<< Wstecz |
Wybrano: R-1005 , z 1888 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Kto jest synem Bożym?
Niewielu
wydaje się mieć jasne pojęcie o znaczeniu słów syn i
ojciec. Słowo ojciec znaczy 'wytwórca', 'stworzyciel',
'dawca życia', a słowo syn odpowiednio oznacza jednostkę
'wytworzoną', 'stworzoną', taką, która otrzymuje życie od ojca.
Stosując
niniejsze definicje stwierdzamy, że w ogólny sposób można
powiedzieć o Bogu, iż jest wytwórcą czy też stworzycielem każdej
żyjącej istoty, od pełzającego robaka po wielkiego archanioła.
Jednakże użycie słowa syn w Piśmie Świętym ogranicza jego
znaczenie, bowiem Bóg używa wyrażenia „synowie Boży”
wyłącznie w odniesieniu do tych ze swoich stworzeń, które
stworzył mniej więcej na swoje podobieństwo, tj. z władzami
umysłowymi i moralnymi będącymi w harmonii z Jego władzami i
zasadami oraz potrafiącymi zrozumieć Jego prawa i plany. Odcina to
od zaszczytnego określenia synowie niższe, zwierzęce
stworzenie, lecz wciąż pozostawia synów o różnych naturach –
anielskich synów, ludzkich synów oraz synów w Boskiej naturze.
Aniołowie
są nazywani „synami Boga” w przypowieści, w Ijoba 1:6 oraz 2:1.
Następnie są przedstawieni jako „gwiazdy poranne”, tj. wcześnie
jaśniejący, radujący się ze stworzenia ziemi, kiedy jako
„synowie Boży weselili się” – Ijoba 38:7. Jak zostało
pokazane w THE WATCH TOWER z grudnia 1887 r. [R-993 Sons Of God And
Daughters Of Men], ci aniołowie, którzy nie zachowali swojego pierwotnego stanu, są nazywani „synami Bożymi” do czasu
popadnięcia w grzech – 1 Mojż. 6:2,4.
Pośród
ludzi Adam był oczywiście synem Bożym, tj. Bożym stworzeniem. Bóg
był dla niego dawcą życia, stworzycielem, wytwórcą czy też
ojcem i dlatego on był „synem Bożym” i tak jest nazywany (Łuk.
3:38). Jednak należy zauważyć, że żadne z dzieci Adama nie jest
nazywane „synem Bożym” aż do czasu, kiedy nasz Pan Jezus oddał
siebie na okup za wszystkich. Ci, którzy na skutek świadomego
grzechu, zaprzepaszczają i tracą podobieństwo do Boga –
doskonałość, w której zostali stworzeni – zostają uznani za
niegodnych zaszczytnego tytułu synów Bożych, tak jak stworzenie
zwierzęce, które nigdy nie miało i nigdy nie straciło tego
podobieństwa; a jako tacy mają być traktowani jak „nierozumne zwierzęta, które z natury są po to, by je łapano i
zabijano (...) toteż zginą jak one” (2 Piotra 2:12 NB, por. Kazn.
3:18). Jeśli chodzi o człowieka (Adama), to został on od razu
skazany na śmierć jako niegodny życia i różnych przywilejów,
jakie Bóg przygotował dla swoich synów. Nie był on już godny
zaszczytów przygotowanych dla synów, bowiem źle wykorzystał swoją
wspaniałą wyższość nad zwierzętami. Od chwili zgrzeszenia Adam
nie był już uznawany za syna Bożego; a jeśli on sam był upadły
i odsunięty od synostwa, jest oczywiste, że nie mógł z kolei
przekazać życia nikomu lepszemu czy też bardziej godnemu synostwa
Bożego niż on. I tak przez cztery tysiące lat, aż do przyjścia
naszego Odkupiciela, nie było synów Bożych, nikogo, kogo Bóg
uznawałby za syna oprócz naszego Pana i tych aniołów, którzy
zachowali swój pierwszy stan czystości i synostwa. Nawet Abraham,
Mojżesz, Eliasz czy prorocy nie byli nazywani synami Bożymi.
Najbardziej czułymi określeniami, wówczas wobec nich możliwymi,
były: „przyjaciel Boga” oraz „wierny sługa” (Hebr. 3:5-6;
Gal. 4:4-7), ponieważ bez względu na to, jak dobre mieli oni
intencje, wszyscy byli niedoskonali, odpadli od podobieństwa
i praw synów Bożych i nie zostali jeszcze odkupieni z tego
wielkiego nieszczęścia.
W
następnej kolejności rozważmy [pozycję] naszego Pana Jezusa.
Jednorodzony
Syn Boży
Natychmiast
pojawia się pytanie: Jak może istnieć więcej niż jeden syn Boży, skoro Jezus jest nazywany jednorodzonym?
Odpowiadamy, że obydwa stwierdzenia są prawdziwe. Bóg ma wielu
„synów” oraz jednego „jednorodzonego syna”. Zanim nasz Pan
stał się człowiekiem, był istotą duchową, tak jak „Bóg jest
duchem” i jak aniołowie są duchami; był On „pierworodnym z
każdego stworzenia” czy też, jak tłumaczą to niektórzy,
„narodzonym przed wszelkim stworzeniem” – początkiem twórczego dzieła Boga (Obj. 1:8, 3:14).
Ze
względu na to, że jest On zarówno pierwszym i ostatnim,
jak też początkiem i końcem bezpośredniego dzieła
twórczego Boga, jest oczywiste samo przez się, że był JEDYNYM
Synem Bożym w taki sposób, bezpośrednio, zrodzonym przez Ojca. A
ponieważ jest wyraźnie stwierdzone, że „wszystkie rzeczy przez
nie się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało”
(Jan 1:3), dla każdego myślącego człowieka staje się tym
bardziej oczywiste, że stworzenie Go było bardziej
bezpośrednim i szczególnym dziełem Ojca, niż to miało miejsce w
odniesieniu do jakiegokolwiek innego stworzenia czy też syna Bożego
– człowieka lub anioła. Chociaż aniołom, ludziom, zwierzętom,
ptactwu i płazom została udzielona moc i witalność Ojca, jednak w
przypadku żadnego z nich zrodzenie nie było bezpośrednim dziełem
Boga, tak jak miało to miejsce w przypadku jedynego Syna, na zawsze
wyróżnionego wśród synów Bożych tytułem „jednorodzony Syn”.
Chociaż Bóg nazywa aniołów synami, zwróćmy uwagę na
kategoryczność pytania apostoła, który podkreśla wyższość
naszego Pana, pytając: „Któremuż kiedy z aniołów rzekł: Tyś
jest syn mój, jam cię dziś spłodził?” (Hebr. 1:5, por.
Hebr. 5:5).
Stając
się człowiekiem, nasz Pan nie utracił swojego prawa do tytułu
„jednorodzony Syn Boży”, bowiem kiedy Jego natura została
zmieniona i stał się ciałem, Jego życie nie zostało złożone w
śmierci. Zmiana ta była jedynie przeniesieniem istnienia z natury
wyższej do natury niższej, z natury duchowej do natury ludzkiej po
to, czy też w tym celu, by mógł On ponieść śmierć jako
człowiek sprawiedliwy za niesprawiedliwych, jako równoważna cena
za grzech Adama. A zatem nawet jako człowiek nasz Pan zachował swój
tytuł „jednorodzony Syn Boży”. Jak mówi Jan: „Widzieliśmy
chwałę jego [doskonałość i dostojeństwo], chwałę jako
jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy” (Jan 1:14).
