwierzyć we wszystkie inne prawdy,
które stoją mocno, gdy ona stoi, lecz upadają gdyby ta miała upaść.
Na przykład apostoł wykazywał, że
Jezus opuścił chwałę niebieską i stał się człowiekiem, aby mógł zapłacić karę,
jaką Boskie prawo nałożyło na Adama, a wraz z nim na cały rodzaj ludzki. On
mógł wykazać właściwość takiego rozumowania. Dowiódł, że z powodu
nieposłuszeństwa ojca Adama, wszyscy ludzie zostali skazani na śmierć i że było
absolutnie koniecznym, aby nieskażone życie zostało ofiarowane a tym sposobem
kara mogła być zapłacona, zaś potępiona ludzkość uwolniona.
BÓG NIE ZOSTAWIŁ SWEGO SYNA W ŚMIERCI
Apostoł wykazał, że Jezus wykonał
powierzone Mu dzieło wiernie i wydał Swe życie, tudzież że wykonanie tego
dzieła było Ojcu Niebieskiemu przyjemne. Jeżeli tak, to Bóg nie mógł zostawić
Swego Syna w śmierci, lecz wzbudził Go z martwych. Prawdę tę Apostoł
ustawicznie ogłaszał, dowodząc, że Chrystus Pan wszedł do chwały i otrzymał
nagrodę, gdy wstąpił tam, gdzie był pierwej to jest do stanu duchowej
doskonałości.
Wszystkie twierdzenia Apostoła, nie
były jednak dosyć przekonywujące niektórych jego słuchaczy, którzy twierdzili,
że byłoby łatwiej uwierzyć, że Jezus wcale nie umarł, tylko został
przemieniony, aniżeli uwierzyć, że Jezus "umarł za grzechy nasze, a
zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia". Toteż Apostoł wspominał
często o zmartwychwstaniu Chrystusa i kładł nacisk, że uznanie tej prawdy jest
absolutnie, koniecznie potrzebne do wiary Chrześcijańskiej, bo przez to nie
tylko, że Ojciec Niebieski okazał Swe uznanie Jezusowi, ale i wszystkie
proroctwa w tym się wypełniły. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał to one
pozostałyby nadal niewypełnione.
Inaczej mówiąc, dzieło drogiego
Odkupiciela byłoby bez żadnej korzyści; sprawa byłaby dla grzeszników nadal tak
niekorzystną jakby Jezus wcale nie przyszedł. Co więcej, jeżeli
zmartwychwstanie Jezusa byłoby rzeczą wątpliwą, to jak mogliby uwierzyć w
zmartwychwstanie Kościoła ci, co tę naukę podają w wątpliwość? Na innym miejscu
Apostoł kładzie na to nacisk oświadczając, że wynikiem okupu danego przez Jezusa,
"będzie zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych";
albowiem On umarł za grzechy ludzkie i otrzymał chwałę przy zmartwychwstaniu,
aby we właściwym czasie mógł zlać błogosławieństwa zapewnione przez Jego
ofiarę.
"NA OSTATEK UKAZAŁ SIĘ I MNIE"
Prowadząc swój argument apostoł
Paweł wylicza wszystkich świadków, oprócz niewiasty, która widziała Pana w
poranku Jego zmartwychwstania. On mówi: "A iż widziany był od Kiefasa,
potem od onych dwunastu. Potem widziany jest więcej niż od pięciu set braci naraz,
z których wiele ich zostaje aż dotąd. Potem jest widziany od Jakuba, potem od
wszystkich Apostołów" prawdopodobnie, gdy wstępował do nieba. Następnie
przychodzi nasz tekst: "A na ostatek po wszystkich ukazał się i
mnie".
