<< Wstecz |
Wybrano: R-3805 a, z 1906 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Panie naucz nas modlić się
LEKCJA Z EWANGELII ŁUKASZA (Łuk. 11:1-13)
Istnieje wiele niebiblijnych
poglądów na modlitwę. Dobrze więc będzie, gdy zauważymy, że nasz Pan nigdy nie
uczył rzesz ludu jak mają się modlić, ani nawet nie mówił, że powinni się
modlić, chociaż rzesze, z którymi się stykał były nominalnie ludem Bożym.
Nawet, jeśli chodzi o poświęconych uczniów Pan czekał aż oni poprosili Go o
instrukcję w tym względzie. Oświadczenie naszego Pana do Samarytanki brzmiało: “Bóg
jest duch, a ci którzy Go chwalą, powinni Go chwalić w duchu i w prawdzie” Jana 4:24. Jakiekolwiek inne chwalenie Boga, jakakolwiek inna modlitwa jest
tylko mamidłem, czego Bóg nie tylko, że nie żąda, ale wyraźnie gromi, mówiąc do
tych co nie chcą stosować się do Jego woli: “Cóż ci do tego, że opowiadasz
ustawy Moje, a bierzesz przymierze Moje w usta swoje, ponieważ masz w
nienawiści karność a słowa Moje zarzuciłeś za się” Ps. 50:16-17. A także: “Przeto,
że ten lud przybliża się do Mnie usty swymi, a czci Mnie wargami swymi, a serce
jego dalekie jest ode Mnie... Dlatego Ja też sobie dziwnie pocznę z tym ludem,
dziwnie i cudownie” Iz. 29:13-14.
Z tego punktu zapatrywania przywilej
modlitwy jest bardzo chwalebnym przywilejem; zawiera w sobie myśl, że modlący
się jest w bliskiej społeczności z wielkim Stworzycielem wszechświata tak, że
ma dostęp do Boskiego oblicza i serca. Zgodnie z tym podane jest symboliczne
przedstawienie, że modlitwy świętych Bożych wznoszą się ku Niemu jako wonne
kadzidło. Tak, Ojciec Niebieski z upodobaniem przyjmuje pokorne modły i uniżone
prośby dziecka przyjętego do Swej rodziny przez Jezusa Chrystusa.
“OJCZE NASZ, KTÓRYŚ JEST W NIEBIE”
Tylko ci co stali się dziećmi
Bożymi, przez odwrócenie się od grzechu i przyjęcie Chrystusa jako ich
Zbawiciela, dostępują przywileju zbliżania się do tronu łaski, “aby mogli
otrzymać miłosierdzie i znaleźć łaskę ku pomocy w każdym czasie potrzeby” Żyd 4:16. Przeto tylko ci co zostali przyjęci w Onym Umiłowanym, są
uprzywilejowani nazywać Jehowę, Boga tym czułym imieniem: “Ojcze nasz,
któryś jest w niebie”. Takie zbliżanie się do Boga zawiera w sobie: 1)
wiarę w Boską istotę, 2) zrozumienie swej zależności od Niego, 3) wiarę, że
pojednanie z Ojcem zostało dokonane przez Odkupiciela, 4) zrozumienie, że On
wielki Stwórca już więcej nie potępia modlącego się, ale przyjmuje go za Swego
syna. Więcej nawet, ono znaczy także, iż proszący uznaje, że są również inni
synowie Boży, którzy tak jak i on porzucili grzech i przyjęci zostali do
rodziny Bożej. Prośbą nie jest: “Ojcze mój”, ale “Ojcze nasz, któryś
jest w niebie”. Przeto kto w taki sposób modli się rozumnie, musi mieć
zainteresowanie w całej rodzinie Bożej pragnąc jej dobra. Jakąkolwiek ilość
samolubstwa posiadał on poprzednio, teraz gdy przystępuje do Ojca musi się tego
wyzbyć i musi rozumieć o sobie jako o jednym z uprzywilejowanych synów Bożych.
Zgodnie z tą myślą wszyscy prawdziwie poświęceni mają szczególniejszą
przyjemność w tym, gdy mogą przystąpić do tronu łaski razem, czy to we dwóch
lub trzech, czy w większej liczbie.
