<< Wstecz |
Wybrano: R-1034 , z 1888 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Chrzest i jego znaczenie
Temu,
że nasz Pan i Jego apostołowie praktykowali oraz zalecali wszystkim
naśladowcom „aż do skończenia świata”, czyli obecnej
dyspensacji, zewnętrzny obrzęd zwany chrztem, w którym w
jakiś sposób używano wody, w żaden rozsądny sposób nie można
zaprzeczyć. Było tak nie tylko podczas misji naszego Pana przy
końcu Wieku Żydowskiego, ale także po udzieleniu Ducha Świętego
po Dniu Pięćdziesiątnicy, na co mamy wiele biblijnych dowodów.*
*Zobacz:
Dzieje Ap. 2:41, 8:12,36,38, 9:18, 10:47,48, 16:15,33, 18:8, 19:3-5,
22:16.
Nie
można też założyć, jak czynią niektórzy, że chrzest należał
do ceremonii żydowskiego Zakonu i że jak wszystkie inne aspekty
Zakonu, zakończył się na krzyżu – gdzie nasz Pan „zniósł go
z pośrodku, przybiwszy go do krzyża” [Kol. 2:14], ponieważ
chrzest nie był częścią żydowskiego Zakonu. Obmywanie zalecane w
Zakonie, a wykonywane w umywalni na dziedzińcu Przybytku, nie było
ani zanurzeniem, ani pokropywaniem, a zwykłym omywaniem i nie było
dokonywane nad ludem. Tylko jedno plemię Lewiego miało
dostęp do tego omywania.
Nie
można też powiedzieć, jak czynią niektórzy, że apostołowie
wychodzący z judaizmu mylili się przez jakiś czas, ponieważ nie
zauważyli od razu (jak twierdzą ci nauczyciele), że prawdziwy
chrzest nastąpił z Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy, i
dlatego błędnie kontynuowali wodny chrzest po zakończeniu
się Wieku Żydowskiego, do którego tenże należał. Twierdzą, że
Piotr popełnił w tym błąd, podobnie jak wtedy, gdy jadł z
nieobrzezanymi, a pozostali uczniowie popełnili go z nim w pewnym
stopniu. Twierdzą także, że apostoł Paweł przyznaje się do
błędu, gdy w 1 Kor. 1:14-16 powiada: „Dziękuję Bogu, żem
żadnego z was nie chrzcił, oprócz Kryspa i Gajusa; (...)
Ochrzciłem też i dom Stefanowy”, a także gdy mówi: „Dlaczego
poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli:
nie dotykaj, nie kosztuj, nie ruszaj?” – Kol. 2:20,21 (NB).
W
ten sposób zbudowany został pozornie silny argument, którego
przejrzenie jest ponad możliwości wielu – wliczając w to
tych, którzy podają takie argumenty. Jest to wynikiem zbyt
pobieżnego badania tematu oraz wyciągania pochopnych wniosków na
podstawie pewnych tekstów, których powiązanie nie zostało
dokładnie przebadane ani zrozumiane.
Jak
już zostało pokazane, „chrzest” nie był częścią Przymierza
Zakonu, dlatego nie jest częścią tego, co nasz Pan zakończył i
odwołał na krzyżu. Wielkim błędem jest łączenie chrztu,
który jest symbolem Nowego Przymierza [1], z „cyrografem”
żydowskiego Przymierza Zakonu wspomnianego przez apostoła w Kol.
2:20,23. W wersecie 14, pokazuje On, że odnosi się do cyrografu,
który był „przeciwko”, t.j. był niesprzyjający,
niekorzystny dla Żydów. Czy ktokolwiek może powiedzieć tak o
chrzcie? W jakim sensie byłby on przeciwko komukolwiek?
[1]
Autor do pewnego czasu uważał, że Kościół wybiera się pod
Nowym Przymierzem [przyp. tłum.].
Tym,
co apostoł Paweł nazywa „cyrografem” niepomyślnym dla Żydów,
były ceremonie i posty, to przestrzeganie nowiów i sabatów (werset
16) oraz szczegóły dotyczące spożywania zwierząt czystych i
nieczystych, noszenia ubrań mieszanych z lnu i bawełny itd. Ten
„cyrograf” miał swój początek w Przymierzu Zakonu ustanowionym
przez Mojżesza i został rozszerzony przez uczonych w Piśmie i
faryzeuszy, który zasiedli na „stolicy Mojżeszowej” (Mat.
23:2), aż stało się to zlepkiem form i ceremoniałów tak złożonym
i oszałamiającym, że ci, którzy usiłowali ściśle go
przestrzegać czuli się ogromnie obciążeni – pod jarzmem
niewoli. Nasz Pan odnosił się właśnie do tego jarzma i zmęczenia
(Mat. 23:4) i ponownie (Mat. 11:28) w kierunku tej samej klasy
wyciągnął łaskę zamiast Zakonu, jako jedyną drogę do
życia, mówiąc: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście
spracowani i obciążeni [niekorzystnymi i licznymi nakazami
Prawa – z których, ze względu na swój słaby, upadły stan, nie
możecie skorzystać, a które są jedynie trapiące i nużące dla
was, a zatem są „przeciwko” wam), a Ja wam sprawię
odpocznienie; Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie,
żem Ja cichy i pokornego serca; a znajdziecie odpocznienie duszom
waszym”.
Jest
zatem ewidentne, że chrzest nie jest jednym z przepisów, o
których mowa w wersecie 14, a w wersecie 12 wręcz przeciwnie
czytamy, że ci, którzy są pogrzebani w chrzcie z Chrystusem SĄ
ODTĄD (nawet jeśli byli Żydami uprzednio znajdującymi się pod
Przymierzem Zakonu) poddani pod przepisy z wersetu 14. Dlatego
chrzest został przeciwstawiony przepisom Zakonu.
Pogląd,
że chrzest nie należy do Wieku Ewangelii i zakończył się na
krzyżu zostanie ponownie obalony, jeśli przypomnimy sobie, że już
po ukrzyżowaniu, podczas czterdziestu dni przed wniebowstąpieniem
nasz Pan, dając specjalne wskazówki dotyczące nowego czasu czyli
Wieku Ewangelii, w szczególny sposób wspomniał o chrzcie jako
o zewnętrznym symbolu, przez który wierzący mieli Go wyznawać –
„aż do skończenia świata” wówczas rozpoczętego – zobacz:
Mat. 28:18-20.
A
ci, którzy twierdzą, że właściwym chrztem jest tylko ten
z Ducha Świętego oraz że chrzest wodny jest zatem niewłaściwy,
powinni zostać skutecznie uciszeni i nawróceni z błędu przez
zalecenie Mistrza skierowane do Kościoła, by głosić i chrzcić aż
do skończenia świata. Ponieważ jak apostołowie mogliby chrzcić
kogokolwiek Duchem Świętym? Bez wątpienia należy to do Boga. Z
drugiej strony, słowa Pana nie mogły oznaczać, że Jego naśladowcy
powinni nauczać wszystkie narody, a ci, którzy uwierzą zostaną
ochrzczeni przez Boga Duchem Świętym, ponieważ wówczas po co
dawałby uczniom szczegółowe wytyczne jak powinno to być
czynione – „W imię [czyli z upoważnienia] Ojca, i Syna, i Ducha
Świętego”? Jest oczywiste, że polecenie naszego Pana odnosi się
do symbolu, wyłącznie chrztu wodnego, ponieważ nic więcej
nie możemy dla nikogo uczynić, jak tylko nauczać ich i
symbolicznie chrzcić: nie możemy uwierzyć za nich, ani sprawić by
oni wierzyli; nie możemy się też ofiarować za nich, ani sprawić,
by oni się ofiarowali. Ale możemy ich nauczać, a kiedy oni sami
już uwierzą i ofiarują się, możemy ochrzcić ich w wodzie. I tym
czynem wyznają oni swoją wiarę w śmierć i zmartwychwstanie
Chrystusa, a także swoje własne ofiarowanie, by umrzeć dla świata
a żyć dla Boga, aby we właściwym czasie dostąpić udziału w
zmartwychwstaniu Chrystusowym.
Co
więcej, Bóg w szczególny sposób uznał wodny chrzest w
dyspensacji ducha w niektórych przypadkach ograniczając pewne dary
(cudowne manifestacje udzielane wierzącym na początku tego wieku,
aby okazać Boskie poparcie dla nowych nauk Ewangelii), aż chrzest
wodny zostanie we właściwy sposób wykonany (Dzieje Ap. 19:3-6); w
innym przypadku najpierw zostały udzielone dary, by pouczyć Piotra,
że chrzest wodny, jak również inne aspekty ewangelicznej łaski są
otwarte dla pogan – Dzieje. Ap. 10:44-48.
Słowa
apostoła Pawła, wyrażające wdzięczność, że nie ochrzcił
wielu w zborze w Koryncie, zostały wypowiedziane nie dlatego, że
dostrzegł iż obrząd ten przeminął, ale z całkowicie innego
powodu, co stanie się jasne po dokładnym przebadaniu kontekstu.