Jednakże
kiedy nasz Pan w posłuszeństwie celowi Ojca miał odkupić rodzaj
ludzki, nic oprócz Jego śmierci nie mogło dokonać tego dzieła.
Taka była bowiem kara nałożona na Adama i rasę, która utraciła
życie w nim i jeśli [Jezus] miał odkupić życie Adama (i nasze
utracone w nim), musiał ją ponieść; tak więc „Jednorodzony”
umarł, przestał istnieć i pozostał w takim stanie do trzeciego
dnia. A zatem rodzi się pytanie, czy nasz Pan, kiedy złożył swoje
życie na okup za wielu, przestał być jednorodzonym Synem Bożym?
Odpowiedź brzmi, że rzeczywiście tak. Kiedy Jego istnienie
zakończyło się w śmierci, Jednorodzony przestał istnieć – był
martwy. Jednak przy swoim zmartwychwstaniu, swoim ponownym stworzeniu, znów był jednorodzonym Synem Boga, bo żaden pośrednik
nie został użyty do dokonania Jego zmartwychwstania, lecz tak jak
przy Jego pierwszym stworzeniu, był On bezpośrednim dziełem Boga,
który tak wszystko ustalił, by nawet ten wyróżniający tytuł i
zaszczyt bycia „jednorodzonym” nie został utracony przez Jego
posłusznego Syna. Dlatego Bóg nie dozwolił, by jakikolwiek
pośrednik ludzki, ani nawet anioł Gabriel, brał udział w dziele
zmartwychwstania naszego Pana, żadni przedstawiciele, wielcy
czy mali, nie zostali do tego użyci, lecz jest napisane: „Którego
Bóg wzbudził” (Dzieje Ap. 2:24), „Bóg i Pana wzbudził, i nas
wzbudzi mocą swoją” (1 Kor. 6:14, por. Dzieje Ap. 3:15, 4:10;
Rzym. 4:24, 6:4, 8:11; 1 Kor. 15:15; Kol. 2:12; 1 Tes. 1:10; 1 Piotra
1:21). Ze względu na to, że Jego zmartwychwstanie było ponownym stworzeniem tej samej istoty, czy też jednostki wcześniej
stworzonej, wciąż można mówić o Nim, że jest pierwszym i
ostatnim, początkiem i końcem stworzenia Bożego, Jednorodzonym
Ojca (zob. Obj. 1:18).
Moc
stania się synami Bożymi
Przechodząc
obecnie do Wieku Ewangelii, rozważmy znaczenie słów: „Lecz
którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc [tj. prawo], aby się
stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego”
(Jan 1:12) oraz: „Najmilsi! teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale
się jeszcze nie objawiło, czym będziemy; lecz wiemy, iż gdy się
on objawi, podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jako jest”
(1 Jana 3:2).
Jak
już zostało odnotowane, cała rasa ludzka począwszy od Adama,
znalazła się pod potępieniem na skutek jego świadomego grzechu (1
Tym. 2:14); wszyscy przestali być uznawani za synów Bożych i
stracili podobieństwo do Boga, dzięki któremu uzyskali
pozycję wyższą od stworzeń zwierzęcych. W rzeczy samej można
powiedzieć, że z tego powodu, iż ich umysły przestały być
pobożne i stały się cielesne oraz diabelskie, zostali oni tak
zrekonstruowani przez tyrana, jakim jest grzech, że noszą w sobie
wiele z obrazu przeciwnika Bożego; dlatego też w tym grzesznym
stanie mogliby być nazywani synami diabła, noszącymi
moralne podobieństwo do niego. Stąd nasz Pan oświadczył nawet
Żydom: „Musicie się znowu narodzić” oraz: „Wyście z ojca diabła” (Jan 8:44). A ponieważ ten sam apostoł zapisał w 1 Jana
5:19, że „świat wszystek w złem położony jest”, oczywiste
jest, że w oczach Boga wszyscy zajmują pozycję dzieci diabła.
Następnie
powstaje pytanie, że skoro jedynie ci, którzy posiadają doskonałe
podobieństwo do Boga, są godni tego, by być nazywani synami
Bożymi, i skoro sam Bóg nie obdarza nikogo innego tym zaszczytnym
tytułem, to jak możemy być nazywani „synami Bożymi” my,
którzy, jak wszyscy wiedzą, jesteśmy niedoskonali i w najlepszym
przypadku nosimy jedynie nieznaczne podobieństwo do świętego Boga?
Odpowiedź brzmi, że nasz Pan Jezus dał moc, czy też prawo,
stania się synami Bożymi „tym, którzy wierzą w jego imię”.
Zauważmy, że nie uczynił On nas synami, lecz po prostu dał nam
prawo, czy też przywilej, stania się synami. Wynika z tego,
że patriarchowie i prorocy z poprzednich czterech tysięcy lat nie
mogli stać się synami, ponieważ nie dano im tego przywileju czy
prawa.
Co
nasz Pan uczynił dla nas, by zapewnić nam to wielkie
dobrodziejstwo, to prawo czy też przywilej? Coś musiało zostać
uczynione, skoro Bóg się nie zmienia (Mal. 3:6). Nie może
być tak, że raz oświadczył, iż Adam i jego dzieci są odcięci
od synostwa i poddani zniszczeniu w śmierci tak jak
zwierzęta, a potem zmienił swój wyrok. Nasz Pan Jezus także nie
mógł ani nie chciał odsunąć na bok Boskiej decyzji po to, by
przywrócić grzeszników do godności synów i uczynić ich wartymi
życia. Nie, nie przyszedł On, by sprzeciwić się woli Ojca, lecz
by być jej posłusznym. „Abym czynił wolę twoją, Boże
mój! pragnę” było uczuciem wyrażanym w każdym Jego czynie i
słowie. „Nie moja wola, lecz twoja niech się stanie” było Jego
ciągłą modlitwą. Dlatego też mówimy, że musiał coś uczynić dla nas, przez co zniósł nałożone na nas embargo grzechu, by dać
nam prawo ponownego stania się synami Bożymi. Co On dla nas
uczynił?
