<< Wstecz |
Wybrano: R-4380 a, z 1909 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Język mocą ku dobremu lub złemu
Jak. 3:1-12.
"Kto strzeże ust swoich i
języka swego, strzeże od ucisków duszy swojej" - Przyp. 21:23.
Ten ustęp Pisma Świętego, który
bierzemy pod rozwagę (Jak.3:1-12), uznawany jest za jedną z najgłębszych
rozpraw o mocy języka. Św. Jakub widocznie był człowiekiem bardzo praktycznym.
Jego uwagi, co do ważności uczynków, jako zaświadczenie wiary, co zauważyliśmy
w naszej poprzedniej lekcji, (Art. "I was ożywił") są tego dowodem. W
niniejszej lekcji zauważymy te praktyczne myśli zastosowane do języka w ogólności,
a w szczególności do mocy języka w tych, co uznawani są za starszych, czyli za
nauczycieli w Kościele. Tak, więc lekcja nasza rozpoczyna się napomnieniem:
"Niechaj was nie wielu będzie nauczycielami, bracia moi, wiedząc, że (my
nauczyciele) cięższy sąd odniesiemy; albowiem w wielu upadamy wszyscy".
Myślą tego jest, że ktokolwiek chce być nauczycielem, "starszym",
zajmuje stanowisko, które wystawia go na większą krytykę, aniżeli zwykłego
członka w zgromadzeniu. Jeżeli ten, co jest starszym, popełni omyłkę, poddany
zostaje surowszej krytyce i naganie, aniżeli gdyby taką samą omyłkę popełnił w
swym prywatnym zdaniu. Więcej nawet, z Boskiego punktu zapatrywania, on
przyjmuje na siebie wielką odpowiedzialność, stając się przedstawicielem
Ewangelii i ustnym narzędziem Pana. Tak jak wierność i troskliwość zapewnią mu
wielkie błogosławieństwo i nagrodę, tak niewierność i niedbalstwo ściągną na
niego nie mniej wielkie potępienie.
Te słowa Św. Jakuba, w łączności z
napomnieniem naszego Pana, że gdy jesteśmy wezwani na ucztę, aby nie zajmować
miejsc przedniejszych, ale poślednie; a także, aby nie zabiegać o tytuł
"Mistrzu", ale, aby być pokornym "jako dzieci" - te
wszystkie przestrogi, pochodzące od tak wielkich powag w Kościele, złączone z
napomnieniem Św. Piotra: "Uniżajcie się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was
wywyższył czasu swego", powinny wzbudzić w nas właściwą obawę ku tak
wielkiej odpowiedzialności nauczyciela w Kościele. Jeżeli, z Boskiej
opatrzności, zajmujemy takie stanowisko, to powinniśmy zajmować je w wielkiej
pokorze i z odpowiednia bojaźnią czuwać ustawicznie i modlić się, aby nie wejść
w pokuszenie i nie usidlić siebie i drugich, jakim błędem.
"PRZED UPADKIEM PRZYCHODZI PYCHA"
Jest pewna przyczyna tego
niebezpieczeństwa. Tą przyczyną jest ambicja, która niekiedy powodowana jest
pychą, a niekiedy zamiłowaniem do chwały. Pierwsza z tych, pycha, jest zawsze
wstrętna, nie mogąca być nigdy usprawiedliwioną; albowiem żaden członek ludzkiego
rodu nie ma rozumnego, słusznego powodu do pysznienia się czymkolwiek, choćby
nawet, w porównaniu z innymi, mógł dochodzić do przekonania, że jest mniej
upadłym od wielu innych. Tą drugą pobudka, wiodącą do ambicji, mianowicie,
zamiłowanie do pochwał od drugich jest dość właściwą, jeżeli jest odpowiednio
kierowaną - ku Bogu - lecz jest niebezpieczną, jeżeli zabiega o pochwały od
ludzi, ponieważ ci, co są w około nas, będąc również niedoskonałymi, mogą
często uznawać i pochwalać rzeczy, które by nasz Pan nie uznał i zganił. To też
jedyną dozwolona ambicją byłoby pragnienie przypodobania się Bogu, zabieganie o
Jego uznanie i o Jego ostateczną pochwałę: "Dobrze sługo dobry".
