<< Wstecz |
Wybrano: R-1457 , z 1892 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Charakter i metody Bożych wyborów
Wykazaliśmy
dotychczas, że wybór, o którym naucza Pismo Święte, nie jest w
opozycji, lecz w zgodzie z wolną wolą wybieranych klas.
Usiłowaliśmy wykazać, że jak podczas Wieku Żydowskiego
następował wybór, czyli selekcja, „domu sług”, tak podczas
obecnego eieku chrześcijańskiego trwa wybór, czyli selekcja, „domu
synów” (Hebr. 3:5-6), a jednak żadna z tych selekcji nie była
ani nie jest arbitralna w stosunku do jednostki. Bóg
faktycznie arbitralnie z góry określił i ustalił, że obydwie te
klasy mają być wybrane i z góry przewidział określony czas na
wybór każdej z nich, a także, na ile wiemy, arbitralnie i
niezmiennie ustalił liczebność każdej klasy, aby ani jeden więcej
i ani jeden mniej nie znalazł się w każdej z tych wybranych klas
przewidzianych w tym planie. Ale arbitralnie nie postanowił, i w
harmonii ze swą własną sprawiedliwością nie mógł tego uczynić,
aby pewne przeznaczone i wybrane konkretne jednostki musiały znaleźć się w tych klasach bez względu na swe życzenie i
wysiłki, a także bez względu na działanie Jego własnych
zarządzeń i regulacji dotyczących tych wyborów.
Ale
zanim ktokolwiek będzie w stanie spojrzeć na zagadnienia wyboru i
potępienia w sposób rozumny, musi najpierw pozbyć się fałszywego
i zaślepiającego poglądu, że wybór oznacza „wybranie do
pójścia do nieba”, a potępienie – „wybranie do pójścia na
wieczne męki”. Słowa te nie mają takiego znaczenia. Bóg stosuje
zasadę sprawiedliwości nie tylko względem swoich stworzeń w
prawach rządzących nimi, ale stosuje tę samą zasadę do siebie i
dlatego byłoby tak samo niesprawiedliwe i niemożliwe, by Bóg
wybrał, czyli wyselekcjonował, niegodną osobę do nieba, jak
byłoby niesprawiedliwe, by torturował sprawiedliwą osobę. Co
więcej, bycie niewybranym do konkretnego urzędu czy stanowiska nie
sugeruje, że niewybrany jest całkowicie niepożądany, lecz
jedynie, że nie został wybrany do tego szczególnego urzędu czy
stanowiska, których dotyczył nabór.
Ponieważ
Bóg jest dobry i wszystkie Jego plany są mądre i korzystne, wynika
z tego, że bycie wybranym przez Niego do wykonania
jakiejkolwiek części Jego planu jest zaszczytem i łaską. Zatem
Bóg, zamierzywszy odkupienie ludzkości spod przekleństwa, a
następnie podniesienie, czyli naprawienie, wszystkich rzeczy (Dzieje
Ap. 3:19,21), nie tylko przepowiedział to, ale także rozpoczął
przygotowania do tej restytucji. Zgodnie z tym, zamierzywszy, że
restytucja ma być dokonana za pomocą Królestwa Bożego, czyli
rządu ziemi w harmonii z Jego prawami, a także ustaliwszy z góry,
że Królestwo to będzie składało się z dwóch części,
ziemskiej i duchowej, rozpoczął swoje przygotowania przez wybranie
pierwszej, cielesnej, czyli ziemskiej, części zamierzonego i
należącego jeszcze do przyszłości Królestwa.
Zauważcie,
że Bóg przeznaczył te dwie klasy i dzieło, które dla nich
zamierzył, na długo wcześniej, zanim jednostki stanowiące je w
ogóle pojawiły się na świecie. Ale jak ta z góry określona Boża
wola działała w wyborze z góry określonych klas do wykonania z
góry przewidzianej zaszczytnej służby? Nieskończona mądrość
wybrała spomiędzy narodów ziemi i wybór padł na Abrahama i jego
rodzinę. Arbitralnie i bez żadnego powodu? Prawdopodobnie nie. Z
całym prawdopodobieństwem rodzina Abrahama najlepiej pasowała do
tego Boskiego celu, była najlepiej przystosowana do wypełniania
planu, który Bóg miał w zamyśle.
