<< Wstecz |
Wybrano: R-2476 a, z 1899 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Teraz Chrystus wzbudzony jest
LEKCJA Z EWANGELII WEDŁUG św. Jana
20:11-20
Pod Boskim nadzorem wiele wyraźnych
dowodów jest nam dostarczonych co do śmierci Pana Jezusa – chociaż Jego
uczniowie i przyjaciele nie widzieli potrzeby tych różnych szczegółów, albowiem
dowody Jego śmierci były dla nich jakoby zaprzeczeniem ich nadziei i dowodami
ich rozczarowania. Śmierć Chrystusa była jednak najważniejszym wydarzeniem,
zatem z Boskiego punktu zapatrywania potrzebne było, aby dowody względem tego
były niezbite. Zauważmy niektóre z tych dowodów:
1. Jego bok był
przebity włócznią i z rany tej wypłynęła krew i woda, co było niezbitym dowodem
śmierci i rozpoczęcia się rozkładu – Jan 19:34-35.
2. Setnik, pod
którego nadzorem odbyła się egzekucja, był niezawodnie człowiekiem doświadczonym
w podobnych sprawach, a opis podaje, że on był przekonany o śmierci naszego
Pana i złożył o tym raport Piłatowi – Mar. 15:39, 44-45.
3. Ciało
Jezusowe złożone było w nowym grobowcu Józefa, w którym innego ciała nie było,
a zatem nie mogło być kwestii co do ciała Pańskiego i co do Jego pogrzebu.
4. Kapłani
żydowscy, pamiętając na słowa Chrystusa Pana, że zmartwychwstanie, chociaż nie
wierzyli w to, ale sądząc Jego uczniów według siebie mniemali, że ci mogliby
potajemnie przenieść ciało na inne miejsce i twierdzić, że On zmartwychwstał,
zgodnie z tym, jak naprzód zapowiedział. Aby do tego nie dopuścić, oni prosili
Piłata, aby kazał grób zapieczętować i postawić przy grobie urzędową straż.
Piłat odmówił działać z urzędu w tej sprawie, lecz dał im przywilej, jak to
prawdopodobnie było w zwyczaju, aby sami wynajęli kilku żołnierzy i postawili
ich na straży – coś w rodzaju jak i obecnie ktoś może za pewną zapłatą
zaangażować kogoś do pilnowania. Faryzeusze postawili straż i opieczętowali
grób, a przez to otrzymali najzupełniejszą wiadomość o zmartwychwstaniu Jezusa
– Mat. 27:62-66.
Now Is
Christ Risen From The Dead
5. Przyjaciele
Jezusa byli najzupełniej przekonani o śmierci Jego, więc pomazali ciało wonnymi
rzeczami i owinęli prześcieradłem (Jan 19:40). Jego poprzednie oświadczenie, że
dnia trzeciego zmartwychwstanie, widocznie nie było przez Jego uczniów
zrozumiane ani ocenione, aż dopiero po Jego zmartwychwstaniu. Ich umysły zajęte
były obietnicą o Królestwie, byli więc ogromnie zdumieni Jego zaaresztowaniem,
zasądzeniem i ukrzyżowaniem. W swym zdumieniu i przerażeniu zapewne zapomnieli
o wielu Jego dziwnych słowach. Należy przy tym pamiętać, że nauki naszego Pana
były prawie wszystkie podawane w przypowieściach i mowach niewyraźnych, więc
Jego wzmianki o zmartwychwstaniu prawdopodobnie tłumaczyli sobie w jakiś inny
sposób (Mar. 4:13). Po Jego zmartwychwstaniu przypomnieli sobie Jego słowa – a
tym więcej po zesłaniu ducha świętego, który według obietnicy, przypomniał im
wszystko, co Jezus mówił, gdy był z nimi – Jan 14:26.
BŁĘDNE POJĘCIA O ŚMIERCI
Jeżeli stosowne było, aby fakty co
do śmierci naszego Pana były włączone do Ewangelii, to tym stosowniejsze jest,
aby wierni Pańscy mieli właściwe pojęcie o Jego śmierci, o jej konieczności i
wartości jako równoznacznej ceny danej na wykupienie Adama, a pośrednio także
wszystkich, którzy byli w Adamie, kiedy wyrok śmierci był na niego wydany.
