<< Wstecz |
Wybrano: R-4828 a, z 1911 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Jaki siew, taki zbiór.
„Nie błądźcie... bo
kto sieje ciału swemu, z ciała żąć będzie skażenie; ale kto sieje duchowi, z
ducha żąć będzie żywot wieczny" - Gal. 6:7-8.
Zasiew
dzieje się z przeświadczeniem, że rezultatem będzie wzrost nasienia, a później
zbiór i nasze myśli kierowane są na rzeczy ziemskie, to rezultatem tego będzie
rozwój ziemskich pragnień i dążeń; gdy zaś nasze myśli i uwagę kierujemy na
rzeczy duchowe, duchowo też wzrastać będziemy.
Siać
ciału, znaczy troszczyć się o rzeczy cielesne, znaczy ulegać cielesnym pożądliwościom
i zabiegać o rzeczy, których pożąda nasza upadła już natura ludzka. Gdy tylko
pożądaniom cielesnym zaczniemy ulegać, to one będą się stawać coraz
silniejszymi i bardziej natarczywymi. Niektórzy mniemają, że umiarkowane
służenie ciału jest właściwym, lecz to jest błędem. Każde dogadzanie upadłemu
ciału, zwiększa tylko zwierzęce skłonności. Ci. którzy ulegają ustawicznie tym
skłonnościom, w końcu ściągają na siebie zniszczenie, śmierć; w niektórych
razach wtórą śmierć. Ci zaś, którzy zabiegają i starają się o rzeczy duchowe,
zwracają swe uczucia ku rzeczom świętym, szlachetnym, które są w górze, a nie
ku tym, które są na ziemi, ci starając się o rozwój ducha, będą wzrastać z dnia
na dzień w owocach Ducha świętego i stale będą czynić duchowy postęp. W czasie
właściwym tacy będą żąć charakter podobny do Chrystusowego i zostaną
przypodobam obrazowi miłego Syna Bożego, uświęcając się coraz bardziej Słowem
Prawdy. Takim obiecany jest dar żywota wiecznego.
Słowa
naszego tekstu odnoszą się do Kościoła, zatem stosują się do tych, „którzy
uczynili z Bogiem przymierze przy obierze". Gdyby tacy żyli według
ciała, pomrą, jak to apostoł powiedział; ponieważ oni wyzbyli się już swoich
praw do życia ludzkiego, „skosztowali daru niebieskiego i mocy przyszłego
wieku" (Żyd. 6:4-5). Gdy zaś gorliwie starają się, by wydawać swoje
doczesne życie, a pielęgnować nowe życie przez umartwienie ciał, przez
pokonywanie pokus i odziedziczonych słabości, to wkrótce zostaną uwolnieni od
wszystkich tych przeszkód i zostaną przyobleczeni nowym ciałem. Wtenczas będą
oni takimi, jakim jest nasz Wódz zbawienia, Chrystus.
NIE DOCENIANY OGROMU ODPOWIEDZIALNOŚCI
Stosunkowo
mało oceniany jest stopień kształtowania naszego charakteru. Nasz umysł, nasze
uczucia są ogrodem w którym możemy siać ciernie i osty grzechu albo praktyczne
przymioty odpowiadające pożytecznym warzywom. Dlatego starajmy się siać
nasienie, które produkuje wonne kwiaty i piękne owoce, które szczególniej
przedstawiała niebiańskie i duchowe przymioty. Cokolwiek człowiek sieje, to też
żąć będzie, zbiór cielesny, bądź duchowy. Ktokolwiek przeto zabiega o rzeczy
duchowe, o współdziedzictwo z Chrystusem w Królestwie itp., ten musi siać,
czyli zaszczepiać w swoim umyśle w swych uczuciach takie przymioty i cnoty,
jakie Pan określił, iż są konieczne do rozwoju charakteru tych, którzy mań być
„uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości" (Kol. 1-12).
Tak
wiec na tych, którzy zostali zaszczyceni „wysokim powołaniem - powołaniem
niebieskim" i powołanie to przyjęli, oraz zawarli w tym względzie
przymierze, Bóg kładzie na nich odpowiedzialność uzyskania onej błogosławionej
nagrody lub jej utraty. Pan Bóg przez Słowo Swoje mówi o ich cielesnych
słabościach i niedoskonałościach, oraz wskazuje im, że w ofierze Syna Swego
przygotował zupełne zrównoważenie, czyli zadośćuczynienie za te
niedoskonałości. Pokazuje im także, czym są owoce Ducha, oraz kładzie nacisk na
potrzebę ich posiadania, jeżeli pragną się stać współdziedzicami Chrystusowymi,
jak również wskazuje, że mają wyznawać naukę swego Zbawiciela i naśladować Jego
życie, jeżeli chcą dojść do chwalebnego stanu współuczestnictwa z Nim w chwale.
