<< Wstecz |
Wybrano: R-1440 , z 1892 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Oni będą moją własnością
"Tak
mówili między sobą ludzie bojący się Boga, a Pan uważał i to
posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra
bojących się Pana i czczących Jego imię. Oni będą moją
własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę
działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla
syna, który jest mu posłuszny” – Mal. 3:16-17 (BT).
W
słowach proroctwa, którego fragment cytujemy powyżej, Malachiasz
zapowiadał nie tylko przybycie Jana Chrzciciela, zwiastuna Chrystusa
w Jego pierwszym przyjściu, ale także nadejście większego,
pozaobrazowego Eliasza, w pełniejszym znaczeniu, przed nastaniem
wielkiego i znacznego dnia wtórego adwentu Jezusa. (Zob. II tom
„Wykładów Pisma Świętego”, rozdz. VIII.) Wobec tego wszystko,
co adresowane jest tutaj do cielesnego Izraela w związku z pierwszym
przyjściem Pana i żniwiarskim dziełem przesiewania i oddzielania,
a także ostatecznym rozporządzeniem odnośnie pszenicy i plew
tamtego ludu przy końcu Wieku Żydowskiego, stosuje się również
obecnie w czasie żniwa Wieku Ewangelii do duchowego Izraela – do
wielkiego dzieła przesiewania i oddzielania odbywającego się w tym
czasie pod nadzorem obecnego już Pana żniwa.
Dostrzegając
więc zastosowanie tego proroctwa w odniesieniu do cielesnego Izraela
przy zakończeniu Wieku Żydowskiego, a także wynikające z niego
nagany, ostrzeżenia i obietnice dla tamtego ludu z przeszłości,
ważne jest również, by dla naszego obecnego rozważania znaleźć
aktualne przełożenie tych słów na czas obecny, na końcowe dni
naszej epoki.
Jesteśmy
przekonani, że obiecany Eliasz realnie przyszedł, a wielki „Anioł
[posłaniec] Przymierza”, którego pragniemy – Jezus, nasz Pan i
Zbawiciel – jest aktualnie obecny. I rzeczywiście Jego obecność
przypomina działanie ognia odlewacza oraz ługu folusznika (Mal. 3:2
NB). Wszyscy ci, którzy wyznają, iż są Jego ludem, znajdują się
pod Jego surowym nadzorem. Nieustannie sprawdzane jest każde
wyznanie pobożności, by z nieomylną precyzją oddzielić czyste
złoto rzeczywistej wierności Bogu od żużlu samego tylko wyznania
i zewnętrznej formy pobożności.
Stan
nominalnego duchowego Izraela został wspaniale ukazany w położeniu
cielesnego Izraela. Gdy Pan mówi: „Nawróćcie się do mnie, wtedy
i ja zwrócę się ku wam” (Mal. 3:7), odpowiedź zarówno teraz,
jak i wówczas brzmi: „W czym mamy się nawrócić?”. Nie uznają
oni, że zboczyli z właściwych dróg Pańskich. W swoim własnym
przekonaniu czują się bogaci, obfitujący w dobra, zarówno
duchowe, jak i doczesne, i niczego nie potrzebują, choć w
rzeczywistości są biedni, mizerni, ślepi i nadzy (Obj. 3:17).
Według własnej oceny są zdrowi i nie potrzebują lekarza, lecz
naprawdę są chorzy i mają liczne guzy, sińce i świeże rany
[Izaj. 1:6]. Pan mówi do nich: Złupiliście mnie w dziesięcinach i
ofiarach. Zuchwałe są wasze słowa przeciwko mnie. Mówiliście:
Daremny to i niepożyteczny trud służyć Bogu. Oni jednak
odpowiadali: „W czymże cię łupimy?”, „Cóżeśmy mówili
przeciwko tobie?” „I jaki pożytek z tego, że przestrzegamy jego
przykazań i będziemy smętnie chodzić, bojąc się Pana zastępów.