Wszyscy zostali wykupieni tą jedną ofiarą złożoną przez Jezusa – raz za
wszystkich. Dziwne jest, że wielu chrześcijan mówi o śmierci Chrystusa Pana i o
Jego zmartwychwstaniu, a jednak w rzeczywistości nie wierzy ani w jedno, ani w
drugie. Aby wierzyć, że nasz Pan powstał od umarłych dnia trzeciego, trzeba
również wierzyć, że od chwili Jego śmierci na krzyżu w piątek po południu aż do
Jego zmartwychwstania w niedzielę rano On był w rzeczywistości umarłym, martwym
w zupełnym znaczeniu tego słowa. A jeżeli był umarłym (Obj. 2:8) przez pewną
część pierwszego dnia, przez cały drugi dzień i aż do poranku trzeciego dnia, w
którym został wzbudzony od umarłych, to znaczy, że w całym tym okresie (około
38 godzin) On nie był żywym w żadnym znaczeniu. Jest dziwne, że ten punkt, tak
często i wyraźnie w Piśmie Św. określany, potrzebuje takiego podkreślania i
tłumaczenia. Potrzeba tego jest podwójna:
1) Ponieważ
z powodu fałszywych, niebiblijnych teorii wielu chrześcijan utrzymuje, że
takiego czegoś jak zupełna śmierć nie ma; że to, co zdaje się być śmiercią,
jest tylko przejściem do wyższego stopnia życia; że rzeczywista istota nie może
umrzeć; umiera tylko ciało, a przeto i Chrystus Pan nie umarł za grzechy nasze,
a tylko jakoby zrzucił z siebie zewnętrzną, cielesną powłokę.
WŁAŚCIWE ZROZUMIENIE O ŚMIERCI POTRZEBNE
2) Dla
prawdziwej wiary chrześcijańskiej potrzebne jest, aby nie tylko prawda o
śmierci Pańskiej była zupełnie utwierdzona świadectwami Pisma Św., ale też aby
wiara w to była w każdym chrześcijaninie dobrze ugruntowana; ponieważ tylko ci,
co rozumieją, że śmierć naszego Pana była chwilowym unicestwieniem Jego istoty,
mogą rozumieć, jak Jego śmierć była zapłatą, czyli zrównoważeniem kary
nałożonej na Adama. Karą na Adama była śmierć, zagłada i ta kara dziedzicznie
spadła na całe jego potomstwo: “Chrystus umarł za grzechy nasze” – co znaczy,
że On poniósł karę śmierci za naszego rodzica Adama (a pośrednio za wszystkich,
którzy przez przestępstwo Adamowe znaleźli się pod tym wyrokiem śmierci).
Nie należy jednak z tego wnosić, że
karą na ojca Adama było unicestwieniem jego życia na 38 godzin tylko. Nie, ono
było wieczną zagładą życia, wraz z wszelkimi przywilejami i prawami do życia,
jakimi Stwórca obdarzył Adama. Ofiara naszego Pana – śmierć człowieka Jezusa –
była również wieczną śmiercią – śmiercią, która w zupełności była zapłatą kary
Adamowej, a jako zastępca Adama człowiek Jezus nie mógł być nigdy uwolniony.
Zwolnienie Jezusa spod tej dobrowolnie przyjętej kary śmierci było taką
niemożliwością jak zwolnienie samego Adama bez zastępcy; albowiem jako zastępca
człowieka, “człowiek Chrystus Jezus” przyjął na siebie całą karę za Adamowe
przestępstwo i w całej pełni musiał ponieść przekleństwo śmierci, jakie zawisło
nad Adamem, a pośrednio nad całym jego potomstwem. Toteż wiara chwyta się silnie
tej myśli, że Pan Jezus nie cofnął okupu za człowieka – nie wziął z powrotem
tego, co złożył w ofierze za grzechy, to jest swej ludzkiej natury – w swoim
zmartwychwstaniu.
KONIECZNOŚĆ OKUPU
Aby mógł złożyć taką ofiarę – jedyny
stosowny i przyjemny okup za człowieka – nasz Pan opuścił chwałę, jaką miał u
Ojca, czyli wyższą naturę i “stał się człowiekiem”, “aby z łaski Bożej za
wszystkich śmierci skosztował” (Jan 1:14; Hebr. 2:9).
Gdyby karę nałożoną na człowieka
Jezus mógł spłacić przez pozostawanie w śmierci tylko przez trzydzieści osiem
godzin, to człowiek sam mógłby tę karę spłacić, pozostając w śmierci takiż
okres czasu i żadnej ofiary za grzech, żadnego okupu nie byłoby potrzeba. Więc
nawet Adam przepłaciłby swoją karę tysiąckrotnie. Gdy jednak zrozumiemy, że
karą była śmierć w najzupełniejszym znaczeniu tego słowa i bez żadnego
ograniczenia względem czasu i ponieważ kara ta nigdy nie zezwoliła na ponowne
przywrócenie życia Adamowi, potrzeba było, aby okup złożony był za Adama – inne
życie musiało być złożone w zastępstwie za życie Adamowe – inny doskonały
człowiek potrzebował umrzeć i pozostać w śmierci na wieki, aby Adam i jego
rodzaj mogli być zwolnieni ze śmierci i powrócić do życia przez powstanie od
umarłych.
