<< Wstecz |
Wybrano: R-3190 a, z 1903 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
„Przystąpił do niego Pan”
Dzieje
Ap. 23:11-22. - 10 maja -
„Przystąpił
do niego Pan i rzekł: Bądź dobrej myśli” (BW).
Po
emocjonujących doświadczeniach z naszej ostatniej lekcji, apostoł
musiał czuć się nieco przygnębiony na duchu i zniechęcony. To
prawda, przeszedł przez tak samo wielkie doświadczenia pomiędzy
poganami, ale tutaj, pomiędzy swoim własnym narodem, i w mieście
Wielkiego Króla, sprzeciw wobec Ewangelii musiał sprawić mu
znacznie większy ból. Poza tym, wyraźnie przyszedł do Jerozolimy
pełen nadziei, że pod Pańskim kierownictwem dokona znacznego
dzieła pomiędzy swoimi krewnymi według ciała i uchroni niektórych
z nich przed wielkim odrzuceniem, które jak zdawał sobie sprawę im
groziło. Właśnie w tym czasie wielkiego duchowego obciążenia,
Pan tak łaskawie nawiązał z nim kontakt we śnie i objawił to, co
czytamy w pierwszym wersecie naszej lekcji. Jakąż zachętą
musiało to być! A fakt, że została dana, jest dowodem, że była
potrzebna, ponieważ Pan naprawdę bardzo rzadko w cudowny sposób
interweniuje w bieg wydarzeń, chyba że jest ku temu szczególna
konieczność. Przy dwóch innych okazjach, kiedy apostoł był w
strapieniu, Pan okazał Swą łaskę i zachęcił go w podobny sposób
– Dzieje Ap. 18:9,10; 27:24.
Jak
bardzo apostoł musiał czuć się wzmocniony przez tę wizję oraz
zapewnienie o Boskiej opiece, możemy sobie tylko wyobrażać.
Niemniej, Pan prawdziwie był z nim i w pełni troszczył się o jego
sprawy, tak samo jak i przy innych okazjach, kiedy żadna wizja nie
potwierdzała tego. W podobny sposób jest i z nami, Swoimi
naśladowcami dzisiaj, i bez wątpienia wizje darowane apostołowi
były też przewidziane przez Pana jako zachęta dla tych, „którzy
przez ich słowo uwierzą” [Jan 17:20]. Wizje apostoła służą
nam tak, jak służyły jemu – zapewniając także nas, że Pan
jest ze Swoim ludem i jest w stanie tak zatroszczyć się, ochronić,
kierować i błogosławić nasze wysiłki dzisiaj, jak był
osiemnaście wieków temu. Ale posiadanie Pana w ten sposób przy
sobie i bycie dobrej myśli w obecności Pańskiej oznaczało, że
apostoł był w zupełności szczery i gorliwy czynić i być
wszystkim tym, co podoba się Panu. Podobnie i my, możemy cieszyć
się Jego obecnością oraz stosować do siebie Jego słowa: „Bądź
dobrej myśli” tylko w takim stopniu, w jakim nasze serca zdają
sobie sprawę, że bez względu jak niedoskonałe są nasze wysiłki
dla prawdy i dla braci, czynione są „dla Pana” oraz według
naszych najlepszych zdolności.
Dzień
przed tą wizją, z rozkazu rzymskiego dowódcy, apostoł został
przywiedziony przed żydowski Sanhedryn, którego przewodniczącym
był najwyższy kapłan Ananiasz. Apostołowi pozwolono zwrócić się
do Sanhedrynu i rozpoczął on deklaracją, że jest Żydem, który
zawsze żył w pełnej harmonii z przepisami swego narodu –
porządnym obywatelem. Wówczas, jak pamiętamy, najwyższy kapłan,
sądząc, że słowa te są aluzją do niego (ponieważ miał on
wątpliwą reputację), rozkazał słudze uderzyć apostoła w twarz
– była to obraza wcale nierzadka wówczas na Wschodzie i, w pewnym
stopniu, nawet do dzisiaj. Apostoł, słusznie oburzony, wykrzyknął:
„Uderzy cię Bóg, ściano pobielana! i ty siedzisz, sądząc mię
według zakonu, a rozkazujesz mię bić przeciwko zakonowi?”
