<< Wstecz |
Wybrano: R-5124 a, z 1912 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Dobrotliwość, pokora i cierpliwość miłości
"Bóg jest miłością" –
1 Jana 4:8.
Słowo miłość używane w Piśmie
Świętym jest wyrażeniem określającym całość, uzupełnienie, czyli szczyt
wszystkich wielkich i chwalebnych przymiotów, które tworzą doskonałość Boga
Jehowy. Bóg jest uosobieniem miłości. W jakim stopniu, kto posiada ten przymiot
miłości, w takim stopniu jest on obrazem charakteru Bożego. Ktokolwiek jest
zupełnym wyobrażeniem Bożym, o tym można by mówić, że jest miłością; bo miłość
jest wielką zasadą, która przedstawia najlepiej i najzupełniej charakter Boży.
"Bóg jest miłością", Pan
nasz Jezus jest miłością, a gdy Kościół zostanie uwielbiony, to każdy członek
tegoż Kościoła będzie także miłością. Ta wielka zasada będzie wtenczas miała
nieograniczoną kontrolę nad całą działalnością Kościoła, która teraz kontroluje
sercami poświęconego ludu Bożego, pomimo słabości cielesnych, które teraz nie
pozwalają, aby ona mogła się objawiać w całej pełni. Gdy czas próby się skończy
i wszystkie niedoskonałości zostaną odjęte, wtedy ci, co dostąpią nagrody wysokiego
powołania będą istotnym obrazem Bożym, oraz obrazem Pana Jezusa. Nadzieja
osiągnięcia podobieństwa charakteru Bożego, powinna być dla nas bodźcem
pobudzającym do wierności we wszystkich naszych wysiłkach.
Mimochodem można przytoczyć, że
wiara, nadzieja i miłość są owocami Ducha Świętego. Aczkolwiek każdy datek
dobry i wszelki dar doskonały przychodzi od Ojca (Jak.1:17), to jednak zachodzi
pewna różnica pomiędzy "darem" a "owocem". Dar można
uzyskać momentalnie; lecz owoc potrzebuje czasu do wzrostu, rozwoju i
dojrzenia. Podobnie i z owocami Ducha Świętego.
Tu widzimy mądrość Bożą. Rozwój,
wyrabianie owoców ducha jest dziełem stopniowym. Ci, co mają serdeczne
pragnienie i zdecydowany zapał do uczenia się sprawiedliwości, jaką Bóg żąda,
aby posiedli starają się, aby ich każde słowo i każdy uczynek przyczyniał się
do wzrostu przymiotu miłości. Ojciec nasz Niebieski nie spodziewa się, abyśmy w
śmiertelnych naszych ciałach mogli dojść do doskonałej miłości, bo słabości i
niedoskonałości cielesne na to nie pozwolą; lecz od tych, co mają być członkami
ciała Chrystusowego, On spodziewa się tak gorliwego ducha i wysiłków, które by
mogły dowieść, że gdyby oni mieli doskonałe ciała, to zawsze okazywaliby tylko
miłość.
Aby ktoś mógł dopiąć tego stopnia w
rozwoju charakteru, taki nie może postępować według ciała, według pożądliwości
starego stworzenia; lecz musi naginać umysł do pożądania tylko rzeczy
prawdziwych, czystych, miłych i dobrych. W tym to znaczeniu, mamy być
naśladowcami Pana naszego Jezusa Chrystusa.
DOBROĆ NIE ZAWSZE JEST MIŁOŚCIĄ
Naśladowcy Chrystusa, gdy poświęcili
swą wolę Bogu, zostali spłodzeni z Ducha Świętego, który jest Duchem miłości;
albowiem jest Duchem Bożym, a Bóg jest miłość. Przeto uczucie jednych ku drugim
musi być uczuciem miłości. Może być, że oni nie zawsze są dosyć mądrymi, aby
wiedzieć, w jaki sposób swoją miłość i dobroć mają okazywać; a niekiedy nawet
upadła natura może pobudzić ich do myślenia, że jakiś szczególniejszy sposób
postępowania będzie dobrym i miłującym, podczas gdy jest on zupełnie przeciwnym
- złym. To też potrzeba nam czuwać i sprawdzać, do jakiego stopnia w
postępowaniu z drugimi posługujemy się duchem zdrowego rozsądku.
