<< Wstecz |
Wybrano: R-3638 b, z 1905 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Większym jest ten, który po naszej stronie.
Dan.6:10-23.
"Zatacza obóz Anioł Pański około tych, którzy się go boją i wyrywa ich".
- Ps.34:8.
Król Dariusz, o którym wspomina
Daniel nie jest wykazany przez historię świecką a z tego powodu moderniści
podają w wątpliwość księgę Daniela. Niedawno temu ci uczeni zaprzeczyli
istnieniu króla Balsazara, lecz w ostatnich czasach odnaleziono jego pomnik z
owej epoki. W podobny sposób może być i z tym królem nazwanym przez Daniela:
"Darius Medski". Przypuszczamy, że to był Cyrus Medski, a imię Darius
raczej odnosi się do urzędowego tytułu; na przykład: w Niemczech cesarza
nazywano: "kajzer", zaś w Rosji cesarza nazywano "Carem".
Podobnie i Cyrus w owym czasie mógł być nazwany Dariuszem, co też w historii
następnie spotykamy podobne nazwy jak Darius Hystapes; albo może być, że odkąd
MedoPersja zajęła Babilonię Darius mógł być zastępcą Cyrusa w Babilonie. W
każdym razie my raczej będziemy się trzymać tego, co nam podaje Pismo Święte,
którego prawdziwość w tej sprawie wcześniej, czy później zostanie udowodniona.
Gdy Babilonia przeszła pod władzę
MedoPersji Daniel na ówczas zajmował wysokie i zaszczytne stanowisko;
jego zdolności zostały uznane i ocenione. Ówczesny świat cywilizowany został
podzielony na 120 prowincji a nad każdą z nich był naznaczony rządca; oprócz tych,
była rada, składająca się z trzech najwyższych rządców, którzy mieli władzę nad
całym państwem i byli jako przedstawiciele króla, czyli ministrowie, a w tej
radzie z trzech, Daniel był przewodniczącym, tj. najgłówniejszym. To wydaje się
wzniosłym i musimy podziwiać chęci i pragnienie dobrego rządu, co spowodowało
królów Babilońskich i MedoPerskich do wywyższenia na takie stanowisko i nadanie
władzy takim ludziom, co okazali się kompetentnymi i godnymi zaufania. Coś
podobnego można zauważyć w sprawie Józefa w Egipcie. Historia światowa wykazuje
walkę, jaka się toczy między dobrem i złem. Wielu między ludźmi pragnie to, co
jest dobre i sprawiedliwe, lecz na przeszkodzie do osiągnięcia staje
samolubstwo, które bierze przewagę nad wszystkim, co stoi na przeszkodzie do
osiągnięcia i przeprowadzenia swych celów jak o tym się przekonamy, gdy
będziemy rozważać nasz przedmiot. Gdy nowy porządek rzeczy zostanie ustanowiony
w Tysiącleciu, to bez wątpienia większość z rodzaju ludzkiego będąc odciętą od
warunków, które teraz z powodów samolubstwa prawa drugich ludzi są nadużywane,
tacy ocenią i cieszyć się będą ze sprawiedliwych praw, jakie wtedy będą
wprowadzone; stosownie do tego jak jest napisano: "Przyjdzie pożądanie
wszystkich narodów".
DLA ZAZDROŚCI
WYDALI GO.
Samolubstwo jest cechą upadłej
ludzkości i podstawą do wszelkich nadużyć, przekupstwa, i nieuczciwości, które
dają się napotkać u wszystkich narodów. Prawdopodobnie mało można spotkać, aby
w jednym kraju lub części świata sumienność była większą w jednym, niż w
drugim; lecz w Europie jak i w Ameryce światło publicznej krytyki i władza
osobistej wolności zwalcza oszukaństwo, fałsz i nieuczciwość publicznych
urzędników w taki sposób i do tego stopnia, jaki nie jest jeszcze znany w
krajach wschodnich np. w Turcji, Rosji, Chinach itp. W tych krajach dla
urzędników rządowych przekupstwo jest zwyczajem i stosownie do tego
sprawiedliwość jest podwracaną.
Danielowi było powierzone wysokie
stanowisko państwowe zapewne z powodu jego opozycji do praktykowanej niesprawiedliwości
i, że był w łasce u króla dla swej nieposzlakowanej uczciwości. Można się z
tego spodziewać, że tak Daniela towarzysze w rządzeniu państwem jak i rządcy
różnych prowincji widzieli w nim dla siebie zaporę do wydawania różnych
korzystnych kontraktów i przywilejów przynoszących im korzyści a z tego powodu
radzi by się pozbyć Daniela. Jego przeciwnicy może nienawidzili go nie tyle dla
jego dobroci, wierności i uczciwości, ponieważ wszyscy ludzie takie przymioty
mniej lub więcej cenią i uwielbiają, lecz oni nienawidzili go szczególnie z
tego powodu, że on stał im w drodze do przeprowadzania ich celów, projektów i
własnego wzmożenia się.
MIŁOŚĆ NIE JEST
ZAZDROSNĄ.
