<< Wstecz |
Wybrano: R-3588 a, z 1905 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Modlitwa męża Bożego wysłuchana.
"Bóg jest ucieczką i siłą naszą, ratunkiem we wszelkim ucisku najpewniejszym". - Psalm 46:2.
Między królami, którzy wstępowali na
tron po królu Dawidzie, król Ezechyjasz znany był ze swej dobroci. Ten ciężko
zachorował na karbunkuł, czy też innego rodzaju wrzód, który zagrażał jego
życiu i dlatego Pan Bóg posłał do niego proroka Izajasza z poselstwem, aby mu
oznajmił, iż umrze. "Tak mówi Pan: Rozpraw dom swój; albowiem umrzesz a
nie zostaniesz żyw". Niektórzy mniemają, że wszystkie choroby pochodzą od
szatana, że dobry i sprawiedliwy człowiek nie może zachorować itp., lecz coś
podobnego nie znajdujemy w Piśmie Św., ono jednak uczy, że wszystkie choroby i
śmierć są wynikiem i sprawą szatana. Zwiedzenie pierwszych naszych rodziców w
Raju i ich grzech sprowadził na nich karę śmierci z towarzyszącymi jej
boleściami, cierpieniami i smutkiem, a to wszystko w spuściźnie przeszło i na
ich potomstwo. Nie powinniśmy zapominać, że najgorliwsi święci chorowali,
cierpieli różne dolegliwości, o czym mamy wzmiankę w Piśmie Św.: "Ten,
którego miłujesz jest chory". "Kogo miłuje tego karze", itp.
Co się tyczy rodzaju ludzkiego,
znajdującego się pod karą śmierci, widzimy, iż jedni podlegają słabościom w tym
kierunku, drudzy w innym. Wszyscy są niedoskonałymi tak umysłowo, fizycznie,
jak i moralnie, lecz te wszystkie niedoskonałości objawiają się zależnie od
dziedziczności, warunków bytu, okoliczności i otoczenia. Zatem na choroby w
ogólności powinniśmy zapatrywać się raczej jako na wyniki, danej przyczyny,
aniżeli przypisywać bezpośredniemu działaniu Boga lub Szatana. Warto pamiętać o
tym, że naród Żydowski był w przymierzu z Bogiem i jeżeli żył według tego
przymierza Pan Bóg się nim opiekował, podobnie jak to czyni z duchowym Izraelem
w wieku ewangelicznym, którego prowadzi i otacza szczególną opieką. Różnica
między jednym a drugim Izraelem jest ta, że błogosławieństwa cielesnego Izraela
były ziemskie - doczesne, a duchowego, były niebieskie, przynależne do
duchowego rozwoju i spraw duchowych.
"ROZPRAW
DOM SWÓJ".
Mając na względzie, że choroba
Ezechyjasza nie była karą od Boga, ani pochodziła od wpływu Szatana (jak to
działo się z Hiobem) i przypuszczając, że był to naturalny wynik, naturalnej
przyczyny widzimy, że Ezechyjasz był śmiertelnie chory, lecz nie bez nadziei
wyzdrowienia, aż do czasu przyjścia proroka, który mu przyniósł słowa Boże
wypowiedziane ustami Izajasza: "Rozpraw dom swój, albowiem umrzesz".
Te słowa zapewne miały znaczyć, iż miał odpowiednio zarządzić sprawami
królestwa, uporządkować sprawy majątkowe, wydać rozporządzenia odnośnie do pogrzebu,
następcy na tron itp. Z tego każdy z nas może osiągnąć dla siebie naukę, co się
tyczy naszych spraw. Chociaż nie jesteśmy królami, lecz mniej lub więcej
posiadamy powierzone sobie szafarstwo, którym obowiązani jesteśmy wiernie
szafować Wszyscy wiemy, iż musimy umrzeć - każdy członek ciała Chrystusowego
poświęcił się i zgodził się umrzeć. "Bądź wiernym aż do śmierci, a dam ci
koronę żywota". "Wszyscy jako inni ludzie pomrzecie". Pomnąc, iż
na nas spoczywa obowiązek szafarstwa, powinniśmy tak uporządkować sprawy
naszego życia, nasze ogniska domowe, interes, cokolwiek zostało powierzone w
nasze ręce do szafowania, aby to wszystko wychodziło na chwałę Bogu i Jego
sprawy. To rozprawienie domu, znaczy wyprostowanie wszelkich spraw codziennego
życia, uregulowanie posiadanego majątku właściwie i oględnie, aby w chwili
skonu, nasze szafarstwo okazało się wierne. Wielu z ludu Bożego zapominają tego
obowiązku szczególnie ci, którym powierzono więcej rzeczy do szafowania, aby
przed śmiercią uporządkowali wszelkie sprawy: majątkowe, aby im przypomnieć o
obowiązkach szafarza dóbr Pańskich.
