Polskojęzyczna strona poświęcona życiu i twórczości pastora Charlesa Taze Russella
Pastor Charles Taze Russell
<< Wstecz Wybrano: R-1083 ,   z 1888 roku.
Zmień język na

Część 2: Czy istnieje możliwość konfliktu w obowiązkach chrześcijanek?

Nasze następne pytanie – o to, czy obowiązki chrześcijanek jako znajdujących się na próbie członków Kościoła Chrystusowego mogą kolidować z obowiązkami wynikającymi z różnych cielesnych relacji, w jakich się znajdują jako żony, matki, córki, siostry, sąsiadki czy przyjaciółki – jest niezwykle ważne. Zwróćmy jednak najpierw uwagę na to, jakie są nasze obowiązki w pomazanym ciele.

Podobnie jak naszym braciom, powiedziano nam, że „[wszyscy] powołani jesteśmy do jednej nadziei, która należy do naszego powołania”; że jesteśmy „nowym stworzeniem w Chrystusie Jezusie” i że wszyscy stanowimy „jedno w Jezusie Chrystusie”, że w Chrystusie „nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety” (Gal. 3:28). Prorok Izajasz (61:1,2; 2 Kor. 6:1) wskazuje, że wszyscy pomazani zostali pomazani do głoszenia ewangelii – dobrej nowiny o odkupieniu i restytucji, jak również o szczególnym wysokim powołaniu i przywileju Wieku Ewangelii, każdemu, kto ma uszy ku słuchaniu.

Nasze zadanie jest zatem jasne – i poruczono nam to samo co naszym braciom. Jeśli będziemy je ignorować i szukać wymówek, z pewnością okażemy się leniwymi sługami, dającymi dowód, że nie jesteśmy godne wysokiego stanowiska, do jakiego zostałyśmy powołane. Oto przed nami pole do zżęcia oraz praca żniwa; pola są już dojrzałe, żniwo wielkie, a robotników stosunkowo mało, choć wielu drogich świętych oddaje się tej działalności.

Praca żniwa to nie wychowywanie naszej rodziny i troska o nią, ani też nauczanie osób światowych, lecz wyszukiwanie świętych już poświęconych Bogu, wykazujących cichego i pokornego ducha oraz zapoznawanie ich w doskonalszy sposób z planem Bożym; tak aby studiując jego ogólny zarys oraz szczegóły mogli odkryć błogosławioną prawdę, że teraz właśnie nastał czas podnoszenia głowy i radowania się, bo oto przybliża się ich odkupienie; aby łatwiej przyjmując prawdę i mając udział w jej duchu, mogli przygotować się na przyjęcie Króla w Jego piękności i połączenie z Nim jako Jego chwalebna Oblubienica.

To jest właśnie dzieło, w jakie powinien zaangażować się – w miarę swoich możliwości – każdy poświęcony. Aby to uczynić, jeśli mamy ducha Mistrza – to jest, jeśli ta praca leży nam na sercu tak samo jak Jemu – będziemy skłonni poświęcić inne zobowiązania, aby ją wykonać; będziemy tak naginać, obracać i organizować nasze ziemskie sprawy, by jak najmniej ograniczały tę nadrzędną i najważniejszą pracę. Owo staranie o zarządzanie ziemskimi sprawami w taki właśnie sposób, jak również pełna świadomość naszych talentów i używanie ich w sposób najbardziej korzystny dla wielkiego dzieła żniwa, to część przywileju i obowiązku każdego szafarza w Pańskiej służbie. Pan nazwał nas swoimi szafarzami właśnie dlatego, że chciał, abyśmy to czynili. Pragnie, abyśmy byli mądrymi i wiernymi sługami, którzy starają się usilnie o to, by stanąć przed Bogiem jako wypróbowani pracownicy – którzy dbają o swoje umiejętności, okoliczności i możliwości, tak by poznawszy Jego wolę, móc ją wykonywać na tyle, na ile pozwolą nasze zdolności.

Obowiązki ziemskich i niebiańskich relacji jednak ze sobą nie kolidują. Obowiązki nigdy ze sobą nie kolidują, choć czasem mogłoby się tak wydawać, kiedy trudno nam jest określić, co rzeczywiście należy do naszej służby. Pismo Święte jasno tłumaczy, że bez względu na okoliczności, w jakich się znajdujemy w chwili powołania do uczestnictwa w Oblubienicy Chrystusowej, umocnienie naszego powołania i wyboru będzie możliwe. Właściwa, wąska ścieżka zostanie jasno określona, choćby była bardzo wyboista. Jeśli ktoś jest powołany będąc sługą, nie powinien ignorować obowiązków i odpowiedzialności sługi czy też uważać się za zbyt ważnego, by spełniać swoje zobowiązania. Czyń je z godnością i wdziękiem, nie pełniąc służby dla oka, by przypodobać się ludziom, lecz z całego serca, jako Panu – Efezj. 6:5-8.

Jeśli zatem jesteś powołana, będąc matką, nie uważaj się za zwolnioną z nałożonych już obowiązków ani nie wykazuj wobec nich najmniejszego nawet niedbalstwa czy obojętności. Studiuj Boskie metody, plany oraz nakazy i czyń, co w twojej mocy, by stosować je w wychowywaniu dzieci, mając jeden cel – przyniesienie chwały Bogu poprzez uczenie ich, by Go czciły, wielbiły i służyły Mu.