Tego właśnie dzieła, zgodnie z
Boskim planem, dokonał człowiek Chrystus Jezus, gdy umarł na Kalwarii i według
Boskiej obietnicy ta Jego okupowa ofiara nie będzie nigdy skasowana, czyli okup
nie zostanie nigdy cofnięty. Wobec tego ci, co ufają w zasłudze onej wielkiej
ofiary pojednania, mogą polegać w zupełności, że będzie powstanie od umarłych
tak sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych, ponieważ sprawiedliwość została
zaspokojona w zupełności i ponieważ Bóg obiecał przez Ewangelię Chrystusową, że
sposobność wiecznego żywota będzie ostatecznie zaofiarowana wszystkim członkom
rodzaju Adamowego (1 Tym. 2:6).
JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ DUCHEM
Mając te fakty na względzie, jak i
czemu mówimy, że zmartwychwstanie Jezusa było niezbędne do ludzkiego zbawienia?
Odpowiadamy, że my nie mówimy ani Pismo Św. nie mówi o zmartwychwstaniu
Chrystusa Jezusa jako człowieka. Ponieważ Jego zstąpienie do naszego niższego
stanu człowieczeństwa było jedynie w celu złożenia okupu za nas, a ponowne
przyjęcie człowieczeństwa przez zmartwychwstanie byłoby cofnięciem całego
dzieła okupu, niedorzecznością byłoby myśleć, że zmartwychwstanie naszego Pana
było odrestaurowaniem Jego natury ludzkiej.
Toteż gdy zbierzemy wszystkie
świadectwa Pisma Świętego i we właściwym porządku zestawimy je przed naszym
umysłem, to zobaczymy, że nasz Pan wzbudzony był istotą duchową – nie tylko
wyższą od człowieka, ale wyższą od aniołów, archaniołów i wszelkich innych
istot duchowych. On wzbudzony był do najwyższej natury, stał się uczestnikiem
natury Boskiej. Jako taki On był w istocie “Nowym Stworzeniem” i w żadnym
znaczeniu tego słowa nie można w tym widzieć cofnięcia złożonego za nas okupu.
Pismo Św. oświadcza wyraźnie, że Jezus był umartwiony (uśmiercony) ciałem, ale
ożywiony był duchem (1 Piotra 3:18), czyli istotą duchową, a Paweł apostoł
tłumaczy, że zmartwychwstanie Pana było ilustracją, wzorem zmartwychwstania
Kościoła, który jest Jego Ciałem (Rzym. 6:5).
Na innym miejscu tenże apostoł
oświadcza, że Kościół wraz z Panem dostąpi pierwszego zmartwychwstania
(głównego) i następnie wyjaśnia to zmartwychwstanie Kościoła, co również jest
wyjaśnieniem zmartwychwstania Pańskiego, boć On jest Głową i pierworodnym z
umarłych pomiędzy wieloma braćmi, a zatem zmartwychwstanie braci będzie
duplikatem zmartwychwstania Pańskiego. Mając to na pamięci zauważmy ten apostolski
opis pierwszego zmartwychwstania w zastosowaniu do Kościoła, wiedząc o tym, że
podobne określenie, w głównych szczegółach przynajmniej, stosuje się również do
Pańskiego zmartwychwstania. Czytamy: “Takci będzie powstanie umarłych. Bywa
wsiane ciało w skazitelności, a będzie wzbudzone w nieskazitelności; bywa
wsiane w niesławie, a będzie wzbudzone w sławie; bywa wsiane w słabości, a
będzie wzbudzone w mocy; bywa wsiane ciało cielesne, a będzie wzbudzone ciało
duchowe” (1 Kor. 15:42-44; Filip. 3:10-11).
ZMARTWYCHWSTAŁY CHRYSTUS NOWYM STWORZENIEM
Tylko z tego punktu zapatrywania, a
nie z innego, wszystkie biblijne fakty tyczące się Pańskiego zmartwychwstania
mogą być zharmonizowane jedne z drugimi i z celem, w jakim On przyszedł na ten
świat i poniósł śmierć.