Częścią
trudności Izraela było to, że zakładali, iż Bóg wybrał ich
jako naród w sposób arbitralny i uważali to za wystarczającą
gwarancję wyłączności na Bożą łaskę, dzięki czemu mogli
mówić: Abraham jest naszym ojcem, a my, przez niego, jesteśmy
wybranym ludem Bożym (Łuk. 3:8). Lecz było to błędem, bo chociaż
Bóg wybrał rodzinę Abrahama do szczególnej służby i oddzielił
ich poprzez Zakon i błogosławieństwa od innych narodów, cieszyli
się łaską w takim zakresie: „iż im zwierzone były wyroki Boże”
[Rzym. 3:2].
Ale
z powodu tej narodowej łaski każda jednostka z tego narodu miała
szczególne poznanie oraz możliwości przekraczające możliwości
osób z innych narodów, a ich wierność bądź niewierność,
posłuszeństwo bądź nieposłuszeństwo względem tego poznania i
łaski zadecydowały, które jednostki z tego powołanego,
wybranego i uprzywilejowanego narodu były godne stanowiska przyszłej
chwały i służby jako członkowie cielesnej, czyli ziemskiej fazy
Królestwa Bożego, jakie ma być założone wraz z prawem rządzenia
i błogosławienia „pod wszystkim niebem”.
Które
jednostki, ze względu na swą wiarę i posłuszeństwo, zostały
przyjęte jako te, które uczyniły pewnym swój wybór do tej
przyszłej chwały i służby, wiemy jedynie częściowo. Imiona
niektórych najznamienitszych podane są przez apostoła (Hebr.
11:17-39). Ci udowodnili, że są warci łask, które Bóg przed nimi
wystawił poprzez ofiary, jakie uczynili z obecnych zaszczytów i
wygód, by osiągnąć przyszłe i wieczne zaszczyty niebiańskiej
obietnicy. Dlatego Bóg we właściwym czasie wyróżni ich,
przedstawiając ich jako swych wybranych na stanowisko i
służbę, do której ich powołał, i da im część, czyli dział,
w tym „niebiańskim mieście”, tj. w niebiańskim rządzie, czyli
królestwie, które ustanowi – część obiecaną im, do której
oni oraz cały Izrael zostali powołani i zaproszeni, ale której
znaczna większość nie była godna. A jednak odrzuceni Izraelici
nie mają być odrzuceni od Bożej łaski, ale raczej będą
błogosławieni w ramach sprawiedliwego panowania, które Chrystus
zaprowadzi i w którym ich współbracia otrzymają ziemski dział.
Ujrzą Abrahama, Izaaka, Jakuba i wszystkich proroków w Królestwie
Bożym, a również to, że sami nie są godni tego zaszczytu* (Hebr.
11:16; Łuk. 13:28).
*
Nasz Pan nie wspomina, że On sam lub apostołowie będą widziani z Abrahamem i prorokami, ponieważ, chociaż On i apostołowie, a
także wszyscy zwycięzcy w tym chrześcijańskim wieku będą w tym
samym Królestwie, nie będą oni należeli do jego ziemskiej fazy,
czyli części, ale do duchowej i, jak aniołowie, będą
niewidzialni dla ludzi. Ludzie widzieć będą jedynie ziemski, czyli
ludzki dział tego chwalebnego panowania.
Wybór
pełnej liczby tej cielesnej części Królestwa zakończył się
około czasu chrztu i pomazania Jezusa, gdy zaczął On wywodzić na
jaśnię życie i nieśmiertelność. Wówczas rozpoczął się wybór
przewidzianej wcześniej przez Boga klasy, która ma być wybrana
spomiędzy ludzi w celu wywyższenia do „boskiej natury” oraz
która ma stanowić duchową fazę Królestwa i która będzie
odbudowywać i błogosławić świat. Pomiędzy nimi Jezus był
pierwszy, był „przewodnikiem”, wodzem. W wyborze tej duchowej
klasy cieleśni potomkowie Abrahama, Hebrajczycy, nie są już tak
wyłącznie uprzywilejowani, jak miało to miejsce w poprzednim
wyborze, ponieważ światło prawdy („wyroków Bożych”), z
pomocą którego przeprowadzany jest wybór, nie jest ograniczone do
Izraela, ale z Boskiego zamysłu i zamierzenia wyszło na całą
ziemię – powołując wszystkich, którzy mają „uszy ku
słuchaniu”, do usprawiedliwienia przez wiarę w krew Chrystusa
jako ich cenę odkupienia i dalej do ofiarowania i chwały –
„wysokiego powołania”. Jedynym wyróżnieniem dla Hebrajczyków
w tym przypadku było to, że powołanie to rozpoczęło się od nich (Łuk. 24:47). Poprzednie powołanie obejmowało wyłącznie
ich.
