<< Wstecz |
Wybrano: R-5113 b, z 1912 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Samodzielność - jej korzyści i trudności
Ktokolwiek tę sprawę uważnie zbada,
to zgodzi się z nami, iż pewna miara samodzielności jest bardzo pomocną do
osiągnięcia powodzenia w obecnym życiu. Ona pomaga do wyrobienia w sobie
pewności siebie we wszystkich sprawach życia, bądź w wielkich bądź w małych.
Posiadający samodzielność jest pobudzany do czynów nieraz wielkich i bardzo
śmiałych; lecz w braku ostrożności i dobrych rad może go ona doprowadzić do
wielu niedorzeczności. Brak samodzielności, brak pewności siebie wstrzymał
powodzenie tysiącom osób, które inaczej mogłyby być znakomitymi wodzami na
drodze postępu.
Wykazując niektóre korzyści rozumnej
samodzielności, należy także wykazać pewne trudności, jakie mogą wyniknąć ze
zbytniej pewności samego siebie, z wygórowanej samodzielności. Jej gburowatość,
pycha i wyniosłość są wstrętne i utrudniają postęp tego, co ją posiada.
Samodzielności nie nauczy się inaczej jak tylko przez gorzkie doświadczenia;
ponieważ ten, co ją posiada zawsze myśli, że wszystko wie, a tym sposobem
okazuje swoją głupotę.
Niektórzy z najlepszych ludzi,
prawdziwie świątobliwi, posiadają mało samodzielności, niedoceniają swych
zdolności i talentów a za wiele myślą o swych słabościach. Ich uniżony umysł
jest błogosławieństwem, o ile on wiedzie do Boga - do tronu Jego łaski, z
prośbą o przebaczenie i pomoc w razie potrzeby. Toteż gdyby nam było dane do
wyboru pomiędzy zbyt dużą samodzielnością, albo zbyt małą, naszym wyborem
powinno być to ostatnie.
ABY KAŻDY "ROZUMIAŁ O SOBIE
SKROMNIE"
Ludzie urodzeni z nadmierną, czy ze
zbyt małą samodzielnością, gdy przystępują do rodziny Bożej, muszą najprzód
wstąpić do szkoły Chrystusowej, aby się uczyć, udoskonalać i kształtować według
Boskiego wzoru. Ludzie, co z natury są zbyt pewni siebie, muszą się uczyć
pokory - przez instrukcje, albo przez doświadczenia. Muszą się też nauczyć jak
mają się radować, nawet z doświadczeń upokarzających. Są nieraz dowody, że
opatrzność Boża kieruje sprawami takich ludzi, ucząc ich pokory, bez której
żaden nie nadawałby się do królestwa.
Jak ludzie zbyt pewni siebie muszą
się uczyć pokory i spolegania na Bogu a nie na swych własnych siłach, tak ci,
co z natury są nazbyt uniżonego ducha - małoduszni - muszą uczyć się większej
ufności. Nie znaczy to, aby rzeczą najbardziej pożądaną była ufność w swoje
własne siły, ale ma to raczej być ufność w Bogu, spoleganie na Jego obiecanej
"łasce i pomocy w czasie potrzeby". Uczucie takie zachowuje potrzebną
pokorę, a jednocześnie dodaje mocy i odwagi, o jakich wspomina Apostoł, gdy mówi:
"Wszystko mogę w Chrystusie, który mię posila" (Filip.14:13). Na
innym zaś miejscu, ten sam apostoł mówi: "Sposobność nasza z Boga
jest". - 2Kor.3:5.
Tak tedy ci, co są natchnieni wiarą
w Boga i w Jego obietnice, ci są uczeni od Boga "i stają się zadziwiająco
mocnymi w Panu i w sile mocy Jego" (Ef.6:10). Sprawiedliwy staje się
mocnym jako lew, mówiąc: "Pan jest zemną, nie będę się bał, żeby mi co
uczynił człowiek" (Ps.118:6). Nie będę się bał co człowiek może o mnie
mówić lub mi uczynić. Dokąd ja mam Wszechmocnego Stwórcę za swego Ojca, a
Odkupiciela za swego Orędownika, jestem spokojny, bo spolegam na ich
"wielkich i kosztownych obietnicach".
Tak więc ci, co z natury są
ambitnymi jak i ci co są bardzo pokornymi, dowiadują się ze Słowa Bożego i
przez Jego opatrzność jak również przez doświadczenia uczą się jak naśladować
Chrystusa w jedności serca i umysłu. Pierwsi bywają poniżani, drudzy zaś
podwyższani. Tak jedni jak i drudzy uczą się by nie spolegać na sobie ani na
ramieniu ludzkim, ale na Tym, "który może nade wszystko uczynić daleko
obficiej, niżeli prosimy, albo myślimy, według wielkiego bogactwa łaski Jego w
Chrystusie Jezusie, Panu naszym". - Ef.3:20.