W proporcji jak wierni Pańscy
wzrastają w łasce, w znajomości i w miłości, wzmaga się też ich ocena tego
wielkiego przywileju modlitwy. Nie, że modlitwa zabierze miejsce badania Słowa
Bożego, ale że poznając coraz więcej z tegoż Słowa długość, szerokość, wysokość
i głębokość Boskiej miłości i hojności, dziecko Boże nabiera otuchy i radości
serca, gdy udaje się do tronu łaski, aby dziękować Bogu za Jego litości, aby
wylać przed Nim swoje doświadczenia i trudności, a także, aby zapewnić Go o
swej ufności w chwalebnych obietnicach Jego Słowa, w niezmiernym bogactwie Jego
łaski, a także w jego mądrości, miłości i mocy mówiących o wypełnieniu w nich i
dla nich wszystkich Jego wielkich i chwalebnych obietnic.
Im wierni są bardziej zaawansowani w
znajomości Bożej, tym więcej oceniają ten fakt, że Boskie zarządzenie jest
szersze, głębsze i wyższe aniżeli oni mogliby nawet pomyśleć, tak, że nawet
dana im jest sposobność proszenia o cokolwiek by chcieli, w tym zapewnieniu, że
otrzymają. Pan dobrze wie, że tacy prosić będą, aby Jego wola stała się, to też
obietnica ta dana jest tylko takim, którzy mieszkają w Chrystusie, a Słowo
obietnicy mieszka obficie w nich. Tacy rozumieją, że jako niebiosa są wyższe od
ziemi tak drogi i zarządzenia Boże przewyższają wszelkie inne drogi i pojęcia.
Jednak, podczas modlenia się najlepiej jak tylko umieją w harmonii z
obietnicami Słowa, oni zawsze będą dodawać uczucie wyrażone przez naszego
Odkupiciela: “wszakże nie moja wola, lecz twoja niech się stanie”.
“BEZ PRZESTANKU SIĘ MÓDLCIE!”
“Bez przestanku się módlcie. Za
wszystko dziękujcie”. 1 Tes. 5:17, 18. Zaawansowany
chrześcijanin powinien być w tak zupełnej społeczności z Ojcem i Synem oraz z
Boskim programem, czyli Planem Wieków, że całe jego życie powinno być modlitwą
i pieśnią we wszystkich sprawach jego życia. Najgłówniejszą jego myślą będzie:
Jaka jest Boska wola w tej lub tamtej sprawie? “Czy jemy, czy pijemy, czy
cokolwiek czynimy, wszystko czyńmy ku chwale Bożej”. Serce, które w taki
sposób we wszystkich sprawach życia zawsze dopatruje się Boskiego kierownictwa,
znajduje się w postawie modlitwy nieustannie i dla chrześcijanina jakikolwiek
inny stan nie byłby właściwy. “We wszystkich drogach twoich znaj Go, a On
prostować będzie ścieżki twoje”. “Kochaj się w Panu, a dać prośby serca twego”
- Przyp.3:6; Ps. 37:4.
Będąc zawsze w takiej postawie
modlitwy nie mamy jednak zaniedbywać przywileju bardziej formalnego zbliżania
się od tronu łaski na kolanach, prywatnie i na osobności. Kto nie korzysta z
tego przywileju, traci cząstkę wielkiego błogosławieństwa, jakie Bóg zarządził
dla jego dobra i pomocy w kroczeniu wąską drogą. Nasz Pan spędził wiele chwil
na modlitwach w samotności i wszyscy Jego uczniowie z pewnością dobrze zrobią,
gdy naśladować Go będą w tym jak i we wszystkich sprawach. Pan modlił się
również niekiedy w obecności Swych uczniów, co oni zapisali podając niektóre
słowa Jego modlitw. Tak samo naśladowcy Jego mają rozumieć, że istnieje pewien
szczególniejszy przywilej społeczności w modlitwie, modlenia się wspólnie,
wspólnego rozmawiania przez psalmy i hymny i pieśni duchowne, jak i zanoszenia
wspólnych próśb do tronu łaski - Efez. 5:19; 1 Kor. 14:14-17.
