<< Wstecz |
Wybrano: R-3996 a, z 1907 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Pańskie wybawienie
LEKCJA Z DRUGIEJ KSIĘGI
MOJŻESZOWEJ (2 Moj. 14:13-27)
Złoty tekst: - "I wybawił Pan w on dzień Izraela z ręki
Egipcjan i widzieli Izraelczycy Egipcjan pomarłych na brzegu morskim"
- 2Moj.14:30.
Dziesiąta plaga, czyli śmierć
pierworodnych, przekonała Egipcjan, że lepiej będzie pozbyć się Hebrajczyków.
Tak jak poprzednio starali się usilnie, aby ich zatrzymać, tak teraz
przynaglali ich do jak najprędszego odejścia. Pomagali im i zachęcali do drogi,
a gdy Izraelici prosili ich (w tekście podane jest "wypożyczali") o
pamiątki takie jak biżuterie itp., Egipcjanie chętnie im takowe dawali,
przynaglając ich do odejścia, odczuwając prawdopodobnie, że tą hojnością
wynagrodzą im choć w części za ich długoletnią pracę. Zgodnie z naprzód
uplanowanym zarządzeniem, Hebrajczycy szybko zgromadzili się do Suchotu,
zmierzając do Palestyny. Było ich blisko dwa miliony osób, co z ich stadami i
trzodami musiało uczynić znaczny obóz. Jeżeli zdawałoby się komuś niemożliwym,
aby tak wielki lud mógł tak prędko wyjść z Egiptu, to należy pamiętać, że oni
przygotowywali się i oczekiwali tej pożądanej chwili, gdy Faraon powie, że mogą
odejść. Trzeba także pamiętać, że ludzie ówcześni, a nawet i ci, co teraz żyją
w owym kraju, nie byli i nie są tak bardzo obarczeni różnymi rzeczami, które my
uważalibyśmy za konieczne. Wyrobnicy Egipscy i Arabowie żyjący na puszczy,
uważają sobie za rzecz zwykłą ułożyć się na noc do snu gdziekolwiek przy
drodze, owinięci tylko zewnętrzną sukmaną, używając niekiedy zwykły kamień za
poduszkę, jak uczynił to Jakub. Pisarz Stanley wspomniał o podobnej masowej
przeprowadzce, mówiąc:
"Ilustracja owego wydarzenia,
nagła przeprowadzka znacznego narodu - 400 000 Tatarów, którzy pod osłoną
jednej nocy przenieśli się z granic Rosji do ich rodzinnych stepów, miała
miejsce tak niedawno jak przy końcu minionego stulecia".
Biskup C.H.Fowler podaje pomocny
komentarz, jak następuje:
"W naszych czasach i w bieżącym
stuleciu byliśmy świadkami masowej przeprowadzki w kraju nie bardzo oddalonym
od ziemi Goszen, gdzie kiedyś mieszkali Izraelici. Mohammed Ali chciał
fabrykować jedwab; obsadził więc Jeruzalem i okolice drzewami morwowymi i
zwabił Syryjczyków z Damaszku i Beduińskich Arabów z Arabii, którym porozdawał
żyzne pastwiska, oraz zapewnił im wolność od podatków i od służby wojskowej.
Ludy te prosperowały i rozradzały się przez wiele lat. Po śmierci Mohammeda Ali
próbowano nałożyć na nich podatek i zaciągać ich do służby wojskowej. Protestów
ich nie uwzględniono. Przeto jednej nocy, cała ludność, zabierając swe trzody i
stada, przeniosła się do wschodniego Egiptu, pozostawiając swe domy opróżnione
i całą dolinę opustoszałą".
Zastępy Izraelskie najprzód
wyruszyły w kierunku północnym ku morzu aż do Etam, następnie wrócili się i
szli w kierunku południowym. To zakrawa na brak umiejętności ze strony
Mojżesza, wodza i ze strony Boga, Kierownika. Możemy być jednak pewni, że zna
Pan wszystkie drogi Swoje i że przeto wszystkie te ruchy Izraela miały swój
cel. Pierwotny zamiar prawdopodobnie był, aby podróżować zwykłą drogą z Egiptu
do Palestyny, przez ziemię Filistyńską, lecz lud Izraelski nie był w
odpowiednim stanie, aby walczyć z Filistynami. Inna droga prowadziła przez
puszczę, lecz droga ta była prawie niemożliwa ze względu, że Izraelitów było
tak dużo, a także z tego, że na puszczy brakłoby paszy i wody dla bydła, owiec
itd.