Ezechyjasz obawia się śmierci.
Nic nie wskazuje, aby Ezechyjasz
obawiał się śmierci z powodu losu, jaki miał go spotkać potem, to jest, aby
miał iść na wieczne męki. - Takiej nauki Ezechyjasz wcale nie zaczerpnął z
Zakonu, ani proroków. Z drugiej strony wcale się nie spodziewał pójść do nieba,
aby mógł powiedzieć: "Wkrótce będę z Bogiem i aniołami, będę wiedział o
wiele więcej niż wiem teraz". Podobna myśl jako dla męża Bożego mogła
sprawić śmierć nawet pożądaną, lecz Ezechyjasz przeciwnie bał się śmierci,
zasmucił się i prosił Boga, aby mu dozwolił żyć dłużej. W tym okazał się jak
inni ludzie, których umysły nie zostały spaczone fałszywą teologią, tj., że
człowiek po śmierci żyje itp.
Ezechyjasz na łożu swoim obrócił się
do ściany, jakby się lepiej usposobić do przystąpienia do Boga z modlitwą,
którą wyraził tymi słowy: "Proszę o Panie wspomnij teraz, żem chodził
przed Tobą w prawdzie i w sercu uprzejmym, czyniąc to, co dobrego jest w oczach
Twoich". To jest treść modlitwy Ezechyjaszowej, która była połączona z
wielkim płaczem. Modlitwa ta nie była samochwalczą, ale także wyznawał grzechy
swoje - Iz.38:17. Odwoływał się, iż postępował przed Bogiem w prawdzie i w
sercu uprzejmym, w jak najlepszej intencji, że nie myślał postępować przeciw
woli Bożej. Jego dobre panowanie zapisane jest w 2 Ks. Królewskiej 18:3-6;
2Kroniki 29:2; 31:20,21.
Pan Bóg okazał się łaskawym, bo
wysłuchał modlitwę Ezechyjasza. Izajasz jeszcze nie opuścił domu królewskiego,
gdy przyszła wiadomość od Pana, że wysłuchał modlitwę króla i wejrzał na jego
łzy i otrzymał Izajasz polecenie, aby się wrócił do chorego króla i oświadczył
mu: "Tak mówi Pan, Bóg Dawida, ojca twego; Wysłuchałem modlitwę twoją,
widziałem łzy twoje; oto Ja przyczynię do dni twoich piętnaście lat".
Następnie Izajaszowi było powiedziane, aby wziął suchych fig i przyłożył na
wrzód, co też przyniosło ulgę i wyleczenie. Tu dla nas zawiera się nauka. Nie
ma znaczyć, abyśmy nie mieli używać środków leczniczych, lecz powinniśmy oprócz
leków, uznawać moc i wolę Bożą. Suche figi przyłożone na wrzód nie przyniosłyby
ulgi, gdyby nie moc Boża okazana w tym względzie, lecz z drugiej strony możemy
zauważyć, że moc Boża została wykonana przez użycie fig raczej, niż bez
niczego. Nie naszą jest rzeczą dyktować Bogu jakbyśmy sobie życzyli, aby
błogosławieństwa Boże na nas spływały, lecz z tego przykładu jak i innych
ilustracji powinniśmy uczyć się jak rozpoznawać wolę Bożą względem nas, jak
również różnych doświadczeń, które Pan Bóg na nas zsyła.
Nasuwa się pytanie: Czy z powodu
modlitwy króla Ezechyjasza Pan Bóg zmienił Swój plan i postanowienie, i czy
Pan, Bóg zawsze tak postępuje, gdy wysłucha czyjąś modlitwę? Na to odpowiadamy,
że dla Boga nie stanowi różnicy i może On postąpić w ten lub inny sposób bez
naruszenia ogólnego planu. Według naszego wyrozumienia Pan Bóg dozwoliłby
Ezechjaszowi umrzeć gdyby się nie modlił. Pan Bóg jedynie oznajmił królowi,
jaki miał być naturalny wynik jego choroby, a zarazem dał mu sposobność, by
prosił Go o zdrowie. Tym sposobem Pan Bóg oczekiwał, by mógł okazać królowi
Swoją łaskę.