Chociaż Pismo Św. nie uczy o
rodzinnych modlitwach to jednak nie potrzebujemy wątpić w ich właściwość w
niektórych warunkach. Prawda, że rodzina cielesna różni się od rodziny Bożej,
lecz gdzie rodzina cielesna chowana jest “w karności i w napominaniu
Pańskim” to jest prawie pewnym, że większe dzieci będą miały tyle
pobożności, że chętnie wraz z rodzicami wielbić będą Boga. Gdzie dzieci nie
mają tej roztropności same, nie mają chęci do brania udziału w modlitwie, to
naszym zdaniem, Bóg wcale Sobie nie życzy, aby one były do tego zmuszane,
albowiem On szuka tylko takich chwalców, którzy by Go chwalili w duchu i w
prawdzie. Jeżeli mąż, albo żona nie jest dzieckiem Bożym spłodzonym z ducha, to
niestosownym byłoby, aby takowe przewodniczyło w modlitwie. Im więcej uznajemy
Boskie ograniczenie w tym względzie, tym więcej oceniać będziemy sami i ci, z
którymi mamy styczność, że modlitwa jest wielkim przywilejem danym tylko tym,
którzy szczerym sercem odnosić się mogą do Boga, jako do Ojca, a takimi mogą
być tylko ci, co przyjęli Pana Jezusa jako ich Zbawiciela, albowiem “żaden
nie przychodzi do Ojca tylko przez Mię” Jana 14:6.
W figurze nikt oprócz kapłanów nie
mógł kadzić przed Panem, co zdaje się uczyć, że tylko królewskie kapłaństwo,
członkowie Ciała Chrystusowego, mają ten przywilej teraz. Mimo to jednak możemy
słusznie wnosić, że dzieci wierzących, które jeszcze nie doszły do momentu, w
którym zadecydowały o swojej wierności, czy niewierności względem Boga mogą
mieć przywilej zbliżania się do tronu łaski z racji ich pokrewieństwa z
poświęconymi rodzicami. Możemy nawet przypuszczać, że usprawiedliwieni
wierzący, którzy jeszcze nie doszli do punktu ofiarowania się Bogu, mają prawo
i przywilej udawania się do Odkupiciela w modlitwach; jednakowoż nie wiemy o
żadnym piśmie, które by wyraźnie mówiło lub nawet pośrednio wskazywało, że
niepoświęcony wierzący ma 'uznanie u tronu łaski lub jakiekolwiek stanowisko
przed Ojcem, jako jeden z tych, co mogą adresować swe prośby: “Ojcze nasz,
który jesteś w niebie”.
“ŚWIĘĆ SIĘ IMIĘ TWOJE!”
Im bardziej pojmujemy, że modlitwa
jest wyjątkowym przywilejem, tym ostrożniejszym i pilniejszym będzie ten, co
dostąpił tego przywileju, aby go używać w sposób jak najpobożniejszy. Królowie
ziemscy postanawiają reguły mówiące o czasie, odzieży itp. tych, co mogą zjawić
się przed ich obliczem, przeto wszyscy mający odpowiednią ocenę Majestatu Króla
Wieczności, przybliżać się będą do Niego w duchu pobożności i uwielbienia, co
mieści się w oświadczeniu: “Święć się Imię Twoje!” Święconym i czczonym
ma być nasz Bóg. Imię Jego przedstawia wszystko to co jest sprawiedliwe, mądre
i miłościwe.
“PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE”
“Bądź wola Twoja jako w niebie tak i
na ziemi”. Chociaż słowa te w najstarszych
manuskryptach nie znajdują się w Ewangelii według św. Łukasza, znajdują się
jednak u Mateusza, przeto z właściwością mają być rozumiane, jako część tej
modlitwy. Należy jednak zauważyć, że chociaż Modlitwa Pańska, tak jak ona jest
wyrażona, jest stosowną modlitwą, to jednak widocznym zdaje się być, że nie
była ona przez Pana podana z zamiarem, by ustawicznie miała być powtarzana,
jako jedyna prośba przed tronem łaski, ale raczej dana była, jako wzór. Różne
części modlitwy Pańskiej powinny więc być rozumiane przez lud Boży, jako
wytyczne wskazujące na ogólny charakter ich próśb, a niekoniecznie, że akurat
takie mają być ich określenia i słowa.