Ma
się rozumieć, iż gdybyśmy patrzyli na tę sprawę tylko ze strony wielkiej
odpowiedzialności, jaka na nas spoczywa, to moglibyśmy się czuć wielce obciążonymi.
Dlatego powinniśmy to raczej obserwować ze strony łaski Bożej i oceniać ten
chwalebny przywilej, który nam był dany, że dostąpiliśmy odnowienia umysłu
naszego, abyśmy coraz lepiej mogli poznawać, która jest wola Boża dobra,
przyjemna, doskonała, i takową pełnić. Bóg wystawił przed nami
najchwalebniejszą nagrodę, o jakiej tylko pomyśleć można, i to za czynienie
tego, co jest naszym obowiązkiem i naszą rozumną służbą; za czynienie tego, co
już samo w sobie, oprócz obiecanej nagrody, daje nam obfitość wesela i pokoju
(Efez. 2:4-7, 2 Piotra 1: 3-4).
DOBRE NASIONA MAMY SIAĆ, A ZŁE WYKORZENIAĆ
Wszyscy
ludzie posiadają naturalny pociąg - skłonność do rzeczy ziemskich. Podczas
obecnego panowania złego, ziemskie rzeczy są skażone i w wielu przypadkach są
one pełne goryczy dla tych, którzy nauczyli się miłować sprawiedliwość, a
nienawidzą nieprawości; a mimo to ludzie czują silny pociąg ku tym rzeczom
ziemskim, znikomym i skażonym. Ziemskie uczucia i pożądania wyrastają jak
chwasty z nasienia, które nie wiadomo, skąd się bierze. Chrześcijanin przeto
musi czuwać, aby serce swe utrzymać w miłości Bożej. Musi ustawicznie
wykorzeniać chwasty ziemskich pożądliwości i złych skłonności, a także ma wciąż
siać i pielęgnować dobre rośliny tj. skłaniać uczucia swoje ku rzeczom
niebiańskim.
Nasze
nowe życie nie wszyscy mogą zauważyć i nie przy każdej okazji. Myśl taką wyraża
apostoł, gdy mówi: „Żywot wasz skryty jest z Chrystusem w Bogu" (Kol.
3:3). Jest to żywot nowych pragnień, których świat nie może widzieć, ani ich
ocenić, chociaż może zauważyć niektóre zewnętrzne objawy nowego żywota, nowe,
odmienne postępowanie, które się ujawnia w codziennym życiu. Nawet nasi „bracia" w Chrystusie nie zawsze mogą ocenić postęp naszego nowego żywota; a nawet my
sami możemy się znaleźć nieraz w zakłopotaniu co do szybkości i mocy tego
wzrostu i potrzebujemy nieraz cofnąć się myślą o kilka tygodni, miesięcy, a
może i lat, zanim moglibyśmy na pewno zadecydować, że nasz postęp się wzmaga.
Gdyż nasz wzrost nowego życia, reprezentowany w pragnieniach, zabiegach i
usiłowaniach naśladowania Chrystusa, jest skryty z Chrystusem w Bogu, który
jest Ojcem tego życia. Zgodnie z tą myślą, apostoł oświadczył na innym miejscu,
że ani świat, ani bracia nie są zdolni właściwie go osądzić; że tylko Pan,
który czyta serce i zna wszystkie okoliczności, oraz pokusy i słabości, z
którymi Sam musiał walczyć, może sprawiedliwie sądzić. Paweł apostoł oświadcza:
„Lecz i sam siebie nie sądzą" (1 Kor. 4:3). Jest to najlepszy
sposób, aby nie potępiać drugich, którzy twierdzą, że postępują szczerze jako
dziatki Boże, oraz nie potępiać samych siebie, o ile szczere są nasze wysiłki,
by czynić wolę Bożą, a nie swoją. Starajmy się iść ciągle naprzód, czyniąc
codziennie wszystko, co tylko uważamy za najlepsze do wyrabiania w sobie
duchowych przymiotów i do służenia naszemu Panu, a wynik naszych wysiłków
pozostawmy Jemu. On ma pieczę o nas i dokąd nasze nadzieje, dążenia i całe
życie koncentrują się na rzeczach niebieskich, a żywot nasz tym samym skryty
jest z Chrystusem w Bogu, tak dalece nie potrzebujemy się obawiać złego
obecnie, ani w przyszłości, ponieważ Pan będąc z nami, będzie nam błogosławił i
chronił od upadku, aby ostatecznie przedstawić nas świętymi i niepokalanymi
Swemu Niebiańskiemu Ojcu.