Bez wątpienia, że przeciwnicy
Daniela zazdrościli mu. On nie był Medem, Persem ani nawet Chaldejczykiem; lecz
Żydem, człowiekiem, którego kraj przestał istnieć między innymi krajami. Gdyby
jego nie było wszyscy mieliby lepszą sposobność przeprowadzenia swoich
ambitnych zamiarów i jeden z nich otrzymałby jego wysokie stanowisko, a także
wszyscy podobni im skorzystaliby przez upadek Daniela. Ponieważ jego zadaniem
było badanie i czuwanie nad wszystkimi sprawami królestwa i wykazać, gdzie
obowiązki nie były wykonywane, przeto jego przeciwnicy postanowili w
jakikolwiek sposób go upokorzyć, byli oni tego przekonania, że Daniel musi mieć
pewne słabości i wady i że im się go uda przekupić, jeżeli sprawa byłaby mu
przedstawioną z właściwego punktu. Lecz im się to nie udało, ponieważ sądzili
go według swych własnych serc. Najpierw starali się go znieprawić, chwycić go,
na jakim niecnym uczynku i tym sposobem wystawić go na upokorzenie. Lecz i to
się im nie udało, bo Daniel był wierny Bogu i wszystkie sprawy czynił jako Bogu
i nie mogli w nim znaleźć żadnej winy, nic takiego, co mogłoby stanowić rzeczywistą
skargę zbrodni; lecz mimo to nienawidzili go - bez przyczyny - z wyjątkiem, że
on był szczerym, prawdziwym i że jasność jego charakteru potępiała ich
postępowanie i wystawiała na wstyd.
Tak zawsze było i Pan nasz to
określa słowami: "Ciemność nienawidzi światła". Źli ludzie nie znoszą
towarzystwa ludzi czystego serca, ponieważ ich to potępia; nie czują się oni
wolnymi w ich obecności. Pan Jezus również powiedział: "Jeżeli was świat
nienawidzi wiedzcie, że mnie pierwej, niżeli was miał w nienawiści. Byście byli
ze świata, świat, co jest jego miłowałby; lecz iż nie jesteście z świata, alem
ja was wybrał z świata, przetoż was świat nienawidzi(…)Tak niechaj świeci
światłość wasza przed ludźmi, aby uczynki wasze dobre widzieli, a chwali Ojca
waszego, który jest w niebiesiech" (Jan 15:18,19; Mat.5:16).
Nieprzyjaciele Daniela w owym czasie nie chwalili Boga z powodu jego
świętobliwego życia; w następstwie jednak Bóg był uwielbiony, gdy sprawa stała
się jawną przed królem i przed ludem. Podobnie może być i z nami; czasem wydaje
się, że wszystko obróciło się przeciwko nam, lecz jeżeli jesteśmy wiernymi i
staramy się, ażeby światłość nasza świeciła przed ludźmi natenczas wypełni się
względem nas obietnica Boża, która mówi: "Spuść na Pana drogę twoję a ufaj
w nim, a on wszystko uczyni i wywiedzie jako światłość sprawiedliwość twoję, a
sąd twój jako południe". - Ps.37:5,6.
Zazdrość i nienawiść są
przedstawione w Słowie Bożym jako sprawy ciała i szatana, przeciwne
wszystkiemu, co jest dobre, sprawiedliwe i otrzymuje pochwałę od Pana. Między
innymi, Paweł apostoł wspomina rzeczy, które powinny być wykorzenione z naszego
serca, jeżeli chcemy należeć do klasy Królestwa. Wielu nieświadomie używa miary
do mierzenia, gdy wydają swój sąd o sprawiedliwości i nieprawości np. wielu
potępiłoby i to surowo złodzieja lub uwodziciela, lecz uniewinniliby zawiść i
gniew zagnieżdżony w ich sercach. Lecz z Boskiego punktu zapatrywania rzecz się
ma inaczej, nienawiść i niegodziwość uważane są również za zbrodnię jak
poprzednie, które są wynikiem grzechu, działającym w śmiertelnym umyśle,
podczas gdy zawiść i nienawiść są więcej grzechami umysłu i wskazują na
przewrotność i skażenie woli człowieka, która jest rzeczą gorszą niż przewrotność
i skażenie ciała. Dlatego Pismo Św., mówi, że Bóg patrzy na serce. To może się
wydać niektórym z ludu Bożego jakoby nowa myśl szczególnie tym, co mniej lub
więcej przechowywali w swych sercach nienawiść, których stan przed obliczem
Bożym jest więcej nagannym aniżeli tych, co znajdują się w więzieniach z powodu
nieprawości ciała, lecz nie tyle złymi w swych sercach.
Aby to jasno zrozumieć znaczy
posiadać właściwą sympatię dla biednej ludzkości "wzdychającego
stworzenia", znaczy także, aby tacy w poście i modlitwie do Boga starali
się wyczyścić stary kwas złości. Możemy być pewni, że złość i nienawiść nie
może przebywać w sercu, w którym Duch Boży przebywa, ponieważ te dwa
usposobienia są sobie przeciwne pod każdym względem. Duch Boży jest duchem miłości,
który nie myśli nic złego, nie ma zawiści, ani nienawiści. Nie moglibyśmy
powiedzieć, ażeby uczucie zawiści lub nienawiści było pewnym znakiem, że od
takiej osoby duch Boży odstąpił, lecz możemy powiedzieć na pewno, że te dwa
duchy są ze sobą w jawnej walce i że jeden lub drugi musi zwyciężyć. Osoba
posiadająca w swoim sercu gorzkość lub nienawiść dla innych nie może mieć
pokoju, ani czynić duchowego postępu.