Myśli prawdziwych uczniów skierowane
są na ten fakt, że obecne warunki grzechu i śmierci nie będą trwać wiecznie, że
Bóg przygotował i obiecał chwalebne królestwo, które ustanowione będzie przez
Jego Syna i Kościół, w którym to królestwie zło zostanie pokonane i wszystko
doprowadzone do zupełnego poddaństwa sprawiedliwości. Ci co w sercach swych
znajdują się w odpowiedniej społeczności z Bogiem muszą to rozumieć i muszą być
odłączeni od ducha tego świata do takiego stopnia, że będą tęsknić za
panowaniem sprawiedliwości, chociaż będą wiedzieć, że to obejmuje w sobie
zburzenie wszystkich niesprawiedliwych instytucji. Serca ich będąc w zupełnej
harmonii z Bogiem są w dysharmonii z wszelkiego rodzaju korzeniem i latoroślą,
jakie nie są dziełem rąk Ojca (Iz. 60:21). Tęskniąc za królestwem, które będzie
błogosławić świat, oni także tęsknią za obiecanym przywilejem
współdziedziczenia z ich Odkupicielem, jako członkowie klasy królewskiej, która
ma błogosławić świat i podnieść go ze stanu grzechu i śmierci.
“CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO”
“Chleba naszego powszedniego (czyli potrzebnego nam chleba) daj
nam dzisiaj”. Nie jest to prośba o specjały, a tylko wyrażenie ufności w
Bogu, że On zaopatrzy nas zgodnie z Jego obietnicą, że chleb i woda będą nam
zapewnione. Ponadto, gdy pamiętamy słowa naszego Pana, że poganie troszczą się
o to co będą jeść, co będą pić i czym będą się przyodziewać, lecz Ojciec nasz
wie, jakich my rzeczy potrzebujemy to stwierdzamy, że dla spłodzonego z ducha i
zaawansowanego chrześcijanina słowa te o chlebie powszednim dotyczą więcej
pokarmu duchowego aniżeli cielesnego. Zaopatrzenie nas we wszystkie potrzeby
tak duchowe jak i cielesne, stosownie do mądrości Boskiej jest w krótkości
zsumowane w tym orzeczeniu.
Mniemać, że Pan miał tu na myśli
tylko pokarm cielesny znaczyłoby, że proszący byliby tylko ludźmi cielesnymi,
gdy zaś zauważyliśmy już, że modlitwy tej nauczeni byli tylko ci co poczytani
zostali za nowe stworzenie w Chrystusie, którzy poświęcili się, aby kroczyć Jego
śladami po wąskiej drodze. Należy więc rozumieć, że wznoszącym tę prośbę jest
nowe stworzenie, a to znaczyłoby, że najgłówniejszym dla nich pokarmem jest
pokarm duchowy konieczny dla nowego stworzenia przy takim zaopatrzeniu w
doczesne potrzeby, jakie Ojciec Niebieski uzna za najlepsze. To jest wyraźnie
pokazane w ostatnim wierszu naszej lekcji, gdzie Ojciec Niebieski jest
przedstawiony jako udzielający ducha świętego, duchowych błogosławieństw i
doświadczeń rozwijających w Jego dzieciach Jego własnego Ducha, Ducha Prawdy,
Ducha Pańskiego.
BOSKIE MIŁOSIERDZIE W PROPORCJI DO
NASZEGO
“Odpuść nam nasze grzechy, jako i my
odpuszczamy naszym winowajcom”. Grzechy, o jakich tu jest mowa lub
jak u Mateusza “winy” nie tyczą się grzechu pierworodnego, bo o
przebaczenie tego nie mamy się modlić, gdyż Ojciec już uczynił zarządzenie ku
odpuszczeniu tego grzechu tym co przyjmują Chrystusa. Grzech pierworodny nie
był przebaczalny, lecz Bóg w litości Swej przygotował Odkupiciela i czytamy: “Chrystus
umarł za grzechy nasze według pism”. On jest ubłaganiem za grzechy nasze;
On sprawiedliwy umarł za nas niesprawiedliwych, aby nas przywieść do Boga.