OBŁOK JASNY - OBŁOK CIEMNY
Izraelici zostali skierowani na
południe wprost przez Pana, a drogę wskazywał im obłok jasny w nocy a ciemny
podczas dni, co było dla nich pewnego rodzaju osłoną przed upałem słońca. To
zjawisko prawdopodobnie nie było zauważone przez Egipcjan i przez innych, lecz
było ono rozpoznane przez Izraelitów, ponieważ oni byli o tym poinformowani, a
także, iż nauczyli się ufać w Bogu, ich Przywódcy. Z pewnością, że ów obłok nie
był czymś takim, jak to niektórzy malowali w obrazach - jakimś niezwykłym
pogwałceniem natury ujawniającym wyraźny cud. Obłok ten był nad ludem przez
całe czterdzieści lat ich podróżowania po puszczy, był on objawem Boskiej
szczególniejszej opieki nad nimi i powinien był być znacznym wzmocnieniem dla
ich wiary. Dopiero po ich przejściu przez Jordan do ziemi Chanaan, obłok ten
znikł.
Czytając ten opis o wybawieniu
Izraela i Boskiej nad nimi opiece, duchowy Izrael nie powinien zapominać, że
nasze wybawienie z świata, którego obrazem był Egipt, jest jeszcze
cudowniejsze. Gdy my pod Boską opatrznością rozpoczynamy naszą ucieczkę z pod
władzy świata, ciała i onego przeciwnika, to stajemy wobec wielu dróg możliwych
do uciekania, lecz niektóre z dróg tych są korzystniejsze a inne mniej
korzystne. Pozostawieni sami sobie moglibyśmy obrać drogę Filistyńską, gdzie
walki byłyby za trudne dla nas, albo też obralibyśmy drogę przez puszczę, gdzie
zostalibyśmy zniechęceni i zagłodzeni. To też w czasie tym należy nam
upatrywać, za Boskim kierownictwem, aby ono nas prowadziło, osłaniając nas
przed gorącością prześladowania i próby, a w innych chwilach oświecając i
orzeźwiając nas, gdy otacza nas ciemność. Dokąd jesteśmy prawdziwymi
Izraelitami Bożymi, to kierownictwo Boskiej opatrzności będzie z nami aż
przejdziemy przez Jordan (śmierć ciała), do niebieskiego Chanaan, gdzie tej
specjalnej opatrzności nie będziemy już więcej potrzebowali. Błogosławieni są
ci, których wiara jest trzeźwa i baczna, którzy rozpoznają Boskie łaski, jakich
świat nie spostrzega, lecz widzą i oceniają je tylko ci, co znajdują się w
odpowiednim stanie umysłu i serca. O Panie! dopomóż nam, abyśmy coraz więcej
umieli oceniać Twoje kierownictwo, Twoją opatrzność i abyśmy polegali na Twej
mądrości we wszystkich sprawach naszego życia, aż kierowani Twoim Słowem i Twą
łaską, dojdziemy do niebieskiego Chanaan i do odpocznienia.
