<< Wstecz |
Wybrano: R-3900 a, z 1906 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Chlubą moją - krzyż Chrystusowy.
"Ojcze! odpuść im; bo nie
wiedzą co czynią". - Łuk.23:33-46.
Ewangelia o zbawieniu przez krew
Chrystusową i Jego krzyż, staje się coraz bardziej niepopularną. Wymaganie
Boskiej Sprawiedliwości "życie, za życie" zdaje się nie zgadzać z
ludzkim pojęciem, aby sprawiedliwość Boża miała przyjąć życie Jezusa jako Okup
za życie pierwszego człowieka - Adama - i wszystkich, którzy w nim utracili
swoje życie; nawet liczba tych, co są spłodzeni z Ducha Świętego i co są zdolni
ocenić rzeczy duchowe, z duchowego punktu zapatrywania jest bardzo mała.
Mądrość tego świata odrzuca naukę o okupie i nie uznaje opisu biblijnego o
upadku człowieka a natomiast wprowadza naukę o rozwoju - Ewolucji, - która
uczy, że człowiek nie odpadł od doskonałego stanu przez grzech, lecz podnosił
się ze stanu zwierzęcego coraz wyżej, aż doszedł do obecnego stanu. Z tego
można wnioskować, że jeżeli człowiek nie odpadł od doskonałości, w takim razie
nie było grzechu pierworodnego, ani potępienia, a jeżeli Adam i jego rodzaj nie
został od Boga potępiony - skazany na śmierć - to nie może być mowy o
odkupieniu człowieka z takiego potępienia. Rzecz prosta, iż z takiego punktu
zapatrywania mądrość tego świata nauczana w kolegiach, seminariach i wyższych
uczelniach uważa za głupstwo naukę o okupie i zbawieniu przez krew Chrystusową
i Jego krzyż.
Chrześcijańska umiejętność
(Christian Sciance) fałszywie i niewłaściwie tak zwana również dopomaga do
podkopywania wiary w naukę Pisma Świętego, co się tyczy okupu przez krew
Chrystusa. Teoria ta uczy: że grzechu, ani żadnego zła nie ma i nigdy go nie
było, taka rzecz jak śmierć wcale nie istnieje, że to wszystko jest tylko ułudą
i umysłową halucynacją, przeto o potępieniu Adama i jego potomstwa nie może być
mowy. Tym sposobem zaprzeczają oświadczeniu Apostoła, który mówi: "Przez
jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć(…)i na
wszystkich ludzi śmierć przyszła" (Rzym.5:12). To złudzenie, chociaż jest
wątłym i śmiesznym w oczach tych, co nauczyli się dobrze rozbierać słowo
prawdy, jest jednak jak Pismo Święte mówi "silnym złudzeniem" dla
tych, co mają tylko powierzchowną znajomość Słowa Bożego. Tacy zaprzeczają
nawet faktom, to jest temu, czego osobiście doświadczają, gdy mówią, że nie
istnieją żadne choroby, ani boleści, chociaż na sobie odczuwają i im podlegają.
To czyniąc gwałcą rozsądek i stopniowo wywracają umysł tak, że w końcu nie mogą
właściwie i logicznie rozumować ani się zastanawiać nad żadnym przedmiotem.
Tacy są umysłowo ślepymi, a Pismo Święte wiąże im ręce i nogi czyniąc ich
zupełnie niezdolnymi do przyjęcia Prawdy.
BŁĘDY RODZĄ
BŁĘDY.
Jest jeszcze trzeci pogląd na krzyż
a który jest płodem powyższych dwóch złudzeń. Ci, co mają ten pogląd usiłują
trzymać się Pisma Świętego, krzyża Chrystusowego i dzieła przez ten krzyż
dokonanego, lecz znajdując się w zamieszaniu nie mogą się dopatrzyć, czego
właściwie dokonał krzyż Chrystusowy. W umyśle swoim wyobrażają sobie, że
Chrystus wystawił tylko wzór do naśladowania, że Jego cierpienia nie stanowiły
okupu, lecz były jedynie nauką i wzorem dla Jego naśladowców. Dowodzą oni, że
Jezus cierpiał, aby pokazać jak potrzeba cierpieć, że umarł, aby pokazać jak
powinno się umierać, że pokazał swoją rezygnację w poddaniu się woli
Ojcowskiej. Nie widzą jednak lub ignorują prawdziwy pogląd na śmierć naszego
Pana jak jest on określony wieloma wyraźnymi świadectwami Pisma Świętego, że
Chrystus umarł za nasze grzechy, że wydał samego siebie na okup za wszystkich
ludzi, że nas odkupił Swoją drogocenną krwią, że zostaliśmy kupieni Krwią
Chrystusową itp.
