<< Wstecz |
Wybrano: R-4377 a, z 1909 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
I was ożywił
Jak. 2:14-26
"Wiara bez uczynków martwa
jest" - Jak. 2:20.
Wielu przypuszczało i przypuszcza,
że pomiędzy Świętym Pawłem a Św. Jakubem istniała doktrynalna sprzeczność, że
Paweł wystawiał wiarę, jako najważniejszą cechę Chrześcijaństwa, Jakub zaś
obstawał jakoby uczynki były ważniejsze. Te sprzeczne myśli w pewnej mierze
przetrwały przez wieki i istnieją pomiędzy ludźmi dotąd. Utrzymujemy, że
podobnej sprzeczności nie było pomiędzy Apostołami, a i dziś, gdy przedmiot ten
jest dobrze zrozumiany, nie zostawia miejsca na żadną dysputę.
Św. Paweł twierdził, że Przymierze
Zakonu było przymierzem uczynków i że nikt nie mógł być przez to przymierze
usprawiedliwiony, ponieważ nikt nie mógł doskonale postępować, a przeto wszyscy
Żydzi znajdowali się pod potępieniem. Apostoł Paweł wykazał także, iż pierwotne
przymierze Abrahamowe było lepsze i wyższe nad Przymierze Zakonu, ponieważ nie
wymagało doskonałych uczynków, niemożliwych dla upadłego człowieka, lecz
doświadczało go pod innym względem, czyli pod względem wiary. Św. Paweł nie
miał na myśli, ani nie mówił, że uczynki nie mają żadnej wartości w oczach
Bożych, ale, rozumiejąc, że Żydzi, ufając zbytnio w swym Przymierzu Zakonu,
kładli już i tak duży nacisk na uczynki, a nie dosyć na wiarę, on starał się
utrwalić w ich pamięci ten fakt, że u duchowego Izraela, z klasy Izaaka, która
będzie dziedzicem przymierza Abrahamowego, wiara musi być uznawana za główną
zasadę. Pod tym przymierzem tylko ci będą przyjemni Bogu, którzy osiągną
właściwy rodzaj wiary. Przymierze to nie wystawia wiary bez uczynków, lecz
wskazuje na potrzebę rozwinięcia właściwej wiary - coś ponad to początkowe
wierzenie, że "jest Bóg i że nagrodę daje tym, co Go szukają" -
Żyd.11:6.
Wiara jest sprawą stopniowego
rozwoju i tylko rozwinięta wiara może zapewnić nam błogosławieństwo przymierza
Abrahamowego. To obejmuje także uczynki w takim stopniu jak one są możliwe jako
zewnętrzny dowód wiary. Mimo to jednak żaden z nas nie może być
usprawiedliwiony przez uczynki, ponieważ nasze choćby najlepsze uczynki są
niedoskonałe. Naszym sądem, naszą próbą, według ostatecznej oceny jest:
"Według wiary waszej niechaj się wam stanie" - Mat.9:29.
Św. Jakub prawdopodobnie zauważył w
niektórych skłonność posuwania się do przeciwnej krańcowości, do zupełnego
ignorowania uczynków, w łączności z wiarą. On nie twierdzi, że ktoś mógłby
pełnić takie uczynki, przez które by mógł być usprawiedliwiony przed Bogiem,
ale obstaje przy tym, że jeżeli w sercu rozwinie się właściwy rodzaj wiary, to
ona na pewno przyniesie owoce i ujawni się na zewnątrz, odpowiednio do
okoliczności. Jest to, bez wątpienia, rozumne stanowisko, w zupełności zgodne
ze słowami naszego Pana: "Z owoców ich poznacie je" - Mat.7:16.