O
tak! Dokonał dla nas wielkiego dzieła. Dał siebie na okup za nas,
odkupił nas od wszelkiej nieprawości i spod wszelkiego potępienia
i strat z nim związanych. W ten sposób, dając cenę za winę
Adama, zakupił przez to martwą i umierająca rasę z pełnym prawem
uczynienia z nią i dla niej tego, co zechce. Podczas obecnego
Wieku Ewangelii pragnie dać prawo stania się synami Bożymi
wszystkim, którzy wierzą w Jego imię. Zostało mu nadane
imię Jezus, które znaczy Zbawiciel lub Wyzwoliciel -„Nazwiesz imię jego Jezus; albowiem on zbawi lud swój od
grzechów ich” (Mat. 1:21). Stąd widzimy, że to tym, którzy
przyjmują Go w znaczeniu uwierzenia w niego jako Zbawiciela czy też
Wyzwoliciela, daje On prawo stania się synami Bożymi, a nie nikomu
innemu. Wiara w to, że taka osoba żyła w takim to a takim czasie,
nie jest tym rodzajem wiary, który przynosi niniejsze prawo; wiara w
to, że był On wspaniałym człowiekiem, który nauczał wielu
doskonałych zasad, nie jest tym rodzajem wiary, jaki jest konieczny;
wiara w to, że dawał On dobry przykład i że wszyscy powinni
starać się naśladować Go najlepiej, jak potrafią, nie
jest tym rodzajem wiary, który jest tu wymagany. Nie, to jest inny
rodzaj wiary, wiara w Jego imię Zbawiciela oraz uznanie tego
imienia: uznanie i przyjęcie Go jako tego, który zbawia swój lud z
jego grzechów. Nikt, kto odrzuca biblijny opis upadku i potępienia
wszystkich w Adamie oraz całkowitą utratę synostwa i wszystkich
jego przywilejów (życia itd.), nie może w ogóle przyjąć i
„uwierzyć” w tego ZBAWICIELA czy też Wyzwoliciela, który
poprzez odkupienie ludzi daje im prawo, czy też przywilej, stania
się synami Bożymi.
Jednak,
czy tylko „wierzącym” w Jego imię nasz Pan przyznaje ten
przywilej? Tylko im; wiara w żadną inną osobę go nie zapewni; ani
też nie wystarczy przyjęcie naszego Pana poprzez jakiekolwiek imię
inne od tego, które uznaje Jego ofiarę okupową – musi zostać On
uznany jako Zbawiciel, a nie jedynie jako Pan i Przewodnik. On
zbawia swój lud od jego minionych grzechów, jak
również uczy i kieruje nimi, by mieli odrazę do grzechu i unikali
go w przyszłości.
Zbadajmy
następnie prawo, jakie odpowiednio wierzący uzyskują
poprzez Zbawiciela. W jakim znaczeniu jest tu używane słowo prawo?
Oznacza ono po prostu, że nasz Zbawiciel, zapłaciwszy karę za
grzech Adama, proponuje wszystkim, którzy przyjmują Jego ukończone
dzieło i którzy pragną powrócić do podobieństwa Bożego i
synostwa, czysty zapis, uwalniający ich od grzechu, który
sześć tysięcy lat temu ściągnął potępienie na wszystkich,
oraz zarzucenie na takich szaty Jego własnej sprawiedliwości w celu
przykrycia wszystkich ich obecnych niedoskonałości i niemożliwych
do uniknięcia słabości, tak by mogli od razu udać się do Boga i
dzięki temu uzyskać akceptację i łaskę ku pomocy, aż do
czasu, kiedy po tym, jak udowodnią swoim posłuszeństwem
w obecnym życiu szczerość swojego poświęcenia się Bożej woli i
służbie, zostaną zupełnie wybawieni z wszystkich obecnych
słabości i otrzymają wspaniałe, doskonałe, duchowe ciała,
podobne do ciała naszego Pana. Tak brzmi obietnica dla takich
zwycięzców, którzy dzięki temu zostaną przyjęci do
ostatecznego, pełnego synostwa jako dziedzice Boży, a
współdziedzice z Jezusem Chrystusem, ich Panem i Zbawicielem.
Właśnie
to ma na myśli apostoł, kiedy mówi: „Najmilsi! teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło, czym
będziemy; lecz wiemy, iż gdy się on objawi, podobni mu będziemy;
albowiem ujrzymy go tak, jako jest”. Słowo „jesteśmy” nie odnosi się tu do świata ludzkości, lecz do świętych,
prawdziwie poświęconych, którzy wierzą w jedyne imię [Jezusa – Zbawiciela], poprzez które możemy być zbawieni. Jak
już zostało pokazane, w rzeczywistości Bóg nie posiada
niedoskonałych synów, takich, jakimi jesteśmy obecnie,
dlatego też w pełnym znaczeniu nie będziemy synami aż do końca
obecnego wieku, a kiedy wybór i testowanie tych próbnych synów się
zakończy, zostaną oni przyjęci do pełnego, doskonałego
podobieństwa Bożego – takiego, jakie ma ich Odkupiciel i Król.
Jednakże obecnie możemy uważać się za synów
Bożych poprzez wiarę. Oczyma wiary widząc spodziewany koniec naszego wysokiego powołania, możemy mówić i mówimy o rzeczach,
które jeszcze nie są w pełni dokonane, jak gdyby były w pełni
ukończone. Mówiąc tak, obecnie jesteśmy synami Bożymi,
zaś pojmując to jako rzeczywistość, przywiązujemy do tego
potrójnym sznurem wiary trzy części, z których pierwszą jest
wiara w doskonałą ofiarę i skończone dzieło Tego, który dał
nam prawo czy też przywilej stania się synami; drugą jest wiara
czy też ufność w złożone nam obietnice łaski ku pomocy, by
pomóc nam zwyciężyć i zgasić wszystkie ogniste strzały naszych
przeciwników; a trzecią jest wiara czy też ufność w świadomości,
że nasze poświęcenie jest pełne, zupełne i że naszym
pragnieniem jest poznać i czynić wolę Ojca we wszystkich i
wszelkich warunkach. Ten potrójny sznur wiary mocno zawiązany na
naszym obiecanym dziedzictwie i synostwie, które będzie nam
udzielone, kiedy zostaniemy wypróbowani i udoskonaleni, jest zaiste
„kotwicą duszy, bezpieczną i pewną”, dzięki której możemy
mówić i odczuwać, że nawet obecnie (wiarą) jesteśmy
Synami Bożymi, chociaż jeszcze nieprzyodzianymi w nasze doskonałe
ciała.
Czy
prawo stania się synami Bożymi zostanie dane wszystkim ludziom?
Nie
odpowiadaj na to pytanie pośpiesznie – rozważ je należycie. Na
początku może ci się wydawać, że nie zgadzasz się z naszym
poglądem, kiedy odpowiemy na to pytanie, że nie zostanie dane.
Nam wydaje się oczywiste, że niniejsze prawo jest związane ze
szczególnym wysokim powołaniem obecnego Wieku Ewangelii i skończy
się wraz z nim.
Przypomnijmy
sobie znów to, co powyżej zostało pokazane jako znaczenie słów
ojciec i syn: ojciec – dawca życia lub stwórca; syn – potomek,
ten, który otrzymuje życie od ojca. Następnie rozważmy człowieka
tak, jak reprezentował go Adam. Na początku był on synem Bożym,
lecz potem z powodu grzechu stracił wszystko i przestał być synem Bożym. A teraz, jeśli zostanie przywrócony do życia i
doskonałości, za ojca będzie miał tego, który będzie jego dawcą
życia. Z tego, że życie człowieka zostało całkowicie utracone,
wynika, iż jego zmartwychwstanie będzie praktycznie jego ponownym
stworzeniem, a Ten, który go ponownie stworzy, będzie ojcem
ponownie stworzonej istoty, w tym samym znaczeniu, jak Bóg był
Ojcem istoty zniszczonej przez grzech.