Prawdziwy pogląd na krzyż uznaje, że
Jezus jest prawdziwie nie tylko Nauczycielem, Głową Kościoła i Oblubieńcem
swojej Oblubienicy, ale jest także i Panem, który przez ofiarowanie Swojego
życia nie tylko stał się naszym Mistrzem a w przyszłości Królem świata, lecz
przez tę samą ofiarę - okup - kupił Kościół i świat zapewniając całej ludzkości
uwolnienie od pierwotnego wyroku śmierci to jest od "przekleństwa", a
tym samym udowadnia, że Bóg może być sprawiedliwym, a jednocześnie
usprawiedliwiającym tych, co wierzą w Jezusa. Gdy zrozumiemy śmierć Jezusa jako
okup za Adama i jego rodzaj, wtedy dopiero zobaczymy jak prawdziwym jest jego
znaczenie i że według Boskiego rozporządzenia nie było możliwym, aby naszego
Pana mógł ominąć kielich, który miał wypić lub chrzest, którym miał być
ochrzczony. Jednocześnie możemy zauważyć, iż wszyscy, którzy mają być członkami
klasy Oblubienicy muszą również mieć udział z Nim w piciu kielicha i chrztu i
że bez przelania Jego krwi nie mogło być odpuszczenia grzechów lub pojednania z
Bogiem, powstania od umarłych, lub odziedziczenia żywota wiecznego. Mając przed
sobą prawdziwy pogląd możemy odczuć nie tylko sympatię z cierpieniami naszego
Pana, ale także i radość z powodu Jego wierności, która zapewniła nam
odkupienie a ostatecznie uwolnienie od grzechu i śmierci przez
zmartwychwstanie.
DROGA NA
KALWARIĘ.
W poprzednich wierszach naszego
tekstu mamy pokazane jak Piłat osądził Jezusa na śmierć. Piłat będąc przekonany
o niewinności Jezusa zanim wydał na Niego wyrok śmierci umył ręce, przez co
okazał przed wszystkimi, że wyrok ten uważa za wyraźne pogwałcenie
sprawiedliwości. Mimo to wydał Jezusa na śmierć, bo chociaż miał władzę, był
jednak bezsilnym wobec woli narodu Żydowskiego, który żądał śmierci Jezusa i
wołał: "Ukrzyżuj Go!". Jezus będąc przedtem ubiczowany wiedział, czym
się ta sprawa zakończy. Z całej masy pospólstwa On jeden tylko był spokojnym,
zupełnie zdecydowanym, by wypić kielich, który Mu Ojciec przygotował. Był On zupełnie
pewny, że miłość i opieka Ojcowska nic nie uczyni, co by miało wyjść na Jego
szkodę, lecz owszem wszystkie doświadczenia, przez które przechodził wyjdą na
Jego dobro. Wnet zostały poczynione przygotowania do ukrzyżowania, a
zgromadzony tłum wyruszył z pałacu Piłata wąskimi ulicami Jeruzalemskimi ku
bramie Damaszkowej. Na czele postępował żołnierz rzymski niosący białą tablicę,
na której było wypisane przestępstwo, za które przestępca został potępiony.
Następnie szło czterech żołnierzy pod dowództwem setnika, który niósł młotek i
gwoździe i miał pod swą strażą Jezusa niosącego Swój krzyż. Dalej postępowało
dwóch łotrów, każdy niósł swój krzyż i byli pod strażą czterech żołnierzy. Po
drodze wielu ciekawych i żądnych widowiska przyłączało się do tłumu, który składał
się z zawziętych wrogów Jezusa, oraz z Jego przyjaciół, tak mężczyzn jak i
niewiast, "które Go płakały" (w.27). Przestrzeń między zamkiem
Antonio, a wierzchołkiem góry Kalwarii była około trzy ćwierci mili
angielskiej. Kalwaria jest nazwą łacińską i znaczy "Trupia głowa".
Wyraz Golgota użyty przez ewangelistę Mateusza również oznacza "Trupią
głowę" w języku aramejskim, którym Żydzi w Palestynie na ówczas mówili.
Nazwa ta była nadana tej górze prawdopodobnie z tego powodu, że z oddalenia
przedstawiała ona widok olbrzymiej trupiej głowy.
"Około 200 metrów po za bramą
Damaszkową miasta Jerozolimy wznosi się pagórek z kamienia wapiennego, około 60
stóp wysoki i zaokrąglony na podobieństwo ludzkiej głowy. Jedna jego strona
jest prostopadła, z której obserwując pagórek ten przedstawia podobieństwo do
trupiej głowy. Dwa puste oczodoły, wystające czoło, kształty nosa, ust i brody
można wyraźnie zauważyć. Są tam także wklęsłości a kolor pagórka również jest
podobny do trupiej głowy. Na wierzchu Golgoty jest wielki dół zawalony
kamieniami. Dół ten napełniony jest szkieletami i kośćmi kryminalistów, jacy od
niepamiętnych czasów byli tam ukrzyżowani lub kamienowani(…). Silne trzęsienie
ziemi podwyższyło tę bryłę ziemi i rozłupało skałę. Z prawej strony tej trupiej
głowy ściana skały jest rozszczypaną(…). U podnóża tej góry na zachodniej jej
stronie znajduje się wielki ogród, w którym znajduje się bardzo starożytna
studnia. Tam, gdzie ogród dotyka podnóża góry około sześciu stóp ponad
powierzchnią ogrodu został odnaleziony grób wykuty w skale, który uważany jest
za grób naszego Pana i zostało ogólnie uznanym, iż pagórek ten jest rzeczywistą
Kalwarią".