Poważna wada wzroku, która uczyniła go niemal ślepym, była bez
wątpienia powodem, dla którego Paweł nie ochrzcił więcej spośród
osób, które nawrócił, ale obrządek ten wykonali inni. Wielki
apostoł został haniebnie nazwany „Żydem z zamglonym wzrokiem”
i mało jest wątpliwości, że po tym jak został porażony w drodze
do Damaszku (Dzieje Ap. 9:4,8), nigdy w pełni nie odzyskał wzroku.
Trzykrotnie prosił, by Pan usunął ten (figuralny) „cierń”,
lecz został on pozostawiony jako przypomnienie przeszłego błędu i
służył, by apostoł Paweł pozostał pokornym w służbie
Mistrzowi, którego niegdyś prześladował (2 Kor. 12:7).
Prawdopodobnie z powodu tej trudności nie rozpoznał najwyższego
kapłana gdy był na sądzie (Dzieje Ap. 23:5) i z tego samego powodu
wszystkie jego listy były pisane przez kogoś innego, poza jednym,
jednym z najkrótszych, który kończy się stwierdzeniem
wskazującym, że pisał z wielką trudnością i że czytający list
mogli to docenić wiedząc o jego niedomaganiu. Pisze on: „Patrzcie,
jak wielkimi literami własnoręcznie do was napisałem”
(Gal. 6:11 NB). Także pragnąc wspomnieć miłość jaką mieli dla
niego oraz ich pragnienie, by uczynić dla niego to, co byłoby
najbardziej pożyteczne, gdyby tylko było możliwe, pisze im:
„Albowiem daję wam świadectwo, że gdyby to było możliwe,
wyłupilibyście sobie oczy i mnie je oddali” (Gal. 4:15 NB).
Najwyraźniej
z tego samego powodu Paweł nigdy nie chrzcił nikogo spośród
nawróconych przez siebie wtedy, gdy mógł tego uniknąć – gdzie
byli obecni inni i mogli przeprowadzić tę usługę lepiej niż on.
Gdy
dziękował Bogu, że w zborze w Koryncie ochrzcił tylko kilku (1
Kor. 1:11-17), nie zakładał, że był mądrzejszy, że tego nie
zrobił, mądrzejszy od tego, co Mistrz powiedział, aby nauczać i
chrzcić aż do skończenia wieku, ale z całkowicie innych powodów
– powodów, które tylko ci, co czytają List do Koryntian, w
sposób spójny, jako całość, mogą zrozumieć. Dowiedział on
się, że zbór w Koryncie był podzielony na frakcje, części
(dosłownie sekty); niektórzy byli Pawłowymi, inni
Apollosowymi, inni Piotrowymi, a jeszcze inni chrześcijanami. Był
on pewien, że w żaden sposób nie przyczynił się do tego
sekciarstwa i był szczęśliwy, że może powiedzieć: Nigdy nie
upoważniłem was do nazywania się moim imieniem. Czy
byliście chrzczeni w imieniu Pawła czy w imieniu Chrystusa?
Ponieważ większość była Pawłowa i ponieważ Paweł założył
zbór w Koryncie, może się wydawać niektórym, że usiłował
nawrócić ich do siebie, uczynić Pawłowymi zamiast chrześcijanami,
i jak się okazało, dzięki temu mógł z radością powiedzieć, że
bardzo niewielu spośród tych nazywających się Pawłowymi zostało
ochrzczonymi przez niego, jak powiedział: „Aby kto nie rzekł, żem chrzcił w imię moje” [1 Kor. 1:15].
Nawet
gdyby wzrok Pawła był dobry, fakt, że był zdolniejszym mówcą
niż inni i że wielu mogło chrzcić tak samo jak on, byłby
wystarczającym powodem do takiego postępowania, bo tak samo było z
Mistrzem – czytamy: „A gdy poznał Pan, iż usłyszeli
Faryzeuszowie, że Jezus więcej uczniów czynił i chrzcił niżeli
Jan, (Chociaż sam Jezus nie chrzcił, ale uczniowie jego)” – Jan
4:1-2. Na podstawie jego niezdolności do przeprowadzania chrztu oraz
talentu do nauczania, Paweł wyciągnął wniosek, że głoszenie
kazań, nie chrzczenie, jest jego szczególną misją (1 Kor. 1:17),
chociaż na podstawie jego własnych słów widać, że nie pozwalał,
by jego własna niezdolność przeszkodziła czy uniemożliwiła to
posłuszeństwo Pańskiemu nakazowi i przykładowi, kiedy wymagała
tego sytuacja i kiedy nie było nikogo innego sposobnego do wykonania
tej usługi.
Kto
miał być chrzczony?
Nasz
Pan uprawomocnił najpierw nauczanie a następnie chrzest tych,
którzy uwierzyli w Niego jako w Odkupiciela i przyjęli
ewangeliczne powołanie, by stać się Jego naśladowcami.
Apostołowie przestrzegali tej zasady i nie mamy nigdzie świadectwa,
by chrzcili kogokolwiek innego – niewierzących, dzieci czy osoby
umysłowo upośledzone. To prawda, mamy zapis, że ochrzczono kilka
„domów” i na tej podstawie wysuwa się argument, że w
niektórych spośród tych rodzin prawdopodobnie były dzieci i
dlatego możliwe jest, że chrzczono też dzieci, mimo że nic na ten
temat nie jest wspomniane. Ale odpowiadamy, że w niektórych
rodzinach są osoby umysłowo upośledzone, w niektórych rodzinach
jest jeden lub więcej niewierzących, czy na tej podstawie, nie
mając żadnych innych dowodów, mamy dojść do wniosku, że
apostołowie zlekceważyli rozkaz naszego Pana i chrzcili
niewierzących? Zapewne nie! Bardziej rozsądnym jest zakładać, że
w tym kilku wspomnianych przypadkach domy te składały się jedynie
z wierzących dorosłych lub że powszechny zwyczaj lub ogóle użycie
tego słowa było rozumiane, i wystarczyło powiedzieć „dom”,
nawet jeśli były w nim dzieci zbyt młode, by być „wierzącymi”
i o których rozumiano, że nie zostały w to wliczone.
Forma
chrztu
Język
grecki znany jest z tego, że jasno i konkretnie wyraża myśli, i
dlatego był odpowiedni, by wyrazić Bożą prawdę. Jego
elastyczność jest dobrze zilustrowana w następujących słowach,
spośród których każde wyraża nieco inną myśl, mimo że
wszystkie mają podobne znaczenie. Dlatego cheo oznacza nalać,
raino kropić, louo obmywać lub kąpać, nipto obmywać pewną część danej osoby, bathizo (od batho
– dół) zanurzać lub pogrążać, rantizo (od raino)
skrapiać lub rozlewać, bapto zanurzać lub barwić, baptizo skąpać, zanurzać czy zakrywać.
Ten
ostatnio wyraz baptizo (przetłumaczone jako chrzcić) [ang.
baptize – chrzcić – przyp. tłum.], jest używane przez naszego
Pana i Jego apostołów w odniesieniu do obrządku, który
praktykowali, jak również który nałożyli na wszystkich
naśladowców Baranka. W rzeczywistości obrząd ten ma głębokie
znaczenie, mimo że zewnętrzny symbol jest bardzo prosty. Ze słowa,
które zostało wybrane spośród tak wielu mających rozmaite
odcienie znaczeniowe, jasno wynika, że kropienie czy nawet obmywanie
jakiejś części danej osoby nie jest właściwe, ponieważ ma to
być zanurzenie czyli zakrycie całej osoby, która podlega tej
czynności. Zanurzenie jest właściwym tłumaczeniem;
ochrzczenie – jak zostało to oddane w naszym powszechnym
angielskim przekładzie Biblii – nie jest w ogóle tłumaczeniem, a
jedynie przeniesieniem greckiego słowa do angielskiego języka bez
żadnego tłumaczenia. Zanurzenie to angielskie słowo, które
odpowiada znaczeniem greckiemu baptizo.
Nie
tylko greckie słowo oznacza pogrzebanie, zanurzenie czyli pokrycie,
ale w połączeniu z całym kontekstem, bez przywiązywania
szczególnej uwagi do użycia greckiego słowa, wskazuje, że chrzest
był zanurzeniem a nie pokropieniem. Język grecki, tak
samo jak angielski, pokazuje, że nasz Pan zszedł do wody i
wyszedł z wody. Również apostoł Paweł często mówi o
chrzcie jako o pogrzebaniu, co byłoby bardzo niewłaściwą
figurą, gdyby chrzest miał jakąkolwiek inną formę niż
zanurzenie.
