<< Wstecz |
Wybrano: R-5804 a, z 1915 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Przed zginieniem przychodzi pycha
- 5 grudnia [1915] – 2
Kron. 26:8-21 -
Izrael obrazowym
królestwem – Mesjasz ustanowi wypełnienie obrazu – Sukcesy
polityczne i wojskowe Uzzjasza okazały się dla niego sidłem –
Jego zuchwały grzech – Kara zań – Lekcja zarówno dla Kościoła,
jak i dla świata – Nieznajomość prawa Bożego nie jest dobrym
usprawiedliwieniem
„Pycha przywodzi
człowieka do upadku, lecz pokorny duchem dostępuje czci” –
Przyp. 29:23.
Uzzjasz był wielkim i zwycięskim królem w Jerozolimie. Dobrze zaczął swe
rządy, okazując cześć Bogu i poprawiając obronność samej
stolicy oraz reszty królestwa. Rozważając wojny Izraela, musimy
pamiętać, że przez pewien czas naród ten był przejawem Boskiego
panowania na ziemi w taki sposób, w jaki nie był żaden inny naród
ani wcześniej, ani później.
Królowie
Izraela byli pomazywani z Boskiego polecenia i upoważnienia, w
przeciwieństwie do innych królów. Mówiono o nich, że „zasiadają
na tronie królestwa Pana”, co nie miało miejsca w przypadku
innych władców, panujących przed nimi lub też w późniejszym
czasie. Jednakże ich królestwo nie było tym, o które się
modlimy: „Przyjdź królestwo Twoje”, lecz jedynie wstępnym
układem zawartym z obrazowymi Izraelitami.
Królestwo
Boże naprawdę nastanie na ziemi po tym, jak Mesjasz je ustanowi.
Będzie On panować przez tysiąc lat, by podźwignąć pokornych, by
błogosławić wszystkich, którzy szukają sprawiedliwości, by
karać i korygować wszystkich innych, a ostatecznie zniszczyć
niepoprawnych we wtórej śmierci. Dlatego też fortyfikowanie i
umacnianie kraju przez królów Judy i Izraela było zgodne z
zarządzeniami obowiązującymi w tamtej epoce i miało na celu
obronę ziemi, którą Wszechmocny dał specjalnie temu narodowi.
Zuchwałość
króla
Prawdziwość
Przyp. 16:18: „Przed zginieniem przychodzi pycha, a przed upadkiem
wyniosłość ducha” okazała się na królu Uzzjaszu. Kiedy jego
sława dotarła za granicę i zaczął on odczuwać swoją wielkość,
pojawiła się pycha. Zapomniał, że jest jedynie Pańskim
przedstawicielem w królestwie i że jego pierwszą powinnością
jako lojalnego poddanego Boga jest to, by słuchać i przestrzegać
Boskich przykazań.
Dokonawszy
rzeczy wielkich z politycznego i wojskowego punktu widzenia, król
Uzzjasz próbował wyróżnić się na polu religijnym. Najwyraźniej
uważał, że Bóg jest dumny z niego samego i jego sukcesów i
bardzo się uraduje, gdy wejdzie on do świątyni, tak jak to czynili
kapłani, i ofiaruje kadzidło na złotym ołtarzu. Znał zasady i
przepisy rządzące świątynią i posługą w niej sprawowaną, ale
uważał, że stoi ponad nimi. Chciał pójść bezpośrednio do Boga
bez uznawania kapłana.
Wielu
ludzi odnoszących sukcesy popada w ten sam błąd, mniemając, iż
ich powodzenie w biznesie lub w polityce, błyskotliwość umysłu
lub świetność ich wykształcenia jest właśnie tym, czego Bóg od
nich wymaga. Uważają, że gdyby poszli do kościoła i uznali Boga,
On byłby bardzo z tego dumny i na pewno dałby im pierwsze miejsce
we wszystkim. Jest to błąd. Wielki Król Wieczności –
„Najwyższy, który mieszka w wieczności” (Izaj. 57:15) –
posiada zasady i przepisy rządzące wszystkimi próbami przystępu
do Niego. Jest tylko jedna droga, którą można się do Niego
zbliżyć, i nie ma żadnej innej – Jan 14:6.
