<< Wstecz |
Wybrano: R-5882 b, z 0 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Interesujące zagadnienia
„Skutek
błędu” ponagla do wojny
Wszystkie
narody uczestniczące w wojnie wydają się żywić przekonanie, że
toczą walkę Bożą i że to On je prowadzi do wielkiego i pewnego
zwycięstwa. Cytujemy poniżej wyjątek z The Record of Christian
Work.
Wiodący
kościelny tygodnik niemiecki Allgemeine evangelisch-lutherische
Kirchenzeitung opublikował porównanie doświadczeń narodu
niemieckiego w latach 1914-1915 do męki Pańskiej, co przypomina
patologiczne nadużywanie symboli religijnych we francuskiej
dekadenckiej literaturze.
Wprowadzeniem
do artykułu są słowa Kempisa [Tomasz z Kempen (1380-1471),
niemiecki teolog i mistyk ascezy chrześcijańskiej – przyp.
tłum.]: „Nikt nie odczuwa cierpień Chrystusa tak głęboko jak
ten, kto przechodzi przez podobne doświadczenia”. Niemcy są
cierpiącym sługą, który musi ponosić grzechy innych. Nie ulega
bowiem wątpliwości, że walczymy o przetrwanie prawdziwego
chrześcijaństwa. Tak jak wcześniej symbolem Chrystusa był Izrael,
tak Niemcy są teraz jego następcą. A przy tym wszystkie postacie z
tragicznego dnia sądu i śmierci Zbawiciela ponownie pojawiają się
w obecnym konflikcie światowym. Ich symbolika jest tak wyrazista, że
trudno byłoby zaprzeczyć temu podobieństwu. Car odgrywa rolę
Piłata działającego w imię wyższej konieczności i świadomości,
ulegającego podświadomej, nękającej go obawie przed utratą
władzy. Serbia jest Barrabaszem, który dopuścił się mordu.
Próżność i frywolność Francji przypomina postać Heroda
Antypasa. Autokratyczna, prawosławna Rosja oraz ateistyczna,
republikańska Francja stały się przyjaciółmi, podobnie jak tamci
dwaj przywódcy z czasów Chrystusa. Aktywnym czynnikiem męki
Chrystusa był Sanhedryn. Ewangeliczna opowieść wielokrotnie
zapewnia, że powodem zabiegów tej Rady, pragnącej doprowadzić do
śmierci Jezusa, była zazdrość. A czyż jest jakiś lepszy powód,
który by napędzał Anglię do prowadzenia wojny z Niemcami, niż
zazdrość?
Następnie
autor rozwodzi się nad charakterystycznymi rysami „angielskiego
faryzeizmu, który pilnuje sabatu i prowadzi fanatyczną działalność
misyjną. Władza Sanhedrynu została narzucona Żydom w diasporze,
podobnie jak Anglia panuje nad swymi zamorskimi koloniami”. W
Stanach Zjednoczonych autor dostrzega „Judasza, wielkiego zdrajcę”,
cytując przy tym słowa z Ezech. 22:12: „U ciebie przyjmują
łapówki za przelew krwi. Bierzesz odsetki i dopłatę i krzywdzisz
gwałtem swojego bliźniego”. Trzydzieści srebrników stało się
obecnie trzydziestoma miliardami. Fałszywe świadectwo wydają
„międzynarodowe agencje prasowe i depeszowe”. Studenci i muzycy,
którzy zagrzali się przy niemieckich uniwersytetach oraz w
konserwatoriach, a którzy obecnie zapierają się Niemiec,
zobrazowani zostali jako Piotr. Dołączony do tego został także
biedny, mały Kościół waldensów, który wcześniej był wspierany
przez niemieckich protestantów.
„Pokutujący
złoczyńca, który odkupił swą niegodziwą przeszłość dobrym
uczynkiem w ostatnich godzinach, gdy cierpiał podobny smutek jak
Pan, wyobraża Turków, którzy obecnie zawstydzają chrześcijańską
Europę” – oprócz oczywiście Niemców, czego ma się rozumieć
nie omieszkał dodać autor.
Opublikowanie
takiego akapitu drukiem w chrześcijańskim czasopiśmie w okresie
najgorszych ekscesów, na jakie pozwala sobie antychrześcijański
turecki fanatyzm, świadczy o znacznej mierze moralnego i
intelektualnego zaburzenia, w jakie popada niemieckie
chrześcijaństwo. Przytoczone zostały jeszcze inne, mniej znaczące
podobieństwa, w których na przykład Sven Hedin [szwedzki geograf i
podróżnik – przyp. tłum.] porównany został do setnika pod
krzyżem. Inne bluźniercze odniesienie odnaleziono w trzech okresach
suszy poprzedzających ostatnie żniwa w Niemczech, co zostało
przyrównane do słów Chrystusa: „Pragnę”.
Zaufanie
do tureckich obietnic
The
Sentimental, żydowski tygodnik z Chicago, podaje:
Powrót
tureckiego zwierzchnictwa nad Bałkanami w rezultacie wojny
należałoby powitać z zadowoleniem. Nie wolno podsycać
sentymentalnej miłości wobec własnego narodu w sytuacji, gdy
nacjonalizm zagraża pokojowi w Europie i na świecie. Turcja
dowiodła, że jest przyjacielem pokoju i człowieczeństwa, a tylko
brak tolerancji w chrześcijaństwie oraz zachłanność
przynależących do niego królestw stawia ją w przeciwnym świetle,
jako kogoś „strasznego”. Niemieccy wrogowie będą oczywiście
twierdzić, że niedawno ogłoszone w Turcji zrównanie praw Żydów
zostało zainspirowane przez Niemców i miało na celu dorównanie
liberalnym ustępstwom cara. Jednak rzeczywistość jest taka, że
turecki rząd to nie rząd rosyjski i że nie ma nic pewniejszego niż
świętość przyrzeczenia złożonego przez muzułmanów, podczas
gdy grecko-ortodoksyjne sumienie umie sprytnie interpretować swoje
własne obietnice. Wolimy mieć raczej do czynienia z Turkami niż z
jakąkolwiek inną władzą, z wyjątkiem naszego własnego
[żydowskiego] wolnego państwa. Jeśli jednak coś jeszcze jest
pewnego, to szczerość niemieckiego cesarza, głoszącego równe
prawa dla naszego narodu, choć obecnie się im zaprzecza. Przyjmując
nawet, że ustępstwo to wynika wyłącznie z przeciętnej etyki
państwowej, zarówno w Turcji, jak i w Niemczech, to jednak ruch
taki musi nadać impet wzrostowi ducha liberalizmu, tak że gdy mówić
się będzie o pokoju, przeciwnicy równych praw dla naszego ludu
uświadomią sobie, iż nalegając na utrzymanie obecnego stanu
rzeczy względem swych żydowskich poddanych, działają wbrew
zasadom moralnym i oświeconej woli Europy oraz cywilizacji, a w
związku z tym będą musieli się poddać. Jeśli taki będzie
skutek obecnej wojny, to cierpienia naszych braci, a również
miliony strat wojennych okażą się ofiarami złożonymi na ołtarzu
moralnego postępu, który wart jest znacznie więcej.
The Watch Tower, 1
kwietnia 1916, R-5882
Straż 2/2016