[Dzieje Ap. 23:3]. Jeden ze stojących blisko niego odrzekł:
„Najwyższemu kapłanowi Bożemu złorzeczysz?”, a apostoł
odpowiedział: „Nie wiedziałem, bracia! żeby był najwyższym
kapłanem; bo napisano: Książęciu ludu twego złorzeczyć nie
będziesz”. Nie jest pewne co apostoł miał na myśli wypowiadając
te słowa. Być może przez swój słaby wzrok nie rozpoznał
Ananiasza. Lub, być może, miał na myśli to, że kwestionuje prawo
Ananiasza do tytułu najwyższego kapłana. Albo, w świetle faktu,
że pozafiguralnym najwyższym kapłanem jest Pan Jezus oraz że
figuralne kapłaństwo zakończyło się wraz z uwielbieniem
Chrystusa, być może to apostoł miał na myśli. Niemniej,
potwierdził nauki zakonne w odniesieniu do przedstawicieli władzy,
by oddawać cześć, komu cześć się należy, i jest tutaj lekcja
dla nas wszystkich dzisiaj, gdy spotykamy tak wielu tych, którzy
„zwierzchnością pogardzają” [2 Piotra 2:10] oraz wnoszą
przeciw niej oskarżenia. Postawa Pańskiego ludu powinna być bardzo
ostrożna w tych kwestiach – w zgodzie ze słowami archanioła
Michała skierowanymi do Przeciwnika: „Niech cię Pan zgromi”
[Zach. 3:2].
Logicznie
rozumując, że nie zostanie dobrze potraktowany przez taki trybunał
i wiedząc, że jego członkami mniej więcej po równo byli
faryzeusze i saduceusze oraz że najwyższy kapłan był saduceuszem,
apostoł zwrócił się do faryzeuszy, mówiąc, że saduceusze
próbują wyrządzić mu krzywdę ze względu na jego religijne
przekonania, które w dużej mierze podzielał z faryzeuszami oraz że
saduceusz, wbrew Zakonowi, sprawił, że faryzeusz został uderzony w
twarz. W ten sposób, deklarując że jest faryzeuszem, potomkiem
faryzeusza oraz że prawdziwym powodem niechęci przeciwników wobec
niego jest powstanie z umarłych, w pewnym stopniu pozyskał
przychylność faryzeuszy – ponieważ faryzeusze wierzyli w
powstanie umarłych, a saduceusze zaprzeczali mu. Natychmiast w
Sanhedrynie pojawił się spór, faryzeusze w pewnym stopniu poparli
sprawę Pawła przeciwko jego przeciwnikom, saduceuszom. Zgromadzenie
zakończyło się w zgiełku, a hetman rzymski Lizjasz uratował
Pawła zabierając go, i w ten sposób zakończył poruszenie.
Szczerość
oraz właściwość stwierdzenia Pawła, że jest faryzeuszem jest
kwestionowana przez niektórych, ale uważamy ich argument za
bezpodstawny. Apostoł był Żydem, tak jak faryzeusze, a Żyd może
mieć mniej lub więcej pobożności, co nie wpływa na jego
narodowość. Faryzeusze twierdzili, że ściśle wierzą w Zakon
Mojżeszowy – że wierzą we wszystko, co Mojżesz i prorocy
napisali, a miano faryzeusza oznaczało świętobliwość czyli
zupełność w przestrzeganiu Prawa. Paweł przez całe swe życie
był gorliwy względem Bożego Zakonu oraz jego zupełnego
przestrzegania, i był taki nie mniej, kiedy został chrześcijaninem.
Był nawet bardziej, bo zdawszy sobie sprawę ze swej własnej oraz
innych ludzi nieudolności do przestrzegania Zakonu, całą swą
nadzieję położył w Chrystusie, posłańcu Bożym, jako tym, przez
którego jedynie byłby w stanie zupełnie zachować Zakon,
całkowicie, jak sam to wyraża: „Aby ona sprawiedliwość [w
pełnym, zupełnym, całkowitym znaczeniu] zakonu była wypełniona w
nas [świętym ludzie, zupełnym w Chrystusie], którzy nie według
ciała chodzimy, ale według Ducha” [Rzym 8:4]. Wszyscy prawdziwi
chrześcijanie dzisiaj mogliby uczynić podobne stwierdzenie jak
apostoł – że jesteśmy faryzeuszami – świętym ludem,
przestrzegającym Boskiego prawa, czynicielami go w każdym szczególe
wedle naszych zdolności, podczas gdy wszystkie nasze niedostatki i
braki przykrywane są za nas przez naszego Pana Jezusa. Nie jesteśmy
pod Przymierzem Zakonu, ponieważ ono ustąpiło miejsca lepszemu,
pierwotnemu, ale jeżeli chodzi o Zakon, jest to Prawo Boże –
„przykazanie święte, i sprawiedliwe, i dobre” [Rzym. 7:12] i
nie może nigdy przeminąć. Jest uznawane przez nas tak samo, jak
było uznawane przez starożytny święty lud, a nawet bardziej,
ponieważ my doceniamy nie tylko jego literę, ale także jego ducha
miłości dla Boga i współbliźnich.
