<< Wstecz |
Wybrano: R-3044 a, z 1902 roku. |
Zmień język na
| |
| | |
Obowiązki względem bliźnich – według Dekalogu
2
Mojż. 20:12-17
„Będziesz
miłował bliźniego swego jako samego siebie” – Mat. 19:19.
Jak
cztery pierwsze przykazania Dekalogu opisują najważniejsze
zobowiązania człowieka względem jego Stwórcy, tak pozostałe
sześć wyszczególnia jego obowiązki względem współbliźnich.
Bez wątpienia możemy wyciągnąć wartościowe lekcje, badając te
przykazania dane Izraelowi na górze Synaj oraz stanowiące podstawę
Przymierza Zakonu – niemniej jednak właściwym jest, szczególnie
w świetle rosnącego niezrozumienia w tym temacie, aby rozważając
te przykazania, chrześcijanie pamiętali, że nie zostały one dane
im, lecz Żydom, że my mamy nowe przymierze, a więc mamy też nowe
prawo jako podstawę tego przymierza, jak również nowego
Pośrednika*. Stare rzeczy przeminęły i wszystkie rzeczy stałe się
nowe dla Nowych Stworzeń w Chrystusie Jezusie, czy to z Żydów, czy
z pogan. Cenne lekcje, jakich możemy się nauczyć, badając te
przykazania dane innym, są tego samego rodzaju co lekcje, których
uczymy się, badając różne typy oraz obrzędy związane z
żydowskim przymierzem, które, jak zapewnia nas apostoł, są
cieniem rzeczy przyszłych (Hebr. 10:1). Mamy dobre rzeczy, rzeczy
duchowe, wyższe; niemniej jednak nauczyliśmy się doceniać te
wyższe rzeczy bardziej, gdy zobaczyliśmy ich typy i cienie oraz
porównaliśmy je z wyższymi rzeczami. Na przykład, mimo że badamy
rzeczy napisane w Zakonie dotyczące figuralnego Dnia Pojednania,
jego ofiarniczych obrzędów itd., nie czynimy tego, aby powtarzać
te ofiary z cielcami i kozłami, które nigdy nie mogły zdjąć
grzechu, ale raczej by wyraźniej dostrzec pełną moc i znaczenie
lepszych, pozafiguralnych ofiar, które zmazują grzech świata.
Podobnie z dziesięcioma przykazaniami. Bóg nie dał ich żadnemu
członkowi domu synów, przyjętych do Jego rodziny i spłodzonych z
ducha, ponieważ dla nich nie byłyby one odpowiednie i ze strony
Boga byłoby to zaprzeczeniem, że stali się oni synami oraz że
mają Jego Ducha, ponieważ „jeśli kto Ducha Chrystusowego nie
ma, ten nie jest jego” [Rzym. 8:9]. I z pewnością człowiek
spłodzony z Ducha Świętego, posiadający zmysł Chrystusowy, nie
potrzebuje, by mu mówiono, że ma nie zabijać, nie kraść, że ma
nie brać imienia Bożego nadaremno itd. Osoba spłodzona z ducha
Bożego nie byłaby usposobiona do robienia takich rzeczy i dlatego
nie byłoby właściwe, by Bóg uczynił to żydowskie prawo podstawą
przymierza, do którego zaprosił Kościół, żeby wszedł jako
dzieci, dziedzice Boga oraz współdziedzice z Jezusem Chrystusem,
swym Panem, jeżeli z Nim cierpią.
Pierwsze
z tych przykazań nauczało Żydów o świętości związków
rodzinnych – że dzieci powinny szanować swoich rodziców, co
zakłada, że rodzice powinni nie tylko tego nauczać swoje dzieci,
ale także, na ile to możliwe, powinni prowadzić takie życie,
które samo będzie prowadziło do takiego respektu, posłuszeństwa,
szacunku. Z przykazaniem tym związana jest obietnica długiego
życia. Ogólnie możemy sądzić, że dzieci posłuszne swoim
rodzicom będą również bardziej skłonne do posłuszeństwa
względem prawa obowiązującego w państwie oraz praw swojego
Stworzyciela, jak również, że takie posłuszeństwo będzie dla
nich z korzyścią aż do podeszłego wieku. Nie jesteśmy jednak
pewni, czy coś więcej nie było przez to zamierzone. Słowa: „aby
przedłużone były dni twoje na ziemi, którą Pan Bóg twój da
tobie” zdają się łączyć tę obietnicę z posiadaniem przez
Izrael Ziemi Obiecanej. I, jeżeli logicznie rozumujemy, to
posłuszeństwo względem rodziców prowadziłoby do posłuszeństwa
względem Boga; a patrząc z drugiej strony, nieposłuszeństwo
Izraela względem Boga, które doprowadziło ich do różnych
niewoli, odebrało im Ziemię Obiecaną, a także całkowicie usunęło
ich z tej ziemi, oznacza, że ta lekcja względem posłuszeństwa
wobec rodziców nie została dobrze przyswojona i nagroda trwania w
ich własnej ziemi została im odebrana.