SIDŁO ZASTAWIONE
NA DANIELA.
Towarzyszom Daniela nie udało się
pochwycić go w niczym złym, postanowili zastawić na niego sidło w jego dobrym
uczynku. Przekonawszy się o mocy jego charakteru, więc przyszli do przekonania,
że Daniel nie odstąpi od tego, co jego sumienie pochwala i odpowiednio do tego
ułożyli swoje plany. W dawnych czasach wszyscy wielcy królowie uchodzili za
bogów lub właściwie mówiąc, jako najwyżsi kapłani i zastępcy swych bóstw -
podobnie jak papieże rzymscy twierdzą, że są zastępcami Chrystusa i najwyższymi
Kapłanami - Pontifex Maximus. Ten sam tytuł Pontifex Maximus posiadali wszyscy
cesarze Rzymu i to wskazuje, że podobny tytuł odnosił się do Dariusza, że on
był "bogiem na ziemi", jak się nazwał papież Marcin. Spiskujący
książęta znali słabość ludzką skłonną do czci, sławy i hołdów Wyrazili wielką
cześć dla osoby Dariusza i przedstawili, że miałoby dobry wpływ po całym
państwie, gdyby wszystek lud uznał jego urząd z religijnego punktu
zapatrywania, że on jest zastępcą i przedstawicielem bogów i że hołd, sława i
wierność podniosłaby się przez wydanie dekretu, ażeby przez miesiąc czasu
wszelka cześć powinna być oddawaną jedynie królowi. Król uległ pochlebstwu i
zgodził się na propozycję.
Pochlebstwo i próżność zawsze były i
są to narzędzia, których Szatan używa, by sprowadzić szkodę ludowi Bożemu,
przeto ktokolwiek wie o tym powinien się mieć na baczności w tym względzie.
Prawda, że nikt z ludu Bożego nie może być tak wywyższony jak Dariusz, ani nikt
nie miałby na myśli składania literalnych hołdów; jednak są pewne okoliczności,
w których ta zasada może być zastosowana mniej lub więcej.
W każdej grupie ludu Bożego może się
znaleźć jeden lub więcej, taki, co z powodu posiadanych zdolności lub innych
warunków mógł właściwie zająć wybitne stanowisko i zaskarbić sobie miłość i
poważanie u zgromadzenia, a Słowo Boże wskazuje, że to jest rzecz słuszna i
sprawiedliwa. Jeżeli ktoś okazuje się wiernym szafarzem, to mu się słusznie
należy miłość dla jego pracy, jaką podejmuje. Lecz powinno się pamiętać, że oni
są tylko braćmi i pod żadnym względem nie powinno się im oddawać sławy i czci,
która jedynie należy się Bogu. Żadne połączenie Kościoła z państwem nie może
się sprzeciwić tej zasadzie, ażeby Bóg nie miał być uznany za jedynie godnego
czci i sławy. Bracia i siostry w zgromadzeniach, gdy oceniają pracę i wierność
swych przewodników, to jednak nie powinni im prawić pochlebstw, pobudzając w
nich próżność, a tym sposobem zniszczyliby to, co było zdziałane przez tych,
których pracę właściwie oceniali jako sług Bożych i Jego trzody. Również
przewodnicy zajmujący jakikolwiek urząd, czyli służbę w rodzinie Bożej powinni
się mieć na baczności, by unikać zdradzieckiego wpływu pychy i ambicji, jak
również przeciw przyjmowaniu lub przypisywaniu sobie zasług, które właściwie
powinny być przypisane Bogu, to jest za Prawdę i jej znajomość, jako też za pewne
zdolności przedstawiania ją innym. Pokora w takich warunkach jest
najważniejszym przymiotem a ci, co, w jakim bądź stopniu zaniedbują uprawiać
pokorę, to na pewno sprowadzą na siebie różne kłopoty jako skutek.
MODLITWY MĘŻA
SPRAWIEDLIWEGO.
Odmawianie modlitw publicznie jest
więcej pospolitym, na Wschodzie, aniżeli w zachodnich krainach. We wszystkich
częściach Wschodu jest bardzo wielu Mahometów; w oznaczonym czasie, gdy wybije
godzina wszelka praca i handel zostaje powstrzymany i każdy Mahomet udaje się
na chwilę na modlitwę. Niektórzy z nich klękają na kolana, inni stoją z
pochylonymi głowami i zamkniętymi oczami, jeszcze inni podczas modlitwy stojąc,
mają oczy zwrócone w górę. U Mahometów duch religijny przejawia się więcej niż
u Chrześcijan, a człowiek, który nie uznaje bóstw lub nie posiada jakiejkolwiek
religii, jest bardzo źle uważany. Przeto nie było nic przeciwnego do przyjętego
zwyczaju, że Daniel jak i inni swego czasu znajdował się na pierwszym piętrze,
a dla spokoju, odpoczynku i modlitwy miał na górnym piętrze izbę, do której
zwykły dostęp był po schodach ze dworu.