My uważamy raczej zuchwałych za szczęśliwych, gdyż powodzi im
się dobrze, chociaż bezbożnie postępują, a nawet kuszenie Boga
uchodzi im bezkarnie” (Mal. 3:8,13-15).
Składając
wyznanie poświęcenia Panu, a jednak żyjąc w rozkoszach i luksusie
razem ze światem, ulegając jego światowym pomysłom, wielki
nominalny kościół obrabował Boga z tego, co Mu obiecał oddać –
lojalności i poświęcenia serc. Także ich słowa były naprawdę
zuchwałe przeciwko Panu – ich nauki stały w bezpośredniej
sprzeczności z Jego Słowem, nawet jeśli sami się do tego nie
przyznają. A nie widząc doczesnych korzyści płynących ze
ścisłego naśladowania Pana, przyglądając się za to światowemu
powodzeniu ludzi bezbożnych, zadawalają się podążaniem za Panem
jedynie w dalekiej odległości, by móc pozwalać sobie na każdy
kompromis ze światem, jaki tylko okaże się konieczny w celu
zapewnienia sobie doraźnej korzyści.
Takie
jest dzisiaj nastawienie wielkich mas nominalnego chrześcijaństwa.
Okazują oni jedynie zewnętrzną formę pobożności, ale dawno już
zaparli się jej skuteczności. Wznoszą wspaniałe świątynie
według najnowszej mody, zadłużają się w tym celu u świata, a
potem opodatkowują nawet najuboższych, by spłacać odsetki i
hipoteki w celu nabycia wielkich organów, zatrudnienia płatnych
chórów i kaznodziejskich oratorów. Poświęcają to wszystko Bogu,
a następnie udostępniają na festiwale, targi, loterie i kościelne
przedstawienia teatralne. Podejmuje się wszelkie wysiłki, by
pozyskać względy bogatych i zapewnić sobie ich patronat, podczas
gdy unika się i lekceważy biednych i skromnych, spychając ich
łokciami do kątów i ostatnich ławek, by w końcu wyrzucić ich za
drzwi.
W
ten sposób wzbogacone w światowe dobra i kwitnące od pychy oraz
pozornego powodzenia masy nominalnego chrześcijaństwa wszystkich
denominacji zażywają beztroskiego życia. Ludzie ci, zadowoleni ze
swojego położenia i swych osiągnięć, niechętnie przyznają się
do jakichkolwiek niedociągnięć, potknięć, rozkoszują się swymi
ucztami i biesiadami ze światem. A ich słowa wznoszą się zuchwale
przeciwko Pańskiej prawdzie, ponieważ obnażyłaby ona ich błędy
i grzechy, niszcząc ich przyjazną relację i sojusz ze światem.
Jednak
wśród tego zamieszania i błędu rozwija się także lud Boży. To
oni płaczą w nominalnym Syjonie, a Pan obiecał im pocieszenie w
słusznym czasie (Mat. 5:4; Izaj. 61:3). Stanowią pszenicę na
kąkolowym polu ludzi będących jedynie imitacją chrześcijan. Nie
miłują ducha świata i nie umieją się z nim zasymilować. Nie
zadawalają ich wypaczone kreda sfabrykowane przez ludzi i ubolewają
nad tym, że dla innych są one satysfakcjonujące. Miłują Słowo
Boże, które stanowi przedmiot ich rozważań. Mają też upodobanie
w duchu Bożym, gdzie tylko mogą dostrzec jego przejawy. Podczas gdy
tłumy schodzą się do wspaniałych, modnych świątyń, by pozornie
czcić Boga, a w rzeczywistości, by uprawiać kult mamony, oni wolą
spotykać się ze sobą i radować się przy tej okazji realizacją
błogosławionej obietnicy Mistrza: „Gdzie są dwaj lub trzej
zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich” [Mat. 18:20].