Jeżeli
szukalibyśmy głębszego znaczenia w tym przykazaniu pod prawem
miłości, w pierwszym znaczeniu oznaczałoby ono, że Pański lud
powinien szanować Ojca w niebie oraz Przymierze Abrahamowe, pod
którym został spłodzony do nowej natury (Gal. 4:22-31). Taki
szacunek względem Boga oraz taki szacunek dla przymierza z Nim to z
pewnością warunek, na podstawie którego mogą oni mieć nadzieję
na udział w niebiańskim Kanaanie oraz życie wieczne. A w stopniu,
w jakim Boży lud czci Go i szanuje w słowie i w uczynku, wpływ
takiego życia na ich własne dzieci powinien być znamienny i
powinien wzbudzać szacunek. Lud Pański powinien starać się
zarządzać swymi własnymi domami w miłości, pamiętając nie
mniej na Pańskie słowa, że „nieprzyjaciółmi będą
człowiekowi domownicy jego” [Mat. 10:36]. Nie powinien być
zaskoczony jeżeli, mimo ich wszelkich wysiłków, by czynić dobrze
i by właściwie wpajać dobre rzeczy, wpływy świata oraz jego
fałszywe poglądy uczynią ich domy zupełnie innymi, niż by tego
chcieli.
„Nie
morduj” – jak oddaje to wersja poprawiona [Revised Version
angielskiego tłumaczenia – przyp. tłum.] jest lepszym
tłumaczeniem niż podaje wersja powszechna [Common Version] – „Nie
zabijaj”. Morderstwo jest zawsze złe; zabicie jest czasem
właściwe, niekiedy jest obowiązkiem. Życie niższych zwierząt
poddane było człowiekowi, by zaspokajał swoje potrzeby (1 Mojż.
9:3), jednak jesteśmy przeciwni temu, co niesłusznie nazywane jest
sportem – bezsensownemu zabijaniu ptaków, zwierząt i ryb – bez
żadnego dobrego powodu, jedynie po to, by zaspokoić swoje okrutne
pragnienie odebrania życia. To, że prawo to nie miało na celu
zakazu odbierania życia ludziom pod pewnymi względami, oczywiste
jest z faktu, że to samo prawo dozwalało na zabijanie morderców.
Jednak
dla Kościoła, Nowych Stworzeń w Chrystusie, jeszcze wyższe prawo
obowiązuje w tym zakresie. Nasze prawo miłości, „nowe
przykazanie”, całkowicie je obejmuje. Ten, kto miłuje bliźniego
swego, z pewnością go nie zamorduje. Lecz nasz Nauczyciel dał nam
znacznie wyższą myśl dotyczącą tej cechy prawa oraz sposób, w
jaki my, Jego naśladowcy, powinniśmy ją widzieć, gdy powiedział,
że gdy brat nienawidzi swego brata, to ma ducha morderstwa, który,
w pewnych okolicznościach, mógłby doprowadzić do popełnienia go.
Według tej zasady osoba, która ze złością życzy innej osobie
śmierci, popełnia morderstwo w sercu. Wprost przeciwnie jest z
duchem miłości, który życzy bliźniemu dobrze, nawet wrogowi i
pragnie, by doszedł on do harmonii z Panem i ostatecznie osiągnął
życie wieczne, a pragnąc tego, szuka sposobów, by słowem lub
uczynkiem udzielić mu wszelkiej pomocy.