Ten mały pawilon miał okna, które
wychodziły na stronę ku Jerozolimie. Daniel pamiętał na słowa Pańskie
wypowiedziane przez Jeremiasza proroka, że po siedemdziesięciu latach niewoli
Izrael znowu, powróci do swojej ziemi i możemy być pewni, że Daniel ufał w
przymierze uczynione pod przysięgą z Abrahamem i spodziewał się jeszcze dla
swego narodu wielkich rzeczy. Daniel miał zwyczaj wchodzić do tego miejsca trzy
razy dziennie i klęcząc modlił się Bogu. Zwyczajnie nikt nie myślałby
wyprowadzać z tego, jakiej sprawy, lecz książęta, którzy uczynili na Daniela
zasadzkę byli pewni, że on będąc prawdziwym i uczciwym a zarazem stanowczym i
śmiałym, że nic nie zmieni jego postępowania a zatem dekret, który ułożyli,
żeby nikt nie ważył się oddawać czci, komu innemu jak tylko królowi na przeciąg
30 dni i który dali Dariuszowi do zatwierdzenia, że się uda, a tym sposobem
Daniel zostanie usunięty z ich drogi. Spiskowcy nie zawiedli się, w swoich obliczeniach
i przypuszczeniach. Daniel słysząc wydany dekret bez wątpienia zrozumiał, w
jakim celu był on sporządzony to jest, żeby go usidlić a w rezultacie, żeby był
pożarty przez lwy, a tym sposobem pozbędą się Daniela, zagaszą jego światłość i
uwolnią się od jego czujności nad uczciwym wykonywaniem obowiązków, a przez to
będą wolni do przeprowadzania swoich planów i przekupstw.
Daniel nie przestał odmawiania i
zanoszenia modłów do Boga, lecz czynił to jak przedtem. Daniel nie zaprzedałby
swego sumienia, ani mógł zaprzeć się Boga, nie mógłby też udawać, że on czci
Dariusza. Gdyby dekret królewski był innego rodzaju, to i sprawa Daniela byłaby
inną. Na przykład: Gdyby dekret zabraniał w miejscach publicznych lub przed
innymi oddawania czci innym bogom, wówczas Daniel mógłby się modlić prywatnie;
lecz prawo zabraniało oddawania wszelkiej czci, komu innemu jak tylko
Dariuszowi, sprawa więc była tego rodzaju, że nie było z niej wyjścia. Lud Boży
powinien być bardzo ostrożny, by nie zagłuszać sumienia. Nasze sumienie może
być, że wymaga właściwego kierownictwa, ponieważ przez upadek człowieka nasze
pojęcia i sąd bywają spaczone, przeto potrzebują być prostowane i kierowane we
właściwym kierunku, lecz w każdym razie powinniśmy postępować za głosem
sumienia. W miarę jak nasza edukacja postępuje wynikiem może być przemiana,
lecz zmiana nie może być taka, na jaką by się sumienie nie zgodziło; wszelki
inny sposób postępowania niż ten w żadnym razie nie byłby bezpiecznym dla ludu
Bożego.
Inna jeszcze myśl mająca z tym
łączność, jest właściwość i potrzeba modlitwy. Czasem daje się słyszeć od
niektórych chrześcijan, że formalna modlitwa jakoby była niewłaściwa, że raczej
życie całe powinno być modlitwą, przeto klękanie lub w innej postawie
odmawianie zwykłych modlitw i dziękczynienia uważają za zbyteczne. Jest to
zadziwiające słyszeć od ludzi przyznających się do Chrześcijaństwa. Taki sposób
myślenia trudno jest pojąć. Prawda, że mamy powiedziane, ażeby się modlić
ustawicznie; to jest, nasze życie powinno być zupełnie poświęcone Bogu i dla
Jego sprawy, a umysł nasz tak przejęty uznaniem dobroci Bożej, a wiara
ustawiczna i tak jasną, abyśmy zawsze mogli mieć na pamięci w każdej sprawie
wolę Bożą, a w ten sposób mogli być zawsze w stanie serca i usposobieniu
skłonnym do modlitwy. Przeto zdaje się, że żaden chrześcijanin nie może się
czuć w takim stanie serca, ażeby nie miał przystępować do Boga z modlitwą w
sposób formalny a szczególnie na kolanach, jak nasz Pan powiedział: "Gdy
się modlisz, wnijdź do komory swojej a zawarłszy drzwi swoje módl się Ojcu
twemu, który jest w skrytości". - Mat.6:6.
W tym nic nie stoi na przeszkodzie
do odprawiania modłów w rodzinie lub w Zgromadzeniu, które jest rodziną Bożą.
Nasz Pan dał nam na to pozwolenie własnym przykładem, że nie tylko udawał się
na modlitwę osobno, lecz czasami modlił się z uczniami i za uczniów, co jest
zapisane w Ewangelii Św. Jana, rozdz.17, jak również apostoł Paweł poleca
Zgromadzeniom odprawianie modlitw i zwraca uwagę na właściwość odmawiania
modlitw takim tonem i głosem, ażeby mogła być zrozumianą przez obecnych na
zebraniu. Ci zaś, co się sprzeczają w tych rzeczach Paweł apostoł zaznacza, iż
tacy nie rozumieją sprawy. Bez względu jak mogą tacy być zdolnymi to jednak nie
powinno się im powierzać stanowiska w Zgromadzeniach ludu Bożego. Najprzód tacy
powinni się nauczyć i być doświadczonymi zanim można by ich powołać na
kierowników Zgromadzenia. Ta sama zasada odnosi się także do tych, co się
sprzeciwiają zachowywaniu obrządku Chrztu lub obchodzenia pamiątki Ostatniej
Wieczerzy Pańskiej. Tacy nie powinni być źle traktowani, bo i z nieprzyjaciółmi
mamy się obchodzić łagodnie, lecz żadnemu z takich nie powinno się powierzać
żadnej służby w Zgromadzeniu, którzy nie mają poszanowania dla wiary raz
świętym podanej i dla ustanowionych praw przez naszego Pana i apostołów.