Niektórzy
sugerują, że w przypadku stróża więziennego, który uwierzył i
natychmiast został ochrzczony (Dzieje Ap. 16:33), nie mogło to być
zanurzenie, ponieważ on i więźniowie nie mogli opuścić z tego
powodu więzienia; lecz wręcz przeciwnie, pokazuje to, że w tamtym
czasie więzienia posiadały zbiorniki wodne jak najbardziej
odpowiednie do zanurzeń. Co więcej, należy pamiętać, że o Janie
chrzcicielu jest napisane: „Chrzcił też i Jan w Enon, blisko
Salim; bo tam było wiele wód” – Jan 3:23. Nikt nawet
przez chwilę nie może przypuszczać, że jeżeli Jan kropiłby
nawróconych, obfitość wody miałaby jakiekolwiek znaczenie, o
którym warto byłoby wspomnieć. Prawdopodobnie odbywało się to w
rzece Jordan.
Uczeni
powszechnie przyznają, że zanurzenie było powszechną praktyką w
pierwotnym kościele, ale na początku trzeciego wieku przyszło
wielkie zamieszanie w tym i w innym zagadnieniach; z jednej strony
niektórzy przykładali wielkie znaczenie do formy, nalegając
nawet na potrójne zanurzenie, ponieważ nasz Pan powiedział, że ma
to być w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nie rozumiejąc, że
w imieniu oznacza z upoważnienia; inni twierdzą, że
skoro głowa naszego Pana pochyliła się do przodu, gdy umierał na
krzyżu, podobnie i oni powinni być zanurzani, nie jak w czasie
pochówku, ale twarzą w dół; inni nalegali, że chrzest powinno
się przyjmować będąc niemal nagim jak umierał nasz Pan; a
jeszcze inni poszli w zupełnie inną skrajność i chociaż
utrzymywali, że chociaż jakaś forma jest ważna, to jednak
twierdzili, że dokładna forma jest nieistotna i dla wygody zamienili ją w kropienie.
To
ostatnie w końcu stało się standardem w kościele rzymskim, z
którego trafiło do protestantyzmu. Zanurzenie jest jednak wciąż
uznawaną formą w kościołach wschodnich. Jak obecnie wykażemy,
wszystkie te błędy dotyczące formy doprowadziły do utraty
z oczu właściwego znaczenia chrztu. Często podawanym twierdzeniem,
ale nie ogólnie uznawanym przez tych, którzy go podają, jest to,
że greckie słowo baptizo, mimo że ogólnie uznawane za
odnoszące się do jakiejś rzeczy lub procesu (jak farbowanie
materiału), co wymaga zanurzenia, można z naleźć w
klasycznych greckich pismach używane w miejscach, gdzie jasną myślą
jest obmywanie bez zanurzania. Na to odpowiadamy, że
słowo baptizo nie jest ograniczone do konkretnej czynności,
ale raczej niesie w sobie szersze znaczenie, zakrywanie. I,
jeżeli chodzi o to słowo, cała osoba jest chrzczona jeśli cała
osoba jest mokra czyli w jakiś sposób zakryta wodą*. A jeżeli
cała osoba, która ma być chrzczona powinna być mokra, czyli
zakryta wodą, kto będzie uważał, że zanurzenie nie było
pierwotną jak również najłatwiejszą metodą na wykonanie tego?
*Ilustrację
użycia tego słowa można znaleźć w 1 Kor. 10:1,2. Apostoł
oświadcza, że cały Izrael został ochrzczony (zanurzony) w
Mojżesza i że zostali zakryci wodą (chociaż nie byli
mokrzy), gdy ściany można znajdowały się po obydwu stronach a
chmury wody nad ich głowami.
Kto
może zanurzać
Nie
ma ograniczeń w Piśmie Świętym odnośnie tego, kto może
dokonywać ceremonii zanurzenia wierzących w wodzie, poza tym, że
tylko Kościół był kiedykolwiek upoważniony do nauczania i
do chrzczenia. Wiara oraz poznanie tego, który dokonuje ceremonii
nie ma znaczenia, a jedynie wiara i poznanie tego, który jest
zanurzany. Czasami ten, który przeprowadza ceremonię może mieć
niższą pozycję od tego, na kim ona jest przeprowadzana (Jan 3:14)
i może nawet, jeśli to konieczne, nie wierzyć w królestwo czy
klasę Kościoła (Mat. 11:11). Z pewnością wszyscy, którzy są
upoważnieni do nauczania, są w równym stopniu upoważnieni
do chrzczenia, a to obejmuje każdego prawdziwego naśladowcę
Chrystusa „aż do skończenia świata”, zgodnie z ogólnym
powołaniem do tej służby z Mat. 28:19-10 oraz Jan 17:14,18,23.
Zalecenie to wyraźnie nie wyklucza z tej usługi niewiast należących
do „Ciała Chrystusowego” (Gal. 3:28), a jedynie skromność,
wygoda itd. wskazują, że powinny one unikać takiej publicznej
służby poza wyjątkowymi, rzadkimi okazjami, kiedy jest to
konieczne.
Znaczenie
zanurzenia
Rozważając
znaczenie zanurzenia, trzeba zwrócić uwagę na zmianę z
dyspensacji żydowskiej na ewangeliczną. Żydzi, przez swoje
przymierze – Przymierze Zakonu, mieli zupełnie inną relację z
Bogiem niż poganie, którzy byli bez nadziei (Efezj. 2:12). Z
Boskiego zarządzenia Izraelici byli uznawani oraz traktowani na
podstawie postanowień ofiar figuralnych, tak jakby byli
usprawiedliwieni z winy i kary Adamowej, i byli narodem
poświeconym Bogu oraz uważani za takich, którzy mają być
uczynieni Oblubienicą Chrystusową. Postanowienie to mówiło także,
że gdy przyjdzie prawdziwy Baranek Boży, ci naprawdę poświęceni
spośród nich, „prawdziwi Izraelici”, mogą, przyjmując
prawdziwego Baranka oraz prawdziwą ofiarę za grzech i pojednanie,
wejść w faktyczne usprawiedliwienie i kontynuować swoje
wcześniejsze poświęcenie. Innymi słowy, Izraelita, prawdziwie
ofiarowany, żyjący przy końcu Wieku Żydowskiego, gdy prawdziwa
ofiara za grzech została uczyniona przez naszego Pana, byłby
traktowany jakby zawsze miał rzeczywistość, chociaż
faktycznie miał jedynie figuralne usprawiedliwienie aż do tego
czasu.
Dlatego
na początku Wieku Żydowskiego, Żydom nie głoszono w ten sam
sposób jak poganom. Tym drugim powiedziano: Wy, którzy byliście
niegdyś obcymi zostaliście przyciągnięci i możecie mieć teraz
dostęp do Boga i wejść w przymierze z Nim. A zatem przyjdź
do Boga przez Chrystusa, który obalił RÓŻNICĘ pomiędzy Żydami
a poganami, nie poprzez odebranie łask Żydom, ale przez udzielenie
wierzącym, czy to Żydom czy poganom, błogosławieństw i łask
Nowego Przymierza, którego Przymierze Zakonu było jedynie figurą
(Efezj. 2:13-19). Żydom natomiast powiedziano inaczej: „Wy
jesteście synami prorockimi i przymierza, które
postanowił Bóg z ojcami naszymi... Wamci naprzód Bóg
wzbudziwszy Syna swego Jezusa, posłał go, aby wam błogosławił; żeby się każdy z was odwrócił od złości
swoich”. „Pokutujcie, a ochrzcij się każdy z was w imieniu
Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów, a weźmiecie dar Ducha
Świętego. Albowiemci wam ta obietnica należy i dziatkom
waszym” (Dzieje Ap. 3:25,26; 2:38-41).
Punkt,
na który należy zwrócić uwagę, to fakt, że Izraelici byli już poświęceni i byli dziedzicami zgodnie z Przymierzem Zakonu, a
jedynym powodem dla którego jako naród nie zostali przeniesieni
natychmiast z żydowskiego figuralnego stanu do ewangelicznej
rzeczywistości oraz przyjęcia przez Boga za pomocą Ducha Świętego,
jak to miało miejsce w przypadku apostołów i innych pojedynczych
osób, było to, że nie przestrzegali swego przymierza. Dlatego
nakazano im pokutować i powrócić do prawdziwego przymierza
z Bogiem, a także cieszyć się przywilejami jako dzieci przymierza.
Zgrzeszyli nie wypełniając tego, co mogli ze swego przymierza i
musieli pokazać, że wyrzekają się swojego poprzedniego stanu
grzechu przez zanurzenie – zmycie ich przewinień w symbolu,
pomodliwszy się w imię Chrystusa (zobacz Dzieje Ap. 22:16). W ten
sposób chrzest Janowy i chrzest uczniów Chrystusa był skierowany
wyłącznie do Izraelitów i oznaczał ich skruchę za pogwałcenie
przymierza oraz powrót do związku przymierza, jak również
miał sprawować dzieło przygotowawcze, ponieważ ci, którzy w
pełni przyjęli świadectwo Jana, naprawili się i zostali
prawdziwymi Izraelitami, przyjęli Chrystusa i przeszli do
wyższych łask Wieku Ewangelii.