ZBŁĄKANI W ZIEMI
Izraelici zmienili kierunek swej
podróży z północnego wschodu na południe w zupełnym zaufaniu, ponieważ
rozpoznali Pańskie kierownictwo w obłoku, który był ciemny podczas dnia a jasny
podczas nocy. Lecz Egipcjanie patrzeli na tę sprawę inaczej. Upłynęło już kilka
dni, ich żałoba po pierworodnych przeminęła i zaczęli rozmyślać o stracie, jaką
ponieśli. Fakt, że Izraelici byli prawdopodobnie użytecznymi sługami, a
Egipcjanie posługiwali się nimi przez długi czas, a także ten fakt, że lud
Izraelski nie miał żadnego wyćwiczenia wojskowego, nasunął Egipcjanom myśl, że
będzie łatwą rzeczą przemóc ich i zawrócić do Egiptu - i powiedzieć im:
Mieliście kilka dni dla siebie, tak jak chcieliście, a teraz nawróćcie się do
Waszych poprzednich miejsc i czynności. Zauważywszy zmianę drogi Izraelitów,
to, że najprzód szli w kierunku północnowschodnim, a później w południowym,
Egipcjanie wywnioskowali, że oni pewno zbłąkali się w tej ziemi i nie wiedzą
gdzie idą. Zapewne, iż taki byłby naturalny wniosek, albowiem spojrzawszy na
mapę zauważymy, że Izraelici maszerowali po Egipskim brzegu czerwonego morza,
podczas, gdy właściwie zamierzali iść po przeciwnej stronie, aby dojść do
Palestyny. Możemy sobie wyobrazić Egipcjan mówiących: "Biedni ciemni
ludzie! znajdowali się w lepszym stanie u nas, chociaż byli w srogiej niewoli,
aniżeli na wolności. Uzyskawszy wolność nie wiedzą teraz, co robić; z czasem
rozproszą się a większość i tak będzie musiała powrócić do nas".
Samolubstwo mogło nawet podsunąć im myśl, że obowiązkiem ich było powstrzymać
Izraelitów i zawrócić ich, aby nadal służyli Egipcjanom. Egipcjanie nie
nauczyli się jeszcze tej lekcji, że był to Bóg Izraela, z którym oni walczyli.
Być może, że i Izraelici nie poznali jeszcze wyraźnie, że to Bóg uwolnił ich, a
nie oni sami ani też nie Mojżesz.
Zastępy izraelskie dotąd uszły już
znaczną przestrzeń i znaleźli się przy gorzkich jeziorach, które przedłużają
północną odnogę czerwonego morza. Tam doszła ich wiadomość, że idzie za nimi
pogoń, sześćset wodzów Faraonowego wojska. Panika ogarnęła tę mieszaną gromadę:
dzieci płakały, matki załamywały ręce i zawodziły a i najsilniejsi z Izraela
byli wielce zaniepokojeni. Jako dziatki do ojca, przyszli oni do Mojżesza i
mówili: "Azaż nie było grobów w Egipcie? wywiodłeś nas abyśmy pomarli na
puszczy; cóżeś nam to uczynił, żeś nas wywiódł z Egiptu? Azaż nie to jest cośmy
do ciebie mówili w Egipcie: Zaniechaj nas, abyśmy służyli Egipcjanom, bo lepiej
było nam służyć Egipcjanom niżeli pomrzeć na puszczy".
DUCHOWI IZRAELICI RÓWNIEŻ ZBŁĄKANI
Tak samo rzecz się ma z wieloma
duchowymi Izraelitami. Wyszedłszy z świata, nie mają dosyć wiary i gdy zostają
osaczeni pokusami i trudnościami, gotowi są wołać, że lepiej by im było, gdyby
nigdy nie rozpoczynali tej drogi do wolności, jaką Chrystus czyni nas wolnymi,
oraz do odpoczynku i błogosławieństw Chananejskich, które On obiecał, lecz dla
nich one zdają się tak dalekie i niemożliwe do osiągnięcia. Mojżesz jednak był
silniejszej wiary i odwagi, jakim też i być powinien, albowiem przewyższał
innych pod wieloma względami. On przedstawiał naszego Wodza, pod którego kierownictwem
i zachętą opuściliśmy świat. Przeto nasz Wódz mówi do nas tak jak Mojżesz mówił
do Izraelitów: "Nie bójcie się, stójcie, a patrzcie na wybawienie Pańskie,
które wam dziś uczyni; bo Egipcjan, których teraz widzicie, więcej nie
oglądacie na wieki". Widocznie Mojżesz był w ścisłej łączności z Bogiem,
że mógł przepowiedzieć o takim wyniku, w obliczu tak zgubnej sytuacji. Podobnie
i my możemy mieć zupełne zaufanie w Panu naszym Jezusie, gdy zapewnia nas, że
moc przeciwnika jest ograniczona; że ona nie przejdzie poza granice obecnego
złego wieku, że jutro, czyli w Tysiącleciu, będziemy świadkami zburzenia
wszelkich mocy złego. Mojżesz dodał: "Pan będzie walczył za was, a wy
milczeć będziecie". Podobna jest obietnica dla duchowego Izraela - "Większy
jest Ten, który jest za nami, aniżeli ci, co są przeciwko nam", bez
względu jak mocnymi oni zdają się być. "Jeżeli Bóg jest za nami, to któż
może być przeciwko nam? - i pokonać nas; przeto "Nie będę się bał złego
albowiem Tyś jest ze mną; laska Twoja i kij Twój te mię cieszą".