KRÓL SIĘ
ZAFRASOWAŁ.
Wkrótce po podpisaniu przez króla
wydanego dekretu książęta donieśli do władzy, że Daniel przestąpił nowo wydany
dekret a wtedy otworzyły się królowi oczy i przejrzał, iż książęta użyli jego
próżność na zastawienie sideł. Według pojęć, jakie wówczas panowały tj., że
król był zastępcą swojego boga, przeto prawo Medów i Persów raz postanowione i
przez króla podpisane nie mogło być zmienione. Nie ulega wątpliwości, że w
ustanowieniu tego prawa miała do czynienia polityka. Wielcy ludzie państwa,
pragnący utrwalenia swego stanowiska spodziewali się, że gdy król uczyni pewną
obietnicę lub wyda dekret, względem nich, że na razie nie mógłby wydać nowego
rozporządzenia, a tym sposobem zdać swych książąt i doradców na łaskę kaprysu.
Król bardzo się gniewał na siebie, że dał się złapać w zastawione na niego
sidło i zapewne, że musiał się bardziej jeszcze gniewać na tych książąt, którzy
to sidło sporządzili. Król uważał Daniela jako męża Bożego i jako zdolnego
urzędnika w państwie, więc starał się, co było w jego mocy ażeby odwołać swój
dekret: "Skłonił król do Daniela serce swoje, aby go wyswobodzić; aż do
zachodu słońca starał się, aby go wyrwał", lecz nie mógł znaleźć sposobu.
Zwykle bywało tak, że gdy królowie
żądali, aby zostali zwolnieni od pewnych praw zwoływali mędrców i magów, którzy
zwykle mieli sposoby wynalezienia drogi, którą dawało się to przeprowadzić;
lecz w tej sprawie zdaje się, iż było porozumienie wszystkich mędrców i władców
Babilonu przeciw Danielowi. Teraz udało się im dostać go w swoje ręce i nie
mogli, czy nie chcieli nic uczynić by Daniel mógł być wyswobodzony z pod tego
dekretu. Mędrcy i władcy przewidując, że król pragnie zmienić swój dekret udali
się zbiorowo i przedstawili królowi, że w żaden sposób nie może unieważnić
podpisanego przez siebie dekretu, lecz obowiązany go wypełnić. Unieważnienie
dekretu mogłoby ściągnąć niesławę na całe państwo i zachwiać jego tron itp. W
skutek tego Daniel został wrzucony do lwiej jamy. Prawdopodobnie był to dół
ogrodzony murem jak to dziś bywa czynione po różnych zwierzyńcach miejsca
przeznaczone dla niedźwiedzi lub innych dzikich zwierząt. Wejście do tego dołu
prowadziło przez drzwi, a lwy były zamykane na noc przy pomocy kamienia, który
zamykał wejście do dołu. Następnie król przyłożył swoją pieczęć, jak również i
książęta przyłożyli swoje pieczęcie, "aby nie był odmieniony dekret wydany
przeciwko Danielowi".
Jakim musiało być uczucie proroka już
starca a również najwyższego urzędnika w państwie Babilońskim, gdy wyrozumiał
cały stan rzeczy i gdy król z głębokim żalem przemawiał do niego oświadczając,
iż nie był w możności pozyskania w tym względzie swych doradców do uwolnienia
go od wydanego dekretu i wyroku. Jak światło Daniela świeciło na jego otoczenie
dowodzą słowa króla wymówione do Daniela: "Bóg twój, któremu ty
ustawicznie służysz, Ten cię wybawi". Możemy także śmiało przypuścić, że
człowiek tak stanowczy i stateczny w swojej wierności ku Bogu i zasadom
sprawiedliwości mógł iść odważnie i bez bojaźni do dołu lwiego. Ktoś
powiedział: Kto jest z Bogiem, tam jest większość; prorok zaś powiedział:
"Większym jest ten po naszej stronie, niżeli wszyscy, co są z nimi".
Pomimo, że Daniel nie żył w korzystnych warunkach wieku ewangelicznego i wpływu
Ducha Świętego, to jednak z rozporządzenia Bożego otrzymał to, co jest możliwe
dla całego rodzaju ludzkiego to jest, w miarę szczerości serca i wierności ku
Bogu posiadał moc i odwagę.