Gdy wejdziemy do sadu, możemy wnet
rozpoznać różne gatunki drzew po owocach. Tak samo rzecz się ma z
Chrześcijaninem. Jeżeli ktoś przyznaje się do wiary w Chrystusa, jesteśmy
gotowi uznać go za brata, lecz ponieważ Pismo Św. mówi, że "kto niema
Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego", przeto patrzymy za objawami tegoż
ducha Pańskiego, czyli obserwujemy usposobienie, charakter w tych, co mienią
się być Jego "członkami", Jego "braćmi" (Rzym.8:9). Jeżeli
zauważymy bardzo mało tego ducha (usposobienie) Pańskiego, to jesteśmy skłonni
zapytać się, jak dawno temu dany brat poznał Pana i okazał swoje poświęcenie? W
ten sposób niekiedy znajdujemy takich, którzy są "niemowlętami w
Chrystusie", chociaż w stosunku do czasu, jak poznali Pana, oni powinni
być już więcej rozwinięci i mieć większą miarę Jego Ducha. Powinniśmy mieć się
na baczności, aby takich nie uważać za odpowiednich na nauczycieli, lub za wzór
godny do naśladowania.
W innych znowu możemy wnet zauważyć
Ducha Chrystusowego - łagodności, cichości, cierpliwości, braterską uprzejmość,
miłość itp. Jeżeli przymioty te rozwijają się szybko, w takim, co przyszedł do
znajomości prawdy niedawno, jak to niekiedy bywa, to możemy się tym więcej
radować z tak pięknych owoców. Bez względu jak młodym byłby taki brat ten
przymiot przynoszenia owoców, rozwoju serca, wskazywałby, że jest to może jeden
ze "starszych" braci - pomimo że z powodu, iż jest nowicjuszem,
zgromadzenie na razie nie uzna za odpowiednie formalnie wysunąć go na oficjalne
stanowisko "starszego".
SPŁODZENIE, POTEM OŻYWIENIE
Inaczej mówiąc,
nauki Św. Pawła i Św. Jakuba mogą być dobrze zharmonizowane, gdy pamiętamy na
słowa Św. Pawła: "I was ożywił, którzyście byli umarli w upadkach i w
grzechach" (Ef.2:1). Gdy grzesznik, który był umarłym w upadkach i pod
potępieniem, usłyszał, z łaski Bożej, o Chrystusie i wiarą przyjął swoją
cząstkę w dziele odkupienia, on został "usprawiedliwiony z wiary",
zanim miał czas przynieść jakiekolwiek owoce. Następnie, jeżeli idzie za
przewodnictwem i instrukcją Pana, on stawia samego siebie ofiarą żywą Bogu,
bierze krzyż swój i naśladuje Jezusa, a uznanie tej ofiary przez Ojca, oznacza
spłodzenie go do nowej natury - na duchowym poziomie, jako "Nowe
Stworzenie". Jeżeli ten duch spłodzenia nie będzie stracony, jeżeli nie
umrze, to dzieło przemiany będzie postępować. Z czasem, jako wynik tego zamieszkiwania
Ducha Świętego w śmiertelnym ciele, następuje ożywienie, czyli czynność. Jeżeli
ten proces postępuje nadal, Nowe Stworzenie zostanie ostatecznie udoskonalone i
gotowe do narodzenia się na duchowym poziomie - przy pierwszym
zmartwychwstaniu. Nasz Pan przy Swoim zmartwychwstaniu, stał się pierworodnym
pomiędzy wieloma braćmi, a my, Jego bracia, jeżeli zostaniemy wiernymi,
będziemy również "narodzeni od umarłych" w słusznym czasie. Jeżeli
jednak ta iskra nowego życia zginie, to będziemy odrzuceni i zmartwychwstania
nie dostąpimy.