Chociaż
wszystko, co czynił nasz Pan Jezus, było czynione zgodnie z wolą i
planem Ojca, to Pismo Święte starannie oddziela dzieło Jezusa
Chrystusa w dziele odkupienia człowieka. Nasz Pan Jezus „kupił”
świat; dał „równoważną cenę” za wszystkich; a ziemia i
wszyscy do niej przynależni są nazywani Jego „nabytą własnością”
(Efezj. 1:14). Ze względu na to, że dzięki temu Jezus stał się
posiadaczem zniszczonej grzechem martwej ludzkości, Jego przywilejem
i zamierzeniem jako nabywcy jest rozpoczęcie dzieła przywracania
wszystkich rzeczy – udzielania życia martwemu światu, który
nabył osiemnaście stuleci temu. Odwleka On rozpoczęcie tego dzieła
udzielania życia do czasu zakończenia wyboru „malutkiego stadka”,
któremu daje prawo stania się synami Bożymi. „Nie wstydzi się
ich BRAĆMI nazywać” i będą oni Jego współdziedzicami w
nabytej własności oraz Jego współpracownikami w przywracaniu do
życia odkupionej rasy.
Skoro
człowiek jest zbawiany z śmierci, najwyraźniej Zbawiciel jest
dawcą życia. W rzeczy samej, manuskrypt syryjski Nowego
Testamentu w każdym przypadku, w którym w naszym powszechnym
przekładzie występuje słowo Zbawiciel, podaje imię DAWCA ŻYCIA.
Szczególnym dziełem Wieku Tysiąclecia będzie obudzenie umarłych
i w stopniowym procesie udzielenie im życia zapewnionego dla nich
przez ich Odkupiciela w miarę jak będą wierzyć i przyjmować je
na warunkach (posłuszeństwa itd.), których dawca życia, jako
sędzia wszystkich, będzie wymagał. A skoro tak, musi być
oczywiste dla wszystkich, że (oddzielając dzieła Ojca i Syna –
Jan 5:17) przywileje życia, które otrzyma ludzkość,
zostaną jej przekazane bezpośrednio przez Syna – naszego Pana
Jezusa: on KUPIŁ ludzkość swoją własną drogocenną krwią
i to On w swoim przyjściu i tysiącletnim królestwie przywróci
wszystkich, którzy zastosują się do Jego warunków, do pełnego
doskonałego ŻYCIA. Dlatego też jest On jedynym bezpośrednim
dawcą życia, ku któremu musi spoglądać ludzkość; a jako że
'dawca życia' jest prawdziwym znaczeniem słowa ojciec,
stosownie zostaje On obwieszczony w proroctwie jako „ojciec
wieczności” dla ludzkości oraz „książę pokoju” i
„Bóg mocny” [władca].
Stąd
chociaż o Abrahamie i Dawidzie jest mowa jako o ojcach Jezusa
– „z których pochodzi Chrystus według ciała” – mamy też
oświadczenie, że „zamiast ojców twych będziesz mieć
synów twych” (Psalm 45:17 NB), co znaczy, że ojcowie, zamiast
pozostać ojcami, z tego powodu, że nasz Pan wzbudzając ich z
martwych zostanie ich DAWCĄ ŻYCIA, staną się tym sposobem
Jego dziećmi – Jego synami.
Jak
zostało wcześniej pokazane, proces dawania życia rozpocznie się
od wzbudzenia z grobu, dania pewnej miary życia, prawdopodobnie
takiej, jaką ludzie zazwyczaj posiadają obecnie (co zostało
zilustrowane w obudzeniu Łazarza z grobu), i tylko tacy, którzy
„słuchać będą tego proroka”, osiągną zupełność – pełne
przywrócenie wszystkiego, co zostało utracone – ludzką
doskonałość – ŻYCIE w pełnym znaczeniu tego słowa. To, że
tylko tacy, którzy „usłyszą [będą posłuszni], będą żyć”
w znaczeniu doskonałego osiągnięcia życia, widzimy w zapisie Jan
5:25. Wszyscy inni obudzeni z martwych, jeśli po otrzymaniu wiedzy i
pełnej sposobności uzyskania doskonałego, wiecznego życia
odtrącą ją poprzez odrzucenie jej warunków – dostosowania się
do doskonałego prawa Bożego – zostaną „odcięci” we wtórej
śmierci. Nie staną się synami Chrystusa z powodu odmowy przyjęcia
Jego obrazu przy posiadaniu pełnej sposobności. Ci, którzy odrzucą
podobieństwo Chrystusowe czy też zaoferowane im warunki wieku
restytucji, zostaną potraktowani tak, jak Bóg potraktował Adama,
kiedy wybrał on nieposłuszeństwo, z tą tylko różnicą, że nie
zostanie dla nich przygotowane kolejne odkupienie, bowiem będą
posiadać oni większe doświadczenie. Jak zostało pokazane powyżej,
ci którzy umierają śmiercią wtórą, nie są synami, lecz
jako tacy, którzy pomimo posiadania sposobności gardzą
podobieństwem do dawcy życia, zostaną potraktowani jako
„nierozumne zwierzęta – zabijane” (2 Piotra 2:12; Kazn.
3:18-20).
Niektórym
może przyjść na myśl pytanie: Jak to możliwe, że nasz Pan,
który odkupuje czy też nabywa wszystkich, nie jest DAWCĄ
ŻYCIA dla „malutkiego stadka” Wieku Ewangelii tak samo jak dla
świata w ogólności? Gdzie i w jaki sposób dochodzi do
rozróżnienia pomiędzy nami jako „synami Bożymi” i „braćmi”
Chrystusa a światem jako dziećmi Chrystusa?
Odpowiadamy,
że Ten, który odkupił wszystkich, w rzeczywistości nie dał czy
też nie przywrócił nam doskonałego ludzkiego życia, co uczyni w
stosunku do świata w następnym wieku, lecz zamiast tego zarzucił na nas płaszcz swojej zasługi, swojej przypisanej
sprawiedliwości, a tym sposobem przedstawia nas bezpośrednio Ojcu,
byśmy zostali spłodzeni PRZEZ NIEGO jako „nowe stworzenia”, „uczestnicy BOSKIEJ natury” (a nie przywróconej
ludzkiej natury, choć nawet i ona będzie wspaniała) i
współdziedzice z naszym Panem i Odkupicielem.
Prawo [wolność od potępienia, inaczej znane jako usprawiedliwienie poprzez Jego krew], które przyznaje nam Odkupiciel, jest DARMOWE,
nie możemy nic uczynić, by je nabyć lub zasłużyć sobie na nie,
musi ono zostać przyjęte albo jako niezasłużony dar od
Boga poprzez naszego Pana Jezusa Chrystusa, albo wcale. Jednakże w
tym miejscu kończy się część niezasłużona. Po tym, jak
otrzymamy przywilej czy też prawo stania się synami Boga,
sprawa spoczywa w naszych rękach i by skorzystać z tego wielkiego
przywileju czy też prawa, musimy sprawować nasze zbawienie z
bojaźnią i drżeniem. Oceniając wspaniałość przywileju
umieszczonego w naszym zasięgu, musimy działać trzeźwo,
mądrze, z gorliwością, nie jak ci, którzy na próżno bawią się
i wymachują w powietrzu; jako prawdziwi żołnierze krzyża musimy
prowadzić dobry bój wiary. Musimy pokonać naszego poprzedniego
pana – grzech i nie pozwolić, by panował on i rządził nami,
lecz angażując cały nasz (w najlepszym przypadku) niewielki wpływ
po stronie naszego nowego wodza, przywódcy i prekursora, Chrystusa
Jezusa, musimy przezwyciężyć świat, abyśmy z Nim mogli być
synami Bożymi, bez nagany w pośrodku pokolenia złego i
przewrotnego, między którym mamy świecić jako światła (Filip.