Z jednej strony Daniel wiedział, że
Bóg był zdolny wyrwać go, by nie był pożarty przez lwy, jeżeli by to zechciał
uczynić; zaś z drugiej strony wiedział, że jeżeli Bóg dozwoli, ażeby został
pożarty przez lwy, że On da mu dość odwagi i siły znieść to doświadczenie i
ból, podobnie jak inni Żydzi przezwyciężyli, którzy wyczekiwali i spodziewali
się chwalebnego czasu, gdy Mesjasz będzie panował, kiedy wszyscy Jego wierni
otrzymają obiecane błogosławieństwa, a nie tylko oni, ale wszystkie rodzaje
ziemi będą błogosławione. Czemu taki człowiek powinien obawiać się lwiej jamy?
O ile więcej my, jeżeli jesteśmy wierni temu, czegośmy się podjęli i co zostało
nam powierzone w miarę naszych zdolności a jeżeli się radujemy z naszych
przywilejów i z wyrozumienia planu Bożego, dlaczego mamy się lękać w podobnych
warunkach i okolicznościach? Bóg nasz jest zdolny wyrwać nas od wszelkiego
złego i dał nam obietnice, że cokolwiek nam się przytrafi, że to wszystko
zamierzone jest dla naszego dobra, ponieważ miłujemy Boga i zostaliśmy powołani
według postanowienia Bożego. Aby przejść zwycięsko przez takie doświadczenia
potrzebna jest nie tylko wiara, ale także potrzebny jest charakter i
posłuszeństwo, ażeby dały siłę i mogły podtrzymać tę wiarę; przede wszystkim
jednak potrzebne jest wyrozumienie, że Chrystus jest dla nas wszystkim, bo nie
tylko, że On nas odkupił Swoją drogocenną krwią, ale żyje, ażeby nam pomagać.
Bunyan (pisarz) w swej historii, jak
Chrześcijanin uszedł z miasta Zniszczenia do Raju opowiada jak w drodze natknął
się na lwy i już drżał ze strachu spodziewając się, iż będzie przez nie
pożarty, lecz w końcu zauważył, że te lwy były uwiązane na łańcuchach i że
mogły postąpić tylko tak daleko, a nie dalej, tak, że miał dość miejsca przejść
bezpiecznie między nimi. Alegoria ta przedstawia nasze doświadczenia życiowe
jako Chrześcijan. Mniejsze i większe lwy, które w teraźniejszym czasie
zagrażają ludowi Bożemu i jak groziły Danielowi są zamierzone, ażeby odwrócić
nas od naszych obowiązków i od służby Bożej. To są nasze próby i doświadczenia.
Jeżeli byśmy się im poddali, ulegli, to znaczyłoby, że nie należymy do klasy
zwycięzców; jeżeli zaś stoimy przy Panu wiernie to się okaże, iż Bóg jest
zdolny wyprowadzić nas ze wszystkich trudności i doświadczeń teraźniejszego
czasu.
"NIE BĘDZIE
TAM LWA".
Prorok Izajasz wskazuje na Drogę
Świętą, która zostanie otwarta dla świata w Tysiącleciu; będzie to droga
sprawiedliwości, po której rodzaj ludzki postępując, będzie mógł powrócić do
zupełnej harmonii z Bogiem, do zupełnej restytucji i żywota wiecznego. Odnośnie
tej drogi prorok oświadcza: "Nie będzie tam lwa, a okrutny zwierz nie
będzie chodził po niej", a także: "Nie będą szkodzić, ani zatracać na
wszystkiej górze świętej (w królestwie) mojej, mówi Pan" (Iz.35:8,9;
65:25). Jak możemy się radować nawet w walce z lwami na tej drodze a chociaż
one nam grożą i straszą i gdy nie obawiamy się tych, co się starają zastawić na
nas sidła, jak możemy się cieszyć z tego, żeśmy się dowiedzieli, że w przyszłym
wieku ludzkość nie będzie wystawioną na takie trudności i przeciwności, lecz
raczej otrzyma pomoc w postępowaniu po drodze świątobliwości. Jest również dla
nas zachęcającym, żeśmy się dowiedzieli, że nasze doświadczenia z tymi lwami,
których spotykamy na naszej drodze, którymi są: przeciwności ze strony świata, ciała
i szatana; a także ze strony fałszywej umiejętności. Te wszystkie rzeczy są
przeznaczone, aby nas doświadczały i żebyśmy mogli okazać się godnymi, aby z
czasem Pan mógł nas użyć w Swoim wielkim dziele, które zamierzył, to jest
wyswobodzenie rodzaju ludzkiego z ręki nieprzyjaciela (Szatana), który krąży
jako lew ryczący patrząc, kogo by mógł pożreć i jak będzie on obezwładniony na
tysiąc lat, by nie zwodził więcej narodów.
ANIOŁ PAŃSKI WYBAWIŁ DANIELA.