Nie
powinniśmy też przeoczyć faktu, że choć w procesie wybierania
tych dwóch klas pewne jednostki były wybierane do pełnienia służby
związanej z powoływaniem tych klas, w żaden sposób nie sugeruje
to, że zostały one wybrane do którejkolwiek z tych klas. Dlatego
Jakub, podobnie jak Abraham, został wybrany, by stać się ojcem
narodu wybranego, a Mojżesz, Samuel i inni zostali wybrani do służby
w tym pierwszym wyborze, tak jak Paweł i pozostali apostołowie, a
także inni od tamtej pory, byli wybierani i selekcjonowani do
szczególnej służby jako przedstawiciele Boga w tym wyborze
duchowej klasy. A jednak to, że zostali wybrani do tej służby, nie
było w żadnym sensie pogwałceniem ich wolnej woli i w żadnym
razie nie zadecydowało, czy zostali ostatecznie wybrani do klasy, do
której byli powołani.
Dlatego
Paweł, poinformowawszy nas, że Bóg wybrał go i przygotował do
tej służby we wczesnym etapie jego życia (Gal. 1:15), zapewnia nas
także, że doskonale zdaje sobie sprawę, iż powołanie do tej
służby oraz fakt, że został użyty jako sługa w ogłoszeniu tego
„niebieskiego powołania” innym, w żadnym sensie nie jest
dowodem, że sam osiągnie nagrodę tego wysokiego powołania.
Bycie
powołanym do takiej specjalnej służby, do jakiej powołani zostali
Paweł i inni apostołowie, stanowiło szczególny zaszczyt, który
musieli oni właściwie ocenić. Powołanie do niebiańskiej i
przyszłej służby jest jeszcze większym zaszczytem. Czy
apostołowie i wszyscy, którzy tego zaszczytu dostępują, są go
godni, było i jest w obecnym wieku sprawdzane na podstawie stopnia
ich miłości i wdzięczności względem Boga, okazanych w ich
posłuszeństwie oraz udowodnionych w samozaparciu.
To,
że apostoł Paweł rozumiał, iż posłuszeństwo bądź niewierność
względem obecnych sposobności były dowodem, czy jest godny, czy
też niegodny, by stać się członkiem już wybranej, czyli
uprzednio przewidzianej duchowej klasy – „Ciała Chrystusowego”
– wyraźnie wynika z wielu jego wypowiedzi w tym temacie. Mówi on
na przykład: „Ale karzę ciało moje i w niewolę podbijam [nie
dozwalam moim ludzkim żądzom, ambicjom czy nadziejom kierować moim
postępowaniem, ale dozwalam, by rządził nowy umysł, spłodzony z
Boskich obietnic], abym snać innym każąc [o tej wspaniałej
nagrodzie, o którą się ubiegamy i dla której się poświęcamy],
sam nie był odrzucony”** [jako niegodny miejsca w tym wybranym
gronie, co do którego Bóg przewidział, że będzie się składać
ze „zwycięzców”] – 1 Kor. 9:27. „Bracia! jać o
sobie nie rozumiem, żebym już uchwycił [czyli pochwycił nagrodę, do której Bóg mnie powołał i po którą wraz z wami
biegnę]. Ale (...) bieżę do kresu ku zakładowi powołania onego
Bożego” (Filip. 3:11-15). A w poprzedzających wersetach mówi
nam, w jaki sposób biegnie do mety, do tej wspaniałej nagrody, jaką
Bóg postanowił dać klasie, którą do tego wybierze. Mówi nam, że
porzucił uprzednie nadzieje, ambicje, zaszczyty jako bezwartościowe
i nędzne i dokłada wszelkich starań, by zyskać miejsce Ciele
Chrystusowym i zapewnić sobie dział w tym głównym powołaniu
(do duchowej natury).