NIE WSZYSTKIE
SPRAWY SĄ JEDNAKOWE.
Nie chcielibyśmy, aby nas rozumiano,
że postępek króla Ezechyjasza miałby służyć za przykład, dla dzieci Bożych, aby
w podobnych warunkach postąpili, to jest, aby w razie własnej choroby lub
drogich nam osób, aby prosić Boga o zachowanie od śmierci lub podniesienie z
choroby. Zachodzi wielka różnica między naszym stosunkiem do Boga, a stosunkiem
króla Ezechyjasza. Pomimo, że on był mężem Bożym, lecz żył na długo przed
rozpoczęciem się powołania wieku ewangelicznego, zatem nie mógł być spłodzonym
z Ducha Św., ponieważ Jezus jeszcze nie cierpiał i nie był uwielbiony, aby Duch
Św., mógł być zesłany (Jan. 7:39; 1Piotra 1:11). Ci, co są teraz poświęconym
ludem Bożym znajdują się zupełnie w odmiennych warunkach i stosunku do Boga
aniżeli dawniejsi święci, którzy żyli przed wiekiem Ewangelii. Naśladowcy
Chrystusa uczynili z Bogiem przymierze, poświęcili wszelkie ziemskie dobra a
nawet życie, by w zamian otrzymać dobra duchowe i szczególniejsze łaski
duchowe, przywileje, opiekę Bożą itp.
Z tego punktu zapatrywania nie
byłoby pożyteczną ani rozsądną rzeczą prosić Boga o rzeczy ziemskie jakiego
bądź rodzaju, gdyż to mogłoby podziałać na szkodę Nowego Stworzenia. Pan Jezus
powiedział, iż Ojciec Niebieski wie, czego potrzebujemy pierwej niż byśmy Go, o
co prosili. Naśladowcy Chrystusa raczej powinni zdać się na wolę Bożą w tym
względzie, ponieważ Pan wie, co nam jest najbardziej potrzeba dla naszego
prawdziwego dobra; powinni przy tym pamiętać, że wszystkie rzeczy pomagają ku
dobremu tym, co miłują Boga, którzy są Jego i są powołani według postanowienia
Bożego. Ich modlitwą powinno być: " Nie moja, ale Twoja niech się stanie
wola". Poświęceni Bogu, gdyby chcieli przeprowadzić swoją wolę, w
jakikolwiek sposób, a nie poddaliby się pod wolę Bożą, znaczyłoby tyle, co
odbierać berło najwyższemu władcy, znaczyłoby i to, że zerwali z Bogiem
przymierze, bo w tym przymierzu wyrzekli się własnej woli a jedynie mieli
czynić wolę Bożą.
Że Ezechyjasz miał wyzdrowieć i żyć
jeszcze piętnaście lat, Pan Bóg dał mu znak jako dowód. W 2Ks.Król.20:8
czytamy, że Ezechyjasz żądał znaku od Boga. To powoduje ogólne zainteresowanie
i sprowadza pytanie, czy jest rzeczą właściwą żądać od Boga znaku. Pismo Św.
mówi nam, że Pan Bóg dał Giedeonowi znak jako odpowiedź na jego modlitwę i to
do wyboru - podobnie jak Pan Bóg dał Ezechyjaszowi: Czy "chcesz, żeby cień
postąpił na dziesięć stopni, albo żeby się na wstecz wrócił na dziesięć
stopni". Ezechyjasz wybrał to ostatnie, co uważał za trudniejszą rzecz do
wykonania, a zatem pewniejszy znak. Przypominamy sobie jak Chrystus Pan za to
strofował Żydów, że żądali cudów i znaków tj. znamion. "Rodzaj zły i
cudzołożny znamion żąda(…)" itd. Do żądania znamion - znaków - mogą być
dwa powody. Najpierw zupełna niewiara, zaś z drugiej strony, prawdziwa wiara
może żądać znaku dla potwierdzenia posiadanej wiary i to, co można zauważyć w
sprawie Giedeona, Ezechyjasza. Co się tyczy ludu Bożego - Nowego Stworzenia -
to nie radzilibyśmy próbować Boga, czyli żądać od Niego znaków, ponieważ wiemy,
żeśmy zostali powołani do wysokiego powołania, którego próbą jest wiara i to
jest przyczyna, dlaczego Pan Bóg w wieku ewangelicznym wykonywa bardzo mało
znaków tj., zewnętrznych objawień, aby Jego lud chodził według wiary.1
KOMPAS KRÓLA
ACHAZA.