Poza własną rodziną rozszerzaj swoje wpływy na rzecz prawdy – na ile pozwalają twoje talenty i możliwości – wśród sąsiadów, przyjaciół i krewnych: słowem, uczynkiem i przykładem, listami i materiałami drukowanymi, a także wychowując swoje dzieci w miłości i służbie Bożej, by współpracowały z tobą w tym działaniu i czekały z niecierpliwością na sprzyjający czas, gdy dorosną i będą się mogły w to dzieło zaangażować z większą skutecznością.

Mając jednak na myśli wielkie dzieło żniwa oraz fakt, że czas na jego dokonanie jest krótki (zob. 1 Kor. 7:29 i „Tower” z lutego 1887 r.), ziemskie troski i obowiązki, jakie jeszcze nie zostały podjęte, powinny być uważane za utrudnienia w wielkiej pracy, której poświęciliśmy już czas i talenty. Nie powinniśmy się angażować w żadne sprawy o charakterze ziemskim, na skutek których nasza użyteczność w tym wielkim, szczególnym dziele mogłaby być utrudniona lub spowolniona.

Apostoł powiada: „Niech każdy pozostanie w tym stanie, w jakim został powołany” – czy jest to stan męża, żony, matki czy sługi. Choć służymy naszym rodzinom bądź bliźnim z większą nawet wiernością niż przedtem, pamiętamy, że „kto jako niewolnik został powołany w Panu, ten jest wyzwoleńcem Pana; podobnie – kto jako wolny został powołany, jest niewolnikiem Chrystusa”. Wszelką służbę na każdym stanowisku należy wykonywać Panu – celem pragnień i wysiłków powinno być podobanie się właśnie Jemu. Drogoście kupieni; nie bądźcie więc sługami ludzi – pełniąc służbę dla oka, by przypodobać się ludziom, lecz z całego serca – 1 Kor. 7:20-24.

Apostoł wskazuje jednak (w. 21), że zachowanie dokładnie takiego samego stanu, w jakim zostaliśmy powołani, nie jest zawsze konieczne. Jeśli rodzaj danego kontraktu pozwala na zerwanie lub w jakimś stopniu odstąpienie od niego, a byłoby to z korzyścią dla pracy Pańskiej – powinno się to uczynić: „Jeśli możesz stać się wolnym, raczej korzystaj z tego”. Kontrakt małżeński jest szczególnie uświęcony i zawierany uroczyście na całe życie; nie może być nigdy zerwany z powodu tego, że w innym rozwiązaniu dostrzega się lepsze możliwości służenia: „Jesteś związany z żoną [lub z mężem]? Nie szukaj rozłączenia” (w. 27). Mąż chrześcijanin czy też żona chrześcijanka nie powinni jednak się martwić, jeśli z powodu swej wierności wobec Pana zostaną opuszczeni przez współmałżonka, który nie wyznaje chrześcijaństwa: „Nakazuję (...), ażeby żona męża nie opuszczała, a jeśliby opuściła [w razie konieczności], niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi. (...) Jeśli jakiś brat ma żonę pogankę, a ta zgadza się na współżycie z nim, niech się z nią nie rozwodzi; i żona, która ma męża poganina, a ten zgadza się na współżycie z nią, niech się z nim nie rozwodzi. (...) A jeśli poganin chce się rozwieść, niechże się rozwiedzie; w takich przypadkach brat czy siostra nie są niewolniczo związani, gdyż do pokoju powołał was Bóg” – 1 Kor. 7:10-15.

Jakże prosty jest ten sposób wyjaśnienia, jak powinni postępować znajdujący się już w związku, który niekiedy okazuje się jedną z najbardziej szkodliwych przeszkód; tych zaś, którzy jeszcze związani nie są, ostrzega się, by nie nosili nierównego jarzma z niewierzącymi. Innymi słowy – mamy czynić co w naszej mocy, bez względu na okoliczności, w jakich się znajdujemy w chwili powołania, o ile tymi okolicznościami nie możemy kierować lub ich zmieniać. Mamy również zapewnienie, że podstawą naszego przyjęcia i uznania za godnych w ostatecznej ocenie przez Pana nie będzie miara naszej rzeczywistej służby, lecz wierność w małych i wielkich sposobnościach, jakie są nam dane.

Więzy rodzicielskie również nie mogą być zerwane; nie można też zaniedbywać wynikających z nich obowiązków, dopóki dzieci nie osiągną dojrzałości. Nawet wtedy nie należy uważać rodzicielskiego zainteresowania, doradzania itp. za zbędne. Pan zatem chce, abyśmy te zobowiązania wypełniali – nie dla nich, nie po to, by sprawić przyjemność im samym, ich przyjaciołom, naszym przyjaciołom czy w ogóle światu – lecz dla Niego.

Stwierdzamy więc, iż rzeczywiste obowiązki chrześcijanek w rozmaitych relacjach, w jakich się znajdują, gdy są powołane, nie kolidują z innymi obowiązkami wyższego dzieła. Bóg nie oczekuje od nikogo niemożliwości, lecz spodziewa się wielkiej i starannej wierności ze strony wszystkich, szczególnie zaś tych, którzy zostali powołani do bycia współdziedzicami z Chrystusem.

MRS. C. T. R.

Zion's Watch Tower, grudzień 1888, R-1083
Straż 2/2017

  Wstecz | Do góry

Home | Biografia | Pogrzeb | Apologia | Historia | Dzieła | Fotogaleria | Pobieralnia | Prenumerata | Biblioteka | Czego nauczał
Polecane strony | Wyszukiwanie | Księgarnia | Kontakt | Manna | Artykuły

© pastor-russell.pl 2004 - 2016