Prawdopodobnie król im więcej
zastanawiał się nad sprawą Daniela i jego Bogiem tym więcej wiara jego
wzrastała w tym kierunku. Król spędził noc bezsennie, wstał wczesnym rankiem i
udał się do lwiego dołu wołając głosem pełnym sympatii i żalu: "Danielu,
sługo Boga żywego! Bóg twój, któremu ty ustawicznie służysz mógł, że cię
wybawić ode lwów?". Czy to nie jest dowodem, że w teraźniejszym czasie ci,
co nie są z klasy poświęconych, posiadają czasami wiarę w naszego Boga w Jego
moc opiekuńczą i w nas jako w Jego dzieciach? Tę rzecz warto zachować w pamięci,
że nasi światowi przyjaciele obserwują nas, na ile nasz Bóg wybawia nas z
różnych trudności, jakie nam się przytrafiają w naszym codziennym życiu. Wiemy
o wielu wydarzeniach, w których udzielona od Boga moc i siła Jemu poświęconych
wiernych w znoszeniu prób, różnych doświadczeń i trudów bez szemrania było
wymowniejszym kazaniem aniżeli jakiekolwiek inne mogło wykazać moc Bożą i
pokój, jaki przechodzi wszelki rozum, który rządzi w sercach naszych. Tak
zawsze powinno być. Próby i doświadczenia życiowe nie pokonają nas, jeżeli
statecznie ufamy Bogu. Pomimo trudności i prześladowań, serca nasze zawsze mogą
być napełnione radością i pokojem. Podobnie strażnik więzienny w Filipach
zrozumiał, że Bóg Pawła i Syli był zdolny to sprawić, że nie czuli się
przygnębionymi z powodu doświadczeń, jakie przechodzili, gdy byli zamknięci w
kłody i ponieśli obrażenia na ciele z powodu pobicia. Ich śpiew w więzieniu był
dowodem, że ich Bóg był zdolny wybawić ich.
Daniel zaraz odpowiedział królowi:
"Bóg mój posłał anioła swego, który zamknął paszczękę lwom, aby mi nie
zaszkodziły". Nie mamy rozumieć, ażeby rzeczywiście anioł trzymał za
paszczękę każdego lwa, lecz raczej, iż Bóg użył Swej mocy, by powstrzymać
dzikie zwierzęta, które będąc głodne zapewne by pożarły bezbronnego proroka.
Pismo Św. mówi nam, że "Zatacza obóz Anioł Pański około tych, którzy się
go boją i wyrywa ich" (Ps.34:8), ochranianie w tym znaczeniu, ażeby się
nie przytrafiło im, co złego, lecz ochrania od następstw złego, które mogłoby z
tego wyniknąć. Na przykład: Nasz Pan jak i wielu Jego naśladowców nie otrzymali
ochrony, ażeby ich życie zostało zachowane, lecz Pan Bóg tak pokierował i
sprawił, że śmierć w takich warunkach stała się błogosławieństwem nie tylko dla
nich samych, lecz pozostał wpływ na pozostałych członków Kościoła.
Byłoby dla nas wszystkich
korzystnym, by coraz więcej i lepiej pamiętali, że naszego Pana moc jest zawsze
gotową przyjść nam z pomocą. Lecz chcąc osiągnąć z tego rodzaju doświadczeń
korzyść musimy posiadać wiarę, nie ufność w siebie, ani w naszą sprawiedliwość,
lecz wiarę i ufność w miłość Bożą, wiarę w wielkie dzieło odkupienia, które ta
miłość przygotowała i wiarę w wielkie obietnice, jakie są w zachowaniu dla
wyczekujących wypełnienia się tychże.
Lecz dziecko Boże, gdy posiada
doskonałą wiarę i ufność w Bogu, jak również w Jego obietnice, powinno
pamiętać, że one odnoszą się jedynie do pewnej klasy to jest do tych, co są
szczerego serca, którzy nie tylko pragną czynić dobrze, ale czynią na ile ich
stać i których wiara w Chrystusa jest policzoną za szatę sprawiedliwości
pokrywającą ich niedoskonałości i wady. To miało miejsce w sprawie Daniela, gdy
się wyraził do króla, że Bóg wybawił go, iż był niewinnym i że mógł się powołać
także na króla, że jego postępowanie było bez nagany. Starajmy się żyć
ustawicznie w takim usposobieniu i w takim stanie, ażeby sumienie nasze było
wolne i bez nagany przed Bogiem i przed ludźmi, zatem żyć tak, abyśmy mogli
mieć nadzieję otrzymania tych błogosławieństw, które Bóg obiecał tym, co go
miłują, czczą i starają się czynić Jego wolę.
"KRÓL
WIELCE SIĘ UCIESZYŁ".
Król rozradował się w sercu;
zrozumiał, że dostał się w zasadzkę i że ci, co byli przyczyną tej sprawy nie
byli ludzie godni wysokich stanowisk ani zaufania, jakie posiadali, zauważył
także, że chcieli zgubić człowieka, dlatego jedynie, że był wierny zasadom
sprawiedliwości i że był lepszym od nich, ponieważ był wierny obowiązkom na
niego włożonych. Król widział, że nie może utracić człowieka z takim doświadczonym
charakterem jak Daniela. Dziś jest to również cenione; lecz nie wiele się
znajdzie takich ludzi jak Daniel: odważnych, prawdziwych, uczciwych, zdolnych i
niewinnych. Jeżeli Daniel mógł zajmować tak wysokie i zaszczytne stanowisko, to
lud Boży wieku ewangelicznego jest jeszcze więcej uprzywilejowany i powinien
być zdolny posiadać podobne zasady szczególnie ze względu na nasze
błogosławieństwa duchowe.