W drodze, prawdopodobnie blisko
bramy miasta grono niewiast spotkało procesję i podało skazańcom narkotyczny
napój z wina i mirry, który miał sprowadzić znieczulenie, a tym samym miał
zmniejszyć cierpienia i mękę krzyżowania. Sympatia niewiast również była
wyrażona przez ich łzy. Zapiski dają do zrozumienia, że Jezus z uprzejmości
skosztował napoju, by okazać ocenienie dobrych chęci tych niewiast, lecz nie
wypił całej zawartości. Jezus ze świadomością był gotów znieść wszystko
cokolwiek upodobało się Ojcu na Niego włożyć. Widzimy tu zwycięstwo naszego
Pana i chlubą napełnia nas widok Jego stałości i gorliwości, jakie cechowały
każdy czyn Wodza naszego zbawienia, a przykładem Jego jesteśmy zachęceni, by
kroczyć odważnie naprzód, mając zapewnienie, iż "Większy jest Ten, który
jest za nami, aniżeli wszyscy przeciwko nam", że On nie pozwoli na żadne
doświadczenie, którego by nie mógł obrócić na nasze dobro.
NIESIENIE Z NIM
KRZYŻA.
Około tego czasu miało miejsce
jeszcze inne wydarzenie: Pewien wieśniak imieniem Szymon Cyrenejczyk przyłączył
się do procesji w chwili (jak podaje tradycja), gdy Jezus będąc osłabiony
całonocnym dręczeniem, jak i poprzednimi doświadczeniami i z powodu uchodzenia
z Niego siły, która uzdrawiała i leczyła chorych - prawie, że omdlewał pod
ciężarem krzyża. Szymon został zniewolony do niesienia krzyża Jezusowego, lecz
czy to ma znaczyć, ze Jezus szedł na przodzie a Szymon postępował za nim niosąc
krzyż, czy też, że Szymon idąc za Jezusem niósł tylko koniec krzyża, który
inaczej wlókłby się po ziemi - na pewno nie możemy wiedzieć, który z tych dwóch
był w rzeczywistości, lecz jeżeli ten ostatni sposób miał miejsce, to okazałby
się uderzającą ilustracją, jak prawdziwi naśladowcy Chrystusowi powinni kroczyć
Jego śladem biorąc udział w niesieniu Jego krzyża, lecz nie literalnego a
symbolicznego.
Jeżeli byśmy się dziwili, gdzie byli
na ówczas apostołowie Piotr, Jan, Jakub i inni, że nie pośpieszyli z pomocą
swojemu Mistrzowi, to powinniśmy pamiętać, że wtedy byli oni jeszcze
"zwykłymi ludźmi" i w pogardzie jako Galilejczycy, więc mieli powód
obawiania się złości kapłanów i starszych ludu skierowanej przeciw Jezusowi,
którą też mogliby wywrzeć tę złość i na nich. Prawdopodobnie, z obawy tego
trzymali się z dala. Z powodu doświadczeń, przez jakie przechodził ich Mistrz
znaleźli się w ogromnym zakłopotaniu i zamieszaniu. Nie rozumieli potrzeby tych
wszystkich doświadczeń Jezusa, aż dopiero po Jego zmartwychwstaniu, gdy im
wyjaśnił Pisma, które o tym przepowiadały. Gdybyśmy myśleli, że
skorzystalibyśmy z podobnej okazji i okazalibyśmy więcej odwagi i chętnie
pomoglibyśmy naszemu Panu w niesieniu Jego krzyża, to powinniśmy mieć na
względzie, że znajdujemy się zupełnie w innych warunkach, że posiadamy dziś
większe światło i znajomość jak również Ducha Świętego, czego oni wówczas
jeszcze nie posiadali a zatem znajdujemy się w korzystniejszych warunkach niż
oni.
Gdy pomyślimy jak dzielnie bronili i
prowadzili dzieło Boże Piotr, Jakub, Jan i inni apostołowie, jak podejmowali
krzyż Chrystusowy w wyższym znaczeniu jako Jego uczniowie i słudzy, to możemy
się radować i oddać im uznanie. Obecnie ten sam krzyż jest naszym udziałem. Prawda,
jaka się objawia w naszym Panu, Jego nauce i w Jego ofierze są tak samo
wzgardzone przez dzisiejszych Kapłanów, Faryzeuszów i nauczonych w Piśmie
Teologów nominalnego Chrześcijaństwa. Członkowie ciała Chrystusowego, jak i ich
nadzieja chwały czci, nieśmiertelności i błogosławienia wszystkich rodzajów
ziemi są wyszydzane a z tego powodu jest dosyć sposobności niesienia krzyża i
doświadczenia krzyżowania ciała Tego, który nas umiłował i kupił drogocenną
krwią. Nasuwa się pytanie: Na ile byliśmy wiernymi w przeszłości? Na ile
okażemy się wiernymi w przyszłości? Tu mamy sposobność kroczyć wiernie śladami
Jezusa a również okazać się zwycięzcami.