Ojciec Ezechyjasz król Achaz,
zbudował kompas, czyli zegar słoneczny, najnowszy wynalazek owych czasów, dla
mierzenia czasu dnia na godziny. Był zbudowany ze stopni, czyli schodów po obu
stronach, ze słupem, albo obeliskiem w środku, który tak był ustawiony, że
wschodzące słońce padało na wierzchołek tegoż i rzucało cień na najniższy
stopień zachodniej strony kompasu. Gdy słońce podnosiło, się coraz wyżej,
natenczas cień postępował stopień po stopniu wyżej i wyżej, aż przechodził na
zachód, cień zaczął padać i przedłużać się na wschodnią stronę kompasu,
przechodząc stopień po stopniu; każdy z tych stopni oznaczał pół godziny.
Posunięcie cienia na dziesięć stopni
wstecz, czyli dziesięć schodów na kompasie dało się bardzo łatwo zauważyć nie
tylko królowi, który tego znaku wyglądał, ale każdy z domowników mógł to
dostrzec jak również i pospólstwo, które bywało informowane o różnych sprawach
królewskich szczególnie tego rodzaju. Był to cud prawdopodobnie tego rodzaju,
jaki był okazany Jozuemu, któremu promienie słoneczne przyświecały jeszcze po
zachodzie słońca w dolinę Ajalon. Ne mamy na myśli, aby Pan Bóg powstrzymał
ziemię, w swym obrocie lub cofnął wstecz bieg słońca. W tych wydarzeniach,
które nazywamy cudem, prawdopodobnie Pan Bóg użył sposobów łatwiejszych aniżeli
powyżej wspomniane. Prof. Garbett oświadcza, iż w tym wydarzeniu (powyżej
opisanym) ma on doskonałą i praktyczną ilustrację i opisuje działalność tegoż
astronomowi Richardowi A. Prostor jak następuje:
MOŻLIWOŚĆ CUDU.
"Przesunięcie cienia na
kompasie, o którym to zdarzeniu przepowiadał prorok Izajasz choremu
Ezechyjaszowi możliwe jest, wydarzyło się wtedy, kiedy wydarzają się
następujące okoliczności:, (1) gdy górna atmosfera znajduje się w takim stanie,
że powoduje Parhelja tj. dwa jasne poboczne słońca, czyli słońca fałszywe,
które się pojawiają na przeciwnej stronie słońca; i (2) gdy w powietrzu trafią
się pędzone prądem chmury dość gęste, iż z trzech dwie często się zbiją w
jedną. Gdy rzeczywiste i fałszywe słońce jest zakryte, wtedy tylko zachodnie
może rzucać cienie. Natenczas trafia się, że słońce rzuca cień na kompas o
półtora godziny później; lecz jeżeli prąd chmur zasłania wschodnie, w tej
chwili cienie słoneczne wskazują o półtora godziny wcześniej. Parhelja, czyli
fałszywe słońce są zawsze powodowane przez łamanie się promieni dwóch
płaszczyzn równobocznych trójogniastych pryzmów, tj. fibrów, włókien lodu, -
ich kątowa odległość od słońca jest pewnym zboczeniem, takie graniastosłupy
lodu wytwarzają najjaśniejsze, czyli żółte promienie, które są blisko ćwiercią
prawego kąta; zatem koło kompasu Ezechyjasza podzielone na czterdzieści części,
co prawdopodobnie tak było (biorąc na uwagę jak często ta liczba się trafia w
prawach i przepisach Hebrajskich jak również i w historii, częściej niż każda
inna liczba ponad dziesięć) zatem posunięcie, lub cofnięcie się cienia mogło
być dziesięć takich części. W marcu 1848 roku, tego rodzaju wydarzenie miało
miejsce na każdym kompasie znajdującym się na wyspie Partsea i prawdopodobnie w
znacznej części Hampskireu. Parhelja była dość jasną około godziny 11 przed
południem a jeszcze jaśniejszą około 1-ej po południu".