Zmartwychwstała istota naszego Pana
była bezpośrednim darem od Ojca, a nie czymś takim, co by nasz Odkupiciel
zatrzymał z Jego poprzedniej egzystencji, było to jakoby ponownym stworzeniem
Go na wyższym poziomie egzystencji. Gdy Logos opuścił chwałę, jaką posiadał w
stanie duchowym, i stał się człowiekiem, Jezusem, On na podstawie Boskich zasad
miał prawo do życia wiecznego, ponieważ zawsze przestrzegał warunków. Zgodnie z
tym Pismo Św. zapewnia, że Jego uniżenie się przez przyjęcie natury niższej,
ludzkiej nie było karą, ale dobrowolnym zgodzeniem się na to; nie w
posłuszeństwie do przykazania Ojca, ale w posłuszeństwie Jego woli. Jako
człowiek Jezus również miał prawo do życia, ponieważ Boski Zakon gwarantował
życie wszystkim posłusznym jemu, a zatem On nigdy w żaden sposób nie stracił
swoich praw ludzkich, ale On je złożył, ofiarował, poświęcił, zgodnie z planem
swego Ojca jako okup za człowieka. Lecz w chwili, gdy swoje życie poświęcił, On
stracił wszelkie prawa do tego życia, albowiem wyrzekł się go, złożywszy je za
człowieka, a gdy to uczynił, nie pozostało już żadnych praw do życia dla Niego.
Na tej podstawie On nie mógł więc spodziewać się praw do życia przez
zmartwychwstanie, ponieważ takowe złożył za Adama i jego rodzaj.
Chociaż w taki sposób nasz Pan
postradał prawo do życia, złożywszy je do rąk sprawiedliwości jako okup za
Adama, to jednak moc Ojca Niebieskiego i prawo, aby Go stworzyć na wyższym
poziomie (ponownie) nie były wcale ukrócone. Sprawiedliwość niezawodnie sprzeciwiałaby
się ponownemu stworzeniu Jezusa jako człowieka, lecz nie miałaby żadnej
podstawy do sprzeciwiania się przetworzeniu Go na Nowe Stworzenie – w naturze
wyższej od wszelkich innych stworzeń – w naturze Boskiej. I według określenia
apostoła to właśnie nastąpiło. Wykazawszy uniżenie się naszego Pana w
posłuszeństwie Ojcu aż do śmierci i to śmierci krzyżowej, apostoł tak dalej
sprawę tę pojaśnia: “Dlatego Bóg nader Go wywyższył i darował Mu imię, które
jest nad wszelkie imię, aby w imieniu Jezusowym wszelkie się kolano
skłaniało... a wszelki język, aby wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem ku
chwale Boga Ojca (Filip. 2:9-11).
TOŻSAMOŚĆ JEZUSA ZACHOWANA
Chociaż się jeszcze nie objawiło,
czym będziemy, gdy będziemy przemienieni w pierwszym zmartwychwstaniu do natury
Boskiej i chociaż nie jest to dla nas wyraźne, jakim jest nasz Pan w swoim
wywyższeniu, to jednak pojmujemy do pewnego stopnia, że pomiędzy tymi, którzy
zaszczyceni są mianem synów Bożych w jakiejkolwiek naturze, jest pewna miara
identyczności. Toteż kiedy Pan Jezus w swoim przedludzkim stanie jako Michał i
Logos przemieniony został do niższego, ludzkiego stanu, On mógł zatrzymać nieco
świadomości i oceny swoich poprzednich doświadczeń i też zatrzymał, jak to
niektóre Pisma zdają się wskazywać (Jan 8:58;17:5,24).
Podobnie, gdy doskonały człowiek
Jezus, będący wyobrażeniem Bożym w ciele, przemieniony został do jeszcze
wyższego wyobrażenia bożego w naturze boskiej, stając się “istnym wyobrażeniem
istności Ojca”, możliwe było, aby identyczność Jego została zachowana. Pismo
Święte daje wyraźnie do zrozumienia, że doświadczenia nabyte przez człowieka
Jezusa Chrystusa i lekcje cierpliwości, posłuszeństwa i sympatii, jakich się
wtedy nauczył, są z Nim i teraz, chociaż On nie jest już dłużej ciałem, ale
duchem najwyższej rangi.
NIEWIASTY PIERWSZE POINFORMOWANE O PAŃSKIM ZMARTWYCHWSTANIU
Niewieścia miłość i czułość,
szczególne i miłe zalety płci żeńskiej są dobrze zilustrowane w niniejszej
lekcji, w tym, gdy kilka niewiast przyszło do grobu Jezusa bardzo rano, gdy
jeszcze było ciemno. Nie przyszły one w tej myśli, że On może zmartwychwstał,
ale aby ciało Jego zabalsamować więcej i wytworniej, aniżeli czas i
okoliczności dozwoliły to uczynić przed pogrzebem, który odbył się w pośpiechu,
bo zbliżał się sabat. Z powodu sabatu nie mogły też tego uczynić w dniu
następnym po pogrzebie, więc postanowiły dokonać balsamowania, skoro tylko
skończył się sabat, czyli wcześnie rano w niedzielę. Zdaje się, jakoby nie
wszystkie przyszły razem, ale jakoby Maria Magdalena przyszła nieco prędzej niż
drugie, ale nawet jeszcze przed jej nadejściem było tam trzęsienie ziemi, tak,
że ci, co stali na straży przy grobie Pana, w przerażeniu uciekli do kapłanów
(Mat. 28:2, 11-15).