Trzecie
z tych przykazań – „Nie cudzołóż”, zostało
wspaniale rozwinięte przez oświadczenie naszego Pana, że złe
pragnienia, chociaż nie popełnione ze względu na brak sposobności,
są tak samo prawdziwym pogwałceniem tego przykazania, jak gdyby
zostały popełnione. Jakże powiększające szkło prawa miłości
powiększa i wzmacnia słowa, czyny i myśli naszego życia! Mamy
tutaj lekcję o czystości myśli, która powinna być korzystna dla
całego Pańskiego ludu, bo chociaż nie jesteśmy w ciele, ale w
duchu, jako Nowe Stworzenia, na naszej próbie i sądzie, niemniej
nowy umysł ma do czynienia i posługuje się śmiertelnym ciałem
oraz musi nieustannie starać się, by poddać je w jak najpełniejsze
posłuszeństwo, jak to jest tylko możliwe. Dlatego warto wiedzieć,
jak Pan patrzy na te sprawy, żeby wystawić mocniejszą straż dla
naszych myśli oraz zamiarów naszego serca. Możemy być pewni, że
nieprzypadkowo apostoł napisał o mądrości z góry, że
„najprzódci jest czysta” [Jak. 3:17]. Nasza własna
czystość, w sensie naszego usprawiedliwienia z wiary, przychodzi,
zanim możemy mieć jakikolwiek związek z Panem czy być spłodzonymi
do Jego rodziny. Ta sama czystość, która jest uczyniona podstawą
nowego życia i dana nam przez poczytanie, musi być doceniania przez
nas oraz musimy żyć według niej, na ile to jest tylko możliwe. A
im lepiej zobaczymy, co jest nieczystością w Pańskich oczach, tym
lepiej będziemy w stanie tak kierować i rządzić naszymi
śmiertelnym ciałami, naszymi uczynkami, słowami, wszelkimi
myślami, by podporządkować je tak bardzo Bożej woli, jak to tylko
możliwe.
Kolejna
myśl związana z tym przykazaniem jest dana nam jako Nowym
Stworzeniom. Zostaliśmy poślubieni naszemu Panu i Jemu, jako
naszemu Oblubieńcowi, jesteśmy winni pełne oddanie – czy
patrzymy na to z punktu widzenia Kościoła jako całości, czy też
z punktu widzenia jednostek połączonych z Panem. Z tego punktu
widzenia, jako zaręczeni Panu, mamy być nieskalani, czyści –
oddzieleni od świata. „Nie są ze świata, jak i Ja nie
jestem ze świata” [Jan 17:16 NP], „nie wyście mnie
obrali, alem ja was obrał”, „ze świata nie jesteście,
ale Ja was wybrałem ze świata” [Jan 15:19 NP].
Czwarte
z tych przykazań, „Nie kradnij”, ma znacznie większą głębię,
niż wielu przypuszcza. W świetle nowego przymierza oraz jego prawa
miłości kradzież można słusznie zrozumieć jako oszukanie
bliźniego, przyjaciela czy wroga, w jakikolwiek bądź sposób –
przez pozbawienie go jego praw czy wolności, jak również jego
pieniędzy czy własności. Można to zastosować także do kradzieży
dobrego imienia, jak zauważył to Szekspir. Przykazanie to zostałoby
złamane, w świetle przymierza miłości, przez jakąkolwiek
transakcję, na której bliźni by stracił, pod warunkiem, że coś
utajono lub zastosowano podstęp, by wypaczyć jego osąd. Z tego
punktu widzenia mamy do czynienia z ogromną liczbą „przyzwoitych”
kradzieży dzisiaj – nie tylko przez fałszywe przedstawienie
swoich towarów przez sprzedawców czy kłamliwe reklamy, ale także
pomiędzy brokerami na rynku papierów wartościowych, którzy,
pośrednio czy bezpośrednio, podają fałszywe informacje, by
wprowadzać w błąd, czy też przez innych w nieuczciwych
organizacjach, których stan finansowy itp. jest często znacząco
przekręcany, by umożliwić ich właścicielom okradanie tych,
którzy kupują akcje po cenie wyższej niż realna.
Prawo
miłości bardzo ciężko stosować w biznesie w obecnych warunkach,
ale zawsze wymaga ono absolutnej sprawiedliwości i prawdomówności
we wszystkich sytuacjach. Nie wymaga ono jednak od nas, jeżeli
przedstawiliśmy daną sprawę, by pośrednio czy bezpośrednio
wymuszać na innych naszą opinię czy osąd dotyczący wartości
wyjaśnionych faktów. Spokojnie możemy pozwolić innym ludziom
używać ich własnego rozsądku, podczas gdy my używamy swojego,
jeżeli powiedzieliśmy im otwarcie prawdę dotyczącą danej sprawy.