Poznanie sposobów, jakimi się Bóg posiłkuje
przy wykonywaniu tych rzeczy, nie zbija tychże. Na przykład: Kiedyś dowiemy
się, w jaki sposób nasz Pan zamienił wodę w wino w Kanie Galilejskiej, lecz
nasza znajomość tego procesu, przez który to zostało uczynione nie zmniejszy
ważności, cudu, który przechodzi ludzkie zdolności, podobnie jak cud, który
teraz rozważamy. Wszystkie prawa natury są poddane Bogu Stwórcy wszelkich
rzeczy, a to jest dostateczne dla naszych oczu i uszu wiary.
DZIĘKCZYNIENIA
EZECHYJASZA ZA WYBAWIENIE.
Ezechyjasz po powrocie do zdrowia
ułożył pieśń dziękczynną, w której wysławia Boga za wyzwolenie go z paszczy
śmierci - grobu. W tej pieśni opisuje swoje wrażenia o śmierci i swoją radość z
powrotu do zdrowia. Uczucia swe wyraża tymi słowy: "Jam rzekł w ukróceniu
dni moich: Wnijdę do bram grobu, pozbawion będę ostatka lat swoich(...)jako
żuraw i jaskółka szczebiotałem, stękałem jako gołębica; oczy moje ku górze
podniesione były; i rzekłem: Panie! gwałt cierpię, przedłuż mi żywota. Ale cóż
mam więcej rzec? Onci mi powiedział i sam uczynił, że żyć będę" (Uznaje,
że nie, suszone figi, lecz Pan sprawił uleczenie). Oświadczając dalej o skutku,
jakie miały mieć na jego życie: "Wszystkim będzie znajomy żywot dychania
mego, żeś mi zdrowie przywrócił a zachowałeś mnie przy żywocie(...) mimo
wszystkie lala swe po gorzkości duszy mojej(...). Oto czasu pokoju przyszła na
mnie gorzkość najgorzciejsza; ale się Tobie podobało wyrwać duszę moją z
przepaści skażenia, przeto, żeś zarzucił w tył swój wszystkie grzechy moje,
albowiem nie grób wysławia Cię, ani śmierć chwali Cię, ani ci, co w dół
wstępują oczekują prawdy Twojej. Żywy, ten Cię wysławiać będzie, jako ja
dzisiaj". - Iz.38:9-19.
Życzeniem Ezechyjasza było żyć,
służyć i chwalić Boga. Wiedział dobrze, iż tych rzeczy nie mógłby czynić w grobie
- w śmierci - i że jedyna nadzieja, jaka być może w śmierci, jest
zmartwychwstanie. Sprawa ludu Bożego nawet odkupionego drogocenną krwią w ciągu
wieku Ewangelii jest podobną. Właściwie oni pragną nie, żeby byli zewleczeni,
ale przyobleczeni niebieską nagrodą. Przy końcu tegoż wieku rzecz się cokolwiek
inaczej ma niż przedtem. Teraz żyjemy w obecności Syna człowieczego i bierzemy
na uwagę, co jest napisane, że choć wszyscy muszą umrzeć, to jednak, którzy
okażą się wiernymi, nie będą potrzebowali zasypiać snem śmierci, jak świeci
przed wtórym przyjściem Chrystusa, lecz będą przemienieni w oka mgnieniu - w
chwili śmierci - przemienieni na duchowe istoty ci wszyscy, którzy miłują Pana.
Z naszego punktu zapatrywania śmierć straciła swoją siłę, ponieważ Chrystus
odkupił nas z mocy grobu i śmierci, i z czasem wyprowadzi wszystkich, którzy są
w grobach, aby mogli otrzymać sposobność powrócenia do harmonii z Bogiem, a tym
sposobem otrzymać żywot wieczny. Dla nas śmierć straciła swój postrach jeszcze
z tego względu, że nie będziemy potrzebowali oczekiwać nagrody jak inni. Zatem
wyczekujmy naszej przemiany i starajmy się tak postępować i przygotować nasz
charakter i nasze serca, abyśmy byli zawsze gotowi przyjąć tę chwilę z
radością.
Strażnica 1924 str. 9 - 12. W.T.
R-3588 a -1905 r.