Maria, zmartwiona wydarzeniami,
mającymi łączność z ukrzyżowaniem Pana, została tym więcej zakłopotana, gdy
zauważyła, że kamień grobowy był odwalony. Mniemając, że to wrogowie Jezusa
nadal Go prześladują i że to oni zabrali Jego ciało, prędko pobiegła do Szymona
Piotra i do Jana i rzekła im: “Wzięli Pana z grobu i nie wiem, gdzie go
położyli” (Jan 20:1-2). W międzyczasie inne niewiasty nadeszły i zobaczyły
dwóch aniołów, którzy powiedzieli im, że Jezus zmartwychwstał, tak jak naprzód
o tym przepowiedział. Niewiasty te również wróciły do miasta i oznajmiły o tym
apostołom (Łuk. 24:2-10).
ZMARTWYCHWSTAŁY JEZUS NIE POZNANY PRZEZ SWYCH PRZYJACIÓŁ
Piotr i Jan zainteresowani
opowiadaniem Marii natychmiast pospieszyli do grobu; Jan młodszy i zwinniejszy
przybiegł tam prędzej i spojrzawszy do wnętrza zobaczył, że grób był próżny i
prześcieradła złożone tam, gdzie było ciało Jezusa, lecz do wnętrza grobowca
Jan widocznie obawiał się wejść. Odważny Piotr, który nadszedł nieco później
był pierwszym, który wszedł do grobowca. Teraz uczniowie ci zaczęli rozmyślać o
tym, co Jezus im mówił o swoim zmartwychwstaniu dnia trzeciego. Jan mówi o
sobie, że na widok tych dowodów “uwierzył” – chociaż na początku myśli jego w
tym względzie były niezawodnie w poważnym zamieszaniu.
Dwaj ci uczniowie udali się z
powrotem do miasta, lecz Maria pozostała jeszcze przy grobowcu płacząc, a
spojrzawszy do grobowca ujrzała coś czego Piotr i Jan nie widzieli, a
mianowicie dwóch aniołów. Aniołowie ci niezawodnie byli tam, kiedy Piotr i Jan
weszli do grobowca, lecz jak to już nieraz zauważyliśmy z niektórych pism,
aniołowie są niewidzialni dla ludzkiego wzroku, chyba że cud jest dokonany. Cud
taki był dokonany w tym wypadku, to jest aniołowie przybrali postacie ludzkie i
białe szaty i zapytali Marię, czemu płacze. Odpowiedziała, że ktoś zabrał ciało
Pana, a jednocześnie usłyszała czyjeś kroki poza sobą. Obejrzawszy się
zobaczyła mężczyznę, którego wzięła za ogrodnika mającego pieczę nad ogrodem, w
którym znajdował się ów grobowiec. Nie poznała, że to był zmartwychwstały Pan;
a nawet prosiła go, że jeżeli On przeniósł ciało na inne miejsce, aby
powiedział jej, gdzie ono znajduje się, by mogła się nim zaopiekować. Jej myślą
prawdopodobnie było, że może Józef nie chciał, aby ciało Jezusowe pozostało w
jego grobowcu na stałe, więc rozkazał przenieść je na inne miejsce, a ogrodnik
ów dokonał tego polecenia.
Należy zauważyć w tym wypadku, jak i
przy paru innych okazjach, gdy Jezus ukazywał się po swoim zmartwychwstaniu, że
nawet Jego najbliżsi i najdrożsi przyjaciele nie rozpoznali Go. Pokazywał się w
różnych postaciach i przy różnych okolicznościach. Prawie zawsze rozmawiał
tylko krótko z tymi, którym ukazał się i przez owe czterdzieści dni Pańskiej
obecności z uczniami, to jest od Jego zmartwychwstania aż do Jego
wniebowstąpienia widziany był tylko kilka razy, a Jego wizyty i rozmowy z
uczniami były zwykle bardzo krótkie. Wszystko to miało uczyć ich pewnych
ważnych lekcji. 1) Oni mieli zrozumieć, że Jezus nie był już dłużej umarłym,
ale żywym. 2) Mieli również poznać, że nie był już więcej człowiekiem Jezusem,
poddanym ludzkim ograniczeniom, jakim był poddany przed ukrzyżowaniem.