Piąte
z tych przykazań, chociaż bezpośrednio nie zakazuje fałszywych
zeznań, zakazuje każdego stwierdzenia, które doprowadziłoby do
szkody bliźniego i w świetle tego przykazania widzimy wyższą
mądrość. Mogę zadeklarować, że w danej godzinie zrobię daną
rzecz. Mam jednak pełne prawo zmienić zdanie oraz nie uczynić tej
rzeczy, pod warunkiem, że mój czyn w żadnym sensie ani stopniu nie
wyrządzi krzywdy mojemu bliźniemu. W jakimkolwiek stopniu moje
świadectwo na dany temat sprawi, że przyjaciel, bliźni lub
ktokolwiek inny podejmie działanie, które będzie szkodliwe dla
niego czy dla innych, a które w przeciwnym wypadku nie byłoby
podjęte, w takim stopniu jesteśmy związani prawem miłości.
Możemy czynić wszelkie dobro naszym bliźnim, ale żadnej szkody.
Taki właśnie był duch apostolskiego nakazu, byśmy mówili:
„Jeżeli Pan zechce, zrobimy to lub owo” [Jak. 4:15 NP].
Mamy rozważać, jaka jest Pańska wola we wszystkim, czego się
podejmujemy, a Jego wolą w skrócie jest to, byśmy czcili Go i
czynili dobro, nie zło, naszym współbliźnim.
Fałszywe
świadectwo oznacza mówienie kłamstw, ale ma jeszcze głębsze
znaczenie i odnosi się do każdego wypaczenia, czy to przez
bezpośrednie stwierdzenie, czy pośrednio przez takie stwierdzenie,
które dozwoli na błędny wniosek. Rzeczywiście, wybieg ten
pomiędzy wyższymi sferami, za pomocą którego uciszają swoje
sumienie, a jednocześnie zaspokajają swoje mściwe serca, jest
bardzo powszechny. Człowiek może złożyć fałszywe świadectwo
nawet skinieniem głowy, wzruszeniem ramion czy milczeniem – jeżeli
nieścisłość została tak przedstawiona, że cisza może być
zrozumiana jako zgoda. Jeżeli Żyd, członek domu sług pod
Mojżeszem, pośrednikiem Przymierza Zakonu, musiał być bardzo
konkretny w tym względzie, o ile bardziej konkretni muszą być
wszyscy, którzy usiłują zostać członkami domu synów pod nowym
przymierzem oraz nowym Pośrednikiem! Czyż nowe przymierze miłości
nie idzie jeszcze dalej w tym względzie? Oczywiście, że tak.
Zabrania w konkretnych okolicznościach nie tylko mówienia nieprawdy
w stosunku do bliźniego, ale mówienia czegokolwiek dotyczącego go,
co przyniosłoby mu ujmę, nawet jeżeli byłoby to prawdą – chyba
że w pewnych okolicznościach, w których miłość by to poparła –
jeśli świadectwo takie wymagane byłoby przez sąd lub byłoby
konieczne, by bronić przed krzywdą innych. Ale nawet w takim
przypadku powinno się mówić minimum uwłaczającej prawdy i tylko
z miłością. Apostoł poucza nas w tym względzie, abyśmy „o
nikim źle nie mówili” [Tyt. 3:2 NP].
Nie
ma żadnego innego punktu w całym prawie miłości mówiącym o
naszych relacjach z współbliźnimi, który wymaga więcej naszej
uwagi niż ten. Trudnym wydaje się chrześcijaninowi dobre nauczenie
się tej lekcji danej przez Mistrza, że jeżeli mają cokolwiek
niemiłego do powiedzenia na temat brata czy siostry, jakieś
obiekcje dotyczące ich prywatnego życia czy spraw, powinni je
powiedzieć danemu bratu czy siostrze, a nie innym.
Prawdopodobnie
w żadnym innym względzie Przeciwnikowi nie udaje się tak
skutecznie siać niegodziwości pomiędzy Pańskim ludem –
zasadzając korzenie goryczy, powodując nieporozumienia, złość,
złośliwość, nienawiść, walki i inne rzeczy. Pozwólmy, by
miłość wykonywała swe dobre dzieło w naszych relacjach z
bliźnimi.
Różnicę
należy dostrzec w stosunku do publicznie wyrażanej krytyki
dotyczącej nauk. Krytykę błędu należy wyrazić publicznie, jeśli
błąd został publicznie podany i jest istotny. Kwestia, którą
należy ustalić, to nasza wolność oraz odpowiedzialność, a może
być tak, że nie mamy ani tego, ani tego. Lecz jeżeli posiadamy
obydwie, nasza krytyka powinna być czyniona z miłością, nie z
chełpliwością, lecz w pokorze, pragnąc jedynie służyć prawdzie
i braciom. Pokora nakazuje także, abyśmy mieli pewność, że mamy
rację, zanim zaczniemy krytykować. Nawet wówczas gdy krytykujemy
to, co było błędne, należy podkreślić to, co było dobre.