Okazują
wyższą cześć Słowu Pańskiemu niż naukom i tradycjom ludzkim, a
ich przyjemnością jest wycofanie się z wielkiego tłumu po to, by
zgromadzać się razem przy Panu i Jego obietnicach. Dlatego ci, co
czczą Pana, rozmawiają często ze sobą. Lubią się wzajemnie
zachęcać i budować. Znajdują przyjemność w opowiadaniu o
Pańskiej dobroci i o Jego prawdzie wszędzie tam, gdzie tylko znajdą
otwarte ucho. A gdy dzięki nim sąsiad lub przyjaciel odkryje
prawdę, radują się wspólnie i razem poszerzają krąg tych, co
głoszą dobrą nowinę i zgromadzają się z myślą o nadziejach
inspirowanych z nieba. Ich serca przepełnione są miłością i
wiernością względem Boga i choć może nie mają zbyt wiele
możliwości, by rozprzestrzeniać chwałę Jego imienia, ich
wierność nie przechodzi niezauważona przez Pana. To o nich mówił
prorok: „Pan uważał i słyszał to. I tak została spisana przed
nim księga pamiątkowa dla tych, którzy boją się Pana i
czczą jego imię [którzy gorliwie okazują cześć dla Jego
imienia, a nie imienia Wesleya, Kalwina, Knoxa czy Lutra]. [Oni]
będą moją własnością [KJV klejnotami] – mówi Pan Zastępów
– w dniu, który Ja przygotowuję, i oszczędzę ich, jak ktoś
oszczędza swojego syna, który mu służy” [Mal. 3:16-17].
O
tak, Pan przygląda się tym wiernym, miłującym, szczodrym i
szlachetnym postaciom, uważa na tych, którzy wolą cieszyć się
Jego uznaniem i Jego obietnicami niż jakimikolwiek ziemskimi
przyjemnościami, a ich uczynki są dowodem wierności i oddania.
Tacy ludzie, gdziekolwiek tylko można ich znaleźć, są Pańskimi
klejnotami. Wszyscy oni zostaną oszczędzeni w czasie nadciągającego
ucisku, który niedługo już nawiedzi szerokie pole krajów
chrześcijańskich. Zostaną już niedługo zgromadzeni spośród
kąkolu i wywyższeni do chwały, czci oraz panowania z Chrystusem
jako Jego Oblubienica oraz współdziedzice.
„Wtedy
znowu dostrzeżecie różnicę między sprawiedliwym a bezbożnym,
między tym, kto Bogu służy, a tym, kto mu nie służy” [Mal.
3:18]. Wtedy to – po zgromadzeniu i wywyższeniu Kościoła i po
tym, jak wielki ucisk wykona swoje zadanie zrównania z ziemią
wszystkich pysznych i wyniosłych systemów politycznych, społecznych
i religijnych, które tak długo już zaślepiają i wprowadzają w
błąd cały świat – będzie ustanowiony nowy porządek rzeczy, w
którym zostanie odwrócony obecny układ. Pyszni nie będą już
wywyższani, gdyż ziemię odziedziczą pokorni, a życie,
powodzenie, szczęście oraz wszelkie błogosławieństwo stanie się
udziałem sprawiedliwych. Złoczyńcy zaś zostaną wytraceni, o ile
dyscyplina owego czasu okaże się nieskuteczna w dziele ich
przemiany. Choć, jak mamy powiedziane, nikt nie zostanie wytracony
przed upływem stuletniej próby przeprowadzanej w dogodnych
warunkach tego przyszłego czasu.
Rozumiejąc
zatem, jak chwalebny jest plan naszego niebiańskiego Ojca, i radując
się możliwością obwieszczania go bliźnim, jakże pocieszeni
jesteśmy świadomością, że On zauważa lojalność naszych serc
pod tym względem. I choć nasze talenty mogą być nieliczne i
niezbyt rozwinięte, a nawet całkiem mało znaczące w naszej
własnej ocenie, to jednak On docenia wykorzystanie choćby zwykłej
sposobności rozmowy z sąsiadem o prawdzie i czci dla Jego imienia –
„a Pan uważał i słyszał to; i tak została spisana przed nim
księga pamiątkowa”. Czy kiedykolwiek o tym pomyśleliście, gdy
być może drżącym głosem próbowaliście opowiadać dobrą nowinę
o wielkiej radości swoim najbliższym sąsiadom, klientom w sklepie
czy chrześcijańskim braciom lub siostrom? Albo gdy zwracaliście
się do większego grona słuchaczy? „Pan uważał i słyszał to”.
