<< Wstecz |
Wybrano: R-4384 a, z 1909 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Ofiary paschalne, a w dniu pojednania
Obchodzenie
pamiątkowej Wieczerzy Pańskiej nasuwa pytanie: Czy ofiarowanie baranka
wielkanocnego, w czternastym dniu pierwszego miesiąca i ofiary w Dniu
Pojednania, dziesiątego dnia, siódmego miesiąca, miały takie same znaczenie
symboliczne?
Odpowiadamy: Nie zupełnie. Te dwie
figury umieszczone były w innych porach roku; ta pierwsza, na początku roku
religijnego, w porze wiosennej; a druga, na początku roku świeckiego, jesienią.
Baranek wielkanocny ofiarowany na początku roku religijnego, przedstawiał
szczególnie ofiarę Pana naszego Jezusa za kościół tylko, gdy zaś ofiary w Dniu
Pojednania, na początku roku świeckiego przedstawiały ofiarę Chrystusa a także
ofiarę kościoła - "królewskiego kapłaństwa" - oraz szersze dzieło przez ofiary te dokonane dla "wszystkiego
ludu."
Baranek wielkanocny nie przedstawiał
Jezusa, Głowy i kościoła, Jego ciała; przedstawiał szczególnie i jedynie samego
tylko Pana Jezusa, "Baranka Bożego." Prorokowane było o naszym Panu, że żadna kość Jego nie miała być złamana. Takie
same rozporządzenie dane było względem baranka wielkanocnego - on miał być
pieczony w całości i żadna kość nie miała być złamana przy pieczeniu ani przy
jedzeniu tegoż. Ponadto, baranek wielkanocny i jego krew przyczyniły się do
zachowania przy życiu jedynie pierworodnych, którzy wyobrażali tylko "kościół pierworodnych." Wybawienie innych nie
było częścią obrazu tegoż baranka.
Wyraźna różnica znajduje się w
ofiarach Dnia Pojednania. W dniu tym dwie ofiary były składane - jedna za
najwyższego kapłana i za jego rodzinę a druga za "wszystek
lud." Ta pierwsza, jak to zauważyliśmy (w Cieniach Przybytku),
przedstawiała śmierć naszego Pana za kościół i za "dom
wiary." Druga ofiara w tymże dniu przedstawiała śmierć kościoła,
jako pozafigura kozła Pańskiego, "za grzechy ludu." Obie ofiary były składane przez tego samego arcykapłana, który przedstawiał
Pana naszego Jezusa i Jego dzieło ofiarowania najpierw samego siebie, a
następnie członków kościoła, których przyjmuje za członków Swego ciała.
W opisie poświęcenia kapłanów, tylko
cielec pokazany jest jako ofiara za grzech (kozła nie było, ponieważ to nie
była ofiara "za lud"). Następnie pokazana
jest ofiara całopalenia przedstawiająca naszego Pana i Jego kościół w
zjednoczonym a jednak rozdzielonym stanowisku i pokrewieństwie. Baran był
zabity i pocięty na sztuki, które były omyte i kładzione kolejno, w stosunku do
głowy, na ołtarzu; i cały ten baran był ofiarą całopalenia. To przedstawia
stosunek kościoła, członków, do Pana, jako Głowy ciała. - 2
Moj. 29:10-18.
"PALONE ZA OBOZEM"
Warto zauważyć jeszcze jeden
szczegół tyczący się ofiary za grzech w Dniu Pojednania, zupełnie odmienny od
ofiary z wielkanocnego baranka; mianowicie, że tylko ofiary Dnia Pojednania
palone były za obozem. Cielec palony był najpierw a następnie, kozioł (3 Moj. 16:27; 2 Moj. 29:14). To palenie przedstawiało
stopniowe niszczenie ciał ofiar; poza obozem przede stawiało pogardę,
wzgardzenie od ludu, hańbę. Apostoł mówi, że nasz Pan w taki sposób cierpiał
poza obozem i że my winniśmy być podobnej myśli aby tak samo cierpieć z Nim,
jako Jego członkowie. Św. Paweł uwydatnia ten fakt tymi słowy: "Albowiem bydląt, których krew bywa wnoszona za grzech do
świątnicy przez najwyższego kapłana, tych ciała palone bywają za obozem.