**„Odrzucony”
tutaj jest tłumaczone z tego samego greckiego słowa, które w
innych miejscach [Rzym. 1:28; 2 Tym. 3:8; Tyt. 1:16 BT] przełożone
jest na „niezdatny, [spaczony, niezdolny; ang. reprobate]” i
oznacza osobę odrzuconą – nieprzyjętą.
Dobrze
wiedział, że jako odkupieni, „wszyscy w grobach” we właściwym
czasie „wyjdą” [Jan 5:28-29 BW], lecz wiedział także, że
tylko to wybrane „Malutkie Stadko” zostanie podniesione jako
duchowe istoty, tak jak ich Wódz i Poprzednik. Pragnął poświęcić
wszystko (tak samo jak Chrystus), by osiągnąć miejsce w tej
wybranej klasie. Apostoł wiedział także, że od czasu ofiarowania
był uznawany za członka wybranego „Ciała”, czyli
„Oblubienicy” Chrystusowej, oraz że imię jego było „zapisane
w niebie” (Hebr. 12:23). A chociaż posiadał zupełną pewność
wiary w każdej chwili ze względu na pełne przekonanie, że każdego
dnia jest ofiarą żywą, to jednak wiedział także, że jeśli się
cofnie lub chociaż „obróci się za siebie” (czyli zapragnie
odzyskać to, co ofiarował), będzie to dowodem, że jest niegodny
tego królewskiego stanowiska. Dobrze wiedział, że Ten, który
zapisał jego imię w niebie w momencie, gdy się ofiarował i
rozpoczął bieg, może je wymazać oraz że warunkiem, by imię to
nie zostało wymazane, jest wierność do końca biegu (Obj.
3:5). I dopiero, gdy jego wierny bieg kończył się męczeństwem,
napisał: „Dobry bój bojowałem, bieg wykonałem, wiarę
zachowałem; zatem odłożona mi jest [bezpiecznie zarezerwowana]
korona sprawiedliwości, którą mi odda w on dzień Pan, sędzia
sprawiedliwy, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali
sławne przyjście jego” – 2 Tym. 4:7-8.
A
jednak, wiedząc, że Bóg postanowił w tej kwestii, aby to, czy
staniemy się członkami wybranej klasy, do której nas powołał,
czy też nie, zależało od naszej wierności aż do końca – „aż
do śmierci” – powinniśmy także mieć zawsze na pamięci, jak
apostoł Paweł, że nagroda ta nie jest nam zaoferowana dlatego, że
jesteśmy jej warci, ale ze względu na Bożą łaskę, oraz to, że
nasz bieg jest przyjemny jedynie ze względu na Boże „zmiłowanie”,
które przypisało nam zasługi Chrystusa, naszego Odkupiciela, jako
przykrycie naszych odziedziczonych słabości i niedoskonałości
(Rzym. 9:16).
Niektóre
fragmenty Pisma pokazane w świetle powyższego:
1)
„A tak kto mniema, że stoi, niechże patrzy, aby nie upadł” – 1 Kor. 10:12.
2) „Przetoż, bracia! raczej się starajcie,
abyście powołanie i wybranie wasze mocne czynili; albowiem to
czyniąc, nigdy się nie potkniecie” – 2 Piotra 1:10.
3)
„Pozbawiliście się Chrystusa, którzykolwiek się przez zakon
usprawiedliwiacie; wypadliście z łaski”, „Chrystus wam
nic nie pomoże” – Gal. 5:4,2.
4) „Albowiem niemożebne
jest, aby ci, którzy są raz oświeceni i skosztowali daru
niebieskiego, (...) gdyby odpadli, aby się zaś odnowili ku
pokucie” – Hebr. 6:4-6.
a) „A temu, który was może
zachować od upadku [potknięcia] i stawić przed
oblicznością chwały swojej bez nagany...” – Judy 1:24.
b) „Albowiem pewienem tego, iż ani śmierć, ani żywot, (...) ani
teraźniejsze, ani przyszłe rzeczy, (...) nie będzie nas mogło
odłączyć od miłości Bożej, która jest w Jezusie
Chrystusie, Panu naszym” – Rzym. 8:38-39.
c) „Owce moje głosu mego słuchają, a ja je znam i idą za mną; a
ja żywot wieczny daję im i nie zginą na wieki ani ich żaden
wydrze z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, większy
jest nad wszystkie, a żaden nie może ich wydrzeć z ręki
Ojca mego” – Jan 10:27-29.