"OJCZE
ODPUŚĆ IM".
Po przyjściu na Kalwarię, drewniany
krzyż położono na ziemi a ofiara została na nim rozciągnięta, której ręce i
nogi zostały przybite gwoździami do krzyża. Następnie żołnierze podnieśli krzyż
i wpuścili do przygotowanego dołu. Tortury, jakie wskutek tego ponosiła ofiara
można sobie łatwiej wyobrazić niż opisać. Była to śmierć nader okrutna, chociaż
nie okrutniejsza, jaką doświadczało wielu z naśladowców Jezusa. Okup dany za
nas nie stanowił cierpień i ponoszonych mąk, lecz wydanie życia. Kara nałożona
na pierwszego człowieka nie polegała na ilości cierpień, lecz miał on umrzeć
śmiercią - utracić życie. Wielu z rodu Adama oddało swoje życie w wielkich
cierpieniach, inni w mniejszych, lecz nad wszystkimi wykonywa się wyrok
śmierci: "Umierając, umrzesz". Pod pewnym względem nie stanowiłoby
różnicy, jaką śmiercią nasz Pan miał umrzeć, lecz pod innym stanowiło różnicę.
W Zakonie Mojżeszowym jest powiedziane: "Przeklęty każdy, który wisi na
drzewie" (Gal.3:13). Ten srogi wyrok, czyli przekleństwo Jezus przyjął na
siebie, aby się stał Odkupicielem nie tylko świata w ogólności, ale także
narodu Izraelskiego jako napisano: "On stał się przekleństwem za
nas", podjął karę tych, co byli pod Zakonem.
Jest przypuszczenie, iż w tej
chwili, gdy wpuszczano krzyż do dołu, co musiało spowodować silne
wstrząśnienie, a tym samym sprawiło najboleśniejsze uczucie, że w tym czasie
nasz Pan modlił się za swych nieprzyjaciół: "Ojcze odpuść im, bo nie
wiedzą, co czynią". Wypowiedzenie takiej modlitwy było tym, czego po
naszym drogim Mistrzu można się było spodziewać. Możemy być zupełnie pewni, że
takimi były uczucia Jego serca, jak również uczucia pierwszego męczennika
Szczepana, którego gdy kamienowano mówił: "Panie! nie poczytaj im tego za
grzech!" (Dz.Ap.7:60). Ze względu na prawdziwość należy się nadmienić, że
słowa tej modlitwy Jezusa za nieprzyjaciół nie znajdują się w Manuskrypcie
Watykańskim, który jest jednym z najstarszych, a chociaż one znajdowały się w
Manuskrypcie Synaickim to jednak z powodu rzekomo wątpliwej autentyczności
zostały później usunięte. Nie potrzebujemy jednak wątpić, że słowa powyższe
właściwie przedstawiają uczucie naszego Pana względem Jego nieprzyjaciół, bo
one są w zupełnej harmonii z tym, co zalecał czynić swoim naśladowcom:
"Miłujcie nieprzyjacioły wasze, błogosławcie tym, którzy was przeklinają;
dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści i módlcie się za tymi, którzy
wam złość wyrządzają i prześladują was". - Mat.5:44.
PODZIELILI SZATY
JEGO.
Owi czterej żołnierze, którzy
trzymali straż nad Jezusem po ustawieniu krzyża zajęli się rozdzieleniem Jego
szat, które według zwyczaju stawały się ich własnością. Dzieląc się Jego
szatami rzucali losy, do którego z nich miała należeć tunika, Jego wierzchnia
szata najwięcej mająca wartości. Czyniąc to wcale nie wiedzieli, iż wypełniali
proroctwo: "Rozdzielili odzienie moje między się, a o szaty moje los
miotali" (Ps.22:19). Podobnie rzecz się dzieje z całym światem; sprawy
toczą się z dnia na dzień, proroctwa wypełniają się, wielu z nas ma w nich
udział, chociaż jest nie wielu takich, co to widzą lub pojmują, ponieważ nie
wszyscy są kierowani Duchem Świętym. Za ilustrację jak się wypełniają proroctwa
w naszych czasach może posłużyć proroctwo Daniela, w którym jest powiedziane,
że wielu będzie biegać tam i sam, że rozmnoży się umiejętność, że ma przyjść
czas uciśnienia, jakiego nie było odkąd narody poczęły być, a co ma być znakiem
końca obecnego wieku (Dan.12:1-4). Mało jednak jest takich, co widzą i
wyrozumiewają, iż żyjemy w szczególnych i dziwnych czasach a co właściwie jest
wypełnianiem się proroctw.
ZWODNICZE POZORY.