Tak rozumiejąc możemy zauważyć, że
początek Boskiego prowadzenia nas jest według zasad wiary, że Boskie obietnice
przemawiają do naszej wiary i że przez te "wielkie i kosztowne
obietnice", dotykające i ożywiające nasza wiarę, Bóg sprawuje w nas
najprzód chcenie, a następnie wykonanie Swoich upodobań. Chcenie, aby czynić co
jest dobrego, jest najpierwszą i najważniejszą rzeczą i jest ono w zupełności
sprawą wiary. Czynienie, które jest wynikiem takiej wiary, jest Boskim
działaniem przez tąż wiarę i może być przyrównane do "ożywienia",
jakie w swoim czasie ujawnia się przy cielesnym płodzie. Moment ożywienia może
nastąpić wcześniej lub później, lecz siła i żywotność nienarodzonego płodu
rozsądzana jest zwykle według stopni manifestacji ożywienia. Tak samo rzecz się
ma z Chrześcijaninem. Gdy wiara jego rozwinie się dostatecznie, stopień jego
czynnego posłuszeństwa Bogu w służeniu prawdzie, sprawiedliwości i braciom
objawi siłę lub też słabość jego duchowego rozwoju.
Badanie samego siebie pod tym
względem jest bardzo właściwym. Jeżeli usłyszeliśmy, zobaczyliśmy i
skosztowaliśmy Boskiej łaski, uradowaliśmy się nią, a nie okazujemy pragnienia
służenia naszemu Ojcu Niebieskiemu, lub dopomagania drugim do otrzymania tych
błogosławieństw, których sami dostąpiliśmy, to znaczy, że nasza duchowa
żywotność jest bardzo słaba i w niebezpieczeństwie zamarcia. Z drugiej znów
strony, jeżeli jesteśmy rozpaleni gorącą miłością ku Bogu, oceniamy Jego wielki
plan zbawienia i mamy serdeczne pragnienie opowiadać tę wesołą nowinę drugim,
ku błogosławieniu, wzmacnianiu i budowaniu właściwej wiary w Boga, to powinno
to być dla nas zachętą. Powinniśmy także zauważyć, że Jezus najwięcej miłował i
wyróżniał tych z Apostołów, którzy byli bardziej gorliwi, czynni i energiczni,
jak Piotr, Jakub, Jan i możemy być pewni, że także i Paweł.
BĄDŹCIE GORĄCYMI I PEŁNYMI
Św. Jakub kładzie
nacisk na tę sprawę i stara się przebudzić niektórych, co mają nieco wiary,
lecz nie doszli do stopnia ożywienia. Zapytuje, co za korzyść byłaby mówić, że
mamy wiarę, gdybyśmy nie mieli odpowiednich uczynków, które by potwierdzały
naszą wiarę, bez względu jak niedoskonałe byłyby te uczynki. Św. Jakub
zapytuje: "Izali go ona wiara może zbawić?" Odpowiadamy: Nie. Jak to
Św. Paweł określił: Wiara, z którą się liczy, jest czynna w miłości. Lecz jest
to wiara, która się liczy, a nie uczynki; ponieważ wiara może być doskonała,
zupełna; gdy zaś doskonałość uczynków jest dla nas niemożliwa, ponieważ ten
skarb duchowej natury mamy w glinianym naczyniu.
Dla zilustrowania tego punktu, Św.
Jakub przytacza przykład, że gdybyśmy powiedzieli biednemu bratu, iż wierzymy,
że Bóg dopomoże mu i odesłalibyśmy go bez wspomożenia, chociaż byłoby w naszej
mocy dopomóc mu, to nie byłoby wiarą, którą by Bóg mógł uznać. To wskazywałoby
raczej, że zwodzimy samych siebie. Takie coś nie przyniosłoby potrzebującemu
żadnej korzyści. Podobnie i wiara nie mająca żadnych uczynków, nie może być
nazwaną żywą wiarą, ponieważ nie daje oznaków życia - nie ujawnia ożywienia.
Św. Jakub dość jasno wyraża swoją
myśl, mówiąc: "Ale rzecze kto: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; ukaż mi
wiarę twoją bez uczynków twoich, a ja tobie ukażę wiarę moją z uczynków
moich". Następnie wskazuje na szczególny zarys żydow skiej wiary w jednego
Boga, w przeciwieństwie do pogańskich wierzeń w wiele bogów i mówi: "Ty
wierzysz, iż jeden jest Bóg, dobrze czynisz (czyli gotów jesteś chełpić się z
tej wiary, lecz zauważ, że) i diabli temu wierzą, wszakże drżą. Ale chceszli
wiedzieć, o człowiecze marny, iż wiara bez uczynków martwa jest"; nigdy
nie może dać ci życia, narodzenia do duchowego stanu. Przeto wiara, która nie
rozwinie posłuszeństwa, odpowiednio do zdolności, jest w obecnym Wieku
Ewangelii bez znaczenia, tak jak niedoskonałe uczynki me mogły nikogo usprawiedliwić
do żywota pod Przymierzem Zakonu.