ROZKAZ, ABY SZLI NAPRZÓD
Przed Izraelitami była odnoga
Czerwonego morza, łącznik gorzkich jezior; w oddaleniu ziemia Egipska, a zaraz
za nimi Faraona wozy i jezdni. Izraelici nie doszli jeszcze do brzegu morza.
Rozkaz był im dany, aby szli naprzód, lecz nie było im wyjaśnione, w jaki
sposób otworzy im się droga przez wodę. Czy nie podobnie rzecz się ma z
duchowymi Izraelitami? Czyż niekiedy Pan nie dozwala, aby różne przeciwności i
trudności otoczyły nas ze wszystkich stron? Czyż nie prowadzi On nas niekiedy
drogą, na której zło zdaje się być nieuniknionym? W takich okolicznościach
należy nam słuchać Jego głosu i wiarą iść naprzód, nic nie wątpiąc, ale ufając,
że Ten, który rozpoczął w nas dobre dzieło, dokona je aż do dnia Jezusa Chrystusa
- aż do poranka Tysiąclecia.
Za Boskim rozkazaniem Mojżesz
podniósł swą laskę i wyciągnął swą rękę na morze, z tym zapewnieniem, że wody
rozstąpią się i otworzą potrzebne ujście z nadchodzącej trudności. Ci, co
czytają ten opis i wyobrażają sobie Izraelitów na jednej stronie morza
szerokiego, na jakie pięćdziesiąt mil, a potem wyobrażają sobie, że wody morza
rozstąpiły się i stanęły prostą pionową ścianą na kilkaset stóp po obu
stronach, podczas gdy Izraelici najprzód szli na dół aż do dna morza, a następnie
na drugi brzeg pod górę, aż przeszli na drugą stronę obciążają niepotrzebnie
swoją wiarę. Nie, że wątpimy, iż Bóg mógłby wysuszyć całe morze gdyby zaszła
potrzeba, ale że nie ma potrzeby tak przypuszczać, gdy okoliczności i warunki
są dobrze zrozumiane. Możemy słusznie wnosić, że Bóg nie czyni Swoich cudów
bardziej zadziwiającymi aniżeli potrzeba. Zauważmy więc ten cud tak jak on w
rzeczywistości stał się, a poznamy jego logiczność. Fakt, że przebieg tego
możemy zrozumieć, wcale nie powinien czynić tę sprawę mniej cudowną w naszej
ocenie.
Miejmy na uwadze fakt, że górny
koniec Czerwonego morza dochodzi do obszernej niziny, na której znajduje się
szereg jezior zwanych Gorzkimi, ponieważ woda w tychże jeziorach jest gorzkawa.
W owym czasie morze Czerwone, które właściwie jest tylko wielkim jeziorem,
prawie że łączyło się z morzem Śródziemnym. Górny koniec Czerwonego morza,
dosięgający bagnistej okolicy i Gorzkich jezior, jest nie bardzo głęboki, tak,
że niekiedy, gdy wody opadną, kawaleria może przebrnąć te część morza. Uczynił
to raz pochód Napoleona, przy czym Napoleon o mało co nie postradał życia. Gdy
nastąpi przypływ wód, sprawa przedstawia się zupełnie inaczej, albowiem
przypływy w miejscu tym wydają się być znaczne.