2:15). Jeśli w ten sposób dowiedziemy naszej szczerości, miłości
i gorliwości dla Boga i Jego prawdy, zostaniemy uznani „godnymi,
abyśmy byli uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości”
(Kol. 1:12). Wierność w naszej walce oznacza, że będziemy
ustawicznie tracić umysłowe i moralne podobieństwo do świata i
coraz bardziej dopasowywać się do obrazu drogiego Syna Bożego,
który jest dla nas doskonałym obrazem, jaki mamy skopiować w sobie
(Rzym. 8:29; 1 Piotra 2:21).
Jednakże
gdyby dane nam prawo, [dany nam] przywilej stania się
synami Bożymi składał się wyłącznie z przykrycia minionych
grzechów, gdyby w żaden sposób wciąż nie przykrywał naszych
niedoskonałości, nic by nam nie pomógł; bowiem oczyszczeni rano i
przedstawieni Ojcu jako kandydaci do synostwa, poprzez odziedziczone
słabości i niedoskonałości zostalibyśmy pokalani i
zasługiwalibyśmy na ponowne potępienie już przed wieczorem;
dlatego też, jak oświadcza apostoł, byłoby dla nas straszną
rzeczą, gdybyśmy w naszym obecnym stanie musieli mieć bezpośrednio
do czynienia z doskonałymi prawami Ojca. Cieszymy się więc, że w
swej łaskawości zapewnił On, byśmy na razie mieli przed Nim
stanowisko nie jako jednostki, lecz jako członkowie ciała owego doskonałego, którego szata sprawiedliwości w pełni
przykrywa każdą naszą ułomność i słabość, którego ofiara
dokonała pełnego pojednania za każdy rezultat odziedziczonej
deprawacji, której podlegają nasze potłuczone, zdeprawowane
„ziemskie naczynia”.
Dlatego
też jesteśmy bezpieczni tak długo, jak trwamy w Nim – pod
przykryciem Jego zasługi; będąc w Nim, jesteśmy przez Ojca
„przyjęci w umiłowanym” jako synowie. Jednak po tym, jak
zostaliśmy dopuszczeni do tego przywileju i zakosztowaliśmy tego,
że Pan jest łaskawy oraz nauczyliśmy się konieczności trwania w Nim, musimy trwać – nie wolno nam ignorować drogocennej krwi,
poprzez zasługę której uzyskaliśmy dostęp do synostwa i
współdziedziczenia; nie wolno nam ignorować naszego Odkupiciela
poprzez próby ofiarowania naszych własnych niedoskonałych uczynków jako posiadających zasługę i możliwych do przyjęcia
(zob. typ w 3 Mojż. 10:1-4; 4 Mojż. 3:3-4), bo wniwecz się
obrócimy. Jeśli jakakolwiek gałąź nie trwa w winnicy,
jest odrzucana i niszczona (Jan 15:5-6). Stąd prawo, jakie
nasz Pan daje wszystkim, którzy przychodzą do Ojca przez Niego oraz
w Nim (Jan 14:6), jest pełne i kompletne, a wraz z pomocą udzielaną
takim, którzy przybliżają się do Boga z całego serca, jest
wystarczające, aby mogli zostać zwycięzcami poprzez Tego [w
Tym], który ich umiłował i oddał samego siebie za nich. Ten
dostatek łaski ku pomocy w każdym czasie potrzeby jest
dostarczany głównie poprzez Słowo Boże, niezmiernie wielkie i
drogocenne obietnice, jakie są nam dane po to, byśmy poprzez nie pokonali siebie i świat oraz stali się uczestnikami boskiej
natury (2 Piotra 1:4).
W
taki właśnie sposób Ojciec postępuje z tymi, którym poprzez Syna
jest obecnie udzielane prawo stania się synami, tzn. poprzez słowo
łaski – Pismo Święte. Po otrzymaniu tego przywileju, prawa,
zdolności, by tak czynić poprzez zasługę swojego Odkupiciela,
tacy zostają następnie spłodzeni „słowem prawdy ku temu, żeby być niejakimi pierwiastkami stworzenia jego” (Jak.
1:18).
Apostoł
Piotr jasno podaje całą historię, mówiąc: „Bóg i Ojciec Pana
naszego, Jezusa Chrystusa (...) odrodził nas [ang. spłodził nas]
(...) ku dziedzictwu nieskazitelnemu i niepokalanemu, i niezwiędłemu,
w niebiesiech dla was zachowanemu, którzy mocą Bożą strzeżeni
bywacie [Jego niezmiernie wielkimi i drogocennymi obietnicami i
przejawami opatrzności, których się chwytamy] przez wiarę ku
zbawieniu, które zgotowane jest, aby było objawione czasu
ostatecznego [w końcówce obecnego wieku, kiedy ciało –
„królewskie kapłaństwo”, „malutkie stadko” synów w
„boskiej naturze” zostanie skompletowane i uwielbione]. „W czym
weselicie się teraz maluczko, (jeśli potrzeba) zasmuceni w
rozmaitych pokusach, aby doświadczenie wiary waszej (...) znalezione
było wam [czyli mogło prowadzić] ku chwale i ku czci, i ku sławie
w objawienie Jezusa Chrystusa, (...) o którym [szczególnym]
zbawieniu wywiadywali się i badali się prorocy, którzy o tej łasce
[specjalnym przywileju], która na was przyjść miała,
prorokowali (1 Piotra 1:2-10).
Skoro
zwycięzcy Wieku Ewangelii – ci, którzy korzystają ze swojego
odkupionego przywileju czy też prawa i stają się synami Bożymi na
Boskim poziomie synostwa – mają być tak ściśle utożsamiani ze
swoim Panem i Głową Jezusem Chrystusem, że są nazywani „członkami
Jego ciała”, Jego „oblubienicą” i Jego współdziedzicami,
jest oczywiste, że wraz z Nim, na mocy okupu, który On dał, mają
w szczególności być członkami tego wielkiego Proroka i Dawcy
Życia – Chrystusa i będą mieć udział w dziele udzielania
życia, przywracania umarłego i umierającego świata do
doskonałości, dlatego też określenie 'ojciec wieczności' oraz
każdy inny tytuł Głowy ma być udziałem Jego współdziedziców i
współpracowników. Zauważmy słowa apostoła w Hebr. 11:39-40,
będące w harmonii z powyższym. Mówiąc tu nawet o zwycięzcach z przeszłości, kontrastuje on ich stanowisko [synów Chrystusa] z
naszą pozycją synów Bożych w Chrystusie, mówiąc: „A ci
wszyscy świadectwo otrzymawszy przez wiarę, nie dostąpili
obietnicy [im złożonej], przeto, że Bóg O NAS COŚ LEPSZEGO
przejrzał, aby oni bez nas nie stali się doskonałymi”
– Hebr. 11:40.