ILUSTRACJE WIARY I UCZYNKÓW
Zauważmy przykład
Abrahama "ojca wierzących". Jest napisane, że on uwierzył Bogu i że
ta wiara była mu poczytana ku sprawiedliwości. Ile tej wiary było potrzeba i do
jakiego stopnia ona była wyrażona w uczynkach? Św. Jakub wykazuje, że Bóg
poddał wiarę Abrahamową surowej próbie, pod którą ta wiara okazałaby się
niedostateczną, gdyby nie była rozwinięta do stanu ożywienia przez uczynki
posłuszeństwa. Kilka lat po daniu Abrahamowi obietnicy, gdy Izaak, nasienie
tejże obietnicy, wyrósł już na młodzieńca, Bóg zażądał, aby Izaak był
ofiarowany na ołtarzu, w czym pokazana była figura, jak członkowie Chrystusa
(Głowa i ciało), ono prawdziwe nasienie Abrahamowe (Gal.3:29), muszą mieć
wypróbowaną wiarę do stopnia posłuszeństwa aż do śmierci - śmierci ofiarniczej.
Następnie Św. Jakub, obawiając się,
że tak wysoki przykład wiary i posłuszeństwa mógłby być zniechęcającym dla
niektórych, bierze inną ilustrację; mianowicie, Rachab wszetecznicę. Ona miała
wiarę, w Boga, lecz ta wiara nie byłaby jej przypisana, gdyby nie rozwinęła się
do stopnia czynnej i pomocnej służby w tym, że z narażeniem własnego dobra
udzieliła chwilowego schronienia szpiegom Izraela. Z pewnością, że gdyby Rachab
nie miała wiary, to nigdy by się nie zdobyła na ten uczynek - i taka właśnie
wiara jest przyjemną Bogu. Sama wiara nie byłaby Bogu przyjemną, gdyby nie
pobudziła do odpowiednich uczynków. W powyższych ilustracjach możemy zauważyć,
w jaki sposób uczynki mają do czynienia z naszym usprawiedliwieniem. Uczynki
muszą współdziałać z wiarą, lecz wiara jest podstawą uczynków.
CIAŁO BEZ DUCHA
Św. Jakub sumując
te myśli dodaje: "Albowiem, jako ciało bez duszy (ducha) jest martwe, tak
i wiara bez uczynków martwa jest". Niektórzy gotowi pomyśleć, że pisarz
tych słów popełnił omyłkę przyrównując wiarę do ciała, a uczynki do ducha i
gotowi mniemać, że to porównanie powinno być w odwrotnym porządku; mianowicie,
że uczynki należałoby przyrównać do ciała, a wiarę do ducha. Rozumiemy jednak,
że Św. Jakub określił tę sprawę właściwie. Musi być najpierw ciało zanim duch
życia może się w nim przejawić. Tak samo wiara musi wpierw egzystować, zanim
może być ożywiona do czynów. Ożywienie wszakże jest koniecznym, jeżeli chcemy
dojść do narodzenia z ducha, przy pierwszym zmartwychwstaniu.