Kapłan
według porządku Melchisedeka
Ktoś
mógłby powiedzieć: Ach tak! Już rozumiem. Chciałbyś, byśmy
pojęli, że laikat nie ma dostępu do Boga, że musi do Niego
przychodzić poprzez kler, tak jak król Uzzjasz powinien był
przystąpić do Boga poprzez najwyższego kapłana Izraela. Jednak ja
nie zgadzam się z tym, że członkowie kleru są ważniejsi niż
inni śmiertelnicy. Twierdzę, iż wielu z nich posiada umysły mniej
błyskotliwe od mojego, że wielu z nich jest mniej wykształconych,
a niektórzy są całkowicie pozbawieni zmysłu biznesowego.
Przyznaję, że dla zwykłych ludzi może być właściwym
przystępowanie do Boga poprzez kler, lecz kiedykolwiek ja do Niego
przystępuję, czynię to dzięki sile mojej własnej osobistej
inteligencji, ze świadomością, że Wszechmocny cieszy się, że do
Niego przychodzę. Często modlę się: Dziękuję tobie, Boże! żem
nie jest jako inni ludzie, (...) albo jako i ten celnik – Łuk.
18:11.
Nie,
przyjacielu, nie to było naszą myślą i nie to jest myślą Biblii
ani też lekcją, jaką powinniśmy wyciągnąć z rozważanego
tekstu. Musimy przyznać, że nie ma żadnego biblijnego upoważnienia
dla klasy kleru w Kościele Chrystusa – chyba że miałoby nią być
dwunastu apostołów (wśród których św. Paweł zajmuje miejsce
Judasza). W Piśmie Świętym owych dwunastu stanowi hierarchię –
szczególnych rzeczników Jezusa.
Nie
chcemy dać nikomu do zrozumienia, że dusza pragnąca przystąpić
do Boga musi to robić za pośrednictwem kleru jakiejkolwiek
denominacji. Jednakże z całym naciskiem podkreślamy fakt, iż jest
tylko jedna droga przystępu do Boga – poprzez Wielkiego
Orędownika, którego On wyznaczył dla nas – „Jezusa Chrystusa
sprawiedliwego”, „kapłana na wieki według porządku
Melchisedeka” (1 Jana 2:1; Hebr. 5:6). Jego przesłaniem było:
„Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie”. „Nie ma
żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które
moglibyśmy być zbawieni” – Dzieje Ap. 4:12.
Kadzidło
na złotym ołtarzu
Można
wybaczyć tym, których oczy zrozumienia nigdy nie zostały otworzone
i przystępują w modlitwie do Boga, pomijając Jezusa, ponieważ nie
uświadomili sobie, że Jezus jest jedyną osobą wyznaczoną przez
Boga do tego, by świat mógł się z Nim pojednać. Ich modlitwy
mogą otrzymać odpowiedź w ograniczonym zakresie, jeśli są
zanoszone w szczerości, z serca, bowiem jak nadmienia św. Paweł,
Bóg przymykał oczy na nieznajomość Jego zarządzeń – Dzieje
Ap. 17:30.
Jednakże,
tak jak król Uzzjasz wiedział o Boskich zarządzeniach mówiących
o tym, że jedynie kapłan może składać kadzidło Wszechmocnemu na
złotym ołtarzu, tak samo ci, którzy uświadomili sobie, że Jezus
jest wielkim pozaobrazowym Kapłanem, poprzez którego otworzona
została możliwość komunikowania się z Ojcem, spotkaliby się z
potępieniem, gdyby próbowali w modlitwie znaleźć się przed
obliczem Boga w inny sposób niż ten, który został przewidziany w
Boskich zarządzeniach, podobnie jak król Uzzjasz został porażony
trądem za swoją zuchwałość i pychę.
Z
punktu widzenia Pisma Świętego trąd jest symbolem grzechu. Dlatego
też doświadczenia króla Uzzjasza symbolicznie oznaczają, że
ktokolwiek przystępowałby do Boga, pomijając ustanowionego przez
Niego Kapłana, choć miałby świadomość, że jest to niestosowne,
znalazłby się pod Boskim wyrokiem jako rozmyślny grzesznik. Kara
byłaby proporcjonalna do stopnia uprzednio posiadanego oświecenia.