Szóste
z tych przykazań, a zarazem ostatnie, jest związane z
pożądliwością. Jako ostatnie, znajduje się w ważnym miejscu i,
jeżeli jest właściwie zrozumiane, zdaje się mieć wpływ na
wszystkie inne przykazania. Chciwość zawiera w sobie
niezadowolenie. Leży zatem u podstawy obmowy, fałszywego
świadectwa, kradzieży, cudzołóstwa, morderstwa i nieposłuszeństwa
względem rodziców. Co więcej, pod pewnymi względami możemy
przypuszczać, że leży także u podstawy nieposłuszeństwa
względem Boga. Czy to nie pożądliwość Szatana doprowadziła go
do nieposłuszeństwa i grzechu?
Stając
się Nowymi Stworzeniami w Chrystusie, mamy wykorzenić z naszych
serc wszystko, co mogłoby w jakimkolwiek sensie przeobrazić się w
pożądliwość – przez ofiarowanie naszej woli, naszych serc Panu,
przez przyjęcie Jego woli zamiast naszej własnej. Z tego punktu
widzenia, jak oświadcza apostoł, „jestci wielki zysk pobożność
z przestawaniem na swym [brakiem pożądliwości]”. Patrząc z
właściwego punktu widzenia Nowych Stworzeń, nie mamy czego
pożądać, ponieważ stając się Pańskimi, staliśmy się z naszym
Odkupicielem współdziedzicami wszystkich bogactw Boskiej łaski,
więc apostoł mógł powiedzieć: „Przyszłe rzeczy, wszystkie
są wasze, aleście wy Chrystusowi, a Chrystus Boży” [1 Kor.
3:22-23].
Lecz
jako Nowe Stworzenia pamiętajmy, że pożądliwość może wejść
nawet do czystego serca i całkowicie je skazić, jak zobaczyliśmy
to na przykładzie Szatana oraz że ze wszystkich rzeczy, przed
którymi musimy się starannie bronić, ta jest jedną z
najważniejszych. Wszystkie łaski ducha są przeciwne pożądliwości
– cichość, łagodność, braterska uprzejmość, miłość –
wszystkie one sprawiają, że nie możemy pożądać rzeczy naszego
brata oraz rzeczy światowych. Wręcz przeciwnie, dziękczynienie
powinno tak wypełniać nasze serca – wdzięczność za
miłosierdzie i rozmaite łaski już otrzymane, że nie będzie w
nich miejsca na pożądliwość. Słusznie poucza nas apostoł:
„Pożądajcie usilnie lepszych darów” (1 Kor. 12:31 KJV),
lecz wielkim błędem byłoby przypuszczać, że apostoł naucza, iż
lud Pański powinien zabiegać o wpływy w Kościele. Mamy pragnąć
posiadania, radowania się nimi i używania w Pańskiej służbie tak
wielu talentów i darów, jak to możliwe, lecz odkrywamy, że
niektórzy odwracają myśl apostoła i nauczają, że powinniśmy
pożądać honorów i tego, co posiadają inni. Zdaje się to być
trudnością dla wielu, a gdy przypominamy sobie, że okazało się
to być kamieniem, o który wielu się potyka, sprawia to, że
stajemy się wyjątkowo ostrożni, by pragnąć wyłącznie Pańskich
łask, darów i talentów, za pomocą których możemy najlepiej
służyć innym, a nie sobie.
*
'W sposób niezamierzony nazwa „Nowe Przymierze”, która odnosi
się do Bożych kontaktów ze światem w Tysiącleciu, była używana
w odniesieniu do przymierza, które jest obecnie aktualne dla
Kościoła w czasie Wieku Ewangelii. Nasze przymierze jest oczywiście
także nowym przymierzem, w tym sensie, że jest ono odmienne od
przymierza żydowskiego z góry Synaj. Nie jest ono jednak TYM Nowym
Przymierzem. W odniesieniu do przymierza Kościoła Biblia używa
nazwy „przymierze przy ofierze”. Zachowanie w pamięci tych
zagadnień okaże się z pewnością pożyteczne dla czytelników
tego Tomu' – przyp. Red. zaczerpnięty z: Nowe Stworzenie,
przedmowa autora, str. 2.
Na
Straży 6/2015, W.T. R-3044 a – 1902 r.