WYZBYWANIE SIĘ ZŁYCH A NABYWANIE DOBRYCH RZECZY
Wracając
do szczegółów przemiany, jaka się dokonuje w tych, którzy poświęcili się Panu,
apostoł wylicza niektóre cechy charakteru, o które należy się starać, a o ile
to możliwe nabywać i wszczepiać je. I tak należy się wyzbywać gniewu,
zapalczywości, złości, bluźnierstwa, oraz sprośnych, nieczystych i kłamliwych
wszelkiego rodzaju mów (Kol. 3:8). Napominanie, by się odwracać od takich
rzeczy zdawałoby się na pierwszy rzut oka zbytecznym, bo takie grzechy są zbyt
wielkie, aby je miał popełniać chrześcijanin. Lecz gdy bliżej sprawę tę
zbadamy, to zauważymy, że apostoł wyliczył tu prawie wszystkie słabości ciała,
jakie usiłują usidlać tych, którzy są „Nowym Stworzeniem w Chrystusie".
Czy
jest coś bardziej pospolitego pomiędzy ludem Bożym, jak unoszenie się gniewem.
A ilu znajdzie się takich, którzy mianują imię Chrystusowe, a jednocześnie
żywią w swych sercach zapalczywe lub co gorzej złośliwe myśli przeciwko drugim,
a nawet nieraz myśli te czynem popierają! Ilu jest takich, którzy bawią się
złymi mowami i złorzeczeniami (określone przez Pismo św., jako „bluźnierstwa”)! Czynionym jest to nieraz w sposób zasadniczy, nie tylko dla słuchacza, ale
i dla tego, który mówi, który często zwodzi samego siebie, co do swoich prawdziwych
intencji mówienia szkodliwie i ujemnie o drugich.
Gdyby
unikano wszystkich złych i nieczystych mów, to jak miłym i pięknym byłby ten
świat! Każdy chrześcijanin powinien czuwać, aby każde słowo wychodzące z ust
jego było przyjemne słuchającym, by wywierało wpływ dodatni i budujący.
Wreszcie, jak niezbędnym jest, aby nie tylko mieć czyste pobudki serca, ale
także, aby intencje swoje wypowiadać wobec drugich szczerze, bez podstępu i
obłudy. Serce prawdziwe, jeżeli ma być błogosławieństwem dla drugich, musi być
czyste i pełne miłości, inaczej sprawiać będzie ustawiczne kłopoty. Gdyby
samolubne i nieczułe serca, pełne złego posądzenia, zazdrości i złości, miały
się swobodnie wypowiadać, to przymnożyłyby światu bardzo wiele kłopotów.
Apostoł przeto napomina, by oczyszczać najpierw serca, a następnie całe
postępowanie.
Apostoł
opisawszy nam wymaganą jedność i wartość tych, którzy zostali przyjęci za
członków Ciała Chrystusowego, zwraca naszą uwagę nie tylko na konieczność
wyzbywania się ujemnych stron naszego usposobienia, ale także nieodzowność
nabywania, czyli wyrabiania w sobie pewnych owoców Ducha świętego, jakie
uwydatniały się w naszym Wodzu, Jezusie Chrystusie (Kol. 3:12-14).
On
wyszczególnia następujące owoce Ducha: miłosierdzie, czyli uczucie zlitowania i
wspaniałomyślności dla wszystkich - dla braci, dla sąsiadów, przyjaciół i
krewnych, dla nieprzyjaciół, a nawet dla niemych stworzeń. Opisując to uczucie
bardziej szczegółowo określa je jako dobrotliwość ku wszystkim; pokora umysłu,
która jest przeciwstawieniem wyniosłości, pychy i arogancji; cichość, czyli
usposobienie łagodności, skromności, oraz cierpliwość, czyli cierpliwe
znoszenie wad i słabości drugich. To znaczy, że mamy znosić kaprysy jedni
drugich, wybuchy temperamentu lub złego humoru, przebaczać sobie wzajemnie,
gdyby w chwili rozdrażnienia ktoś nam ubliżył - ucząc się jednocześnie, jak
naprawiać swoje własne wady, które w drugich się uwydatniają. Doskonały wzór do
naśladowania w podobnych sprawach znajdujemy w Bogu i w Jego sposobie postępowania
z nami; bo zaiste dobrym, hojnym i przebaczającym okazał się On względem nas.
NAPOMNIENIA TE SĄ STOSOWANE TYLKO DO KOŚCIOŁA
Apostoł
zwraca uwagę „wybranym Bożym, świętym i umiłowanym" na fakt, że on
nie usiłuje Swym napomnieniem naprawić i zreformować świat, a tylko dopomóc do
odmiany tym, którzy weszli w szczególniejsze przymierze z Bogiem, Wszyscy,
którzy zawarli przymierze z Bogiem i starają się, by swoje „powołanie i
wybranie", do członkowstwa w uwielbionym Kościele, pewnym uczynić, nie
tylko będą w sobie wyrabiać te owoce Ducha, ale w miarę możności dopomagać
swoim przyjaciołom i bliźnim, do wyrabiania tychże owoców, a przede wszystkim
będą się starali wywierać dodatni wpływ na swoją rodzinę. Tak jak ich dzieci
otrzymały od nich, to jest od swoich rodziców, cielesne życie, oraz pierwsze
nauki jak postępować w tym życiu, tak samo, aby na ile to możliwe, mogły od
nich otrzymać zapoczątkowanie nowego żywota, oraz potrzebne do tego instrukcje
i pomoc.