Człowiek może niekiedy ujawniać
dobroć w słowie i w uczynku, nie będąc wcale powodowany szlachetnym uczuciem.
Nie miłość, ale inne uczucia są niekiedy pobudką do dobroci i grzeczności.
Czasem może to być uczynione z pobudek samolubnych lub w celu usidlenia kogoś i
na jego szkodę. Ta forma oszukiwania drugich stała się tak powszechną, że nie
wywołuje wcale poważniejszej krytyki.
Doświadczenia Chrześcijanina
poddawane są ustawicznemu szkoleniu. Z każdym dniem on poznaje coraz więcej
samego siebie, oraz mądrość i sprawiedliwość Bożą. Ucząc się codziennie tych
lekcji, uczy się także jak ulepszać i udoskonalać samego siebie. Rozeznając
swoje własne słabości, on nie może się spodziewać doskonałości w drugich i
pomimo zauważonych w nich słabości, daje im uznanie za ich wysiłki i dążenie ku
najwyższym ideałom, którymi umysł ich jest ożywiony w dążeniu do jedności i
doskonałości wymaganych od członków ciała Chrystusowego.
Miłość jest zawsze dobrotliwą; ona
nie może nikomu szkodzić dobrowolnie. Ojciec miłujący swe dziecię nie uczyni mu
choćby najmniejszej krzywdy. On może niekiedy popełnić omyłkę i ukarać swe dziecko
niesłusznie, lecz prawdziwe uczucie jego jest zawsze miłujące.
Niekiedy zdarza się, że miłość jest
uznawaną za brak dobroci, gdzie zasady rządzące postępowaniem danej osoby mogą
być źle zrozumiane. Gdy Ojciec Niebieski zabronił Adamowi i Ewie spożywania
owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego, miał do tego mądry powód. Bez
wątpienia, że we właściwym czasie zezwoliłby im na spożywanie tego owocu. Tylko
dobroć Boża pod tym względem kazała trzymać pierwszych naszych rodziców w
nieświadomości. Ewa myśląc, że Bóg był dla nich niedobrym, nie dosyć łaskawym,
zamierzyła sama zdobyć swe prawa. Tak się niekiedy rzeczy składają i przeciwko
nam. Jeżeli dobroć naszego Niebieskiego Ojca nie jest zrozumianą, to nie
potrzebuje nas dziwić, gdy i my przechodzimy czasem podobne doświadczenie.
Chociaż nasz duch i nasze uczucia mogą być jak najlepsze, to jednak nie
jesteśmy dosyć zdolni i mądrzy, aby je zawsze w sposób właściwy okazać; więc
należy nam uwzględnić drugich, gdy nas źle zrozumią.
POTĘGA PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI
Człowiek był stworzony na obraz Boży
(1Moj. 1:26,27), lecz przez upadek Adama jego równowaga umysłu została
zburzona. Ci, co mają umysł, czyli wolę Chrystusową mogą przezwyciężać niektóre
zboczenia ich cielesnego usposobienia i myśleć trzeźwo tak o swej własnej
znajomości i nieznajomości, jak i o drugich. Ta zdolność zrozumienia właściwego
stanu rzeczy, jest tajemnicą wielu naszych błogosławieństw w Panu.