Gdy daniel był wydobyty z lwiego
dołu, okazało się, że według jego słów, żadnej obrazy od zwierząt na nim
się nie okazało. Król stosując się ściśle do praw swego kraju, był zmuszony do
tego czynu przez swych podwładnych rządców i mędrców, teraz jednak został
uwolniony z pod ich kontroli. Według despotycznej formy rządu wówczas
panującej, król wezwał tych wszystkich, co oskarżyli Daniela, a jego wciągnęli
w zasadzkę rozkazał wrzucić do dołu lwiego. Tym sposobem uczynił próbę, kto z
tych okazał się godnym w oczach Bożych. Moc Boża okazała się w zachowaniu przy
życiu Daniela, a teraz przyszła kolej na tych, aby wzywali swoich bogów, ażeby
wyrwali ich z niebezpieczeństwa. Ponieważ moc Boża w tym razie nie powstrzymała
zgłodniałych lwów, przeto wszyscy wrzuceni do dołu zostali pożarci przez lwy.
Tym sposobem ten znamienny cud
wykazał prawdziwego Boga a Daniela, jako Jego prawdziwego sługę i bez wątpienia
odnieśli ważną z tego naukę ci, co byli zaznajomieni z tymi okolicznościami.
Jednak dla nas nie byłoby rzeczą właściwą, ażeby nasi nieprzyjaciele mieli być
w podobny sposób traktowani, gdy jesteśmy przez nich prześladowani lub
wydawani, ani nie mamy się cieszyć z ich upadku. Przeciwnie lud Boży ma
pamiętać, co Pan Bóg powiedział: "Mnie pomsta, Ja oddam". Zamiast
tego, by chcieć, ażeby nasi nieprzyjaciele mieli być zniszczonymi Pismo Święte
nam zaleca: "Jeżeli łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie,
napój go" (Rzym.12:20). Miłość i sympatia dla całego rodzaju ludzkiego
powinny być naszym usposobieniem, licząc w to tych wszystkich, którzy nas
prześladują i mówią wszystko złe kłamiąc dla Niego.
Że kara, jaka spotkała przeciwników
Daniela była tą, którą Pismo Święte nazywa sądem, mamy zapewnienie tegoż Pisma:
"Gdy się sądy Twoje odprawiają na ziemi, sprawiedliwości się uczą
obywatele okręgu ziemskiego" (Iz.26:9). Gdy Królestwo Boże zostanie ustanowione
na ziemi i nastanie panowanie sprawiedliwości, wówczas wszelka
niesprawiedliwość otrzyma słuszną nagrodę; każde przestępstwo będzie ukarane, a
wszelkie staranie czynienia sprawiedliwości zostanie nagrodzone. Z tego można
wnosić, że świat prędko nauczy się sprawiedliwości. W obecnym czasie wiele
ludzi wolałoby sprawiedliwość niż nieprawość, lecz ponieważ książę tego świata
panuje nad światem, najczęściej sprawiedliwi cierpią a czyniący zło po większej
części uchodzą kary; z tego powodu wielu powątpiewa w istnienie Boga i
przymusową sprawiedliwość. W teraźniejszym czasie, jeżeli przestępca uniknie
ręki sprawiedliwości - to czuje się bezpiecznym i nie obawia się, aby Pan Bóg
na nim poszukiwał jego przestępstwa. Lecz gdy w Tysiącleciu królestwo zostanie
zupełnie utwierdzone możemy być pewni, że sprawiedliwa kara będzie wymierzona
każdemu przestępcy prawa, zaś dobrze czyniący, gdy będą nagradzani to zapewne,
że nastąpi ogólna reformacja i zwrot ku sprawiedliwości po całym świecie. W tym
chwalebnym czasie sprawiedliwym będzie się dobrze działo, a przestępcy będą
karani, a jeżeli to im nie pomoże, zostaną wytraceni, przez wtórą śmierć.
Mamy różne ilustracje, które
pokazują, że w świecie przestępcy muszą cierpieć za swoje złe czyny. Z narodem
Izraelskim Pan Bóg uczynił przymierze, według którego przestępcy prawa byli
karani, zaś dobrze czyniący byli nagradzani na podobieństwo jak ma być w
Tysiącleciu; lecz podobnego zapewnienia w wieku Ewangelii lud Boży nie
otrzymał, ale przeciwnie wielu świętych cierpiało jakby przestępcy lub
złoczyńcy. Nasz Zbawiciel został skazany na śmierć krzyżową jako bluźnierca i
człowiek szkodliwy, a na Pawła apostoła wzburzona tłuszcza wołała: "Zgładź
go!" (Dz.Ap.21:36). Paweł apostoł sam mówi, że lud Boży jest uważany jako
śmiecie u świata tego, dlatego Pan Jezus powiedział, by się nie dziwić, że nas
świat ma w nienawiści, że przechodzimy takie próby i doświadczenia, bo nawet
samego Mistrza nazywano Belzebubem, więc nic dziwnego, jeżeli Jego naśladowców
traktują w podobny sposób.
Zatem my wyczekujemy cierpliwie za
onym chwalebnym panowaniem Emanuela, panowaniem sprawiedliwości, gdy sąd będzie
wykonany według sznuru a sprawiedliwość według wagi. W międzyczasie musimy
potykać się z przeciwnościami świata jak to uczynił Daniel, jak potykał się
Chrystus i apostołowie z odwagą, statecznie i wiernie, aż do końca życia.
Straż 1926 str. 9 - 15. W.T.
R-3638 b - 1905 r.