Skoro
w planie Bożym mają oni być dziećmi Chrystusa zamiast
ojcami, wynika z tego, że nie mogli uzyskać swego życia –
zostać udoskonalonymi – dopóki Chrystus (głowa i ciało), ich
„ojciec wieczności” (czyli ojciec ich wiecznego życia), nie
został najpierw uczyniony doskonałym na wyższym poziomie – Synem
Bożym w boskiej naturze.
A
zatem, drogo umiłowani, oceniajmy bardziej niż kiedykolwiek nasz
przywilej synów Bożych i rozumiejmy słowa apostoła: „Będąc
tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana
naszego Jezusa Chrystusa; przez któregośmy też przystęp
otrzymali wiarą ku ŁASCE [szczególnemu przywilejowi], w której
stoimy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej” [jako synowie,
jako współdziedzice z naszym Odkupicielem w tym wielkim dziele
pojednania świata, który On już odkupił]. A z punktu widzenia
nadziei i wielkiego oczekiwania, wiedząc, że musimy zostać
przetestowani i wypróbowani, „chlubimy się też z ucisków”,
wiedząc, że takimi środkami i swoimi obietnicami Ojciec chce
rozwinąć w nas cierpliwość, doświadczenie i nadzieję oraz
miłość Bożą rozlaną w naszych sercach przez świętego ducha
prawdy udzielanego nam za pośrednictwem prawdy (zob. Rzym. 5:1-5).
A
zatem bądźmy mocni, spiszmy się dobrze jak gorliwi, trzeźwi
ludzie, otrzymując obecnie poprzez wiarę (ufność) łaskę
[szczególny przywilej], która stanie się naszym udziałem przy
przyjściu naszego Pana Jezusa, bowiem Ten, który Chrystusa wzbudził
z martwych, wzbudzi także NAS, przez Jezusa, który stawi nas przed
Nim niewinnymi i nieskalanymi w miłości (zob. 2 Kor. 4:14-18).
Wolność
synów Bożych
„Wiemy
bowiem, że całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż
dotąd.” „Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia SYNÓW
BOŻYCH.” „Samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia
[śmierci i umierania] ku chwalebnej wolności dzieci Bożych”
– Rzym. 8:19,21,22.
Chociaż
ludzie w ogólności nie staną się synami Bożymi, jest tutaj
wyraźnie pokazane, że poprzez synów Bożych mogą oni uzyskać
wolność od śmierci, bólu itd. – wspólne dziedzictwo wszystkich
synów Bożych. Dzieci Chrystusa – wszyscy, którzy otrzymają
życie odkupienia – będą tak drogie i bliskie Bogu Ojcu jak
synowie, tak samo jak w ziemskiej rodzinie wnuki są tak samo bardzo
miłowane i tak samo uprzejmie traktowane. I będą oni traktowani
jak synowie, bowiem będą w pełni uwolnieni od wszelkiego
skażenia oraz od wszelkiego potępienia. Jednakże jest tu ponownie
pokazane, że „oni bez NAS [synów i dziedziców] nie mogą stać
się doskonałymi” – nie mogą otrzymać życia dla nich
przewidzianego, dopóki wszyscy synowie Boży nie zostaną wybrani i
uwielbieni. Dlatego też „objawienie synów Bożych” jest wielkim
wydarzeniem, na które całe stworzenie, wzdychając, czeka z
nadzieją, pomimo tego, że w niewiedzy ich nadzieje i spodziewania
na przyszłość nie są klarowne ani ustalone, lecz są jedynie
mglistym pragnieniem „złotego wieku”, tego, by „niebawem
nadeszły dobre czasy”.
Tylko
poświęceni są synami
Prawo
stania się synami Bożymi nie tylko nie było oferowane tym ludziom,
którzy żyli, zanim Odkupiciel przybył i odkupił świat, lecz
podczas Wieku Ewangelii zostało zaoferowane stosunkowo nielicznym.
Wielkie rzesze ludzi nawet w obecnych czasach nic nie wiedzą o
naszym Panu Jezusie, a jak mogli oni uwierzyć w Tego, „o którym
nie słyszeli” (Rzym. 10:14). A z tych, którzy nawet słyszeli, że
taka osoba istniała, jak stosunkowo nieliczni wierzą lub uznają
znaczenie Jego imienia Zbawiciel; a nikt oprócz tych, którzy
wierzą, nie ma prawa czy też przywileju stania się synem
Bożym.
Przyjrzyjmy
się ponownie tym stosunkowo nielicznym, nawet spośród uznających
Go za Odkupiciela i Zbawiciela, którym został udostępniony ten
przywilej, prawo, łaska, a zauważmy, jak niewielu jest tych,
co skorzystali z udzielonego przywileju – jak nieliczni stali się
synami Bożymi. By klarownie zobaczyć, jaka dokładnie klasa
wierzących stanowi synów Bożych, zbadajmy obecnie proces, poprzez
który ci, co „uwierzyli w jego imię”, otrzymali i przyjęli
zaoferowane im prawo stania się synami Bożymi i współdziedzicami
z Jezusem Chrystusem, ich Panem.
Mówiliśmy,
że wszyscy tacy są przykryci szatą sprawiedliwości Chrystusowej im przypisanej, dzięki której znajdują akceptację u
Ojca. Komu jednak Pan daje swoją szatę w tym celu? Nie daje jej
wszystkim wierzącym, bowiem chociaż wszyscy mają prawo nosić
szatę i uzyskać „dostęp”, nie wszyscy postanawiają korzystać
z niej poprzez wypełnienie warunków. Szaty są zapewniane dla CIAŁA
CHRYSTUSOWEGO, a by się w nich znaleźć, musimy dostać się do
tego poświęconego grona, do tej wybranej klasy, znanej jako
ci, których imiona są zapisane w księdze żywota, oraz jako
gałęzie winorośli. Jest to klasa, do której Mistrz powiedział:
„Trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie
nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy,
jeśli we mnie trwać nie będziecie. (...) Kto nie trwa we
mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl”.
Do tej samej klasy apostoł Jan napisał: „Trwajcie w nim”.
Apostoł Paweł stwierdza, że Bóg „wybrał nas w nim” i
napomina: „Tak w nim chodźcie” – „wkorzenieni i
wybudowani na nim”, bowiem „jesteście w nim dopełnieni”. A o swoich własnych celach mówi: „Abym Chrystusa
zyskał i [trwając w Nim do końca] był znaleziony w nim”,
w końcu dopełniony. (Zob. Jan 15:4,6 NB; 1 Kor. 8:6; 2 Kor. 5:21;
Efezj. 1:4; Filip. 3:9; Kol. 2:6,7,10; 1 Jana 2:5,6,28).