Osiemdziesięciu
śmiałych kapłanów
Kiedy
król wszedł do świątnicy w świątyni, by ofiarować kadzidło na
złotym ołtarzu, najwyższy kapłan oraz osiemdziesięciu kapłanów
poszło za nim, protestując przeciwko temu świętokradztwu. Chociaż
całkowicie wchodziło to w zakres ich obowiązków, niemniej jednak
pokazało, iż są ludźmi odważnymi i śmiałymi, bowiem w
starożytności król miał wielką władzę. Uzzjasz zdawał sobie
sprawę ze swej potęgi i był z niej dumny, dlatego też było
prawdopodobne, że będzie miał za złe jakiekolwiek wtrącanie się
w jego królewskie przywileje.
Ich
słowa protestu dotyczyły tego, o czym król już wiedział, czyli
ograniczeń związanych ze służbą w świątyni. Jednakże dodali:
„Wyjdź z świątnicy, gdyż dopuściłeś się zniewagi, a nie
przyniesie ci to chwały przed Panem Bogiem”. Gdy naruszane są
Boskie zarządzenia, nie można osiągnąć prawdziwej chwały,
prawdziwego błogosławieństwa ani prawdziwej pomyślności. Dlatego
też postępowanie króla musiało przynieść mu hańbę. Gdyby
pośpieszył, by oddać Bogu chwałę, niewątpliwie otrzymałby
błogosławieństwo. Zamiast tego, naruszenie Boskiego prawa
przyniosło mu przekleństwo.
Lekcja
zilustrowana naszym tekstem oraz słowami naszego Pana: „Wszelki,
kto się wywyższa, poniżony będzie, a kto się poniża, wywyższony
będzie” (Łuk. 14:11) jest prosta. Nawet gdyby zamiast pychy król
był motywowany dobrymi intencjami, nie byłoby to wystarczające.
Dobre intencje powinny były skłonić go do badania Boskich
zarządzeń i obietnic. Nieznajomość Prawa nie jest
usprawiedliwieniem. Stąd też napomnienie apostoła: „Staraj się,
abyś się doświadczonym stawił Bogu robotnikiem, który by się
nie zawstydził i który by dobrze rozbierał słowo prawdy” – 2
Tym. 2:15.
Niniejsza
lekcja wydaje się być lekcją pokory zarówno dla Kościoła, jak i
dla świata. Niektórzy od urodzenia są pokornego ducha, a inni
rodzą się zarozumiali. Dlatego też ci ostatni są upośledzeni pod
tym względem, chociaż z punktu widzenia Pisma Świętego posiadają
tę przewagę, że są odważni w walce przeciwko obecnym
przeciwnościom. Ogólnie rzecz biorąc, nasze upośledzenia
wynikające z niedoskonałości ciała nie są aż tak nierówne, by
niektórym łatwiej było niż innym wejść do Królestwa w ramach
powołania obecnego Wieku Ewangelii. Albowiem gdzie wiele dano, wiele
będzie wymagane, a osąd Pana będzie dokonywany według serca,
woli, intencji, wysiłków, a nie według ciała, jego słabości
oraz niedociągnięć.
Pokora
jest ważna, nie tylko sama w sobie, lecz także z tego powodu, że
inne łaski ducha świętego nie mogą być rozwijane bez niej. U
szczytu listy takich duchowych zalet jest cichość. Jak można być
łagodnym lub dokonać znaczącego postępu w rozwijaniu tych łask,
jeśli nie jest się cichym? Jak można być cierpliwym i poddać się
próbom i trudnościom życia, nie mając w sobie cichości? Jak
można być uprzejmym wobec przeciwników oraz uprzejmym we
wszystkich rzeczach, nie stając się cichym? Jak można być
cierpliwym wobec wszystkich, jeśli nie jest się cichym? Jak można
posiadać miłość braterską, jeśli nie przez cichość? Jak można
być podobnym do Boga, jeśli się nie ma cichości? Jak można
kochać w biblijnym znaczeniu bez cichości? Wszyscy, którzy będą
członkami Kościoła, zostaną wypróbowani pod tym kątem. A
cichość i pokora muszą być rozwijane i muszą obfitować w sercu
po to, by pozostałe owoce ducha świętego mogły się rozwijać.
Straż
4/2015, W.T. R-5804 a – 1915 r.