FILOZOFIA CUDU
Cały opis tej lekcji jest zgodny z
tym, co powyżej zauważyliśmy. Silny wiatr wschodni współdziałając z odpływem
morza, obniżył wody do takiego stopnia, że płytkie w tym miejscu pasmo dna
morskiego zostało w zupełności osuszone i pasmem tym Izraelici wśród nocy
przeszli na drugą stronę, przy czym znaczną pomoc wyświadczył im obłok, który
po ich stronie był jasny, zaś po drugiej (północnej) stronie, gdzie znajdowali
się Egipcjanie, był ciemny, tak, że utrudniał im pogoń za Izraelitami. Jest w
zupełności prawdopodobnym, że Egipcjanie nie wiedzieli o tym, iż owe pasmo
zostało osuszone odpływem i wiatrem - nie zauważyli, iż w swej pogoni za
Izraelem znaleźli się na miejscu, gdzie zwykle była woda. Gdy Izraelici
znaleźli się już na drugim brzegu, prawdopodobnie nie więcej jak dwie mile
(angielskie) od pierwszego brzegu, Mojżesz znowu wyciągnął rękę z laską na
morze. Kierunek wiatru zmienił się i wody zaczęły powracać zasilane gwałtownym
dopływem morza. W międzyczasie Egipcjanie znajdujący się na owym paśmie wśród morza,
doświadczali znacznej trudności, ponieważ koła ich wozów grzęzły w miękkim
piasku, również konie lgnęły tak, że powstał ogólny zamęt, który trwał aż
dopływ nastąpił i wielu, jeżeli nie wszystkich, zatopił. Poniżej przytaczamy
kilka komentarzy różnych innych pisarzy:
"Wschodni, czyli południowo
wschodni wiatr zepchnął wierzchnie wody płytkiej zatoki na północ, gdy
prawdopodobnie w tym samym czasie silny odpływ morza ściągnął spodnie wody w
kierunku południowym tak, że dno morskie zostało na znaczną przestrzeń
osuszone". - Rawlinson.
"Było to krótko po pełni
księżyca przy wiosennym porównaniu dnia z nocą, kiedy to jest pora niskich
odpływów a wysokich powodzi. Morze opada od pięciu do siedmiu stóp naprzeciwko
Suezu, a od ośmiu do dziewięciu stóp, gdy odpływ zasilony jest wielkimi
wiatrami, poczym woda wraca się z niezwykłą szybkością i mocą". - Newhall.
M.De Lesseps mówił mi o podobnych
niezwykłych faktach, których sam był naocznym świadkiem podczas burz, jakie
przytrafiają się co piętnaście lub dwadzieścia lat. On widział północny koniec
morza miejscami zupełnie osuszony, a także widział wody przygnane do takiej
wysokości, że rozlewały się na znacznym obszarze ziemi, aż do gorzkich
jezior". - Prezydent Bartlett.
"Jest to zwykłą metodą Bożą
działać jak najwięcej sposobami naturalnymi, sposoby nadnaturalne zaczynają się
dopiero tam, gdzie naturalne się kończą". - Blakie.
"Nadejście szybkiego wiatru w
łączności z symboliczną czynnością (z laską) Mojżesza, jest tak samo cudownym
jak byłoby natychmiastowe rozdzielenie się wód bez interwencji jakiejkolwiek
ubocznej przyczyny". - Taylor.
"A wody im były jako mur, po
prawej stronie ich i po lewej stronie ich". To nie koniecznie znaczy
pionowe ściany, ale raczej protekcję, ochronę po obu stronach. Izraelici mogli
iść naprzód wiedząc, że jedyne niebezpieczeństwo groziło im od tyłu, ponieważ
po bokach osłoną dla nich była woda.
EGIPCJANIE ZATOPIENI
Gdybyśmy jeszcze dotąd byli tego
zdania jak kiedyś, że cała ludzkość znajduje się już teraz na próbie wiecznego
żywota i że chybienie w tej próbie oznacza wieczne męki to gotowi byśmy dziwić
się, czemu Mojżesz i Izraelici nie obrócili się odważnie do Egipcjan i nie
kazali im o prawdziwym Bogu. Zaiste dziwić by się trzeba, czemu oni w ogóle
wyszli z Egiptu - czemu raczej nie stali się misjonarzami pomiędzy nimi - czemu
Bóg wybawił ich z tak chwalebnej sposobności pracy misyjnej. Dziwilibyśmy się
także jak Mojżesz i Izraelici mogliby radować się tą myślą, że tysiące ich
nieprzyjaciół poszło na wieczne męki.