Tłum stał przypatrując się, a starsi
i przywódcy ludu przyłączyli się do niego, wyszydzając Tego, który kilka dni
temu wjechał do Jerozolimy na oślęciu jako Król Żydowski. Szydzili także z Jego
cudów leczenia i wskrzeszania umarłych mówiąc: "Inszych ratował, niechże
ratuje samego siebie; jeśli on jest Chrystusem, On wybrany Boży (w.35). Z tego
można zauważyć jak wielce byli oni zwiedzeni, a co może posłużyć nam za naukę,
by się przekonać jak omylnym jest ludzki sąd i jak bardzo jest nam potrzebne
głębsze wnikanie szczególnie w sprawach odnoszących się do Boga i Jego Słowa.
Jeżeli ci przywódcy ludu mieli jakiekolwiek skrupuły sumienia względem
obchodzenia się z Jezusem, to nie okazali tych skrupułów teraz będąc
przekonania, że Jezus był zwodzicielem i oszustem. Ujawnili tę pewność, gdy wołali:
"Krew jego na nas i na dziatki nasze" (Mat.27:25). Jeżeli
kiedykolwiek mieli jakąkolwiek niepewność i wyrzuty sumienia, to teraz się
uspokoili, gdy widzieli Jezusa zawieszonego na krzyżu, słabego i umierającego.
Teraz jest niewątpliwa próba - mówili między sobą. Gdyby On był Mesjaszem to
nie cierpiałby tak sromotnie, lecz zstąpiłby z krzyża, mamy w tym dowód, że
postąpiliśmy mądrze i właściwie usuwając z drogi buntownika, który zakłócał
spokój naszego narodu a jego nauki mogłyby zburzyć naszą kapłańską powagę,
wpływ i kontrolę nad ludem.
Podobnie sprawa się ma z
pozafiguralnym nominalnym duchowym Izraelem podczas żniwa obecnego wieku.
Prawda jest dziwniejszą, aniżeli jakikolwiek błąd; masy ludu znajdują się w
złym stanie serca, a będąc zaślepieni czują uprzedzenie do Prawdy a podobnie
się czują jego przywódcy, Kapłani i Doktorowie Teologii. Możliwe, że przyjdzie
chwila, gdy będzie użytą przemoc przeciw tym, co będą stać wiernie przy Panu i
Prawdzie; a zadawane im cierpienia będą czynione w tym przekonaniu, że
usunięcie ich z drogi będzie dla dobra sprawy Bożej i że korzystniej popełnić
pewną miarę niesprawiedliwości względem kilku jednostek, aniżeli pozwolić, by
ich wpływ miał się rozszerzać i podkopywać powagę systemów dzierżących władzę
nad ludem.
Zachęceni przykładem starszych
żydowskich żołnierze rzymscy również szydzili z króla żydowskiego, dopiero
ukrzyżowanego. Pospólstwo czytając napis umieszczony nad głową Jezusa w języku
Rzymian, po łacinie, jak również po hebrajsku w języku ich własnego narodu:
"Król Żydowski" nie mógł pogodzić się z myślą, aby rzeczywisty król
mógł być tak znieważony i odrzucony od własnego narodu. Jak małe mieli pojęcie
o Jego potędze i władzy! Jezus z pewnością mógłby zstąpić z krzyża, mógł oprzeć
się śmierci i zniewadze Mu zadawanej; gdyby zechciał, Ojciec mógłby Mu zesłać
więcej niż "dwanaście chórów Aniołów" na Jego obronę. Lecz taki
postępek nie byłby zgodny z Jego poświęceniem, ani z wolą Ojca i pozostawiłoby
cały rodzaj ludzki nadal pod wyrokiem śmierci, bez żadnej nadziei przyszłego
żywota, na podobieństwo zwierząt.
Jak możemy się cieszyć i radować, że
nasz drogi Zbawiciel gdy Mu złorzeczono nie odzłorzeczył, gdy maltretowano nie
sprzeciwiał się ani nie czynił żadnej krzywdy Swym oprawcom. Jak możemy radować
się z Jego wierności i miłości, która uzdolniła Go do złożenia za nas
przyjemnej Bogu ofiary. Możemy się również cieszyć z tej wielkiej chwały, czci,
panowania i mocy, które otrzymał jako nagrodę w dowód uznania Ojcowskiego; oraz
z tej nadziei danej nam, że przy Jego łasce i pomocy możemy otrzymać z Nim
współdziedzictwo w Jego Królestwie.
"BĘDZIESZ
ZE MNĄ W RAJU".
Rzesze widzów dzieliły się na
sympatyzujących z cierpieniami Jezusa i szydzących z Niego; nic dziwnego, że
podobne uczucia wzbudziły się w umysłach dwóch łotrów jednocześnie z Jezusem
ukrzyżowanych. Będąc w Jego towarzystwie w drodze na Kalwarię mieli sposobność
zauważyć Jego pokorę, cichość, cierpliwość i wiarę w Boga, a jednak tylko jeden
z nich mógł do pewnego stopnia to rozeznać i ocenić, zaś drugi zaślepiony jak
przywódcy ludu i oszołomione pospólstwo wraz z nim szydził z Jezusa, uważając
Go za oszusta i obłudnika. Pierwszy objawił wiarę, która wobec warunków okazała
się bardzo znamiennie i zgromił swego towarzysza mówiąc: "I ty się Boga
nie boisz chociażeś w tym skażeniu? My zaiste sprawiedliwie, bo godną zapłatę
za uczynki nasze bierzemy, ale ten nic złego nie uczynił" (w.40,41).