W
świetle przytoczonych stwierdzeń, dotyczących wyciągniętej z
Pisma Świętego nauki o wyborze, powyższe i podobne teksty
przestają wydawać się sprzeczne, a stają się jasne, harmonijne i
rozsądne. By pokazać tę harmonię, wybraliśmy część z tych
pozornie najbardziej sprzecznych i kategorycznych, które posłużą
jako ilustracja, że wszystkie podobne stwierdzenia znajdują się w
harmonii. Pierwsze cztery pokazują możliwość odpadnięcia od
łaski, ostatnie trzy zdają się według wielu nauczać, że
odpadnięcie od Bożej łaski jest rzeczą niemożliwą.
Błędem
jest zakładać, że łaska i miłość są synonimami, ponieważ
chociaż łaska Boża zawsze oznacza Jego miłość, to jednak
cofnięcie łaski nie oznacza nienawiści. Dla ilustracji: Gdy Bóg
stworzył nasz rodzaj w przedstawicielu Adamie, umieścił go w
stanie łaski, a gdy następnie odpadł on od łaski z powodu
nieposłuszeństwa wobec warunków, Bóg tak umiłował ten rodzaj
(niebędący już w Jego łasce), że chociaż byliśmy jeszcze
grzesznikami, zapewnił okup dla wszystkich, aby w ten sposób mógł
we właściwym czasie przywrócić wszystkich do pierwotnej łaski i
w ten sposób dać kolejną, czyli drugą, szansę wiecznego
radowania się życiem jako Jego łaską.
Każdy
czyn musi być w harmonii z Jego sprawiedliwością, miłością i
mądrością: nie tylko z jedną z tych cech – każdy Boży czyn
musi zgadzać się ze wszystkimi tymi Boskimi atrybutami. Dlatego,
gdy zajmie się nami, to jeżeli odpadniemy od Jego łaski, wtedy
cokolwiek się z nami stanie, będzie w pełnej harmonii z Bożym
charakterem – cokolwiek Jego sprawiedliwość, mądrość i miłość
uznają za najlepsze. Miejmy to zawsze na uwadze.
Odpadnięcie
od łaski sugeruje, że ci, którzy odpadli, byli wcześniej
przyjęci, otrzymali uprzywilejowaną pozycję w stosunku do obecnej
i przyszłej sposobności oraz przewagę. Powaga straty spowodowanej
odpadnięciem od łaski zależy od wielkości czy też ilości łaski,
która została wzgardzona lub porzucona.
Dwa
z trzech powyżej wymienionych tekstów (a, b, c) zapewniają
nas, że Bóg nie odbierze nam żadnej łaski, której kiedykolwiek
udzielił, nigdy nas nie odrzuci ani nie sprawi, że upadniemy. Co
więcej, Jego miłość jest tak wspaniała, że nie pozwoli innym
odłączyć nas od swojej łaski wbrew naszej własnej woli. A
ponieważ Jego miłość jest tak wielka, a Jego moc tak potężna,
mamy pełne zapewnienie, że żadna moc na ziemi ani w niebie nie
może nas siłą oddzielić od Jego miłości oraz łask udzielonych
nam w naszym Odkupicielu i przez Niego. Na tym polega nasza całkowita
pewność wiary – że nikt nie oderwie nas od łaski i ochrony
naszego Ojca:
„W
Bogu znalazłem ucieczkę,
Gdzie mogę bezpiecznie
zamieszkać,
Nigdzie nie ma schronienia
ani odpoczynku tak
zupełnego,
I tutaj zamierzam pozostać.
Och!
Cóż za pociechę to daje,
Moja dusza słodko śpiewa,
Jestem
strzeżony przed wszystkimi
niebezpieczeństwami,
Gdy pod Jego
jestem skrzydłami”.