Ma się rozumieć, że ubocznie to
oznaczałoby również pragnienie i spodziewanie się uznania także od tych z
Pańskich braci, którzy mają Jego Ducha - "zmysł Chrystusowy". To może
także z właściwością obejmować uznanie, miłość i ocenę od wszystkich. Lecz to
nie powinno być częścią naszej ambicji, ani nie mamy spodziewać się, że ogół
ludzkości będzie tak podniecony sprawiedliwością, prawdą i duchem tychże, iż
obdarzy uznaniem i pochwałą te rzeczy, które są najprzyjemniejsze Bogu.
Przeciwnie, musimy pamiętać, że kto miłuje świat i jego pochwały, w tym niema
miłości Ojcowskiej. Jeżeli świat, biorąc ogółem, darzy kogo swoim uznaniem, to
powinien pamiętać na słowa: "Biadaby wam było, gdyby wszyscy dobrze o was
mówili". Uznanie od świata powinno być dla niego znakiem, że w pewnym
ważnym znaczeniu i stopniu on znajduje się w dysharmonii z Panem i z Jego
poselstwem - bo inaczej świat nienawidziłby go, podobnie jak nienawidził
Chrystusa i wołał: "Ukrzyżuj Go"!
"JEDEN JEST NAUCZYCIEL WASZ, CHRYSTUS"
Św. Jakub nie przestrzega nas przed
służbą, ani nie stara się wstrzymywać nas od dobrych uczynków w służbie dla
drugich, jako członków ciała Chrystusowego. Jego przestroga jest przeciwko
zabieganiu, aby być mistrzami, czyli nauczycielami. Jeden jest Mistrz, czyli
Nauczyciel, dla całego Kościoła, na cały ten wiek. On jest także "Głową
Kościoła, który jest ciałem Jego" - Dyrektorem, Nadzorcą, Opiekunem i
Instruktorem "członków".
Prawda, że Apostoł dał do
zrozumienia, iż "Bóg postanowił członki w ciele jako chciał". Nasuwa
również myśl, iż przymioty oczu, uszu i języka są przymiotami głowy w
porównaniu do ręki, nogi itp., które są przymiotami ciała. Nasz Pan, gdy
odchodził do nieba, obiecał być z każdym małym zgromadzeniem Jego ludu.
"Oto jestem z wami aż do skończenia wieku"; a tak będąc z wiernymi On
jest gotów być Przewodnikiem na ich zebraniach i Nauczycielem, w pewien sposób
i przez pewne przewody; lecz On nie będzie Swego przewodnictwa forsował. On
czeka i gotów jest służyć, pouczać i prowadzić tych, którzy starają się
rozpoznać Jego wolę i czynić ją. Poinformowawszy Swój lud o Swej woli, Pan
spodziewa się, że ci, co mienią się być Jego ludem, będą stosować się do Jego
instrukcji, jeżeli chcą dostąpić błogosławieństwa, które On jest gotów
udzielić. Przeto gdy ci, co zgromadzają się w Jego imieniu, stosują się do
wskazówek Jego słowa, słuchają Jego głosu wyrażonego w Piśmie Świętym, uważają
na Jego przewodnictwo przez Ducha i uznawają takowe jedni w drugich, gdzie duch
ten się przejawia, dostępują Jego błogosławieństwa proporcjonalnie.
Tak, więc odpowiedzialnością każdego
zgromadzenia jest, aby me uznawać za swego przewodnika innego jak tylko
poświęconego. Kozioł nie powinien być obrany na przewodniczącego dla owiec, ani
też nie powinna być na to obrana owca, której zewnętrzne postępowanie nie daje
dowodów szczerości serca i serdecznej chęci kroczenia śladami Mistrza. Pycha i
zarozumiała ambicja panowania nad trzodą nie powinny być tolerowane, bo takie
coś byłoby szkodliwym nie tylko dla zgromadzenia wiernych, ale i dla tych
wyniosłych, którzy chcą nad drugimi przewodzić. Jednakowoż, gdy zachodzi
potrzeba takiego powstrzymywania kogoś od zajmowania wyższego miejsca na uczcie
duchowej, powstrzymanie to powinno być uczynione w łagodny, miłujący sposób,
pamiętając, że jedni mają większe próby i pokusy pod tym względem, aniżeli
inni; a także pamiętając na słowa Apostoła: "Upatrując każdy samego
siebie, abyś i ty nie był kuszony" -Gal.6:1.