Widząc drugich, którzy mają mniejsze
od nas wyrozumienie sprawiedliwości i czynią rzeczy niesprawiedliwe, możemy się
radować, że wiemy lepiej, możemy lepiej czynić niż oni. Duch zdrowego zmysłu
pokazuje także, że w niektórych sprawach mamy więcej zdolności do lepszego
postępowania, podczas gdy w innych, drudzy są zdolniejsi i lepsi od nas. Z
powodu upadłego stanu ludzkości wszyscy są słabi, jeżeli nie w jednym to w
drugim kierunku i znajomość tego stanu powinna nas raczej upokarzać a nie
nadymać.
Pokora umysłu przychodzi dopiero po
osiągnięciu pewnej znajomości o Chrystusie. Znajomość nadyma człowieka z powodu
jego samolubstwa, ponieważ każdemu się zdaje, że on posiada więcej dobrych
przymiotów niż inni; przeto ci, co z urodzenia są mniej samolubnymi, mniej też
potrzebują walczyć, ci zaś, co z urodzenia są więcej samolubni, więcej mają do
zwalczania, a w miarę jak otrzymują Ducha Chrystusowego stają się coraz
zdolniejszymi do pokonywania tej skłonności chlubienia się tą odrobiną
znajomości, jaką posiadają. Prawdziwa miłość ma moc budować i wzmocnić
charakter, oraz przeciwdziałać złym wpływom upadłej ludzkiej natury.
WŁAŚCIWE I NIEWŁAŚCIWE POWODY DO
OBURZEŃ
Cały świat ma w pewnym znaczeniu
pragnienie rozeznawania zasady sprawiedliwości. Nawet ci, których postępowanie
względem drugich jest dalekim od sprawiedliwości, zdają się lubować w
zwalczaniu niesprawiedliwości, o ile w danej sprawie niesprawiedliwość ta
popełniana jest, przez kogo innego a nie przez nich samych. Skłonność ta
prowadzi niekiedy do ohydnych gwałtów, na przykład: gdy pospólstwo wywiera swój
gniew na jakim biednym grzeszniku, który dopuścił się czegoś, co sprowokowało
jego złość. Ci, co najbardziej są czynnymi w wywoływaniu takich gwałtów,
kończących się niekiedy samosądem winnego, może sami mają na swych sumieniach
wiele złych spraw; mimo to korzystają ze sposobności okazania swego oburzenia
na popełnioną nieprawość i zdają się rozkoszować w ukaraniu winnego.
Lud Boży nie powinien posiadać ducha
nietolerancji. Nam należy mieć cierpliwość i sympatię, gdy rzeczy nie idą
dobrze i należy dać przestępcom odpowiednie uwzględnienie. Im więcej posiadamy
ducha cierpliwości, tym więcej będziemy mieli ducha wyrozumiałości dla drugich
i tym trudniej będzie można pobudzić nas do złości. Gdy w czyimś sercu mieszka
duch miłości, ten nie da się pobudzić do mówienia lub do czynienia czegoś
niedobrego i niesprawiedliwego. Miłość uczyni nas bardzo cierpliwymi względem
wszystkich, z którymi mamy łączność; bo miłość jest zawsze gotowa rzucić
zasłonę na wszystko, co ma pozory złego.
Miłość każe nam pamiętać, że gdy
ktoś popełni jaką omyłkę, to nie koniecznie znaczy, że jest on złym
człowiekiem. On może nie zrozumiał sprawę właściwie lub może sąd jego nie jest
zupełnie dobrym z powodu jego odziedziczonych słabości, za co on nie może być
winiony. Zanim moglibyśmy kogoś potępić, należałoby wpierw sprawdzić czy on
popełnił zło z zupełną świadomością. Sprawiedliwość wymaga, aby sprawę
przynajmniej zbadać zanim się potępi. Miłość zaś każe nam być miłosiernymi na
ile tylko dana sprawa pozwala.