Zrozumieć mieli, że chociaż zatrzymał swoje poprzednie miłe usposobienie i
cechy, to jednak był teraz “nowym stworzeniem” nie podlegającym ziemskim
warunkom i ograniczeniom, że mógł na podobieństwo aniołów okazywać się i
znikać, przychodzić i odchodzić, na podobieństwo wiatru, jak to sam przedtem
tłumaczył, że każdy “narodzony z ducha” przy zmartwychwstaniu będzie mógł tak
czynić (Jan 3:8).
ROZMOWA PANA Z MARIĄ MAGDALENĄ
Tak rozumiejąc sprawę nie dziwi nas,
że Maria nie poznała Pana prędzej, aż On wypowiedział jej imię zwykłym, a dla
niej dobrze znanym głosem; lecz skoro to usłyszała, jej wiara prędko pokonała
wszelkie przeszkody. W swej intuicji nie zapytała Pana o znaki od gwoździ na
Jego rękach i nogach, ale z okrzykiem: “Mistrzu!” upadła Mu do nóg, jakoby
chciała powiedzieć: “Teraz, gdy znalazłam Ciebie, nie puszczę Cię już więcej –
nie pozwolę Ci odejść!”
Przez swoją wielką miłość i
przywiązanie do Pana Maria zaskarbiła sobie ten zaszczyt, że była pierwszą,
której się Pan pokazał po swoim zmartwychwstaniu. Wiele jej przebaczono i wiele
umiłowała. A Pan Jezus okazał swoją ocenę tego jej przywiązania. Mimo to musiał
powstrzymać ją od dalszych manifestacji jej uradowania i miłości, a wskazać jej
na wielki przywilej i obowiązek, że pod Boską opatrznością dane jej było
zanieść uczniom pierwszą pewną wiadomość, że Pan był znowu żywy. Zamiast
trzymać się nóg Pańskich, w tej myśli, aby Go nie puścić, ona powinna raczej
pomyśleć o przysłużeniu się tak Panu, jak i Jego uczniom w ten sposób, aby jak
najprędzej zanieść im tę radosną nowinę.
Treść tego, co Pan powiedział Marii,
jest nieco inna, aniżeli podane jest w zwykłym tłumaczeniu. Słowa: “Nie dotykaj
się mnie” oddane są mylnie; treść całego tego tekstu jest następująca: “Nie
trzymaj się mnie, ale idź do braci moich i powiedz im, żem jeszcze nie wstąpił
do Ojca mego; ale że mam wstąpić do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i
Boga waszego. Zanieś im wiadomość o moim zmartwychwstaniu i powiedz im, że
pozostanę jeszcze jakiś czas z nimi, zanim wstąpię do Ojca. W taki sposób
przygotujesz ich do moich późniejszych manifestacji”. Maria mając prawdziwego
ducha miłości i posłuszeństwa natychmiast podjęła misję jej wyznaczoną. Według
opisu Mateusza (28:1-9) pewna “druga Maria” była w pobliżu i w tym czasie
przystąpiła i obie otrzymały polecenie, aby z tą radosną nowiną udały się do
apostołów.
JEZUS UKAZYWAŁ SIĘ W RÓŻNYCH POSTACIACH
Nie będziemy rozbierać oświadczenia
Pańskiego, że nasz Ojciec Niebieski jest też Jego Ojcem, a nasz Bóg Jego
Bogiem, bo wyrażenie to jest dosyć jasne dla umysłów nieuprzedzonych. Zwrócimy
raczej uwagę naszą na inne ukazanie się Pana przed wieczorem tego samego dnia,
kiedy to On w postaci podróżnego przyłączył się do dwóch uczniów idących do
Emaus, miasteczka, a raczej wioski położonej w niewielkim oddaleniu od
Jerozolimy. Łukasz podaje, że imię jednego z tych dwóch uczniów było Kleofas,
kto był tym drugim nie jest powiedziane (Łuk. 24:13-32).