Św. Jakub mówi: "W wielu
upadamy wszyscy". On nie ma na myśli, że wszyscy popadamy w grzech
(dobrowolny), lub w wielkie błędy, lecz daje do zrozumienia, że dokąd jesteśmy
w ciele, a Duch Boży i Jego poselstwo udzielane jest drugim przez nasze
niedoskonałe władze, żaden z nas nie jest nieomylnym. To też ci, co nie
aspirują na przewodników w zebraniach świętych, nie powinni być zbyt krytycznymi
wobec tych braci, którzy ujawniają pokorę serca i starają się służyć drugim,
dzieląc się z nimi chlebem żywota. Tacy bracia powinni być oceniani i miłowani
dla ich pracy, choćby nawet nie wszystkie ich mowy mogły być bez zastrzeżeń
przyjęte. To uczucie należy stosować nie tylko do mówczych nauczycieli, ale
także do druków, przez które ktoś inny jest reprezentowany na zebraniu.
"TEN JEST DOSKONAŁYM MĘŻEM"
Nie mamy rozumieć, iż myślą Apostoła
było, że ktoś może być w istocie doskonałym, albo, że zdolność okiełznania
swego języka byłaby dowodem, że dany człowiek doszedł już do doskonałości we
wszystkich sprawach swego życia. Myślą, którą Św. Jakub chciał wyrazić
widocznie było, że ze wszystkich członków ciała, język jest najtrudniejszy do
opanowania i że komu uda się opanować ten członek tak, że nie będzie upadał w
mowie, taki będzie także umiał kontrolować wszystkie słabe strony swej natury.
Ma się rozumieć, że tak pod tym względem, jak i pod wielu innymi względami,
niema doskonałego ani jednego. "Nie ma sprawiedliwego (doskonałego) ani
jednego" - mówi nam Pismo Święte. Jedynym doskonałym, od upadku Adama, był
tylko Ten, który przyszedł z nieba i który był ponad wszystkich, ponieważ w Nim
nie było grzechu, dziedzicznej słabości ani żadnej zmazy.
Orzeczenie: "Który też może na
wodzy trzymać i wszystko ciało", nasuwa na myśl potrzebę używania
powściągliwości we wszystkich sprawach życia. "Skromność wasza niech
będzie wiadoma wszystkim" - to jest, wasze umiarkowanie, wasza
samokontrola nad całym ciałem. Dzieło łaski, które Bóg zaleca i doradza jest
bardzo ważne i nie pozostawia nam czasu do tracenia na niedorzecznych
rozmowach, płochych rozrywkach, różnych błahostkach, lub na czytaniu powiastek.
Niektórzy z ludu Bożego nie doszli jeszcze do właściwego rozwoju, aby to ocenić
- nie osiągnęli jeszcze ożywionego stanu czynności w służeniu sprawiedliwości i
w bojowaniu dobrego boju przeciwko grzechowi i samolubstwu w ich własnym ciele.
Aby lepiej pokazać potęgę umysłu i
woli, w kontrolowaniu ciałem, a szczególnie w kontrolowaniu językiem, Św. Jakub
przyrównuje tę sprawę do okiełznania konia. Nieujarzmionego konia, który jest
silniejszym od człowieka, można oswoić, obłaskawić, okiełznać i uczynić
posłusznym woli jeźdźca; lecz nie tak z językiem. Jest to najbardziej nieposkromiony
członek. Nowa wola postanawia z determinacją, aby język używany był tylko na
właściwe rzeczy, na wypowiadanie słów sprawiedliwości i miłości, a jednak język
wnet wyrywa się, łamiąc wszelkie hamulce. Język naraża nas na najwięcej
wypadków zapominania się ze szkodą dla niektórych, a niekiedy dla wielu.
Drugą ilustracją jest okręt, którego
ster jest tak umieszczony, że może kierować okrętem pomimo największej
nawałności morskiej. Nie tylko małe okręty, ale i największe są z łatwością
kierowane ręką sternika. Lecz język, który powinien być uległy Nowemu
Stworzeniu i być jego najużyteczniejszym sługą, jest raczej przewrotnym i
nieposkromionym. Przeto język, choć jest jednym z najmniejszych członków, to
jednak jest także jednym z najważniejszych. On może dokonać wielkich rzeczy,
bądź ku dobremu, bądź też ku złemu, tak jak mały ogień zapałki może rozpalić
wielki las.