Możemy
dodać, że apostoł, jako ustne narzędzie Ducha Świętego, jest doskonałym
instruktorem. On nie tylko poucza nas, czego się mamy wyzbywać, a jakich cnót
nabywać, ale przedstawiwszy Ciało Chrystusowe przyobleczone w tak zacne
przymioty serca tj. w miłosierdzie, dobrotliwość, pokorę, cichość, cierpliwość
i wspaniałomyślność, dodaje: „A nade wszystko przyobleczcie miłość, która
jest związką doskonałości" (Kol. 3:14). Miłość jest tu przedstawiona
jako „związka", czyli pas, który opasuje i podtrzymuje we właściwej
pozycji wszystkie części szaty Chrystusowej, wraz z jej wyszywaniem
reprezentującym owoce Ducha. Innymi słowy, apostoł pragnie, abyśmy zrozumieli,
iż pokora, cierpliwość i inne cechy charakteru, nie mają być u nas oznaką tylko
zewnętrznej grzeczności wobec drugich, lecz trwałym śladem i ozdobą naszego
wnętrza. Choćby ktoś w początkowych swych zabiegach o te przymioty kierował się
podobnym uczuciem i posiadał znaczny stopień tych przymiotów, to jednak taki
bojownik nie udoskonali swego serca i nie będzie nadawał się do Królestwa
prędzej, aż dosięgnie stopnia, gdzie wszystkie te przymioty woli i charakteru
zostaną opasane węzłem miłości - miłości ku Panu, ku sprawiedliwości, ku
braciom, oraz sympatycznej miłości ku wszystkiemu wzdychającemu stworzeniu.
Zaiste, miłość jest „związką doskonałości", esencją Bożego
charakteru.
CZY W SPRAWIE TEJ MOŻEMY BYC ZAWIEDZENI?
W
naczelnym naszym tekście apostoł mówi: „Nie błądźcie". Nasuwa się
więc pytanie: Czy istnieje niebezpieczeństwo, że możemy nie wiedzieć, czy
siejemy ciału czy duchowi? Odpowiadamy, że pod tym względem można być
zwiedzionym. Pismo święte daje do zrozumienia, że skażone nasze ciało jest
bardzo chytre, a cielesny umysł nader zwodniczy. Dlatego nowy zmysł musi
ustawicznie czuwać, aby nie wpaść w sidło starej natury. A chociażby udało się
nam zwieść ludzi, to jednak Boga naszą zewnętrzną służbą i przyznawaniem się do
Jego świętej prawdy nie oszukamy, jeżeli wewnętrznie według ciała żyjemy.
Jeżeli kto żyje według ciała, to może się spodziewać takiego plonu, jak to
apostoł określił w tytułowym tekście. Jak po zasianiu kukurydzy, kukurydzę
zbieramy, a po zasianiu pszenicy – pszenicę, tak podobnie jest we wszystkich
sprawach naszego życia - albo pielęgnujemy i dogadzamy starej naturze, która ma
być umarłą i zniszczoną, na co wyraziliśmy zgodę przy poświęceniu - albo też w
związku z powyższym, w rzeczywistości staramy się umartwiać i uśmiercać uczynki
ciała, aby Nowe Stworzenie mogło wzrastać.
W
każdym przypadku, gdy pozwalamy ciału, by jego samolubne, niesprawiedliwe lub
nieczyste pożądania wzięły górę w naszym sercu lub naszym postępowaniu, znaczy,
że „siejemy ciału". Każde takie posianie zwiększa możliwość
fatalnego wyniku, czyli możliwość śmierci - wtórej śmierci. Z drugiej zaś
strony, każde posianie duchowi, każde sprzeciwienie się złym, samolubnym pożądaniom
i każde naginanie odnowionego umysłu i woli do tego, co jest sprawiedliwe,
czyste, prawdziwe, poczciwe, przyjemne i chwalebne, przyczynia się do naszego
wzrostu duchowego, a jeśli w sianiu takiego nasienia trwać będziemy
ustawicznie, to wielkie i kosztowne obietnice Boże - obietnice żywota wiecznego
dotyczące udziału w Królestwie staną się ostatecznie naszym udziałem.
Na Straży 1987/5/06,
str. 116; W.T. R-4828a-1911a