Sposób,
w jaki dostajemy się w Chrystusa – zostajemy policzeni za
członków Jego ciała, a zatem jako znajdujący się pod szatami
Jego sprawiedliwości – jest w pełni wyjaśniony przez apostoła w
Rzym. 6:3-5. Pokazuje on w tych wersetach, że tacy członkowie są
zanurzeni, czyli pogrzebani w Chrystusie, tj. ich wola, plany itd. są
kompletnie pogrzebane; tacy nie mają już swojej własnej woli,
zamiast tego wola Chrystusa rządzi i panuje nad nimi, kontrolując
ich czyny i słowa oraz spojrzenia i myśli. Ze względu na to, że
są martwi dla siebie, swojej woli, planów itd., ich życiem jest
życie Chrystusa, a Chrystus jest w nich wciąż obecny w ciele,
bowiem są oni Jego przedstawicielami przed ludźmi (Filip. 1:21).
Ich udziałem są obecnie urągania Jezusa – ich Głowy i Pana, a w
cierpieniach Chrystusa mają społeczność jako członkowie Jego
ciała. W słusznym czasie, jeśli pozostaną wierni do końca,
obiecane jest im członkostwo w Kościele, czyli Jego ciele, które
ma być uwielbione – współdziedziczenie w chwale, panowanie i
praca z ich Panem po tym, jak ich cierpienia się skończą (Rzym.
8:17).
W
żydowskich typach są oni przedstawiani przez kapłaństwo, a ich
Głowa – przez najwyższego kapłana. Najwyższym Kapłanem naszego
wyznania, czy też porządku, jest Jezus, a wszyscy podkapłani
stanowią razem Królewskie Kapłaństwo, jak mówi apostoł Piotr.
Tak jak podkapłani byli wszyscy reprezentowani w osobie najwyższego kapłana, przez jego głowę i członki, tak samo w
naszym kapłaństwie, chociaż każdy z nas z osobna jest kapłanem,
jesteśmy wszyscy reprezentowani w naszym Najwyższym
Kapłanie, w szczególności jako członkowie ciała (1 Kor. 12:27).
Nasz Pan, Głowa Ciała, nie jest przykryty żadnym przykryciem,
bowiem był doskonały, „w nim nie było grzechu”, lecz my
wszyscy potrzebujemy przykrycia Jego białych szat sprawiedliwości,
w przeciwnym razie, nigdy nie znaleźlibyśmy dostępu do „świątnicy”
ani „do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją
chwały Bożej”, jaka ma być wkrótce objawiona w nas jako synach
i dziedzicach – współdziedzicach z Jezusem Chrystusem, naszym
Panem.
A
zatem widzimy, że tylko ci, którzy po uwierzeniu w jedyne imię
Zbawiciela, postąpili dalej i poświęcili się, wzięli swój
krzyż i dzielili cierpienia Chrystusa – tylko tacy przyjęli prawo
stania się synami i tylko tacy wchodzący do Jego „ciała” i pod
Jego szatą są przedstawiani Ojcu czy też przyjmowani jako synowie.
Tylko w nich możemy dostrzec spłodzenie z prawdy i pragnienie
upodobnienia się do obrazu jednorodzonego Syna Bożego.
Ale
czy nie wszyscy wierzący znajdują się pod szatami Chrystusa? Nawet
ci, którzy się nie poświęcają? Nie, tylko poświęceni. W rzeczy
samej, pozostali nie potrzebują szat reprezentacyjnych [szat, w
których mają zostać pomyślnie zaprezentowani przed Ojcem jako
kandydaci do synostwa i dziedzictwa], bowiem po tym, jak dowiadują
się, że cechami charakterystycznymi stanowiska synów w
obecnym czasie są próby i cierpienia itd., wcale nie chcą go
zajmować (Hebr. 12:6). Bycie synem pociąga za sobą zarówno
szczególną łaskę, jak i wymaga szczególnej wytrwałości,
a jako że jedyna korzyść z szaty polega na tym, że ci, którzy ją
noszą, mogą zostać przedstawieni Ojcu, a skoro tacy nie pragną w
ten sposób przedstawić się Bogu jako żywe ofiary, święte i miłe
[jako synowie i dziedzice] poprzez Jezusa Chrystusa [w Jezusie
Chrystusie], jest oczywiste, że przykrywanie takich istot szatą
byłoby bezużyteczne.
Następnie
pojawia się pytanie: Czy wierzący w Chrystusie, którzy się nie
poświęcają, lecz jedynie praktykują życzliwość i
przeprowadzają reformy moralne – którzy usiłują żyć skromnie,
trzeźwo, uczciwie, zgodnie z prawdą itd., a do takiego życia
inspiruje ich wiara w Pismo Święte i w naszego Pana – czy tacy
nie mają żadnych błogosławieństw wynikających z ich wiary itd.?
Odpowiadamy, że mają. Każdy, kto żyje skromnie, moralnie i
umiarkowanie, otrzymuje nagrodę za takie życie każdego dnia i
każdej godziny – w swoim zdrowiu i prawdziwej przyjemności; a
każdy jego życzliwy, wspaniałomyślny uczynek, dokonywany z
niesamolubnych pobudek zawsze przynosi błogosławieństwo temu, kto
go czyni, już w obecnym życiu i z pewnością zostanie odpowiednio
uznany przez Mistrza w Królestwie po zmartwychwstaniu i wywyższeniu
klasy „ciała” (zob. Łuk. 14:14). Tacy mogą się też cieszyć
sporą miarą radości i pokoju poprzez wiarę w Zbawiciela.
Mogą mgliście widzieć w Chrystusie Odkupiciela i zdawać sobie
sprawę (choćby niezbyt klarownie), że jest On tym, przez którego
Bóg postanowił zbawić wszystkich, którzy zostaną uznani
za godnych daru życia. Dlatego też wszyscy wierzący, nawet w tym
życiu, mają znaczną przewagę nad tymi, którzy są zaślepieni i
nie wiedzą o Jezusie, a obecny postęp w sprawiedliwym życiu będzie
krokiem postępu korzystnym dla takich „w czasach restytucji” pod
panowaniem Królestwa, jakie wkrótce ma zostać ustanowione w mocy.
A
zatem wszyscy, którzy się poświęcili, i tylko oni, posiadają
„szatę”, która zapewnia im dostęp do Boga i synostwo. Pojawia
się pytanie, czy wszyscy poświęceni staną się synami Bożymi?
Wielu się poświęca (tj. podejmuje decyzję o zupełnym
poddaniu się woli Chrystusa za każdą cenę), a nie wypełnia
swojego poświęcenia, nie podąża za Barankiem przez niesławę i
dobrą sławę, lecz zamiast tego zostaje odciągniętych od
poświęcenia i służy z niewielkim entuzjazmem, dzieląc swoją
służbę pomiędzy Boga i mamonę. Jedynie „malutkie stadko”
zwycięzców jest przedstawione jako ci, którzy osiągają
współdziedziczenie z Chrystusem, ich Głową; tylko tacy stanowią
Jego ostatecznie uwielbione „ciało”.