Dziękujemy Bogu, że w Swej
opatrzności On dał nam lepiej poznać Swoje Słowo. Widzimy, że wtedy nie był
jeszcze czas na głoszenie ewangelii, ponieważ nie nadszedł jeszcze czas na
dokonanie pojednania za grzech. Nie mogło więc być żadnej oferty wiecznego
żywota dla Egipcjan; albowiem jeszcze szesnaście stuleci miało upłynąć zanim
Chrystus miał przyjść i umrzeć za grzechy; a nawet gdy już przyszedł, dzieło
Jego nie było za świat, tak samo, jak modlitwa Jego nie była za świat -
"Nie za światem proszę, ale za tymi, któreś Mi dał" (Jan 17:9).
Dzieło wybrania Kościoła jest pierwszym szczegółem w Boskim programie; gdy
Kościół zostanie uzupełniony, obecny wiek zakończy się, a rozpocznie się dzieło
podnoszenia świata. Wtedy ci Egipcjanie, a także Sodomici i wszystkie rodzaje
ziemi będą błogosławieni przez nasienie Abrahamowe - przez Chrystusa i Kościół,
nasienie duchowe, w czym także udział mieć będzie cielesny Izrael, nasienie
ziemskie.
Widzimy więc, że tak jak Sodomici
nie poszli na męki, ale zginęli w śmierci, podobnie i te zastępy Egipskie jak i
wszyscy ludzie schodzą do tego wielkiego więzienia śmierci, do grobu, sheol,
hades. Radujemy się z zapewnienia, jakie wypowiedział Mistrz: "Wszyscy co
są w grobach wyjdą" (Jan 5:28,29) - nieliczni wierni wyjdą, czyli powstaną
do doskonałego życia, masy ludu zaś na otrzymanie sądu, czyli próby, ćwiczenia
i doświadczeń, w których gdy okażą się posłusznymi, będą również mogli otrzymać
żywot wieczny, przez poznanie miłego Syna Bożego i przez poddanie się Jego
sprawiedliwym zarządzeniom. Pamiętając słowa naszego Pana, że w on dzień sądu
świata lżej będzie Sodomie i Gomorze aniżeli wielom z tych, co otrzymali
większe światło, możemy wnosić, że to samo jest prawdą i o tych jezdnych
Egipskich, którzy w swym zaślepieniu i samolubstwie gonili Izraelitów. Czyli że
oni będą zasługiwać może na większą pobłażliwość aniżeli wielu z cielesnego
nasienia Abrahamowego, których Mojżesz wyprowadził z Egiptu, lecz jednak
pomarli na puszczy z powodu ich niedowiarstwa. Zatopienie zastępów Egipskich
jakoby przez rękę Mojżesza, było obrazem na ostateczne zniszczenie wszelkich
władz złego, grzechu i niewoli ręką Chrystusa.
"PIEŚŃ MOJŻESZA I BARANKA"
Jeżeli zachodziłaby potrzeba
dostarczyć dowodów na wykazanie bezpodstawności teorii o ewolucji - że
ludzie w dalekiej przeszłości stali nie wiele wyżej od małp - to dowód na
zbicie tej teorii można by znaleźć w tym jak Izraelici przyjęli owe zwycięstwo,
jakie Bóg im dał w ich bezpiecznym przejściu przez morze i w zatopieniu w tymże
ich nieprzyjaciół. Czy radowali się oni z tego przez urządzenie jakiejś
cielesnej, rozpustnej orgii? Czy urządzili wojenny taniec z hałaśliwym
bębnieniem? Przeciwnie; przepełnieni religijnym uczuciem, oni dziękowali Bogu
uznając, że On był ich Wybawicielem. Mojżesz ułożył hymn dziękczynny i cały lud
śpiewał, podczas gdy Mojżesz, jego siostra Maria i inne śpiewające niewiasty
przygotowywali odpowiednie melodie do różnych części tego hymnu. Hebrajscy
uczeni zauważyli dowody starożytności w tej pieśni Mojżeszowej zapisanej w
2Moj.15:1-20, niektórzy nawet zauważyli, że kilka słów w tej pieśni zdają się
podchodzić pod język Egipski. Autentyczność tej pieśni była następnie
utwierdzona wzmianką w Psalmach, gdzie ta cała sprawa wybawienia ludu
Izraelskiego a zatopienie ich nieprzyjaciół w morzu jest graficznie opisana
przez wdzięcznego śpiewaka Izraelskiego (Ps.106:7-12). Wydarzenie to i pieśń
Mojżeszowa są także potwierdzone przez naszego Pana w Jego ostatnim poselstwie
do Kościoła, gdzie On symbolicznie określa doświadczenia pewnej klasy Swoich
naśladowców, jak oni zostali wybawieni przy końcu tego wieku i jak śpiewali
"Pieśń Mojżesza, sługi Bożego i pieśń Barankową". - Obj.15:2,3.