Jest coś wzruszającego w tej
wzmiance o jego własnym widzeniu Jezusa. To przywodzi na pamięć czas, kiedy
Saul z fanatyczną zajadłością prześladował Chrześcijan. To przypominało mu
odpowiedzialność za zabicie Św. Szczepana i jego ślepą nienawiść, która
pobudzała go do prześladowania bezbronnych bliźnich, jedynie za to, że wierzyli
iż Jezus umarł i zmartwychwstał, że wierzyli właśnie w to, o czym on teraz
starał się świadczyć wszystkim mającym uszy ku słuchaniu.
Pamięcią cofa się wstecz do czasu,
kiedy to w wielkiej gorliwości ścigał Chrześcijan aż do Damaszku wrzucając ich
do więzienia. Wspomniał sobie również na olśniewające światło z Nieba,
jaśniejsze od słońca w południe; oraz gdy spadł z konia i słyszał głos mówiący
do niego: "Saulu! Saulu! przeczże mię prześladujesz?" (Dz.Ap.9:1-9;
26:12-19). Ponownie uprzytomnił sobie zdumienie jakie go ogarnęło, gdy poznał
że ci, których on prześladował nie byli odszczepieńcami, ani zwiedzionymi
Żydami, ale wysoce cenionymi i uznanymi przez tak Wielką Istotę, której tylko
momentalne ujrzenie oślepiło go i rzuciło na ziemię. O jak cudownym było to
ujrzenie Pana! Jeżeli Chrystus był tak wielkim, chwalebnym i potężnym, to Saul
mógł w Niego uwierzyć i uwielbiać Go.
Powód, dla którego Żydzi nie
przyjęli Jezusa i który uważali za pewny dowód, że On nie był Mesjaszem, była
Jego pozorna słabość, Jego pozorna niezdolność do uskutecznienia tego
wszystkiego, co proroctwa przepowiadały. Żydzi mówili sobie: Nierozumnym byłoby
przypuszczać, aby człowiek bez armii i bez pieniędzy miał być królem. A jeszcze
bardziej nierozumnym jest jego twierdzenie, że jest Mesjaszem, który ma być
ponad wszystkich królów i przed którym zgiąć się ma wszelkie kolano i wielbić
wszelki język. Wielu Żydów myślało, że Jezus musi być albo niezupełnie
poczytalny na umyśle, albo stara się zwodzić lud i zdobyć sobie choćby tylko
chwilową popularność.
Takim zdawało się, że wraz z
ukrzyżowaniem Jezusa dana była demonstracja, że On nie był Mesjaszem. Według
ich pojęć Mesjasz miał żyć wiecznie i miał panować z powodzeniem jako Król
królów i Pan panów? Czyż nie było to dowodem, że człowiek, któryby się mienił
być Mesjaszem, a Żydzi lub Rzymianie mogliby go ukrzyżować, nie mógł być nikim
innym jak tylko oszustem. Oni więc rozumieli, że oszustwo Jezusa zostało
dowiedzione. Prześladowanie naśladowców Chrystusowych było tylko w celu
zgniecenia nowej religii, która zdaniem ich szkodziła Izraelowi, bo stawiała w
wątpliwość nadzieje Izraela odnośnie ich przyszłego Króla i Jego królestwa.
Toteż Saul z Tarsu czuł się usprawiedliwionym w swoim prześladowaniu
Chrześcijan, bo działo się to "dla dobra sprawy", jak to wielu
prześladowców mawiało.
NOWY POGLĄD NA SPRAWY
Wrodzona szczerość Saula z Tarsu
sprawiła, że był on tak samo szczerym po otworzeniu jego oczu wyrozumienia,
jakim był poprzednio. Nie wiele wzięło mu czasu na otrzymanie prawidłowego
wzroku duchowego; poczym poznał i nawet drugim mógł wykazywać, konieczność
śmierci Jezusa jak to było pokazane w figuralnych ofiarach Zakonu, oraz jak Pan
Bóg włączył tę wielką ofiarę Jezusa do Swego Planu, aby przez to mógł o tyle
wyraźniej pokazać Swoją sprawiedliwość, mądrość, miłość i moc.