Światłość naszego Pana prawdziwie świeciła w ciemności, ale synowie ciemności
nie mogli ją rozpoznać, lecz uczniowie Jego przynajmniej z Nim sympatyzowali.
Biedny łotr dostrzegł, że nasz Pan cierpiał niesprawiedliwie, a będąc
wyszydzany znosił cierpliwe.
Niezawodnie łotr ten słyszał o
Jezusie, iż przez niektórych był uważany za Mesjasza a pomimo dziwnych i
sprzecznych ze sobą warunków i okoliczności zauważył on w Jezusie prawdziwie
królewską powagę. Możliwe, że miał on mniej więcej myśli tego rodzaju: Kto wie
czy ten człowiek nie pochodzi z innego świata, bo jak sam powiada, iż ma
ustanowić w przyszłym czasie swoje królestwo! Kto wie czy ci przywódcy ludu
będąc napełnieni nienawiścią i samolubstwem są ślepi i głusi na Jego nauki!
Szyderstwo jego towarzysza pobudziło go, że stanął w obronie Jezusa. Przyznając
własną niegodność bronił jednak sprawiedliwości przedstawiając myśl, że tak on
jak i jego towarzysz mają powód do obawy, jaką będzie ich przyszłość w rękach
Wszechmocnego, lecz Ten wiszący między nimi był wyszydzany, znieważany i
ukrzyżowany niewinnie, czego sami byli świadkami, iż "nie uczynił nic
złego".
"PANIE
WSPOMNIJ NA MNIE".
Łotr zgromiwszy swojego towarzysza
zwrócił się do Jezusa z prośbą mówiąc: "Panie! pomnij na mnie, gdy
przyjdziesz do królestwa twego", - gdy otrzymasz królestwo gdziekolwiek
ono będzie i w jakichkolwiek warunkach, jeżeli to jest w Twojej mocy wspomnij
na mnie. Zwracam się do Ciebie jako wyższego ode mnie i od nas wszystkich. Nie
wydaje mi się wcale niemożliwym, że jesteś w rzeczywistości potężnym królem,
niezrozumianym przez Twoich poddanych. Zanoszę tę prośbę do Ciebie, chociaż
innym może się to okazać głupstwem. "Wspomnij na mnie", gdy
zostaniesz królem, bo wierzę szczerze, iż w jakiś sposób kiedyś, osiągniesz
królestwo, bo prawdziwie jesteś tego godzien.
Odpowiedź naszego Pana dana łotrowi,
jaka jest zapisana w Piśmie Świętym spowodowała wiele debat pomiędzy
chrześcijanami. Ustęp ten w polskim tłumaczeniu zdaje się nasuwać myśl, że nasz
Pan jeszcze tego samego dnia, w którym został ukrzyżowany spodziewał się pójść
do Raju i że łotr miał się również tam znaleźć i otrzymać łaskę i
błogosławieństwo. Jeżeli przez wyraz Raj ma się rozumieć Niebo, to widoczne, że
zaszła jakaś pomyłka, bo jawnym jest, że nasz Pan tego dnia nie wstąpił do
Nieba. Apostoł Piotr cytuje proroctwo Dawida, które ujawnia, że Chrystus miał
być w Szeol (w grobie, piekle, po grecku Hades), aż do dnia trzeciego, kiedy
został wzbudzony od umarłych mocą Bożą (Dz.Ap.2:31; Ps.16:10). W dniu
zmartwychwstania nasz Pan sam powiedział do Marii: "Jeszczem nie wstąpił
do Ojca mego, ale idź do braci moich a powiedz im: wstępuję do Ojca mego i Ojca
waszego i do Boga mego i Boga waszego" (Jan 20:17). Paweł apostoł
oświadcza, że Jezus umarł i był pogrzebany i że zmartwychwstał dnia trzeciego
według Pism. - 1Kor.15:4.
RAJ UTRACONY
ZOSTANIE PRZYWRÓCONY.
Wyraz Raj w innych miejscach Pisma
Świętego znaczy ogród Eden, z którego byli wygnani Adam i Ewa pierwsi nasi
rodzice; wyraz ten odnosi się także do Raju przywróconego, gdy podczas, wtórego
przyjścia naszego Pana i ustanowienia królestwa Bożego cała ziemia stanie się
Rajem; zatem do tego Raju odnosiła się odpowiedź Jezusa dana łotrowi:
"Zaprawdę powiadam tobie dziś, ze mną będziesz w Raju". Cała sprawa,
jaka się z tych słów wywiązała polega na wyrazie "dziś". Ten sposób
wyrażenia nie jest dziś używany tak jak jest użyty w powyższym tekście gdzie
wyrażenie jest zrobione z naciskiem i może być właściwie zrozumiane, gdy
postawimy przecinek po wyrazie: dziś, zamiast przed dziś. Wówczas zdanie to
czytałoby się w ten sposób: "Zaprawdę powiadam tobie dziś, (gdy wszystko
wydaje się być sprzecznym, gdy poczytany jestem za oszusta i stałem się
przedmiotem zelżywości i urągań moich nieprzyjaciół, mimo to ja ci dziś mówię)
zemną będziesz w Raju". Wiemy z Pisma Świętego, że tak nasz Pan jak i łotr
poszli do Hades, do grobu - do stanu śmierci. Jezus powstał z grobu dnia
trzeciego - zmartwychwstał, - lecz łotr dotąd pozostaje w onym wielkim
więzieniu śmierci wraz z resztą świata w stanie nieświadomości.