Następna manifestacja Pańska była
wieczorem tego samego dnia, po powrocie owych dwóch uczniów do Jerozolimy i
przy opowiadaniu apostołom tego, co widzieli itd. (Łuk. 24:33-36). Apostołowie
byli zdenerwowani doświadczeniami poprzednich dni, a także byli w obawie, co
teraz przywódcy żydowscy uczynią im za to, że byli naśladowcami Jezusa. Toteż
zgromadziwszy się na wspólne obrady, drzwi mieli zamknięte, czyli zaryglowane i
prawdopodobnie zabarykadowane. Wielkie zdumienie ogarnęło ich wszystkich, gdy w
okolicznościach takich nagle jakiś nieznajomy stanął pośrodku nich. Pomimo Jego
słów: “Pokój wam!” wszyscy byli przestraszeni. Mniemali, że to była
manifestacja anioła, bo któż inny jak nie duch mógłby zjawić się pomiędzy nimi
bez otworzenia drzwi? Nie zrozumieli jeszcze, że Pan po swoim zmartwychwstaniu
nie był już więcej istotą ludzką, ale duchową i że na podobieństwo aniołów On
teraz miał władzę ukazywania się i znikania – dowolnego przybierania ludzkiego
ciała z odzieżą itd. i rozpuszczenia tychże w jednym momencie. Tych lekcji oni
musieli nauczyć się przez pewne praktyczne ilustracje. Ci, co widzieli Pana w
Emaus i widzieli jak On znikł im w oczach, byli niezawodnie lepiej przygotowani
do tego cudownego ukazania się Pana przy drzwiach zamkniętych. Oni mogli
łatwiej pojąć, że Ten, który mógł nagle zniknąć przed ich oczami w Emaus, mógł
tak samo nagle pokazać się w jakimkolwiek miejscu zechciał.
Rozmowa naszego Pana z uczniami przy
tej okazji nie była długa. Była to dla nich pierwsza lekcja i uczniowie mogli
więcej skorzystać przez rozmyślanie o tym, po Jego odejściu. Pan jednak starał
się uspokoić ich zatrwożone umysły i chciał, aby poznali, że to, co widzieli,
nie było istotą duchową; albowiem jak sam im tłumaczył, duch nie ma ciała i
kości. To, co oni widzieli, nie było duchem, ale materią. To jednak nie znaczy,
że nasz Pan nie był w tym czasie duchową istotą, jak to poświadczają inne pisma
(1 Piotra 3:18; 2 Kor. 3:17; Filip. 3:21); znaczeniem tego jest to, co było
powiedziane, a mianowicie, że to, co widzieli, nie było duchem, a więc nie było
powodu do przerażania się.
CIAŁA I UBRANIA MOMENTALNIE STWARZANE
Przy Pańskim ukazaniu się Marii i
uczniom w drodze do Emaus nie ma żadnej wzmianki, że On ukazał się w ciele ze
zranionymi od gwoździ rękami i nogami. Czyż można by przypuszczać, że Maria
uchwyciwszy się nóg Pańskich nie zauważyła Jego zranionych stóp? Albo czy można
by mniemać, że ci dwaj uczniowie idący do Emaus, przyglądający się pilnie Temu,
który się w drodze do nich przyłączył i pytający Go, czy był przychodniem w
Jeruzalemie, nie zauważyliby na Jego rękach ran od gwoździ, gdyby je miał?
Zdaje się więc zupełnie pewne, że przy tych dwóch manifestacjach Jezus nie
pokazał się w ciele podobnym do tego, jakie miał przed ukrzyżowaniem i na
którym byłyby rany lub blizny od gwoździ. Lecz przy tym trzecim ukazaniu się
uczniom, chcąc jak najdobitniej pokazać swoją tożsamość, Jezus ukazał się w
takiej samej postaci, jak był ukrzyżowany i pokazał uczniom przebite ręce i
bok. A gdy oni wciąż jeszcze dziwowali się i trwożyli sobą, spytał ich o pokarm
i zjadł przed ich oczami nieco ryby i plaster miodu (Łuk. 24:39-43).
To jednak niekoniecznie znaczy, że
ciało, które uczniowie widzieli przy tej okazji, było tym samym, które wisiało
na krzyżu. Przeciwnie tamto ciało, podobnie jak wszelkie inne, podlegało prawom
natury i nie mogłoby dostać się do pokoju przez drzwi zamknięte, a później tak
samo zniknąć. Ciało, w którym nasz Pan pokazywał się uczniom, było widocznie
momentalnie stworzone, tak samo jak i ubranie, a następnie po skończeniu
rozmowy było rozpuszczone i widoma postać Pana zniknęła, chociaż On sam jako
istota duchowa mógł nadal pozostawać pomiędzy uczniami, lecz niewidzialny dla
nich. Moc taka jest niepojęta dla umysłu ludzkiego, lecz nie jest wcale
niezwykła w granicach potęgi Boskiej.
NIECO O RZECZYWISTYM CIELE PAŃSKIM
Co stało się z ciałem naszego Pana,
które było ukrzyżowane, a później złożone w grobie Józefowym i stamtąd znikło,
nie mamy powiedziane nic oprócz tego, co powiedzieli Piotr apostoł i psalmista
Dawid, że “ciało Jego nie widziało skażenia” (Dzieje Ap. 2:31; Psalm 16:10).