Paweł teraz widział, nie tylko
potrzebę, aby Jezus przyszedł w ciele i dał samego Siebie na okup za
wszystkich; ale widział tak samo konieczność Jego zmartwychwstania, nie w ciele,
ale jako duch, aby mógł być w zupełności Władcą i Wybawicielem - by mógł
wybawić Swój lud nie tylko od Rzymian, Asyryjczyków i od innych ludzkich
nieprzyjaciół, ale także od Szatana, od grzechu, chorób, smutków i od śmierci.
O tak! teraz Saul dopatrzył się jak wielkim musi być Mesjasz, aby wszystkim
koniecznościom tej wielkiej sprawy mógł podołać!
Pogląd Pawła co do tej sprawy, uległ
zupełnej zmianie w jego umyśle. Poznał on, że zamiast ludzkiego Wybawiciela,
Mesjasza i ziemskiego króla, Bóg przygotował Niebieskiego, którego obdarzył
Boską naturą i chwałą ponad Anioły, księstwa, moce i ponad wszelkie imię, jakie
się mianuje. Poznał także, że cierpienia Jezusowe były w dwojakim celu.
Pierwsze, były one konieczne dla uwolnienia ludzkości z pod wyroku śmierci;
oraz drugie, ażeby Jezus okazał Swoją wierność Bogu. Paweł poznał, że Bóg
zamierzając przywieść wiele synów do chwały, postanowił, aby najprzód Wódz ich
zbawienia został wypróbowany i w tym celu uczynił zarządzenie, które śmierć
Jezusa czyniło konieczną.
Najsilniejszym zaś dowodem,
usuwającym wszelką jego wątpliwość, było poznanie, że Bóg nie tylko wzbudził
Jezusa z martwych, ale ponadto wywyższył Go do chwały, czci i nieśmiertelności,
do Boskiej natury; a co zostało mu okazane w tej wielkiej jasności, która
zrzuciła go na ziemię i w głosie mówiącym do niego: "Jam jest Jezus,
którego ty prześladujesz".
PANEM WSZYSTKIEGO
Jak kiedyś byliśmy sami ciemnymi nie
wyrozumiewając wielu prawd Słowa Bożego, tak podobnie wielu innych, oczy
wyrozumienia nie zostały jeszcze otwarte. Zastanawiając się nad doświadczeniami
Św. Pawła, nad jego gorliwością w prześladowaniu Chrześcijan a następnie jego
wiernością, którą okazał Panu aż do śmierci, myślimy, że jest on przykładem
wielu teraźniejszych przeciwników prawdy.
Mamy nadzieję, że wszystko, czego
oni będą potrzebować do poznania prawdy i stania się wiernymi sługami
sprawiedliwości, to wielkiego światła, jakie wnet zajaśnieje, gdy Mesjasz ujmie
Swoją wielką moc i władzę, gdy Jego Oblubienica zostanie z Nim uzupełnioną i
uwielbioną. Pamiętamy obietnicę Bożą, wypowiedzianą przez proroka, odnoszącą
się do tego przyszłego chwalebnego czasu: "Tedy się otworzą oczy ślepych,
a uszy głuchych otworzone będą; tedy podskoczy chromy jako jeleń, a niemych
język śpiewać będzie" - w onym dniu. - Iz.35:5,6.
Co stałoby się z Saulem gdyby
Chrystus nie pośpieszył mu z pomocą? Podobnie mizerną byłaby droga i nie
moglibyśmy dojrzeć światła Bożego, gdyby nie Opatrzność Boża, która dopomagała
nam w różny sposób. Podobnie rzecz się ma ze światem. Nie w naszej jest mocy
abyśmy komukolwiek, a tym mniej światu, mogli dać uszy ku słuchaniu, albo oczy,
którymi mogliby widzieć. Jest to dzieło Wielkiego Lekarza, a Jego dzień
leczenia, błogosławienia i podnoszenia świata, wierzymy, że jest blisko, już we
drzwiach.