Modlitwa ta więc nie dotyczy grzechu pierworodnego, którego odpuszczenie
dozwala nam przybliżyć się do Boga przez Jezusa i daje nam przywilej nazywania
Boga Ojcem. Grzechy czyli winy wspomniane w tej modlitwie są to nasze własne
grzechy, popełnione już po naszym staniu się nowymi stworzeniami w Chrystusie,
dziećmi Najwyższego. Z powodu naszej niedoskonałości nie możemy zawsze czynić tego
co byśmy chcieli, czyli rzeczy, o których wierny, że są według doskonałej woli
Naszego Niebieskiego Ojca.
W pewnym znaczeniu są to nasze winy,
niedociągnięcia wobec naszych zobowiązań względem Ojca, jakie popełniamy po
naszym wstąpieniu na nową drogę życia, która wymaga, byśmy chodzili nie według
ciała, ale według ducha. Postępując według ducha znajdujemy, że nie dosięgamy
do wymagań ducha w ciele i stąd są właśnie te nasze “winy”. O
odpuszczenie tych uchybień i mimowolnych przestępstw jest naszym przywilejem
modlić się. Dzięki Boskiemu zarządzeniu zasługa Chrystusowa nie tylko przykrywa
nasze grzechy przeszłe, ale także daje sposób przykrycia słabości i zmaz
przytrafiających się nam w drodze do Królestwa. Bóg mógłby zastosować zasługę
Chrystusową i do tych win, wybaczyć nam takowe bez potrzeby wspominania ich
przez nas; dla naszej korzyści On jednak zarządził inaczej tak, że musimy
prosić o przykrycie tych win, o przebaczenie ich w imieniu Jezusowym. To
czyniąc uczymy się trzech lekcji: 1) Uczmy się baczyć na nasze słabości i przez
to jesteśmy lepiej uzdolnieni na przyszłość do bojowania dobrego boju wiary
przeciwko tymże słabościom. 2) Ustawicznie przypominaną nam jest nasza
zależność od zasługi Chrystusowej, od zasługi Jego drogocennej krwi. 3) Jesteśmy
też przez to pobudzani do miłosierdzia, wspaniałomyślności i szczodrobliwości
wobec drugich, którzy mogą być naszymi dłużnikami w większych lub mniejszych
sprawach.
Sprawiedliwe i mądre jest Boskie
zarządzenie, które wymaga, byśmy prosząc o miłosierdzie przyznali się wobec
Pana, że my również jesteśmy miłosiernymi i przebaczającymi drugim, z którymi
mamy styczność, a którzy mają pewne zobowiązania wobec nas. Jest to mądre
zastrzeżenie, dopomaga ono bowiem nam do wyrobienia w sobie takiego charakteru,
jaki może mieć uznanie u Pana i jaki jest konieczny, byśmy mogli odziedziczyć
królestwo. Ono zachęca nas, abyśmy przynajmniej w naszych sercach starali się
być naśladowcami miłego Syna Bożego jak i naszego Ojca, który jest w niebie.
Ono jest sprawiedliwe, ponieważ Swej szczególnej łaski Bóg nie zamierzył dać
innym jak tylko takim, którzy przyjmują Jego litości z odpowiednią oceną i z
pragnieniem, aby osiągnąć stan Jemu przyjemny i który On z przyjemnością mógłby
nagrodzić wiecznym życiem i chwałą królestwa.
“ZBAW NAS ODE ZŁEGO”
Słowa powyższe nie znajdują się w
starych manuskryptach Ewangelii według św. Łukasza, ale są w Ewangelii według
św. Mateusza, zatem możemy powiedzieć, iż są częścią modlitwy Pańskiej. “Nie
wódź nas w pokuszenia, ale nas zbaw ode złego” Mat. 6:13 Orzeczenie to jest
niejasne, ponieważ mamy zapewnienie, że “Bóg nikogo nie kusi” Jak. 1:13.
Myślą więc tego zdaje się być, że istnieje pewien złośnik, zawsze gotowy
atakować wiernych Pańskich do takiego stopnia jak Pan udzieli mu zezwolenia,
jak to się rzecz miała w sprawie Ijoba.