Czy
nie ma zatem żadnego niebezpieczeństwa? Nie ma niebezpieczeństwa,
że inni nas oderwą, czyli siłą oddzielą od Bożej łaski, a
także, że odwrócą od nas Jego miłość; jedyne niebezpieczeństwo
tkwi w naszym własnym postępowaniu. Możemy zlekceważyć Boże
łaski bądź nimi pogardzić i w ten sposób zaprzepaścić nasze
przywileje wynikające ze znajdowania się w nich oraz odpaść od
nich. Ale nie możemy zaprzepaścić całej łaski, poza przypadkiem
bezpośredniego i otwartego odstępstwa. Bóg nie będzie nikomu siłą
udzielał łask, gdyż uznaje, że ci, którzy nie doceniają łask w
momencie, gdy w pełni zdają sobie z nich sprawę, nie są ich
godni.
Tekst
nr 1 ostrzega nas właśnie w tym konkretnym punkcie. Nasze
bezpieczeństwo polega na wyraźnym zrozumieniu, że sami jesteśmy
bezradni i zależni od Bożej łaski. Zdanie sobie sprawy z własnej
niedoskonałości i niemożliwości usprawiedliwienia się jest
zabezpieczeniem przed zadufaniem, które pogardza usprawiedliwieniem
jako Bożą łaską na mocy okupu złożonego przez naszego Pana
Jezusa. Prawdziwa pokora i poleganie na Bogu przyjmuje łaskę
usprawiedliwienia w sposób, w jaki On jej udziela – przez okup
Chrystusowy – a tym samym powstrzymuje jej posiadaczy przed
wzgardzeniem i policzeniem ofiary Chrystusa – „krwi przymierza”
za coś pospolitego (Hebr. 10:26-29). W harmonii z tym znajduje się
tekst oznaczony literą a. Bóg jest w stanie uchronić nas
przed odpadnięciem, a nawet potknięciem się o Jego łaski, i jest
tak chętny pomóc nam oraz zachować nas, że w swoim Słowie zawarł
wszystko, co jest nam niezbędne ku pomocy, oraz zapewnia nas, że
Pismo Święte może uczynić nas mądrymi jeśli chodzi o Jego
łaski, tak że będziemy w stanie uniknąć odpadnięcia od nich i
osiągniemy je.
Tutaj
zastosowanie ma tekst nr 2, który pokazuje, że chociaż Bóg
zapewnił wszelką konieczną pomoc, by ustrzec nas od upadku, to
postanowił, że nasze najszczersze pragnienie otrzymania obiecanych
błogosławieństw ma być warunkiem, że nie odpadniemy, czyli
zdołamy zapewnić sobie ofiarowane nam łaski. Musimy dołożyć
pilności i troski względem pomocy i kierownictwa, które On
zapewnił.
Różnica
w stopniu upadku oraz powadze konsekwencji pokazana jest w tekstach 3
i 4. Tekst nr 3 pokazuje Żyda, który uprzednio ufał w swoją
zdolność do przestrzegania Zakonu, a następnie doszedł do
poznania Jezusa, swego Odkupiciela, i stał się Jego naśladowcą, a
wówczas dostąpił, czyli uchwycił się, usprawiedliwienia,
Bożej łaski udzielonej przez okup. Na podstawie fałszywych nauk
doszedł do błędnego wniosku, że chociaż Jezus był dobrym
przykładem świętego życia, to jednak wszyscy nadal muszą być
usprawiedliwieni przez doskonałe posłuszeństwo Zakonowi. Paweł
zwraca się do takiego i wszystkich mu podobnych w tekście nr 3,
zapewniając ich, że przez takie wnioski wyrzekają się oni i
zapierają Bożej łaski, a także stawiają się ponownie dokładnie
tam, gdzie byli, zanim usłyszeli o Chrystusie – pod Zakonem, który
nigdy nie mógł ich usprawiedliwić (Rzym. 8:3; zob. przypis w KJV,
który podaje, że fragment: „i dla grzechu potępił grzech w
ciele” można przeczytać: „i przez [ofiarę za] grzech potępił
grzech w ciele”).