Dla
tych, którzy byli już dziećmi przymierza oraz dziedzicami
obiecanych błogosławieństw, chrzest wodny oznaczał skruchę za
uprzednie grzechy niewierności, a nawet więcej – oznaczał ich
żal za narodowy grzech ukrzyżowania Chrystusa – ponieważ
przywódcy reprezentujący naród powiedzieli: „Krew jego na nas i na dziatki nasze”, dlatego też Piotr napominał
mówiąc: „Niechajże tedy wie zapewne wszystek dom
Izraelski, że go Bóg i Panem, i Chrystusem uczynił, tego Jezusa,
któregoście wy ukrzyżowali” [Mat. 27:25; Dzieje Ap.
2:26]. I kiedy w świetle tego narodowego grzechu, w
którym wszyscy mieli udział, dopytywali: „Cóż mamy czynić,
mężowie bracia?”, Piotr odpowiedział: „Pokutujcie, a ochrzcij
się każdy z was w imieniu Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów
[szczególnie wasz udział w tym narodowym grzechu ukrzyżowania
Mesjasza], a weźmiecie dar Ducha Świętego”. Dla tych, którzy
przyjęli to, oznaczało to nie tylko wyrzeknięcie się ich
narodowego błędu ukrzyżowania Chrystusa, ale wyjście z dyspensacji i kontroli Mojżesza w tę sprawowaną przez
Chrystusa, ponieważ uznając Jezusa za prawdziwego Mesjasza,
przyjmowali Go za długo obiecywanego Zbawiciela, Prawodawcę i
Nauczyciela większego niż Mojżesz.
Ale
chrzest nie mógł oznaczać pokuty w obydwu tych znaczeniach
dla pogan, którzy nigdy nie znajdowali się pod Przymierzem Zakonu i
którzy nie byli bezpośrednio odpowiedzialni za śmierć Chrystusa.
Dlatego odkąd „pozostała resztka według wyboru łaski” [Rzym.
11:5] z Izraela została przyjęta i poselstwo Ewangelii poszło do
pogan, by wybrać spośród nich liczbę konieczną do skompletowania
Ciała Chrystusowego – w listach do zborów z pogan nie widzimy już
nawoływania do chrztu jako znaku pokuty lub jako symbolu omycia z
grzechów. A ponieważ z urodzenia nie jesteśmy Żydami, ale
pochodzimy z pogan, których ojcowie byli uprzednio obcymi jeśli
chodzi o Boskie przymierza i obietnice, nie powinniśmy stosować do
siebie pojęcia chrztu, który był żydowski i którego zamysł
apostoł wyjaśnia w Rzym. 6:3-5 oraz Kol. 2:12.
Pełne
znaczenie chrztu, rzeczywistością którego zanurzenie w wodzie
nakazane przez naszego Pana jest symbolem, jest jasno pokazane
przez apostoła w powyżej zacytowanych fragmentach. „Czyż nie
wiecie, że wszystkich nas, których przez chrzest zanurzono w
Chrystusie Jezusie, w JEGO ŚMIERCI zanurzono?” [Rzym. 6:3
NP). Ci, którzy rozumieją to w pełni i dogłębnie i tylko ci,
prawdziwie doceniają nakazane zanurzenie w wodzie a także jego wagę
i właściwe znaczenie.
„Zanurzono
w Chrystusie Jezusie” – ci, którzy dostrzegają „wysokie
powołanie” tego Wieku Ewangelii do bycia współdziedzicami z
Chrystusem Jezusem naszym Panem jako członkowie „Ciała
Chrystusowego”, którego Odkupiciel jest Głową i Panem, wiedzą,
że przyznanie tego wysokiego zaszczytu zależy od przyjęcia nas
jako członków do tego Ciała Chrystusowego (Rzym. 12:1, 8:17,18).
Tacy wiedzą też, że nikt nie jest „powoływany”, czyli
zapraszany do tego „Ciała Chrystusowego”, „Kościoła
Pierworodnych”, poza tymi, którzy już są wierzącymi,
tylko tacy, którzy już mają Chrystusa za tego, co odkupuje i
usprawiedliwia, a zatem są już usprawiedliwieni darmo ze wszystkich
rzeczy przez wiarę w Jego krew. Tacy nie są grzesznikami i są
zapraszani do stania się współofiarnikami i współdziedzicami z
Chrystusem. Te spośród stada, który miały skazę nie były
akceptowane na Pańskim ołtarzu pod Zakonem, jako typ na to, że Bóg
odrzuca w czasie tego wieku wszystkie niedoskonałe ofiary.
Nasz Pan był faktycznie niewinnym, niepokalanym, doskonałym
Barankiem Bożym ofiarowanym za nasze grzechy; a zapraszając
niektórych, by dołączyli do Niego w ofierze a następnie w czci i
chwale, Ojciec akceptuje tylko takich, którzy wcześniej zostali
uczynieni „bielszymi niż śnieg” – którzy, z powodu wiary i
przyjęcia odkupienia, które jest w Chrystusie Jezusie, są
poczytywani za doskonałych i dlatego są przyjemni Bogu jako
współofiarnicy.
„Nas
(...) w jego śmierci zanurzono” – apostoł podaje to, by pokazać
znaczenie zanurzenia w wodzie – prawdziwy chrzest jest zatem
tym zanurzeniem w ofiarniczą śmierć z Chrystusem; a wodne
zanurzenie, mimo że jest piękną figurą, która obrazowo pokazuje
prawdziwe, jest tylko jego figurą czy symbolem.
Ale
co jest rozumiane przez wyrażenie „w jego śmierci zanurzono”? W jaki sposób śmierć naszego Pana była inna od
śmierci pozostałych ludzi?
Jego
śmierć tym różniła się od śmierci innych ludzi, że ich śmierć
jest karą za grzech, podczas gdy Jego była ofiarą za
grzechy innych, by uwolnić ich spod ich kary – śmierci. My wraz z
wszystkimi pozostałymi członkami rodziny Adamowej nie z własnej
woli mamy udział w śmierci Adamowej – zapłacie za grzech. I my,
wraz z całą rodziną Adamową, zostaliśmy odkupieni przez śmierć
Chrystusa, a także zostało nam przyznane prawo, by żyć ponownie,
a także prawo do odzyskania wszystkich ludzkich praw i przywilejów,
które Adam utracił. My, którzy wierzymy w tę dobrą nowinę,
przyjmujemy i zaczynamy (wiarą) korzystać z tych odkupionych
praw i przywilejów już teraz, wierząc, że to, co Chrystus swą
śmiercią zabezpieczył i obiecał dać, jest tak pewne, jakbyśmy
już to posiadali. Odczuwamy radość i pokój wierząc, w tę
„radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi” [Łuk.
2:10] i przez wiarę uważamy, że już posiadamy te dobre rzeczy,
które będą dane wszystkim tym, którzy nienawidzą grzechu a
miłują sprawiedliwość, w czasie wtórego przyjścia naszego Pana
Jezusa.
Kiedy
jesteśmy w tym usprawiedliwionym stanie, ponownie posiadamy
ludzkie prawa utracone przez Adama ale odkupione przez Chrystusa,
wówczas przedkładane nam jest powołanie czyli zaproszenie, by stać
się kimś znacznie wyższym i większym niż doskonali ludzie w
pełni przywróceni na podobieństwo Boże w ciele (mimo iż już
samo to jest tak wspaniałe, że niewielu to potrafi ocenić)
– byśmy dołączyli do Odkupiciela w chwałach i zaszczytach
boskiej natury (2 Piotra 1:4) i stali się współpracownikami
z Nim w tym wielkim dziele Wieku Ewangelii – dziele przywracania
odkupionej rasy Adamowej do doskonałości i wszystkiego tego, „co
było zginęło” przez upadek [Mat. 18:11].
Ale
to zaproszenie, by mieć udział w tym zaszczycie „o tyle
możniejszym od aniołów” (Efezj. 1:21; 1 Kor. 6:3) [Hebr. 1:4
NB], jest obostrzone pewnymi warunkami i ograniczeniami. Nagroda ta
nie jest dawana ze względu na uczynki, ponieważ żadne
uczynki, które można sobie wyobrazić nie mogłyby kupić bądź
zasłużyć na tak wysokie wywyższenie, które zostało zaoferowane.
Ta oferta jest łaską, niezasłużoną przez nic,
czegokolwiek dokonaliśmy lub dokonać możemy, a jednak te warunki można uznać za cenę czyli koszt dla nas, zaoferowanej nam nagrody.
Nie jest to jednak identyczna czyli odpowiadająca cena. Ta
cena jest dla nas jedynie marnymi groszami w porównaniu z wartością,
którą można otrzymać i nie jest „godn[a] onej przyszłej
chwały, która się ma objawić w nas” [Rzym. 8:28]. A gdy
weźmiemy pod uwagę, że nie mamy nic do dania, dopóki najpierw nie
zostaniemy kupieni drogocenną krwią Chrystusa, zostanie wyraźnie
dostrzeżone, że wielkie zaszczyty do których jesteśmy powołani
nie są naszymi dziełami, ale łaską, przez Chrystusa. Ponieważ
nawet nasza marna zapłata została zaprzepaszczona przez grzech i
musiała być najpierw odkupiona, zanim mogła zostać przyjęta.