Teraz
znów powstaje pytanie dotyczące wielkiej liczby tych, którzy
dobrowolnie nie wypełniają swojego przymierza w pełni – czy będą
oni synami Bożymi? Naszym zdaniem odpowiedź brzmi: Tak. Intencje
ich serca były dobre oraz ich „szata” była dobra i jeśli nie
odrzucą szaty sprawiedliwości Chrystusowej i nie wyprą się
imienia Zbawiciela, jeśli nie pogwałcą świadomie swego przymierza, stoją na stanowisku podanym przez apostoła: ich
uczynki przyniosą im szkodę, lecz oni sami będą zbawieni jak
przez ogień [ostre dyscyplinowanie niszczące to, czego nie składają
oni w ofierze]. Budują oni na skale, chociaż robią to z
drewna, siana i słomy; i chociaż poniosą wielką stratę w postaci
utraty nagrody – Królestwa i współdziedziczenia z Chrystusem –
jednak sami, dyscyplinowani przez Mistrza, zostaną zbawieni,
doprowadzeni do doskonałości, ponieważ ich serce pragnęło
lepszych rzeczy nawet wtedy, kiedy ustawali w drodze i plamili swoje
szaty sprawami tego świata. Nie zachowali swoich szat niesplamionymi
od świata i dlatego są przedstawieni jak omywający takie
splamienia swojej „szaty” w zasłudze Baranka, lecz dzieje się
to w wielkim ucisku, jaki muszą przejść. Czytamy o tym
„wielkim tłumie”, że przyszli oni „z ucisku wielkiego i omyli
szaty swoje i wybielili je we krwi Barankowej”. „Dlatego są
przed tronem Bożym i służą” (Obj. 7:15 NB). Ponieśli oni
wielką stratę z tego powodu, że nie poszli śmiało naprzód
w samoofierze dla Pana i Jego prawdy – utratę korony i stanowisk
na tronie oraz przeszli więcej utrapień, niż gdyby byli wierni,
lecz trzymając się swoich „szat”, ostatecznie zostali
zwycięzcami drugiej kategorii, z palmami zwycięstwa, choć nie z
koronami chwały, do której zostali zaproszeni i do uzyskania której
ich szaty dawały im prawo czy też przywilej.
Umiłowani,
„trwajmy w Nim”; niechaj umysł Chrystusowy mieszka w nas
obficie, niech Jego duch kontroluje naszymi
śmiertelnymi ciałami i przedstawia je żywą ofiarą jako
uczestników Jego cierpień i śmierci, abyśmy w słusznym czasie
mogli także zostać uwielbieni z Nim i ukoronowani jako synowie
chwały.
Dzieci
nieprawego łoża
„Dopuścili
się zdrady wobec Pana, napłodzili dzieci nieprawego łoża” –
Oz. 5:7 NB. „Nie wszyscy, którzy są z Izraela, są Izraelem” –
Rzym. 9:6.
Skoro
prawdziwy „kościół pierworodnych, których imiona są zapisane w
niebie” składa się całkowicie z tej poświęconej klasy,
spłodzonej przez słowo prawdy, synów Boga posiadających
„umysł Chrystusowy”, wynika z tego, że wielu z nominalnego
kościoła jest tylko tym, co moglibyśmy nazwać „dziećmi
nieprawego łoża”, spłodzonymi nie z prawdy, lecz z błędu,
mającymi w sobie nie ducha czy też umysł Chrystusa, naszej Głowy,
lecz ducha czy też usposobienie świata. Takich Bóg nie uznaje za
swoich synów. Wielu z nich ma dobre intencje, tj. są uczciwi,
uprzejmi, ale miłują spokój i dobrobyt bardziej niż utrapienia,
prześladowania i samozaparcie, jakie zawsze sprowadza wierność
prawdzie, rzeczy, jakie każdy syn Boży, spłodzony z ducha prawdy, ceni jako zapowiedziane świadectwa ducha poświadczające
jego wierność (2 Tym. 3:12). W rzeczywistości są to „dzieci
tego świata” tak samo, jak byli nimi popularni zdeklarowani
wyznawcy nominalnego obrazowego kościoła – Izraela według
ciała. W przyszłym wieku tacy mogą się stać dziećmi Chrystusa
przez wiarę i posłuszeństwo Jego sprawiedliwym wymaganiom, lecz
obecnie nie stają się „synami Bożymi” z dwóch przyczyn: albo
dlatego, że będąc zaślepieni urojeniami boga tego świata,
nie mogą dostrzec nawet podstawowych prawd, albo nawet jeśli widzą
podstawowe prawdy, nie cenią udzielanego im przywileju czy też
prawa stania się synami, obierając życie pełne wygód zamiast
życia samoofiary z Chrystusem, przedkładając przyjemności i
ambicje obecnego świata (wieku) nad to, co widzą z zaszczytów i
chwały obiecanej tym, którzy staną się synami.
Tak
jak prawdziwi synowie spłodzeni z prawdy są „pszenicą”
opisaną w przypowieści naszego Pana, tak nominalne dzieci
Boga, „dzieci nieprawego łoża”, rozwijane przez strach i błąd
oraz fałszywe idee i teorie, są „kąkolem”, a „polem jest
świat”, który nie wyznaje Chrystusa, a zawiera
pierwiastki, które w następnym wieku, pod panowaniem
wielkiego Mistrza i Króla, zostaną przyjęte i będą przez Niego
używane, lecz które obecnie, nie będąc uprawiane, wydają
szkodliwe chwasty.
W
czasie rozdzielania („żniwa”) pszenica i kąkol, którym tak
długo pozwolono rosnąć razem, mają zostać rozłączone. „Kąkol”,
który stanowi większość w nominalnym kościele, czy też
królestwie, zostanie oddzielony od prawdziwych synów Bożych,
poświęconych, którzy jako współdziedzice Królestwa ze swoim
Panem zostaną „ustanowieni” w mocy i wielkiej chwale.
Natomiast „kąkol” zostanie spalony jako imitacja prawdziwej pszenicy i ponownie rozłożony na pierwiastki pola. „Kto
ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha!” Gromadzenie wybranych do
otrzymania Królestwa jest w toku – są oni gromadzeni nie w jedno
miejsce, lecz w jeden stan serca i umysłu. Ci, którzy miłują
przyjaźń, towarzystwo i społeczność ludzi o światowym
usposobieniu, czyli kąkolu, poniosą straty i będą mieć swój
dział wraz z nimi, biorąc z ich „plag” w zaczynającym się już
ucisku. Nie sądźmy, że czas „żniwa” jest czasem ciszy i
pokoju. Nie! Żniwo Wieku Żydowskiego wskazuje na coś przeciwnego,
a mianowicie, że jest to czas zamieszania i destabilizacji, czas
zrywania starych związków, ciaśniejszego związywania wiązek
kąkolu i gromadzenia prawdziwej pszenicy do spichlerza. Wszystko to
jest częścią próby nałożonej na prawdziwą pszenicę, by
sprawdzić „zwycięzców”.
Dla
radości i wzmocnienia takich sugerujemy czytanie fragmentów Biblii
wskazujących na nasze obecne wysokie powołanie, nasze przyjęcie w
Umiłowanym, nasze ostateczne wywyższenie i współdziedziczenie z
Nim oraz nasze chwalebne dzieło błogosławienia świata w
nadchodzącym wieku. Niniejsze obietnice są w rzeczy samej wielką
mocą Bożą ku zbawieniu wszystkich tych, którzy w nie
wierzą i ich strzegą. Skorzystajcie z Emphatic Diaglott, by
przeczytać Kol. 1:9-28; następnie 1 Piotra 1:2-23; potem Efezj.
1:3-14 i na koniec Dzieje Ap. 20:32.
Zion's Watch Tower,
luty 1888, R-1005
Straż 4/2017