O tak! Teraz widzimy, że
przywracanie wzroku ślepym, a mowy i słuchu głuchoniemym, leczenie kalek itp.
cuda, jakie Pan czynił przy pierwszym przyjściu, były tylko obrazem przyszłej
chwały o wiele większego dzieła. Teraz widzimy dlaczego tak wiele ze Swych
cudów czynił Pan Jezus w Sabaty - ponieważ było to proroczym, jak i proroczymi
były same Sabaty, które przedstawiały wielki tysiącletni Sabat królestwa
Chrystusowego, w którym wszyscy co zechcą, będą mogli wejść do Jego odpocznienia
- odpocząć od grzechu, cierpień, od władzy Szatana i od wszystkiego co mogłoby
im utrudniać powrót do zupełnej łaski i miłości Ojca Niebieskiego i wiecznego
żywota.
Teraz widzimy, że wielkim dziełem
podczas tego tysiącletniego Sabatu, będzie leczenie moralnych kalek i
przywracanie wzroku i słuchu umysłom obecnie zaślepionym i zagłuszonym wpływami
Onego nieprzyjaciela - "boga świata tego, (który) oślepił zmysły w
niewiernych". - 2Kor.4:4.
NARODZONY PRZED CZASEM
Oświadczenie Św. Pawła, że Pan
pokazał mu się jako poronionemu płodowi, zdaje się dla wielu dość dziwnym. Choć
było ono kiedyś niejasnym i zagadkowym, teraz jest zupełnie zrozumiałym. Myślą
jego jest to: Czas wydawania świadectwa przez naocznych świadków
zmartwychwstania Pańskiego już przeszedł; następne okazanie się Jezusa Świętym
nastąpi w przyszłości, a następnie okaże się światu. Odnośnie okazania się
Świętym czytamy: "Podobni Mu będziemy; albowiem ujrzymy Go tak jako
jest" - będą Mu podobni, bo przy zmartwychwstaniu dostąpią przemiany z
natury ludzkiej do stanu duchowego; nawet do Boskiej natury.
Ściśle mówiąc, doświadczenie Saula z
Tarsu było niezwykłe. Oprócz niego, nie było i nie będzie dane nikomu, nawet ze
świętych, aby ktoś mógł widzieć uwielbionego Pana, przed swoją przemianą w
zmartwychwstaniu. Gdy więc Saul ujrzał Jezusa, ujrzał Go przed czasem -
przeszło osiemnaście stuleci wcześniej. Co więcej, on Go ujrzał jakoby był
urodzonym przed czasem - jakoby z martwych powstał przed czasem. Należy mieć na
względzie znaczenie, w jakim wyraz narodzenie jest użyty w Piśmie Świętym, to
znaczy, że ci, co będą stanowić Kościół muszą być wszyscy spłodzeni z Ducha
zanim mogą być narodzeni przy zmartwychwstaniu.
Odnośnie naszego Pana czytamy:
"On był pierworodnym z umarłych" i znowu, "On był pierworodnym
między wieloma braćmi". Nadzieją ludu Bożego jest, że ci, co w
teraźniejszym czasie zostali spłodzeni z Ducha Świętego, mogą się spodziewać
narodzenia z Ducha jako duchowe istoty przy zmartwychwstaniu, które Apostoł
opisuje w tym samym rozdziale, gdy mówi: "Bywa wsiane w słabości, a będzie
wzbudzone w mocy; bywa wsiane ciało cielesne, a będzie wzbudzone ciało
duchowne". - 1Kor.15:43.