Dlatego i Jezus, aby poświęcił lud własną krwią Swoją, za bramą ucierpiał.
Wynijdźmyż tedy do Niego za obóz, nosząc urągania Jego." - Żyd. 13:11-13.
Zauważmy, że tu Apostoł wskazuje na
ofiary figuralne i porównuje takowe z lepszymi ofiarami Chrystusa i kościoła; i
że napomina nas abyśmy uczestniczyli w ofierze Chrystusowej - abyśmy rozpoznali
siebie jako członków klasy kozła Pańskiego, którzy, poza obozem, przechodzą
doświadczenia podobne do Pańskich '- On zobrazowany w cielcu, a my, w koźle.
Niektórzy, co byli kiedyś z nami,
lecz "z nas wyszli" (l
Jana 2:19), czynią co tylko mogą, aby zachwiać wiarę tych, nad którymi
mają wpływ. Chociaż przez wiele lat przyznawali, że rozumieli tak samo jak my (wypełnienie
się tej pozafigury co do społeczności kościoła z Panem w Jego ucierpieniach w
czasie obecnym), teraz popadli w zaćmienie względem tych rzeczy i pilnie
starają się zaciemnić i zamącić tylu innych, ile tylko mogą. To co
przedstawiliśmy powyżej jest właśnie tym co przez wiele minionych lat
steraliśmy się wykazywać, na ile nas było stać - tłumacząc i dowodząc, że
tajemnicą wieku Ewangelii jest, iż wybierany kościół, ma przywilej cierpieć z
Chrystusem, jako Jego współczłonkowie, aby w przyszłości mogli również królować
z Nim, jako członkowie jego ciała, którego On jest Głową.
Nic w tym co tu piszemy, albo co
pisaliśmy kiedykolwiek, nie zaprzecza tej myśli, że Pan nasz Jezus dał Swoją
własną krew w ofierze za nas i że dokonał tej ofiary na Kalwarii, Swym własnym
ciałem na krzyżu. Następnie, według słów Apostoła, przyszło Jego wywyższenie,
aby był duchową Głową nad duchowym ciałem. On nie był duchową Głową dokąd był w
ciele. Dopiero po zmartwychwstaniu, Jezus stał się Głową kościoła, Swego ciała.
Członkowie kościoła stali się Jego członkami jedynie jako z Ducha spłodzone
Nowe Stworzenia, kiedy ich śmiertelne ciała zostały stawione w ofierze i
przyjęte. Przyjmując nas, jako Nowe Stworzenia, Najwyższy Kapłan przyjmuje
naszą ofiarowaną wolę, poczem doświadcza nas względem dopełnienia tejże ofiary,
poczytując krew naszej ofiary za krew własną, ponieważ była to Jego krew, która
usprawiedliwiła naszą i uczyniła ją możliwą do ofiarowania.
Tu sprawdzamy przewagę tych, którzy
mądrze wykorzystali swój czas na badanie tych prawd, które Bóg przygotował jako
"pokarm na czas słuszny." Ci co wiernie
badali i według tego żyli, są teraz mocnymi. Inni są słabymi i skłonni są do
unoszenia się każdym wiatrem doktrynalnym. Usilnie zalecamy, drogiemu
braterstwu, konieczność duchowego odżywiania się - na zebraniach, a szczególnie
przez badanie. Samo słuchanie nie zdoła zastąpić badania. Co więcej, doradzamy,
przy tej okazji, ponowne przeczytanie - szczególnie sześciu tomów Wykładów
Pisma Świętego. Przypominamy sugestię pewnej matki i jej córki, które swego
czasu napisały do nas (do br. Russell'a), że przeczytać mogą wszystkie sześć
tomów w jednym roku, przez czytanie dwanaście stronic dziennie. Uczyniły to w
jednym roku i rozpoczęły, w roku następnym. Ta sugestia została podjęta przez
kilku innych z dobrymi wynikami, więc zalecamy ją wam wszystkim. Umysły nasze
są przeciekającymi naczyniami i ci co przeczytali serię Wykładów Pisma Św.
kilka razy, zawsze znaleźli coś co poprzednio nie zauważyli.
W.T. R-4384 a -1909 r.