Podczas wtórej obecności Chrystusa,
gdy przyjdzie czas właściwy Pan zawoła łotra i wyjdzie on z grobu, aby mógł być
w Raju, bo ziemia cała, stanie się Rajem, gdy zostanie napełniona chwałą Pańską
a Słońce Sprawiedliwości oświeci światłem Prawdy Bożej. Wtenczas łotr, który
posiadał tak znamienną wiarę będzie wspomniany i otrzyma błogosławieństwo w
stosunku do wiary, jaką okazał w umierającym Odkupicielu. Należy jeszcze dodać,
że prośbą łotra było, aby Jezus wspomniał na niego, gdy przyjdzie do Królestwa
Swego, a my dotąd jeszcze modlimy się: "Przyjdź Królestwo Twoje; bądź wola
Twoja jako w niebie, tak i na ziemi"; zatem Raju być nie może, dokąd nie
przyjdzie Królestwo. Odpowiedź naszego Pana: "Zaprawdę" znaczy to
samo, co "Amen" tj. niech się tak stanie jak powiedziałeś; będziesz
zemną w Raju mówię ci to dziś podczas sprzeciwiania się grzeszników i powstawania
mocy ciemności.
WIĘKSZE I
MNIEJSZE ĆWICZENIA W RAJU.
Czy cała ludzkość - (z wyjątkiem
tych, co teraz poznali i zakosztowali daru Bożego a potem go dobrowolnie
odrzucili) nie będzie miała sposobności powrócić do łaski Bożej pod władzą
Chrystusa, w Tysiącletnim Jego panowaniu, czyli wtedy, gdy Raj zostanie
przywrócony? Odpowiadamy: Tak. Ów drugi łotr zaślepiony jak ci wszyscy, którzy
lżyli Pana i wołali: "Ukrzyżuj go", jak i ci, którzy Go ukrzyżowali,
przebili i wołali: "Krew jego na nas i na dzieci nasze!" znajdą się
tam jako napisano: "Wszyscy, którzy są w grobach usłyszą głos Syna
Człowieczego i wyjdą" (Jan 5:28,29). Pytanie, czy przyjaciele Jezusa mieć
będą w przyszłości większe względy od innych ludzi? Na to odpowiadamy, iż oni
zawsze otrzymują większe korzyści. Najprzód mają oni pokój i błogosławieństwo,
które wypływa z wiary nawet w życiu doczesnym. Wszyscy uczniowie Jezusa wiedzą
o tym jak również wierzący łotr niezawodnie odczuł to i umarł o tyle
szczęśliwszym od drugiego łotra. Co się zaś tyczy przyszłego żywota, to już
teraz dopatrujemy się iż ci wszyscy, co byli zaślepieni przez "boga tego
świata" (2Kor.4:4), chociaż nie zupełnie będą odpowiedzialnymi za swoje
postępki, to jednak są oni odpowiedzialnymi do pewnego stopnia i o tyle będzie
im trudniej w życiu przyszłym, o ile w doczesnym grzeszyli dobrowolnie.
Wierzący łotr nie był gotowym by
pójść do nieba, gdyż nie był spłodzonym z Ducha Świętego i przy
zmartwychwstaniu nie mógł się stać istotą duchową. Nie miał on możności
rozwinięcia w sobie łask i owoców Ducha Świętego, przeto nie może być przyjętym
jako zwycięzca i współdziedzic z świętymi. Lecz możemy być pewni, że wiara,
którą okazał, gdy bronił naszego Pana w przykrej dla Niego godzinie wskazywała,
że posiadał on w sercu pewien stopień poczucia sprawiedliwości i zapewne, gdy
się znajdzie w warunkach Tysiącletniego Królestwa i pod wpływem otrzymywanych
błogosławieństw niezawodnie będzie mógł czynić szybki postęp w dojściu do
zupełnej doskonałości utraconej w Adamie, a odkupionej przez drogocenną krew Chrystusa.
Dr. Alford dobrze powiedział:
"Co rzeczywiście jest zadziwiającym to moc i potęga wiary jaka wobec
wstydu, bólu i poniżenia mogła się wznieść na tyle, że rozpoznała we współ
ukrzyżowanym - króla. Łotr ten może zająć dodatkowe miejsce na liście zwycięzców
przez wiarę wymienionych w liście do Żydów w rozdziale jedenastym".
"CIEMNOŚĆ
PO WSZYSTKIEJ ZIEMI".