Bóg jest prawdziwym uosobieniem
miłości, a jednak Pismo Święte mówi, że w niektórych razach On został pobudzony
do gniewu. Gdy synowie Izraela podróżowali po puszczy rozdrażnili Pana
kilkakrotnie (Ps.78:40,56; 95:7-11). Bałwochwalcze skłonności tego narodu
sprowadziły nań gniew Boży i zawiodły go do niewoli Babilońskiej (Jer.7:17-20).
W końcu, odrzucenie Jezusa i ukrzyżowanie Go, ściągnęło na nich wielki gniew
Boży i przyczyniło się do rozproszenia narodu Żydowskiego po wszystkich
częściach ziemi.
SPRAWIEDLIWE OBURZENIE JEST UCZUCIEM
WŁAŚCIWYM
Ludzie święci nie mają być, jako
niewzruszone głazy, nieumiejące się obruszyć na popełnianą niesprawiedliwość.
Gdy ktoś nie był zdolny oburzyć się na popełnianą niesprawiedliwość to
wskazywałoby na brak moralności i harmonii z Bogiem. O Panu naszym Jezusie jest
napisane, że gdy zauważył niesprawiedliwe postępowanie przywódców ludu
Izraelskiego i ich niegodziwy stan serca, "spojrzał po nich z gniewem i
zasmucił się nad zatwardzeniem serc ich" (Mar.3:5). Jakim On był i my
powinniśmy być, to jest w przeciwieństwie do wszystkiego, co nie zgadza się z
wolą Bożą.
My jesteśmy obowiązani miłować
sprawiedliwość a nienawidzić nieprawości. Słowo nieprawość, oznacza rzecz
przeciwną miłości i jest bardzo mocnym wyrażeniem. Osoba obojętna na sprawy
dobre lub złe, jest obojętna na charakter Boży, który jest przeciwny wszelkiej
nieprawości. O naszym Panu Pismo Święte mówi: "Umiłowałeś sprawiedliwość,
a nienawidziłeś nieprawości; przetoż pomazał Cię o Boże! Bóg Twój olejkiem
wesela nad uczestników Twoich" (Ps.45:8). Wszyscy, co starają się wyrobić
w sobie charakter przyjemny Bogu, którzy chcą być przypodobani obrazowi miłego
Syna Jego, powinni odrzucić od siebie wszelką nieczystość i wszelką
niesprawiedliwość. Nowy zmysł powinien się zawsze sprzeciwiać wszystkiemu
cokolwiek jest złem.
Z drugiej strony, jeśli mamy tę samą
miłość, którą miał Chrystus, to będziemy nienawidzić nieprawość, ale nie osobę,
która ją popełnia. W miarę jak miłość rządzi naszym umysłem i sercem, będziemy
sympatyzować z grzeszącymi, pamiętając, że rodzaj ludzki odpadł od pierwotnej doskonałości.
Powinniśmy myśleć, że złe, które oni czynią nie jest ich istotną intencją,
wolą; lecz że cierpią na chorobę, która jest nieprawością. Miłość jest
cierpliwa i stara się odszukać okoliczności łagodzących winę. Ona stara się
dopomóc tym, co źle czynią by mogli odwrócić się od złego i nie jest porywczą
do gniewu.
Być porywczym, znaczy być pobudzonym
do czegoś. Na innym miejscu Apostoł mówi: "Przypatrujmy się jedni drugim
ku pobudzaniu się do miłości i do dobrych uczynków" (Żyd.10:24). Miłość
powinna mówić i czynić tylko takie rzeczy, które by pobudzały drugich do
dobrego, a nie do gorzkości, złości, nienawiści, zazdrości i innych tp. rzeczy
(Ef.4:31,32). Krótko mówiąc, o wiele lepiej jest być czynicielem pokoju, niżeli
czynicielem niezgody. To jednak nie znaczy, że nam należy się zachować pokój za
wszelką cenę; lecz to, że mamy być w pokoju ze wszelkimi, na ile to możliwe,
ale tylko wtedy, gdy zasady nie są gwałcone. Niepokój możemy wszczynać tylko
wtedy, gdy pewne dobro może z tego wyniknąć.