Wymagania
czyli warunki przypisane zaproszeniu, by mieć udział z Chrystusem w
nadchodzącej chwale i zaszczytach, są jasno wyznaczone: tacy muszą
mieć udział w Jego śmierci, być zanurzonymi czyli
pogrzebanymi w Jego śmierć, jeśli chcą być tym „Maluczkim
Stadkiem” współdziedziców, „Ciałem Chrystusowym”, gdzie
indziej nazywanym „Oblubienicą, Małżonką Chrystusową”. Mieć
udział w Jego śmierci oznacza, że tak jak nasz Odkupiciel spędził
Swe życie, nie na zapewnianiu sobie wygód (nawet słusznie
należnych), ale zużywał je w interesie Prawdy i sprawiedliwości,
sprzeciwiając się grzechowi i wykonując dzieło oraz
przeprowadzając plan Ojca, tak my musimy używać nasz czas,
talenty, energię, prawa i przywileje. Odkupione przez Niego i
darowane nam, nie tylko ofiarowujemy to wszystko na służbę
Ojcu, ale musimy wiernie ich używać aż do śmierci – według
przykładu, który On nam wystawił – krocząc Jego krokami tak
ściśle, jak to możliwe. Jeżeli tak będziemy umarłymi z Nim,
we właściwym czasie będziemy żyli z Nim (Rzym. 6:8); jeżeli tak
będziemy cierpieli z Nim i w obecnym życiu znosić utrapienia aż
na śmierć (czy to śmierć na krzyżu, czy w jakieś innej formie)
na rzecz sprawiedliwości, jesteśmy uznawani za uczestników
Jego śmierci: a wszyscy, którzy mają udział w „Jego
śmierci” będą też mieli udział w „Jego
zmartwychwstaniu” – zobacz: Filip. 3:8-11.
Tak
jak „Jego śmierć” różni się od śmierci Adamowej, tak
„Jego zmartwychwstanie” różni się od zmartwychwstania
RESTYTUCYJNEGO, które On zapewnił i które obejmie każdego
człowieka. Jego zmartwychwstanie jest w Piśmie Świętym opisane
jako inne od tego, które ma świat odkupiony przez Niego. W greckim
podkreślone jest „to zmartwychwstanie”, które również
określane jest „pierwszym [głównym] zmartwychwstaniem”.
Jego zmartwychwstanie było do boskiej, czyli nieśmiertelnej natury,
do ciała duchowego. I ci spośród nas, którzy zostaną zanurzeni w
Jezusa Chrystusa – zanurzeni w Jego śmierć – także otrzymają
udział w „Jego zmartwychwstaniu” – tym zmartwychwstaniu”, jak opisane w 1 Kor. 15:42-53. My, którzy
nosimy podobieństwo naszego ziemskiego ojca Adama, który utracił
je dla nas, zostaliśmy odkupieni odzyskując to podobieństwo przez
ofiarę Chrystusa, i oddaliśmy je ponownie wraz z Nim jako
współ-ofiarnicy ludzkiej natury. W ten sposób staliśmy się
uczestnikami nowej natury i będziemy mieć nową boską naturę w
tym zmartwychwstaniu (werset 49).
Zauważmy
jak wyraźnie ten sam autor wspomina to także we fragmencie, który
mamy pod rozwagą: „Pogrzebieniśmy tedy z nim przez chrzest
w śmierć, aby jako Chrystus wzbudzony jest z martwych przez chwałę
ojcowską, tak żebyśmy i my w nowości żywota chodzili
[nasze nowe stworzenia są uznane jako rozpoczęte już i mają
zostać ukończone przy naszym zmartwychwstaniu na podobieństwo
Pana]. Bo jeźliżeśmy z nim wszczepieni w podobieństwo
śmierci jego, tedy też i w podobieństwo [będziemy
uczestnikami] zmartwychwstania wszczepieni z nim będziemy” – Rzym. 6:4-5.
Jest
zatem oczywiste, że chrzest w wodzie jest symbolem zupełnej i, dla
tych, którzy będą współ-dziedzicami, niezbędnej samo-ofiary;
zanurzeniem z naszym Panem w Jego śmierć – zanurzeniem, które
rozpoczęło się i liczy się od momentu, gdy usprawiedliwiony
wierzący ofiarował się i poddał się pod wolę Bożą –
chociaż, aby zapewnić sobie obiecaną nagrodę, musi to trwać aż
do końca ziemskiego życia. To z tego punktu widzenia nasz Pan
powiedział: „Aleć mam być chrztem ochrzczony; a jakom jest
ściśniony, póki się to nie wykona” – Łuk. 12:50. Dokonał On
już symbolu w Jordanie i teraz odnosił się do spełnienia Swego
chrztu na śmierć. Jego wola, poddana woli Ojca i Jego planowi,
została już pogrzebana, ale gdy przybliżyła się czarna godzina w
Getsemane i na Kalwarii, pragnął On ukończenia Swojej ofiary. Z
tego samego punktu widzenia mówił o chrzcie dwóm uczniom, którzy
prosili, by mogli siedzieć jeden po Jego prawicy, a drugi po lewicy
w Królestwie. „Ale Jezus odpowiadając rzekł: Nie wiecie, o co
prosicie; możecież pić kielich, który ja będę pił? i chrztem,
którym się ja chrzczę, być ochrzczeni?” – Mat. 20:22. Mówił
tutaj o chrzcie w śmierć i pokazywał, że nikt nie może oczekiwać
działu w Królestwie poza tymi, którzy mają udział w tym chrzcie
śmierci z Nim. W ten sposób Pańskie wyjaśnienie dotyczące chrztu
dokładnie zgadza się z apostolskim.
Nie
są to dwa chrzty – jeden z wody a drugi w śmierć – ale jeden.
Zanurzenie w wodzie jest symbolem czyli cieniem zanurzenia w śmierć.
Jeżeli jest cień, musi być też wypełnienie, a jasne i silne
światło padające na wypełnienie tworzy cień tej rzeczy. To
pouczone dzieci Boże mają rozróżniać pomiędzy wypełnieniem a
cieniem, a zrozumiawszy jak są powiązane mają dostrzec, że są
one dwoma częściami „jednego chrztu”. Ponieważ te dwie części
zostały uznane za jeden chrzest przez apostoła, wątpliwe jest czy
ktokolwiek docenia JEDEN PRAWDZIWY CHRZEST nie dostrzegając zarówno
wypełnienia jak i cienia.
Uznanie
prawdziwej istoty chrztu, po uwierzeniu w Chrystusa, jest ważnym i
kluczowym krokiem, dzięki któremu można wejść do uwielbionego
Kościoła, ponieważ tylko tacy, którzy poddadzą się temu i będą
mieli społeczność w śmierci naszego Pana jako „członkowie Jego
Ciała”, będą mieć udział w pierwszym czyli głównym
zmartwychwstaniu, by być z Głową i jak Głowa. Nie
dziwi, że niektórzy błędnie wzięli cień czyli symbol za
rzeczywistość i uczynili go testem na członkostwo w kościele na
ziemi; jest to naturalny błąd. Wszyscy, którzy rozumieją
rzeczywiste zanurzenie, jak również symbol, a jednak
ignorują to drugie, powinni dokładnie zbadać samych siebie czy
dostrzegają, że ich wola w tej kwestii jest naprawdę umarła
i pogrzebana w woli Chrystusa. A jeżeli odmawiają posłuszeństwa
względem Pańskich słów i przykładu w tym, powinni bezsprzecznie
upewnić się co do wartości i słuszności jakiegokolwiek argumentu
przeciw, przez który je odrzucają.
Lecz
ktoś zapyta: Czy jest konieczne bym został zanurzony w
wodzie, jeśli jestem pewien, że jestem w pełni ofiarowany –
zanurzony w Chrystusa? Czy Pan zaprze się mnie ze względu na taki
mały szczegół, którym jest przyjęcie formy?
Nie
zapominajmy, że obecny wiek nie jest wiekiem rozkazów i przymusów.
Bóg nie rozkazuje i nie zmusza Swego Kościoła do posłuszeństwa.
Jest to czas, w którym dzięki olbrzymiej łasce, wierzący mają
przywilej ofiarować swoją wolę i wszystko, co do nich
należy Bogu w samoofierze. Jest to „miłościwy rok
Pański” – czas, w którym Bogu upodobało się przyjąć nasze
ofiary (przez Chrystusa) i dać nam pewne kosztowne obietnice
darowane tym, którzy zrezygnują z tego nieznacznego wszystkiego,
które posiadają i w ten sposób stają się naśladowcami stóp
Najwyższego Kapłana naszego porządku.