Łącznie z tym możemy zauważyć
napomnienie Apostoła, aby żaden "więcej o sobie nie rozumiał, niżeli
potrzeba rozumieć; ale żeby o sobie rozumiał skromnie", odpowiednio do
otrzymanej od Boga łaski (Rzym.12:3). Jeśli ktoś nie otrzymał łaski,
miłosierdzia i przebaczenia od Boga, to z pewnością nie dlatego, że ich nie
potrzebował. Niechaj więc odczuje swe ubóstwo bez nich. Ten zaś, co otrzymał
dużo łask Bożych, to dlatego, że ich potrzebował. Taki może się chlubić, ale
nie z samego siebie. Chluba jego powinna być w Bogu, który tym sposobem sprawił
w nim "chcenie i skuteczne wykonanie według upodobania Swego". -
Filip.2:13.
BRAK SAMOPOWAŻANIA
Brak poważania dla samego siebie
objawia się różnymi sposobami, które na ogół są źle zrozumiane. Wielu staje się
żebrakami lub złodziejami jedynie dlatego, że brak im poważania samych siebie. Człowiek
z tą słabością myśli o sobie: "Jestem niedołęgą i każdy o tym wie".
Taki zwiesza smutnie głowę, wstydząc się samego siebie. Ma on wygląd winowajcy,
choć nie popełnił żadnej zbrodni. Jest on też traktowany według jego własnej
oceny samego siebie, która odzwierciedla się w jego czynach i fizjognomii
będącej zewnętrznym obrazem jego stanu umysłowego.
Gdy ktoś sądząc go według jego
wyglądu, powie mu: Ty jesteś złym człowiekiem, gałganem, złodziejem i
łajdakiem; ja mogę to widzieć, bo przeglądam cię na wskroś! Zarzut taki
zniechęci go do reszty. Przyjmując ocenę swego własnego chorobliwego umysłu i
ocenę drugich według jego zewnętrznego wyglądu, on staje się istotnie gałganem,
łajdakiem lub złodziejem. Mało jest na świecie ludzi, o sercu na tyle ludzkim
by umieli rozeznać istotną trudność takiego człowieka i podać mu sympatyczną
dłoń i słowo zachęty, aby mu dopomóc do rozwinięcia w sobie lepszych przymiotów
umysłu i serca.
Tu właśnie Ewangelia Jezusowa daje
takiemu więcej niżeli dać by mu mogło cokolwiek innego. Głos drogiego Boskiego
Mistrza rozbrzmiewa inaczej aniżeli wszystkie inne głosy i mówi: Pójdźcie do
Mnie wszyscy, którzy pracujecie, jesteście obciążeni i zniechęceni; Ja wam
sprawię odpocznienie! Pójdźcie! a znajdziecie odpocznienie duszom waszym! -
Mat.11:28,29.
O, jak odmienne są te słowa! Przeto
człowiek zniechęcony mówi: To więc ja nie jestem tak beznadziejnie słabym, złym
i zdegradowanym, aby mnie Jezus musiał pominąć. Już sama myśl o tym wzbudza w
takim człowieku nową nadzieję. Idącego dalej, ona doprowadza do skarbów łask
Bożych, przygotowanych w Chrystusie Jezusie dla każdego pokutującego, chętnego
i posłusznego.
Gdy człowiek taki dojdzie już do
tego, że otrzyma Ducha Świętego, przez którego może wołać "Abba, to jest
Ojcze!" stare jego rzeczy przeminęły i wszystkie nowymi się stały. Choć
poczucie jego cielesnej słabości i niegodności będzie wciąż jeszcze wołać: Tyś
niegodny! choć wciąż jeszcze w pokorze będzie się do tego przyznawał z
wzdychaniem i ze łzami, on jednak nie podda się zupełnemu zniechęceniu lub
rozpaczy. On ma Boskie zapewnienie, że jest Nowym Stworzeniem w Chrystusie i że
nowe ciało oczekuje go przy zmartwychwstaniu. Ma też zapewnienie, że Bóg zna
jego cielesne słabości i zrządził dla niego przebaczenie przez wielkiego Orędownika
Jezusa Chrystusa sprawiedliwego (1Jan 2:1,2). Ma zapewnienie, że nie jego ciało
było tym, co Bóg przyjął za doskonałe, lecz nowe stworzenie, uczucia serca i
wolę. Ma jeszcze zapewnienie, że przez swoje zupełne poświęcenie się, został
przyjęty za syna Bożego i za współdziedzica z Chrystusem w Jego chwalebnym
królestwie, które wnet ma błogosławić świat. Ma wreszcie zapewnienie, że
wszystkie obecne doświadczenia wiary, cierpliwości i wierności Bogu, prawdzie i
braciom są dopuszczane w celu wypróbowania czy wierność jego pochodzi ze
szczerego serca, bez czego on nie mógłby dostąpić działu w królestwie
Chrystusowym. Te wszystkie zapewnienia Boże wzmacniają słabego i dodają mu
odwagi, nie tylko odnośnie przyszłego żywota, lecz także i w sprawach
doczesnych. Nie dziw więc, że Pismo Święte mówi o naśladowcach Chrystusowych,
jako o odnowionych umysłem. - Rzym.12:2.