Stopień i siła miłości może być
rozpoznana w tym jak prędko ona ustępuje miejsca gniewowi i rozdrażnieniu.
Widzieliśmy już, że mogą zajść okoliczności, w których cierpliwość byłaby
szkodliwa i gdzie miłość dyktowałaby podjęcie pewnych kroków w kierunku poprawienia
tego, co zdaje się być złem; lecz należy pamiętać, że z natury brak nam
równowagi umysłu i sądu. Doskonałość decyzji jest przymiotem posiadanym tylko
przez Niebieskiego Ojca i Pana naszego Jezusa Chrystusa.
"Cierpliwość niech ma doskonały
uczynek" (Jak. 1:4). Ojciec Niebieski nie zostanie pobudzony do gniewu
lada, jaką drobnostką. W naszej atoli sprawie, równowaga sądu jest tak słabą,
że na ogół biorąc jesteśmy zbyt porywczymi. Mało kto z nas bierze pod uwagę
wszystkie okoliczności, w jakich znajduje się sam i ci, z którymi ma do
czynienia; przeto wzrost w łasce i znajomości ma wiele do czynienia ze stopniem
miłości jaki posiadamy.
WYRABIANIE WSPANIAŁOMYŚLNOŚCI I
SYMPATII
Jeżeli poświęciliśmy się Bogu, to
znajdujemy się w szkole Wielkiego Nauczyciela Chrystusa. Słowa Ojca
Niebieskiego i Pana naszego Jezusa mamy spisane w Piśmie Świętym; przeto
powinniśmy znać różnicę pomiędzy dobrem a złem. Z drugiej strony widzimy, że
zło egzystuje na całym świecie. Ludzkość jest niedoskonała umysłowo i moralnie.
Stan ten jest dziedzicznym - wynikiem przestępstwa Adamowego, popełnionego
przeszło sześć tysięcy lat temu. Pomimo lepszej znajomości o planie Bożym, jaką
posiadamy, nie możemy jednak czynić tak jak byśmy sami chcieli i czujemy pewną
miarę sympatii dla samych siebie; przeto powinniśmy darzyć drugich taką samą
miarą sympatii. Zaiste, powinniśmy być bardziej krytycznymi względem samych
siebie aniżeli względem drugich, choć Słowo Boże mówi, że sądzić i potępiać nie
mamy ani samych siebie ani drugich. Serc drugich czytać nie możemy, więc nie
jesteśmy zdolni do zadecydowania, jakie uczucia rządzą nimi i jaka kara powinna
im być wymierzona.
Mimo to należy nam obserwować dobre
i złe postępowanie naszych bliźnich. Wolno nam rozumieć, że niektórzy z nich
są, figuralnie mówiąc, złym drzewem przynoszącym zły owoc; lecz powinniśmy
także zauważyć różne przyczyny, które uczyniły ich tym złym drzewem. Być może,
że oni znaleźli się w gorszych od nas warunkach już od samego urodzenia. Może
nigdy nie byli w szkole Chrystusowej i nauk Wielkiego Nauczyciela i Apostołów
nigdy nie słyszeli. Jeżeli tak, to powinniśmy raczej z nimi sympatyzować
aniżeli się na nich obruszać z powodu ich słabości, owszem, powinniśmy okazywać
im ducha przebaczenia i wspaniałomyślności.
Wyrobić w sobie taką sympatię i
pobłażliwość dla drugich, jest częścią naszego zadania w szkole Chrystusowej;
lecz nie możemy się tego nauczyć w jednym dniu lub tygodniu. Gdy uczymy się
"trochę tu trochę ówdzie" (Iz.28:10) w miarę czynionych wysiłków,
nasz zmysł rozeznawczy stawać się będzie coraz wyraźniejszy a uczucie sympatii
dla drugich coraz większe. W taki sposób stawać się będziemy coraz bardziej
podobnymi naszemu Niebieskiemu Ojcu; albowiem On jest dobrym nawet dla
niewdzięcznych i miłościwym dla niesprawiedliwych, jak to Pan nasz wykazał. -
Mat.5:44-48.