Mając to na myśli możemy zrozumieć
znaczenie słów Apostoła: "Ukazał się mnie jako poronionemu płodowi"
(jako narodzonemu przed czasem). Pan nie pokazał się w taki sposób innym
apostołom. Oni widywali Go, raz w takiej formie ciała i ubioru, to znowu w
innej formie ciała i w innym ubraniu. Jezus pokazywał się i znikał; lecz rzeczywistej
Jego chwalebnej istoty, jako Nowego Stworzenia uczniowie nie widzieli; widzieli
Go jedynie w różnych postaciach ludzkich, w jakich się ukazywał; Paweł zaś
widział Go, w pewnym przybliżeniu takim, jakim ujrzą Go święci przy ich
narodzeniu z Ducha, czyli przy zmartwychwstaniu.
CHWAŁA KOŚCIOŁA BĘDZIE WIĘKSZĄ OD ANIELSKIEJ
Różnica jaka zachodzi pomiędzy tym
co widział Saul, a co zobaczyć ma cały Kościół przy zmartwychwstaniu jest ta,
że wzrok Saula został tym widokiem uszkodzony, oraz że nie zobaczył on nic
wyraźnego tylko olśniewające światło, które słyszany głos mu wytłumaczyło, że
było objawieniem czyli manifestacją Jezusa. O wiele zacniejszym będzie
doświadczenie Kościoła. Zanim Kościół ujrzy Tego, o którym jest powiedziane, że
jest "jasnością chwały i wyrażeniem istności" Ojca i "którego
nie widział żaden z ludzi, ani widzieć może", będzie on najpierw
przemieniony, czyli uwielbiony. Ta przemiana członków Kościoła, uzdolni ich do
ujrzenia Pana takim, jakim On jest; albowiem chwała Kościoła będzie taką samą
jaką jest chwała Chrystusa Pana, znacznie wyższą od chwały Anielskiej.
Choć chwała Niebieska nie składa się
z samej tylko światłości, to jednak Pismo Święte mówiąc o tej chwale, łączy ją
prawie zawsze z jasną światłością i daje do zrozumienia, że im wyższej rangi i
stanowiska jest duchowa istota tym jaśniejszym jest jej blask, jej chwała.
Toteż o chwale Ojca Niebieskiego jest powiedziane, że jest ona tak wielką, iż
mało kto mógłby ją znieść, a Aniołowie i Serafinowie przedstawieni są jako zakrywający
swe twarze przed chwałą Bożą, która tak ogromnie przewyższa ich własną.
Nie powinno więc nas dziwić, gdy
Pismo Święte mówi o Panu Jezusie i o członkach Jego Kościoła mających się stać
"uczestnikami Boskiego przyrodzenia (natury)", że mają otrzymać cześć
i jasność chwały daleko wyższej ponad Aniołów i wszystkich innych z wyjątkiem
Niebieskiego Ojca. Jak Jezus, po zmartwychwstaniu mógł ukryć Swą istotną chwałę
i pokazywać się uczniom w postaci człowieka tak niewątpliwie mógłby On uczynić
i odnośnie świata, podczas Swego tysiącletniego panowania.
Podobnie i dla Kościoła było by
możliwym okazać się w postaci ludzkiej. Zdawałoby się nawet, że coś w tym
rodzaju było przedstawione w figurze, gdzie to Mojżesz, który był figurą na
Chrystusa w chwale, schodząc z góry Synaj miał oblicze lśniące chwałą; lecz
zasłonięte, aby lud mógł na niego patrzeć. Myślą naszą jednak jest, że Jezus
ani Kościół nie będą pokazywać się ludziom w ludzkiej postaci, ale raczej, że
święci Patryjarchowie jako doskonali ludzie będą przedstawicielami i
pośrednikami wszelkiej komunikacji Chrystusa z ludzkością. Takim to sposobem
"z Syjonu (duchowe królestwo) wyjdzie zakon, a słowo Pańskie z Jeruzalemu
(ziemskie królestwo)" i rozejdzie się na wszystkie narody, rodzaje i
języki, aby wszyscy mogli otrzymać błogosławieństwo i żywot wieczny. - Iz.2:3;
Mich.4:2.
Straż
1929 str. 134 - 136. W.T.
R-5033 a - 1912 r.