Pomimo wszystkiego, co w tym
przedmiocie jest napisane w wykładach Pisma Świętego, a szczególnie w szóstym
tomie, otrzymujemy niekiedy listy od braci, będących w zakłopotaniu, którzy pragną
dowiedzieć się, w jaki sposób należy zachować się wobec braci (niekiedy takich,
co zajmują przednie stanowisko w zgromadzeniu), których uczynki nie są zgodne z
wyznawaną przez nich wiarą. Na przykład, w jednym z niedawno otrzymanych listów
przytoczony był fakt o pewnym bracie przedniejszym w prawdzie, w którego domu
odbywały się zebrania, który miał słabość do upijających trunków. Bracia
obawiali się, że, gdyby zebrania zostały przeniesione z jego domu do innego
miejsca, to brat ten może przestałby na zebrania uczęszczać. Przeto bracia ci
chcieli dowiedzieć się, jaka byłaby wola Boża, co do ich sposobu postępowania w
tej sprawie.
Przyjemnie nam było zauważyć ich
miłość do tego brata, a także ich troskliwość o prawdę, aby ta jego słabość nie
przyniosła ujmy sprawie Chrystusowej. Doradziliśmy, że ów błądzący członek może
być nadal uznawany za brata, albowiem ta jego słabość może być dziedziczna, a
wcale nie dobrowolna; lecz radziliśmy także, iż członek tak słaby nie powinien,
w żadnym znaczeniu tego słowa, być wystawiany przed światem, jako przedniejszy
przedstawiciel prawdy, bo takie coś byłoby zniesławianiem prawdy, a także
szkodliwym dla tego brata, który mógłby dojść do przekonania, że bracia
uznawają jego słabość za usprawiedliwioną i, będąc w ten sposób zachęcony,
zaniedbałby używać odpowiedniej energii i starania, aby wiara działała w nim,
rządziła nim i miała właściwą kontrolę nad śmiertelnym ciałem, tak jak Pismo
Święte tego wymaga.
Odczuwając zupełną sympatię i
braterską miłość, wierzymy jednak, że dany brat nie otrzymywał żadnej pomocy z
takiego traktowania go przez zgromadzenie. Byłoby o wiele lepiej dla niego,
gdyby ci drodzy bracia dali mu miłującą naganę i odebrali zebrania z jego domu.
Jeżeli on posiada, choć nieco ducha Pańskiego, ducha pokory i miłości do braci,
to taki sposób postąpienia byłby najkorzystniejszym strofowaniem, bo
wystawiałby przed nim, jak i przed wszystkimi, wzniosłe zasady
chrześcijańskiego postępowania. Było mówionym, że takie coś mogłoby go
doprowadzić do odstąpienia od prawdy. Na to oświadczamy, że Pismo Święte
przestrzega nas, iż Ewangelia nasza jest jednym "wonnością żywota ku
żywotowi", a innym "wonnością śmierci na śmierć" (2Kor.2:16).
Naszą odpowiedzialnością jest czynić wolę Bożą w możliwie najlepszy, najłagodniejszy
i pełen miłości sposób, jednak z taką siłą i stanowczością, która by wywierała
właściwą lekcję na tych, co podlegają naszym wpływom i wpływom Bożym przez nas.
Niedawno otrzymaliśmy list od pewnej
siostry, która poważnie interesowała się prawdą od wielu lat. Pisze nam, że
dopiero teraz przebudziła się, aby zobaczyć swoje chwalebne przywileje w pracy
Pańskiej, aby "opowiadać cnoty (przymioty) Tego, który nas powołał z
ciemności do dziwnej Swej światłości". Ta droga siostra dopiero teraz została
odpowiednio ożywiona prawdą. Można z tego spodziewać się dobrych wyników, nie
tylko w tym, że może innych przyprowadzi do znajomości prawdy, ale także w tym,
że swoje własne serce doprowadzi do zupełnej harmonii z Panem i stanie się
więcej podobna Jemu w charakterze, rozwijając się coraz więcej w łaskach i
owocach Ducha Świętego. To ożywienie nastąpiło w tej siostrze w łączności z jej
wysiłkiem, aby żyć według wszystkich szczegółów ślubu. Mamy nadzieję, że i inni
zostali w podobny sposób ubłogosławieni i ożywieni do dobrych uczynków dla
Pana, dla braci i dla prawdy.
Straż 1934 str. 88 – 90 W.T. R-4377 a - 1909 r.