Pamiętamy także, iż próby i
doświadczenia są potrzebne do naszego rozwoju jako nowych stworzeń, a jeżeli
one są potrzebne i są według Boskiego zarządzenia, czyli zezwolenia to nie
byłoby dla nas właściwym modlić się, aby Bóg zachował nas od wszystkich
doświadczeń i pokus, albowiem apostoł powiedział: “Jeśli jesteście bez
karania tedyście nie synami” Żyd. 12:8. Dlatego musimy zdanie to
sparafrazować w naszym umyśle i wnosić, że ono ma takie znaczenie: “Nie wódź
nas w pokuszenie, które by było za ciężkie dla nas, czyli nie opuszczaj nas w
pokuszeniu, ale nas zbaw ode złego”. Myśl taka jest w zupełnej zgodzie z
całym świadectwem Słowa Bożego. Obietnicą jest: “Wiernyć jest Bóg, który nie
dopuści, abyście byli kraszeni nad możność waszą, ale uczyni z pokuszeniem i
wyjście, abyście znosić mogli” - 1 Kor. 10:13. On zły z pewnością
zniszczyłby wiernych Pańskich, lecz Bóg nie dozwoli na to. On przeciwnik może
posunąć się dotąd, ale nie dalej. Jeżeli Bóg za nami to jaka potęga może ostać
się przeciwko nam; nic nie zdoła odłączyć nas od miłości Bożej w Chrystusie.
“PROŚCIE A BĘDZIE WAM DANO”
Chociaż Pan nie uczył Swych uczniów
jak mają modlić się, aż był o to proszony, to jednak nie znaczyło, że On nie
był gotowym pouczyć ich, a raczej, że On chciał, aby oni pojęli potrzebę tego i
zapragnęli dalszej nauki. Niektórzy mogliby argumentować, że nikt nie
potrzebuje instrukcji jak się modlić, jednakowoż myśl taka nie wynika z
niniejszej lekcji. Widocznie istnieją właściwe i niewłaściwe modlitwy.
Moglibyśmy tak dobrze powiedzieć, że nikt nie potrzebuje instrukcji do śpiewu,
ani do grania. Mówimy niekiedy, że śpiewacy i muzycy rodzą się z talentem, mimo
to jednak muzyk choćby i najbardziej utalentowany, dochodzi do wprawy przez
instrukcje.
Tak samo z modlitwą. Zauważyliśmy
już, że znaczne omyłki były czynione co do tego kto może się modlić i o co,
zastanawialiśmy się też nad wystawionym przez Pana wzorem modlitwy, która
rozpoczyna się uwielbieniem i wdzięcznością, następnie wyraża ufność w Boga i w
obietnicy Jego królestwa, następnie wyraża naszą zależność od Jego
opatrznościowych zarządzeń, a na koniec wyraża zaufanie w Jego moc i dobroć jak
i w ostateczne wybawienie nas. Jest to ogólna forma, którą Pan zaleca nam jako
właściwą w przystępowaniu do tronu łaski. Z drugiej strony dobrze będzie
zauważyć, że Bóg nie czeka aż my staniemy się biegłymi w używaniu języka i w
formalnym wyrażaniu naszych próśb, lecz tak łaskawe i rozległe są Jego
zarządzenia, że możemy przystąpić do Niego w niedoskonałości i nieudolnym
językiem wyrazić Mu nasze przywiązanie, naszą ocenę oraz zaufanie itd. w
jakikolwiek sposób możemy. Myślą jednak jest, że w proporcji jak oceniamy
przywilej modlitwy, starać się będziemy, aby przywileju tego używać w sposób
możliwie najprzyjemniejszy Onemu Wielkiemu Bogu, do którego się zbliżamy.
Czemuż Bóg chce, abyśmy Go prosili
zanim udzieli Swych błogosławieństw? Możemy być pewni, że jest to dla mądrego
celu. On chce, abyśmy odczuwali nasze potrzeby; także, abyśmy oceniali nasz
przywilej; chce również, abyśmy dopatrywali się Jego odpowiedzi i przez
wszystkie nasze doświadczenia On chce abyśmy wzrastali jako Nowe Stworzenia.