Przychylamy się do tej myśli, że Pańskie ciało, które było okupem za człowieka,
nigdy nie ujrzy skażenia, lecz zostanie zachowane Boską mocą jako wieczne świadectwo
łaski Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa, w odkupieniu człowieka. Być może
iż w taki sposób ciało to będzie świadectwem i pomnikiem Boskiej miłości przez
całą wieczność. Gdzie Stwórca mógł to ciało zachować i ukryć, nie wiemy, lecz
wierzymy, że Ten, który mógł ukryć ciało Mojżesza, które było figurą, mógłby
tym pewniej ukryć ciało swego Syna – pozafigurę ceny okupu (Judy 9).
Ukazywania się Chrystusa Pana w
niektórych okolicznościach powtarzały się w owych czterdziestu dniach. Oprócz
wyżej wspomnianych okazji ukazał się jeszcze cztery lub pięć razy i Paweł
apostoł w 1 Liście do Koryntian nadmienił, że w czasie pisania tego listu około
pięciuset świadków Pańskiego zmartwychwstania znajdowało się jeszcze przy
życiu, a list ten był pisany około dwadzieścia cztery lata po ukrzyżowaniu
Pana. Gdy wspomnimy jak zdrowo rozumował Paweł i jak logiczne były jego
konkluzje, możemy być pewni, że świadectwa o Pańskim zmartwychwstaniu on nie
przyjął na lada błahych dowodach opierając się, ale miał w tym względzie
najzupełniejsze potwierdzenie. Więcej nawet, on sam siebie wystawia za świadka
Pańskiego zmartwychwstania, gdy mówi: “A na ostatek po wszystkich ukazał się i
mnie jako poronionemu płodowi” (1 Kor. 15:6-8).
KORZYŚCI Z WŁAŚCIWEGO ZROZUMIENIA
Paweł apostoł nie widział Jezusa
zasłoniętego ciałem, tak jak On ukazywał się innym przed rozpoczęciem się
dyspensacji duchowej. Pawłowi Jezus objawił się w chwale swej istoty duchowej
“jaśniejszym ponad blask słońca w południe”. Skutek tego, jak wiemy, był niszczący
dla oczu apostoła, bo chociaż zobaczył Pana, będąc w stanie jakoby poronionego
płodu (jakoby narodzony przed czasem), to jednak z tego powodu, że nie był w
rzeczywistości narodzonym na poziomie duchowym, nie był przemienionym przez
zmartwychwstanie do nowej natury, to ujrzenie chwały Pańskiej było ruiną dla
jego oczu cielesnych. Właściwe wyrozumienie Pańskiego zmartwychwstania jest dla
nas korzystne z kilku powodów:
1. Pozwala
nam zrozumieć, jak On mógł powstać, a jednak nie cofnąć okupu złożonego za nas
i za cały rodzaj ludzki.
2. Pokazuje nam, że chociaż w posłuszeństwie do
zarządzenia swego Ojca On dobrowolnie i chętnie opuścił wyższy stan, aby mógł
stać się ciałem i złożyć okup, to jednak Ojciec nie pozwolił, aby On miał
zginąć na wieki; ani zezwolił, aby On na zawsze pozostał w niższym i
ograniczonym organizmie cielesnym, ale przez zmartwychwstanie wywyższył Go do
najwyższej duchowej natury – do natury boskiej (Filip 2:8-11; 3:8,9). Pocieszające
jest dla nas zrozumienie, że Jezus w swoim obecnym chwalebnym stanie nie ma na
sobie żadnych ran ani blizn od cierniowej korony, od włóczni, od gwoździ ani
żadnych z tych rzeczy, które cierpiał za nas, a raczej znajduje się w wielkiej
chwale, “będąc jasnością chwały i wyrażeniem istności Ojca” (Hebr. 1:3).
3. Pocieszająca
jest również ta znajomość, że Kościół, Ciało Chrystusowe, nie będzie na zawsze
napiętnowane niedoskonałościami, zmazami grzechu ani żadnymi znakami ran
ponoszonych dla sprawiedliwości. Nie, albowiem obietnica dla Kościoła jest taka
sama, jaka była dla Pana, że przy zmartwychwstaniu Ojciec da każdemu (nie to
samo ciało, które umarło z ranami i niedoskonałościami, ale “ciało jako obce”
(czyli jakie się Bogu upodoba), chwalebne ciało, podobne uwielbionemu Panu.
“Podobni mu będziemy, albowiem ujrzymy go tak, jako jest” (1 Kor. 15:38; Filip.
3:21; 1 Jana 3:2).
Na Straży 03/1968, Straż 04/1955 W.T. R- 2476 a -1899 r.