Tacy,
którzy widzą to wyraźnie, będą wiedzieć, że Ciału
Chrystusowemu nie został dany żaden zakon przykazań, że nie
traktuje się ich tak, jak tratowało się Żydów; bo „jesteście nie pod zakonem, ale pod łaską” [Rzym. 6:14]. Żydzi byli domem
sług i jest właściwe rozkazywać sługom, ale my należymy do
„domu synów” (Hebr. 3:5,6), jeśli jesteśmy Nowymi Stworzeniami
w Chrystusie i Pan traktuje nas jak prawdziwy ojciec swoich
prawdziwych synów. Prawdziwi synowie i tylko ci, których On za
takowych uzna, posiadają ducha przysposobienia, ducha
posłuszeństwa, ducha synostwa i nie potrzebują, by im rozkazywać
i straszyć ich; ponieważ tacy zarówno w słowie jak i w uczynku, w
rzeczach małych i w rzeczach wielkich, deklarują: „Pragnę czynić wolę twoją, Boże mój” [Psalm 40:9]. Dla takich żadne
samozaparcie się nie jest zbyt wielkie i żaden czyn wyrażający
szacunek czy posłuszeństwo nie jest zbyt mały, a odrzucając dumę
oraz wszystkie ludzkie filozofie jak i korzyści jako nic nie warte w
porównaniu z Ojcowską mądrością, tacy uczą się, że bycie
posłusznym jest najlepszą ofiarą.
Nie,
Bóg nie zmusza Cię do zanurzenia, ani faktycznego, ani
symbolicznego. Te możliwości, by ofiarować wygody, światowe
opinie itd. są przywilejami, które trzeba wysoce cenić i ich
pragnąć, ponieważ przez nie możemy pokazać Panu głębokość i
szczerość naszej miłości, a także prawdziwość naszego
ofiarowania. Na podstawie tego i setek innych niewielkich rzeczy jesteśmy obecnie wypróbowywani – by zobaczyć czy
jesteśmy tak żarliwi, jak oświadczyliśmy. Jeżeli wstydzimy się
wyznać Chrystusa przed ludźmi za pomocą tego prostego sposobu,
który On ustanowił, możemy spodziewać się, że On będzie się
wstydził nazwać nas zwycięzcami i współdziedzicami, a także
wyznać nas jako wiernych naśladowców. Nie mógłby tego uczynić
uczciwie i zgodnie z prawdą, dlatego możemy być pewni, że tego
nie uczyni. I jeżeli zobaczywszy ile nasz Pan uczynił dla nas –
najpierw w naszym odkupieniu a później w tej wielkiej ofercie
korony i boskiej natury – pozwalamy sobie, by błaha ofiara z
godnej pogardy dumy powstrzymała nas przed tym aktem posłuszeństwa,
o który nasz Odkupiciel i Dobroczyńca prosił, to nasza własna
pogarda dla samych siebie i wstyd powinien powstrzymać nas przed
wzięciem korony i zajęciem miejsca (nawet jeśli zostanie nam
zaoferowane) z tą maleńką grupką wiernych zwycięzców, którzy
mężnie poświęcili wiele i w ten sposób udowodnili, że
wielce miłowali.
Chociaż
nie mówimy, że nikt nie będzie „Maluczkim Stadkiem” jeśli nie
został zanurzony w wodzie, tak samo jak w śmierć Chrystusa,
którą tak pięknie symbolizuje, to twierdzimy, że nie spodziewamy
się znaleźć pośród tego „Maluczkiego Stadka” nikogo, kto
rozumiał, że zanurzenie w wodzie jest wolą Bożą, a jednak
odmówił usłuchania się tego. Pamiętajmy, że posłuszeństwo w
małej rzeczy może być dokładniejszym testem niż w dużej. Gdyby
Szatan próbował namówić Ewę do grzechu bluźnierstwa przeciwko
Stworzycielowi, poniósłby porażkę; gdyby próbował namówić ją
do zabicia Adama – nie udałoby mu się; dlatego sprawdzian
posłuszeństwa w bardzo małej rzeczy, był znacznie bardziej
decydującym testem. A więc teraz Bóg sprawdza nasze wyznanie
miłości, poświęcenie i posłuszeństwo głównie poprzez
najmniejsze sprawy, do których należy symboliczne zanurzenie.
Według Boskiej decyzji „Kto wierny jest w małem, i w wielu
wiernym jest” [Łuk. 16:10].
Mimo
że „baptyści” generalnie nie rozumieją pełnego znaczenia
zanurzenia i patrzą na wodę raczej niż śmierć, którą ona
symbolizuje, jednak przestrzeganie symbolu było wartościowe i
ukazuje Pańską mądrość w wyborze tego symbolu, ponieważ prawda
dotycząca nawet tego symbolu była niepopularna od czasu odrzucenia
go przez antychrysta wieki temu i w bardzo wielu przypadkach wymagało
prawdziwego ofiarowania, prawdziwego pogrzebania woli w wolę
Chrystusa, zanim wierzący był gotowy, by stawić czoła pogardzie
świata przez posłuszeństwo względem tego niepopularnego obrządku.
Nawet
ci, którzy praktykują kropienie nawet nierozumnych (a zatem
niewierzących) dzieci, utrzymują, że chrzest jest drzwiami
do Kościoła Chrystusowego i żadna z sekt nie przyjmuje nikogo za
członka jeśli nie przeszedł jakiejś ceremonii zwanej „chrztem”. Przyjmują więc niemowlęta do swych kościołów,
wierząc, że tylko członkowie kościoła zostaną zbawieni od
wiecznych mąk. To prawda, ta doktryna jak również inne jest rzadko
nauczana w dzisiejszych czasach i traci swój wpływ na ludzi, a
jednak miliony rodziców dzisiaj wierzy, że ich dzieci byłyby
skazane na wieczne męki, jeśli umarłyby nie będąc pokropione
wodą w imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego. Szczególnie rzymscy
katolicy, episkopalni i luteranie obawiają się takiego zaniedbania,
chociaż nie mniej niektórzy prezbiterianie i metodyści.
Ilustracja
tego, która pokazuje moc błędu włożoną w ręce klasy
klerykalnej, nasunęła nam się pod rozwagę tutaj w Allegheny około
4 lata temu. Rodzice noworodka byli luteranami, ale mieli jakiś spór
z pastorem zgromadzenia na temat nie płacenia składek kościelnych
oraz nieobecności na nabożeństwach. Dziecko poważnie zachorowało
więc ojciec i matka wielokrotnie na zmianę udawali się, by
wybłagać nieczułego, błędnie nauczającego i najemnego pasterza,
by przyszedł i pokropił ich dziecko oraz zbawił je od wiecznego
potępienia, które, jak nauczał, w przeciwnym wypadku będzie jego
udziałem. Ale on odmówił przyjścia mówiąc im, że zasłużyli
sobie na karę. Po dalszych staraniach ktoś inny „w samą porę”
rozwiał ich bezpodstawny strach.
Widać
zatem, że bez względu jak niedbałe mogą być w stosunku do
dokładnej formy, wszystkie główne sekty uważają chrzest
za drzwi do kościoła, drzwi do zbawienia, drzwi do Ciała Chrystusowego, tak samo jak baptyści. My, wręcz
przeciwnie, utrzymujemy, że ani pokropienie wodą ani zanurzenie w
wodzie nie jest drzwiami do „Ciała Chrystusowego”, które teraz
jest wybierane ze świata, ale że zanurzenie w śmierć
Chrystusa, które rozpoczyna się w pełnym ofiarowaniu, jest
drzwiami, przez które usprawiedliwieni ludzie stają się członkami
Ciała Chrystusowego, które jest Kościołem. Uparcie twierdzimy, że
wszyscy, którzy w ten sposób stali się członkami KOŚCIOŁA
„którzy są spisani w niebie”, gdy tylko dostrzegą nakaz oraz
przykład Pana i apostołów oraz właściwość symbolu,
powinni pospiesznie okazać swoje posłuszeństwo i poświęcenie
przed ludźmi.
Chrzest
a Przybytek
Prawdziwy
chrzest zobrazowany jest w żydowskim Przybytku, ale nie w pełnej
wody umywalni, która stała na dziedzińcu i w której kapłani
obmywali swe ręce i nogi. Nie, to ogólnie symbolizuje oczyszczający
wpływ, jaki prawda ma na zewnętrzne zachowanie wierzących.
Symbolizuje rezygnację z brudnych praktyk – kłamania, kradzieży
itd. oraz zaprzestanie wypowiadania brudnych rzeczy ustami –
oszczerstw, zawiści, kłótni, uszczypliwości itd. – jest to
oczyszczenie tak właściwie dla cielesnego człowieka, jak i dla
ofiarowanych świętych.
Zasłona
w drzwiach Przybytku przedstawiała tą samą myśl co chrzest,
mianowicie śmierć. Gdy kapłan przechodził przez pierwszą
zasłonę, przedstawiało to, że znikał z widoku, był pochowany
zewnętrznym rzeczom, ale został zamknięty w stanie oświecenia
wyłącznie przez lampę oraz karmienia przez chleby pokładne, co
przedstawiało duchowe odżywianie oraz oświecenie zagwarantowane
wszystkim tym, którzy są zanurzeni w Chrystusa – o których świat
nic nie wie.