Ich
wniosek, że Jezus był jedynie przykładem i nauczycielem, był
błędny. Było wówczas i wcześniej wiele szlachetnych przykładów
oraz wielu dobrych nauczycieli, a postrzegając tak Jezusa, odrzucamy
wszystko, co było szczególnie w Nim cenne. Przykład i nauki
naszego Pana nigdy nie mogłyby dać nam życia wiecznego, jeśli
najpierw Jego okupowa ofiara nie usprawiedliwiłaby
wierzących. Postrzeganie Chrystusa jako przykładu nie byłoby
trwałym zyskiem czy pożytkiem: nic zatem nie mogło przynieść im
korzyści, dopóki ich dotychczasowe grzechy nie zostały zmazane i
dopóki nie zostali uznani za usprawiedliwionych przez przelaną krew
(śmierć) Chrystusa (Rzym. 5:9).
To
odpadnięcie od łaski, mimo że poważne, ponieważ wstrzymałoby
ich rozwój i zatrzymało ich na poziomie Żydów oraz
nieusprawiedliwionego świata, niekoniecznie musiałoby oznaczać
wieczne zatracenie czy upadek, ponieważ, jeśli wcześniej nie
dostrzegą swego błędu, przyjdzie czas, gdy wszystkie zakryte
rzeczy staną się jawne [Łuk. 8:17]. Wówczas właściwe poznanie
Pana wypełni całą ziemię i „nie będzie uczył żaden bliźniego
swego i żaden brata swego, mówiąc: Poznaj Pana [czyli zrozum okup
za grzech]; albowiem wszyscy mię poznają, od najmniejszego z nich
aż do największego z nich” [Hebr. 8:11], a wówczas, i nie
wcześniej, oni oraz zaślepieni uprzedzeniami Żydzi, a także
wszyscy pozostali, dostrzegą wyraźnie i chętnie przyjmą łaskę,
od której, jak mówi apostoł, odpadali.
Lecz
ten drugi tekst (nr 4) mówi nam o odpadnięciu od łaski, które
jest znacznie większą stratą i którego nie da się odwrócić ani
w tym, ani w żadnym innym wieku. Apostoł zapewnia nas, że dla
tych, którzy w ten sposób odpadną, niemożliwe jest, „aby się
zaś odnowili [czyli przywrócili]”. Dlaczego tak jest? Na czym
polega różnica w tym odpadnięciu? Odpowiadamy: Ponieważ ci, o
których mowa tutaj (Hebr. 6:4-6), mieli pełniejsze poznanie i
otrzymywali łaskę za łaską, na ich upadek nie ma żadnego
wytłumaczenia, więc wskazuje to na celowe, umyślne działanie,
całkowicie niezgodne z ich poznaniem. Podczas gdy inni byli jedynie
zwiedzionymi „niemowlątkami” (tekst nr 3), ci z tekstu nr 4 byli
dojrzałymi i zaawansowanymi w poznaniu przewyższającym nauki
podstawowe. I nikt, kto nie doszedł do punktu łaski tutaj
wskazanego, nie może od niego odpaść; tylko bowiem z takiego stanu
łaski możliwe jest całkowite odpadnięcie we wtórą śmierć,
pozbawienie wszelkich nadziei.
Lecz
zwróćcie szczególną uwagę na warunki takiego upadku – czyli
mnogość rozlicznych łask, od których jeśli ktoś odpadnie,
niemożliwe jest powrócenie, czyli odnowienie. Tacy muszą być „raz
oświeceni”, przyprowadzeni do wyraźnego zrozumienia grzechu, jego
kary oraz ofiary okupowej danej za grzesznika. Są to ci, którzy
„skosztowali daru niebieskiego” – nie jedynie usłyszeli o
ofierze Chrystusa itd., ale zakosztowali błogosławionego
doświadczenia skutków tego okupu, zdając sobie sprawę, że ich
grzechy zostały przebaczone, a ich obcowanie, czyli społeczność,
z Bogiem – przywrócone przez „krew Baranka”. Tacy
„uczestnikami się stali Ducha Świętego”, dochodząc do
serdecznej społeczności z Bożymi planami i przynajmniej przez
jakiś czas musieli być Jego współpracownikami – spłodzonymi z
ducha do pełniejszego ocenienia prawdy oraz do nowych nadziei i
celów. Musieli skosztować też „dobrego Słowa Bożego”,
doświadczając przyjemności ze spodziewanego wypełnienia się
niektórych z Jego stwierdzeń i obietnic, oraz zrozumieć
wspaniałość i piękno tych jeszcze niewypełnionych części.