NIECO O ZDROWIU CIELESNYM
Może zadziwi niektórych, gdy
powiemy, że brak pewności siebie wpływa ujemnie tak na zdrowie cielesne jak na
moralne. Psycholodzy oświadczają zgodnie, że umysł człowieka ma dużo do
czynienia ze wszystkimi czynnościami ludzkiego organizmu. Człowieka, któremu
brak pewności siebie i twórczej ambicji nie tylko, że trapią jakieś złośliwe
uczucia względem poważnych spraw życiowych, ale cierpi on jeszcze na brak
cielesnej siły, zwinności i energii, przymiotów tak koniecznych do osiągnięcia
powodzenia, na jakimkolwiek polu pracy. W jaki sposób nadzieja, radość, pokój i
zadowolenie wywierają dodatni wpływ na wątrobę, śledzionę i żołądek, nikt nie
umie tego wyjaśnić; lecz że się tak rzecz ma jest faktem dowiedzionym. Nie
umiemy też wytłumaczyć, w jaki sposób desperacja i brak nadziei może wywierać i
wywiera ujemny wpływ nie tylko na różne funkcje mózgu, lecz i na serce,
żołądek, wątrobę, żółć itd.; jest to jednak faktem nieulegającym żadnej
wątpliwości.
Człowiek bez ambicji jest
zniechęcony i niezadowolony z samego siebie, wyobraża sobie, że jest chory;
jest więc podatnym materiałem do różnych prawdziwych i urojonych chorób.
To też mądrze czynią lekarze i
filozofowie, zachęcając ludzi by trzymali głowy do góry; by się nie poddawali
zniechęceniom, ani nie trwożyli pierwszym lepszym niedomaganiem, jakoby to był
symptom, jakiej niebezpiecznej choroby. Dla takich dobrą jest ta zbawcza rada;
aby patrzeli na jaśniejszą stronę życia; by myśleli o sobie, że są mocnymi,
silnymi, zdrowymi, szczęśliwymi i czuli się tak bliskimi doskonałości jak tylko
im ich niedoskonały umysł i ciało na to pozwolą. Ten antychorobliwy pogląd na
życie, z pewnością sprowadzi niektórym otuchę i pewne błogosławieństwo.
Nic jednak nie sprowadza tak
zupełnej ulgi na ciężary życia, jak łaska Boża. Kto otrzymał "Szatę
weselną" ten już więcej nie trapi się nadmiernie, wstrętnym wyglądem jego
własnych łachmanów niesprawiedliwości. Ktokolwiek rozumie, że jako syn Boży i
naśladowca Chrystusa, on ma być reprezentantem Bożym, nie będzie miał czasu na
dogadzanie swojemu ciału i pieszczenie go, ani żeby troska o ciało miała być
jego najprzedniejszą myślą. On musi sprawować sprawy Ojca Niebieskiego! Musi
być użytecznym przedstawicielem Bożym! Musi "opowiadać cnoty Tego, który
go powołał z ciemności ku dziwnej Swojej światłości! - 1Piotr.2:9.
Wpływ tych nowych ambicji, nadziei i
dążeń na jego zdrowie cielesne jest niekiedy wprost zadziwiający. Jest to
najlepszy duchowy tonik na nerwy. On zasila śmiertelne ciało do służby Bożej.
Nowy zmysł nie doradza zaniedbania śmiertelnego ciała, lecz nie doradza także,
aby się o nie zbytnio troszczyć, ale tylko tyle ile potrzeba na utrzymanie
odpowiedniej energii, która by mogła być zużyta ku chwale Bożej. Toteż Św.
Paweł mówi: "Albowiem cielesne ćwiczenie mało jest pożyteczne; lecz
pobożność do wszystkiego jest pożyteczna, mając obietnice żywota teraźniejszego
i przyszłego". - 1Tym.4:8.
Straż
1929 str. 72 - 74. W.T.
R-5113 b - 1912 r.