Około południa Jezus widząc swoją
matkę i ucznia Jana stojących w pobliżu rzekł: "Niewiasto, oto syn
twój" (Jan 19:27). Z tego widzimy, że nasz Pan nawet u szczytu swych
cierpień myślał więcej o drogich mu osobach i o uczniach, aniżeli o sobie.
Około tego czasu ciemność pokryła ziemię i trwała przez trzy godziny.
Niezawodnie, iż ciemność ta była pewną ulgą dla ukrzyżowanych aniżeli gdyby
byli wystawieni na promienie słońca, które silnie grzeje w tym ciepłym kraju.
Było widocznym, jakoby cała natura pokryła się żałobą podczas tej tragicznej
sceny. Przedstawiało to również chwilowe zwycięstwo mocy ciemności nad Tym,
który powiedział: "Jam jest światłością świata". Dzięki niech będą
Bogu i naszemu Panu, że przez Jego wielką ofiarę za grzechy wkrótce wszelka
ciemność zostanie rozproszoną, gdy wzejdzie Słońce Sprawiedliwości przynosząc
zdrowie w promieniach swoich i błogosławieństwo dla wszystkich rodzajów ziemi.
"ODDAŁ DUCHA".
Tekst nasz podaje, że Jezus w
ostatnich boleściach "zawołał głosem wielkim". Był to niezawodnie
okrzyk donośny, który wyczerpał ostatek Jego sił. Na innym miejscu (Mat.27:46)
zapisane są słowa Jezusa, jakie wyrzekł: "Boże mój, Boże mój! czemuś mnie
opuścił!". Widzieliśmy już ten pogodny spokój, który posiadał nasz Pan od
chwili, gdy został wzmocniony przez Anioła w ogrodzie Getsemańskim przez
zapewnienie, iż sprawa Jego w oczach Ojca otrzymała uznanie, iż dotąd okazał
się wiernym. W planie Bożym było widać konieczność, aby Jezus przeszedł przez
wszystkie doświadczenia, na jakie został skazany pierwszy nasz rodzic tak
dalece, iż został zupełnie odsunięty od społeczności z Ojcem. Opatrzność Boża
nie zezwoliła, aby to odrzucenie trwało długo, a jedynie na chwilę. Ojciec
Niebieski ukrył Oblicze Swoje przed umiłowanym Synem w tym znaczeniu, iż
powstrzymał na chwilę wszelką duchową z Nim łączność i pomoc, przeto nasz
Zbawiciel został pozostawiony sam w głębi ciemności. Słowa Jezusa wypowiedziane
wielkim głosem w Jego wielkich cierpieniach ujawniły boleść i tęsknotę Jego
serca. Nie dosyć, że z ludu nikt z Nim nie sympatyzował, lecz musiało przyjść
do tego, że choć na chwilę Ojciec Niebieski powstrzymał i zawściągnął
podtrzymującą i wzmacniającą Go siłę.
Pan nasz jednak zwyciężył, na co
wskazują ostatnie Jego słowa: "Ojcze! w ręce twoje polecam ducha mojego; a
to rzekłszy, skonał". Wyraz duch tutaj użyty, jest synonimem siły życia,
zatem ma znaczyć, że nasz Pan dokonał swojego żywota - oddał dech żywota;
innymi słowy przestał żyć.
Lecz co mamy rozumieć przez
wyrażenie: "W ręce twoje polecam ducha mojego" - mój "dech
żywota", moje życie? Na to odpowiadamy: Gdy Pan Bóg stworzył Adama
uformował najprzód jego organizm, a następnie "tchnął w niego dech
żywota". Z powodu nieposłuszeństwa Adam utracił prawo do żywota wiecznego.
Człowiek był zdolnym udzielić swojemu potomstwu iskrę życia, lecz, nie był
zdolny dać życia doskonałego, bo utracił wszelkie do niego prawa. Przeto Adam i
cały jego rodzaj umierając, oddają swoje życie Bogu, według wyroku Bożego,
ponieważ nie są godnymi dalszego życia, nie mogą utrzymać go, ani rościć do
niego prawa tak teraz jak i później. Z naszym Panem rzecz miała się inaczej. On
posiadał życie, które nie pochodziło od Adama, lecz zostało przeniesione z
warunków niebieskich do ziemskich - ludzkich. Miał On prawo do życia wiecznego
na ziemi i to życie oddał jako Okup, za życie Adama i cały jego rodzaj. Jezus
dobrowolnie zgodził się oddać to życie i rzeczywiście złożył je Ojcu: "W
ręce twoje polecam (składam) ducha mojego", który zapewnił Go przedtem, że
gdy to uczyni, wtedy nagrodzi Go wyższym stopniem żywota, co też otrzymał
"dnia trzeciego", gdy został wzbudzony od umarłych jak to oświadcza
apostoł Piotr, gdy mówi, że Jezus był "Umartwiony (zabity) ciałem, ale
ożywiony Duchem", jako duchowa istota. - 1Piot.3:13.
Straż 1926 str. 99 - 104. W.T.
R-3900 a - 1906 r.