O tak! I czy serca wasze nie pałały niebiańskim błogosławieństwem,
które na was spływało, czy słodki pokój i radość nie
napełniały waszej duszy i czy nie rozpalała się wasza gorliwość,
powodując jeszcze mocniejsze pragnienie, by ogłaszać dobrą nowinę
aż do najdalszych krańców ziemi? Owszem, każde lojalne i wierne
dziecko Boże zakosztowało tego błogosławionego doświadczenia i
chce doznać go jeszcze więcej, co stanie się faktem w miarę
okazywania energii w służeniu prawdzie.
A
jeśli tylko nasze imiona nie zostaną wymazane z księgi pamiątkowej
z powodu naszej niewierności, z pewnością zostaniemy zgromadzeni
jako klejnoty, nawet jeśli nasze dokonania nie będą się wydawały
zbyt okazałe w oczach naszych współbliźnich. Sprawdzian miłości
i lojalności nie zawsze polega na prowadzeniu wielkiej działalności,
choć jeśli będziemy miłować z całego serca, to uczynki nasze
będą na tyle wielkie i będą miały tak daleki zasięg, jak tylko
na to pozwolą nasze talenty oraz możliwości. Jednak prędkie i
ochocze wykorzystanie nawet najmniejszego talentu zostanie odnotowane
przez naszego miłującego Pana w Jego księdze pamiątkowej. Nie
zostanie tam zapisana niedoskonałość, z jaką realizowaliśmy
naszą służbę, lecz doskonałość intencji, które nam w niej
przyświecały.
Boże
brzemię
Długo
dźwigałem swe ciężkie brzemię
Po drogach życia, ciernistych
i krzywych
I często myślałem sobie, dlaczego
Inni kroczą
tak lekko, podczas gdy ja
Jestem zmuszony dźwigać
codziennie
Krzyż, co na ramiona me spadł.
Gdy zaś pewnego
dnia Mistrz włożył
Na mnie kolejny krzyż, z
przerażeniem,
Omdleniem, drżeniem, w strapieniu
Wołałem:
„Ach, zasłużyłem na odpoczynek
Za te niezliczone dni. Nie
mogę już znieść
Kolejnego brzemienia, które muszę dźwigać.
I
modły wzniosłem: Panie, dlaczego
Ja muszę mieć dwa, a on
żadnego?
Bez odpowiedzi krzyż nowy spoczął
Na mych
ramionach biednych i przygniótł
Mnie do ziemi. A gdy tak
szedłem
Znękany i niemal u kresu sił,
Ponownie zawołałem:
„Panie, czy byłem
Ci niewierny? Czy może zgrzeszyłem,
Że
muszę tak ciągle
Dźwigać coś wbrew swej własnej woli?”
„Me
dziecię”, ozwie się Mistrza głos,
„Czy jeszcze lekcji tej
ci za mało?
Brzemię, które dźwigałeś tak długo,
Sprawiło,
że stałeś się jeszcze silniejszy
I zdolny, by dźwigać dla
mnie
To drugie brzemię, które na Ciebie włożyłem.
Twój
brat jest jeszcze na to za słaby,
By unieść krzyż dla niego
przygotowany.
Boże brzemiona wkładane są na mocnych.
Ci, co
je długo noszą, rosną w siłę,
I twoim udziałem stała się
zdolność znoszenia”.
Dlatego nie skarżę się już,
Że
tak ciężki mój krzyż,
Lecz kroczę ciągle do przodu z
modlitwą:
„Uczyń mnie, Panie, jeszcze bardziej godnym, by
znosić”.
B.M. Bailey
Zion's Watch Tower, 1
września 1892, R-1440
Straż 1/2017