Druga
zasłona reprezentowała koniec ofiarniczej śmierci ze
względu na śmierć ciała, a Miejsce Najświętsze
reprezentowało pełne urzeczywistnienie wszystkich nader cennych i
kosztownych obietnic darowanych tym, którzy stają się Nowymi
Stworzeniami w Chrystusie Jezusie przez udział w Jego śmierci,
jak również w Jego zmartwychwstaniu. W Miejscu Najświętszym
następuje całkowite spełnienie tego, czego Miejsce Święte dawało
jedynie przedsmak. Widzimy więc, że całkowite zanurzenie czyli
zniknięcie z oczu było konieczne, by osiągnąć Miejsce Święte.
A jak Przybytek miał tylko jedno wejście, wyraźnie widzimy, że
nikt nie mógł osiągnąć tego stanu, który on obrazował (boską
naturę), jak tylko przez przejście najpierw przez pierwszą zasłonę
reprezentującą ofiarowanie czyli śmierć dla świata, którą
chrzest w wodzie najpiękniej ilustruje.
Kto
może być zanurzony
Jan
chrzcząc Żydów ku naprawie, wymagał od niektórych, aby najpierw
pokazali swoim życiem, że przeszli naprawę, zanim przeszli przez
symbol naprawy. W chrzcie po Dniu Pięćdziesiątnicy, jednak jedynym
nakładanym warunkiem była wiara w Chrystusa. Wygląda na to, że
traktowano jako rzecz oczywistą, że nikt poza prawdziwą, szczerą
jednostką nie wyzna wiary i posłuszeństwa względem tak
niepopularnego Przywódcy jakim był ukrzyżowany Chrystus. Ale
zanurzenie w wodzie, mimo iż było publicznym wyznaniem Chrystusa
przez tego, kto był zanurzony, nie było koniecznie uznaniem takiego
przez apostołów i Kościół. Kościół nie mógł i nie decydował
czy dana jednostka, która została symbolicznie zanurzona, była
naprawdę zanurzona w Chrystusa. Symbol na to wskazywał, a
oni wyjaśnili symbol oraz nakłaniali wszystkich, którzy zostali
symbolicznie ochrzczeni, by upewnili się, że są faktycznie
umarłymi dla świata, jego planów i celi, a żywymi dla Boga i Jego
planu.
Jasno
widać to w niektórych przypadkach, jak na przykład Ananiasza i
Safiry oraz Szymona Czarnoksiężnika (Dzieje Ap. 5:1-10 oraz
8:13,20-23). Temu drugiemu, mimo że był ochrzczony, apostoł
powiedział: „Albowiem cię widzę być w gorzkości żółci i w
związce nieprawości”. Dlatego teraz nie musimy decydować za
innych, kto może w ten sposób wyznać Chrystusa (chyba, że będzie
to bardzo oczywiste, że robią to ze względu na zamierzone
szyderstwo); jest to ich czyn i reprezentuje ich sumienie względem Boga, a opinie i wiara dokonującego symbol, nie
może ani pozytywnie, ani negatywnie wpłynąć na całą sprawę.
Prawdziwego chrztu nie można zobaczyć, poza jego wpływem na
zachowanie, a prawdziwym Kościołem do którego się dołącza jest
Kościół, którego imiona zapisane są w niebie, którego
członkowie z całą pewnością nie zostaną poznani aż do końca
tego wieku, kiedy to zostaną uwielbieni wraz z Głową.
Sposób
symbolu
Zanurzenie,
ze względu na to, że symbolizuje pogrzebanie, powinno odbywać się
do tyłu, w wodzie odpowiedniej do tego celu oraz dogodnej na ile
dozwalają warunki. Nie powinno się odbywać w skrytości, ale ma to
być publiczne wyznanie wiary i było jedyną formą takiego
publicznego wyznania używaną przez pierwotny Kościół, o jakim
mamy jakikolwiek zapis. Jednak ma się to odbyć publicznie przed
współwierzącymi raczej niż przed światem. Chociaż w żaden
sposób nie ma to być tajemnicą dla świata, nie jest konieczne
publiczne informowanie nikogo poza współwierzącymi ze zboru.
Faktycznie, tak podniosła jest to uroczystość dla Kościoła,
który zdaje sobie sprawę z głębokiego znaczenia, że obecność
osób światowych nie jest pożądana, chyba że szukają Boga
bardziej niż czynią to z ciekawości. Taka publiczna wzmianka, jak
wnioskujemy z zapisów, była zwyczajem w pierwotnym Kościele.
Niektórzy
uważają, że ponieważ Jan Chrzciciel oraz uczniowie Pana chrzcili
publicznie w rzece Jordan, dlatego wszyscy powinni być zanurzani w
publicznym miejscu w rzece. Ale pamiętajmy, że cały naród
żydowski był Kościołem według ich Przymierza Zakonu,
dlatego widok publiczny był publiczny dla zdeklarowanego
Kościoła w owym czasie. Jeśli chodzi o rzekę Jordan, Jan i
uczniowie najwyraźniej używali jej jako najdogodniejszego miejsca
do tej służby. Jeżeli rzeka byłaby tak ważnym czynnikiem, to
dlaczego nie powinna to być ta sama rzeka Jordan?
Trzeba
zauważyć, że gdy eunuch uwierzył i został zanurzony, jedynie
Filip był obecny; gdy strażnik więzienny uwierzył i został
zanurzony (Dzieje Ap. 16:33), odbyło się to nie w rzece, ale w
wannie lub jakimś innym dogodnym miejscu w więzieniu. A wiemy, że
ruiny budynków kościelnych z pierwszych dwóch wieków pokazują,
że miały one specjalne przybudówki przygotowane w celu
udogodnienia zanurzeń.
Formuła
używana przez apostołów i pierwotny kościół nie jest podana, co
pokazuje, że używana formuła jest mniej istotna od samego
czynu oraz znaczenia, które on wyraża. Możemy wnioskować
jednak z Dziejów Ap. 2:38, 8:16; Rzym. 6:3; Gal. 3:27 oraz 1 Kor.
1:13, że zamysłem był chrzest „w Chrystusa”, w imię
Pana Jezusa oraz że właśnie to było wyrażone słowami. Możemy
założyć, że nie zaniedbano słów naszego Pana: „chrzcząc je w
imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego” oraz że wypowiadano je
przy takich okazjach. Myślą jest, że wierzący przez zanurzenie w
śmierć Chrystusa, przyłączani są do Chrystusa jako członkowie
Maluczkiego Stadka, które jest „Jego Ciałem”, a także że ich
prawo czyli przywilej, by zostać tak przyjętymi do Umiłowanego,
jest w imieniu czyli z upoważnienia Ojca, przez zasługę Syna oraz
przez udzielenie takim Świętego Ducha Prawdy. Podamy teraz formułę,
której zwyczajowo używamy przy takich okazjach oraz naszą ogólną
procedurę, dla wygody i zaspokojenia próśb tych, którzy mogą
mieć okazję, by skorzystać z tej sugestii.
Najpierw
otrzymujemy prywatne zapewnienie od wszystkich osób, które mają
być zanurzone, że uznają śmierć Chrystusa za swoją cenę
okupową i że już całkowicie ofiarowali się Jemu na
służbę, a także pragną teraz wyznać to wszystko w symbolu,
który zalecił Chrystus. Następnie, po publicznym ogłoszeniem tego
przed zgromadzeniem, spotykamy się o umówionym czasie i w umówionym
miejscu* na nabożeństwo, i wtedy, po zwięzłym wyjaśnieniu
prawdziwego zanurzenia i jego wodnego symbolu oraz po złożeniu
podziękowań Bogu za przywilej kroczenia w ten sposób krokami
naszego Pana i wyrażeniu naszej ufności w Jego obietnice, że da
łaskę i siłę wystarczającą, by umożliwić tym, którzy
ofiarowali wszystko w Jego służbie, by być faktycznie umarłymi
dla świata, jego celów i ambicji, i być żywymi tylko dla służby
Bożej a także badania i przeprowadzania Jego planów, i po
szczególnej prośbie o błogosławieństwo na tych, którzy mają
symbolicznie okazać swoje przymierze, przyjmujemy kandydatów w
wodzie. Następnie (stałym zwyczajem, z jedną ręką przy szyi, a
drugą na karku) mówimy, jeśli na przykład kandydat ma na imię
Jan – „Janie, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego – z ich
upoważnienia – chrzczę cię w imię Chrystus”. Następnie
pochylamy ich do tyłu (jak zwłoki) aż do zanurzenia, całkowitego
przykrycia, a później podnosimy i stawiamy na nogach. Po ponownym
przebraniu się w zapewnionych pomieszczeniach, spotykamy się w
obecności zgromadzenia (które w tym czasie wielbi Boga modlitwą
oraz uwielbieniowymi pieśniami itd.) i odpowiednimi słowami
wyciągamy do nowo zanurzonych prawą rękę społeczności w imieniu
wielkiej Głowy Kościoła i w imieniu całego Kościoła, którego
imiona zapisane są w niebie, napominając ich, by postępowali tak,
by byli godnymi imienia Chrystusa, które wyznali i przyjęli
oraz by biegli gorliwie w tym biegu o nagrodę wysokiego powołania,
do którego publicznie przystąpili.