PYCHA PRZYCZYNĄ WIELU IRYTACJI
Przyczyny wzbudzające irytacje i
oburzenie, różnią się u różnych osób. U jednych najgłówniejszą przyczyną tego
może być rozstrój nerwowy, który utrudnia im możność panowania nad sobą, nawet
na tyle na ile by sami chcieli. U innych znów przyczyną prędkiego irytowania
się jest pycha. Faktycznie, pycha ma łączność prawie ze wszystkim, co szkodzi
ludowi Bożemu. Osoba pyszna jest podatnym przedmiotem wszelkich złych wpływów.
Pycha ujawnia się różnymi sposobami.
Niekiedy objawia się w formie wyniosłości, pobudzając jej posiadacza do
myślenia za wiele o sobie a za mało o drugich, czasem nawet aż do stopnia
wyobrażania sobie, że jest on ponad wszystkich innych. U innych pycha objawia
się w pragnieniu by uchodzić przed drugimi za wzór przyzwoitości, a wszystko,
cokolwiek się sprzeciwia ich pragnieniu drażni najczulszą ich stronę.
Nie możemy być obojętnymi na te
rzeczy. Jeżeli zauważymy w sobie pychę lub samochwalbę, powinniśmy je pokonać
duchem miłości i sympatii dla drugich, a nie pozwolić by ten niewłaściwy duch
miał mieć nad nami przewagę. Najlepszym sposobem na to jest uczyć się
wyrozumiałości dla drugich i przemyśliwać jak można by pobudzić ich do miłości
i do dobrych uczynków, a nie do gniewu. Pamiętajmy, że pokora jest jedną z
największych lekcji, jakich mamy się nauczyć w szkole Chrystusowej; a
posłuszeństwo instrukcjom Nauczyciela w tym względzie, będzie miało wiele do
czynienia z naszym dostaniem się do królestwa.
Znaczną pomocą do nauczenia się tej
ważnej lekcji jest rozsądzanie samego siebie - skrupulatne badanie swych uczuć.
Gdy zauważymy, że postąpiliśmy z kim niesprawiedliwie, powinniśmy iść i dokonać
zadośćuczynienia na ile tylko nas stać; powinniśmy ujarzmić swój umysł i starać
się sprawę naprawić z tym, któregośmy skrzywdzili. Dla osoby pysznej, dbającą o
dobrą opinię u innych, jest rzeczą bardzo trudną kogoś przepraszać; lecz jest
to najlepszym, co może uczynić, przeprosić, choćby dwa razy byle tylko sprawę
jak najprędzej naprawić. W taki sposób dopomożemy sobie tam, gdzie właśnie
najwięcej pomocy potrzebujemy, mianowicie w przezwyciężaniu swej pychy i
próżności.
Każdy członek ciała Chrystusowego,
ma być obrazem Syna Bożego. Nie znaczy to, że naśladowcy Chrystusa będą mogli
zawsze doskonale kontrolować swoje postępowanie i słowa; ale w sercu muszą
uznać ten wzór i usilnie do niego dążyć. Każdym razem, gdy osoba mająca słabość
pychy i próżności, przeprosi drugiego za swój niewłaściwy postępek, dowodzi tym
Bogu i ludziom, że w sercu swym uznaje zasadę słuszności. Za takie ścisłe
stosowanie się do Słowa Bożego, człowiek taki dostąpi wielkiego
błogosławieństwa, bo stopniowo przezwycięży swe słabości i wzmocni swój
charakter.
Straż 1929 str. 59 - 63. W.T. R-5124 a - 1912 r.