Musieli także skosztować, docenić i doświadczyć „mocy
przyszłego wieku”, rozpoznając na podstawie dobrego Słowa Bożego
błogosławieństwa i moce, które wówczas zostaną zastosowane dla
błogosławienia i przywracania ludzkości, a wszystko to będzie
owocem i skutkiem okupu.
Gdyby
tacy, jak zobaczyliśmy, zakosztowali, czyli doświadczyli, tych
wszystkich łask i radowali się nimi, a następnie odpadli w takim
stopniu, że „Pana, który ich kupił, zaprą się” (2 Piotra
2:1), zaprzeczając okupowi – samej podstawie wszystkich tych
nadziei i błogosławieństw, które widzieli i których doświadczyli
– wówczas deptaliby Syna Bożego, odrzucając krew przymierza,
za pomocą której byli uświęceni (i której zaufali oraz na
podstawie której otrzymali przywilej wzrastania w łasce i
poznaniu). Gdyby w ten sposób uznali, że krew ta nie jest święta
(jest rzeczą pospolitą) i pogardziliby łaską Bożą zapewniającą
ofiarę za nasze grzechy (Hebr. 10:25-29), nie byłoby dla nich
więcej przebaczenia, nie byłoby przywrócenia z tak nędznego
odpadnięcia od mnogości łaski i poznania. I kto, poza tym, który
w ten sposób odpadł, dyskutowałby ze sprawiedliwą decyzją
naszego Ojca? Wyrazem Jego sprawiedliwości i mądrości, w pełnej
harmonii z Jego charakterem miłości, jest to, że „będzie z nimi
tak, jak gdyby ich nigdy nie było” [Abd. 1:16]. Przedłużanie ich
życia nie przynosiłoby korzyści ani nie byłoby przyjemne dla
Boga, dla nich samych ani dla ich bliźnich.
Wyrok
jest w oczywisty sposób sprawiedliwy. Jest mądry, ponieważ jeśli
tacy ujrzeli wspaniały zarys Bożych planów i pogardzili wyznaczoną
przez Boga podstawą wszystkiego, odrzucając ją, wówczas moc
prawdy jest w nich nieskuteczna i Bóg uważa, że od tej pory
niemożliwe jest ich odnowienie, czyli sprawienie, by zrozumieli
piękno Jego postępowania. Dlatego Boża mądrość postanowiła, że
wszyscy tacy, niebędący w harmonii i niemający możliwości
naprawy, zostaną całkowicie zniszczeni, jak z tego samego powodu
niszczone są ciernie i osty (Hebr. 6:7-8).
Ta
sama zasada będzie panować także w przyszłym wieku, kiedy cały
świat uzyska pełne możliwości owego wieku łask. Ci, którzy
rozmyślnie odrzucą i pogardzą drogocenną krwią, odrzucą
przebaczenie przez nią i w ten sposób ukrzyżują Chrystusa
na nowo, odpadną w ten sposób bez nadziei; ponieważ skorzystawszy
z błogosławieństw zapewnionych przez okup, odrzucają i
zaprzeczają mu. Chrystus więcej nie umiera. Ta jedna ofiara, raz w
pełni doceniona i rozmyślnie odrzucona, pozostawia odrzucających w
tym samym stanie, jakby okup nigdy nie został dany. To odsyła ich z
powrotem pod pierwotną karę, śmierć, unicestwienie. A
ponieważ raz zostali odkupieni od niej jako kary Adamowej i w ten
sposób ponownie weszli pod nią z własnej woli i przez własne
postępowanie, nazywane jest to wtórą śmiercią.
Czyż
wszyscy nie mogą wyraźnie dostrzec Boskiego wyboru klas do
przyszłego dzieła oraz spośród narodów i jednostek do obecnej
służby, a jednocześnie tego, że Bóg pozostawia swoje stworzenia
wolnymi, by postępowały według własnej woli, przyjmując lub
odrzucając Jego zarządzenia i łaski? On szuka takich, którzy by
Go wielbili i służyli Mu, czyniąc to z serca – w duchu i w
prawdzie, i tacy, przede wszystkim, są klasami wybieranymi w tym i w
poprzednim wieku do stanowisk i zaszczytów w Królestwie.
Zion's Watch Tower, 15
października 1892, R-1457
Straż 1/2017