"JĘZYK JEST OGIEŃ"
Język jest ogniem i światem
niesprawiedliwości między członkami naszymi, "który szpeci wszystko ciało
i zapala koło urodzenia naszego (wrodzone namiętności) i jest zapalony od ognia
piekielnego" (Gehenny - Jak.3:6). Tu mamy kilka określeń obrazowych. Język
jest światem niesprawiedliwości w tym znaczeniu, że każda nieprawość na świecie
może być przedstawiona określająco językiem. Ma się rozumieć, że sam organ nie
jest tu na myśli, ale raczej władza mowy, którą język przedstawia. Przez język,
przez naszą mowę wypowiedzianą lub napisaną, każda forma złego może wyrazić
swoją najwyższą potęgę. Język może malować obrazy o wiele prędzej i wyraźniej
aniżeli pędzel malarza. Ponieważ na świecie jest pełno nieprawości wyrażonej w
różnorakich formach, przeto jest to w mocy języka odmalować te nieprawości i w
formie druków rozszerzać je pomiędzy tysiące i miliony ludzi. Zaiste, iż w taki
sposób język jest światem nieprawości, gdy niewłaściwie jest używany. Niestety,
nawet pomiędzy Chrześcijanami często tak bywa. Lekkomyślne i dwuznaczne słowa,
różne złe domysły itp. podsuwane są na umysły sąsiadów lub przyjaciół, a
ponieważ oni już są skłonni do złych domysłów, przeto słowa takie są jakoby
rzuceniem zapalonej zapałki w stóg siana - sposobne do rozniecenia pożaru,
który może spowodować nie obliczone szkody bliźniemu, a od niego iskry mogą
rozpryskiwać się blisko i daleko, powodując moralne i duchowe zamieszanie.
Wrodzone namiętności ludzkie, a
mówiąc więcej literalnie, "koło życia", czyli bieg człowieka od
kolebki aż do grobu, może być łatwo zapalone każdego czasu. Sposobności ku temu
są tysiączne. Język jest tą zapałką. Być może, iż Św. Jakub miał na myśli
szczególnie drogę Nowego Stworzenia i jej niebezpieczeństwa. Co za spustoszenie
stałoby się, gdyby ta droga została zapalona i cała duchowa przyszłość Nowego
Stworzenia zostałaby zburzona! Że taką mogła być jego myśl zdają się wskazywać
słowa: "I bywa zapalony od ognia piekielnego" (Gehenny). Na świecie
jest pełno złych języków, bezbożnych umysłów; lecz synowie tego świata, nie
będąc odrodzonymi, nie znajdują się w niebezpieczeństwie Gehenny, czyli wtórej
śmierci. Kościół zaś, przyjąwszy łaskę Bożą w Chrystusie, będąc ponownie
"spłodzonym", zaryzykował swoje wszystko na zdobycie duchowego
błogosławieństwa, jakie Bóg obiecał wiernym. Przeto w Kościele, moc języka jest
o wiele potężniejsza aniżeli gdzie indziej. Język może zapalić bieg życia nowej
natury w niektórych. Jest to ogień, który może spalić na wtórą śmierć i który w
wielu wypadkach nie ogranicza się tylko do tego, w którego sercu został
rozpalony, ale rozszerza się na innych, czyniąc takie samo spustoszenie,
niszcząc słodycz, szczęście i podobieństwo Chrystusowe życia obecnego i burząc
wszelkie chwalebne perspektywy (widoki, nadzieje) na przyszłość. Nie dziw, że
Odkupiciel nasz napomina
"PATRZCIEŻ CZEGO SŁUCHACIE" Mar.4:24.
Podczas gdy powinniśmy czuwać nad
swoim językiem, aby nie rozrzucać nim szkodliwych iskier, powinniśmy także
baczyć, aby iskry rzucane przez drugich nie padały na nas i nie rozniecały
naszego serca. Aparat do gaszenia ognia, tj. wodę prawdy, powinniśmy mieć
zawsze pod ręką, tak, aby w razie rozpalenia się jakiej iskry, można ją zaraz
zagasić, zanim poważna szkoda zostanie wyrządzona. Napomnienie: "Strzeż
serca twego", zawiera w sobie myśl, że mamy nie tylko czuwać, aby nie
rzucać szkodliwych iskier na drugich, ale że mamy także baczyć, chronić nasze
serce, aby żadnego zła w nim nie żywić, ani do niego nie dopuszczać. Pamiętajmy
na przyszłość, że nie możemy zabronić wronom latać ponad naszą, głową, lecz nie
potrzebujemy im dozwolić na uścielenie sobie gniazda w naszych włosach. Nie
możemy oczyścić świata, ani nawet Kościoła, z ludzi źle myślących, lecz możemy
unikać społeczności z takimi, jak doradza to Apostoł: "Proszę was, bracia,
abyście upatrywali tych, którzy czynią rozerwania i chrońcie się ich"
(Rzym.16:17) - tak jak chronilibyście się zarazy, morowego powietrza, lub
rozpalonych iskier z palącej się stodoły sąsiada.