Przeto mamy prosić, szukać i kołatać jeżeli chcemy znaleźć bogactwa Boskiej
łaski i jeśli chcemy mieć coraz bardziej otwierane owe zadziwiające przywileje,
litości i błogosławieństwa, które On tak chętnie nam daje w miarę jak rozwijamy
się w charakterze i przysposabiamy się na przyjęcie Jego litości.
Dla ilustracji Pan przytoczył
jeszcze przypowieść o człowieku, któremu zabrakło chleba na ugoszczenie
niespodziewanego gościa. Człowiek ten przedstawiony był, jako natrętnie
proszący swego sąsiada o potrzebny chleb i że prośba ta nie była daremna. Nasz
Pan pouczył, że powinniśmy być szczerymi i gorliwymi w naszym pragnieniu Jego
królestwa, w naszym święceniu Boskiego Imienia, w pragnieniu naszej dziennej
porcji chleba żywota, wybawienia ode złego i w pragnieniu, aby Bóg mocą Swoją
zachował nas w każdym ucisku i miał pieczę nad wszystkimi sprawami naszego
życia, abyśmy nadal udawali się do Niego codziennie, czując i modląc się
nieustannie, za wszystko dziękując i wiarą przyjmując obietnicę Jego Słowa, że “wszystkie
rzeczy będą nam dopomagać ku dobremu”. Dla takich błogosławieństwa Boże są
zawsze w drodze; niekiedy przychodzą w takiej formie a niekiedy w innej, lecz
zazwyczaj sposobami najmniej spodziewanymi i zwykle o wiele większe aniżeli
prosimy.
“BĘDĄC ZŁYMI UMIECIE...”
Obrawszy ilustrację z życia nasz Pan
przypomniał uczniom, że mało (jeżeli w ogóle) jest takich rodziców ziemskich,
którzy dziecku proszącemu o rzeczy dobre daliby szkodliwe. Jakiż ojciec
proszony będąc o chleb dałby dziecku kamień? Proszony o rybę dałby węża lub
proszony o jajko dałby niedźwiadka? Zapewne rodziców takich byłoby mało lub
wcale. Siłę języka naszego Pana rozeznamy lepiej, gdy wspomnimy, że chleb na
wschodzie jest podobny do kamienia. Jest rozmiaru wielkiej dłoni i z powodu
upieczenia w piecu zbudowanym z kamieni posypany jest popiołem. Również
istnieje pewien rodzaj wężów podobny do pewnego rodzaju ryb. Tak samo jest
pewien gatunek białych niedźwiadków (skorpionów), które zwijają się i są wtedy
podobne do jajka. Opierając swój argument na takich ilustracjach, które by się
same wyjaśniały słuchaczom, nasz Pan następnie uczynił porównanie pomiędzy postępowaniem
ziemskich rodziców z ich dziećmi, a postępowaniem Boga względem Jego dzieci.
Jego słowa brzmią: “Jeżeli wy, będąc złymi (będąc niedoskonałymi z
powodu upadku, mniej lub więcej samolubnymi we wszystkich waszych myślach,
słowach i postępowaniach), a jednak umiecie dawać dobre dary dzieciom
waszym, daleko więcej Ojciec wasz niebieski da najlepszy ze wszystkich dar,
ducha świętego tym, którzy Go oń proszą”.
Z tego wynika jasno, że to powinno
być główną treścią wszystkich naszych próśb do Ojca naszego Niebieskiego, czyli
o coraz więcej ducha Jego świętego i abyśmy patrzyli na doświadczenia życia, na
próby, zawody, zniechęcenia, przeciwności i na różne trudności, nie jako na
szkodliwe nam, nie jako na kamienie, niedźwiadki i węże, ale jako będące
błogosławieństwami w przeistoczeniu, o ile takowe przyjmujemy w odpowiednim
duchu. Bóg jest zdolny obrócić wszystkie rzeczy na dobro Swoich dzieci, nowych
stworzeń w Chrystusie Jezusie. Tacy z doświadczenia wiedzą, że niektóre z ich
najsurowszych doświadczeń i zawodów ziemskich dopomogły im do wyrobienia
charakteru, czyli pewnych elementów ducha świętego, czego może nigdy by nie
osiągnęli w żaden inny sposób. Przeto, gdy modlimy się o Boskie
błogosławieństwa to mamy cierpliwie ich oczekiwać oraz szukać ich i znajdować
je w różnych okolicznościach życia, na jakie Jego opatrzność dozwoli.