*Z
uprzejmością pozwala nam się korzystać z trzech różnych
baptysterium tutaj i przypuszczamy, że gdybyśmy poprosili,
otrzymalibyśmy przywilej we wszystkich. Nasi przyjaciele „baptyści”
i „chrześcijanie” w okolicy, mimo że nie rozumieją tego
zagadnienia i innych z tego samego punktu widzenia co my, niemniej są
uprzejmi, pełni poważania oraz gotowi do społeczności na tyle, na
ile rozumieją. Gdyby tylko byli mniej zadowoleni z siebie i
zbadaliby ponownie prawdziwe znaczenie symbolu, który tak
żarliwie i tak nieugięcie stosują!
Wyraźnie
widać, że przez cały Wiek Ewangelii chrzest w Chrystusa
symbolizował związek z Nim oraz członkostwo w jednym Ciele –
Oblubienicy. Ale obecnie, w czasie żniwa czyli okresie przejściowym
między Wiekiem Ewangelii a Wiekiem Tysiąclecia, pojawia się nowe
pytanie, a mianowicie, chociaż wciąż słusznym jest dla tych
wszystkich spośród tej klasy, którzy jeszcze tego nie dokonali, by
wyznać Chrystusa przez ten symbol, to co z pozostałymi, spośród
klasy restytucji, którzy teraz wyznają Chrystusa i pragną się
ofiarować, by porzucić swą wolę i mieć wyłącznie wolę
Chrystusa? Rozumiejąc, że tacy prędzej czy później zechcą
przyjąć chrzest jako symbol i że byłby to właściwy symbol
ofiarowania dla pozostałych jak i dla Ciała Chrystusowego, a
także, że nie do nas należy decydowanie do której klasy należą
ci, którzy chcą zostać zanurzeni – pojawia się pytanie: Czy ta
sama formuła byłaby odpowiednia dla obydwu klas?
Odpowiadamy,
że tak, pomimo tego, że klasa o której mowa nie będzie
Oblubienicą Chrystusową, to będzie Chrystusową rodziną – dziećmi Chrystusa i właściwe jest, by dzieci nosiły imię
swego ojca. Chrystus ma być „Ojcem Wieczności” czyli Życiodawcą dla przywróconego rodzaju ludzkiego i dlatego nie będzie
niewłaściwe, by oni także przyjęli Jego imię. A zatem, na chwilę
obecną uważamy, że będzie właściwe chrzcić takich w imieniu Chrystusa i nie wątpimy, że wszyscy ze świata, którzy przyjdą
do harmonii i przyjmą dar życia od Życiodawcy w przyszłym wieku,
będą się nazywali chrześcijanami. Jednak jak już
wcześniej podkreślaliśmy, słowa zanurzającego nie mogą
ani pozytywnie ani negatywnie wpłynąć na korzyść zanurzanego;
waga położona jest na posłuszeństwo względem tego aktu oraz
jakie znaczenie ma ofiarowanie dla zanurzanego.
Chrzest
z Ducha Świętego i z ognia.
Nie
musimy badać tego tematu obszernie tutaj, ponieważ był on omówiony
w naszym wydaniu w listopadzie 1887. Zaznaczymy teraz jedynie, że
zanurzenie w Ducha Świętego, które rozpoczęło się w Dniu
Pięćdziesiątnicy, nie jest symbolizowane przez chrzest
wodny – następuje po nim, ale jest całkowicie inne od zanurzenia
w śmierć Chrystusa, które wodne zanurzenie tak doskonale
symbolizuje. Zanurzenie w Ducha Świętego jest przyznawane w
konsekwencji pełnego ofiarowania oraz zanurzenia w śmierć
Chrystusa oraz jest obietnicą czyli zadatkiem naszego pełnego
przyjęcia do boskiej natury z Chrystusem, kiedy w pełni ukończymy
naszą ofiarę z Nim. Chrzest w śmierć Chrystusa i jego wodny
symbol są zależne od nas. Zanurzenie w Ducha Świętego jest
całkowicie Bożym dziełem. Nikt nie zostanie zanurzony w Ducha
Świętego poza tymi, którzy dobrowolnie się ofiarowali czyli
zanurzyli się w śmierć Chrystusa. A tacy, którzy doświadczyli
obydwu nie mają własnej woli, która sprzeciwiałaby się
symbolowi wodnemu, nałożonemu przez słowa oraz przykład Głowy
oraz praktykowanemu i nauczanemu przez filary Królewskiego
Kapłaństwa.
Chrzest
ogniem oznacza zniszczenie i towarzyszące temu cierpienie. A zatem,
jak już pokazano, naród żydowski, poza Izraelitami faktycznie
godnymi chrztu w Dniu Pięćdziesiątnicy, został zanurzony w ucisk
i narodowe zniszczenie. Tak przepowiedział Jan Chrzciciel – Łuk.
3:16-17.
Ochrzczeni
za umarłych
„Bo
inaczej cóż uczynią ci, którzy się chrzczą nad umarłymi,
jeźliż zgoła umarli nie bywają wzbudzeni? przeczże się chrzczą
nad umarłymi?” [1 Kor. 15:29].
Jest
to uważane za bardzo niejasny tekst, ponieważ prawdziwe znaczenie
zanurzenia (jako symbolicznej śmierci) zostało ogólnie zapomniane.
Niektórzy doszli do absurdalnego wniosku, że pierwotni
chrześcijanie byli zanurzani w interesie swych umarłych
niewierzących przyjaciół lub krewnych – zakładając, że
apostoł Paweł odnosi się tutaj oraz zaleca tak bezsensowną rzecz.
Wręcz przeciwnie, apostoł odnosi się tutaj do faktu, wówczas
dobrze rozumianego, że każdy z tych, którzy zostali zanurzeni,
pokazał w symboliczny sposób swoją własną śmierć – rzucił
swój los pomiędzy tych, którzy są umarli z Chrystusem, by mieć
udział w Jego ofiarniczej śmierci (która była na rzecz umarłego
i umierającego świata), mając na względzie chwalebne
zmartwychwstanie do udziału z Odkupicielem w dziele błogosławienia
i naprawiania świata.
Apostoł
Paweł zwalcza i zadaje kłam teoriom niektórych, którzy nauczali,
że nie będzie zmartwychwstania. Odwołuje się do
rozmaitych argumentów, by udowodnić fałszywość tej nauki.
Udowadnia, że umarli mogą zostać podniesieni Bożą mocą przez
fakt zmartwychwstania Chrystusa (wersety 12-18), a następnie, w
wersecie, który rozważamy, pokazuje jak absurdalne jest, by ci,
którzy przez zanurzenie w symboliczny sposób okazali swoje
ofiarowanie do śmierci, nie wierzyli w życie przyszłe. Pyta
wątpiących w zmartwychwstanie: Po co zatem byliście ochrzczeni za
umarłych, jeśli nie macie nadziei na nic więcej? Mądrzejsze i
znacznie lepsze byłoby, jeśli miałoby nie być zmartwychwstania
umarłych, by jak najwięcej skorzystać z obecnego życia, korzystać
z wszystkich jego przyjemności, zamiast ofiarowywać się do śmierci
w chrzcie a następnie prowadzić życie ofiarnicze, które polega na
codziennym umieraniu.
Ale
w tym, jak i we wszystkich innych rzeczach, piękno i harmonia
objawia się wyłącznie, gdy patrzymy na to z właściwego punktu
widzenia. Ci, którzy uważają pokropienie za chrzest nie potrafią
dostrzec żadnego znaczenia w tym fragmencie; podobnie jak ci, którzy
zaprzeczają chrztowi wodnemu interpretując go, bez zrozumienia, że
ten wielki natchniony apostoł był nierozsądny. Również ci,
którzy dostrzegają jedynie wodne zanurzenie, nie mogą zrozumieć
tego fragmentu. Jego piękno i moc są dostrzegalne wyłącznie z
punktu widzenia tu przedstawionego, tj. uznania, że śmierć z
Chrystusem odnosi się do własnej woli, świata i wszystkich
ziemskich interesów, a także że zanurzenie w wodzie jest tego
właściwym, odpowiednim i podanym nam symbolem. W podsumowaniu
zacytujemy natchniony zapis.
Apostoł
Piotr napisał: „Izali kto może zabronić wody” (Dzieje Ap.
10:47). Apostoł Paweł powiada: „którzykolwiek ochrzczeni
jesteśmy w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego ochrzczeni jesteśmy?
Bo jeźliżeśmy z nim wszczepieni w podobieństwo śmierci jego,
tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z nim
będziemy” (Rzym. 6:3,5). „Którzy tedy wdzięcznie przyjęli słowa jego, ochrzczeni są (...) I trwali w nauce
apostolskiej i w społeczności” (Dzieje Ap. 2:41,42).
Zion's Watch Tower, maj
1888, R-1034
(Niepublikowany w języku polskim, NS3/2016)