Św. Jakub widocznie nauczył się
gruntownie tej lekcji, co do szkodliwości ludzkiego języka. To też przyrównuje
go do zwierząt, gadów, ryb i ptactwa. Oświadcza, że którekolwiek z tych może
być obłaskawione. Ludzka wyższość i moc przezwyciężania wszelkich stworzeń
została zademonstrowana. "Ale języka żaden z ludzi ukrócić nie może, który
jest nieukrócone (niezmordowane, nieustanne) złe". Żadne ukąszenie węża
nie jest bardziej jadowite, bardziej trujące. Ukąszenie węża może spowodować
cielesne cierpienie i śmierć ciała, lecz język może uczynić nawet więcej niż
to, może zapoczątkować moralne spustoszenie, które będzie kąsać, pożerać i
pobudzać drugich do wściekłości, a wpływy tego rozszerzają się aż do wiecznej
śmierci.
PRZEZEŃ BŁOGOSŁAWIMY BOGA I
PRZEKLINAMY LUDZI
Gdybyśmy tylko mogli właściwie
zrozumieć potężne wpływy języka, to niekiedy obawialibyśmy się mówić, aby
czasem nie wypowiedzieć, co złego. Obawa taka byłaby nam bardzo pomocna, a
pragnienie wypowiadania słów sprawiedliwości, miłości, trzeźwości i wesołej
nowiny stopniowo rozluźniłoby hamulce i pobudzałoby język do mówienia tych
dobrych rzeczy, podczas gdy obawa złego wciąż czuwałaby nad każdym wyrażeniem.
Wynikiem tego byłby coraz większy wzrost w podobieństwo Boże.
Tu znowu możemy zauważyć, że Św.
Jakub nie mówi o języku ze światowego punktu zapatrywania, ale jako członek
Kościoła Chrystusowego, mówi to do współ członków. My wszyscy używamy naszych
języków na wielbienie Boga, na wyznawanie Jego łaski, litości i miłości, a
także na opowiadanie Jego przymiotów. Czynić to jest rzeczą właściwą. Jakżeż
inaczej mielibyśmy czynić? Smutnym jednak jest fakt, że ten sam język, który
uwielbia Stwórcę, tak często staje się przekleństwem, szkodą, światem nieprawości
dla współ bliźnich a co gorsze, nawet dla współ członków tego samego "domu
wiary" - rozpalając bieg życia oszczerstwami, obmowami ziemi domysłami,
posądzeniami itp. O! Panie, któż jest sposobny do tych rzeczy! Prawdziwie
powiedział Święty Paweł, że słowa nasze są "wonnością żywota ku żywotowi,
albo też wonnością śmierci na śmierć" - 2Kor.2:16.
SŁODYCZ I GORYCZ, BŁOGOSŁAWIEŃSTWO I
PRZEKLEŃSTWO
"Nie tak ma być, bracia
moi". Musimy dopatrzyć, aby nauczyć się tej wielkiej lekcji w szkole
Chrystusowej, że z naszych ust, którymi chwalimy Boga, nie będzie wychodzić nic
takiego, co by przyniosło szkodę dla braci, lub dla kogokolwiek. Zauważmy
niektóre rzeczy w naturze. Czy widział, kto kiedy źródło wydzielając tym samym
otworem wodę słodką i gorzką? Zapewne, że nie! Tak jak źródło nie może
wydzielać wody słodkiej i gorzkiej, tak i my nie możemy być obrazem miłego Syna
Bożego, ani możemy nadawać się do królestwa, dokąd mamy, takie dwoiste
usposobienie. Musimy być zwycięzcami, a walkę tę musimy stoczyć każdy z samym
sobą. Zapewne, że możemy czynić wszystko, co jest w naszej mocy dla ogólnej
sprawy Pańskiej, jednakowoż zwycięstwo i prawo do słów Pana: "Dobrze sługo
wierny" i "Więcej niż zwycięzcy", nie będą nam przyznane, jeżeli
sercem nie opanujemy języka do takiego stopnia, że jakakolwiek nieczystość lub
niesprawiedliwość nie będą w ustach naszych tolerowane w żadnym znaczeniu lub
stopniu.
Straż 1934 str. 104 – 107 W.T.
R-4380 a - 1909 r.