Pamiętając, że duch święty jest duchem cichości, łagodności, cierpliwości,
wytrwałości, braterskiej uprzejmości i miłości, możemy z właściwością zapytać
samych siebie: “Jak inaczej mógłby Bóg wyrobić w nas te pożądane elementy
charakteru, gdyby nie zezwolił na doświadczenia i trudności potrzebne do ich
wyrobienia?”
Nie wiem kto był autorem tego co
podajemy poniżej, lecz uważamy to za godne powtórzenia, jako ilustrację
ziemskiej dobroci i jako przypomnienie łaskawego poselstwa od Jehowy:
“JAKO MA LITOŚĆ OJCIEC NAD
DZIATKAMI, TAK MA LITOŚĆ PAN NAD TYMI, KTÓRZY SIĘ GO BOJĄ” – Ps. 103:13
Życie pewnej pięknej dziewczyny
kończyło się. Ojciec, zajęty w różnych socjalnych i politycznych sprawach życia
na chwilę tylko wpadał do swego biura, aby załatwić najkonieczniejsze
obowiązki, i spieszył do domu, by być blisko swej córki w tych ostatnich dniach
jej życia. Każdą możliwą chwilę spędził na wypełnienie jej każdego życzenia i
pocieszony był tym, że córka jego znajdowała w swej religii źródło mocy, dzięki
której śmierć nie była dla niej straszna. On był dobrym człowiekiem, lecz będąc
bardzo zajętym na religię nie miał czasu.
Pewnego dnia, gdy siedział przy jej
łożu córka jego poprosiła, aby jej coś przeczytał. Znalazł magazyn (czasopismo)
i przeczytał jej niektóre ciekawsze ustępy z poezji i powiastek. Podobało jej
się, lecz chciała coś innego.
“Ojcze – rzekła - Czy mógłbyś mi
przynieść Biblię i stamtąd coś przeczytać?”
“Naturalnie, dziecko”- odpowiedział i był tym raczej
ucieszony, aniżeli zasmucony.
Był to mężczyzna silny. Posiadał
głos mocny i znaczną siłę do panowania nad swymi uczuciami, aby w tych dniach
cierpliwej i serdecznej usługi mógł wnosić do pokoju chorej każdą możliwą
odrobinę pociechy. Przeto teraz zaczął spokojnie i powoli czytać kazanie na
górze. Wiedział gdzie to odnaleźć, wiedział też, że to było dobre i czytał te
wiersze ze wzrastającą ocenę ich piękności i prostoty.
Lecz córka jego stawała się coraz
bardziej niespokojna.
“Nie lubisz tego?” - zapytał.
“O! Ojcze!” -odrzekła. “Nie o tym ja chcę
słyszeć, że sprawiedliwość nasza obfitsza jest od nauczonych w Piśmie i
faryzeuszów! Czy mógłbyś odnaleźć to miejsce, gdzie powiedziane jest: “Jako ma
litość ojciec nad dziatkami, tak ma litość Pan nad tymi, którzy się Go boją?”
Glos jego zadrżał nieco, lecz
odrzekł: “Ja to odnajdę”. I udał się do konkordancji biblijnej. Lecz,
gdy odnalazł to miejsce i zaczął czytać: “Jako ma litość ojciec nad
dziatkami”, nie mógł już dłużej wytrzymać
“O moje dziecko” - zawołał łkając, - “Jeżeli Bóg
dba o ciebie tak jak ja -”.
Pochylił się nad łożem i zapłakał.
“Jest to tekst, którego my oboje
potrzebujemy” -przemówiła cicho chora po kilku
minutach.
On przyklęknął przy łożu i rzekł:
“Tak, moje drogie dziecko, to jest
wiersz, którego oboje potrzebujemy”.
Na Straży 4/70 str. 58-63. W.T. R-3805 a -1906 r.