Jeżeli właściwym było, a z pewnością
każdy z nas powie, że tak, aby Izraelici wielbili Boga za ich wybawienie z
niewoli Egipskiej, to tym, więcej właściwym jest, aby duchowy Izrael uznawał
owo większe wybawienie z mocy i grzechu, jakie zostało dokonane dla nas drogą
krwią Baranka Bożego, który umarł za grzechy nasze.
Jeżeli owi prości i nieoczytani
ludzie, którzy przez długi czas znajdowali się w niewoli i nie znali korzyści
ewangelicznego wieku, byli pobudzeni do wdzięczności ku Bogu to o ile więcej
my, którzyśmy zakosztowali Jego łaski i dobroci, powinniśmy ogłaszać przymioty
Tego, "który nas powołał z ciemności do przedziwnej Swej światłości"
(1Piotr.2:9). Nie dziw więc, że Pismo Święte wszędzie mówi o poświęconych
Pańskich, jako o sługach prawdy i oświadcza, że Bóg nie tylko wyrwał nogi nasze
ze strasznego dołu i z błota grzechu i śmierci, lecz ponadto "włożył w
usta nasze pieśń nową, chwałę należącą Bogu naszemu". - Ps.40:3,4.
Pieśń ta może być teraz śpiewana
przez tych, co wierzą w Boga, w Jego Słowo i w Jego opatrzność, lecz w
zupełności ona jeszcze nie jest wypełnioną. To stanie się, gdy wszystek lud
Boży zostanie wybawiony - gdy Boskie miłosierdzie ujawnione w Tysiącleciu
otworzy zaciemnione oczy i zatulone uszy ludzi tego świata, napełniając całą
ziemię znajomością Pańską. Wtedy Pan przyjmie do Swej łaski wszystkich, którzy
prawdziwie zechcą być Jego ludem i podniesie ich z niewoli grzechu i śmierci,
przywodząc ich procesem restytucji do zupełnej harmonii z Boskimi zasadami;
albowiem przyjdą "czasy ochłody i naprawienia wszystkich rzeczy, co był
przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych Swoich proroków od wieków"
(Dz.Ap.3:19-21). Wtedy wypełni się owo wielkie przejście przez Czerwone morze i
pokonanie wszystkich nieprzyjaciół Pana i Jego ludu. Wtedy to, przy końcu
Tysiąclecia, szatan i wszyscy będący po jego stronie, wszyscy nieprzyjaciele
sprawiedliwości, zostaną na zawsze wytraceni, ci zaś co miłują sprawiedliwość i
nienawidzą nieprawości i co zaskarbią sobie Boską łaskę i przywileje, dostąpią
wtedy mocy wiecznego żywota, pod przewodnictwem wielkiego pozafiguralnego
Mojżesza, jako napisano: "Proroka wam wzbudzi Pan Bóg wasz z braci waszych
jako mię (Mojżesza); Onego słuchać będziecie we wszystkim cokolwiek do was
mówić będzie. I stanie się, że każda dusza, która by nie słuchała tego proroka,
będzie wygładzona z ludu". - Dz.Ap.3:22,23.
Straż 1938
str. 104 - 108. W.T.
R-3996 a - 1907 r.