Żydzi
musieli zdawać sobie sprawę, że rozprawa apostoła źle wygląda w
oczach rzymskiego hetmana, który widzi, że za każdym razem
wzniecają spory i że apostoł jest bardziej opanowany i gotowy, by
uargumentować swoje racje oraz że niektórzy spośród tych, którzy
mieli być jego oskarżycielami, okazali się być jego obrońcami. W
międzyczasie sympatia faryzeuszy dla Pawła bez wątpienia oziębła.
Co więcej, podczas tamtej nocy ponad czterdziestu zwiedzonych
religijnych fanatyków związało się przed Bogiem klątwą, że
zabiją Pawła. Klątwa ta brzmiała: „Niech spadnie na nas Boska
klątwa, jeżeli nie doprowadzimy do śmierci człowieka, który, jak
wierzymy, jest wrogiem Boga i naszej religii, i którego naszym
obowiązkiem, jak wierzymy, jest zniszczyć”.
Uknuli
następujący plan – sprawią, że najwyższy kapłan napisze do
przełożonego rzymskiego, że Sanhedryn chce przeprowadzić ponowne
przesłuchanie więźnia w związku z nowymi oskarżeniami, z
zamiarem, że kiedy żołnierze będą go prowadzić, tych
czterdziestu mężczyzn zaatakuje i ryzykując życie zamorduje
Pawła. Plan ten najwyraźniej nie był tak ściśle trzymany w
tajemnicy jak powinien, ponieważ jeden z krewnych Pawła dowiedział
się szczegółów. I rzeczywiście, wiemy, że niemożliwym jest
zataić cokolwiek przed Bogiem, a zatem nawet najskrytsze plany nie
są w stanie zranić Pańskiego ludu. Niemniej, kiedy informacja ta
dotarła do apostoła nie powiedział on: „Bóg wie wszystko o tej
sprawie i zadba o mnie, więc ja nie muszę nic robić”. Wręcz
przeciwnie, zrobił wszystko co mógł, by pokrzyżować ten plan –
tak, jakby całkowita odpowiedzialność za uchronienie siebie
spoczywała na nim. Mamy tutaj lekcję, której musi nauczyć się
wielu spośród drogiego Bożego ludu, tj. że każdy z Pańskich
naśladowców jest współpracownikiem Pana w każdym dobrym dziele.
Naszym obowiązkiem jest uczynienie wszystkiego, co potrafimy w
samoobronie i ochronieniu siebie nawzajem przed podstępami
Przeciwnika oraz w obronie sprawy, której służymy. Ale uczyniwszy
wszystko, co w naszej mocy, wykorzystawszy całą mądrość i
rozwagę, jaką posiadamy, nasze serca mają odpocząć wiedząc, że
Pan zaopiekuje się nami w sposób, którego nie jesteśmy w stanie
pojąć, tak, by wszystkie rzeczy dopomagały ku dobremu tym, którzy
miłują Boga.
Mamy
tutaj także kolejną lekcję w tym, że mimo iż Pan obiecał
Pawłowi, że tak jak był wierny w świadczeniu o Nim w Jeruzalem,
tak musi głosić też Ewangelię w Rzymie, niemniej ta druga rzecz
była na długo odłożona w czasie. Minęły ponad dwa lata zanim
dotarł on do Rzymu, wówczas jako więzień. My także potrzebujemy
pewnych lekcji wiary. Musimy nie tylko wierzyć, że Pan jest z nami
i czuwa nad naszymi sprawami, ale potrzebujemy także cierpliwości,
wytrwania w wierze, w nadziei, w miłości, i często, podobnie jak w
przypadku apostoła, Pan zwleka przez dłuższy czas nim uwolni nas z
wrogich okoliczności – zwleka przez dłuższy czas nim otworzy
upragnione drzwi sposobności w służbie Jemu. Mamy pamiętać o
Jego mądrości, jak również Jego miłości i mocy, i polegać na
nich po uczynieniu wszystkiego, co w naszej mocy. W przypadku Pawła
mogło być tak, że warunki w Rzymie były lepsze dla jego służby
później niż w tamtym czasie. Może być również tak, że Pan
miał dla niego dzieło do wykonania w międzyczasie jako więźnia w
Cezarei – pomiędzy Rzymianami. Podobnie w naszym przypadku –
mamy szukać pojawiających się sposobności służenia oraz w
całości zostawić Panu nadzór nad naszym życiem.
Gdy
hetman rzymski dowiedział się o spisku, wysłał apostoła pod
zwartą militarną eskortą do rzymskiej stolicy Judei – Cezarei.
Tam apostoł, mimo że trzymany jako więzień, bez wątpienia miał
dogodne warunki w oczekiwaniu na rozprawę przed rzymskim
namiestnikiem Feliksem. Istotą całej tej lekcji w zastosowaniu do
nas są słowa apostoła: „Jeźli Bóg za nami, któż przeciwko
nam?” [Rzym. 8:31].
W.T.
R-3190 a – 1903 r.